Jeden z moich największych żalów – Bridget Phetasy
Żałuję, że byłam szmatą – Bridget Phetasy
Bridget Phetasy: No dobra, skoro Ben Shapiro odczytał mój esej “Żałuję bycia dziwką”, postanowiłam, że najlepiej byłoby, gdyby powstała wersja gdzie to ja czytam moje własne słowa, ponieważ… jego wersja nie bardzo do mnie pasuje. Chciałam tylko szybciutko odczytać mój esej głosem autorki, opowiedzieć o reakcjach ludzi, o rzeczach, które na jego temat pisano i które zostały wyinterpretowane z tego eseju, a które niekoniecznie zgodne są z moją intencją. Zatem odczytam mój esej, czego nigdy wcześniej nie robiłam, więc nie wiem jak to wyjdzie.
“Żałuję bycia dziwką”.
Po sięgnięciu po nową książkę Louise Perry “The Case Against the Sexual Revolution: A New Guide to Sex in the 21st Century” (Traktat przeciwko rewolucji seksualnej: Nowy poradnik na temat seksu w XXI wieku), sama już dedykacja wzruszyła mnie do łez:
“Dla kobiet, które doświadczy tego na własnej skórze”.
Zupełnie inaczej, niż ci którzy przeczytali i recenzowali pracę Perry, moja lektura jej słów nie był żadną akademicką próbą kontemplacji jak to liberalny feminizm zawiódł kobiety. Nie była to też próba oceny, przez co przechodziły te wszystkie biedne dzi*ki po nadejściu rewolucji seksualnej. To była lektura jak najbardziej osobista. Ja też jestem jedną z tych dziwek.
Jestem jedną z tych kobiet opisywanych w jej książce, a moja historia to przestroga dla innych. Wiedziałam, że to będzie trudna lektura i zarazem impuls do ukończenia niniejszego eseju pisanego od 4 lat. Jest to bardzo delikatna kwestia.
Jestem wdzięczna za oddanie mi władzy nad własnym cyklem reprodukcyjnym oraz możliwości zarabiania na siebie. Lecz ta wolność nie jest za darmo.
Ciemną stroną rewolucji seksualnej było to, że choć uwolniła kobiety spod kulturowych kajdan, na oddzieleniu seksu od jego konsekwencji głównie skorzystali mężczyźni [top 10-20%]. Do napisania tego eseju zainspirowała mnie 19-letnia dziewczyna, która pracowała jako kelnerka, Jasmine. Zapytała mnie raz, czy kiedykolwiek żałowałam, że przespałam się z jakimś facetem. “Tak”, zaśmiałam się, “żałowałam każdego jednego”.
Choć to nie do końca prawda. Oprócz mojej pierwszej miłości z liceum i mojego pierwszego męża. Ale by być wobec siebie szczerą, z tych dziesiątek mężczyzn, z którymi się bzykałam – przynajmniej spośród tych, których pamiętam – tych, których nie żałuję mogę na palcach ręki policzyć. Reszta kwalifikuje się jako “przygodny seks”, czyli w mojej definicji jest to taki seks, który “jest bez znaczenia, nudny lub obie te rzeczy jednocześnie”.
Ale jeśli mam być naprawdę szczera, sama ze sobą, powiedziałabym, że większość z tych stosunków, zazwyczaj w upojeniu alkoholowym, pozostawiły we mnie pustkę, wstręt moralny i poczucie beznadziejności. Wtedy jednak tak tego nie postrzegałam. Wtedy powiedziałabym, że czułam się wyzwolona, chociaż i tak zapijałam to wstrętne poczucie odrzucenia, kiedy mój najnowszy partner nie oddzwonił.
Wtedy powiedziałabym, że takie jednorazowe numerki dały mi poczucie odwagi, ale tak naprawdę seks traktowałam jak narkotyk i starałam się wypełnić wewnętrzną pustkę męskim narządem. Gra słów zamierzona.
Serotonina vs dopamina – 7 różnic pomiędzy przyjemnością a szczęściem – dr Robert Lustig
Animowany filmik w sprytny sposób przekazuje prawdę o uzależnieniu, która jest druzgocąca
Doskonale wiem, że negowanie swoich przygód seksualnych nie jest czymś, do czego zagorzała feministka afirmująca seks, była publicystka pisząca dla “Playboya”, powinna się przyznawać. Przez lata otwarcie o tym nie mówiłam.
Żebyśmy mieli jasność – bycie dzi*ką i sypianie z wieloma facetami nie jest jedyną rzeczą, której żałuję. Być może bardziej destruktywne było to, co wmawiałam sobie, by usprawiedliwić sobie fakt, że tak naprawdę byłam dla nich zabawką. Wmawiałam sobie, że się tym nie przejmuję.
Nie przejmowałam się, kiedy facet rzucał mnie i/lub zrywał kontakt bez powodu. Nie przejmowałam się, kiedy w środku nocy sobie poszedł lub gdy chciał, bym już sobie poszła. Dalej marsze aleją przelecianych, urwane filmy, stany lękowe. Przez lata wmawiałam sobie kłamstwo, że wcale nie cierpię, lecz że jestem wyemancypowana.
Wiedziałam, że będzie ciężko mi to czytać.
Z perspektywy czasu wydaje mi się zaskakujące, że okłamywałam samą siebie, ponieważ od młodości seks był tematem, na który mnie okłamywano. Zanim odbyłam swój pierwszy stosunek, czułam wstyd na myśl o swoim seksualny pożądaniu i czułam się niewygodnie w swoim rozkwitającym żeńskim ciele.
Wychowałam się w katolickiej rodzinie, jedyną rzecz, jaką pamiętam odnośnie seksu, to że mówiono mi, iż jest to coś złego, jeszcze za nim doświadczyłam czym jest naprawdę. Mówiono mi, że seks przedmałżeński to zło. Sama myśl o stosunku lub masturbacji wzbudzała we mnie przytłaczające poczucie winy.
Kiedy pierwszy raz się całowałam z chłopcem, byłam przekonana, że spotka mnie kara ze strony rozgniewanego, mizoginistycznego Boga. Gdy byłam nieco starsza mówiono mi, że muszę pilnować swojej cnoty. Matki i ciotki w dobrej wierze sugerowały, że seks to dopiero po ślubie, bo tylko wtedy mężczyzna będzie mnie kochał i szanował. Moja seksualność była towarem. Unikalnym towarem, którego wartość wraz z czasem rośnie. Czułam się jak czyjaś własność, choć jak sądzę nie to było intencją tych zacnych pań, o bogatszym doświadczeniu życiowym.
Dla mnie seks był czymś nieodłącznie związanym z poczuciem własnej wartości. Wstyd i poczucie winy związane z seksem były dla mnie dobijające. Odrzucałam podwójne standardy, gdzie mężczyzna ma przyzwolenie na rozwiązłość, co tylko podwyższa ich wartość, natomiast kobieta za takie zachowanie zostanie zwyzywana od dzi*wek.
Moje dziewicze wyobrażenie seksu zaczęło się załamywać w reakcji na tę represyjną, religijną ortodoksję i staroświeckie wyobrażenie odnośnie statusu seksualnego i traumy.
Straciłam dziewictwo w wieku 17 lat z szefem baru, w którym pracowałam. Rok później doznałam swojej pierwszej traumy na tle seksualnym. Czułam się zepsuta, skalana i za wszystko winiłam siebie. Każdy reaguje inaczej na tego typu tragedie, ja chciałam pokonać wstyd poprzez rozwiązłość i hiper seksualność.
To badanie stawia kobiety w BARDZO niekorzystnym świetle.
Trafiłam na kulturę, która mnie zaakceptowała i później porzuciła. Jeszcze silniej identyfikowałam się z byciem dumną dzi*ką, i zinternalizowałam to największe i najbardziej destrukcyjne kłamstwo, że seks bez miłości upodmiotawia [wyzwala, daje poczucie siły].
Przez dekady kąpałam się w blasku tej ułudy kobiecej siły, używając swojej seksualności jako narzędzia [broni] i wmawiając sobie, że jestem natchniona boską kobiecością. To była kompletna bzdura.
Wmawiałam sobie, że skoro jestem w stanie uwodzić mężczyzn, to mam władzę. Ale jak Perry pisze w swojej książce, kobiety nierzadko mylą bycie pożądaną z byciem poważaną lub wysokim poczuciem własnej wartości, bo to nie jest to samo.
Głęboko w duszy wiedziałam, że coś jest na rzeczy, ale w ramach mechanizmu obronnego stworzyłam sobie personę modliszki. Moje mantry była nienegocjowalne – albo kariera albo związek, nie możesz mieć obu. Intymność jest odrażająca. Macierzyństwo i dzieci to więzienie. W seksie wyłącznie chodzi o władzę. Kolejny stek bzdur budowany na kłamstwach wynikających z mojej traumy.
Gry o władzę: przewodnik terenowy – Rian Stone
Seks to nie tylko władza, lecz także intymność, wrażliwość, zaufanie. Rzeczy, z którymi nie chciałam mieć nic wspólnego, ponieważ cichym założeniem współczesnego randkowania jest brak oczekiwań, zwłaszcza tych kojarzonych z szarmanckością.
Za każdym razem, kiedy mężczyzna chciał zapłacić rachunek, podsunąć krzesło, otworzyć drzwi, odebrać mnie spod domu czy zabrać na kolację, spotkać się ze mną za dnia czy preferował dłuższą znajomość przed pójściem do łóżka niż od razu na pierwszej randce, byłam zaskoczona i podejrzliwa wobec takiego mężczyzny. A co jeśli jest seryjnym zabójcą?
Przygodny seks wiąże się z poczuciem braku bezpieczeństwa i dysfunkcjonalną komunikacją, a intymność i miłość to tylko puenta w kiepskim dowcipie. Kiedy partner seksualny miał grzeczność podtrzymać kontakt, odczuwaną ulgę interpretowałam jako uczucie szczęścia, programując swój mózg by czuć wdzięczność za okazywanie respektowalnego minimum.
Najsmutniejsze jest to, jak nisko sobie ową poprzeczkę postawiłam. Przez całe życie pozwalałam się traktować jako kobietę na raz, bycia na zawołanie, traktowaną jak wycieradło, pod fałszywym przekonaniem, że jestem upodmiotowiona, aż do chwili, gdy pewnego wieczoru dostałam wiadomość od jednego z moich przygodnych kochanków:
“Dobranoc mała, kocham cię”.
Po czym zaraz dostałam sprostowanie:
“Przepraszam, zły numer”.
Bycie na dnie nie zawsze wiąże się ze stratą wszystkiego, co się posiada lub odsiadką w więzieniu. Czasami jest to to odrażające uczucie, kiedy uświadamiasz sobie, że emocjonalnie jesteś skończona.
Chciałam, niczym mężczyzna, móc zaliczać kolejnych przygodnych partnerów, ale nic dobrego z tego nie wyszło. Po latach pisania dla “Playboya” uświadomiłam sobie, że w przypadku wielu mężczyzn to również się nie sprawdza.
Sue Ellen Browder: magazyn Cosmopolitan publikował feministyczne kłamstwa
Latami starałam się bez powodzenia nie złapać bakcyla “uczuć”. Już samo to określenie wiele mówi o tym, jak postrzegane są emocje w związkach – niczym katar czy grypa, czy jakaś inna choroba, którą musisz w łóżku odleżeć.
Nie wypowiadam się w imieniu wszystkich kobiet. Znam wiele kobiet o wysokim poczuciu własnej wartości, które prowadzą szczęśliwe życie seksualne bez miłości. Mój esej nie ma na celu krytykowanie ich, ale wiele kobiet zareaguje na mój eseje zapewne z oburzeniem, podobnie jak ja, gdy przeczytałam coś, co negowało kłamstwa na których budowałam całą swoją tożsamość.
Może jesteś osobą transpłciową lub niebinarną [chorą psychicznie] i czytając to pomyślisz sobie, co za staroświeckie wyobrażenia o płci i seksie ma ta stara, tradycyjno-konserwatywna baba. Odpowiem zatem, że teraz rozumiem, dlaczego całe pokolenie młodych kobiet, którym przyszło doświadczyć i funkcjonować wśród najgorszych efektów ubocznych odseparowania seksu od jego konsekwencji i miłości, o czym Perry skrupulatnie pisze w swojej książce – ostry seks, kultura przelotnego seksu czy wszechobecna pornografia – patrzą wokół siebie i nachodzi je myśl:
“Wolałabym być mężczyzną“, czy może precyzyjnej: “Wolałabym nie być kobietą“.
A może jest to nieubłagana konsekwencja rewolucji seksualnej? Młodych teraz być może karmić się gorszym kłamstwem, niż to o seksie bez miłości. Mi wmawiano, że seks nie ma znaczenia, im się wmawia, że biologia nie ma znaczenia. To jest tragedia.
Nie sugeruję, byśmy cofnęli się do czasów wiktoriańskiej pruderii odnośnie seksu czy wskrzesili idee z lat 50. XX w. odnośnie ról płciowych. Mam 43 lata i po raz pierwszy w życiu jestem w prawdziwie zdrowym i intymnym związku, z moim drugim mężem. Niedawno urodziła nam się córeczka.
Po jej narodzinach zaczęłam głęboko się zastanawiać o naszych przyszłych wspólnych rozmowach z córką. Rozmowach, które chciałabym odbyć z młodą Bridget gdybym mogła cofnąć się w czasie. Powiedziałabym jej, seks może być upodmiotawiający, gdy cenisz siebie samą. Jeśli jednak jesteś osobą straumatyzowaną czy zakompleksioną, seks tego nie wyleczy. Co więcej, może zaszkodzić i zniweczyć wszelkie postępy w odbudowywaniu poczucia własnej wartości.
Gdy znasz swoją wartość, to masz mniejsze prawdopodobieństwo, że pójdziesz do łóżka z osobą, która ciebie nie ceni. Miłuj siebie, a będziesz miłowana. Szacunek mężczyzny nie wymaga od ciebie wstrzemięźliwości seksualnej. Szacunek należy ci się bez względu na to. Upodmiotowienie seksualne nie ma nic wspólnego z iloma osobami sypiasz czy nie sypiasz, lecz z tym, jak bezpiecznie się czujesz w swoim ciele bez względu na swoje życie seksualne.
Nie chodzi o czekanie z seksem na miłość, lecz upewnienie się najpierw, czy kochasz samą siebie. Nie ignoruj tego męczącego, instynktownego uczucia które podpowiada ci, że rewolucja seksualna zostawia w tobie pustkę. Możesz cieszyć się seksem, z tym że seks nie może być odseparowany od intymności i satysfakcjonującego związku.
Żałuję bycia dzi*ką.
Żałuję tego, bo żałuję, że wszyscy ci mężczyźni mogą się chwalić, że spali ze mną. Ostatecznie ta właśnie myśl uświadamia mi, że w końcu się zaczęłam cenić. Każda kobiet powinna tak na to patrzeć: seks ze mną to przywilej, na który musisz sobie zasłużyć [być wartościowy].
– Reakcja na mój esej przerosła moje oczekiwania. Tekst wzbudził ogromne zainteresowanie. Obecnie ma prawie 325 tys. wyświetleń, nie wliczając w to innych kanałów dystrybucji, jak wspomniałam, Ben Shapiro odczytał go na swoim kanale, więc zaczął krążyć w mediach. Kontaktowały się ze mną setki kobiet, otrzymałam mnóstwo wiadomości i jeśli chcesz do mnie napisać, to zapraszam do kontaktu. Piszcie pod adres emailowy iampoliticallyhomeless@gmail.com, tam właśnie możecie mi tego typu rzeczy podsyłać.
W większości były to podziękowania od kobiet za ubranie w słowa ich odczuć lub czego same nie potrafiły w słowa ubrać. Mam tutaj dobry przykład takiego listu, którego tekst autorka pozwoliła mi odczytać w studio.
“Wiem, że to sprawa sprzed kilku tygodni, ale gdy Bridget wspomniała o swoim eseju w odcinku “Dumpster fire” z tego tygodnia, sięgnęłam i popłakałam się czytając “Żałuję, że byłam dziwką” i to był mój punkt zwrotny w moim rozwoju jako dorosłej kobiety. I to nie był wcale drobny przełom – to był dla mnie ten moment olśnienia “Aha!” niczym u Oprah.
Moment ten zbiegł się w czasie z rozpadem mojego długiego, nieudanego związku wypełnionego wieloma trudnymi miesiącami oraz moich 40-stych urodzin.
Esej kazał mi przyznać się przed samą sobą do wielu rzeczy, ale nie w sposób wzbudzający wstyd, raczej współczucie. Gdy go czytałam go pierwszy raz, poruszył mnie do cna, do tego stopnia, że musiałam go kilka razy przeczytać, by w pełni go przyswoić.
Nieświadomie wreszcie stawiałam czoło rzeczom, których przed sama sobą tak bardzo starałam się nie przyznać, od bardzo długiego czasu. A trochę tego było.
Wysłałam nawet ten esej do mojej terapeutki i napisałam, że to właśnie czuję, to są te uczucia, które starałam się tłumić. Od kilku już miesięcy pracuję nad sobą, nad moim rozwojem, stawiam czoła tej części mojej osoby, temu popieprzonemu sposobowi, w jaki dawałam się traktować mężczyznom, których uwodziłam i kłamstwom, które sobie wmawiałam odnośnie moich uczuć do nich.
To była ciężka, ale zarazem wielce oświecająca droga. Jestem sobie wdzięczna, że odważyłam się dzielnie rzucić na te mroczne wody. Potrafię sobie wyobrazić, jak trudnym było dla Bridget napisanie tego eseju, ponieważ wiem, jak trudny był to dla mnie tekst to przetrawienia. Jestem jej ogromnie wdzięczna. To było dla mnie niczym zapomniany kamień na drodze, o który potrzebowałam się potknąć, by w końcu wstać i pójść inną drogą. Kolejny powód, dla którego to miejsce jest zajeb*ste”.
Ma tutaj na myśli portal phetasy.com, czyli moja społeczność subskrybetnów, gdzie owa użytkowniczka opublikowała ten oto list. Dostałam setki emaili od mnóstwa osób, w których piszą, że też mają podobne odczucia. Że wysłali mój esej do swojego terapeuty, to też często się pojawia w komentarzach.
Odnoszę wrażenie, że identyfikują się z nim zwłaszcza kobiety z “pokolenia X”, że poszkodowane niczym z wojny wracają krzyczą do młodszych kobiet: “Zawróć! To było kłamstwo! To pułapka!”. Wygląda na to, że kobiety, którym sprzedano tę ideę – dotyczy to także pokolenia millenialsów w szczególności, czy osób dorastających z serialem “Seks w wielkim mieście” – tę ideę, że możemy sypiać z mężczyznami bez żadnych konsekwencji, że to w żaden sposób nie niszczy naszej duszy.
Nie wypowiadam się w imieniu wszystkich kobiet, lecz wyłącznie w swoim, ale wiele kobiet identyfikuje się z moimi odczuciami. Do tego mamy jeszcze typowe rzeczy, które tego typu tekstom się dorabia. To nie jest tak, że ta refleksja naszła mnie, gdy wyszłam za mąż i urodziłam dziecko.
Optymalny wiek do pierwszej ciąży to jest 20-24 lata
Słyszy się głosy, że “każdy tak się czuje po ślubie i gdy urodzi dziecko”. Pierwszą wersję tego tekstu napisałam w 2017 roku, zanim jeszcze poznałam mojego obecnego męża.
Nie mogłam go tak długo skończyć, ponieważ to jest ciężki i wrażliwy temat i jak już powiedziałam i nie chcę wylewać dziecka z kąpielą. Kobiety tak dużo rzeczy zyskały, które są istotne, a które przyniosła rewolucja seksualna, choć może jest to bardziej zasługa feminizmu, niż samej tej rewolucji.
Rzeczy takie jak antykoncepcja kobieca, możliwość pracy zarobkowej, zarabiania własnych pieniędzy, koniec z byciem traktowaną przez opresyjny system jako obywatel drugiej kategorii, to wszystko są naprawdę ważne rzeczy. Kobiety nigdy wcześniej w historii nie miały dostępu do tych wszystkich możliwości.
Nie chcę tego wszystkiego o tak odrzucić, bo uważam to za ważne. Wiele kobiet powie, że feminizm jako całość to był błąd. Nie jest moją intencją krytykowanie takich kobiet. Feministki pierwszej fali dosłownie traciły życie w walce o prawa wyborcze, o prawo do wysłuchania ich zdania. W niektórych przypadkach traciły rodziny.
Narodziny Feminizmu w 1848 roku, w Seneca Falls, w stanie Nowy Jork
Dlaczego jestem antyfeministką – Janice Fiamengo
Nie moją intencją jest dyskredytowanie wysiłków tych wszystkich walecznych kobiet. Mój esej skupia się raczej na konsekwencjach rewolucji seksualnej. Mężczyznom ona również wcale się nie przysłużyła, tak na marginesie.
Kontaktowało się ze mną także wielu mężczyzn, zwierzając się, jak to z ich perspektywy wyglądało, jaki miało to wpływ na kobiety w ich życiu i jak wpłynęło na nich samych. Jaki miało na nich wpływ, kiedy wtedy nie mieli świadomości, jakie szkody wyrządzają uprawiając seks z kobietami, którym wydawało się, że są wyzwolone, ale tak naprawdę nie były i jak z tym sobie radzili.
Pisało do mnie wielu homoseksualnych mężczyzn, którzy zgadzali się z moimi odczuciami odnośnie rozwiązłości, które zawarłam w eseju. Jeden z panów pisze tak – oczywiście otrzymałam pozwolenie na odczytanie jego tekstu:
“Dziękuje ci Bridget za twój tekst o twoim żalu i zmianie optyki patrzenia na rewolucję seksualną. Historia mojej matki jest podobna do twojej poza paroma szczegółami, jednym z nich jestem ja, jej syn, który na własne oczy doświadczył jej przygód z różnymi mężczyznami. Zmarła w listopadzie z powodu przedawkowaniu leków na receptę – najprawdopodobniej przez przypadek – po wielu latach uzależnienia. Miesiące po jej śmierci często zastanawiałem się, że być może za jej śmierć też po części odpowiedzialna jest rewolucja seksualna.
To długa i skomplikowana historia, ale jak sądzę zapewne będziesz w stanie ją zrozumieć. Cenię twoja pracę i poczucie humoru, a szczególnie twój ostatni esej pozwolił mi lepiej zrozumieć moją matkę i współczuć jej, choć porusza te kulturowe kłamstwa, które przyczyniły się do jej cierpienia. Zauważyłem że niektóre chady [seksowne łajdaki] na Twitterze zachowują się odrażająco, ale chcę cię zapewnić, że są mężczyźni, którzy doceniają twój esej jako ważny i potrzebny. Cieszę się, że twoja historia będzie miała inny koniec, niż mojej matki. Cenię cie i trzymam kciuki. Gratuluję córeczki. Z Bogiem”.
Ciemna triada a atrakcyjność seksualna kobiet
Tak, to równie dobrze mogłam być ja. Jej historia wywarła na mnie wrażenie i uważam, że takich ofiar jest więcej. Znów, mogę wypowiedzieć się wyłącznie we własnym imieniu, ja w ramach walki z poczuciem wstydu związanego z moją seksualnością, wszystkimi tymi trudnymi do zrozumienia problemami z moimi uczuciami, kiedy czułam się że nie mam prawa do takich uczuć, ponieważ kultura każe mi robić co innego, czuć się upodmiotowioną [wyzwoloną], że jest super, zaczęłam sięgać po narkotyki, po alkohol, starałam się w ten sposób uciec i na pewno mogłam skończyć w znacznie gorszej sytuacji, gdybym nie poszła na odwyk i nie przepracowała swoich problemów.
Dalej były i takie osoby, które uważały, że byłam zbyt powściągliwa. że dzielił mnie jeden krok o wychwalania idei, że seks powinien mieć miejsce wyłącznie w małżeństwie.
To nie jest koncepcją, którą wyznaje czy z którą się zgadzam, ale jeśli ktoś takie przekonania żywi, że jest to rzecz którą należy wyłącznie dzielić z małżonkiem, jest częścią wyznawanych przez tę osobę wartości czy religii, to ja absolutnie nie mam z tym problemu, ale nie jestem z tych, którzy narzucają swoje poglądy innym.
Mi tylko zależy na tym, by ludzi byli szczerzy odnośnie swoich własnych przekonań na temat seksu, wobec siebie samych, a nie patrzeli na to przez pryzmat kultury czy religii.
Wiele opresyjnych religii czy podobnych systemów miesza ludziom w głowach w kwestii seksu także. Więc to moim zdaniem również nie jest żadne rozwiązanie. Chcę powiedzieć kobietom, które same tego doświadczyły, że po pierwsze, nie jesteście same, że jest nas tysiące, dosłownie tysiące i po drugie, że nigdy nie jest za późno na odzyskanie poczucia własnej wartości i miłości do samej siebie i że ten proces zaczyna się od ciebie, od bycia szczerą odnośnie własnych uczuć.
Że nie musicie się bać iść po pomoc do specjalisty, który pomoże wam poradzić sobie z tymi problemami. Negatywny aspekt w przypadku takich problemów polega na tym, że szkodzisz samej sobie, przynajmniej tak było w moim przypadku, kiedy starałam się udowodnić sobie, że seks daje mi upodmiotowienie [wyzwolenie], że mogę mieć wielu partnerów jak facet, to niszczyło mi psychikę, moją duszę na sposoby, z których wtedy nie zdawałam sobie sprawy.
Byłam za młoda. Często byłam nawalona. Jak sami możecie zobaczyć czytając mój esej, że wciąż ten ból we mnie jest. Szkoda, że wcześniej nie miałam tej wiedzy. To jest jeden z powodów, dla których napisałam ten tekst.
Jest on dla mojej córki, żeby ona tych błędów nie popełniła, a także dla wszystkich młodych kobiet: Nie musicie brać udziału w tej grze.
Jeśli czujecie w głębi serca, że nie jesteście w stanie z kimś się kochać bez zaangażowania emocjonalnego, kiedy w ogóle nie znasz tej osoby, a przecież akt seksualny jest formą intymności. I owszem, masz rację, bo to prawda.
Gdy powiedziałam, że dla mężczyzn ta rewolucja również wcale nie była taka dobra, ponieważ to jest równocześnie dawanie przyzwolenia mężczyzną na bycie Chadami [seksownymi łajdakami] i to przyzwolenie – o czym pisała Louise Perry w swojej książce, w kontekście problemu bycia Chadem czy ojcem – pozbawia ich szansy na poznanie wartościowej kobiety, szansy na intymność w związku, szansy na założenie rodziny i wszystkich tych rzeczy dających satysfakcję i spełnienie.
Płeć dominująca jest płcią o większym wyborze w sukcesie reprodukcyjnym
Prawo Briffaulta: jedna z ważniejszych rzeczy jakie musisz wiedzieć jako mężczyzna
Zasada 80/20: Zasada Pareto w relacjach męsko damskich
Ale też są kobiety, które chciałyby takiego życia, mają świadomość własnej wartości. Znam wiele wspaniałych kobiet, które są singielkami, ponieważ nie mogą konkurować na rynku matrymonialnym, gdzie mężczyźni [top 10-20%] mogą mieć tyle kobiet, ile chcą, gdy ona nie chce na pierwszym spotkaniu iść do łóżka.
One w ogóle na ten rynek nie wchodzą, rynek seksualny czy matrymonialny. To także jest tragedia, bo niektóre to jedne z najwspanialszych kobiet, które znam. inteligentne, opiekuńcze, kochające, są samotne i w ogóle nie wchodzą na portale randkowe. Bo i dlaczego miałyby?
Skoro to głównie jest zbiorowisko facetów szukających przelotnego seksu. Tak więc ta kultura przelotnych związków, kiedy mówiono nam, że jest ona OK, ona jest tak naprawdę szkodliwa dla nas wszystkich, bo nie tylko kobiety cierpią w wyniku jej konsekwencji i jak sądzę jeszcze nie jedna kobieta ten problem poruszy.
Znów, nie wypowiadam się w imieniu wszystkich kobiet. Jest wiele kobiet, którym seks bez miłości nie przeszkadza i każda z nas może wybrać, co jest dla niej dobre, ale też sądzę, że czasami gdy dokonujesz wyboru i masz za sobą wsparcie ze strony kultury, która wmawia ci, że seks to tylko seks, że seks to władza, oddzielając seks od jego konsekwencji, a także odseparowując go od uczuć, sfery sercowej, co zresztą ja sama robiłam przez dekady, to wsłuchajcie się swoją intuicję.
Jeśli znacie siebie, zaufajcie sobie i nie ignorujcie tych podszeptów sumienia, że to was nie dotyczy, jesteście inne. Jeśli robisz coś, co powoduje wyrzuty sumienia, przestań to robić choć nawet uważasz, że może to pozwoli ci uczucie zmyć. Bo ja właśnie tak robiłam – myślałam, że mogę po prostu seksem zmazać poczucie wstydu. Ale tak się wcale nie stało. Skończyło się tym, że moje życie to była ruina, rujnowałam sobie życie oraz swoją psychikę, której leczenie wymagało lat terapii, pracy nad sobą.
Bycie w związku opartym na miłości dużo pomogło, jak to się mówi “związki leczą rany”. Przekonałam się, że wiele z tych rzeczy jest prawdziwa. Samo zaakceptowanie faktu, że jestem w stanie sobie wybaczyć, wiele wyborów, których dokonałam, że byłam w stanie sobie samej wybaczyć i znaleźć współczucie w sobie, współczucie dla tej młodej dziewczyny, którą byłam, uporać się z moją traumą, z tym podwójnym standardem, który namieszał mi w głowie, z religią w której się wychowałam, kiedy jako młoda dziewczyna byłam skazana w dużej mierze sama na siebie i starałam się radzić sobie najlepiej jak potrafię z wiedzą, którą wtedy posiadałam. Wy także.
Powinnyście wybaczyć same sobie, bo w ten sposób zaczyna się wasza podróż do wyleczenia się z tych problemów. Kobiety, które do mnie pisały że czuły się podobnie, dziękuję za wasze wiadomości, piszcie dalej, dziękuje za odzew i przeczytanie mojego eseju.
Zobacz na: USA: Fascynująca historia tego, jak zaloty stały się „randkami”
Matt Walsh o toksycznych poradach randkowych na TikTok
Seks, aplikacje randkowe i luksusowe przekonania – Rob Henderson i Jordan Peterson
Problemy, z którymi mężczyźni i kobiety mogą się zmagać w trakcie randkowania! Stephan Speaks & Lewis Howes
Wojny plemników – Robin Baker
Przywódczyni komunistyczna, dr Bella Dodd, przyznaje się do infiltracji Kościoła i USA
Jeden z moich największych żalów – Bridget Phetasy
https://rumble.com/v2f0lez-jeden-z-moich-najwikszych-alw-bridget-phetasy.html
Znam wiele wspaniałych kobiet, które są singielkami, ponieważ nie mogą konkurować na rynku matrymonialnym, gdzie mężczyźni [top 10-20%] mogą mieć tyle kobiet, ile chcą, gdy ona nie chce na pierwszym spotkaniu iść do łóżka.
czyli nie chcą biedniejszego męża
wspaniałe
Bridget Phetasy jest pokręcona
“Miałam już wcześniej chłopaka, na przełomie liceum i studiów. To był normalny chłopak, któremu zależało. Chyba mogę nawet powiedzieć, że jedyny, który mnie naprawdę kochał. Rozstałam się z nim, bo uznałam, że jest zbyt flegmatyczny i nudny. Dzisiaj wiem, że to też częsty schemat dla osób z rysem borderline. Jak się potem okazało, to była moja pierwsza i ostatnia normalna, zdrowa relacja. Potem już było tylko źle – głównie związki z facetami, którzy o mnie zupełnie nie dbali, z takimi, których od początku podejrzewałam, że są egoistyczni, skupieni na sobie. Ciągnęło mnie do nich. Im bardziej mną pomiatali, tym bardziej wracałam jak mucha do lepu. Myślałam sobie: „Bo może przy kolejnej próbie jednak mnie pokocha?”.
Potem na terapii wytłumaczono mi, że robiłam to wszystko, żeby powielać to odrzucenie, że specjalnie tak wybierałam, bo to znałam. Dalej nie jestem w stanie zrozumieć, dlaczego człowiek tak robi. Ale w jakimś sensie chciałam też szczęśliwego zakończenia, chciałam, żeby za kolejną próbą któryś facet stwierdził: „OK, nadajesz się, jesteś wystarczająca, będę cię lepiej traktować, zasłużyłaś”. Czekałam na to.” – Byłam w tak wielkiej desperacji, że modląc się, zwracałam się do Boga: “Tatusiu, proszę, pomóż mi”