Żałuję, że byłam szmatą, i puszczałam się na prawo i lewo.

17 sierpień 2022

Żałuję, że byłam szmatą

Po otwarciu nowej książki Louise Perry, The Case Against the Sexual Revolution: A New Guide to Sex in the 21st Century [Sprawa przeciwko rewolucji seksualnej: nowy przewodnik po seksie w XXI wieku], wzruszyła mnie aż do łez dedykacja:

“Dla kobiet, które boleśnie przerobiły to na sobie”

W przeciwieństwie do wielu innych osób, które czytały i recenzowały prace Louise Perry, lektura jej książki nie byłaby jakimś akademickim ćwiczeniem w rozważaniu, jak liberalny feminizm zawiódł kobiety. Nie byłoby to ocenianie tego, co te biedne dziwki tam zniosły w następstwie rewolucji seksualnej. Czytanie jej książki było osobistą sprawą.

Jestem jedną z tych szmat/dziwek.

Jestem studium przypadku dla jej tezy. Przestrogą. Wiedziałam, że ta książka będzie trudna. I uświadomiła mi, że czas skończyć ten esej, esej który próbuję napisać od czterech lat.

To twardy orzech do zgryzienia. Jestem wdzięczna za możliwość kontrolowania mojego cyklu miesiączkowego i zarabiania własnych pieniędzy. Ale ta wolność ma swoją cenę. Ciemną stroną rewolucji seksualnej jest to, że mimo iż wyzwoliła kobiety – uwolnienie seksu od konsekwencji przyniosło korzyści przede wszystkim mężczyznom [tym z górnej pułki – około 20-30%].

Zasada 80/20: Zasada Pareto w relacjach męsko damskich

Po raz pierwszy zostałam zainspirowana do napisania tego tekstu, gdy 19-letnia kobieta, z którą kiedyś czekałyśmy na stoliki, zapytała mnie: “Bridget, czy kiedykolwiek żałowałaś, że uprawiałaś seks z mężczyzną?”.

Roześmiałam się. “Tak. Wszystkich.”

Bridget Phetasy

Bridget Phetasy

To nie do końca prawda. Była moja pierwsza miłość w szkole średniej. I mój pierwszy mąż. Ale jeśli mam być ze sobą szczera, to z dziesiątek mężczyzn, z którymi byłam i się ciupciałam (przynajmniej tych, których pamiętam), przychodzi mi do głowy tylko garstka, której nie żałuję. Resztę zaliczyłabym do kategorii “przelotnych”, którą zdefiniowałabym jako seks bez znaczenia lub przeciętny (albo jedno i drugie). Gdybym była naprawdę szczera, powiedziałbym, że większość z tych zazwyczaj spotkań na bani po pijaku pozostawiła mnie z uczuciem pustki i zdemoralizowania. Z poczuciem bycia bezwartościową.

Nie powiedziałabym tego jednak w tamtym czasie. Wtedy powiedziałabym ci, że byłam “wyzwolona”, nawet wtedy gdy próbowałam topić w alkoholu to chore uczucie odrzucenia, gdy mój ostatni numer nie oddzwonił. Wtedy powiedziałabym, że przygody na jedną noc sprawiły, że poczułam się “ośmielona”. Ale w rzeczywistości używałam seksu jak narkotyku; próbując bezskutecznie wypełnić dziurę wewnątrz mnie za pomocą mężczyzn.

Wiem, że żałowanie większości moich spotkań seksualnych nie jest czymś, do czego powinna się przyznać nastawiona pozytywnie do seksu feministka, która kiedyś pisała teksty dla Playboya. I przez lata tego nie robiłam. Powiem jasno, bycie “dziwką” i spanie z wieloma mężczyznami nie jest jedynym zachowaniem, którego żałuję. Jeszcze bardziej szkodliwe było to, co mówiłam sobie, aby usprawiedliwić fakt, że byłam jednorazówką dla tych mężczyzn: Mówiłam sobie, że mnie to nie obchodzi.

Nie obchodziło mnie, kiedy mężczyzna mnie totalnie olał. Nie obchodziło mnie, kiedy wychodził w środku nocy lub sugerował, że chce, abym odeszła. Chodząca żenada. Zaćmienia. Niepokój.

Kłamstwo, które wmawiałam sobie przez dekady, brzmiało: Nie cierpię – jestem silna.

 

Nie jesteś "seksualnie wyzwolona" jesteś kurwiszonem z bardzo niską samooceną.

Nie jesteś “seksualnie wyzwolona” jesteś kurwiszonem z bardzo niską samooceną.
Prawdopodobnie uprawiasz seks tylko w pozycji na misjonarza
Pozycja na misjonarza to najlepsza pozycja.
Dziwki nie lubią tej pozycji, ponieważ wymaga ona od nich patrzenia w oczy mężczyzn, którzy nie uczestniczyliby nawet w ich pogrzebach, gdyby przydarzyło im się jutro umrzeć. Zwykłe szmaty.

Patrząc wstecz, nie jest zaskoczeniem, że okłamywałam samą siebie. Ponieważ od najmłodszych lat, seks był czymś, o czym mnie okłamywano.

Na długo przed uprawianiem seksu, czułam się zawstydzona moimi naturalnymi potrzebami seksualnymi i czułam się niezręcznie w moim rozkwitającym kobiecym ciele. Dorastając jako katoliczka, pamiętam tylko, że czułam się źle z powodu seksu, zanim jeszcze dowiedziałam się, czym on jest. Wiedziałam tylko, że seks przed ślubem jest zły. Nawet myśl o akcie seksualnym lub masturbacji napełniała mnie wyniszczającym poczuciem winy. Kiedy po raz pierwszy pocałowałam chłopaka, byłam przekonana, że zostanę ukarana. Uderzona przez złego, mizoginicznego Boga.

Gdy byłam starsza, mówiono mi, że mam strzec swojego dziewictwa. Matki i ciotki o dobrych intencjach mówiły jasno, że muszę powstrzymać się od seksu, aby mężczyzna mnie kochał i szanował. Seks był towarem, bezcennym klejnotem, który musiałam trzymać, a którego wartość wzrastała, im dłużej go trzymałam. Sprawiało to, że czułam się jak własność. I choć nie sądzę, by takie były intencje mądrych kobiet, które same ciężko się uczyły, dla mnie seks stał się nierozerwalnie związany z moją wartością.

Wstyd i poczucie winy, z jakimi dorastałam w związku z seksem, były dla mnie opresyjne. Czułam się urażona podwójnym standardem, że mężczyźni mogą być rozwiąźli i to podnosi ich status, a kobiety są zawstydzane za podobne zachowanie. Moja rodząca się seksualność rozwijała się jako reakcja na te represyjne religijne ortodoksje, stare szkolne pojęcia statusu seksualnego i traumę.

Istnieje różnica pomiędzy przygodnym seksem w przypadku mężczyzn i kobiet, i nauka to potwierdza
Rozwiązłe kobiety. Świat staje się bardziej hedonistyczny dzięki kobiecemu wyzwoleniu.

Straciłam dziewictwo w wieku 17 lat z moim szefem w restauracji, w której pracowałam. Rok później doświadczyłam pierwszej traumy seksualnej. Czułam się zniszczona i brudna i obwiniałam się. Każdy inaczej reaguje na takie sytuacje – ja poradziłam sobie z przytłaczającym wstydem, stając się hiper-seksualna i rozwiązła.

To badanie stawia kobiety w BARDZO niekorzystnym świetle.

Kultura była tuż obok, żeby mnie podnieść i odkurzyć. Ze zdwojoną siła utwierdziłam się w byciu dumną dziwką i zinternalizowałam największe i najbardziej szkodliwe kłamstwo: że seks bez miłości jest wzmacniający. Przez dziesięciolecia pławiłam się w dziewczęcym blasku tego złudzenia, wykorzystując swoją seksualność i przekonując samą siebie, że jestem pełna boskiej kobiecości.

W rzeczywistości bredziłam od rzeczy

Wmawiałam sobie, że skoro mogę uwieść mężczyznę, to jestem potężna. Ale jak pisze Louise Perry w swojej książce, “…kobiety zbyt łatwo nie dostrzegają, że bycie pożądaną to nie to samo, co bycie cenioną”. W głębi duszy wiedziałam, że tak jest. Ale w ramach mechanizmu obronnego, stworzyłam sobie osobowość zjadacza mężczyzn. Moje mantry były sztywne.

–    Możesz mieć karierę [robotę] lub związek – ale nie możesz mieć obu.
–    Intymność jest przerażająca.
–    Macierzyństwo i dzieci to pułapka.
–    W seksie chodzi tylko o władzę.

Kolejny zestaw kłamstw zbudowany na kłamstwach zbudowanych na traumie. Seks to nie tylko władza – to także intymność, wrażliwość i zaufanie. Rzeczy, z którymi nie chciałam mieć nic wspólnego. Ponieważ współczesne randki wiążą się z całkowitym brakiem oczekiwań – zwłaszcza tych związanych z rycerskością.

Tinder i początek „randkowej apokalipsy”.
Seks jest tani [dla około top 30% mężczyzn] – Mark Regnerus

Za każdym razem, gdy mężczyzna chciał uregulować rachunek, przesunąć krzesło, otworzyć drzwi, odebrać mnie samochodem, zabrać na kolację, zobaczyć się ze mną w ciągu dnia lub poczekać z seksem dłużej niż do pierwszej randki, byłam zszokowana i podejrzliwa. Czy on był seryjnym mordercą?

Lubię toksycznych mężczyzn

Przypadkowy seks jest obarczony niepewnością i błędną komunikacją; intymność i miłość są puentami. Kiedy mężczyzna, z którym się ciupciałam, był uprzejmy skontaktować się ze mną, to myliłam ulgę ze szczęściem, a mój mózg był tak ustawiony, aby być wdzięcznym za minimum. Najsmutniejsze jest to, jak nisko ustawiłam poprzeczkę.

Całe życie pozwalałam sobie na bycie tą drugą kobietą, braną za pewnik lub traktowaną jak wycieraczka pod fałszywym pretekstem bycia “wzmocnioną”, co doprowadziło do tego, że pewnej nocy otrzymałam wiadomość tekstową od swojego stałego i nieobecnego kochanka.

“Dobranoc, kochanie, kocham cię”. Szybko po tym nastąpiło: “Sorki, pomyliłem numery”.

Dno nie zawsze wygląda jak utrata wszystkiego lub skończenie w więzieniu. Czasami może to być to chore uczucie w jelitach, kiedy wiesz, że emocjonalnie jesteś skończony. Chciałam być w stanie uprawiać bezsensowny seks jak facet, ale to nie działało. (Po latach pisania dla Playboya, dowiedziałem się, że to nie działa również dla wielu mężczyzn). Przez lata próbowałam, bezskutecznie, nie “łapać uczuć” (nawet to wyrażenie jest tak wymowne, jeśli chodzi o sposób, w jaki emocje są postrzegane w odniesieniu do związków, jakby były przeziębieniem, grypą lub jakąś chorobą, z którą trzeba się uporać).

Sue Ellen Browder: magazyn Cosmopolitan publikował feministyczne kłamstwa

Nie wypowiadam się w imieniu wszystkich kobiet. Znam wiele kobiet o solidnym poczuciu własnej wartości, które z radością uprawiają seks bez miłości. Ten tekst nie sprawi, że będą się bronić. Ale wiele kobiet przeczyta ten tekst i się wzdrygnie, tak jak ja to zrobiłam, kiedy przeczytałam coś, co odepchnęło kłamstwo, wokół którego zbudowałam całą swoją tożsamość.

A może czyta to osoba transseksualna lub niebinarna [chora psychicznie] i myśli sobie: “Co za dziwaczne pomysły na temat płci i seksu ma ten stary, tradycyjny konwent”. A ja na to odpowiem: dla mnie ma sens, że pokolenie młodych kobiet, które doświadczyły i dały świadectwo najgorszym skutkom ubocznym odłączenia seksu od konsekwencji i miłości, które Louise Perry skrupulatnie opisuje w swojej książce: “ostry seks, kultura podrywu i wszechobecne porno” – rozejrzy się i zdecyduje:

Wolę być mężczyzną. Albo dokładniej: wolałabym nie być kobietą.

Ale może jest to nieunikniony wniosek z rewolucji seksualnej. Dzisiejszą młodzież karmi się jeszcze groźniejszym kłamstwem niż to, którym karmiono mnie w kwestii seksu bez miłosci. Powiedziano mi, że seks nie ma znaczenia. Im mówi się, że biologia nie ma znaczenia.

To jest tragedia.

Transkrypt filmu “Czym jest kobieta? Co to jest kobieta?”

Nie sugeruję, że powinniśmy powrócić do jakiegoś wiktoriańskiego wyobrażenia o seksie lub jakiegoś ideału z lat 50. dotyczącego ról płciowych. Mam teraz 43 lata i jestem w pierwszym naprawdę zdrowym, intymnym związku w moim życiu z moim (drugim) mężem. Niedawno urodziła nam się córka. Po jej narodzinach dużo myślałam o rozmowach, które będę z nią przeprowadzać, i o rozmowach, które chciałabym móc cofnąć się w czasie i przeprowadzić ze sobą, z młodą Bridget.

Powiedziałabym jej:

Seks może być wzmacniający, jeśli pochodzi z pozycji zdrowego poczucia własnej wartości. Jeśli pochodzi z miejsca urazu lub niepewności, przygodny seks nie uzdrowi tego. W rzeczywistości może cię cofnąć i podważyć wszelkie postępy w zakresie poczucia własnej wartości. Jeśli znasz swoją wartość, mniej prawdopodobnym jest, że będziesz spać z kimś, kto cię nie ceni. Pielęgnuj siebie, a będziesz pielęgnowana.

Nie powinnaś wstrzymywać seksu, aby mężczyzna cię szanował; powinien cię szanować tak czy tak. Wzmocnienie seksualne nie ma nic wspólnego z tym, z iloma osobami śpisz lub nie – ma związek z tym, jak komfortowo czujesz się w swojej skórze – niezależnie od decyzji. Nie chodzi o to, by czekać, aż się zakochasz, aby uprawiać seks; chodzi o to, by upewnić się, że najpierw pokochasz siebie.

Nie ignoruj tego dręczącego instynktu, który mówi ci, że “wyzwolenie seksualne” pozostawia cię niespełnioną. Nadal możesz być seks-pozytywna i zaakceptować to, że dla ciebie seks nie może być wyzwolony od intymności i znaczącego związku/relacji.

Żałuję, że byłam dziwką. Żałuję, ponieważ żałuję, że ci mężczyźni mogą powiedzieć, że spali ze mną, że mnie przelecieli.

Mimo to, dzięki temu wiem, że wreszcie cenię siebie.

Każda kobieta powinna się tak czuć: Sypianie ze mną to przywilej. I musisz być tego warty.

Źródło: I Regret Being A Slut