Czerwona pigułka nie może być religią ani sektą. Oto dlaczego
Rian Stone: Witam w kolejnym odcinku Mids Watch. Mam na imię Rian i wierzę, że ten odcinek wam się spodoba. Poruszymy mnóstwo zagadnień na świetnym przykładzie z obszaru, który ma szersze zastosowanie, niż gotów byłbym przyznać. Osoby religijne wchodzące na drogę czerwonej pigułki.
To jest interesujące sytuacja, podam przykład. Faktycznie istnieje subforum na Reddicie poświęcone chrześcijańskiej czerwonej pigułce, założone przez użytkownika „Red-Curious„, prawnika rozwodowego z zawodu, bardzo wkręcony gość, ale póki co, nie udało im się w pełni przetrawić czerwonej pigułki i większość czasu poświęcają starając się na siłę wpisać tekst Biblii w domenę prakseologii czerwonej pigułki, którą my się zajmujemy.
To jest jeden z tych przykładów, gdzie religia i własne korzyści nie idą ze sobą po drodze i trzeba te dwie sfery rozdzielać. Tradycyjnie jak to w tym programie, zajmiemy się raportem terenowym faceta, który przez 1,5 miesiąca starał się wyjść z Matriksa. Jak to zazwyczaj bywa, przelał swoje wysiłki na papier, przedstawił forumowiczom swojej gówniane życie i pyta, co ma z tym zrobić. Dostanie komentarze, zacznie się kłócić z użytkownikami na czacie, może z niektórymi się zgodzi, po czym sobie pójdzie i tyle o nim usłyszymy.
Niestety nie mam dostępu do jego oryginalnego wpisu, ale na szczęście w innych wpisach są cytaty z jego raportu, że udało nam się w dużej mierze odtworzyć oryginalny wpis. Zawiera on kilka wątków. Facet pracuje nad sobą, przeczytał połowę polecanych książek,
„Kiedy mówię „nie”, czuję się winny„, czyli kursie asertywności, „Koniec bycia Miłym Gościem!„, traktującą o tym, jak wyzbyć się cech współuzależnionego miłego faceta, przeczytał w połowie „Mężczyznę Racjonalnego”.
Rich Cooper ma takie powiedzenie: „6×30 cm wzrostu, 6-cio cyfrowy dochód, 6×2.54 cm kutas i 6-ciopak na brzuchu”, nasz bohater w każdej kategorii jest na 3. Każda z tych rzeczy wykonana na pół gwizdka.
Nic tylko się śmiać. Wystarczy wam wiedzieć, że nasz bohater, jak sam przyznał, jest uzależniony od pornografii, od gier komputerowych i jeszcze jakieś uzależnienie, od alkoholu chyba, nie pamiętam, sprawdzę później. Gdy zaczął wcielać w życie czerwoną pigułkę, żona wyzwała go do zarozumiałego dupka i teraz zagubiony pyta, co robi źle. Postępuje zgodnie z programem [mapą], ale nie idzie to po jego myśli, więc zaczyna mieć wątpliwości. Tak mniej więcej wygląda jego sytuacja. JackTenOfHearts zaczyna od zacytowania jego słów:
” 'Tydzień 3. Zacząłem czuć rozgoryczenie i dało to się wyczuć w tonie mojego głosu, ale dopiero w tygodniu 4. zauważyłem w sobie tę zmianę’. Jesteś religijny, prawda? Musisz sobie uświadomić, że silna wiara religijna w łatwy sposób może sprawić, że zaczniesz zachowywać się jak zarozumiały dupek. Trochę jak w sytuacji, gdy podśmiechujesz się, gdy ktoś pcha drzwi zamiast pociągnąć za klamkę czy odwrotnie. Ty wiesz, że te drzwi należy pchnąć, by wejść i czujesz rozbawienie, gdy ta osoba robi dokładnie odwrotnie, a kiedy osoba ta zwraca się w twoim kierunku, widzi twój zarozumiały uśmieszek i rozbawienie kosztem ich niewiedzy, myślisz sobie, że pewnie szczerze cię nienawidzi, prawda? A to dlatego, że osoba ta zachodzi w głowę, dlaczego te drzwi nie były poprawnie oznaczone, dlaczego ten dupek śmieje się ze mnie? Czy jestem jedynym, który popełnił ten błąd i dlaczego go popełniłem? Czy faktycznie jestem taki głupolem? Nie potrafię otworzyć drzwi? Zarozumiałe wywyższanie się to nie to samo co rozbawienie. Rozbawienie ma miejsce wtedy, kiedy widzisz, jak ta osoba siłuje się i reagujesz humorem. 'Zawsze co drugie drzwi pcham, więc w połowie przypadków się nie mylę’, żartujesz. Oboje się śmiejecie, puszczacie się przodem i każdy idzie w swoim kierunku. Bez żadnego wywyższania się, bez paternalistycznych uwag w stylu 'oczywiście tak się drzwi otwiera i zabawne, jak bardzo się mylisz’. Uświadom sobie, że twoja religia i czerwono pigułkowe lektury to dwa źródła mówiące ci, że jeśli tylko zrobisz tak, jak ci mówią, ty będziesz miał rację, a wiele osób będzie się mylić. Otrzymasz odpowiedzi jak rzeczy faktycznie się mają, zaczniesz dostrzegać osoby pchające drzwi, choć wyraźnie napisane jest „ciągnąć”, i będziesz ci bardzo łatwo zachowywać się jak zarozumiały dupek”.
Co zabawne, przy tym cytacie był następny:
„Z łaski Pana zmieniłem się”
Tutaj właśnie tkwi Twój problem. Na chwilę się przy tym zatrzymam, ponieważ chcę rozwinąć ten wątek. Sądzę, że niewielu facetów zrozumie czym jest Rozbawione Mistrzostwo. Wydaje im się, że jest co coś jak posiadanie wszystkich odpowiedzi i panowanie nad innymi, właśnie jak wspomniany zarozumiały dupek. Nic bardziej mylnego. Mnóstwo jest w Sieci wywodów, jak to kobiety są gówniane, sam na swoim kanale mam ich kilka, ale co poradzę, na chleb trzeba zarobić. Rollo ma tak samo, Myron też, Rich też, John również, każdy z nas ma tego typu materiały. To doskonały przykład tego zjawiska – oni czy one są w całkowitym błędzie, a my to ci, którzy mają rację. Z poczuciem wyższości podśmiechujesz się z nich pod nosem. Każdy z nas ma to na sumieniu, zgoda. Rzecz w tym, że poza sferą rozrywkowo-informacyjną, to jest dokładnie zachowanie, którego z perspektywy czerwonej pigułki nie powinieneś powielać. To przykład zachowania niemającego nic wspólnego z Rozbawionym Mistrzostwem, raczej przejaw dziwnego stadnego mechanizmu społecznego wzmocnienia.
Z marketingowego punktu widzenia całkowicie ma to sens. Będziecie oglądać więcej tego typu materiałów utwierdzających was w przekonaniu, że macie rację, a wszystko, co ta druga strona mówi jest błędne, że feminizm jest zły, kobiety są do dupy, „ja alfa, ja dobry”, miód na uszy. Kupujcie moje gadżety i życzę miłego dnia.
Jeśli jesteś jednak w związku, wrogość to ostatnia rzecz, której pragniesz. Kogo obchodzi jakaś laska z Miami? Bohaterka jednego materiału, której w życiu nie spotkasz, więc hejtujesz ile chcesz. Nigdy nie spotkałem żadnej z osób występujących w „Jerry Springer Show”, ale mogę wam zagwarantować, że przed telewizorem krzyczę wraz z nimi, gdy kłócą się, kto jest większym dzieciakiem, gdy zaczną rzucać krzesłami…
Poznasz świetny program po tym, że znasz imię ochroniarza pilnującego w nim porządku. Oburzenie, rozumiem. W normalnym życiu to doskonały sposób na zniechęcenie do siebie ludzi. Wybrałeś czerwoną pigułkę, gdyż chcesz mieć więcej dostatku, chcesz mieć więcej opcji, a zachowywanie się jak zarozumiały dupek wobec osób wnoszących lub nie wartość w twoje życie to nie jest dobra ku temu droga. Nawet jeśli te osoby nic nie znaczą, dajmy na to taka Grażyna Grażyn, z którą w ogóle nie chcesz mieć nic do końca życia czynienia.
Rama to nie Stoicyzm, to coś znacznie lepszego – Rian Stone
Ale pamiętaj, że w sytuacjach społecznych aktorzy mają publikę. Pewnie znacie powiedzenie, że dziewczynę poznaję się po tym, jak traktuje kelnera? Ktoś zawsze cię obserwuje, więc bycie zarozumiałym dupkiem wobec okropnej laski w typie Grażyny stawia cię w roli dupka w oczach innych, a ją w roli biednej ofiary. Jako gatunek tak jesteśmy biologicznie zaprogramowani. W grupie znajomych może jest dziewczyna zainteresowana tobą, chętna się umówić na randkę, a teraz widzi ciebie jako zarozumiałego dupka, który w zeszłym tygodniu doprowadził do łez tamtą grubą laskę. Woli więc zrezygnować z zadawania się z tobą.
Oczywiście znamy przykłady facetów, którzy tak postępują, ale są takimi ciachami, że uchodzi im to płazem. Jeśli słuchasz teraz tego materiału, to raczej nie jesteś jednym z nich. Odpuść sobie. Ale wracając do tematu.
„Z łaski pańskiej zmieniłem się”. Świetnie, dyskusja schodzi na temat sprawczości i naszego głównego tematu. Jedyne religie, o których mam jako takie pojęcie to judaizm i chrześcijaństwo. Mocno religijni faceci, a przynajmniej w opisie moich ortodoksyjnych znajomych, w zasadzie przez cały dzień dyskutują nad judaizmem. „Co to naprawdę znaczy?”, „co miał Bóg przez to na myśli?”, „należy czytać do dosłownie czy metaforycznie?”, „na ile jest dana rzecz istotna w kontekście fundamentów wiary żydowskiej?”
Kiedy już ustali się, co to wszystko znaczy, odbywa się dyskusja odnośnie np. tego, jak Bóg chciał, byśmy realizowali tę naukę w swoim życiu, jak uczyć innych Żydów, by wcielali te zasady w życie, czy w ogóle jest to coś, co należy nauczać, czy każdy powinien wykonać takie ćwiczenie intelektualne, by miało to sens. Gdy zaaplikować taki sposób myślenia do filozofii lub prakseologii takiej czy innej, oferuje na tyle introspektywnej krytyki, że nie ma miejsca na butę.
Nie może być inaczej, przecież masz świadomość, ile wysiłku włożyłeś, by wyciągnąć własne wnioski i w zasadzie nie istnieje kanoniczny zestaw odpowiedzi, jak naprawdę rzeczy się mają, wyłącznie odpowiedzi, które uważasz za najlepsze, które tłumaczą, jak rzeczy prawdopodobnie się mają, choć niekoniecznie takie muszą być, więc pozostaje test praktyczny.
To przypomina mi casus użytkownika „Rule Zero Dad”, który pisał o problemie w czerwono pigułkowej społeczności, a mianowicie, że mamy obecnie do czynienia z regresją do średniej, gdzie społeczność nie chce już wymieniać się doświadczeniami, chce kopiować notatki od innych. Rozumiecie, o co mi chodzi? Ten zanik ciekawości i introspektywnego spojrzenia, to trochę wina nas twórców treści, że kształcimy pokolenie, choć to może zbyt górnolotne określenie, raczej niszową grupę zarozumiałych, próżnych i nieatrakcyjnych facetów. Trudno nas za to winić, nie kazaliśmy wam być nieatrakcyjnymi, ale tak to w ogólnym ujęciu teraz wygląda. Czyja to wina? To nie ma znaczenia. Na kim spoczywa odpowiedzialność, by nie być takim facetem? Na tobie, nie mnie.
Póki oglądasz moje materiały, ja jestem zadowolony. To zwykła relacja twórca-konsument, nie ma tu na co się obrażać.
„Innymi słowy, nie mam żadnego oczywistego wskazania czy drzwi należy pchać czy ciągnąć, jedynie twoje przekonanie, że należy je pchać albo ciągnąć i rozumiesz, dlaczego ktoś mógłby postąpić inaczej, więc chcesz przestać zachowywać się jak zarozumiały dupek i wykaż się zrozumieniem. Jeśli chcesz traktować Biblię jako słowo objawione, to droga wolna, to twoje życie. Tak na marginesie ciekawi mnie, że twoja wiara, gdzie wasz doradca jest wściekły na twojego ojca za to, że jej nie osądzał, ale co ja wiem. Co więcej, to dziwne, że skonsternowało go to, że żona uderzyła cię w twarz…”
Widzę, że przeoczyłem dużo rzeczy w raporcie naszego bohatera, i jak się okazuje, jego butna zarozumiałość sprawiła, że żona ze złości uderzyła go w twarz i jak zakładam, wtedy dostał plombę sprawiedliwości. Kiedy laska przechodzi do takiego bezpośredniego języka, wtedy wiesz, że wyczerpała inne opcje. Ale wracając:
„Ta obojętność jest szczera, to nie jest zarozumiałość, ponieważ pytanie, czy ojciec powinien w ogóle oceniać swoją córkę za wasze dziecko z cudzołóstwa? To pytanie do przemyślenia. Co to znaczy osądzać kogoś? Czy osąd ma jakieś znaczenie, czy dalej traktujesz tę osobę jak wcześniej, czy wybaczenie zakłada wyzbycie się osądu? Cokolwiek doradca powie, nie reagowałby butnie, że religia mu wyprała mózg i wierzy w niewidzialne wróżki na niebie. Miej świadomość, że fundamentalne pytania o konsekwencje moralne czynów jak cudzołóstwo czy niewierność to kwestia subiektywna, i nawet jeśli ktoś kompletnie się myli, istnieje prawdopodobieństwo, że ja także nie mam racji, choć na inny sposób„.
Szkoda, że nie mam dostępu do fragmentu do którego ten komentarz się odnosi. Na pewno dotyczył jakiegoś doradcy małżeńskiego, coś o ojcu i nie potępieniu za ich nieślubne dziecko i że był tak zarozumiały, że ona uderzyła go w twarz. Czy to nie zabawne, że tyle elementów…
Gdy obserwować tę osobę w działaniu, realizującą cykl Obserwuj, Zorientuj, Zdecyduj i Działaj [O.O.D.A. Loop] jako model lepszego poruszania się po świecie, w ramach tego powtarzalnego procesu, a jego przypadku ten musiał bardzo zaniedbać etap Orientacji, co do tego mam pewność, rękoczyny nie biorą się znikąd, są sygnały w postaci języka ciała, zmiany w charakterze rozmowy, często intuicyjnie wiemy, kiedy ktoś sięgnie po pięści.
Policjanci uczą się rozpoznawać, kiedy osoba sięgnie po agresję, uczą się wychwytywać takie szczegóły jak chowanie się za czyimiś plecami, trzymanie rąk za sobą. Nie pamięta połowy dziewczyn, z którymi się przespał. Po co to wszystko, skoro je zapomniał?
W końcu przestanie rozmawiać i zrobi groźną minę, Ale nasz bohater wszystko to przeoczył, aż w końcu dostał strzała i dotarło do niego, że może gdzieś popełnił błąd.
Jeśli wybrałeś życie religijnego obiektywisty moralnego, droga wolna, to twoje życie, ale musisz wiedzieć, że to fatalne podejście do czerwonej pigułki. Pamiętaj, że czytasz w Sieci rzeczy pisane przez w dużej mierze anonimowe osoby, które zachowują się, jakby pojadły wszystkie rozumy, ale tak nie jest. A już na pewno nie znają wszystkich odpowiedzi na sytuację w twoim życiu, więc warto mieć to na uwadze. Wiele facetów opacznie to rozumie, często, gdy to pojawia się w dyskusji zwracam uwagę, żeby nie skupiać się na tym , czy wiedza w ramach czerwonej pigułki jest prawdziwa, tylko czy jest użyteczna. Nie ma znaczenia, czy jest prawdziwa czy nie. Możemy się mylić w każdym aspekcie, ale póki efekty są dobre, to wystarczy.
Tutaj właśnie dotykamy wątku moralnego obiektywizmu, który głosi chrześcijaństwo i co wyznaje kobiecy umysł. Istnieje jeden porządek hierarchiczny moralności, jedne rzeczy się bardziej moralne, niż inne, ale wszystkie oceniane są na wspólnej hierarchicznej osi.
Często w dyskusjach z perspektywy religijnej czy kobiecej argumentacja sprowadza się do ustalenia hierarchii dominacji, kto znajduje się wyżej w hierarchii moralnej, gdyż ten na górze decyduje o obowiązującej moralności.
Zabawne i pozwala zrozumieć, dlaczego chrześcijaństwo wybrało model monoteistyczny, ponieważ wtedy wszelkie durne dyskusje, które nawet mogą stawać się zarzewiem wojen – patrz wojny sąsiedzkie, wojna męsko-damska – można rozwiązać odwołując się do Jezusa, który jest ponad to wszystko, więc on z automatu wygrywa tę dyskusję.
To dało ludziom możliwość argumentowania z pozycji kobiecych bez ryzyka wzniecanie konfliktów wewnętrznych. Możecie sobie porównywać chrześcijaństwo i kobiety jak dalece chcecie, ale ja nie będę drążył głębiej tematu. Rzecz w tym, że z punktu widzenia czerwonej pigułki moralność nie jest obiektywna, lecz subiektywna. Coś może być dla mnie dobre albo złe, może być dobre lub złe dla ciebie, ale to są różne rzeczy [i nie powiązane ze sobą]. Dla nas, moralnych subiektywistów, jeśli robię coś dobrego dla siebie i osób, na których mi zależy, w mojej ocenie jest to moralnie dobre. Gdy ty robisz coś dobrego dla siebie i swojej rodziny, a co jest złe dla mnie i mojej rodziny, uznam to za moralnie złe. Widzicie, do czego zmierzam. To sprowadza się do koncepcji mentalnego punktu wyjścia [sprawczości]. Osoby takie jak ja czy Rollo niezliczoną ilość razy powtarzamy od 5 czy 6 lat o mentalnym punkcie wyjścia, ale ludzie nadal usilnie chcą widzieć w tym moralny obiektywizm, ale co poradzisz. Idziemy dalej:
„Czerwona pigułka? Nie ważne, jakie odpowiedzi uzyskałeś z Księgi Jakuba, to nie jest sposób czytania jakiegokolwiek czerwono pigułkowego tekstu. Nie możesz podążać tą ścieżką wyrażając emocje których nawet sobie nie uświadamiasz, gdyż w ten sposób się nie ogarniesz. Nawet nie starasz się zrozumieć swojej sytuacji. W swoim poście piszesz, że „coś się stało”, „zapomniałem, co to było”.
Serio? Czy tak bardzo nie jesteś w stanie przypomnieć sobie niedalekiej przeszłości? Zakładam, że nie należysz do odłamu chrześcijaństwa zalecającego stosowanie narkotyków powodujących utratę pamięci krótkotrwałej, niemniej wszystko, co napisałeś świadczy, że jesteś osobą tak mocno przekonaną, że posiadasz wszelką wiedzę o wszystkim, że nawet nie pomyślałeś, by zastanowić się, czy to w ogóle prawda. Rozumiem, że taka jest natura religii i wiem, że nawet najbardziej krytyczny rabin pewne teksty religijne musi brać na wiarę, ale jest to fatalne podejście na drodze czerwonej pigułki. Nie bierz tutaj nic na wiarę. Wiele z tych rzeczy może otworzyć ci oczy na wiele spraw, ale tylko dlatego, że fundamenty korespondują z twoją osobowością, nie znaczy to, że wszystko musisz łykać na ślepo.
…I nie słuchaj mnie jak „Sperg” – Whisper
Ponadto polecam doczytać do końca te książki. Wspomniałeś o przeczytaniu w połowie „Kiedy mówię „nie”, czuję się winny„, „Models”, „Book of Pook”. Choć teksty religijne mogą być czytane wyrywkowo, u nas nie znajdziesz czytania księgi Mansona rozdział 3, werset 16 czy Rollo rozdział 9, werset 12, itp. W żadnej dyskusji nie na miejsca na argumentację z pozycji autorytetu, gdzie ktoś powołuje się na tekst TheRedPillProfesor rozdział 4, werset 12, który mówi co innego, więc dyskutant się myli. Książki, które nasza społeczność ci proponuje i jest to coś, o czym wszyscy powinniśmy pamiętać, ja i ty, wszystkie książki polecane w naszej społeczności to pozycje pisane przez losowych kolesi zawierające porady i sugestie dla zdesperowanym facetów w martwych małżeństwach w nadziei, że uda im się na tyle was przekonać, byście zapłacili im za rady.
To tyle jeśli chodzi o siłę argumentu z autorytetu. Oczywiście możesz kupić ich towar, ale w przeciwieństwie do Księgi Jakuba, musisz zadać sobie pytanie, czy te treści mają charakter kanoniczny i dający się zastosować, czy może mają zastosowanie do niektórych osób, ale nie ciebie lub użyteczne dla ciebie, ale nie dla innych osób.
Kategoryczny imperatyw vs Hipotetyczny imperatyw
Nie ważne, jaką wypracujesz odpowiedź, nigdy nie będziesz miał pewności co do swojej racji. Ta świadomość pozwoli ci jasno ocenić wpływ takiej porady na twoje życie. Z czasem wypracujesz swoje własne czerwono pigułkowe podejście do własnego małżeństwa, jak każdy z nas to uczynił. Bardzo podoba mi się to zdanie.
Wiecie dobrze, że irytuje mnie, gdy ludzie mówią, że czerwona pigułka to sekta, nazywają czerwoną pigułkę ideologią, mówią o filozofii czerwonej pigułki. Otóż nie, skończmy z dorabianiem do tego jakiejś odgórnej hierarchii.
Jesteśmy po prostu grupą facetów wymieniających się doświadczeniami [notatkami]. Bardziej pasuje tu analogia do modelu ekonomicznego w myśl zasady, że niektóre modele są użyteczne, ale wszystkie błędne.
Nie jesteśmy nieomylni. Jesteśmy grupą facetów, którzy uważają, że posiadają odpowiedzi na wszelkie pytania, robimy notatki, luźno dyskutujemy z innymi i jak już kiedyś wspomniałem, działa to na zasadzie zbieżności dowodów [konsiliencja].
Idea jest prosta – robię w swoim życiu luźny eksperyment, gdzie robię to czy owo i widzę poprawę w swoim życiu seksualnym, w małżeństwie czy co tam innego chcesz użyć do mierzenia swojego sukcesu. W moim przypadku to działa. Inni faceci opisują swoje podobne przypadki dostając zbieżne rezultaty i tym samym każdy z tych luźnych eksperymentów zyskuje na luźnej wiarygodności. Nie musisz się spinać, kierunek jest dobry, wystarczy, że idziesz w tym kierunku i będzie dobrze. To nie znaczy, że jest to słuszna czy prawdziwa droga, znaczy tyle, że to najlepsze, co mamy. Każdy z nas, który zrobił cokolwiek wartościowego, nie zrobił tego na zasadzie „oto plan działania Rollo, który realizuję co do joty”.
Czerpaliśmy ze wszystkich jego materiałów, niektóre rzeczy się sprawdzały, niektóre były gorąco dyskutowane i często sprzeczaliśmy się co do niektórych niuansów. To były wartościowe dyskusje, gdyż np. twój obiektywizm moralny w ogóle dla mnie nic nie znaczył, a dla kogo innego owszem i stąd dyskusja, wtedy uświadamiasz sobie, że ta kwestia nie ma raczej charakteru fundamentalnego, ale zależy od specyfiki twojego związku.
Jeśli twoja rodzina jest praktykująca, to pewnie jakaś forma obiektywizmu moralnego ma uzasadnienie, gdyż stawiasz Jezusa na pierwszym miejscu. W przypadku świeckiego domostwa raczej nie ma to uzasadnienia. Sęk w tym, że musisz być samoświadomy na tyle, by to wiedzieć.
Wracając do ślepej wiary, użytkownik Scareamush12, jeśli się nie mylę, podjął ten wątek i stanowi dobre zwieńczenie tematu. Autor wątku odpisuje odnośnie do motywu „zadufanego dupka”:
„Masz rację, jestem zarozumiałym dupkiem i religijna fasada tylko pogarsza sprawę, i jest to fatalne podejście do czerwonej pigułki, mianowicie to, że jako iż nie wiem, która metoda otwierania drzwi jest prawidłowa, to potrzebuję silniej wierzyć”.
Widzicie, o co mi chodzi. Dyskusja z nim jest frustrująca. W swojej wypowiedzi zastosował chwyt rodem z książki „Trump: Art of the Deal„, kiedy zgadzasz się z przedmówcą, dorzucasz małe „ale” i dalej mówisz swoje bez względu na wszystko. W ten sposób druga osoba jest przekonana, że faktycznie wysłuchałeś jej wypowiedzi. Wszystko przed tym „ale” po prostu zignorowałeś.
Przyznał, że gorliwa wiara może czynić z ciebie zarozumiałego dupka, „ale” ta silna wiara wynika z tego, że nie znam słusznej drogi, stąd potrzebuję silniejszej wiary. Dalej pisze, że
„niech ten bez grzechu buty pierwszy rzuci kamieniem. Taki żarcik. Tak się zastanawiam, czy można przyznać się do nie bycia zarozumiałym bez bycia zarozumiałym? Taka trochę dyskusja na wzór ortodoksyjnych Żydów i doceniam to”.
Nie ma pojęcia, o co mu chodzi, ale to właśnie jest najbardziej frustrujące, że masz wrażenie, że nie rozmawiasz z osobą, lecz kolesiem, który wszystko chce rozumieć według instrukcji zamiast słuchać, stosować, sprawdzać. Nie ma tu za krzty pokory, raczej udawana jej forma – nie muszę być pokorny, Bóg jest zdecydowanie prawdą.
On może mieć rację, ale ty na pewno nie. Dalej w nawiązaniu do wątku, że nie ogarnie swojego życia tkwiąc w nieświadomości i nasz bohater przyznaje, że ma braki i jest nierozgarnięty. To chyba typowa dla chrześcijan przywara, patrząc na to, jak wielu facetów tutaj postępuje podobnie, tylko umacniając się w swoich przekonaniach niczym dzieciak z liceum, nad którym koledzy się znęcają i wyzywają i ten dzieciak zamiast postawić się im, tylko im przytakuje. „Tak, jestem pieprzonym kujonem, jasne” To trochę jak powiedzenie, że każdy rozgłos i uwaga są dobre.
Nie wiem, nigdy nie podobało mi się to podejście. Gdy nazywasz kogoś „zarozumiały dupkiem” to nie po to, by się z tobą zgodził z uśmiechem na twarzy, lecz po to, by coś osiągnąć, np. wybudzić go z tego transu, ale w tym przypadku ten tylko się umacnia w swoich przekonaniach. Dalej pisze, że ma ciężkie pióro i nie chce opisywać wszystkich szczegółów, że pisze głównie po to, by starać się zrozumieć rzeczy z ostatniego półtora miesiąca swojego życia.
„Pisząc to uświadomiłem sobie trudną prawdę i dzięki Bogu wciąż jesteśmy małżeństwem. Czytanie odpowiedzi na mój post również otwarło mi oczy i uświadomiło mi, jak trudno przychodzi mi pisanie o moich problemach”.
To zdanie jest fantastyczne, i dlatego często powtarzam, że to właśnie jest celem pisania tych raportów terenowych. Pisanie wymaga czasu i wymaga od ciebie zdecydowania, co jest, a co nie jest ważne. Jeśli widzisz potrzebę napisania w raporcie, że jest to niepełny opis, że pisanie tego zajmuje zbyt dużo czasu, dajesz czytelnikom do zrozumienia, że dany fragment uznałeś za najważniejszy, stąd nawet, gdy nie nasz czasu na sporządzenie pełnego raportu, zasada ta pozostaje w mocy – rzeczy, które opisałeś uznałeś za najważniejsze i do tych się odniesiemy. Dlatego właśnie podoba mi się idea pisania takich raportów terenowych. W ostatnim fragmencie wpisu pisze, że ma problem właśnie ze sprawczością.
„Co jest słuszne a co nie to rzecz, która nie daje mi spokoju i jest jedną z motywacji do napisania tego wpisu. Widzę u siebie i żony postępy i zastanawiam się, czy te rzeczy są konieczne do zainicjowania zmiany. Ciągła praca nad sobą jest koniecznością a samo refleksja wymogiem, także pokora jako lek na moją wszechogarniającą ignorancję”.
Jak ja nienawidzę, gdy tak pisze.
„Nie wiem, czy mam rację i nigdy się nie dowiem, więc muszę przestać się tym martwić i trwać w wierze w Boga”.
Znów, dyskutowanie z taki typami jest strasznie frustrujące i dlatego skończyłem z konsultacjami. Nie docierasz do drugiej osoby, to nie jest rozmowa, on po prostu powtarza [wypowiada słowa] w kółko to samo. Jacktenofhearts nie ukrywa swojej frustracji również:
„Nie. Wydajesz się rozumieć, co do ciebie powiedziałem, ale nie takiej konkluzji od ciebie oczekiwałem. Istotnym powodem, dla którego w współczesnych krajach zachodnich uczestnictwo religijne jest popularne, to że zbyt dużo zorganizowanych religii promuje brak sprawczości jednostki.„
Tutaj przytacza wypowiedzi autora takie jak „Z łaski Pańskie zmieniłem się„, „Zacząłem się modlić do Boga o pomoc, mądrość siłę i ochronę, gdy założyłem rodzinę”. „Dziękuje Duchowi Świętemu za okazję zobaczenia Pana w działaniu”.
„Wszystko w swoim życiu, dobre i złe, traktujesz jako dar od Boga. Piszesz, jakbyś był pasywnym uczestnikiem swojego życia, że bycie pobożnym i pokładanie nadziei w Bogu, że ten cię wynagrodzi, taka filozofia może i działa w kontekście twojej religii, ale stoi w sprzeczności z czerwoną pigułką jako podejściu prakseologicznym.”
Gdy pisze, że powinien mniej się głowić, czy ma rację i po prostu wierzyć, błędnie zakłada, że to jest wybór zero-jedynkowy. Co zaadaptujesz do swojego małżeństwa z czerwonej pigułki to twój wybór.
„To nie jest wybór zero-jedynkowy. Co zaadaptujesz do swojego małżeństwa z czerwonej pigułki to twój wybór. Upewnij się, że to najlepszy wybór, ale nie zakładaj, że wystarczy położyć zaufanie w ten proces i wszystko magicznie samo się naprawi. Masz więcej możliwości działania. Wszedłeś na drogę czerwonej pigułki z butą uniemożliwiającą ci zrozumienie swojego zgorzknienia. To był słuszny wybór dokonać samo refleksji i przyznać przed samym sobą, że warto się zastanowić, skąd tyle negatywnych interakcji między tobą a żoną. Problem w tym, że należało z tego wyciągnąć wniosek nie taki, że nic nie wiem, bo tylko Jezus to wie i stąd jest ważniejszy, niż wszytko co robię, w tym czerwona pigułka„.
Znów, powtarza mu, że potrzeba mu więcej sprawczości i że musi ją urzeczywistnić, inaczej skończy się to wszystko katastrofą.
„Widząc, jak bardzo jesteś wierzący, więc zapewne odrzucisz wszystko, co powiem, ale warto spróbować.”
Ten fragment tylko pokazuje, jak bardzo żałuje, że nie mamy dostępu do jego oryginalnego raportu. Możemy wywnioskować, że pisał w nim o swoich problemach, w tym uzależnieniu od pornografii, gier komputerowych, wybuchami gniewu, porażkami w życiu zawodowym, że uświadomił sobie potrzebę postaci zbawiciela i uwierzył w Słowo o zmartwychwstaniu Jezusa i z błogosławieństwa Boga zaczął się zmienić.
„Twoim prawdziwym problemem było uzależnienie o konsumpcyjnych zachowań oraz emocjonalna niedojrzałość uniemożliwiająca ci kontrolowanie swoich emocji. Niektórzy uważają, że programy 12 kroków AA są zbyt przesycone religią, zwłaszcza krok każący ci uwierzyć w Siłę Wyższą, ale zasadniczo program ten mówi tyle, by zaakceptować fakt, że rzeczywistość twojego umysłu nie zastępuje faktycznej rzeczywistości. Zaprzeczanie zachowaniom o charakterze uzależnień jest napędzane złudzeniem, że nie są to wcale zachowania szkodliwe i destruktywne…”
Nie pisał o uzależnieniu, mówicie? Chyba nie. „Uzależniające”, a nie „uzależnienie”. Dzięki.
„… a ty jesteś zupełnie zdrowym i produktywnym indywiduum, więc nie jest to problem. Wiarę w Siłę Wyższą powinieneś odczytać jako metaforę swojego uświadomienia sobie, że istnieje faktyczna rzeczywistość, w której jesteś uzależnioną osobą krzywdzącą siebie i swoich bliskich i ta wiara w ową Siłę Wyższa właśnie to oznacza”.
Nic tylko w ramkę oprawić, może wrzucić na kubki w sklepie z gadżetami. Tu odniosę się do często cytowanego przeze mnie i Rollo artykułu dotyczącego właśnie istnienia moralnego obiektywizmu, a także subiektywnej natury tego wszystkiego. Jak to szło? Relatywizm moralny?
Czy widzimy rzeczywistość taką, jaka ona jest – Donald Hoffman
Ach, prawda. Obiektywna rzeczywistość i subiektywna rzeczywistość. Rzeczywistość jest jednak jedna i jedna jest prawda. Są rzeczy mniej lub bardziej przewidywalne, mniej lub bardziej prawdziwe. Kiedy niektórzy argumentują, odwołując się do jakiegoś „planu boskiego” i ścieżek Pana, widząc siebie jako pasywny element tego planu, traktują prawdę jako skodyfikowane doświadczenie. Nic bardziej mylnego.
Niektórzy lubią żyć w tym kłamstwie. Człowiek jest zbudowany, by wierzyć w kłamstwa z tą różnicą, że kiedyś wierzyliśmy w kłamstwa użyteczne, gdyż te nieużyteczne najczęściej prowadziły do śmierci.
Teraz już nie ryzykujemy śmiercią, więc możemy pozwolić sobie wierzyć w różne bzdury. Właśnie w minutę streściłem wam QAnon Anonymous. Pisze o tym wszystkim, gdyż kolejny krokiem jest akceptacja. Zrobienie czegoś z tym problem to sfera twojej sprawczości.
„Tę metaforę zinterpretowałeś w dosłownie religijny sposób i jeżeli tego właśnie potrzebujesz, by zrozumieć powagę swojej sytuacji i podjąć się jej zmiany, tym lepiej dla ciebie, ale pamiętaj, że masz tendencję do mylenia swojej sprawczości z tą Boga. Znalazłeś swoją mentalna ramę, która jasno mówi, że twoje wybuchy gniewu i chuć, czytaj uzależnienie od pornografii, to złe rzeczy, zmieniałeś swoje zachowanie i poprawiło ci się w życiu. Jednak jest jedno „ale” i jest to problem wielu osób głęboko angażujących się w religię, w uprawienie jogi, crossfitu czy jarania się czerwonej pigułką, a mianowicie zostają eksponowani na filozofię, prakseologię która głosi, że zachowania konsumpcyjne są złe. A więc przestajesz je uskuteczniać i polepsza ci się życie. Dalej zastępujesz je zachowaniami produktywnymi i tyle, to takie proste. Piszę o tym dlatego, że powinieneś przynajmniej na jakimś poziomie uświadomić sobie, że polepszyło ci się życie nie dlatego, że Bóg zakazał ci trzepać do pornosów, lecz stało się tak, ponieważ przestałeś trzepać do pornosów. To TY przestałeś walić konia do pornosów. Choć nie byłbym skory dać ci za to medal, niemniej cała zasługa jest po twojej stronie. Jeśli naprawdę czujesz, że musisz zasługi przypisać Bogu, podziękować mu za obdarowanie cię ramę mentalną, która to umożliwiła, świetnie, ale pamiętaj, że to ty wykonałeś całą pracę.”
To jest właśnie problem każdego fanatyka, czy to w wydaniu chrześcijańskim czy crossfit. Taki decyduje się oddać cała swoją sprawczość swojej wierze, a więc działają z zerowym poczuciem sprawczości.
Praktycznie to, co w przypadku sprzed etapu nawrócenia [lub nowego celu]. Kierują się Słowem, spotykają ich dobre rzeczy, a gdy kierując się Słowem spotykają ich złe rzeczy, dochodzą do wniosku, że gdzieś popełnili błąd na ścieżce Słowa lub że Słowo zakłada, że złe rzeczy ich spotkają, stąd właśnie takie podejście określa się sekciarskim. Od tego typu myślenia krótka droga do bycia zarozumiałym skurczybykiem.
Jeśli chcesz takie podejście zastosować do chrześcijańskiego życia, mając na uwadze 2000 lat historii tej religii i miliardy osób praktykujących nawet nie będę starał się cię przekonać, że jest inaczej. Sugeruję jedynie, że w kontekście czerwonej pigułki takie podejście jest niewskazane.
Upewnij się, że twoje podejście działa, ale też pamiętaj, że jest ono subiektywną konkluzją i być może będzie wymagało modyfikacji. Nie popadaj w objęcia swojej ignorancji. Nie jesteś ignorantem. Zaakceptuj jedynie fakt, że ignorancja jest twoim puntem wyjścia, a to oznacza, że będziesz musiał poświęcić mnóstwo czasu na powtarzalny proces stawania się mniejszym ignorantem, zrozumienia, co w twoim przypadku działa i nie działa w czerwonej pigułce.
Twoje początkowe wnioski lub egzekucja mogą być błędne, ale to ty jesteś osobą decyzyjną, co z tym zrobić. To zniuansowany tok rozumowania, znacznie różny od tego, jak zwykłeś postrzegać swoją wiarę i dlatego piszę te kolejne tysiące słów, gdyż na forum MarriedRedPill mamy grupę mężczyzn zmagających się z dylematem religia a czerwona pigułka i jak sądzę główny powód jest następujący.
Jeśli chcesz wierzyć w życie pośmiertne i że po śmierci będziesz osądzony i w tym zakresie wyzbywasz się sprawczości, to nie polecam tego podejścia w żadnym innym aspekcie życia, czy to będzie czerwona pigułka czy cokolwiek innego.
To świetny fragment, ponieważ pokazuje…
Zapewne nie raz i ja w Sieci, gdy mamy do czynienia z jakąś durną feministką czy innym tradycyjno-konserwatywny kolesiem w zasadzie grupką osób wyzywających się od sekt, że ten czy tamten jest guru sekty i chcą wam z mózgu wodę zrobić itd., itp.
Zawsze w takim przypadku nie mogę powstrzymać się od śmiechu, gdyż ten oto post ma ponad 6 lat i nie jest to najstarszy przykład ze wszystkich.
Robimy to już od wielu lat. Ten proces mentalnej masturbacji mamy już za sobą. Postawiliśmy jasno sprawę, dlaczego takie sekciarskie zachowanie wyzbycia się sprawczości nie jest korzystne. Nawet gdybyśmy chcieli, nie ma nic wspólnego z czerwoną pigułką, która stawia na sprawczość.
Nawiązuję to do cyklu OODA, nie bez powodu, gdyż w całym tym procesie sprawczość jest elementem koniecznym. Nie możesz powołać się na Boga, musisz sam dokonać Obserwacji, że Bóg powie, co masz robić – nie, sam musisz się Orientować, że Bóg zrobi to za mnie – nie, ty musisz Decydować i podjąć Działanie. Musisz ten proces powtarzać.
Dostaniesz wiele komunikatów i informacji od różnych facetów, dla jednego działa to, dla drugiego co innego. Z perspektywy psychologii ewolucyjnej to czy tamto jest użyteczne, inne rzeczy jeszcze mają uzasadnienie z perspektywy historycznej. Jeszcze inni powołują się na serial „Mad Men” w kontekście tego, co działa, więc doświadczenia są różne. Jedne są bardziej użyteczne niż inne, ale masz dostęp do nich wszystkich.
Potraktuj to jako holistyczne ujęcie różnych doświadczeń wskazujących na wspólny kierunek. Jeśli nie wdrażasz tego procesu w ten właśnie sposób, to tylko tracisz czas.
Na dowód powiem, że sam co jakiś czas wypuszczam odcinek „Red Pilled Coffee” jadący po okropnych kobietach więc droga wolna, wspieraj tych, którym zależy i olej temat. Każdy inny wybór jest tylko na twoją niekorzyść. Jeśli nie ja, to znajdzie się ktoś inny spieniężający, ten brak sprawczości i potrzebę poczucia przynależności do grupy i zapewniania, że my mamy rację, a oni się mylą.
Nie wiem jak wy, ale jeśli wasz problem polegał na SIMP-owaniu do lasek, które was nie chciały, SIMP-owaniu do żony, a ta i tak was nie kochała, więc zabrała dzieci i cię zostawiła, i jeśli zamienicie to SIMP-owanie na SIMP-owanie do jakiegoś YouTubera z kursu na portalu Gumroad, to niczego się nie nauczyliście. Jeśli się nie mylę to Abraham Lincoln powiedział, że „głupota i pieniądze nie idą w parze”. Wierzcie mi albo nie. Tak czy inaczej na tym zakończymy. Trochę tego jest to przemyślenia, materiał zajął mi to więcej czasu, niż zakładałem. Mam nadzieję, że materiał się podobał i do zobaczenia w następnym odcinku. Pozdrawiam.
Zobacz na: Cykl Obserwuj, Zorientuj, Zdecyduj i Działaj [O.O.D.A. Loop]
Feministki vs Tradycyjni Konserwatyści, Modele Mentalne i Cukrzyca Seksualna
Musisz włożyć głowę do tego wiadra właśnie teraz!
Stadia rozwoju moralnego według Kohlberga
[Kobiece] Manipulacje: Poradnik dla początkujących – Rian Stone
Nieprawdziwi Naukowcy: Prawdziwa epidemia
Izraelczycy, czy postrzegacie nie-Żydów jako równych sobie?
Ciekawość jest zabójcą sekt – Logan Lancing
Dlaczego ludzie przyłączają się do sekt
O religii Rzymian – Niccolò Machiavelli
Cybele, Izyda i Mitra: Tajemnicza sekciarska religia w starożytnym Rzymie
Czerwona pigułka nie może być religią ani sektą. Oto dlaczego – Rian Stone
https://rumble.com/v6v2qsv-czerwona-pigulka-religia-sekta.html
Czerwona pigułka opiera się na sprawczości, subiektywnej moralności i praktycznym podejściu, co czyni ją niekompatybilną z religijnym dogmatyzmem i pasywnością. Społeczność czerwonej pigułki to miejsce wymiany doświadczeń, a nie sekta z narzuconymi prawdami.
Kluczowe punkty:
– Konflikt religii i czerwonej pigułki: Rian analizuje przypadek mężczyzny, który próbuje łączyć chrześcijaństwo z zasadami czerwonej pigułki. Jego religijna wiara prowadzi do arogancji i poczucia wyższości, co kłóci się z ideą czerwonej pigułki, która opiera się na sprawczości, introspekcji i subiektywnej moralności. Przykładem jest użytkownik forum Reddit, który stara się dopasować Biblię do prakseologii czerwonej pigułki, co prowadzi do nieporozumień.
– Przypadek bohatera: Mężczyzna, opisany w raporcie terenowym, zmaga się z uzależnieniami (pornografia, gry komputerowe, prawdopodobnie alkohol) i próbuje wdrożyć czerwoną pigułkę. Jego wysiłki są połowiczne (np. przeczytał tylko połowę polecanych książek), a zmiany w zachowaniu prowadzą do konfliktów z żoną, która nazywa go „zarozumiałym dupkiem”. Jego religijność wzmacnia arogancję, co przeszkadza w autentycznym rozwoju.
– Rozbawione mistrzostwo vs arogancja: Rian podkreśla, że czerwona pigułka promuje „rozbawione mistrzostwo” – lekkie, humorystyczne podejście do błędów innych, zamiast wywyższania się. Religijne przekonanie o posiadaniu „jedynej prawdy” prowadzi do paternalistycznych zachowań, które są sprzeczne z zasadami czerwonej pigułki.
– Sprawczość a religia: Czerwona pigułka wymaga aktywnej sprawczości, opartej na cyklu OODA (Obserwuj, Zorientuj, Zdecyduj, Działaj). Religijne podejście, w którym jednostka przypisuje zmiany Bogu (np. „Z łaski Pańskiej zmieniłem się”), pozbawia ją odpowiedzialności za własne działania. Autor krytykuje traktowanie wiary jako pasywnego oczekiwania na boską interwencję.
– Subiektywna moralność: Czerwona pigułka odrzuca obiektywizm moralny, charakterystyczny dla religii i kobiecego sposobu myślenia, na rzecz subiektywnej moralności, gdzie dobro i zło zależą od perspektywy jednostki. Religijne hierarchie moralne kolidują z tym podejściem, prowadząc do konfliktów.
– Czerwona pigułka to nie sekta: Rian stanowczo odrzuca porównania czerwonej pigułki do sekty czy ideologii. Podkreśla, że jest to luźna społeczność mężczyzn wymieniających się doświadczeniami, bez dogmatów czy hierarchii. Kluczowe jest testowanie użyteczności rad w praktyce, a nie ślepe podążanie za autorytetami.
– Krytyka religijnego podejścia: Religia może wspierać rozwój osobisty (np. pomagając zerwać z uzależnieniami), ale przypisywanie wszystkich zasług Bogu pozbawia jednostkę sprawczości. Autor sugeruje, że zmiany w życiu wynikają z własnych działań, a nie boskiej interwencji.
– Praktyczne wnioski: Czerwona pigułka wymaga pokory, samoświadomości i ciągłej pracy nad sobą. Religijne podejście, które prowadzi do arogancji lub pasywności, jest niezgodne z jej zasadami. Rian zachęca do introspekcji, testowania rad w praktyce i unikania dogmatyzmu.
Jak zostać przywódcą sekty [napisy PL]
Charakterystyka sekt – napisy PL
Najnowsze komentarze