Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay

Gnostyczny Pasożyt - James Lindsay

Negacja Rzeczywistości – James Linsday | Sekretne Religie Zachodu, cz. 1 z 3

James Lindsay: Cześć wszystkim. Właśnie dostałem ciasteczko z wróżbą i jest tu napisane w sumie trafnie: „Jeśli się za niczym nie opowiadasz, nabierzesz się na wszystko”. Uznałem, że to pasuje. Zacznijmy od tego. A więc obiecuję… To był długi dzień. Jesteście przytłoczeni ogromem informacji. Obiecuję, że dziś wieczorem nic nie będzie trudne. W całym swoim życiu nigdy nie powiedziałem nic skomplikowanego. Uwierzcie mi. W porządku. Żeby w jakimś sensie streścić bardzo krótko, ponieważ naprawdę chcę przez to przejść i nie chcę, żeby mi to zajęło całą noc…

Wczoraj wieczorem rozmawialiśmy o… Wygłosiłem prelekcję. Powiedziałem, że wygłoszę trzy prelekcje na tym seminarium, na tych warsztatach i że mają one wspólny temat, którym są tajemne religie Zachodu, zaś poprzednia prelekcja w pewnym sensie podłączyła się do pojęcia czystego symulakrum. Omówiłem koncepcję negacji rzeczywistości i oczywiście wcześniej słyszeliśmy od naszego przyjaciela Mike’a z „Wokal Distance” wiele szczegółów na temat tego jak to wygląda. Powinno to zacząć w jakimś sensie… Niektóre z tych pomysłów mogą się zacząć krystalizować, nawet jeśli nie jesteście z nimi zaznajomieni.

Zamysłem tej prelekcji było to, że jeżeli zamierzasz wprowadzić fałszywą religię lub skłonić ludzi do przyjęcia starej religii, która rości sobie pretensje do bycia religią albo nakłonić ludzi do tego, żeby uwierzyli w coś, co stwarza pozory nauki, w nieprawdziwą bądź zafałszowaną naukę, wówczas pierwszą rzeczą, którą musisz zrobić jest skasowanie ich zdolności rozumienia rzeczywistości.

I prelekcja Mike’a Younga, którą dzisiaj wygłosił, w bardzo dużym stopniu tego dotyczyła. Wyróżnił się moment, kiedy opisał postmodernistyczne miasto. Omówiliśmy trzech postmodernistycznych filozofów. Mike powiedział, że to jest filozofia panująca dziś w Ameryce. Mówi ona, że nie możemy dostrzec rzeczywistości.

A więc wychodząc z tego chcę was dzisiaj zaprosić na prelekcję, którą zatytułuję „Pasożyt gnostyczny”.

Przedstawiliśmy zatem koncepcję, że są one w pewnym sensie trzema domenami. Wczoraj wieczorem nazwaliśmy je… Ja je nazwałem.

Wiara, rozum i gnoza.

I o tych trzech domenach będziemy mówić. Próbowałem przygotować czy też wyrazić, że wiara i rozum przemawiają do rzeczywistości i bardzo dobrze działają razem. A gnoza jest czymś, co wykorzystuje ich słabości. Dzisiaj chcę wam przekazać, że tak naprawdę funkcjonuje w dużej mierze niczym pasożyt na tych dwóch lub moglibyśmy powiedzieć niczym wirus, który jest w pewnym sensie czymś jak pasożytniczy sub-organizm. Tak więc wykorzystuje słabości i to będzie nam się pojawiało raz za razem. Ale chodzi o to, że te trzy… Chodzi o to, że mamy te trzy, nie dwie dyspozycje.

Ludzie pytają czy wokeizm jest religią. Cóż, to dobre pytanie. Odpowiedź brzmi: zależy co rozumiesz przez religię. Żeby nie wpaść w pułapkę. Bo bardziej trafnie jest powiedzieć, że to sekta. I jest w jej interesie, aby ludzie w tej sekcie sprawiali, aby inni wierzyli, że to religia. I czy wokeizm jest nauką? Cóż, nazywają go nauką. Nazywają go prawdziwą nauką. I jest w interesie tej sekty, aby ludzie w tej sekcie sprawiali, żeby inni wierzyli, iż przedstawia bardziej prawdziwą naukę. Ale w rzeczywistości omawiamy w kontekście tych trzech orientacji trzy rywalizujące ze sobą dyspozycje w stosunku do wiedzy i prawdy oraz to, że są fundamentem Zachodu od jego powstania.

Wiecie, 2500 lat temu lub wcześniej. Metaforą, którą chcę stworzyć na potrzeby tej prelekcji jest tak naprawdę… Chcę was zabrać do czegoś, co Ben Shapiro przedstawił bardzo skutecznie – swoją koncepcję, że tym, co czyni zachodnią cywilizację zachodnią cywilizacją są Ateny plus Jerozolima. I powiem, że jest to zastępstwo, symboliczne zastępstwo rozumu plus wiary. Wyraziłem lub zacząłem artykułować w cyklu prelekcji, dotyczących tajemnych religii Zachodu, że istnieje trzecia dyspozycja, nie tylko rozum i wiara, która nie jest w zasadzie jak  Hogwart, jeśli czytaliście te książki, ale przypomina Durmstrang, szkołę czarnoksięstwa. To czarna magia, hermetyzm i gnostycyzm, wykorzystujące to, co nazywamy małą gnosis.

Tak więc pełne wyrażenie, w żaden sposób niczego nie ujmując Benowi Shapiro, ale pełne wyrażenie powinno brzmieć: tym, co sprawia, że Ateny plus Jerozolima są takie wspaniałe, oprócz tego, co  zapewniają w pozytywnym sensie, jest to, że odizolowują  trzecią lokalizację geograficzną, której używamy jako metafory. Ateny łączą się z Jerozolimą, żeby odosobnić Aleksandrię. W Aleksandrii… W tej części Egiptu rzekomo powstało co najmniej wyznanie hermetyczne.

Bóg Hermes, po którym otrzymało nazwę, znany jest w religiach Egiptu jako Toth. Platon odnosi się w swoim dziele „Fajdros” bezpośrednio do twierdzenia… Daje… Wkłada w usta Sokratesa stwierdzenie, że koncepcje, o których dyskutują, pochodzą z tej części Egiptu, od Boga nazywanego Toth, który, tak się składa, że nosi imię Hermes. Jednak celem jest to, że rozum i wiara… Chcę wam dziś przekazać – i to wam wskaże rozwiązanie – i chcę wam dokładnie wyjaśnić kwestię czym są hermetyzm i gnostycyzm oraz jak wyglądają i działają.

Ale kiedy rozum i wiara działają wspólnie, izolują gnozę. Zatem celem gnozy jest upewnienie się, że rozum i wiara razem lub osobno staną się wystarczająco skorumpowane lub wystarczająco słabe, że będzie ona mogła funkcjonować jak pasożyt i przejąć pozycję zajmowaną przez jedno z nich, a ostatecznie przez oba. Kiedy mówię skorumpowane, mam na myśli osłabione, mam na myśli takie, które poddały się różnego rodzaju pokusom i deformacjom, na które podatne są wszystkie hierarchie, wszystkie organizacje, wszystkie instytucje. Ale także koncepcja, że podkopuje się je od środka, że ich bardzo podstawowe wartości, bardzo podstawowe pojęcia zostają obrócone przeciwko nim i przekształcone w coś, czym nie są.

Używam tu wyrazu „przekształcone” celowo, ponieważ jest to wyraz, który widzimy w całej tej literaturze od samych jej początków i przez cały czas aż do dnia dzisiejszego i 17 celów zrównoważonego rozwoju na ich stronie internetowej, aby, i tu cytuję, „przekształcić nasz świat”. Transformatywne SEL (ang. social-emotional learning) jest wszędzie, to uczenie się społeczno-emocjonalne w szkołach, do których chodzą wasze dzieci. Czyli skorumpowane…

Chodzi o to, że Ateny były skorumpowane. Nie możemy stawiać Aten na piedestale, jakby były szczytem intelektu. Mógłbym dużo mówić o Platonie. Mówiliśmy wiele o filozoficznym objaśnianiu tekstów oraz intencjach autora. Myślę, że warto byłoby, żebyśmy podjęli próbę przekopania się przez powiedzmy dzieło Platona p.t. „Timajos” i ustalenia do czego tak naprawdę odnosił się autor.

Według Herberta Marcuse, jeśli zastosujemy wskazówki z jego książki „Eros i cywilizacja” z 1955 roku… Myślę, że dokładnym wyrażeniem, którego używa jest „miłość chłopców”. Nauka jest również skorumpowana. Nie musimy spoglądać daleko wstecz aż do perwersji w Atenach. „Prawdziwa” nauka, polityka dotycząca covid-19, opieka afirmująca płeć… Moglibyśmy mówić bez końca o „prawdziwej” nauce i o tym w jaki sposób nauka jest skorumpowana. Tak więc to może stać się skorumpowane. Mike mówił o wielu sposobach, w jakie może się to stać.

Ludzie mogą pisać niezgodne z prawdą artykuły, pytać mnie skąd wiem i wtedy można cytować te nieprawdziwe opracowania i można stworzyć cały zbiór nieprawdziwej literatury za pomocą wielu różnych środków. Można publikować tylko w jednym kierunku, a nie w drugim. Mówiliśmy o tym wczoraj wieczorem. Nauka może stać się skorumpowana na wiele różnych sposobów i dzieje się to teraz.

Rozumienie pojęcia prawdy w różnych systemach sterowania społecznego – Józef Kossecki

Jerozolima także może stać się skorumpowana. Wiara nie jest odporna. Wiarę należy praktykować dobrze. Herezje pojawiały się wielokrotnie. Biorąc pod uwagę kontekst… Zwrócę tylko uwagę, że nie umieścimy tu św. Augustyna na piedestale. To się nie zdarzy. Jest to skomplikowany temat na inny dzień, ale kiedy on napisał „Wyznania”, udokumentował mniej więcej 83, 82 lub 81 herezji w chrześcijaństwie do tamtego czasu. Istnieją herezje żydowskie. Wiele z nich to mistycyzm. Mojżesz wchodzi na górę, schodzi z tablicami. Mają złotego bożka. Już. To jak powiedzieć: „Hej, zawalmy sprawę”. „Hej, jesteśmy z naszym szefem. On rozmawia z Bogiem. Co chcesz zrobić? Nie znam żadnej konkretnej złej rzeczy, co ty na to? Jego tu nie ma. Chodźmy”.

A więc gnostycyzm tak naprawdę wkradł się dość jawnie. Gdy mówimy o Gnostycyzmie przez duże „G” w kontekście chrześcijaństwa, tak naprawdę mówimy o herezjach gnostycznych. W szczególności mówimy zwłaszcza o herezjach Walentynian, które obalił Ireneusz z Lyonu. Zatem to wszystko może się stać skorumpowane. Mogą się pojawiać złe interpretacje, codziennie mogą być wprowadzane bezwartościowe ewangelie, które nie są prawdziwe. Mogą powstawać fałszywe teksty religijne, które są kompletnie apokryficzne. Tajemnica i mistycyzm chodzą podążają za religią niczym duch lub demon czy coś takiego. To się zawsze dzieje.

Znamy ślady istnienia sekt żydowskich zajmujących się ezoterycznym mistycyzmem, sięgające co najmniej 2. wieku p.n.e. Nie ma powodu, aby nie wierzyć, że istniały jeszcze wcześniej. Ludzie lubią być mistyczni. Tak to już jest. Problem polega na tym, że kiedy rozum i wiara zaczynają być skorumpowane, nie mogą trzymać Aleksandrii na odległość, ponieważ jeśli wchodzą w szczególności w mistycyzm, stają się Aleksandrią. Macie więc wizję, pojęcie, obraz konia trojańskiego. Pasożyt gnostyczny funkcjonuje jak koń trojański. Pojawia się i mówi: „Hej, to jest wspaniała sprawa. To jak dar dla społeczeństwa. To dodatkowa wiedza, dodatkowa mądrość. To wiara ponad wiarą. Rozwiązuje tajemnice twojej wiary”. Bla bla bla. Umieszcza wiedzę tam, gdzie powinieneś umieścić zaufanie. Na przykład. I zanim się obejrzysz, stajesz się czarodziejem lub lądujesz w kręgu czarodzieja albo manipulują tobą bądź też w XX wieku prawdopodobnie trafiasz do komory gazowej.

Czymś, co musicie wiedzieć i z czego musicie zdawać sobie sprawę w związku z tajemnymi religiami Zachodu jest to, że nie są nowe. Są stare i dobrze rozwinięte. Mówiłem o tym ostatnim razem. Musicie udawać… Pamiętacie, że prosiłem was, abyście udawali, że istnieje inna religia świata starożytnego mniej więcej tak samo dobrze rozwinięta, jak judaizm czy chrześcijaństwo, o której niewiele słyszeliście. Bo taka religia istnieje. Powód, dla którego niewiele o niej słyszeliście jest naprawdę prosty – naśmiewają się z naukowców, którzy się nią zajmują. Można równie dobrze badać parapsychologię. Można równie dobrze badać postrzeganie pozazmysłowe. Można równie dobrze studiować kosmitów. W kręgach naukowych naukowcy naśmiewają się z innych naukowców, wskazując, że ta rzecz, mistycyzm, jest częścią rozwoju Zachodu, czy jeśli chodzi o rozwój nauki… Alchemia miała w tym duży udział.

Newton i Bacon byli czarodziejami. Ale również wykonali kawał dobrej roboty. Oddzielanie  ziarna od plew jest procesem, dzięki któremu sytuacja poprawiła się pod tym względem. To samo jeśli chodzi o wiarę. Jednak jest to dobrze rozwinięta religia i ujawniamy tu jej najprawdziwszą naturę. O to chodzi w tych prelekcjach. Religie te są bardzo dobrze rozwinięte, a ich wyznawcy są prawdopodobnie… Słyszeliśmy o tym wczoraj od Charliego Kirka, że George Soros jest bardzo skuteczny, daje więcej pieniędzy bla bla bla. Dlaczego powiedział, że tak jest? Ponieważ wierzy w swoją sprawę bardziej niż wy. Są bardzo zaangażowani.

Dlaczego ludzie przyłączają się do sekt
Jak działa totalitaryzm – Alexandra Stein
Ciekawość jest zabójcą sekt – Logan Lancing

Właściwie, kiedy wciągnie cię sekta, zwłaszcza sekta tego rodzaju, stajesz się zazwyczaj osobą dotkniętą obsesją. Ludzie, którzy analizują komunistów przedstawiają komentarze, na przykład Aleksander Sołżenicyn zwrócił uwagę, że robisz się bardzo zmęczony i możecie się z tym utożsamiać. Możecie czuć, że stajecie się bardzo zmęczeni. Wczoraj Charlie także do tego nawiązał. Aleksander Sołżenicyn powiedział: Zapewniam was, że komunista nie jest zmęczony”, podczas gdy Marks stwierdził, że religia to „opium ludu”, ale na ten temat moglibyśmy rozmawiać przez następną godzinę. Komunizm działa bardziej jak metamfetamina ludu. Religie te mogą być tak stare, jak Księga Wyjścia. Mogą być… Wspomniałem o tej Księdze przed chwilą. Mogą być aż tak stare. Jednak z pewnością, jak powiedziałem wczoraj wieczorem, Platon odnosi się do nich wprost – powiedziałem to też na początku dzisiejszej prelekcji – w „Fajdrosie”.

Zatem Platon otwarcie robi ukłon w stronę Egiptu, otwarcie robi ukłon w stronę boga Totha, czyli Hermesa. Kiedy czytamy „Corpus Hermeticum”, tak jak wczoraj wieczorem, to księgę tę podyktował głos boga Totha lub też głos, umysł Boga, przemawiający do boga Totha, który został wzniesiony do tej pozycji. Tak więc są to starożytne religie, starożytne tradycje religijne, które miały tysiące lub miliony wyznawców, które panowały przez bardzo długie okresy w historii, kiedy to były niebywale popularne. Panowały na przykład od XV do XIX wieku w całej Europie. Zrodziły się z nich tajemne stowarzyszenia. O niektórych z nich słyszeliście, o innych nie. Robiły różne rzeczy. I musimy mocować się z ich terminologią i naszymi koncepcjami i pojęciami, ponieważ kiedy to robimy, wszystko, czego doświadczamy na świecie, co wydaje się takie szalone, takie niekonwencjonalne, w rzeczywistości staje się prostsze. To dlatego, ze musimy zrozumieć pojęcie gnozy. To zawstydza naukowców, zawalili sprawę. Nie możemy na nich polegać. Są naukowcy, którzy o tym piszą i piszą o tym we właściwy sposób, ale jest ich niewielu. To nie jest główny nurt. Jesteście uznani za głupich w kręgach naukowych, jeżeli ośmielicie się wspomnieć, że Marks mógł być mistykiem, nie zaś ekonomistą – lub też teoretykiem społecznym.

Bardzo nie chcę rozwiewać waszych złudzeń, ale przez 150 lat naukowcy mylili się co do Marksa. Całkowicie się mylili co do jego projektów, czym są i co oznaczają. Sprawiając, że wciąż kłócimy się o teorię społeczną, ekonomię polityczną i tak dalej, ekonomię i cokolwiek bądź, trzymają nas w kręgu czarodzieja, którego nie możemy przebić, zobaczyć czym jest marksizm i powstrzymać go. I zaledwie sto milionów ludzi musiało umrzeć i życie być może miliarda przy okazji zostało zniszczone – albo więcej, jeśli popatrzymy na Chiny. Naukowcom wydaje się to zbyt niemądre, zbyt nieprawdopodobne. Nie wierzą w magię. Więc jak ktoś tak mądry, jak Hegel mógł wierzyć w magię? Nie wiem, może powinni poczytać Hegla, gdzie mówi wielokrotnie, że wierzy w magię. Może powinni poczytać Hegla, gdzie on porównuje się z Baconem. Mówi, że Bacon jest całkiem dobry, jeśli chodzi o naukę, ale jest nikim w porównaniu z Jacobem Böhme, który był czarodziejem i o którym Hegel powiedział również, że jest największym niemieckim filozofem.

I gwarantuję wam, że nie wymówiłem poprawnie jego nazwiska, co nie? To B-O umlaut-H-M-E. Jeżeli umiecie to wymówić, dostaniecie ciasteczko. A zatem słabość nauki już została ujawniona. Słabość rozumu lub liberalizmu, jeśli tak się nam podoba, którakolwiek z tych rzeczy… Są to w pewnym sensie słowa służące jako symbol zastępczy, które znajdują się jakby w tej samej kategorii. Słabość ta zostaje tutaj ujawniona. Traktują sprawy poważnie i dosłownie. Są życzliwi. Kiedy ktoś coś mówi, według nich zawsze należy to traktować jako mówione w dobrej, a nie w złej wierze. Gdy facet z MSNBC gada jak nakręcony, uważają, że jest to argument za tym, co mówi, użyty w dobrej wierze. Ale może tak nie być, to może być zaklęcie. Tak więc okazują tutaj słabość. Nie można traktować w ten sposób magii. Trzeba być wnikliwym.

Z tej przyczyny dostrzegamy konieczność wiary, która jest miarą wnikliwości. Jednak słabość wiary polega na tym, że pada ofiarą tego, co ciągle słyszymy dzisiaj z ust prelegentów na tej konferencji. Emocje w szczególności. Twórcza interpretacja. Eisegeza udająca egzegezę. Kręgi hermeneutyczne.

[Eisegeza to proces interpretacji tekstu w taki sposób, aby wprowadzić własne założenia, presupozycje, agendy lub uprzedzenia. Powszechnie nazywa się to wczytywaniem w tekst. Często robi się to, aby „udowodnić” z góry utrzymywany punkt zainteresowania i zapewnić stronniczość potwierdzającą odpowiadającą z góry przyjętej interpretacji i wszelkim wspieranym przez nią programom.]

Filozofia Schleiermachera, o której Bill opowiadał dziś rano. Istnieje również tendencja, by uznać, że czarodzieje, którzy wypowiadają się tak, jakby wyznawali tę samą religię, co oni, którzy mówią o czarach, używając języka chrześcijańskiego przez podwajanie znaczenia chrześcijańskich słów, są braćmi. I ludzie dają się na to nabrać. Och, nie możemy go zaczepiać, jest bratem. Nie, to czarodziej.

A wy o tym nie wiecie, ponieważ mówi językiem podobnym do waszego. Niesie to poważne konsekwencje, o których będziemy mówić, ponieważ gdy mówią językiem podobnym do waszego, nie potraficie tego stwierdzić. Ale kiedy mówią językiem innym niż wasz, to odstaje. Jednak trzy domeny, które ukształtowały Zachód to wiara, rozum i gnoza.

Gnoza znajduje się poniżej tajemnych lub ezoterycznych religii, które rządziły na Zachodzie i w tej prelekcji porównamy oraz przeciwstawimy sobie owe domeny. Zatem celem będzie także ujawnienie w jaki sposób gnoza oddziałuje jak pasożyt na wiarę i rozum. Naśladuje je, udaje, że nimi jest, zmienia język tak, aby używać języka naukowego, używać języka wiary, ale w rzeczywistości zajmuje ich miejsce, rzuca zaklęcia z kręgu czarodzieja i tak naprawdę wyrzuca ludzi, którzy mogliby ją skrytykować. To tak jak komuniści zawsze muszą przeprowadzić czystkę nauk burżuazyjnych. To dlatego naziści musieli wyeliminować żydowską naukę. Musieli się jej pozbyć, ponieważ było to coś, co mogło ich skrytykować. To niewygodne tematy, ale bardzo istotne jest, by je zrozumieć. Tak jak mówiliśmy wczoraj wieczorem – i przysięgam, że nie będę tego powtarzał zbyt wiele razy – to neguje rzeczywistość, tworzy imitację lub symulakr czegokolwiek, co przejmuje, zajmuje miejsce tej rzeczy oraz wykorzystuje wiarę i rozum, by mistyfikować ich znaczenie.

Jeśli faktycznie słuchacie, jeśli wierzycie w coś, co nazywam żelaznym prawem projekcji przebudzonych [woke]… Marks nieustannie mówi, jak wszystko, co brzmi religijnie jest mistyfikacją rzeczywistości. A on zdemistyfikuje rzeczywistość za pomocą swojej teorii naukowej. Zdemistyfikuje, zdemistyfikuje. Żelazne prawo projekcji przebudzonych głosi, iż cokolwiek mówi, że oni nie robią, to właśnie to robią.

Tak więc innymi słowy, mistyfikuje rzeczywistość. Zachowuje się jak czarodziej. Jak powiedziałem, celem jest negacja rzeczywistości, aby zrobić miejsce dla podróbki, a tymi podróbkami są sekty gnostyczne. Mogą stwarzać pozory religii i nauki. W sensie klasycznym, religia będzie oznaczać sekty gnostyczne, sekty hermetyczne, religie ezoteryczne, gdy ludzie stawali się synkretyczni przez całe Średniowiecze. Okazuje się, że wiara hermetyczna jest synkretyczna z definicji.

Jak wspomniałem wczoraj wieczorem, według niej wszystkie wyznania są aspektami, fragmentami jednej wiary, więc jeśli on chce zaczerpnąć trochę z tej i trochę z tamtej i wrzucić to do kotła czarownicy, wymieszać wszystko i stworzyć nową religię, może to uczynić. Jeżeli chce wziąć gnostycyzm i hermetyzm i skuć je razem, nazwać to nauką i ukształtować tak, jak Trójcę w chrześcijaństwie – a to jest dokładnie to, co zrobił Hegel – może to uczynić. Nie ma żadnych zasad.

W obecnych czasach, mniej więcej od lat 70-tych XIX wieku, wygląda na to, że teozofia czy też, jak to nazywamy, ruch New Age, hippisi… Hippisi nie są aż tak złym elementem tego. Ale istnieją bardzo źli wyznawcy teozofii, którzy powodują wiele szkód. Może to również stwarzać pozory nowoczesności lub nauki. Alchemia jest w pewnym sensie prekursorem tego. „System der Wissenschaft” to system naukowy Hegla. „Wissenschaftlichen sozialismus” Marksa to socjalizm naukowy. Prawdziwe naukowe badanie historii [rzeczywistości].

W dzisiejszym świecie mamy Anthony’ego Fauci i CDC (ang. Centers for Disease Control and Prevention, pl. Centrum Kontroli i Prewencji Chorób) i FDA (ang. Food and Drug Administration, pl. Agencja Żywności i Leków) i bla bla bla.

Wczoraj wieczorem wspomniałem, że dysponujemy badaniami… Mamy systemowy „mikeizm”, zbyt wielu Mike’ów, którzy robią programy o rekinach. To jest badanie naukowe. To może także być – i o tym mówił dzisiaj Mike Young – postmodernizm i to również może być wokeizm i to może wykorzystywać pewne fragmenty, o których właśnie mówiliśmy, czyli naukę i wiarę, ale wkracza też w tę sferę, gdzie na nic nie można liczyć. Nic nie wydaje się rzeczywiste.

Wkracza w język ponad wszystkim i to tam rzucane są czarodziejskie zaklęcia w większości związane z językiem, strukturalizmem, post-strukturalizmem. To są tego formalne nazwy. To zanurza się w systemowym prześladowaniu, systemowym myśleniu.

Na końcu wydaje ci się, że płeć to przedstawienie w wykonaniu Judith Butler, która nawiązywała do naukowców, których nie rozumiała, m.in. Jacquesa Derrida, o którym opowiadał wcześniej nasz kolega z „Wokal Distance”. No tak, ta rzecz, którą jestem. Sposób, w jaki się zachowuję. Kiedy czuję, że powinienem przedstawić, zaprezentować się jako kobieta, robię przedstawienie, udaję. Wszyscy to udają. To jak w tym starym dowcipie, w którym Zygmunt Freud siedzi i mówi, że nie chodzi o to, iż chce uprawiać seks ze swoją matką. Wszyscy chcą uprawiać seks ze swoją matką. Wszyscy udają swoją płeć. To wszystko to odgrywanie roli. To wszystko to przedstawienie i dlatego można to przekształcić. To może się zmienić.

A teoria queer i feminizm krytyczny wobec płci są traktowane jak rodzaj lepszej nauki, która rozumie, że części tych rzeczy nie należy pojmować poprzez krnąbrną naturę i rzeczywiste, obiektywne nauki fizyczne, ale raczej na drodze konstruktywizmu społecznego.

A teoria queer jest powodem, dla którego dzieją się wszystkie te rzeczy z „Drag Queen Story Hour”, zjawisko transpłciowości niszczącej dzieci i tak dalej. Nauka i religia są negowane jako deskryptory rzeczywistości i zastępowane podróbkami. Taki jest cel. Sekty gnostyczne robią to, aby wypełnić przestrzeń sobą. Tak jak wirusy wnikają do komórki. Dostają się do środka przez receptory, wyjmują z komórek wszystkie wewnętrzne mechanizmy i zastępują je mechanizmami wytwarzającymi wirusy.

Komórka nie wytwarza części do produkcji nowych komórek wątroby ani nowych komórek nabłonkowych czy nowych komórek skóry. Zamiast tego komórka produkuje nowe fragmenty, aby zgromadzić nowe wirusy. Wtedy ostatecznie umiera, wybucha. Więcej wirusów się wydostaje i zakaża więcej komórek.

Nazywanie ich w ten sposób wydaje się niebywale złośliwe, tyle że w 2016 roku napisali artykuł, za co jestem im bardzo wdzięczny. Właśnie tutaj na Arizona State University dwoje profesorów Breanne Fahs i Michael Karger napisali artykuł w 2016 roku, zatytułowany „Women’s studies as a virus [Studia Kobiece Jako Wirus: Feminizm Instytucjonalny i Projekcja Zagrożenia]”. Wyjaśniają, że idealną metaforą opisującą ich program, ich metodę nauczania jest wirus, który może zainfekować studentów, skierować ich do innych dziedzin nauki i na inne drogi kariery oraz zakazić inne instytucje, wprowadzając ideologię niczym wirus, wnikający przez rozmaite receptory.

Porównują się przychylnie z HIV, Ebolą, SARS oraz wirusami, które powodują raka, ponieważ rak uosabia, używając ich własnych słów, „prawdziwą transformatywną zmianę”. Charakteryzują konserwatyzm jako układ odpornościowy i wyjaśniają, że w tym jednym przypadku spośród wszystkich chorób wirusowych, system odpornościowy, zniszczenie wirusa jest złą rzeczą.

Należy mu pozwolić na rozprzestrzenianie się, aby organizm się przeszedł transformację. Jeśli zastanawialiście się czy jest to sekta śmierci, jeśli oni sądzą, że mogą powołać do nowego hermetycznego życia po śmierci, to tutaj mamy całkiem pewny dowód. Ale wyznaczyli cel. Rak jest transformatywny. To słowo znowu się pojawia, ponieważ celem tajemnych religii jest zawsze transformacja. Co transformować? Transformować człowieka, transformować społeczeństwo,  transformować świat,  transformować naturę w co? W wizję gnostyczną, w to, co wierzą, że ujrzeli w przelocie w boskim intelekcie, w gnozę, w umysł Boga, w utopię, którą sobie tam wyobrażają.

Będzie to zrównoważone i inkluzyjne [globalne]. Siedemnaście celów zrównoważonego rozwoju, których wszyscy będziemy przestrzegać. Nie będziemy ich przestrzegać. Będziemy ich przestrzegać, aby przekształcić świat w to, o czym mówił Marks – naturę, która sama się dopełnia przez człowieka. To, co powiedział Hegel: „Zadaniem człowieka jest dopełnić naturę”. I czyniąc to, dopełnić Boga. A zatem jeżeli mówimy, że to działa niczym wirus, tak samo możemy powiedzieć, że funkcjonuje jak pasożyt. To w przybliżeniu to samo, tyle że, jak się okazuje, istnieją różne poziomy złożoności biologicznej. One się przyczepiają, wnikają, nie żyją na własny rachunek, nie żywią się na własny rachunek, czynią to, pobierając konieczne do życia substancje od czegoś innego. Nie jest to relacja symbiotyczna, cała korzyść płynie do pasożyta kosztem gospodarza.

Czynią to naśladując. Jest to hiperrzeczywistość, o której cały czas mówimy. To symulakr, symulakrum, czyste symulakrum w miejsce chrześcijaństwa. Przyświeca im myśl, o której wielokrotnie wspominałem wczoraj wieczorem. Robimy to samo, co wy, ale my robimy sięgamy głębiej i robimy to lepiej w sensie moralnym. Jesteśmy lepsi niż wy. Rzecz, o której myślicie, że ją rozumiecie – pojmujecie ją tylko w pewnym sensie. Widzicie Anthony’ego Fauci. To nauka.

(Nie)mierzalny Wszechświat | Psychologia totalitaryzmu – Mattias Desmet

Sądzicie, że przeprowadziliście badanie naukowe i ustaliliście, że maseczki działają lub nie, którakolwiek z tych dwóch opcji, o której ostatnio powiedział lub nie powiedział w CNN. Zanim się obejrzycie, powie, że nauka to on. Nie rozumiecie nauki jasno i głęboko, tak jak on, i cokolwiek on teraz powiedział, to prawda. I po prostu używamy maseczek, żeby się trochę powygłupiać lub być politycznie poprawnymi. To może być cokolwiek.

Nie rozumiecie jak funkcjonują lodowce, ponieważ nie wzięliście pod uwagę wiedzy ludowej. Nie wzięliście pod uwagę sztuki feministek, która jest zawarta w feministycznym artykule dotyczącym lodowców. Nie żartuję. Strategia jest taka, jak słyszymy w zasadzie od wszystkich. Nazywam to inwersją dialektyczną. Wszystko, co się dzieje jest tym samym. To wszystko polityka realizowana innymi metodami. Mike wcześniej o tym mówił, prawda? Ostatecznie mamy jedynie walczące ze sobą plemiona. To wszystko polityka, wszystko to jedna osoba uprawiająca politykę za pomocą jednej metody i nazywająca to wiedzą i jakaś inna grupa uprawiająca politykę swoimi metodami i nazywająca to wiedzą wyjściową, ponieważ przynosi jej to korzyść.

Tak więc jeżeli to wszystko to polityka, oto wszystkie powody, ale których wasza jest zła i teraz my mamy szansę. Używają terminów jakich jak „sposoby rozumienia”. Zatem nauka określa sposoby rozumienia, ale my mamy inne sposoby rozumienia, zaś nauka hegemoniczna chce wykluczyć inne sposoby rozumienia, ponieważ oni chcą się utrzymać na stanowiskach naukowców. Chcą być w stanie pisać swoje artykuły, otrzymywać swoje granty, wykorzystywać je do uzasadniania dlaczego piszą więcej artykułów i otrzymywania większej liczby grantów.

Wszystko jest polityczne, więc wasza polityka, moja polityka – nieważne. Nic nie jest neutralne. Dopiero co zobaczyłem wpis na Twitterze dawnego konserwatysty: „Neutralność nie istnieje. Nie istnieje stanowisko neutralne. Każdy jest nieobiektywny”. Odpowiedziałem na to: „Twoja mama jest nieobiektywna”. Co jest prawdą, jeśli akceptuje swoje stwierdzenie. I czyni to pozyskując terminologię i zakradając się, a także wymyślając nowe, wspaniale brzmiące słowa, jak transdyscyplinarność. Brzmią naprawdę mądrze i pseudonaukowo, ale są tylko pseudonaukowe, nie naukowe.

Kradnie słowa takie jak „kochaj bliźniego swego i wiarę”. Kradnie słowa i przekształca ich znaczenie. Różnorodność, inkluzja, uczenie się społeczno-emocjonalne. Jak bezpiecznie to brzmi. To kompletnie znieczulające. Ale dobrze. Uczenie się społeczno-emocjonalne jest niczym „Bactine”. Rozpylasz sobie na ramię i czujesz się lepiej. To musi być dobre.

I właśnie w taki sposób to działa jak pasożyt czy wirus. Nie czujesz pasożyta. Jestem z południa. Raz czy dwa razy w życiu wbił się we mnie kleszcz. Nie czujesz, jak kleszcz wspina się po twojej nodze. To w pewnym sensie zadziwiające. Rzadko kiedy czujesz, jak ląduje na tobie komar. Czasami gryzie cię komar, ale nigdy nie czujesz samego ugryzienia. Czasem, gdy cię gryzie, mówisz: „No tak” i dociera to do ciebie. Ale jeśli chodzi o idealnego pasożyta, to nigdy go nie czujesz. Nigdy nie wiesz, że go miałeś. Kleszcz może utrzymywać się na tobie tak długo aż zachorujesz na boreliozę, co zabiera jakieś 24 godziny czy coś koło tego, o ile dobrze to rozumiem. A ty nawet nie wiesz, że tam jest.

To dlatego, że oni mają różne rodzaje metod ukrywania się, bowiem gdybyś doszedł do tego, iż masz na sobie pasożyta, to byś się go pozbył. To niezwykle ważne. Sposób, w jaki dostaje się do środka jest taki, że wydaje się nie do wykrycia, ponieważ oni mówią, że są tacy sami jak ty, ale rozumiemy to odrobinę inaczej. Bill mówił o różnicach w stopniach. Kwadrat mówi, że jest kołem, a to inny rozmiar. A kiedy wierzysz, że to koło, wówczas oni rozciągają się, żeby wypełnić całą przestrzeń, którą ty zajmujesz.

Tak więc, gdy już się zakradną, wykorzystują rozmaite receptory. Wirusy przyczepiają się do różnych receptorów. Wszyscy o tym słyszeliśmy przy okazji covidu. Receptor ACE2, receptor ACE2. Nie do końca wiem czym jest receptor ACE2, ale ma znaczenie. Jest receptor, do którego wirus się przyczepia i wtedy może wstrzyknąć swoje DNA czy cokolwiek, RNA, to zależy, zmienić funkcje komórki w maszynę do wytwarzania wirusów. To w tym miejscu religia lub wiara stają się  podatne na mistycyzm. Ktoś zaczyna wypowiadać się tak, jakby miał dużą głębszą, dużo bardziej satysfakcjonującą interpretację świętej księgi, coś, co do was przemawia, coś, co zapewnia wam budzące silne emocje, skuteczne czy nawet mistyczne doświadczenie i zostajecie wciągnięci. To nie religia, ale w pewnym sensie tak wygląda.

Ten cały ruch New Age naprawdę będzie się wyróżniał. Cenię duchowość, lecz nie jestem religijny. To sprawia, że czuję się naprawdę dobrze. Używają naukowego i scjentystycznego języka, tam gdzie nauka dominuje, tak że mogą wkraść się jako nauka. Nazywają siebie nauką. Nazywają siebie socjalizmem naukowym. Nazywają siebie systemem naukowym. Rozmaicie siebie nazywają. Naukowym badaniem historii. To nie jest nauka, ale tak wygląda, ponieważ to scjentyzm.

Kiedy znajduje się w domenie postmodernistycznej, wygląda jak manipulacje językiem, ponieważ to wszystko, co masz. Wygląda jak gry językowe, reklama, marketing, propaganda, zacieranie granic tak, aby było bardzo trudno powiedzieć czym jest jakaś rzecz, a czym nie jest.

Wracając do domeny wiary, podczepia się do bardzo wartościowych cech, które wiara umacnia i do których zachęca, jak dobroczynność, troska o ludzi. Cóż, nie troszczysz się o nich wystarczająco, chyba że robisz to w taki sposób, jak my ci mówimy. Istnieje właściwy sposób kochania sąsiada swego, istnieje właściwy sposób zajmowania się ubogimi. Nazywa się socjalizm. Jezus był socjalistą. Idź poczytać Ewangelię. Słyszy się takie teksty. To przeciąga na swoją stronę ideę miłości. To przeciąga na swoją stronę pojęcie tajemnicy teologicznej i wsysa cię.

Są to rzeczy, których ludzie często poszukują w kontekstach religijnych. Tęsknią za nimi lub dają im one satysfakcję. To w ten sposób pasożyty wciągają cię do środka. Pozwólcie, że dam wam przykład z wykorzystaniem miłości, ponieważ oczywiście miłość jest wielką ideą w chrześcijaństwie. W myśli hermetycznej miłość ma inną definicję. Twierdzą, że jest to manifestacja ducha źródłowego, najwyższe dobro, które zostaje wprowadzone jako podstęp z pasożytem pod przykrywką wyrażenia „Bóg jest miłością”. Ale oni inaczej rozumieją miłość i jak się okazuje Boga. To dlatego, że miłość w tradycji hermetycznej odnosi się „do pragnienia oddziaływania na samospełnienie i gnostyczne oświecenie, które jest złączeniem, częściowym lub pełnym, z Najwyższym, z Bogiem”.

Mają nawet zabawne słowo. Jak sądzicie, jaki jest sens tego, co zdarzyło się na krzyżu? Pojednanie, prawda? Nieprawidłowo wymawiali ten wyraz w swoich tajemnych klubach. I pisali je w ten sposób w niektórych swoich tekstach. Pisali je z dwoma myślnikami. PO myślnik JED myślnik NANIE. „Pojednanie, po-jed-nanie”. Pojednanie oznacza, że zgodnie wracasz do całości, ale przez całość w swojej dziwnej, zwariowanej religii rozumieją nierozróżnialnego Boga i jest to jedyna ścieżka powrotu do Boga, po której należy pójść.

To wypaczenie miłości przekształciło się – gdzie miłość oznacza tez „pragnienie oddziaływania na samospełnienie i gnostyczne oświecenie, częściowe lub pełne złączenie się z Najwyższym, z Bogiem” – w ostatnich latach przekształciło się w pojęcie miłości krytycznej.

Oczywiście słowo „krytyczny” musi mieć odniesienie do wszystkiego, prawda? Należałoby wszystko nazwać krytycznym nieszczęściem i mieć to z głowy. Trochę trudno jest znaleźć definicję miłości krytycznej. Nie będę wam kłamał, spędziłem tylko jakieś pięć minut… Czytałem bardzo dużo na ten temat. Ogólnie bardzo trudno jest znaleźć konkretne definicje któregokolwiek z tych pojęć, ale znalazłem stronę internetową, która jest dosłownie poświęcona wyjaśnieniu miłości krytycznej i jest na niej napisane, że jest to początek równości. To całkiem dobra definicja, jak mi się zdaje. Piszą, że oznacza troskę o społeczności. Piszą, że oznacza troskę o społeczności, przejawiającą się w służbie na jej rzecz. I oni mają zdefiniować służbę, którą jest socjalizm. Ale bardzo konkretnie wskazują, że miłość krytyczna oznacza miłość, którą odczuwasz wobec zbiorowości [kolwktywu], nie zaś miłość indywidualną czy też miłość do drugiej osoby.

Nie miłość do siebie samego, nie miłość do współmałżonka, nie miłość do dzieci. Miłość do zbiorowości będąca ponad tym. „Po-jed-nanie”. A więc to społeczności kochające jednostki kochają jednostki, czyli ty kochasz społeczność, żeby społeczność mogła właściwie kochać jednostki w twoim imieniu. I kończy się na tym, że wąż znowu zjada własny ogon. Jednostki, które kochają społeczność, społeczności, które kochają jednostki, które kochają społeczność, która kocha jednostki, które kochają społeczność kochającą jednostki. To koło, które  bierze swój początek i znajduje własny koniec.

Próbują wykorzystywać twoje wartości przeciwko tobie

 

Jakiego rodzaju receptory to wykorzystuje dla rozumu lub w szczególności dla liberalizmu, filozoficznego, kulturowego liberalizmu? Cóż, powiedziałem o tym, że w kontekście wiary atakuje dobroczynność, zaś w  przypadku liberalizmu dociera do innego rodzaju dobroczynności. Niekoniecznie troska o ubogich, ale przyjmowanie argumentacji w dobrej wierze, posiadanie otwartego umysłu. Och, no cóż, ta osoba powiedziała, że płeć jest performatywna. Może ma rację. Spędźmy lata pisząc tysiące artykułów badających tę kwestię, ponieważ niemożliwe jest, aby była całkowicie błędna, nie miałbym wtedy otwartego umysłu. Wykorzystuje ciekawość, aby dowiedzieć się więcej. Cóż, to jest hipoteza, zbadajmy ją. Wykorzystuje wolność. Cała kampania stu kwiatów, o której wczoraj mówił Mike, jest bardzo dobrym przykładem. Sprawimy, że w Chinach zakwitnie sto kwiatów. Sto kwiatów wolności słowa. Mówcie, mówcie, wolność, wolność, wolność. Nie ma cię, jeśli powiedziałeś coś niewłaściwego. Co zrobili, jak się wściekli, bo stracili naklejkę „bić ludzi” na Twitterze? Co zrobili? Zaczęli być napastliwi wobec wszystkich na Twitterze, a kiedy ludzie mówili, że jesteś wobec mnie napastliwy, odpowiadali, że to moje prawo wolności słowa. Teraz jesteś przeciwny wolności słowa?

Zasady dla radykałów Saula Alinsky’ego – Tom White – Wystrzegaj się użytecznych idiotów

Próbują wykorzystywać twoje wartości przeciwko tobie. Właśnie to Elon Musk nazywa wolnością słowa. Pokonują go w ten sposób, a następnie pokonują wszystkich innych mówiąc, wyzywając, szykanując i wyzywając i nazywając to wolnością słowa i wykorzystując to jako usprawiedliwienie. Nie obchodzi cię wolność słowa? Och, obchodzi cię dyskusja. Obchodzi cię to, obchodzi cię tamto. I stosują cię do twoich standardów, podczas gdy wobec samych siebie tych samych standardów nie stosują. Moglibyśmy tu mówić o Saulu Alinskym i jego książce „Rules for Radicals”, w której pisze, żeby wobec wrogów stosować ich standardy. Moglibyśmy także mówić o tym, co powiedzieliśmy wczoraj wieczorem o Ericu Voegelinie. Stwierdził, że chodzi o to, aby skonstruować drugą rzeczywistość, tak by wydawało się, iż osiąga ona coś w pierwszej rzeczywistości, jednocześnie unikając odpowiedzialności w pierwszej rzeczywistości. Wykorzystują twoje wartości przeciwko tobie, między innymi twoją wolność. Oni mogą się pokojowo gromadzić, ale nagle, kiedy ty to robisz, to już nie jest pokojowe.

Żądają, abyś  traktował ich pomysły poważnie. Dlatego nie mogą znieść, kiedy ktoś z nich kpi, nie mogą znieść sarkazmu, muszą wyrzucić z internetu „The Babylon Bee”, co okazało się dla nich naprawdę złym strategicznym posunięciem, ponieważ pan Musk był fanem. Coś mi się zdaje, że facet miał zły dzień. W „The Babylon Bee” pierwsi powiedzieli ten dowcip. Używają wobec ciebie w ten czy inny sposób tak zwanego błędu Motte’a i Bailey’a, aby zapisać na konto Nicholasa Shackle’a pojęcie, które ukuł. Mówią ci: Nie, nie, nie, będzie więcej różnorodności. Różnorodność jest wspaniała. Trzeba ją uwzględnić w polityce. Wszystko jest dobrze. Wiem co znaczy różnorodność. Jest fantastyczna”.

Następnie ta definicja kurczy się, kiedy już różnorodność staje się polityką i oznacza, że zatrudniasz ludzi, których ci mówimy, że masz zatrudnić. Na początku, w pewnym momencie w historii, różnorodność oznaczała ludzi, którzy się od siebie różnią. Zanim się obejrzysz, odkrywasz, że jedynie mniejszości rasowe liczą się jako różnorodność, więc biali już nie zaliczają się do różnorodnego typu.

Morrissey: Różnorodność to konformizm

Ktoś, kto jest w stu procentach czarny, jest w stu procentach różnorodny. Oni to powiedzieli. Nawet jeśli formalnie rzecz biorąc jest w tym zero procent różnorodności w takim sensie, w jakim  dziesięć minut temu sądziłeś, że rozumiesz to słowo. Kolejny krok jest taki, że Larry Elder nie jest czarnoskóry, ponieważ jest czarną twarzą białej dominacji, ponieważ źle myśli. A zatem liczą się jedynie czarnoskórzy, mówiący poprawnym, krytycznym językiem czerni. Kurczy się jeszcze bardziej aż na swoim miejscu pozostają wyłącznie ich komisarze. To tak naprawdę błąd Motte’a i Bailey’a. Oni zmienili definicję. Robią to w inny sposób. Rzucasz im wyzwanie i raptem oni mówią: „My tylko chcemy nauczyć dzieci prawdziwej historii. Chcemy po prostu nauczyć dzieci umiejętności społecznych i emocjonalnych. To jest zwyczajnie coś bardzo przyjemnego”.

I dlatego też… I tym samym umieszczają cię siłą w swoim kręgu czarodzieja lub w swoich ramach bądź w swojej terminologii. A liberałowie dają się w to wciągnąć jak głupcy, ponieważ w żaden sposób nie potrafią zrozumieć lub po prostu, wykorzystując wnikliwość, przyjmują fakt, że dzieje się coś takiego, iż padają ofiarą oszustwa w grze w trzy karty, gdzie wyrazy są kartami przesuwanymi na stole, aby cię orżnąć. Albo kubki czy cokolwiek, czego się używa.

Żądają, abyś traktował ich pomysły delikatnie. A oni twoich pomysłów w ogóle nie uznają. Zapomnij o delikatności. Wszystko, co kiedykolwiek pomyślałeś, zrobiłeś, pomyślałeś interpretowane jest w najgorszym możliwym świetle do takiego stopnia, że atakują cię, bo jesteś handlarzem ludźmi w celach seksualnych. Coś absolutnie niedorzecznego.

I wtedy ty musisz zastosować wobec nich absolutne domniemanie niewinności i oczywiście oni stosują wobec siebie nawzajem absolutne domniemanie niewinności, wobec ciebie nie stosując żadnego. Żądają również, aby odnosił się do ich koncepcji z szacunkiem i dlatego, jeśli z nich kpisz, jeśli ich wyśmiewasz, tracą panowanie nad sobą.

Teorie dowodów sądowych. Obraz polskiego sądownictwa…

Nazywam to żelaznym prawem przesadnej reakcji przebudzonych [woke]. Ale respektowanie ich idei oznacza, że pozwala im się cały czas mówić, rzucać zaklęcia i zataczać krąg czarodzieja, żeby wciągnąć do niego więcej ludzi, nawet jeśli nie mogą dostać ciebie. Tak więc rzeczywistość zostaje zastąpiona gnostyczną hiperrzeczywistością, ponieważ jest zanegowana. Jeżeli widzieliście pierwszy film o Harrym Potterze, w którym Voldemort mieszka z tyłu głowy Quirrela, to tak to wygląda. Czarny charakter przyczepia się do tyłu głowy niczym pasożyt i kontroluje to, co on zrobi, to, co pomyśli, mówiąc mu co ma robić. A on nie może powiedzieć „nie” mrocznemu czarodziejowi, który go teraz kontroluje. Celem zaś jest przeobrazić podmiot i prawdę mówiąc ten film… Celem jest przeobrażenie ciała Quirrela w ciało Voldemorta, gdyby tylko mógł zdobyć kamień.

Tak więc za każdym razem, kiedy widzicie słowo „przeobrazić/transformować”, wyróbcie w sobie nawyk, by zatrzymać się i włączyć swoją wnikliwość. To nie zawsze jest złe słowo i właśnie to sprawia, że jest skuteczne. Jednak bardzo często jest złym słowem i musicie zacząć uczyć się dostrzegać czy oni uprawiają alchemię czy też umieszczają to w jakimś bardziej prozaicznym lub nawet bezpośrednim chrześcijańskim kontekście. Bo co przeobrażą? Przeobrażą ciebie na swoje podobieństwo, ponieważ są tacy, jak Bóg, ponieważ uważają, że są tacy, jak Bóg, ponieważ sądzą, że jedynym sposobem jest poddanie transformacji ciebie i świata, aby pokazać się ponownie wszystkiemu.

Czyni się to zacierając rzeczywistość, zacierając różnice, ale najpierw w sensie osobistym unicestwiając samego siebie. W religii hermetycznej, o której nie mówiliśmy jeszcze zbyt dużo, celem jest tak naprawdę unicestwienie twojego poczucia indywidualności i samoświadomości, aby wznieść cię na najwyższy poziom duchowy, jaki mogą osiągnąć istoty ludzkie, noszący nazwę poczętego sam z siebie.

W tym momencie, na samym końcu tego momentu, ponownie łączysz się z jednością, z niezróżnicowaną całością. Glenn Alexander Magee cytuje w swojej książce naukowca H. S. Harrisa, który twierdzi, że „według Hegla musimy unicestwić naszą własną samoświadomość, aby wkroczyć w sferę, w której przemawia sama filozofia”. Aby zrozumieć co Hegel nazywa filozofią, musisz zniszczyć samego siebie. Całkowicie. To czyni z ciebie filozofa lub króla filozofów czy też kogoś godnego władzy, ponieważ posiadasz prawdziwą mądrość bądź jesteś, jak Hegel sam to opisał bodajże w „Nauce logiki”, choć może się całkiem mylę, „mystae”, mistykiem.

Marks oczywiście opisuje to nieco inaczej. Jest całą gębą materialistą. Wszyscy to wiedzą. W ten sposób gnostycyzm uniknął przez cały ten czas zaklasyfikowania jako religia. To materialistyczne, materialistyczne. Jest nie tylko materialistą, stał się materialistą, tak jak Feuerbach nim się stał, ale potem powiedział: „Nie, Feuerbach nie zaszedł wystarczająco daleko, my będziemy podwójnie materialistyczni”. Jest więc okropnym materialistą, czyli w żadnym wypadku to nie może być duchowe, prawda? Ale w jaki sposób opisuje komunizm? Czytałem o tym wczoraj wieczorem. Jako  pozytywną transcendencję własności prywatnej. A własność prywatna jest samoobcością człowieka. Transcendencja dotyczy więc odsunięcia się od samego siebie przez posiadanie własności prywatnej, czego wyrazem… To będzie istotne dla tego o czym dziś mówimy.

Czego wyrazem dla Marksa jest w rzeczywistości własność prywatna? Indywidualizmu. Jesteś jednostką, która może posiadać rzeczy. I on mówi, że jesteś jednostką odrębną od swojego gatunku. Na tym polega problem. I właśnie to oznacza własność prywatna. Twierdzi, że sensem transcendencji własności prywatnej jest powrót do tego, czym naprawdę jest człowiek, czyli istotą należącą do gatunku, istotą żyjącą dla całego swojego gatunku, obrońcą interesów reprezentowanej przez siebie mniejszości lub też komunistą, co nazywał rozwiązaną zagadką historii, która wie, że jest rozwiązaniem. Tak więc widzimy tę koncepcję, której będziemy używać.

Transformacja poprzez inwazję pasożyta. Przekształcisz komórkę w coś, co wytwarza wirusy. Przeobrazisz naukę w coś, co produkuje fałszywą naukę lub scjentyzm, aby stosować propagandę na rzecz tej fałszywej nauki. Przekształcisz wiarę w coś, co będzie umacniać przywódcę sekty wciąż od nowa, w jakąś wspanialszą wizję, w coś, co według mistyka lub czarodzieja reprezentuje wszystko.

Różnica między tym, o czym zwykle myślimy jako o sekcie a tymi ogromnymi sektami w typie religii polega na tym, że celem tych sekt jest zaangażowanie wszystkich lub, z drugiej strony, zasadniczo jedną osobę.

W typowej sekcie, o której myślimy: „Och, to jest sekta”, jest jeden facet, który w zasadzie próbuje przespać się z żonami i córkami was wszystkich i dostać wszystkie wasze pieniądze. Ale to ten sam proces. A powód, dla którego oni przekształcą świat w to, czym chcą, żeby był jest taki, że są gnostykami i wiedzą o tym. Uważają, że wiedzą. Przez duże „G”. A wy nie. Oni wiedzą, a wy nie. I to jest linia podziału między wami, to linia podziału dla wszystkich ich nadużyć.

Wynika z tego bardzo wiele rzeczy. Dlaczego postępują tak, jak postępują z waszymi dziećmi w szkołach? Cóż, dlatego, że jesteście rodzicami, a nie ekspertami. Nie jesteście nauczycielami. Nie skończyliście studiów, które dają dyplom nauczyciela. Oni są lepszymi rodzicami niż wy. Wiedzą jak wychowywać dzieci, a wy nie. Czemu dyktują wam waszą dietę i mówią wam, że macie jeść robaki, a mięsa nie możecie? Nie możecie jeść tego, nie możecie jeść tamtego. Ponieważ są lepszymi dietetykami niż wy. Wiedzą jak jeść, prawda? A wy nie.

Wy może zamówilibyście sobie kurczaka w „Chick-fil-A”. Dlaczego są lepszymi menadżerami niż wy i muszą wszystkim rządzić? Dlatego, że wiedzą jak rządzić, ponieważ znają cel, a wy nie. Dlaczego są lepszymi zarządcami niż wy? Ponieważ… Czy też może dlaczego tak siebie traktują? Ponieważ uważają, że są lepszymi zarządcami niż wy. Zarządcami środowiska, zarządcami zdrowia publicznego. Urzędnicy publicznej opieki zdrowotnej powiedzieli, że wszyscy musimy robić jakąś głupią rzecz, która niszczy całą naszą wolność. Urzędnicy publicznej opieki zdrowotnej powiedzieli: „Oddajcie nam całą waszą wolność, a pozwolimy wam odejść”. Absolutnie prawdziwe. Urzędnicy publicznej opieki zdrowotnej powiedzieli: „Cóż, będziemy musieli rozpocząć eksperymenty z izolacją ze względu na środowisko, izolacją [lockdownami]  ze względu na zmiany klimatu”.

Strefy, poza które nie można wyjeżdżać na zbyt wiele dni już powstają w Oksfordzie. Są lepszymi zarządcami środowiska, są lepszymi zarządcami ludzkości niż wy, ponieważ oni wiedzą, a wy nie. Oni są ekspertami, a wy nie. Klasyfikują siebie jako doświadczonych interesariuszy [zarządców].

Patrick wcześniej zapytał czy braliście udział w sondażu dotyczącym wspaniałej, radykalnej wizji, którą Klaus Schwab przedstawił na Światowym Forum Ekonomicznym. Nie. Kogo zapytali? Interesariuszy [zarządców]. Kim są… Wy jesteście zarządcami, ale was nie spytali. To wasze życie. Wy nim rządzicie. To fałszywe słowo, ludzie. To czarodziejskie zaklęcie. Kogo zapytali? Doświadczonych interesariuszy [zarządców]. Istnieje rada z nich złożona. Zachęcam was, abyście pamiętali, że rosyjskie słowo na radę to „soviet”. Dlaczego? Ponieważ wiedzą lepiej niż wy.

W przedmowie do „Encyclopaedia Logic”, którą cytowałem i do której odwoływałem się wczoraj wieczorem, Hegel wyjaśnia następującą rzecz. Pisze, że pewne rzeczy, takie jak prawda… Żeby umieścić to w kontekście… Nie pisze tam tego bezpośrednio, tylko w pewnym sensie. Zacytuję go, ale wyjaśnienie tego o czym mówi zajmuje cały długi akapit. Wyjaśnia, że pewne rzeczy, w tym prawda, posiadają dwie nazwy. Cytat brzmi: „Jedną w języku bogów, a drugą używaną przez nas, ludzi”. Wypowiada się z wielką skromnością, ponieważ jest czarodziejem i pasożytem, udającym człowieka, gdy już powiedział, że jest filozofem. Uważają, że znają definicje Boga i język, którym należy określać różne rzeczy, a wy nie. Grają zatem w gry językowe.

Wiedzą co naprawdę znaczy różnorodność. Wy nie. Muszą więc kontrolować znaczenie wyrazu „różnorodność” w polityce. Tak to działa. Wiedzą co oznacza zrównoważony rozwój. Oznacza zrównoważony rozwój ich ustroju. Wy nie wiecie, więc was oszukują.

Ich wyższość, tworzenie przez nich pozorów, że mają kompetencje – wszystko to wynika z przekonania, że oni rozumieją, a wy nie. To dlatego, że są gnostykami, są wtajemniczeni w społeczeństwo wtajemniczające, a wy nie. Wiedzą co naprawdę znaczą słowa i tym samym to słowo, „logos”, a wy nie. Jak powiedziałem, są w społeczeństwie wtajemniczającym i jeśli chodzi o język, kiedy dochodzimy do epoki postmodernistycznej, zwłaszcza pod względem przekształcania znaczenia słów, i brak obiektywnej rzeczy, której można się złapać, ponieważ oni ją rozpuścili, zmienili ją w płyn zgodnie z tym, co mówił inny filozof, który był odrobinę postrzelony, Zygmunt Bauman… Nazywa to „płynną nowoczesnością [modernizmem]” zamiast postmodernizmem.

Jako że nie ma niczego, czego można się złapać, oni mogą was kontrolować i tworzą, kiedy chodzi tylko o język, lingwistyczny płyn. Płeć znaczy to, nie, znaczy coś innego jutro, nie, znaczy coś innego w następnym tygodniu. Kiedy wszystko jest takim płynem, tworzą ludzi, którzy wiedzą i ludzi, którzy nie wiedzą.

Inaczej mówiąc, tworzą zdecentralizowane społeczeństwa wtajemniczające i jeżeli znasz te słowa, jesteś wtajemniczony, a jeżeli ich nie znasz, to nie jesteś. Jeżeli znasz te słowa, to znasz ich znaczenie zgodnie z właściwym umysłem Boga, nie zaś w naszym języku, języku ludzi, więc zasługujesz na to, by rządzić. A jeśli nie, to nie znasz, to nie zasługujesz. Nie potrzeba żadnych spisków. Oni tam są. Są wyjątkowi. Możesz to zrobić w całkowicie zdecentralizowany sposób. Możecie tworzyć sekciarskie społeczeństwa wtajemniczające jedynie przekształcając sposób, w jaki ludzie rozumieją słowa i symbole, z którymi wchodzą w interakcję, a następnie zmuszają innych poprzez interakcje społeczne czy też powinienem powiedzieć wymuszają na innych lub usilnie namawiają innych, aby używali tych samych znaczeń słów aż staną się hegemoniczni i zaczną dominować. Rzecz w tym, że kiedy wtajemniczeni słyszą słowo „różnorodność”, wiedzą, że oznacza ono ludzi, których my aprobujemy, nie zaś tych, których nie aprobujemy. Oznacza ludzi, którzy wiedzą, a nie ludzi, którzy nie wiedzą, że oznacza coś innego niż się wydaje.

Wiedzą także bez zastrzeżeń kogo popierać, a kogo nie. Ludzie… Cały ten bełkot, utarte zwroty, paplanina, która wychodziła z każdej instytucji, każdej korporacji, każdego uniwersytetu zaraz po śmierci George’a Floyda była sygnałem [symbolem]. Była krwią Baranka rozmazaną u góry drzwi. To był sygnał. Popierajcie nas. Do każdego, kto tego nie zrobi, wyślemy Antifę, która spali jego dom. Popierają się nawzajem. Ludzi, którzy mówią jak oni, którzy używają słów w dziwny sposób, tak jak oni. To dlatego Kamala Harris wstaje i wielokrotnie wypowiada się jakby nie wiedziała jak się mówi po angielsku i mówi rzeczy takie jak: „Będziemy robić różne rzeczy razem, razem, żebyśmy mogli spotkać się, by robić różne rzeczy razem, ponieważ razem będziemy robić rzeczy, które robi się razem”.

To dlatego, że ona po prostu musi powtarzać słowo „razem”, ponieważ to jest sygnał, to jak powiedzenie: „Nie niszczcie mnie. Jestem w waszym klubie”. To z tego powodu musimy zrozumieć te trzy domeny – wiarę, rozum i gnozę. I powtarzam, że jest to tylko ogólny zarys, to nastawienie do wiedzy. Nie wezmę ich… Nie musimy ich brać zbyt dosłownie. Nie powinniśmy ich brać zbyt dosłownie w rygorystycznym sensie. Są to poważne, rozmyte koncepcje i każdej można poświęcić co najmniej semestr kursu filozofii. Nie o to nam tutaj chodzi.

Używamy ich jako czegoś w rodzaju symboli zastępczych trzech dyspozycji do poznawania. Zacznijmy więc od wiary. Porównam ją z gnozą, a następnie zajmiemy się rozumem i porównamy go z gnozą. Opowiemy nieco o gnozie.

Czym jest wiara?

 

Cóż, Biblia wam to mówi. Przeczytajcie werset 11:1 „Listu do Hebrajczyków”. Gdybym był Trumpem, pewnie powiedziałbym przeczytajcie werset 1 1 dwukropek 1 czy jakoś tak „Listu do Hebrajczyków”. Wiara jest przeświadczeniem o tym, na co mamy nadzieję i upewnieniem co do tego, czego nie widzimy. To interesujące. Nawiasem mówiąc, rozdział 11 „Listu do Hebrajczyków” jest interesujący. Słowo „wiara” użyte jest w nim wielokrotnie. Nie padają żadne synonimy. Nie jest tak, że w jednym miejscu występuje słowo „wiara”, a w innym jakieś inne, żeby tekst był łatwiejszy w odbiorze, a w kolejnym jeszcze inne, żeby tekst był łatwiejszy w odbiorze, a potem zataczają krąg znowu do słowa „wiara”. Czytamy „wiara”, „wiara”, „wiara”, „wiara” jakieś 34 razy. To samo słowo wciąż od nowa. Czytamy, że jest to przeświadczenie o tym, na co mamy nadzieję i zapewnienie co do tego, czego nie widzimy. Daje bardzo jasne wskazówki dotyczące tego jak wygląda wiara i jak nie wygląda.

Ale to, co słyszycie, kiedy czytacie ten pierwszy wers, w którym napisane jest, że to przeświadczenie o tym, na co mamy nadzieję, to jest to z natury pełne pokory. To jest klucz. Wiara jest z natury pełna pokory w nastawieniu do swoich twierdzeń dotyczących poznania. To przeświadczenie, a nie pewność. Nie jest napisane, że wiara to pewność co do tego, na co mamy nadzieję. To głupota.

W „Biblii” pełno jest różnego rodzaju ostrzeżeń przed tego typu myśleniem. Nieodłącznie potwierdza nadzieję i zaufanie, ale nie wiedzę. Przeświadczenie, zapewnienie. Nie ma mowy o tym, że jest to coś, o czym wiemy, iż jest prawdą, ponieważ my to powiedzieliśmy. To jest gnoza. To przeświadczenie i zaufanie wobec czegoś większego i wspanialszego. Jeżeli jesteście wierzący, jest to Bóg. Wy jesteście chrześcijanami, macie całą tradycję. Nie będę w to wnikał. To należy do was. Nie wejdę na ten teren i nie wprowadzę tam zamętu. Jeżeli nie jesteście wierzący, musicie jedynie mieć koncepcję czegoś, co jest większe niż my wszyscy, ponieważ ma to wspólną dyspozycję z religijnym pojęciem Boga.

Nie twierdzę, że to to samo, ale mówię, że ma to z tym coś wspólnego, coś, czym ja zdecydowanie nie jestem. Właściwie jest to coś, w porównaniu z czym znaczę o wiele mniej i przed czym muszę spokornieć. Nabieranie pokory wobec wspaniałości stworzenia – czy wierzysz, że ma to związek z Bogiem czy jest to tylko fakt wszechświata, z jakiegokolwiek powodu, o którym nie twierdzisz, że go znasz – usuwa człowieka z centrum stworzenia. Bóg stwarza, człowiek nie. To budzi pokorę. Owo pełne pokory nastawienie jest bardzo ważne.

Jak wspomniałem wczoraj, kiedy Charlie był na panelu, celem zdobycia władzy, jeśli jesteś pełen wiary, jest służenie. Tak jak nazywamy ludzi, których wybieramy na stanowiska inaczej niż… Chciałem powiedzieć brzydkie słowo. Sługami, sługami publicznymi. Wiem. Śmiech. To jest aspiracja.

Czym jest gnoza?

 

Byłaby przeświadczeniem o tym, co mamy nadzieję stworzyć w praktyce, wprowadzając to do rzeczywistości. To przeświadczenie, że możemy zmienić świat w rzecz, którą sobie wyobrażamy, o której wiemy, że jest punktem docelowym, do którego mamy dotrzeć. Właśnie z tego powodu oni nie zrażają się porażką – ponieważ po prostu dowiadują się więcej o tym, jak się tam dostać. Jest to dosłownie koncepcja, stojąca za tym, co Marks nazywał tematem twórczym.

Według jego słów, jest to pierwszy krok w kierunku uzyskania przez człowieka wiedzy o tym, kim jest. Powiedział, że tworząc świat pełen przedmiotów, oddając się czynnościom praktycznym oraz działaniom na rzecz przyrody nieorganicznej, człowiek udowadnia, że jest świadomą istotą przynależną do gatunku, czyli istotą, która traktuje gatunek jako swój własny, podstawowy byt lub która traktuje siebie jako istotę należącą do gatunku. Czy to zabrzmiało jakbym w pewnym sensie zatoczył koło? Dowodzi to, że człowiek jest istotą przynależną do gatunku, udowadniając, że jest istotą przynależną do gatunku. To ta sama definicja, którą Ibram Kendi podaje jako definicję rasizmu. „Rasizm jest wtedy, kiedy jest”.

Kocham cię Janae. Tak tylko mówię. Ale on mówi, że wykonując swoją pracę, udowadniasz, że jesteś komunistą. To właśnie twierdzi. Tworząc świat przedmiotów wokół siebie, dowodzi, że jest świadomą istotą przynależną do gatunku. Świadomym komunistą. To właśnie mówi. Jeżeli rozumiecie co oznacza istota przynależna do gatunku… Jest to osoba pracująca i żyjąca dla gatunku, który stawia przed jednostką.

Dlatego też Marks pisze do nas: „Dopiero w swojej pracy na rzecz świata obiektywnego, człowiek naprawdę udowadnia, że jest istotą przynależną do gatunku. Owa produkcja jego aktywnego gatunku…”. Przepraszam.

Owa produkcja stanowi aktywne życie  jego gatunku. Poprzez tę produkcję…”. To oznacza być człowiekiem, produkowanie dla ludzi. „Stąd produkcja to natura. Poprzez tę produkcję…”.

Przepraszam.

„…natura objawia się jako jego praca i jego rzeczywistość. Obiektem pracy jest zatem uprzedmiotowienie życia człowieka jako jednostki przynależnej do gatunku, albowiem kopiuje siebie nie tylko w kontekście świadomości, intelektualnie, ale również aktywnie, w rzeczywistości, i dlatego też widzi siebie w świecie, który stworzył”.

Przeświadczenie w związku z tym, co tworzymy w praktyce poprzez przeniesienie tego do rzeczywistości byłoby twierdzeniem gnostycznym dotyczącym wiary. To nie jest wiara. Nie jest pokorna. To pewność, że mogą stworzyć świat, który według nich powinien istnieć i Marks pisze, że to tak naprawdę czyni z ciebie człowieka. Jest to z natury aroganckie. Stanowisko gnostyczne. Nie ma w nim skromności. Umieszcza człowieka w centrum stworzenia.

Człowiek widzi siebie w świecie, który stworzył. Można to kontynuować i powiedzieć, że zna siebie jako tego, kim jest, czyli stwórcę. Marks, jak Hegel przed nim, przydziela człowiekowi zadanie dopełnienia człowieka i natury, które bierze się z hermetycznego zadania przydzielonego człowiekowi w metafizycznym sensie dopełnienia samego Boga. Bogowi, będącemu zupełnie nierozróżnialną doskonałością, brakuje tylko jednej rzeczy w kosmologii hermetycznej – zdolności do tego, by wiedzieć kim jest, ponieważ nie ma żadnych cech charakterystycznych.

Wylewa się więc na świat, tworząc myślącą istotę, która może znaleźć oraz przeanalizować cechy charakterystyczne i ustalić kim jest [Bóg].

Tak więc zadaniem człowieka w wierze hermetycznej jest dopełnienie Boga przez ustalenie kim On jest, ujrzenie Boga w Jego własnym umyśle, w którym to momencie Bóg zda sobie sprawę w swoim umyśle, że jest tym, czym jest w umyśle człowieka. To dosłownie ten projekt. Hegel przyjął to bez żadnych poprawek, w całości. Hegel, Marks, kłamcy z obozu hermetycznego powtarzają tę koncepcję, powrót do po-jed-nania z całością na drodze eliminacji wszelkich cech charakterystycznych. Stworzyli więc w tym celu metodę zwaną dialektyką. To dlatego, że cechy charakterystyczne są rzeczywistością, a musimy zanegować to, co rzeczywiste. Zacytuję w tym temacie Glenna Alexandra Magee:

Hegel pokazuje, że kiedy podmiot przekształca przedmioty według własnej woli lub wścieka się i niszczy to, co przeciwstawia się jego życzeniom…”.

No cóż, istnieje komunizm, ludzie. Istnieje, prawda? „…przekształca przedmioty według własnej woli lub wścieka się i niszczy to, co przeciwstawia się jego życzeniom. Tak naprawdę wprawia go w ruch pragnienie skonfrontowania się z samym sobą. Pragnienie podmiotu anulowania innego i absolutyzowania siebie jest dokładnie tą samą rzeczą, co skonfrontowanie się z samym sobą i nikim innym”.

Innymi słowy, powrót do niezróżnicowanej jedności, którą jest Bóg, co jest przypuszczalnie naszą prawdziwą naturą. Celem gnostycznej podmiotowości nie jest służyć, ale naginać świat zgodnie z własną wolą, dominować, kontrolować i zniszczyć wszystko, czego nie możesz kontrolować. I czy nie to właśnie widzimy w jego owocu? Jeżeli weźmiemy napędzaną wiarą wskazówkę, żeby oceniać drzewo po owocach, czy nie to obserwujemy przez całe stulecie? Czy nie to widzimy teraz? Kontrolowanie oznacza natomiast dostosowywanie do wizji istnienia czarodzieja.

Jaki przykład można podać? Krytyczna teoria rasy spotka się ze sprawiedliwością rasową. Jak to wygląda? Nikt nie wie. Nigdy ci tego nie mówią. Ale jak tam dotrzemy? Będą nazywać wszystko, czego nie kontrolują rasizmem aż i to zaczną kontrolować, a potem zrobią to znowu i znowu i znowu i znowu aż pojawi się sprawiedliwość rasowa. W taki oto sposób.

Jak powiedział Marks, ostatecznie nie będziemy mieć tych cech charakterystycznych. Jesteśmy istotami przynależnymi do gatunku. Nie rozdzielają nas kwestie takie jak rasa ani zdefiniowane przez Marksa klasy. Musimy być istotami przynależnymi do gatunku, komunistami. Marks pisze:

Odseparowanie człowieka po pierwsze od przyrody, a po drugie od niego samego, jego własnych aktywnych funkcji, jego życiowej aktywności…”.

Praca wyobcowana, co oznacza konieczność chodzenia do pracy.

„…odseparowuje gatunek od człowieka. Zmienia w jego przypadku życie gatunku w sposób życia jednostki”.

Widzicie? Należy zniszczyć jednostkę, aby móc powrócić do zbiorowej całości.

A po drugie czyni życie jednostki i jego abstrakcyjną postać celem życia gatunku”.

Mówi zatem, że ludzie w zbiorowości istnieją, aby mogli być jednostkami i to nie jest zbyt dobre, ponieważ Marks pisze: „również w jego abstrakcyjnej i wyobcowanej postaci”. Tak więc oddzielając się od całości, uznając siebie za jednostkę, wyobcowujesz się z tego kim naprawdę jesteś, a twoim celem, tak jak w przypadku hermetyzmu, jest wyeliminowanie cech charakterystycznych i powrót do tego czym zawsze byłeś. On mówi… Marks mówi, że ów tok pracy „sprowadza człowieka do poziomu zwierzęcia”. A w rzeczywistości do czegoś jeszcze  gorszego niż zwierzę. Do zwierzęcia, któremu odebrano nawet przyjemności jego życia.

Rozwiązaniem, które proponuje jest zniesienie własności prywatnej, która stanowi podstawę indywidualizmu, jak również posiadania, jak również pracy. Inaczej mówiąc, idea Marksa jest bardzo prosta. Jeśli możesz po prostu… Własność prywatna jest symbolem. Jeśli możesz po prostu całkowicie zniszczyć podstawę różnorodności ludzi… Jeśli zwyczajnie byś się jej pozbył lub w istocie poddał pozytywnej transcendencji, wówczas powróciłbyś do całości.  Jesteśmy jednostkami tylko dlatego, że uważamy, iż możemy posiadać rzeczy.

Tak więc gdybyśmy pozbyli się koncepcji, że możemy posiadać rzeczy, wówczas nie bylibyśmy już jednostkami lub bylibyśmy nimi już niedługo. Wrócimy razem. „Imagine all the people”. Własność prywatna, o czym wkrótce będziemy mówić, oznacza indywidualność i to tak jakby stanowi rdzeń klasycznego stanowiska liberalnego. Ale chcę to porównać. Mówiliśmy tu trochę o Marksie. Chcę także porównać jak bardzo jest to aroganckie nie tylko mówiąc o Marksie i Heglu i prosząc, żebyście to przyjęli jako całość.

DODAĆ LUDZKIE ZWIERZE JAK BĘDZIE GOTOWE, CHYBA 5  CZESC

Hej, James powiedział, że to hermetyzm, więc musimy w to uwierzyć. I zacytował jednego faceta, więc prawdopodobnie ma rację. Przeczytam wam fragment z „Corpus Hermeticum” w tym samym klimacie. Jest trochę długi. Ta książka jest dziwna. Zaczyna się dziwnie, potem zaczyna brzmieć religijnie, ale nadal dziwnie, a później bardzo szybko staje się naprawdę zła w gnostycznym sensie. Fragment pochodzi z księgi 1 „Corpus Hermeticum”. Powiedziałem wam wczoraj wieczorem, że składa się z siedemnastu ksiąg. Zdaje mi się, że 14 z nich przetrwało chociaż w części. Księga ta jest jedyną o specjalnym tytule. Nosi tytuł „Poimandres”, czyli coś, o czym prawdopodobnie nigdy nie słyszeliście. Poimandres identyfikuje się na początku tej księgi jako głos Boga przemawiający bezpośrednio do Boga Hermesa lub półboga Hermesa czy też Totha.

Przemawia bezpośrednio z umysłu do umysłu, z umysłu Boga do umysłu Poimadresa, a umysł Poimandresa do umysłu Hermesa, zaś Hermes odpowiada mu w tym fragmencie, zadając pytanie lub… Nie, przepraszam, w tym fragmencie, który przeczytam, wygłasza tylko komentarz na temat tego, co już zostało ujawnione. Hermes mówi:

„Nauczyłeś mnie tych rzeczy tak dobrze, jak sobie tego życzyłem, o boski rozumie. Powiedz mi teraz jak… Powiedz mi jak znaleźć drogę powrotną do jedności, do całkowitego złączenia się z Bogiem. Powiedz mi jak znaleźć drogę powrotną”.

Innymi słowy, w kontekście mitu stworzenia – ujętym w tej księdze, o czym nie wspomniałem – jak mamy cofnąć upadek człowieka, przejawiający się odseparowaniem od Pleromy, duchowej pełni Boga, sfery duchowej pełni Boga? I Poimandres odpowiada rzekomo Hermesowi… Mam problem z wiarą w istnienie Hermesa. Mówi: „Najpierw w rozczarowaniu ciałem materialnym. Człowiek wyrzeka się ciała, samego ciała, by uległo przemianie”.

Musisz zatem rozpuścić [zlikwidować] ciało materialne, żeby się go wyrzec, by mogło ulec przemianie. Czy to wam czegoś nie przypomina? „Postać, którą miałeś przestaje być widoczna i poddajesz się boskiej mocy, swojej zwykłej naturze, która jest teraz  wyłączona”. Pamiętacie cztery stare rzeczy i niszczenie starych nawyków?

Ciało wyczuwa powrót do swoich własnych źródeł. One wówczas stają się… Wówczas one stają się znów częściami  i wznoszą się do działania, gdzie ziarno emocji i pragnienia zmierzają ku mechanicznej naturze”.

A zatem wydzielasz to, co duchowe z cielesności, co bardzo przypomina, dajmy na to, oddzielanie złota od śmieci, kiedy uprawiasz alchemię.

W ten sposób człowiek zaczyna się wznosić poprzez harmonię kosmosu”.

Czy to nie brzmi fajnie? Czy to nie brzmi wspaniale?

„Na pierwszym poziomie pozbywa się aktywności wzrostu i zmniejszenia, na drugim możliwości zła, a oszustwo teraz się wyłącza. Na trzecim poziomie chciwej nieuczciwości…”.

Widzicie? Brzmi to tak, jakby w tym momencie była mowa o zaletach, prawda?

„… teraz nieaktywnej. Na czwartym wyniosłości dotyczącej władcy, który teraz pozbawiona jest chciwości. Na piątym bezbożnej odwagi i niebezpiecznej zuchwałości, na szóstym zaś zgubnego pędu do posiadania bogactwa, z których wszystkie te cechy są teraz nieaktywne. Na siódmym poziomie fałszu, który czeka w pułapce. Wówczas, odarty z aktywności kosmosu, wkracza do sedna ósmego poziomu, który jest poziomem samozrodzonym, ze swoją własną mocą, i wyśpiewuje pochwały dla Ojca z tymi, którzy są obecni. Ci, którzy są blisko radują się z Jego przyjścia. Stworzony na podobieństwo tych, którzy są tam razem, słucha także pewnych mocy, które są powyżej ósmego poziomu, wyśpiewując pochwały dla Boga słodkim głosem. Wówczas we właściwym porządku schodzą do Ojca i ulegają mocom, a stając się tymi mocami, łączą się z Bogiem. To jest cel, najwyższe dobro”.

Pamiętajcie, że pytaliśmy o to, jak znaleźć drogę powrotną do tego czym zawsze byliśmy na początku.

To jest cel, najwyższe dobro dla tych, którzy posiadają wyższą wiedzę”.

I cytuję bezpośrednio: „stać się Bogiem”. No cóż” – mówi Poimandres.

Dlaczego zwlekasz? Czy nie powinieneś, otrzymawszy wszystko, stać się przewodnikiem dla tych, którzy są godni, tak aby Bóg mógł uratować rasę ludzką poprzez ciebie?”

Nie musisz tylko stać się Bogiem, musisz stać się też Chrystusem.

Jest to wyraźny nakaz w „Corpus Hermeticum”. Jest to wyraźny plan tajemnej religii hermetycznej. Leży to u podstaw marksizmu, filozofii heglowskiej i różnego rodzaju innych pokręconych filozofii, w tym duchowości ruchu New Age. Nie żebym mówił jak jakiś boomer [osoba urodzona w czasie wyżu demograficznego – lata 1946–1964], który nie popiera tych rzeczy. Masz uratować nie tylko siebie, ale rasę ludzką. Nie zwlekaj. Musisz się stać swoim własnym Chrystusem, aby uratować całą ludzkość, stając się Bogiem. Wiara, czymkolwiek jest… Jeśli nie podoba wam się definicja z „Listu do Hebrajczyków” – nie wiem z jakiego powodu ktoś z was mógłby mieć z nią problem, ktoś z zewnątrz mógłby… Wiara to nie to. Być może nie wiem czym jest wiara, ale wiem, że nie jest tym. Wiara to przeświadczenie, że istnieje wyższy Bóg, którym nie jesteś. To pobożność, to religia, to bogobojność, za którą idzie głęboka pokora. Więc co z tym porównaniem?

Czym jest rozum?

 

Czym jest rozum, czym jest ta domena i jak wygląda porównanie? Moglibyśmy Go nazwać Bogiem natury, jak to uczynili nasi ojcowie-założyciele, podając w pewnym sensie tanią odpowiedź zastępczą, ponieważ nie wiedzieli co innego powiedzieć. Moglibyśmy odnieść się do rzeczywistych metodologii naukowych. Poszukuje prawdy, którą postrzega jako tymczasową, co oznacza, że utrzymuje ich w stanie pokory. Problem w tym, że to wymaga mądrości, aby nie zrobić czegoś za wcześnie, jeśli mogę się tak wyrazić. W jakimś sensie to, co czyni człowieka ludzkim, gdybym ja miał dać odpowiedź – i większość osób w całej historii podawało tę odpowiedź – kiedy dochodzi do jakiegoś rodzaju udręki, jest jego zdolność rozumowania, która zdecydowanie odróżnia go od wszystkich innych stworzeń. A zatem, jeśli widzimy to w wizerunku Boga, ale nie w samym Bogu, wizerunek nie jest tym, o co chodzi, wówczas widzimy, że wiara uziemia rozum. Sprawia, że twardo stąpa po ziemi. Ale pamiętajcie, że rozum był kluczowym słowem dla Hegla. Czarodzieje muszą zająć to słowo. Właściwie to było jego zrozumienie nauki na wyższym poziomie. Staje się to więc podwójnie zajętym terminem i w rzeczywistości nauka, o której mówiliśmy, była tym samym dla Platona – „scientia”, która odnosiła się do dwóch poziomów, „episteme” i „dianoia”, tak jak Hegel miał „vernunft” i „verstand”, a krytycy teoretyczni dokonywali podziału na krytyczny i tradycyjny, a Marks na socjalistyczny i niesocjalistyczny.

Jednak tym właśnie jest rozum. Rozum jest umiejętnością rozważania tych kwestii, aby zrozumieć świat, na którym żyjemy, pojąć świat, na którym żyjemy. Odwołuje się do czegoś, do czego możemy odnosić się jako do Boga natury, nie formułując zbyt wielu twierdzeń, siłą rzeczy dotyczących tego czym to jest lub czym mogłoby być na wypadek, gdybyśmy się mylili. To ponowne dyspozycja pokory.

Zatem tam, gdzie kościół staje się owocem wiary, społeczeństwo liberalne staje się owocem rozumu. Wszyscy denerwują się liberalizmem, zwłaszcza w kołach konserwatywnych, ponieważ źle się go rozumie. Przez słowo „liberalny” rozumiem amerykański eksperyment. Nie mam na myśli ludzi z kręgu wokeizmu. Oni nie są liberalni absolutnie pod żadnym względem. Są antyliberalni. Sądzę, że liberalizm – i prawdopodobnie nigdy nie słyszeliście tak sformułowanej definicji – spoczywa u samych swoich podstaw na bardzo oszczędnej odpowiedzi na pytanie co tu się dzieje, czym jest świat i czym są ludzie, którzy tutaj żyją. To poważne pytanie ontologiczne. I jest bardzo oszczędny, bardzo powściągliwy w swojej odpowiedzi. Oznacza to, że nie chce powiedzieć zbyt wiele. Mówi więc, że coś jak Bóg lub Bóg natury lub przynajmniej natura jest rzeczywista i można ją poznać i nie wypowiada żadnego stwierdzenia w związku z tym która z tych rzeczy jest prawdziwa, która jest prawidłową odpowiedzią na to pytanie. A zatem, inaczej mówiąc, rzeczywistość istnieje i można ją poznać, ponieważ jest uporządkowana. Nazywamy to filozofią lub też po grecku, jeśli chcemy wyrazić się przesadnie, „philosophia”, umiłowanie mądrości. Nie tylko „sophia”, co derywowałoby sofistykę, czyli sztuki magiczne, niewłaściwe używanie słów, aby udawać, że znasz się na rzeczach, na których się nie znasz.

Tak więc istnieje coś takiego, jak to, co jest wspanialsze od każdego z nas. To jest pierwsza przesłanka, a druga to „my tym nie jesteśmy”. „My tym nie jesteśmy”. Wiele wynika z tego przekonania, tej pokory rozumu, która jest wzmocniona i otoczona, kiedy powiązana jest z wiarą.

(Nie)mierzalny Wszechświat | Psychologia totalitaryzmu – Mattias Desmet

Rozum, jak pojmują go klasyczni liberałowie, jest czymś, co jest ograniczone i upadłe. Jesteśmy podatni na skorumpowanie [deprawację]. Być może jesteśmy całkowicie zdeprawowani. To pytanie do pana Calvina. Ale jest to ograniczone. Nie jesteśmy Bogiem, jeśli wychodzi się z tego założenia. Nie jesteśmy Bogiem, nie możemy wiedzieć wszystkiego. Pod względem praktycznym to natychmiast ogranicza władzę. Ogranicza władzę polityczną, ogranicza władzę jedną kosztem drugiej. Ogranicza władzę naukową lub epistemologiczną.

Nie mówię, że wiem tylko dlatego, że wiem lub dlatego, że mam tytuł doktora albo dlatego, że jestem Anthonym Fauci bądź z jakiegokolwiek innego powodu. Jestem ekspertem. To nie wystarczy. W odniesieniu do wiary istnieje przekonanie, że tylko Bóg ma władzę, ostateczną i jedynie prawdziwą władzę, zwłaszcza w pewnym sensie władzę moralną, człowiek zaś posiada władzę ograniczoną. Wynika z tego zatem, że musimy posiadać wolność przekonań. Wolność wyznania to punkt wyjścia, ale wolność przekonań musimy posiadać w zupełności.

Nie możemy kogoś zmusić, żeby w coś wierzył, bo co, jeśli się mylimy? Jeżeli zmuszę was, żebyście wierzyli w moją wizję Boga, ale się mylę, skażę na wieczne potępienie także was. Jeśli was zniewolę lub będę was usilnie namawiał albo was oszukam bądź omamię, żebyście wierzyli, napisane jest, że będę miał kamień młyński na szyi. To coś złego, więc rozsądnym podejściem jest uznać, że nie możemy tego robić. Jeśli rozpatrzymy to z pozycji obserwatora natury lub Boga natury, to jest władza poznawcza.

O żywotnej potrzebie wolności słowa – prof. Jordan Peterson

Musimy mieć wolność słowa, musimy mieć wolność myśli, musimy mieć wolność zgromadzeń. Musimy posiadać możliwość sprawdzania twierdzeń. I dajemy władzę tylko temu, co udowodni, że działa. Nikt nie staje się po prostu ekspertem, ponieważ jest ekspertem. Może się mylić. A jeśli się myli, będą konsekwencje.

Karta Praw Stanów Zjednoczonych ma swoje źródło bezpośrednio w tej idei liberalizmu, zwłaszcza w tym, o czym właśnie mówiłem. Mamy Pierwszą Poprawkę. Chronimy wolność słowa, przekonać, zgromadzeń i tak dalej. Mamy… Dojdziemy nawet do Drugiej Poprawki. Dojdziemy do tego. Nawet Druga Poprawka. Z całą pewnością mamy Czwartą Poprawkę, która chroni własność. Karta Praw ma swoje źródło bezpośrednio w tych ideach. Cały amerykański eksperyment bierze z tego początek. Przypuszczenie, to niezwykle pokorne założenie, że tak, świat jest rzeczywisty, możemy coś o nim wiedzieć, wydaje się, iż jest uporządkowany, ale jesteśmy ograniczeni i dlatego nie jesteśmy Bogiem, dlatego nie mamy władzy, żeby powiedzieć cokolwiek kategorycznie…

Innymi słowy, nie możemy być gnostykami. Kiedy rozum funkcjonuje właściwie, nie możemy być gnostykami. Władza świecka w liberalizmie jest pożyczona i zawsze podlega rozumowi. Musisz udowodnić swoja wartość, musisz przekonać większość swoich towarzyszy, aby pożyczyli ci władzę. Rozstrzygniemy twierdzenia na drodze racjonalnej debaty, logicznej obserwacji. Ogromna, ogromna walka toczyła się wśród naukowców się przez dziesięciolecia – chociażby w dziedzinie geologii, kiedy się kształtowała – aż w końcu ktoś wstał i powiedział: „Popatrzmy na skały”. I skały zatrzymały walkę i rozstrzygnęły tę kwestię. Tak więc czym jesteśmy w klasycznym liberalnym sensie? Jesteśmy jednostkami żyjącymi w rzeczywistym świecie, który jest trochę zrozumiały, a my potrafimy rozumować. Rozum zatem staje się dla nas aspiracją, którą staramy się wprowadzić w życie.

Marks wszystko to wywraca do góry nogami. Marks mówi, że to dlatego, iż jesteśmy istotami społecznymi. Dlatego jesteśmy w stanie rozumować. Rozum jest funkcją naszego instynktu społecznego, więc im bardziej jesteśmy rozumni, tym bardziej uspołecznieni się stajemy. Im bardziej jesteśmy uspołecznieni, tym bardziej rozumni. To koło zakładające, że jego własny koniec jest jego początkiem czy jak to się mówi. Ale Locke rozumiał to dużo bardziej czytelnie, a za nim Jefferson. Jefferson powiedział: „Jakim cudem …”. Przepraszam. Locke powiedział:

„Jakim cudem zachowamy tę ideę? W jaki sposób zachować wolność przekonań i świadomości, wolność myśli i słowa?”

Dalej stwierdził:

„Cóż, to sprowadza się tak naprawdę do trzech podstawowych, niezbywalnych praw, które muszą pochodzić od Boga lub Boga natury. Są nimi życie, wolność i własność”.

Ponieważ jeśli mogą cię zamknąć, zabić lub pozbawić cię twojej własności, w tym twojego ciała, to można cię też zmusić do tego, żebyś przynajmniej twierdził, iż wierzysz w coś, w co nie wierzysz.

Mogą zapobiec temu, abyś dysponował wolnością myśli i wolnością przekonań, jeśli są w stanie cię zabić, zamknąć, wykopać cię z twojego domu, wstrzyknąć coś do twojego organizmu wbrew twojej woli. A zatem to są fundamenty indywidualizmu.

Prawo do życia, wolności i posiadania własności

 

Musisz zagwarantować prawo do życia, wolności i posiadania własności, jeżeli chcesz, żeby ludzi można było identyfikować jako jednostki w stosunku do dużo potężniejszego suwerena, który chce doprowadzić do tego, aby stworzyły zbiorowość, służącą jego woli. Taką osobę nazywamy tyranem. Nie możemy posiadać rzeczy, chyba że żyjemy, jesteśmy wolni i nie jesteśmy nikim innym. Staje się to fundamentem jednostki.

Dla Marksa te rzeczy stają się również podstawą ludzkiej samo-obcości. Jeśli ja mogę posiadać jakąś rzecz, to oznacza, że ty jej nie możesz posiadać bez dania mi czegoś, co w jakiś sposób zaspokoi roszczenie, które mam w związku z tą rzeczą, jak pieniądze czy coś symbolicznego. Nienawidzi pracy, ponieważ praca jest funkcją posiadania. Posiadanie jest symbolem, narzędziem indywidualności, a indywidualność oddziela cię od całości.

Tak więc cały amerykański eksperyment opiera się na dokładnym przeciwieństwie tego, co głosił Karol Marks. Jego celem jest stanie na straży jednostek, jednostek wolnych, identyfikacja i próba wymyślenia systemu, który rozumie ograniczenia rozumu, abyśmy pozostali pokorni, abyśmy nie myśleli, że jesteśmy mądrzejsi, lepsi i bardziej wyspecjalizowani niż w rzeczywistości.

To dlatego, że  zakłada się, iż cokolwiek rozumiemy przez słowo Bóg, czy jest to Bóg czy Bóg natury czy coś całkowicie symbolicznego, świętego, to my tym nie jesteśmy, to jest większe od nas. Tak więc będziemy pożyczać władzę polityczną, ponieważ jeśli… Kto na nią zasługuje? Nikt. Rozdzielimy prawa, żeby żadne nie mogło się wydostać, uciec i przejąć kontroli. Będziemy stosować zasady prawa, a nie jednostki. Prawo jest rzeczą bezcielesną. To dlatego, że wówczas mamy coś zbliżonego do obiektywnego standardu w dowolnym momencie i możemy powiedzieć, że w ten sposób osądzimy i następnie mamy proces legislacyjny, w ramach którego mówimy, iż być może prawa te należy ponownie rozważyć. To całkiem znakomity system.

Jonathan Rauch, w proroczej książce pod tytułem „Kindly Inquisitors”, napisanej w 1992 roku, wyjaśnia liberalizm w bardzo zwięzły sposób. Twierdzi, że opiera się na dwóch zasadach: do nikogo nie należy ostatnie słowo i nikt nie otrzymuje specjalnej władzy. Żadnego gnostycyzmu – do tego to się sprowadza. Do nikogo nie należy ostatnie słowo. Nikt nie otrzymuje specjalnej władzy. Pisze, że wokół tego trzeba stworzyć system rozwiązywania konfliktów powodowanych różnicami, który minimalizowałby przemoc jako metodę rozstrzygania różnic.

Ja stosuję metaforę kija do bejsbola. Myślisz o społeczeństwie jako o kiju do bejsbola. Chcesz go trzymać prosto, bo wtedy społeczeństwo funkcjonuje. I zrobiłem tę dziwną rzecz, ponieważ jeśli chcesz utrzymać kij wyprostowany, to po prostu łapiesz go i trzymasz, prawda? Wszystko wspaniale, dopóki ktoś nie postanowi cię nim uderzyć. Ale jeśli trzymasz rękę pod gałką i unosisz kij w ten sposób, balansujesz nim i on się trzęsie i poruszasz ręką, to nie możesz nikogo nim uderzyć. To jest liberalizm. Liberalizm to zamysł utrzymania społeczeństwa w pozycji wyprostowanej, kiedy nikt nie zagarnia cugli władzy i nie staje się tyranem. Na tym polega ten zamysł, zaś powód jest prosty – cokolwiek Bóg ma na myśli, my nie jesteśmy tacy. To wszystko.

A zatem rozum krytykuje gnozę jako z natury nieracjonalną. Och, naprawdę? Rozmawiasz z Bogiem przez suszarkę do włosów? Och, miałeś naradę specjalną z Bogiem w swojej wannie. Och, wiesz, miałeś sen, obudziłeś się i teraz wszyscy będziemy musieli mieć politykę dotyczącą środowiska. Nie, to nie jest rozsądne. Obroń swoje stanowisko. Pokaż badania. Sprawdź metody. Sprawdź je jeszcze raz. Gnoza próbuje na tym pasożytować, utrzymując, że jest systemem naukowym, logiką bla bla bla. Socjalizmem naukowym.

Mówienie tych rzeczy wciąż od nowa. Transdyscyplinarność, jak mówią ludzie z kręgu wokeizmu. Brzmi jak szczyt nowoczesności, ale oznacza wpychanie nauk społecznych i humanistycznych w przedmioty ścisłe. Mówią, że takie właśnie jest tego znaczenie. Gnoza utrzymuje, że posiada wyższy rozum. Nie zwykły rozum, wyższy rozum. Rozum umożliwiający specjalny dostęp, który mają tylko oni, a wy nie. Nie możecie używać swoich kłamliwych zmysłów, żeby do tego dojść.

Nie możecie stosować swoich metodologii jako polityki realizowanej innymi metodami. Umieszcza „vernunft”, rozum, ponad „verstand”, czyli rozumieniem lub „episteme” ponad „dianoia”. Są to jedynie historyczne przykłady tej samej manifestowanej rzeczy. Wykorzystuje się myślenie dwuwymiarowe, uwzględniając kluczowe aspekty tradycyjnych teorii, które wyjaśniają różne sprawy.

Jak powiedział George Soros, wykorzystuje alchemię w miejsce po prostu metody naukowej i czytamy o tym ponownie w „Corpus Hermeticum”. Cofamy się do samego początku. Księga 12. Hermes mówi do swojego pomocnika Tata. „Aktualnym tematem jest rozum [Jeden Umysł, Nous], jego moce i zmiany. Powiedzieliśmy, że jest jedną rzeczą u człowieka, a inną u stworzeń nierozumnych”. Umysł jest jedną rzeczą u ludzi, a inną u stworzeń nierozumnych.

„Ponadto, u innych stworzeń nie jest wspaniałomyślny. U każdego człowieka, jako że tłumi pasję i pożądanie, działa inaczej i jest konieczny, aby zdać sobie sprawę, że istnieją ludzie, którzy posiadają „nous”, logos…” – rozum zarezerwowany dla gnostyków, to moje wtrącenie, ale „logos” jest w tekście – „…i inni, którzy go nie posiadają”.

Istnieją ludzie, którzy posiadają „logos” i inni, którzy go nie posiadają.

„Ale wszyscy ludzie podlegają przeznaczeniu, zarówno narodzinom, jak i śmierci, jako że są one początkiem i końcem przeznaczenia. Wszyscy ludzie cierpią z powodu tego, co zostało ustanowione, ale ci posiadający „nous”, których, jak powiedzieliśmy, prowadzi rozum, boski umysł, gnoza, nie cierpią tak, jak inni. Będąc sobą, nie kimś złym, cierpią jak ludzie, których uwolniono od zła”.

I teraz robi się mrocznie. Tat mówi: „Chwileczkę”. Mówi:

„Jeszcze raz, ojcze. Co masz na myśli? Cudzołożnik nie jest kimś złym? Morderca i cała reszta nie są źli?”

To właśnie mówi. Poczekaj, mówisz, że ludzie posiadający ”nous”, gnostycy, nie są źli? A co, jeśli są cudzołożnikami? Co, jeśli są mordercami? Nie są źli? A Hermes odpowiada:

„Są, ale cierpienie człowieka posiadającego „nous” nie jest takie, jak cierpienie cudzołożnika, lecz mniej więcej takie jak cudzołożnika, nie takie, jak mordercy, lecz mniej więcej takie jak mordercy. Nie można uciec przed stanem śmierci, tak samo jak niemożliwa jest ucieczka przed stanem narodzin. Ale dla tego, kto posiada „nous”, możliwa jest ucieczka przed złem”.

Zatem, kiedy gnostyk zrobi coś złego, to nie jest złe. Ich podwójne standardy zostały wyjaśnione w Księdze 12. „Corpus Hermeticum”. Czy to nie dziwne? „Nous” oznacza „boski umysł”, a więc gnoza… To dlatego mają podwójne standardy. To dlatego to nie jest niewłaściwe, jeśli zrobią coś złego. Zrobili to dla większego dobra, za które uznają gnozę. Wy tego nie macie, więc gdy wy to robicie, jest to złe. Oni zapewniają, że to w imię sprawiedliwości, wy zapewniacie, że to powstanie [insurekcja]. Oni mają „nous”, wy nie.

Wy protestujecie przeciwko noszeniu maseczek, oni twierdzą, że prawicowcy oszaleli. Katastrofa w zakresie publicznej opieki zdrowotnej,  super rozprzestrzenianie się. George Floyd umiera, miliony ludzi biegają po ulicach jak wariaci. Rasizm jest ważniejszy. Mamy „nous”. To nie jest zło, kiedy my to robimy. Kiedy podpalamy sklepy, kiedy zamykamy budynki czy nasze firmy, rozumiemy coś wyższego.

Alexandria Ocasio-Cortez przyjęła postawę całkowicie defensywną w związku z tym dlaczego oni kradli – że to dlatego, bo są głodni czy jakakolwiek inna bzdura. To nie jest niewłaściwe, kiedy oni to robią. Gnoza pozwala im rozgrzeszyć się z każdej winy za zły uczynek. Rozum nigdy by na to nie pozwolił. To z tego powodu postmodernizm niszczy zwłaszcza standard rozsądnego człowieka.

Jeżeli rozsądny człowiek nie istnieje, ponieważ wszyscy jesteśmy tendencyjni, nie istnieje standard rozsądnego człowieka. Nie ma standardu, który możemy zaakceptować dla tego, co jest, a co nie jest w porządku. Jest to dialektyczna kradzież dobra.

Czarodzieje stają się dobrzy, ponieważ tylko oni posiadają rozum. Wszyscy inni mają fałszywą świadomość i są niczym zwierzęta, jak bezrozumne stworzenie pozbawione „logos”. Jest jeszcze gorzej, jeśli faktycznie cofniemy się w „Corpus” o kilka akapitów. Jest tu napisane:

„Ludzkie dusze, którymi nie rządzi ‘nous’ cierpią tak samo, jak dusze bezrozumnych stworzeń, jako że ‘nous’ po prostu dodaje mocy tym duszom i pozwala im ulec pragnieniom. Dusze niesione są do pragnień przez siłę apetytu, który prowadzi do utraty rozumu. Tak jak to się dzieje z bezrozumną naturą zwierząt, dusze te nie przestają być irracjonalnie rozwścieczone i pełne żądzy. Nie mogą też mieć dość tego zła, gdyż złość i pożądanie są złem pozbawionym rozumu, pozbawionym ograniczeń. I to dla tych dusz Bóg ustanowił prawo jako karę i jako sprawdzian”.

Gnostycy są w swojej własnej ocenie lepsi od was i teraz możemy przeczytać fragment z Marksa, gdzie on robi coś takiego ze zwierzętami i mówi o ludziach, którzy nie mają „wissenschaftlicher Sozialismus”, o ludziach, którzy nie są socjalistami.

Pisze: „Praca zewnętrzna…” – to Karol Marks powtarza za „Corpus” – „…praca, w której człowiek się alienuje jest pracą, która polega na składaniu w ofierze samego siebie, umartwianiu się”.

Nie jest to dobry rodzaj składania ofiary z samego siebie. Nie chodzi o zabicie się. Nie dosłownie.

„Zewnętrzny charakter pracy dla robotnika ujawnia się w fakcie, że nie jest to jego własna praca, lecz kogoś innego, że do niego nie należy, że w niej nie należy do siebie samego, ale do kogoś innego. Należy do kogoś innego i jest utratą samego siebie. A zatem w efekcie człowiek, robotnik, czuje, że jest z własnej woli aktywny jedynie pod względem swoich zwierzęcych funkcji”.

Staje się taki, jak zwierzę.

„Jedzenie, picie, prokreacja lub co najwyżej mieszkanie i ubieranie się i tak dalej. Natomiast pod względem swoich ludzkich funkcji nie czuje już, aby był czymkolwiek innym niż zwierzęciem. To, co zwierzęce staje się ludzkie, a to, co ludzkie staje się zwierzęce. Z pewnością jedzenie, picie, prokreacja i tak dalej są także prawdziwie ludzkimi funkcjami, ale gdy się je rozpatruje abstrakcyjnie, w oderwaniu od sfery wszystkich innych ludzkich aktywności, i zmienia w wyłączne i ostateczne cele, są one funkcjami zwierzęcymi”.

Ten sam przekaz płynie z Księgi 12. „Corpus Hermeticum” , co jest odrobinę dziwne. Nie jest takie dziwne, kiedy zdasz sobie sprawę, że oni obaj są gnostykami. Gnoza przez porównanie z rozumem i wiarą jest prawdą objawioną, jest wiedzą absolutną, jest wiedzą tajemną, ukrytą lub wtajemniczającą. Pamiętajcie. Czci bogów ezoterycznych czy też ezoterycznego boga ponad wszystkimi bogami, o którym nikt nawet nie wie, ponieważ oni wiedzą więcej niż ty. Skupia się na świadomości. Generuje sekty. Działa arogancko. Niesie pewność i predysponuje ludzi oraz przyciąga ludzi, którzy są megalomanami. Nie jest to wiara, ponieważ to nie zaufanie ani nadzieja. To domniemana pewność. Wierzy, że odbija się w wizerunku boskiego intelektu i jego planie. To nie rozum, ponieważ rozum tego nie robi.

Używając słów Hegla, „jest to koło, które wraca do siebie, presuponując początek, który osiąga na końcu”. To rozumowanie okrężne, które nie jest rozumowaniem. Ale może wyglądać, jak rozumowanie, jeżeli potrafisz mówić w ten sposób wystarczająco dobrze. Jest to hiperrzeczywistość lub symulakr rozumu. Jeśli używasz argumentu tak, by zataczał koło, możesz podstępem skłonić ludzi, by myśleli, że przedstawiłeś ten argument, gdy dotrzesz do miejsca, w którym faktycznie zacząłeś. Rozumowanie okrężne.

Czym jest gnoza? Wczoraj już o tym przeczytaliśmy w przedmowie tłumaczy do mojego egzemplarza „Corpus Hermeticum”.

„Sercem nauczania hermetycznego ujętego w niniejszej książce jest uświadomienie sobie, że jednostka fundamentalnie nie różni się od Najwyższego”.

Oto definicja w jednym zdaniu.

„Owa świadomość to gnoza. Pojedyncze, natychmiastowe zdarzenie opisywane jako drugie narodziny. Nauczanie to szkicuje ścieżkę duchową, przygotowującą drogę dla gnostycyzmu, którego nie osiąga się żadnym wysiłkiem zwykłego umysłu. Słowa nauczyciela działają niezależnie od sposobu myślenia ucznia. Celem tych traktatów nie jest świadczenie o prawdziwości zawartych w nich twierdzeń. Mają znaczenie jako zmiana, którą powodują w sercach swoich czytelników lub słuchaczy, budząc ich do prawdy”.

To początek, który określa swój własny koniec czy coś tam. Gnostyczna opowieść o stworzeniu utrzymuje, że gnoza jest wiedzą objawioną, dotyczącą prawdziwego Boga, który stoi za Bogiem religii lub za Bogiem natury. Ale widzi ich, Boga natury lub Boga religii, waszego Boga, jako demonicznego architekta lub rzemieślnika, nazywanego demiurgiem. Jest zły, nie jest dobry, ponieważ zrodził się z grzechu mądrości, który chciał tworzyć, co nie było jego rolą. A zatem to alienuje człowieka z jego prawdziwej natury, więzi go w świecie, więzi go w egzystencji, więzi go jako istotę duchową w doczesności, zamyka go w śmiertelnym ciele, które umrze, które zrobione jest z surowca, które choruje – w świecie, który jest upadły, materialny i pełen niebezpieczeństw, zła oraz chorób.

Gnoza tej prawdy otwiera wrota wiary do ucieczki z więzienia. Oznacza to, że kiedy tworzysz hiperrzeczywistość, jeśli możesz sprawić, że będzie prawdziwa, wydostajesz się z więzienia. Tak to faktycznie robią. Zatem gnostycyzm tworzy i narzuca hiperrzeczywistości, ponieważ one naśladują to, o czym oni myślą, że jest faktycznie prawdziwe. Wizerunek boskiego planu. Oczywiście robią to w oparciu o żelazne prawo projekcji przebudzonych [woke], tak jak zawsze. Ale to, co czytaliśmy wcześniej z Marksa zaczyna nabierać sensu, ponieważ Marks jest gnostykiem, wierzy, że Bóg oznacza więzienie.

Porównaliśmy tę część „Hermeticum” z tym, co pisze Marksem i powiedziałem, że jest to podobne, a potem wy pomyśleliście, że może nie aż tak. Jednak kiedy uzmysłowicie sobie, że Marks jest gnostykiem – co najmniej w takim stopniu, w jakim był hermetykiem, najwyraźniej z tego powodu, że to jest podobne do tego, co właśnie przeczytaliśmy w „Corpus Hermeticum” – i uzmysłowicie sobie, że postrzegał burżuazję w swoim materializmie jako demiurga, jako fałszywego, demonicznego Boga. Wszystko to zaczyna nabierać sensu. Burżuazja kontroluje środki produkcji i zmienia egzystencję w więzienie dla wszystkich proletariuszy, proletariatu. A Marks nie jest zainteresowany wyzwoleniem duchowym. Mówi, że interesuje go podejście materialistyczne, w którym konfiskują środki produkcji, świadomi socjaliści przejmują środki produkcji i stają się czymś w rodzaju Boga, tworząc z tego idealny świat. Sprowadzają człowieka z powrotem do roli jednostki przynależnej do gatunku, do jego natury, tym samym wyzwalając go z więzienia, jakim jest egzystencja, z upadku, który zindywidualizował go dzięki posiadaniu własności prywatnej na świecie. Marks w pewnym sensie mówi, że Platon miał w przybliżeniu rację co do struktury społeczeństwa, ale był zły. Przepraszam – ale Marks jest zły. Znowu to źle powiedziałem.

Marks twierdzi, że Platon ma rację co do struktury społeczeństwa, iż król-filozof z „Republiki”… Do tego się odniosłem. Moje notatki są w tym miejscu naprawdę trochę kiepskie, później to dodałem. Król-filozof powinien rządzić wszystkim. Na szczycie jest piramida. I Marks powiedział – wiecie co? „Ten kształt jest prawidłowy, ale odwrócony do góry nogami”. Królowie-filozofowie nie powinni być ponad strażnikami, ponad robotnikami i kupcami, ponad „hoi polloi”. Powinno się go odwrócić, umieścić proletariat na górze, pozwolić, żeby każdy fragment spadł do awangardy. W awangardzie marksiści będą tymi, którzy znajdą się na nowym szczycie społeczeństwa. To właśnie mówi Marks. Kształt republiki Platona, będący wyraźną, bezsprzeczną tyranią jest prawidłowy, tyle że odwrócony do góry nogami.

Złem jest umieszczenie na szczycie filozofów, na szczycie powinni być marksiści. To, co dostrzegamy w powyższym, jeśli przeanalizujemy gnostyczny mit stworzenia, tę gnostyczną wiarę w złego demiurga… Wydaje się, że to, co robi zaczerpnął z „Hermeticum” i uczynił to materialistycznym i agnostycznym.. Ludzie posiadający gnozę lub „nous” to racjonalni socjaliści, którzy rozumieją, że naturą człowieka jest przynależność do gatunku. Nieposiadający gnozy lub „nous” są nierozumni i zredukowani do  poziomu zwierząt. W rzeczywistości odczuwają niczym zwierzę swoją ludzką naturę, rzeczy, które są ludzkie w ich doświadczeniu. Czują się jak ludzie, kiedy robią rzeczy typowe dla zwierząt, takie jak jedzenie, picie i prokreacja. To powoduje, że poddają się tym zwierzęcym instynktom, tym pragnieniom, o których wspomina się w „Corpus Hermeticum”. Ich pragnienia zaczynają nimi rządzić, przed czym ostrzega  „Hermeticum” – że tak się stanie, jeżeli jesteś człowiekiem pozbawionym gnozy. Tak więc obie te książki mówią o transformacji człowieka pod tym względem w najdrobniejszych szczegółach. W istocie mówią o transformacji narządów zmysłów.

W „Hermeticum” napisane jest, że jeśli posiadasz gnozę, twoje narządy zmysłów działają inaczej. Są wyczulone na boskość. Twoje oczy i uszy odbierają rzeczywistość inaczej. Marks rozwodzi się bez końca w tej samej książce, Rękopisach ekonomiczno-filozoficznych”, jak po tym, gdy stajesz się socjalistą, twoje oczy i uszy odbierają świat w sposób społeczny i działają lepiej. To naprawdę dziwne, kiedy czytasz to, o czym on pisze dopóki nie zdasz sobie sprawy, że prawdopodobnie ukradł to z „Corpus Hermeticum”. Nie mogę tego udowodnić. Tyle tylko, że to podejrzane. I to pasuje idealnie, ponieważ istnieją posiadający “nous” i nieposiadający jej, a jeśli “nous”… “Nous” i marksizm, boski umysł, oznaczają bycie socjalistą. „Wissenschaftlicher Sozialismus”.

Socjalizm naukowy. Socjalistyczny człowiek. To pozytywna transcendencja własności prywatnej, to  samoobcość człowieka, powrót do istnienia przynależnego do gatunku. Tak więc człowiek socjalistyczny żyje z “nous [boskim umysłem]”, zaś inni są bezrozumni i ulegają pragnieniom wynikającym z pasji, zbudowanym według teorii krytycznej przez społeczeństwo konsumenckie, które utrzymuje cię w ich okowach na zawsze. To jest dokładnie to samo. A sposób, w jaki to działa w przypadku filozofii Marksa jest taki, że burżujski demiurg przekonuje cię, żebyś się oddzielił od “nous”. Marks stwierdził, że czyni się to przy użyciu ideologii. Burżuazja opowiada ci historię o tym, dlaczego to jest słuszne, jak to jest, że właśnie w ten sposób tak naprawdę funkcjonuje społeczeństwo i uzasadnia swoje własne miejsce.

Człowiek nie oddziela się od Boga ani gnozy, jak w szczególności w hermetycznym micie o stworzeniu, ponieważ Marks jest gnostykiem. Oddzielił go od tego demiurg, którym dla niego jest burżuazja. Od życia przynależnego do gatunku oddziela cię wyobcowanie pracy, przymus pracy dla klasy produkującej. Wydaje mi się, że dla klasy posiadającej, przepraszam. Jestem we wschodniej strefie czasowej. Widzimy to nieustannie w tego rodzaju nieprzemijających tekstach literackich i okropnych rzeczach, które wydarzyły się w przeszłości, w ciągu kilkuset lat dziejów.

Filozof wyznający Hegla ma dostęp do „vernunft”, czyli “nous”. Wszyscy pozostali nie. Nie są filozofami. Nie ma “nous”. To hermetyzm.

Socjalistyczny człowiek Marksa, właśnie o nim powiedziałem. Posiada “nous”, a wszyscy inni nie. To hermetyzm. Naziści i teozofiści ruchu New Age – okazuje się, że to tak jakby, w pewien sposób, ci sami ludzie –   posiadają “nous”. Powinienem też powiedzieć, że Aryjczycy posiadają gnozę. Jedna z osób, od której Hitler wziął swoje pomysły, Helena Bławatska, nazywała ich piątą rasą podstawową. Aryjczycy posiadają umysł, znajdują się na wyższym poziomie. Wszyscy inni, lud, nie posiadają “nous”. Z pewnością nie posiadają jej Żydzi. Hitler twierdzi, że są najbardziej podrzędną rasą. Nie posiadają “nous” w najmniejszym stopniu. Wyznaje rasowe, okultystyczne przekonanie, które wziął od wyznawczyni teozofizmu Heleny Bławatskiej.

Max Horkheimer konstruuje teoretyka krytycznego, który posiada “nous”. Drugi czynnik filozofii, znajdujący się ponad tradycyjnym teoretykiem, który jej nie posiada. Wokeizm stawia krytycznie świadomego człowieka, który posiada “nous”, ponad  fałszywie świadomym, który jej nie posiada.

Światowe Forum Ekonomiczne stawia doświadczone, zainteresowane osoby [interesariuszy], które posiadają “nous” ponad tobą, a zwłaszcza ponad godnymi ubolewania ludźmi, którzy jej nie posiadają. Oni wszyscy są hermetykami. Wszyscy znacie Harariego, tego dziwaka ze Światowego Forum Ekonomicznego, który mówi o klasie twórczej, która posiada “nous” i pozwala się jej na bycie twórczą ponad bezużytecznymi zjadaczami, jak nazywa ich Harari, którzy “nous” nie posiadają. To jest dokładnie ta sama religia hermetyczna, niekiedy z różną domieszką gnostycyzmu.

Dowody tekstowe i dowody historyczne, które Hegel i jego źródła wykorzystują jako szczególny punkt przejściowy w historii  niemieckiej filozofii, łącznie z Bohme, Boma… Jest tu „u” umlaut, nie potrafię tego przeczytać. Öttinger, który także ma w nazwisku „u” umlaut i nie da się tego przeczytać. Göthe, który również ma „u” umlaut i nie można tego przeczytać. Wszystkie te pieprzone umlauty. Źli Niemcy. Szwabscy pietyści, różokrzyżowcy. Wszystkie te dziwaczne, tajemne sekty, które krążyły w ezoterycznym, religijnym środowisku miały niebywały wpływ na Hegla. To nie ulega wątpliwości. Cytuje je, porównuje się z nimi i zrzyna od nich na potęgę. Nie ma co do tego nawet najmniejszych wątpliwości.

Hegel był w pełni hermetykiem. Istnieje cała książka Glenna Alexandra Magee pod tytułem „Hegel and the Hermetic Tradition”, która jednoznacznie i kategorycznie przedstawia tę kwestię. Z tego powodu był także gnostykiem przez małe „g”. Uważał, że zajrzał tam, gdzie zwykły człowiek nie ma możliwości i przyjmował rozkazy gabinetowe od Boga jako filozof i zapisywał je, jak napisał w jednej ze swoich prac dotyczących logiki. Materializm dialektyczny Marksa, który jest procesem stosowanym przez marksizm, bezpośrednio z tego ściągnął. Jest to po prostu materialne, gnostyczne odwrócenie dialektyki Hegla. Powiedział, że postawił ją na głowie. Sięgnął po metodę Hegla i postawił ją na głowie.

Okazało się, że to metoda Platona, ta piramida republiki, którą Platon postawił na głowie. Hermetyzm i gnostycyzm są jednoznaczne w formie linii ciągłej od „Corpus Hermeticum” po Światowe Forum Ekonomiczne i ONZ w dzisiejszych czasach. Wokeizm jest religią ezoteryczną. Kropka. Zatem teraz musimy na to spojrzeć.

Dzięki tajemnym religiom Zachodu mamy trzy paradygmaty, a nie dwa. Trzej Bogowie Zachodu. Przez jakiś rok chciałem napisać esej pod tytułem „Trzej Bogowie Zachodu”. Nigdy nie znalazłem na to czasu.

W dziedzinie wiary mamy Boga – takiego, jak wszyscy o nim myślicie. W dziedzinie rozumu mamy to, co weźmiemy od założycieli, Boga natury. Natomiast w dziedzinie gnostycyzmu mamy Boga ezoterycznego, który głosi zupełnie inną religię, z którym wiąże się zupełnie inny proces, zupełnie inny sposób interpretacji świata, który jest bardzo silnie wyrachowany i bardzo silnie destrukcyjny.

Wiara przejawia się w pobożności i religii, ale władzę przekazuje Bogu i tym, którzy Mu służą. Rozum znajduje odzwierciedlenie w pojmowaniu, nauce i liberalizmie, odpowiadając na pytanie, twierdząc, że nikt nie zasługuje na żadną władzę w związku z niczym, ale można ją uzyskać lub pożyczyć w ramach określonych procesów.

Gnoza przejawia się w tym, co oni nazywają świadomością. Jesteś świadomy tajemnej prawdy. Masz świadomość jej istnienia. To jest przyczyną powstawania sekt. A ich odpowiedź brzmi, że na to zasługują, ponieważ oni wiedzą, a wy nie.

Pamiętacie co przypisywali Trumpowi? Twierdzenie, że jest dyktatorem w procesie tworzenia. Tylko ja potrafię to naprawić. Próbowali mu przypisać gnostycyzm, żeby brać z niego przykład, jakby był dyktatorem w procesie tworzenia. I wchodzi w swoją rolę. Gnostycyzm wchodzi w swoją rolę wykorzystując pasożytowanie. Udaje dwie pozostałe domeny w zależności od tego która w danym momencie daje mu lepszą pozycję.

A zatem w XVI i XVII wieku udawał, że jest religią.  Trwał wówczas olbrzymi rozkwit ruchów takich jak Różokrzyż, który udawał chrześcijaństwo, Swedenborgianie czy jak im tam było, którzy udawali, że są chrześcijanami, chrześcijańska kabała, która udawała, że jest chrześcijańska i żydowska.

Wszyscy myślą, że była jedynie żydowska, ale była taka i taka. Istniały te wszystkie różnego rodzaju dziwne sekty, które podczepiały się pod główną religię. Szwabski pietyzm był luteranizmem, luteranizmem z nazwy, lecz w praktyce był to hermetyzm. I to tam Hegel szkolił się na teologa, a jego nauczycielami byli teologowie w tej samej tradycji. Z drugiej strony nazywa się nauką, kiedy nauka rządzi i praktykuje scjentyzm. Przeszliśmy przez to i nadal przez to przechodzimy. Nie wymaga to dalszego wyjaśniania. Jednak manewr pasożyta to zawsze inwersja dialektyczna. Ta rzecz, którą ty robisz, my też ją robimy, ale robimy ją lepiej zarówno pod względem moralnym, jak i bardziej gruntownie.

To „vernunft” ponad „verstand” w całej rozciągłości, jeśli mamy użyć niemieckich wyrazów wziętych od Hegla. Kluczową kwestią w praktyce jest to w jaki sposób te religie organizują nasze społeczeństwa. Dlatego to jest ważne? Dlatego, że pytanie kto zasługuje na władzę polityczną w partykularyzmie stanowi meritum. Światowe Forum Ekonomiczne samo sobie odpowiada na pytanie kto zasługuje na władzę polityczną i są to oczywiście osoby zainteresowane [interesariusze]. Stoją ponad rządami. Osoby zainteresowane [interesariusze] umożliwiają im dobranie się w pary z korporacjami, aby mogli dysponować władzą absolutną, bo wiara jest trzecią nogą stołka. Odpowiadają na pytanie kto zasługuje na władzę polityczną, a odpowiedź, którą daje domena liberalizmu czy też rozumu brzmi: nikt. Nikt z was, do cholery.

Człowiek nie jest Bogiem i cokolwiek to znaczy… Tak więc podczas gdy możemy wiedzieć… To jest ostateczne i ograniczone. Musimy więc być pokorni. Musimy być ostrożni. A jeżeli posiadamy mądrość, niechętnie zaakceptujemy służbę, gdy umożliwiają to nasi towarzysze lub nasza praca, nasze prawdziwe kompetencje. A kiedy służymy na stanowisku politycznym, robimy to w imię wspólnego dobra, z, dla i przez władzę ludu. Odpowiedź wiary na pytanie kto zasługuje na władze polityczną. Odpowiedź liberalizmu brzmiała: nikt. Odpowiedź wiary to: tak naprawdę nikt. Dlaczego? Ponieważ jesteśmy ludźmi, a nie Bogiem. Tylko Bóg posiada władzę. Jest jedynym ośrodkiem władzy. Tak więc wyłącznie ci, którzy mogą wiernie służyć Bogu zasługują na szansę, by służyć ludziom na stanowiskach władzy na Ziemi. Dyspozycja ta ponownie dotyczy pokory.

Wierny niechętnie akceptuje wezwanie, aby służyć na stanowisku dającym władzę na Ziemi, a kiedy to robi, służy po to, by wysławiać Boga. Bez przerwy się to słyszy w tych kościołach. Słyszeliśmy to wczoraj z ust Charlie’go Kirka. I znowu te dwie rzeczy mają ze sobą coś wspólnego – pokorę. Zatem kiedy te dwie pokorne skłonności spotkają się, tworzą coś silniejszego niż każda z nich z osobna.

Stephen J. Gould, nazwijmy go naszym przyjacielem, powiedział, że istnieją nienakładające się magisteria, dwa nienakładające się na siebie magisteria nauki i religii czy też wiary i rozumu i nie, to niedokładnie tak. One nie są nienakładające się na siebie, ponieważ są zajęte ściskaniem sobie rąk, kiedy mamy dobrze prosperujące społeczeństwo. Nie są tym samym. Nie działają w ten sam sposób. Ale muszą pracować wspólnie jako przyjaciele, aby uwypuklić tajemnicę sukcesu Zachodu, to, co Ben Shapiro określił jako Ateny plus Jerozolima. Wiara i rozum funkcjonujące w harmonii [zgodzie] sprawiają, że Zachód działa.

Działa nie tylko dlatego, że odnosi sukcesy sam w sobie w pozytywnym znaczeniu, ale też dlatego, że nie dopuszcza lub też kontroluje dostęp gnostycyzmu. Ateny plus Jerozolima trzymają Aleksandrię na dystans. Rozumowi konieczna jest wiara, jeśli chodzi o podstawowe zasady.

Obserwowałem ludzi wokół siebie, swoich przyjaciół, którzy kiedyś byli w ruchu ateistycznym. Rozmawiamy z Brettem Weinsteinem i Brett Weinstein to powiedział. Musisz wierzyć w podstawowe zasady – że świat jest uporządkowany i że możemy coś wiedzieć lub nauka może ruszyć z miejsca, a ci goście po prostu wpadli w szał i nie mogli sobie z tym poradzić. Nie, nie, nie, wiara… I nie rozumieli całego sedna.

Nie wiecie wszystkiego, ponieważ nie jesteście Bogiem – to pierwotna dyspozycja, stojąca za faktycznym osiągnięciem zrozumienia. Oznacza to, że wiara w pokorę, która za tym idzie oraz umiejętność uziemienia rozumu, aby skontrolować waszą pracę zapobiega pokusom, które wiążą się z gnostycyzmem. Utrzymuje go w pokorze i sprawia, że twardo stąpa po ziemi.

Jednakże wiara, jak powiedziałem wczoraj, potrzebuje rozumu, aby mogła pozostać przy zdrowych zmysłach. Facet rozmawia z Bogiem przez suszarkę do włosów. W momencie, kiedy zaczynasz mówić, każde twierdzenie ukształtowane przez wiarę może być prawdą. Rozum trzyma wiarę z dala od gnozy. Rozmawiałem z Bogiem i powiedziałem, że stworzymy całkiem nowy porządek świata. O-o, to może być heretyk. Jan 1.1 mówi wyraźnie, że „logos” to król, ponieważ uziemia przejrzystość, jak wcześniej mówił Wokal Distance. I to jest w pewnym sensie rozum, ale również coś więcej. Ale „Hermeticum” mówi i mówiło, że istnieje gnoza, umysł, coś wyjątkowego, co mogą mieć wtajemniczeni. Kiedy te dwie rzeczy, kiedy wiara i rozum się spotykają, kiedy ściskają sobie dłonie, odsuwają katastrofę, jaką jest gnoza. A to zawsze jest katastrofa. Zawsze przejmują ją tyrani lub trafia na destrukcyjny grunt.

Oto tajemnica sukcesu Zachodu. Możecie to zapisać. To wiara wzmocniona i kontrolowana przez rozum oraz rozum wspierany i kontrolowany przez wiarę. Dzięki temu Zachód działa. Dlaczego zatem w ogóle musimy kontrolować dostęp gnostycyzmu? Ponieważ oni nie są pokorni. Są aroganccy.

Hubris”. Dosłownie. Był to grecki termin, który odnosił się do myślenia, że jesteś Bogiem. To z powodu ich odpowiedzi na pytanie kto zasługuje na władzę polityczną… Odpowiedź gnostyków… Zwróćcie uwagę, że wymieniłem pozostałe dwie. „Nikt” i „tak naprawdę nikt”.

Jaka jest odpowiedź gnostyków na pytanie kto zasługuje na władzę polityczną? My. My zasługujemy na władzę polityczną, ponieważ my wiemy, a wy nie. Oto ich odpowiedź. Pamiętacie Simpsonów? „Kto utrzymuje układ metryczny w dole? My utrzymujemy, my utrzymujemy”. Simpsonowie zawsze mają rację. Prowadzi to do tyranii za każdym razem z wyjątkiem jednego przypadku – kiedy jest to osobiste dziwaczne duchowe poszukiwanie, które kończy się tym, że facet medytuje w jaskini aż do śmierci.

W chwili, gdy myślisz, że twoim zadaniem jest uratowanie ludzkości, chyba że jest to dziwaczna duchowa praktyka w jaskini, wprowadzasz ludzi w błąd i poprowadzisz ich do maszynki do mielenia [mięsa]. Czytaliśmy o tym w „Corpus Hermeticum”. Nie zwlekaj. Musisz to zrobić i uratować ludzkość. I wyobraźcie sobie jacy byście byli, gdybyście naprawdę, autentycznie wierzyli, tak jak Catherine Wood, że widzieliście wizerunek boskiego umysłu. Jak byście się zachowywali.

Wyobraźcie sobie, że wiedzielibyście i bylibyście pewni w głębi duszy, że znacie boski plan dla wszystkich i wszystkiego. Jak byście się zachowywali? I że większość innych ludzi go nie zna, a ich głupi i ślepi zwolennicy są mądrzejsi niż zwierzęta. Jak byście się zachowywali? A oni nie są nawet wtajemniczeni, nie są nawet czyści [prawdziwi]. Nie zasługują na uwagę. Znaczą mniej niż ty. Nie są lepsi od zwierząt, bo poddają się swoim pragnieniom. Są ślepi, są fałszywie świadomi.

A jeżeli dodasz do tego przekonanie, że to zadziała tylko wówczas, gdy wszyscy zrobią to razem, to nie jest tak, że ty, człowiek, uratujesz świat, tylko wy, ludzie, w sensie kolektywnym, go uratujecie.

Pragnienie posiadania mistrza | Psychologia totalitaryzmu – Mattias Desmet

Jeśli  w to wierzysz, co zrobisz? Staniesz się tyranem lub będziesz popierał tyranię. To dlatego musisz kontrolować dostęp gnostycyzmu.

Nie chodzi tylko o dusze, nie chodzi tylko o wariatów, którzy doprowadzają ludzi do szału. Sęk w tym, że to za każdym razem prowadzi do tyranii i tworzy łatwą do zmanipulowania i sprzedajną strukturę, dzięki której oszustwa wzniosą się na szczyt, a wszędzie, gdzie oszustwa wznoszą się na szczyt, ostatecznie zwyciężają psychopaci. Nauczą się wykorzystywać system w nieuczciwy sposób i zanim się obejrzycie, będziecie mieć Stalina lub Mao. Albo Schwaba.

Konspiracje – Adam Doboszyński
Postmodernizm jako Pasożytnicza Idea – prof. Gad Saad

To pasożytnictwo, którego gnoza używa, aby zdobyć władzę polityczną od stróżów. Gra na tych miejscach receptorowych, które mają rozum i wiarę, ponieważ żadne z nich nie jest doskonałe, kiedy jest w odosobnieniu. Ani w ogóle. Kradnie to lub robi jak wążżżżż. To było niezłe, co? Przychodzi do receptorów, miejsc, w których rozum i wiara są najmniej pewne siebie i wspiera je, tak jak z Ewą. Wiesz, że cię okłamano. Niedokładnie tak jest. Ugryź.

Przychodzi do rozumu lub nauki i mówi: „Cóż, mówisz, że nikt nie zasługuje na władzę polityczną”. No cóż, ty nie. To prawda. I nagle ty mówisz, że ja nie zasługuję na władze polityczną. Oni mówią, że nikt nie zasługuje na władzę polityczną. To prawda, nie zasługujesz. I ty mówisz, że ja nie zasługuję na władzę polityczną. Nie martw się, mamy to ogarnięte. Rozumiemy rzeczy, których ty nie rozumiesz. My się tym zajmiemy. To skomplikowane. Nie pytaj nas. To mega skomplikowane. My sobie z tym poradzimy. Nikt tego nie zrozumie. To mega tajemnicze. Przychodzi do ludzi, którzy są wierni i mówi: „Cóż, jedynie wierni, którzy naprawdę służą zasługują na władzę polityczną. Dlatego tylko sprawiedliwi będą służyć”. Ale co sprawia, że uważasz, iż ty jesteś sprawiedliwy? My tak naprawdę znamy głębsze aspekty twojej wiary niż ty. Czy wiedziałeś, że Jezus był po prostu Buddą albo kimkolwiek innym? I uzurpuje władzę. My będziemy służyć jeszcze lepiej niż wy. Rozumiemy waszą wiarę jeszcze lepiej. Wiemy lepiej niż wy co znaczy „kochaj sąsiada swego”. „Lepiej” czyni z nas urzędników publicznej opieki zdrowotnej. Będziemy musieli zmusić cię do noszenia maski w samolocie przez dwa lata.

Chwilę temu mówiliśmy o tym, że wiemy, iż komuniści są gnostykami i hermetykami, lecz chcę zwrócić uwagę na to, że ich rywale, nie ich przeciwnicy, ich rywale, to dwie grupy: reakcjoniści i faszyści. To samo, co republika Platona. Piramida składająca się z ludzi ze złota, srebra i brązu. W dusze filozofów bogowie wpletli złoto. Dlatego stali się filozofami i królami. W dusze ich strażników bogowie wpletli srebro. Dlatego stali się strażnikami, wojownikami, żołnierzami, Pretorianami, agencjami, których skrót nazwy składa się z trzech liter. Ludzie, którzy wykonują większość innych ważnych zadań w społeczeństwie mieli mniej wartościowe metale – brąz, żelazo, cokolwiek.

Zależało to od tego czy chciałeś zrobić siedem, które oni przygotowali czy tylko to, co faktycznie powiedział Platon, czyli złoto, srebro i brąz. Jest więc piramida złożona z ludzi, która porządkuje idealną republikę. Mamy więc tak naprawdę reakcjonistów i komunistów, jeśli chcemy ich wykorzystać, i także Hegla. Oni wszyscy wierzą w tę strukturę rzeczywistości. Pogląd Hegla wygląda następująco: cóż, Platon ma rację co do struktury społeczeństwa. To powinna być taka piramida z filozofami-królami na szczycie. Taki jest opis tego, co jest. A co z tym, co powinno być? Też powinno tak wyglądać. Tak powinno być. Istnieją wielcy ludzie, którzy powinni być na szczycie. Okej. To my. Marks stawia ją na głowie. Mówi, że Platon ma rację, iż to jest struktura społeczeństwa taka, jak jest, ale odwraca kolejność, to, co powinno być, do góry nogami. Powinniśmy ją odwrócić. Ale oczywiście piramida odwrócona do góry nogami nie działa, więc umieścimy siebie w centrum, tak abyśmy znaleźli się na szczycie. Powinniśmy umieszczać w centrum właściwych ludzi, prawda? Zawsze chodzi o centrowanie. Z decentrować biel i scentrować nas, ponieważ kiedy odwrócą piramidę, ktokolwiek jest w centrum, znajdzie się teraz na szczycie. Oto dlaczego. Oto dlaczego. Reakcjoniści są z Heglem. Ta struktura społeczeństwa jest prawidłowa. W rzeczywistości niektórzy z nas są tak jakby wyświęceni, abyśmy mogli zrozumieć w jaki sposób działa świat. I tak naprawdę powinniśmy rządzić. Nie możemy pozwolić, żeby władza należała do ludu, do proletariatu. Oni są głupi. Nie umieszczą u sterów władzy dobrego, zasługującego na to monarchy. My to zrobimy. I tak powinno być.

Reakcjoniści są gnostykami ze sposobem myślenia, który sprawia wrażenie bezkompromisowego i konserwatywnego, który jest w rzeczywistości równie postępowy. Są pasożytem gnostycznym na konserwatyzmie. Tym samym stają się odwiecznym rywalem, nie przeciwnikiem gnostyków postępowych, takich jak marksiści. Oni uważają również, że tylko oni zasługują na to, by rządzić albo tylko oni wiedzą kto na to zasługuje. Wiedzą kto będzie prawowitym królem.

Jeżeli posłuchacie dziś neoreakcjonistów, to dokładnie to mówią. Nie znają imienia osoby, ale potrafią ją rozpoznać, kiedy ją zobaczą i gwarantuję wam, że to jeden z nich, ponieważ oni wiedzą lepiej niż wszyscy inni jak zorganizować społeczeństwo. Oni wiedzą lepiej niż wszyscy inni jak pozbyć się drag queens. Wiedzą lepiej niż wszyscy inni jak ustanowić monarchię konstytucyjną. I zwykle, nawet jeśli zaczną dobrze… W Chinach nazywa się to problemem złego cesarza. Zazwyczaj stają się faszystami. Ostatecznie.

Kolektywna Konspiracja – Edward Griffin

Może nie teraz, może nie za kilka lat, może nie za dwa pokolenia, ale ostatecznie. To dlatego, że megalomani, psychopaci przejmują kontrolę. Kim są faszyści? Gnostykami, którzy odrzucają status quo, ale akceptują metody, które doprowadziły nas tam, gdzie na tę chwilę doszliśmy. To ludzie, którzy mówią, że prześladowanie systemowe w przeszłości, tak, właśnie to uczyniło nas wielkimi, więc będziemy to robić na większą skalę. Marksiści mają słuszność. To jest prześladowanie systemowe. I dlatego jesteśmy tacy dobrzy. Jeżeli zastanawiacie się kogo teraz parafrazuję, to nie żartuję – Hitlera i „Mein Kampf”. Tak brzmiała jego odpowiedź. Prześladowanie było właściwe. Temu zawdzięczamy naszą wielkość. Wiecie co? Znajdziemy gorszych ludzi, poddamy ich takim prześladowaniom, że hej i staniemy się jeszcze lepsi. I wtedy nastąpi postęp. Zatem reakcjoniści popełniają liczne błędy.

Błąd numer jeden: my reakcjoniści zasługujemy na władzę polityczną. Nawiasem mówiąc, jest to odpowiedź gnostyczna. Musimy zostać post-liberałami. Musimy porzucić tę koncepcję, że nikt tak naprawdę nie zasługuje na władzę polityczną. Nasi ludzie na nią zasługują. Musimy złapać kij, aby komuniści nie mogli  przejść. Myślą tak, ponieważ nie rozumieją liberalizmu lub co najmniej wykorzystują argumenty przeciwko liberalizmowi i nie udaje im się zrozumieć czym jest. Mówią: „Och, ale nie znajduje tak naprawdę… To nie jest wzbogacająca religia. To świecka religia i nie wzbogaca cię”. Jeżeli liberalizm faktycznie zaczyna się od założenia, że nie jesteśmy Bogiem i dlatego nie wiemy która religia jest właściwa, nie może ci w żaden sposób wskazać która religia jest właściwa, więc oskarżasz go o coś, czym nie powinien być. Jest to coś, co być może ktoś przez duże „o”, co oskarżyciel by zrobił. Przeczytajcie swoje święte księgi. Oskarżyć kogoś o coś niesłusznie po to, by go usunąć i zdobyć władzę. W szczególności władzę na świecie.

Błąd reakcjonistów numer dwa to to, o czym wspomniałem przed chwilą. Prześladowanie przynosi sukces, więc będziemy dalej prześladować. Cała ideologia rasowa Hitlera mówiła o tym, że jeśli zmieszasz rasy, siłą rzeczy staną się trochę gorsze, więc nie będziemy tego robić i zniszczymy gorszą rasowo społeczność, aby upewnić się, że to się nie wydarzy przez pomyłkę lub przez skażenie bądź oddziaływanie. Łatwo zauważyć jak bardzo szybko to zmierza w bardzo złym kierunku. Będziemy represjonować właściwych ludzi, nie martwcie się. Wiemy kim są właściwi ludzie posiadający gnozę i kim są niewłaściwi nieposiadający gnozy i będziemy represjonować odpowiednich ludzi w przeciwieństwie do waszych wrogów, którzy prześladowali ludzi nieodpowiednich, a konkretnie was. Powinniście być bardzo wzburzeni. Powinniście być przestraszeni, zdesperowani, pełni złości i sfrustrowani i powinniście otwierać drogę ciemnej stronie. Powal swojego tatę, Luke.

Błąd reakcjonistów numer trzy to zrzucanie winy za ten problem na klasę kozła ofiarnego. W szczególności antysemityzm. Zazwyczaj klasa kozła ofiarnego kojarzy się ze złym stanowiskiem, brakiem gnozy lub wyznawaniem złego gnostycyzmu, fałszywego gnostycyzmu. To tu znajduje się rywali. Komuniści praktykują gnostycyzm, ale jest on nieprawdziwy. Jest fałszerstwem. Musimy ich zniszczyć. Mistycy w waszych religiach mylą się na różne sposoby. Zniszczymy ich. Chodzi o to, o czym wcześniej mówiłem, że to ma duże znaczenie, iż kiedy chrześcijanie wyznają mistycyzm chrześcijański, to tego nie dostrzegają, ale jeśli powiedzmy Żydzi wyznają mistycyzm żydowski, chrześcijanie uważają, że to dziwne.

Gdy socjaliści fabiańscy, którzy byli protestantami wypowiadali swoje dziwaczne czarodziejskie zaklęcia z wyjątkiem, kiedy George Bernard Shaw pojawił się w filmie i to było bardzo ewidentne. „Och, przychodzą mi do głowy miliony ludzi, których chciałbym zabić. Czy tobie nie przychodzą do głowy ludzie, których chciałbyś zabić?” Z wyjątkiem przypadków, kiedy robił coś takiego, można to było poznać. Wydawał się facetem, który jest po prostu trochę ekscentryczny.

Gdy czarodziej podszywa się pod twoją wiarę, wygląda na lekko ekscentrycznego, ale kiedy zaczyna mówić o żydowskim symbolizmie na potrzeby swojego mistycyzmu, to odstaje. Mówisz: „To jest złe”. I żydowskie. Oni są problemem. A więc czytasz „Mein Kampf”, która to książka jest studium godnym uwagi, jeśli chcesz zrozumieć zło.  Hitler pisze w niej:

„Codziennie kłóciłem się z komunistami. Kłóciłem się z nimi aż ochrypłem. Poszedłem na obiad i wypiłem butelkę mleka. Wróciłem i dalej się z nimi kłóciłem. Nie da się ich przekonać”.

Bla bla bla. Kilka stron czegoś takiego. A potem pisze: „I w końcu pewnego dnia dotarło do mnie, że oni wszyscy to Żydzi”.

Mein Kampf - brakujący fragment w tłumaczeniu z 1992 wydawnictwa Werset

Wydanie z 1992 wydawnictwa Werset, wygląda na to, że brakuje dwóch akapitów. Moje tłumaczenie brakującego fragmentu: “Roczny pobyt w Wiedniu okazał się wystarczająco długi, aby przekonać mnie, że żaden pracownik nie jest tak zakorzeniony w swoich z góry przyjętych poglądach, że nie wyrzeknie się ich w obliczu lepszych i jaśniejszych argumentów i wyjaśnień. Stopniowo stałem się ekspertem w dziedzinie doktryn marksistowskich i wykorzystywałem tę wiedzę jako narzędzie do utwierdzania się w moich własnych przekonaniach. Odniosłem sukces w prawie każdym przypadku. Wielkie masy można uratować, ale trzeba na to poświęcić wiele czasu i dużo ludzkiej cierpliwości. Ale Żyda nigdy nie można uratować od jego utrwalonych poglądów. Łatwo było więc spróbować pokazać im absurdalność ich nauczania. W moim małym kręgu rozmawiałem z nimi, aż rozbolało mnie gardło i zachrypiał mi głos. Wierzyłem, że w końcu uda mi się przekonać ich o niebezpieczeństwie tkwiącym w marksistowskich szaleństwach. Ale osiągnąłem tylko przeciwny rezultat. Wydawało mi się, że im szybciej katastrofalne skutki teorii marksistowskiej i jej zastosowania w praktyce stawały się oczywiste, tym silniejszy stawał się ich upór.”Mein Kampf (My Struggle)

 

Cała reszta to naprawdę paskudna historia. Bardzo ważne jest, by zdać sobie sprawę, że mistycyzm napisany w języku, który pasożytuje na tobie, jest komarem, który ląduje na twojej skórze. Nie czujesz go, ale widzisz, kiedy ląduje na kimś innym. I mówisz wtedy: „To jego problem. Musiał jeść cebulę czy coś, co przyciąga komary”. To zła metafora, ale chodzi o to, że gdy jest to wyrażone powiedzmy z punktu widzenia żydowskiej kabały, to wtedy odstaje. Myślisz, że na tym polega judaizm i następnie podążasz fałszywym tropem, jeżeli akceptujesz hasła takie, jak „prześladowanie jest drogą do chwały” i że musimy uczynić kozła ofiarnego ze swoich wrogów, aby zdobyć władzę i że zasługujemy na władzę polityczną.

Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu - Ryszard Kapuściński

“Warunkiem istnienia dyktatury jest ciemnota tłumu, dlatego dyktatorzy bardzo o nią dbają, zawsze ją kultywują. I trzeba całych pokoleń, aby to zmienić, aby wnieść światło. Nim to nastąpi, często ci, co obalili dyktatora, mimowolnie i wbrew sobie działają jako jego spadkobiercy, kontynuując swoją postawą i sposobem myślenia epokę, którą sami zniszczyli.”

 

Czwartym błąd jest doprawdy błędem gnostycznym i dotyczy przekonania, że możemy używać samej dialektyki lub samych siebie, żeby zwyciężyć. Możemy wykorzystywać ich/ metody. Co powiedział Hitler? Że co zrobił?

„Dowiedziałem się tak wiele o komunistach, że przystosowałem ich metody do swojego programu”.

Pisze, że dokładnie to zrobił. Zamiast międzynarodowego socjalizmu stworzył socjalizm narodowy. Sam bez ogródek pisze w „Mein Kampf”: „Nauczyłem się od nich, ukradłem ich metody, przywłaszczyłem je sobie do mojego planu”.

Mogę wziąć pierścień do Minas Tirith i pokonać Saurona. Każdy, kto sięga po gnostycyzm, sądzi, że oni posiadają wyższą prawdę, która jest jedyną rzeczywistą prawdą i której nie zna nikt inny. Zawsze uważają, że robią dobrze, podczas gdy czynią szalone zło. A ich reakcjonista posiada receptor, konserwatysta w pewnym sensie posiada receptor, do którego przyczepia się wirus, przyczepia się pasożyt. Jest to strach, nienawiść i desperacja. Ktoś musi coś zrobić. Nic się nie dzieje. Jestem taki wkurzony. Niech ktoś powstrzyma drag queens. I zanim się obejrzysz, ktoś robi coś głupiego i mamy „drag Floyd”. A miasta znów stają w ogniu. Jest to próżnia strachu. Wciągają cię w strach i desperację. Nic tego nie naprawi za wyjątkiem wściekłości, pójścia na ostro,  jak ze swojej gnostycznej perspektywy odbiera to reakcjonista. Konieczna jest do tego próżnia wiary.

Jak sądzicie, dlaczego chrześcijanie, kiedy mówią o poważnych kwestiach egzystencjalnych zawsze przypominają, że Bóg zwycięża? Dlatego, że jeśli masz wiarę, nie reagujesz przesadnie i nie zachowujesz się głupio. Wiara trzyma to na wodzy. Jest to próżnia rozumu. To szaleństwo. Wiesz lepiej. To nie ma sensu. To strach i desperacja.

 

Luke Skywalker w Jaskini Ciemnej Strony na Dagobah

 

I tak jak wspomniałem Luke’a Skywalkera, jeśli oglądasz „Imperium kontratakuje”, kiedy on wchodzi do jaskini i staje twarzą w twarz z magią Yody i ukazuje mu się Darth Vader, poddaje się własnemu strachowi i złości, ścina Vaderowi głowę, spada hełm i spod niego ukazuje się twarz Luke’a. Stał się rzeczą, której nienawidzi. Kiedy walczy z Darthem Vaderem pod koniec „Powrotu Jedi”, przerażający imperator Palpatine śmieje się i używa swoich błyskawic i mówi: „Tak, poddaj się swojemu strachowi i złości. Ciemna strona jest tak potężna”. Stajesz się Jedi, pokonując to. Jest to opowieść o moralności w „Gwiezdnych wojnach”. Stajesz się mega dobrym gościem, nie wpadając w to. Kiedy zdobywasz moc, odrzucasz nienawiść, strach, złość.

Nie zabierasz pierścienia do Minas Tirith i nie próbujesz nim rządzić. Nawet jeżeli myślisz, że czynisz to w dobrym celu, przeczytaj, jeśli chcesz, dlaczego Galadriela i Gandalf odrzucają pierścień. „Poddalibyśmy się litości. Kierowałoby nami pragnienie czynienia dobra i zmieniłoby nas w dużo gorszych tyranów”. To ich słowa. Mówią, że są symbolami mądrości i historii. Są to opowieści umoralniające, które pomagają zrozumieć te istotne tematy. Tak więc owe słabości rozumu i wiary sprawiają, że pasożyt gnostyczny jest w stanie przejąć kontrolę. Łatwiej jest zachorować, kiedy nie jesteś wypoczęty, kiedy przechodzisz załamanie, kiedy coś się dzieje, kiedy jesteś bardzo zestresowany, kiedy twoje mechanizmy obronne są osłabione, a najsilniejsze są w tym rodzaju konceptualnej przestrzeni, kiedy działają zarówno rozum, jak i wiara.

Okazuje się, że zarówno rozum, jak i wiara są słabe w pojedynkę. Rozum jest słaby przez… Teoretycy krytyczni nazywają to dialektyką oświecenia. Podczas gdy rozum coraz bardziej i bardziej emituje wiarę, próbując stać się hiperracjonalny i wyrzucić wiarę przez okno, aby wyrzec się swoich fundamentów, aby wyrzec się swoich podstaw, swojej pokory, staje się własnym zbiorem mitów, swoim własnym rozumem. Nazywamy to nauką. Wszyscy wiemy jak to działa. Zaczyna się stawać arogancki i przelicza się z własnymi siłami.

Yuval Noah Harari: Nauka zastępuje ewolucję

https://rumble.com/v59ng3h-yuval-noah-harari.html

Pojawiają się ludzie tacy jak Yuval Noah Harari, którzy mocno trzymają się tej linii postępowania na Światowym Forum Ekonomicznym. On naprawdę pisze książkę o przyszłości ludzkości pod tytułem „Homo Deus”. Człowiek-Bóg po łacinie. Nie „homo sapiens”, nie „człowiek myślący”. Zastąpił go człowiekiem-Bogiem. Nie „sophia” – „mądrość”. Stajemy się Bogiem. Wykracza to daleko poza granice swojego zrozumienia. Gnoza wkrada się wówczas, gdy rozum wymyka się spod kontroli, traci swoje podstawy. I co nam zostaje na końcu? UN-WEF. ONZ i Światowe Forum Ekonomiczne, które mówią na przykład takie rzeczy, które słyszeliśmy już dzisiaj –  że dopełnimy naturę, będziemy praktykować transhumanizm. Staniemy się raczej panami natury niż jej zarządcami.

Jennifer Bilek: Kto stoi za TRANS AGENDĄ?
Samobójstwo jako czynnik ułatwiający Transhumanizm – prof. Steve Fuller

Przyjmujemy przekonanie, że możemy się dowiedzieć i nauczyć wszystkiego. Myślimy w ten sposób, że gdyby Gandalf lub Galadriela wzięli pierścień, że my zrobilibyśmy z nim coś dobrego. Pomyślcie o wszystkich dobrych rzeczach, które moglibyśmy zrobić. Moglibyśmy wyeliminować głód, moglibyśmy wyeliminować choroby, moglibyśmy wyeliminować ubóstwo.

Czy to nie są pierwsze trzy cele… Są trzy, nie wiem czy to pierwsze trzy. Procesy, którym podlega rozum są także celowo powolne. Są przemyślane, kontrolują swoją pracę. A zatem autokracje takie jak Chiny mogą je wyprowadzić w pole. Możemy więc powiedzieć, że musimy się stać tacy jak oni po to, żeby być w stanie rywalizować z ich tempem. Ale problem z rozumem, który przegrywa z gnozą polega na tym, że kiedy rozum staje się gnozą, wpada w pułapkę przekonania, że jedyną rzeczą, która w ogóle może pokonać jego marsz w kierunku postępu, jego marsz w kierunku utopii lub monarchii, jest śmierć, więc musi się skupić na pokonaniu wyłącznie śmierci.

I wracamy do UN-WEF, do ONZ oraz Światowego Forum Ekonomicznego i ich zamierzeń. Problem z wiarą w ostatecznym rozrachunku polega na tym, że wiara jest zaufaniem do niewidocznego. Wymaga skoku w zaufanie. Istnieją również silne pokusy ze strony oszusta. Dlatego w Biblii macie rozdział 4. „Ewangelii według św. Mateusza”. Bóg działa w tajemniczy sposób. To może być frustrujące i przerażające. Nie wiesz czy to zadziała. Trudno jest zaufać. Masz wątpliwości. Martwisz się. Myślisz, że to może się nie zdarzyć za twojego życia. Może się nie zdarzyć za życia twoich dzieci. Bóg zwykle działa za pośrednictwem ludzi. Tak jak zło. Uważajcie.

Jednak bardzo trudno jest pokładać zaufanie w niewidocznym. Kiedy sprawy mają się źle i czytasz „Stary Testament”, jest to dosłownie ta sama historia opowiadana wciąż od nowa o proroku, który przychodzi i wpycha społeczeństwo z powrotem na właściwe tory. Istnieje wiele pokus. Wierzący, zupełnie jak racjonalni ludzie, jeśli zgodzicie się na takie rozróżnienie, nie są na nie odporni. Pieniądze, władza, zdolność czynienia dobra na świecie mają wpływ i na wierzących i na racjonalnych. Chcesz dostać więcej pieniędzy z dotacji. Naukowiec praktykuje zniekształconą naukę. Chcesz zbudować seminarium, zawsze chciałeś je zbudować. Chcesz rozszerzyć swoje kapłaństwo na dowolną domenę. Czy to nie zabawne? Spojrzeliśmy na twoje plany, uznaliśmy, że są świetne. To jest dokładnie ta kwota, jaką możemy wziąć z budżetu. Potrzebujesz 12 milionów? Nie ma sprawy.

Zauważyłem, że chrześcijanie są szczególnie wrażliwi na to, co po sobie zostawią, bardziej niż wielu innych ludzi. „O mój Boże, oni zabiorą… Powiedzą, że jestem rasistą i wyeliminują wszystko, co zrobiłem dla kościoła. Zostanę zapomniany”. Bo to właśnie powinniście starać się osiągnąć, prawda? To, żeby o was pamiętano w przeciwieństwie do czegoś innego. Nie chcę się wgłębiać w waszą teologię. Czasami ludzie wciągają się w program telewizyjny „Creature Comforts”. Może lubią ich pluszowego misia, sam nie wiem. Czasem po prostu dają się wessać. Opowiedziałem historię o mówieniu do suszarki zupełnie bez zająknienia,  lecz niekiedy oni wierzą, że nie mogą, że to byłby grzech ugryźć owoc z drzewa wiedzy, ale może skubnięcie byłoby okej.

Oto cała hermeneutyka, o której wcześniej mówiliśmy. Ludzie zaczynają myśleć, że posiadają tajemną wiedzę za wiedzą, obok wiedzy, wewnątrz wiedzy, na zewnątrz wiedzy czy gdziekolwiek. To wiele słów, ale tym właśnie to jest. To kuszenie. To kuszenie. Może posiadacie doświadczenie. No wiecie, może pościcie, modlicie się czy cokolwiek i wierzycie, że mieliście wizję lub faktycznie ją mieliście. Nie będę tego kwestionował, ale to może was zmylić. Słyszeliśmy, że Catherine Wood miała sen i powiedziała: „Cóż, to prawdopodobnie szatan, ale i tak to zrobię, jakby to był Bóg”. To pokusa. Tam jest pokusa. Może cię prowadzić głos serca i możesz stracić rozsądek. Twój rozum zaniknął i wiara cię wyprzedziła.

Historia Zachodu przez ostatnie pięćset lat, co nazywamy… Trajektoria, którą nazywamy oświeceniem i która wciąż się rozwija… Właściwie ponownie się rozpala. Internet tak naprawdę zabiera nas w nową fazę, w drugie Oświecenie. To cała audycja, której powinniście posłuchać. Jego tytuł to „Witajcie w drugim Oświeceniu”.

Istnieją jednak ruchy reakcyjne, których celem jest próba zatrzymania Oświecenia i jest obecnie ruch, którego celem jest próba zatrzymania drugiego Oświecenia. Stoją za tym tak naprawdę Światowe Forum Ekonomiczne i ONZ. Nie chcą Oświecenia, ponieważ ono zdetronizowałoby gnostyków. Zostanie udowodnione, że ci oszuści, którzy przebili się na szczyt i próbują wszystko kontrolować są oszustami.

Już teraz ukazuje się coraz to nowa historia ich oszustw. Twitter zaczyna ujawniać akta. Dzisiaj zaprezentowali numer 3. Pierwsza rzecz, jaką zobaczyłem to facet, który robił to, co robi Matt Taibbi czy ktoś tam, czyli mega powoli przewlekał. Tweet numer 3 lub 2. A ja na to: „Jak długo jeszcze będziemy schodzić w dół zanim się dowiemy, że powiązany jest z tym facet z agencji, której nazwa to trzyliterowy skrót? Tak już było w przypadku dwóch poprzednich”.

Ta korupcja jest wszędzie, a taka możliwość, by zacząć dzielić się informacjami, szukać informacji na własną rękę i tak dalej demaskuje ich. Tak więc Oświecenie się ujawnia, lecz był ruch reakcyjny i teraz jest ponownie. Ale były dwa ruchy, a wiele osób myśli, że było w kontrze do Oświecenia. Chyba był jeden w pewnym sensie napędzany wiarą, który bał się jakby ludzkiego sceptycyzmu, ale był też taki, w którym czarodzieje udawali wierzących, mówili: „Nie, musimy także zrobić miejsce dla czarów”.

Tajemne religie mają swój własny ruch reakcyjny. To dotyczyło religii misteryjnych i nazywam to reakcją romantyczną. Zatem wszyscy wasi poeci romantyczni… Wiem, że uwielbiacie ich czytać. Wszystkie wasze romantyczne filmy… Przepraszam kobiety kochające komedie romantyczne. O-o. Teraz to był żart. Może. Może. Może. To Rewolucja Francuska. To postmodernizm. Powiedziałbym, że z Rewolucji Francuskiej,  z filozofii Roussea’u wywodzi się nie tylko Rewolucja Francuska, ale bezpośrednio Romantyzm. Z Romantyzmu wywodzi się egzystencjalizm, z egzystencjalizmu wywodzi się strukturalizm, ze strukturalizmu wywodzi się poststrukturalizm, z poststrukturalizmu wywodzi się postmodernizm. To linia prosta. Wszystko to we Francji. Nie wyszło to nawet poza granice kraju. To ta sama rzecz.

Progresywizm jako ruch – czy wykorzystywał wersy Rousseau czy wersy Marksa, które są zawsze wersami Rousseau czy wersy teozofii New Age, jak to się działo na dużą skalę pod koniec XIX i na początku XX wieku, kiedy ruch progresywny zastępowały typowe dla New Age praktyki i wierzenia okultystyczne na temat świata, naśladując madame Bławatską, o której wspomniałem wcześniej, naśladując jedną z jej uczennic, Alice Bailey, naśladując jedną z jej uczennic, Margaret Sanger, naśladując jedną z jej uczennic, Annie Besant, która była socjalistką fabiańską i tym samym również socjalistów fabiańskich, podążając od Bławatskiej do Hitlera w nazistowskich planach progresywnych. Progresywizm to Romantyzm.

To wyobrażanie sobie świata, który stworzysz i który zakłada z góry, że to jest jego początek i znajduje go na swoim końcu czy jak tam działa to koło. To po prostu gnostyczne wypaczenie liberalnego planu oświeceniowego. To jego symulakr. Dał początek komunizmowi, postmodernizmowi, nazizmowi i okultyzmowi ruchu New Age, który jak się okazuje dał początek uczeniu się społeczno-emocjonalnemu oraz edukacji ze wspólną podstawą programową, ale o tym w następnym programie już niedługo. Tak, jest ciemno.

Wiara i rozum

To wszystko są pasożyty gnostyczne na tajemnicy sukcesu Zachodu, którą jest uścisk dłoni wiary i rozumu. I wiara i rozum muszą być silne, żeby mogły uścisnąć sobie dłonie i dogadywać się ze sobą. I wiara i rozum muszą być pewne siebie we własnych dziedzinach i skłonne do pożyczania od innych oraz muszą rozpoznawać co dają sobie nawzajem. Tak więc rozwiązaniem problemu pasożyta jest po pierwsze, że musimy to wzmocnić, musimy uzdrowić ciało, jeśli mamy być wyleczeni, ale musimy także zidentyfikować i zneutralizować pasożyta. Musimy uznać, że mamy do czynienia z hermetyczną fasadą udającą, że jest nauką, polityką, ekonomią i nawet fałszywym/ chrześcijaństwem, zwykłym symulakrum do pewnego stopnia. Musimy… Nie chcemy się zachować reakcyjnie i zabić ciało, żeby przywłaszczyć sobie pierścień i stać się widmem pierścienia. Zamiast tego musimy ustalić w jaki sposób działa krąg czarodzieja, dlaczego nie możemy dostrzec pasożyta i zniszczyć strukturę [ramę]. Musimy to ujawnić. Oni kontrolują ramy psychologiczne, ramy lingwistyczne, ramy narracyjne wszystkiego.

I musicie zniszczyć porządek, żeby z niego wyjść i go zdemaskować, a następnie powtórnie zaprowadzić porządek konstytucyjny, który zbudowano na połączeniu rozumu i wiary, który działa, który stworzył amerykański eksperyment.

Niebieska Pigułka vs Czerwona Pigułka

W praktyce oznacza to opracowanie sposobów podawania ludziom czerwonych pigułek [tabletek] i takie ich odżywianie, by wrócili do zdrowia, kiedy dostrzegą problem. Chcesz… Możesz nie być osobą, która potrafi wybić z głowy komuś, kto opowiada się za wokeizmem jego przekonania, która może go przekonać do zmiany zdania, ale chcesz mieć taką pozycję w przypadku każdej osoby w twoim życiu, która przychodzi ci na myśl i w przypadku której ma to znaczenie, że jesteś kimś, do kogo mogą przyjść porozmawiać i robią to chętnie, że możesz powiedzieć: „Spostrzegłeś, że cię okłamano. Porozmawiajmy o tym. Pozwól, że ci opowiem o swoich doświadczeniach. Pozwól, że pokażę ci parę innych rzeczy, co do których możesz być okłamany”.

Trzeba sprawić, żeby zrozumieli i porzucili zwykłe symulakrum, innymi słowy, żeby byli autentyczni w swoich poglądach. Jutro po południu, aby zakończyć ten temat, będę mówił o tym, jak praktykują tę magię i obiecuję wam, że nie sprzedam tego więcej niż będę w stanie dostarczyć i że potem nie zawiodę. Zobaczymy co się stanie. Nie zakładam z góry początku i końca swoich kół. Powiem wam w jaki sposób wykonują tę magiczną sztuczkę i będziecie zszokowani jak wiele to wyjaśnia na temat świata, w którym żyjecie. Dziękuję. Do zobaczenia jutro.

 

Zobacz na: Jak nauka osadzona jest w religii – Jonathan Pageau
Ideologia, Strategia, Sztuka Operacyjna i Taktyka – Józef Kossecki
Objawy obsesyjno-kompulsywne leżą u podstaw obsesji ideologicznej i poparcia dla przemocy politycznej
Amerykańska R/Ewolucja – dr David Martin
Pierwsza rodzina satanizmu – wywiad Boba Larsona z Zeeną LaVey i Nicolasem Schreck [1989]
Bardziej śmiercionośna niż wojna: Rewolucja Komunistyczna w Ameryce – Edward Griffin

 

Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay

https://rumble.com/v59k737-gnostyczny-pasozyt.html

 

 

Mein Kampf - brakujący fragment w tłumaczeniu z 1992 wydawnictwa Werset - Wielkie kłamstwo

Kolejny brakujący fragment z książki malarza z Austrii [wydanie z 1992 wydawnictwo Werset, str. 107].
Moje tłumaczenie brakującego fragmentu:
“Wszystko to było inspirowane zasadą – która sama w sobie jest całkiem prawdziwa – że w wielkim kłamstwie zawsze jest pewna siła wiarygodności; ponieważ szerokie masy narodu są zawsze łatwiejsze do skorumpowania w głębszych warstwach ich emocjonalnej natury niż na poziomie świadomości lub dobrowolności; dlatego też w prymitywnej prostocie swego umysłu łatwiej padają ofiarą wielkiego kłamstwa niż małego kłamstwa , ponieważ sami często kłamią w małych sprawach, ale wstydziliby się uciekać do kłamstw na dużą skalę. Nigdy nie przyszłoby im do głowy, by sfabrykować kolosalne nieprawdy i nie uwierzyliby, że inni mogliby mieć czelność tak haniebnie przeinaczać prawdę. Nawet jeśli fakty, które dowodzą, że tak jest, zostaną jasno przedstawione ich umysłom, nadal będą wątpić i wahać się, i nadal będą myśleć, że może istnieć inne wyjaśnienie.
Bowiem rażąco bezczelne kłamstwo zawsze pozostawia za sobą ślady, nawet po tym, jak zostało obnażone, fakt ten jest znany wszystkim biegłym kłamcom na tym świecie i wszystkim, którzy spiskują razem w sztuce kłamstwa. Ci ludzie wiedzą aż za dobrze, jak używać fałszu do najpodlejszych celów.
Jednak od niepamiętnych czasów Żydzi wiedzieli lepiej niż ktokolwiek inny, jak można wykorzystać fałsz i oszczerstwo. Czyż ich istnienie nie opiera się na jednym wielkim kłamstwie, a mianowicie, że są wspólnotą religijną, podczas gdy w rzeczywistości są rasą? I to jaką rasą! Jeden z największych myślicieli, jakich stworzyła ludzkość, naznaczył Żydów na zawsze stwierdzeniem, które jest głęboko i dokładnie prawdziwe. On (Schopenhauer) nazwał Żyda „Wielkim Mistrzem Kłamstwa”. Ci, którzy nie zdają sobie sprawy z prawdziwości tego stwierdzenia lub nie chcą w nie uwierzyć, nigdy nie będą w stanie pomóc Prawdzie zwyciężyć.” – str. 196. Adolf Hitler, Moja Walka https://greatwar.nl/books/meinkampf/meinkampf.pdf

Człowiek to człowiek, nieważne jak mały - cybernetyka

 

Matka Teresa o aborcji, Oslo

„Mówimy o pokoju. To są rzeczy, które zakłócają pokój, ale czuję, że największym niszczycielem pokoju jest dziś aborcja, ponieważ jest to bezpośrednia wojna, bezpośrednie zabijanie – bezpośrednie morderstwo przez samą matkę… miliony umierają celowo z woli matki. I to właśnie jest dziś największym niszczycielem pokoju. Jeżeli matce wolno zabić własne dziecko, cóż może powstrzymać ciebie i mnie, byśmy się nawzajem nie pozabijali?” – Matka Teresa, Oslo, 1979