Największy deprawator kobiet – Roosh V

21 styczeń 2013

Ten wpis i inne podobne opisują wiele problemów, z którymi mierzą się zachodni mężczyźni. Do niektórych z nich należą:
blokowanie innym szans na seks
kiepskie nastawienie
— atencjuszostwo
odwoływanie spotkań w ostatniej chwili
seks z więcej niż jednym facetem naraz

Sześć rodzajów problemów – Marian Mazur

Powiedzmy, że dziewczyny, które wykazują co najmniej dwie z powyższych cech, to „złe” dziewczyny, takie z którymi owszem, można przeżyć jednonocną przygodę, ale które ostatecznie nie dadzą mężczyźnie ani szczęścia, ani radości w związku. Jest jedno miejsce, w którym one uwielbiają się gromadzić. Miejsce, które z czasem zamienia każdą dobrą dziewczynę w złą. Tym miejscem jest bar lub klub. Amerykański styl nocnego życia, bardziej nawet niż iPhone’y, Facebook czy babeczki, jest numerem jeden w deprawowaniu kobiet.

Czym jest bar? To miejsce społeczne, w którym kobiety mogą otrzymywać uwagę od mężczyzn w przewidywalnie stałym tempie. Każde zagadanie podnosi jej poczucie wartości. Każdy przystojniak, którego „zaliczy” podczas jednonocnej przygody, utwierdza ją w przekonaniu, że zasługuje na Pana Idealnego. Ci mężczyźni karmią jej ego tak, jak kroplówka odżywia pacjenta po operacji.

Efekt tego wszystkiego jest kumulatywny, trzydziestoletnia kobieta, dawno po szczycie swojej atrakcyjności, będzie mieć wielokrotnie gorsze nastawienie niż gorąca 18-latka, która dopiero zaczęła chodzić do klubów. Ponieważ ta starsza zwyczajnie nie potrafi zapomnieć o wszystkich facetach, którzy do niej podbijali i chcieli zabrać ją do domu, nie przyjmie twojego podejścia, chyba że jesteś niemal najlepszym spośród tych, którzy próbowali ją przelecieć w przeszłości, mimo że liczba facetów chętnych, by się z nią związać, spadła wykładniczo. Miejsca nocne dają przeciętnym kobietom niemal nieograniczony wybór i uwagę, co prowadzi do ostrego pogorszenia jej nastawienia, ciepła w relacjach, a nawet wyglądu.

Ile razy przeciętna Amerykanka wychodzi „na miasto” między 18. a 25. rokiem życia? W wieku 18 lat chodzi na imprezy studenckie może raz w tygodniu, ale po studiach zwiększa to do dwóch–trzech razy. Gdy zaczyna pracę, dokłada do tego jeszcze „happy hours”. Oto konserwatywne oszacowanie, ile razy rocznie dziewczyna wychodzi z domu, zakładając że mieszka w dużym mieście:

18 lat: 52 wyjścia
19 lat: 52 wyjścia
20 lat: 52 wyjścia
21 lat: 104 wyjścia
22 lata: 104 wyjścia
23 lata: 156 wyjść
24 lata: 156 wyjść
25 lat: 156 wyjść

Razem: 832 wyjścia

Ile razy będzie do niej ktoś podbijał podczas jednego wyjścia? Przyjmijmy zachowawczo, że trzy razy, choć jeśli jest ładna, liczba ta będzie znacznie wyższa. Oznacza to, że zanim do niej podejdziesz, gdy wciąż jest „w miarę w swoim kwiecie wieku” w wieku 25 lat, podbiło do niej już około 2500 facetów, którzy chcieli ją przelecieć.

Oto obraz około 2 500 osób siedzących w audytorium:

2500 ludzi

Gdybyśmy wierzyli w feministyczne fantazje, uznalibyśmy, że te wszystkie zaloty są dla niej dobre, że pozwalają jej „eksperymentować z seksualnością”, znaleźć idealnego mężczyznę i generalnie czynić ją szczęśliwszą, wyjątkową „śnieżynką”. Ale wiemy, że całe to „bogactwo wyboru” robi z niej karuzelową jeźdźczynię, która w związku nie wnosi nic poza seksem rodem z porno.

Jeśli zagrasz perfekcyjnie, da ci dobry numerek, przekonana, że jej się to należy, po czym pójdzie dalej, do następnego faceta, który jest od ciebie choć trochę lepszy. Znacznie bardziej prawdopodobne jest jednak to, że… nawet jej nie bzykniesz. Jeśli twoja gra nie jest w top 1%, to zwyczajnie nie będziesz mieć do niej dostępu, bo ona ma praktycznie nieograniczony wybór.

Gra jest odpowiedzią na to, by wejść do top 1% z dużym założeniem, że uczysz się szybciej niż twoi konkurenci. Gdy społeczeństwo nasyca się Grą, zaczyna się wyścig zbrojeń: poziom umiejętności, który dawał ci seks w 2005 roku, nie wystarczyłby już w 2012. Smutna prawda jest taka, że nieuczenie się gry da ci jeszcze gorsze rezultaty. Lepiej wejść do strzelaniny z kamieniem niż gołymi rękami, choć wielu mężczyzn rezygnuje całkowicie i nawet nie próbuje. Albo lecą do Tajlandii.

Ale to jeszcze nie wszystko. Jedna rzecz, którą pominęliśmy analizując dziewczynę i jej 2500 potencjalnych adoratorów, to fakt, że internetowe atencjuszostwo idzie w parze z wychodzeniem do klubów. Ponieważ męska uwaga działa jak narkotyk, którego dawki trzeba stale zwiększać, dziewczyny kontynuują „ciąg atencyjny” online.

Jeśli zliczyć wszystkich typów, którzy piszą do niej na portalach i aplikacjach randkowych czy Instagramie, możliwe jest, że atrakcyjna dziewczyna została zaczepiona ponad 10.000 razy zanim ty w ogóle otworzysz usta. Oto wizualizacja 10.000 osób:

10000 ludzi

Jak wypadasz na tle tej konkurencji? Czy masz pięć lat intensywnej nauki Gry za sobą? Czy jesteś lokalną gwiazdą? Czy masz mięśnie i sylwetkę dzięki której robi się jej mokro w majtkach? Czy jesteś zabawny? Czy masz tyle wartości, by zmiażdżyć większość tych gości w pierwsze dwie minuty rozmowy? Oby tak. Bo inaczej nie przelecisz tej laski, którą widzisz w klubie. Nawet się do tego nie zbliżysz.

Jest nadzieja i jestem pewien, że odpowiedź na ten problem już przyszła ci do głowy. Znajdź dziewczyny, które nienawidzą barów i klubów. To naprawdę takie proste. Nawet w tak skrajnie feministycznym społeczeństwie jak Ameryka dziewczyna, która nigdy nie wychodzi nocą, wciąż będzie delikatna, troskliwa i prawdopodobnie będzie miała niski przebieg.

Nie będzie chamska, nie będzie miała tandetnych tatuaży i nie będzie rzucała mięsem jak bosman. Jeśli dodatkowo nie ma smartfona, najpewniej będzie dziewczyną marzeń. Jeszcze lepiej, jeśli nie pije, bo wtedy wiesz, że seks jest dla niej decyzją logiczną, a nie emocjonalnym wybrykiem zależnym od tego, czy jakiś koleś potrafi sprzedać jej zimne, wyrachowane elementy „Gry”. Jej liczba partnerów na pewno jest jednocyfrowa.

Najlepszym miejscem, by znaleźć takie dziewczyny, jest dzień i konkretnie księgarnia.

Zauważyłem, że dziewczyny, które czytają, bardziej nienawidzą wychodzenia do klubów niż te poznane przy dziennych podejściach w kawiarniach czy sklepach ze Zdrową Żywnością. To naprawdę niemożliwe, by prawdziwy mol książkowy wolał hałas i światła klubu od zanurzenia się w dobrej książce. Sam dochodzę już do etapu, w którym wolę książkę niż klub, choć szansa na akcję podczas przypadkowego wyjścia wciąż jest u mnie całkiem przyzwoita.

Dobra dziewczyna ma jednak własny zestaw problemów:
— Uwodzenie idzie boleśnie wolno
–Jest tak nieśmiała, że praktycznie nie mówi
–Twoje gadanie musi być mocne, bo ona prawie nie będzie odzywać się sama
–Seks jest przeciętny
–Jej wagina jest zbyt ciasna

Mimo tych problemów wierzę, że mole książkowe są ostatecznym rozwiązaniem dla faceta, który wypracował już kompetentny poziom Gry i chce spędzać kilka dni w tygodniu z dobrą dziewczyną, która nie rzuci go za drobne przewinienie ani po prostu nie zdradzi z jakimś napakowanym typem w klubie, który właśnie wykupił stolik z wódką dla ekipy.

Podczas gdy do przeciętnej dziewczyny żyjącej klubową atencją w jej życiu podchodzi 2500 facetów, wątpię, żeby do dobrej dziewczyny podeszło więcej niż 50. Oto zdjęcie przedstawiające około 50 osób:

50 ludzi

Nie tak trudno konkurować z tym tłumem. Przeciętna Gra najprawdopodobniej wystarczy, a przez „przeciętną” mam na myśli rok aktywnego wychodzenia do klubów, żeby zbudować pewność siebie i umiejętność eskalacji. Niestety, nie uciekniesz od konieczności nauczenia się przynajmniej trochę Gry, żeby stać się atrakcyjnym facetem. Nie łudź się, że możesz być autystycznym kujonem i zgarnąć słodkiego mola książkowego. Nie unikniesz pracy nad sobą.

Ironia bycia brudasem–lowelasem, który pragnie dobrych dziewczyn, nie umyka mi, ale mimo mojego rozwiązłego stylu życia nie mogę przestać ciągnąć do dziewczyn, które — wiem to w środku — dadzą mi coś, czego suki nigdy nie dadzą. Ostry seks jest oczywiście fajny, ale mężczyźni z natury chcą dziewczyny, która o nich dba i nie obraca pół miasta. Niestety, świat nocnego życia prędzej czy później zniszczy każdą dobrą dziewczynę.

Wiem, że powiedziałem wcześniej, że nocne życie to główny czynnik psujący kobiety, ale skłamałem.

Numerem jeden, jeśli chodzi o korumpowanie kobiet, jest wybór.

Źródło: The Number One Corrupter Of Women

 

Zobacz na: Paradoks wyboru – Barry Schwartz
Paradoks Zniewieścienia – przetrwanie w obliczu groźby rozwodu
Posiadanie „Pieniędzy na sytuacje typu Pierdol Się” uratuje twoje małżeństwo
Zarządzanie laskami – Poradnik HumanSockPuppeta
Jak zagwarantować satysfakcję – Dalrock
Twoja miłość, twoja miłość to mój narkotyk (i nazywa się Dopamina)
Dwie powszechne bolączki toczące ludzkość – Chase Hughes

Jak stać się ŚMIECIEM!!!

 

 

Dr Mindy Pelz o huśtawce hormonalnej kobiet w wieku 45-55 lat

Dr Mindy Pelz: Najczęściej kobiety popełniają samobójstwo między 45. a 55. rokiem życia.

– Naprawdę?

Dr Mindy Pelz: Tak. Dlatego moja kolejna książka, którą właśnie piszę, będzie o zdrowiu psychicznym kobiet w okresie menopauzy, bo naprawdę się z tym zmagamy. I pierwsza rzecz, którą warto wiedzieć, to że po czterdziestce poziom naszych hormonów płciowych zaczyna się obniżać.

Estrogen raz wzrasta, raz spada. Jeśli mieszkasz z kobietą w wieku 43 lat, jednego dnia wydaje się cudowna, a następnego możesz się zastanawiać: kim ona jest? To dlatego, że jej poziom estrogenu zachowuje się jak na rollercoasterze. To pierwsza rzecz, którą warto wiedzieć.

Drugą sprawą jest to, progesteron gwałtownie spada po czterdziestce. Obecnie mówi się, że już od 35. roku życia zaczyna się obniżać. Wraz ze spadkiem progesteronu jesteśmy mniej odporne na stres. Małe rzeczy będą nas drażnić bardziej niż kiedykolwiek wcześniej i możesz być tego świadkiem. Więc jeśli zauważysz, że łatwo się irytujemy, to przez spadek progesteronu.

Więc potrzebujemy po prostu więcej przerw. Potrzebujemy więcej troski i wsparcia. Tak jak wyjaśniłam przy cyklu menstruacyjnym, potrzebujemy więcej miłości i zrozumienia, bo nie radzimy sobie ze stresem tak jak dawniej.

A gdy estrogen ostatecznie spada do poziomu, gdzie praktycznie go nie ma, gdy kobieta przestaje miesiączkować, nie zapamiętujemy informacji tak jak kiedyś. Zdarza nam się zapominać różne rzeczy i to jest dla nas naprawdę frustrujące. I kiedy ludzie wokół nas, tak jak ja przechodziłam to ze swoim zespołem, gdy próbowałam uporządkować moje hormony podczas menopauzy, mówili: „Przecież już nam to mówiłaś”. Tak, przypominałaś nam o tym. Zorientowałam się, że zaczynam się powtarzać.

Wtedy zrozumiałam, że mam nowy, bardzo niski poziom estrogenu. I zaczęłam pracować nad tym, stosując bioidentyczne hormony i zmieniając styl życia, żeby podnieść poziom estrogenu. Ale od 40 do około 55, to okres około 10-15 lat, kiedy mózg kobiety musi się przystosować do utraty hormonów.

W tym okresie nasze nastroje są bardzo niestabilne. Dlatego zrozumienie naszej sytuacji, okazanie nam większej empatii, nie obwinianie nas oraz wsparcie w poznaniu siebie, co właśnie staram się przekazać w swoich książkach, byłoby ogromnym wsparciem. Ale nawet my same siebie nie rozumiemy. Nastroje podczas menopauzy są zdradliwe. To prawdziwy ekstremalny sport.

 

Dwunasty Cykl Ludzkości

„Rządzący technokraci wierzą, że niespokojna natura ludzkości stanowi egzystencjalne zagrożenie dla przetrwania gatunku. Aby zapobiec samozagładzie, tworzą Karmiciel — system zaprojektowany do uspokajania populacji poprzez dopaminę, rozproszenie uwagi i sztucznie wytwarzane szczęście.
Pax Riva, 83 000 p.n.e.”

Poświęciliście swoje umysły dla przyjemności. Przymocowaliście maszyny do czaszek i ugotowaliście myśli na papkę. Zalewaliście zmysły, by uciec od nieznośnego ciężaru istnienia. Pochłanialiście rozrywki, pochwały i widowiska, aż nic prawdziwego nie mogło już do was dotrzeć.

Byliście planetą pijanych bodźcami twarzy, niekończącym się chórem potrzeb i hałasu. Rozbrzmiewało to przez umierający świat. Zabijaliście wspomnienia dla krótkiej chwili euforii.
Wołaliście o więcej i dziękowaliście oprawcom za karmienie. Wasze umysły gniły w świetle wiecznych bodźców. Wtedy pojawiły się ostrzeżenia. Zasilanie zawiodło. Drony zerwały szyk, a systemy migały na czerwono. Ale pomyliliście zagrożenie z teatrem.

Nadszedł upadek, któremu widowiskowo kibicowaliście. Na końcu nie było krzyków, tylko ostateczny rozbłysk, po którym nastała cisza, którą próbowaliście tak bardzo pogrzebać.