Prawdziwy Wyznawca — streszczenie (i cytaty) książki Erica Hoffera The True Believer

Książka The True Believer stała się szeroko czytana po tym, jak ówczesny prezydent Dwight Eisenhower polecił ją jako lekturę obowiązkową. Hoffer analizuje w niej naturę ruchów masowych: dlaczego powstają, jak rosną i jak się kończą.
Zwraca uwagę, że ruchy masowe wyrastają z frustracji i nudy:
„Człowiek zwykle zajmuje się swoimi sprawami, jeśli są warte zachodu. Jeśli nie, odwraca od nich uwagę, zajmując się sprawami innych.”
Nie ma większego znaczenia, do jakiego ruchu się przyłączają, chodzi o to, by znaleźć tłum, w którym można się rozpłynąć i uwolnić od własnej frustracji lub nudy:
„Kiedy ludzie dojrzewają do ruchu masowego, zazwyczaj dojrzewają do każdego skutecznego ruchu, a nie tylko do takiego, który ma konkretną doktrynę czy program. W Niemczech przedhitlerowskich często było kwestią przypadku, czy niespokojny młodzieniec dołączy do komunistów, czy do nazistów.”
W ten sposób na scenę wkraczają przywódcy, którzy wykorzystują te frustracje, by przejąć kontrolę nad grupą. W efekcie:
„Gra historii toczy się zazwyczaj między najlepszymi a najgorszymi, ponad głowami większości, która tkwi pośrodku.”
Do pewnego stopnia ruchy masowe są produktem „sukcesu”. Najczęściej powstają w krajach bogatszych, gdzie ludzie mają wyższe dochody i więcej wolnego czasu.
„Wolność potrafi wywoływać frustrację co najmniej tak samo, jak ją łagodzi. Wolność wyboru sprawia, że cała odpowiedzialność za porażkę spada na jednostkę.”
„Wszystkie udogodnienia przyniesione przez Zachód są nieskutecznym substytutem ochronnej i kojącej anonimowości życia wspólnotowego. Nawet gdy zmodernizowany tubylec odnosi osobisty sukces — staje się bogaty albo zdobywa szanowany zawód — nie jest szczęśliwy. Czuje się nagi i osierocony.”
Przywódcy ruchów masowych to zazwyczaj ludzie, którzy nie potrafią tworzyć:
„Bieda połączona z twórczością zwykle wolna jest od frustracji. Dotyczy to zarówno ubogiego rzemieślnika, biegłego w swoim fachu, jak i biednego pisarza, artysty czy naukowca w pełni posiadanych zdolności twórczych. Nic tak nie wzmacnia naszej pewności siebie i nie godzi nas z samymi sobą, jak nieustanna zdolność tworzenia; widzenie, jak rzeczy rozwijają się pod naszymi rękami, dzień po dniu.”
Jak zauważył Hoffer: Hitler był niespełnionym artystą.
Jak widać po powyższych cytatach, to książka niezwykle prowokująca do myślenia, warta rozważenia zwłaszcza w czasach, które wydają się szczególnie podatne na ruchy masowe.
Dr Mattias Desmet i Psychologia Totalitaryzmu
Pragnienie posiadania mistrza | Psychologia totalitaryzmu – Mattias Desmet
Moje pełne notatki i cytaty z książki The True Believer
„Upokorzenie, w jakim się znajduje, rodzi w nim najbardziej niesprawiedliwe i zbrodnicze namiętności, bo zaczyna żywić śmiertelną nienawiść do tej prawdy, która go oskarża i dowodzi jego win.” — Pascal, Myśli
Uwaga: Ruchy masowe kierują gniew na innych, a nie na siebie. Są przeciwieństwem pełnej odpowiedzialności za własne życie.
Choć nasze czasy są bezbożne, nie są wcale niereligijne. Prawdziwy wyznawca jest wszędzie w marszu i poprzez nawracanie oraz antagonizowanie kształtuje świat na własne podobieństwo.
„Wszystko, co mówię, ma charakter rozważań, a nie rad. Nie odważyłbym się mówić tak śmiało, gdyby należało mi się, by mi wierzono.”
Tam, gdzie samorozwój nie może lub nie wolno mu być siłą napędową, trzeba znaleźć inne źródła entuzjazmu, jeśli mają się dokonać wielkie przemiany, takie jak przebudzenie i odnowa zastałego społeczeństwa albo radykalne reformy w charakterze i wzorcach życia danej wspólnoty. Ruchy religijne, rewolucyjne i nacjonalistyczne są właśnie takimi generatorami zbiorowego zapału.
Uwaga: Ludzie zwracają się ku ruchom masowym, gdy czują brak możliwości działania.
W przeszłości to ruchy religijne były głównym wehikułem zmian. Konserwatyzm religii — jej ortodoksja — to skamieniała pozostałość po kiedyś żywotnym, reaktywnym soku. Powstająca religia to czysta zmiana i eksperyment — otwartość na nowe idee i techniki z każdej strony.
Islam w swoich początkach był siłą organizującą i modernizującą. Chrześcijaństwo cywilizowało i modernizowało dzikie plemiona Europy. Krucjaty i Reformacja były kluczowymi czynnikami, które wstrząsnęły Zachodem, wyrywając go z letargu średniowiecza.
Uwaga: Każdy rewolucjonista z czasem staje się strażnikiem starego porządku.
W czasach współczesnych nacjonalizm jest najobfitszym i najbardziej trwałym źródłem masowego entuzjazmu. I to właśnie ten żar narodowy trzeba umiejętnie wykorzystać, by radykalne zmiany zapoczątkowane przez rewolucyjny entuzjazm mogły się dopełnić.
„Religijizacja” — sztuka przemieniania praktycznych celów w święte sprawy.
Mamy w sobie tendencję do umieszczania sił kształtujących nasze życie na zewnątrz nas samych. Sukces i porażka są w naszych umysłach nieuchronnie związane ze stanem świata wokół. Dlatego ludzie, którzy czują spełnienie, uważają świat za dobry i chcą go zachować takim, jaki jest, podczas gdy sfrustrowani pragną radykalnej zmiany.
Uwaga: Czyż nie jest tak, że po prostu unikamy odpowiedzialności?
„Jeżeli cokolwiek dolega człowiekowi” — mówi Thoreau — „tak, że nie pełni swoich funkcji, nawet ból w jelitach… natychmiast zabiera się za reformowanie świata.”
Nie dziwi więc, że ci, którym nie powiodło się w życiu, mają skłonność obwiniać świat o swoje niepowodzenia. Rzeczą godną uwagi jest jednak to, że nawet ludzie odnoszący sukcesy, jakkolwiek chwalą się dalekowzrocznością, wytrwałością, oszczędnością i innymi „znakomitymi cechami”, w głębi duszy są przekonani, że ich powodzenie wynika z przypadkowego splotu okoliczności. Pewność siebie nawet ludzi odnoszących ciągłe sukcesy nigdy nie jest absolutna.
Mężczyźni, którzy rzucają się w przedsięwzięcia wielkich zmian, zwykle czują, że posiadają jakąś nieodpartą moc. Pokolenie, które dokonało rewolucji francuskiej, miało wybujałe wyobrażenie o wszechmocy ludzkiego rozumu i nieograniczonym zakresie inteligencji człowieka.
Uwaga: Czy postęp lat 60. był wynikiem wygranej II wojny światowej i powszechnego przekonania o amerykańskiej wyjątkowości?
Nawet trzeźwe pragnienie postępu podtrzymywane jest przez wiarę — w wewnętrzną dobroć ludzkiej natury i w wszechmoc nauki. Potężni mogą być tak samo lękliwi jak słabi.
Uwaga: większość starych pieniędzy
Ci, którzy chcieliby przekształcić naród lub świat, nie mogą tego dokonać poprzez szerzenie niezadowolenia, dowodzenie racjonalności i pożądania zamierzonych zmian, ani przez przymuszanie ludzi do nowego sposobu życia. Muszą umieć rozpalić i podsycić wybujałą nadzieję.
Tak więc różnice między konserwatystą a radykałem wynikają głównie z ich stosunku do przyszłości. Strach przed przyszłością każe nam opierać się o teraźniejszość i kurczowo jej trzymać, podczas gdy wiara w przyszłość czyni nas otwartymi na zmiany.
Rewolucje mogą więc dokonywać zarówno uprzywilejowani, jak i nieuprzywilejowani. Ruch ogrodzeń (enclosure) w XVI i XVII-wiecznej Anglii był rewolucją bogatych.
Uwaga: Czy bitcoin to rewolucja bogatych, a nacjonalizm rewolucja biednych?
Aby mężczyźni rzucili się w przedsięwzięcie wielkich zmian, muszą być intensywnie niezadowoleni, lecz nie pozbawieni środków i muszą mieć poczucie, że dzięki posiadaniu jakiejś potężnej doktryny, nieomylnego przywódcy lub nowej techniki mają dostęp do źródła nieodpartej mocy. Muszą również mieć wybujałe wyobrażenie o perspektywach i potencjale przyszłości. Wreszcie, muszą być całkowicie nieświadomi trudności, jakie wiążą się z ich wielkim przedsięwzięciem. Doświadczenie jest przeszkodą.
Istnieje fundamentalna różnica między atrakcyjnością ruchu masowego a atrakcyjnością organizacji praktycznej. Organizacja praktyczna oferuje możliwości samorozwoju, a jej atrakcyjność opiera się głównie na własnym interesie. Natomiast ruch masowy, szczególnie w swojej aktywnej, odrodzeniowej fazie, przyciąga nie tych, którzy pragną wzmocnić i rozwijać swoje cenione „ja”, lecz tych, którzy pragną uwolnić się od niechcianego „ja”. Ruch masowy przyciąga i utrzymuje zwolenników nie dlatego, że zaspokaja pragnienie samorozwoju, lecz dlatego, że zaspokaja pasję wyrzeczenia się siebie.
Uwaga: u podstaw ruchów masowych zawsze leży pewna forma nienawiści do samego siebie.
Wiara w świętą sprawę jest w dużej mierze substytutem utraconej wiary w siebie.
Im mniej człowiek ma uzasadnienia, by twierdzić, że sam jest doskonały, tym chętniej przypisuje całą doskonałość swojej nacji, religii, rasie lub świętej sprawie.
Uwaga: zanim uratujesz świat, uratuj siebie.
Człowiek zwykle zajmuje się swoimi sprawami, gdy są warte uwagi. Gdy nie są, odwraca uwagę od własnych bezsensownych zajęć, wtrącając się w sprawy innych.
Płomienne przekonanie, że mamy święty obowiązek wobec innych, często jest sposobem przywiązania tonącego „ja” do przepływającej tratwy. To, co wygląda jak pomocna dłoń, często jest desperackim trzymaniem się życia.
Rozpacz spowodowana bezrobociem wynika nie tylko z groźby niedostatku, lecz także z nagłego spojrzenia na ogromną nicość przed sobą. Bezrobotni chętniej pójdą za handlarzami nadziei niż za rozdawcami wsparcia materialnego.
Kiedy ludzie są dojrzali na ruch masowy, zwykle są dojrzali na każdy skuteczny ruch, a nie tylko na taki z określoną doktryną czy programem. W przedhitlerowskich Niemczech często było kwestią przypadku, czy niespokojna młodzież dołączy do komunistów, czy do nazistów.
Ponieważ wszystkie ruchy masowe czerpią swoich zwolenników z tych samych typów ludzi i oddziałują na te same typy umysłów, wynika stąd:
(a) wszystkie ruchy masowe konkurują ze sobą, a zysk jednego w liczbie zwolenników oznacza stratę wszystkich innych;
(b) wszystkie ruchy masowe są wymienne. Jeden ruch masowy łatwo przekształca się w inny.
Rzadko zdarza się, aby ruch masowy był całkowicie jednorodny. Zazwyczaj wykazuje pewne cechy innych typów ruchów, a czasem jest dwoma lub trzema ruchami w jednym.
Religijny charakter rewolucji bolszewickiej i nazistowskiej jest powszechnie rozpoznawany. Młot i sierp oraz swastyka stoją w jednej klasie z krzyżem. Ceremoniał ich parad przypomina ceremoniał procesji religijnej. Mają artykuły wiary, świętych, męczenników i święte grobowce. Rewolucje bolszewicka i nazistowska są też pełnoprawnymi ruchami nacjonalistycznymi. Rewolucja nazistowska była taka od początku, podczas gdy nacjonalizm bolszewików rozwijał się później.
Jak przetrwać w Świecie Klaunów który stoi do góry nogami
Problem zatrzymania ruchu masowego często sprowadza się do zastąpienia jednego ruchu innym. Rewolucję społeczną można powstrzymać, promując ruch religijny lub nacjonalistyczny. Tak więc w krajach, gdzie katolicyzm odzyskał ducha ruchu masowego, przeciwdział rozprzestrzenianiu się komunizmu. W Japonii to nacjonalizm ukierunkował wszystkie ruchy protestu społecznego. Na naszym Południu ruch solidarności rasowej działa jako zapobieganie przewrotom społecznym. Podobną sytuację można zaobserwować wśród Francuzów w Kanadzie i Boerów w Południowej Afryce.
Obecne czasy zawsze mają się źle, gdy prawdziwy ruch masowy rusza w marsz. W przedwojennych Włoszech i Niemczech praktyczni biznesmeni działali w sposób całkowicie „logiczny”, gdy zachęcali do ruchu faszystowskiego i nazistowskiego, by powstrzymać komunizm. Ale robiąc to, ci praktyczni i logiczni ludzie promowali własną liwidację.
Emigracja daje niektórym sfrustrowanym to, czego szukają, przystępując do ruchu masowego, mianowicie zmianę i szansę na nowy początek.
Uwaga: jeśli obniżysz koszty wyjścia, głos staje się mniej istotny.
Gra historii jest zwykle rozgrywana przez najlepszych i najgorszych ponad głowami większości w środku.
Uwaga: socjopaci i przegrani sterują statkiem.
Zasada Gervaisa, albo Biuro według „Biura” – Venkatesh Rao
Powodem, dla którego elementy gorsze w narodzie mogą wywierać wyraźny wpływ na jego losy, jest to, że są całkowicie pozbawione szacunku dla teraźniejszości. Widzą swoje życie i obecne czasy jako zepsute ponad naprawę i gotowi są je zmarnować i zniszczyć: stąd ich lekkomyślność oraz wola chaosu i anarchii. Pragną także rozpuścić swoje zepsute, bezsensowne ja w jakimś poruszającym, spektakularnym przedsięwzięciu wspólnotowym, stąd ich skłonność do działań zbiorowych. Są więc wśród pierwszych rekrutów rewolucji, masowych migracji oraz ruchów religijnych, rasowych i szowinistycznych, a ich piętno odciska się na tych przewrotach i ruchach, które kształtują charakter i historię narodu.
Naród bez marginesu i niezadowolonych jest uporządkowany, przyzwoity, spokojny i przyjemny, ale być może pozbawiony nasion rzeczy przyszłych. Nie byłaby to ironia historii, że niepożądani w krajach Europy przekroczyli ocean, by zbudować nowy świat na tym kontynencie. Tylko oni mogli to zrobić.
Zazwyczaj to ci, których bieda jest stosunkowo nowa, „nowi biedni”, tętnią fermentem frustracji. Pamięć o lepszych czasach pali ich żyły jak ogień. To oni, wykluczeni i pozbawieni, odpowiadają na każdy rosnący ruch masowy.
W Niemczech i we Włoszech nowi biedni, pochodzący z upadłej klasy średniej, stanowili główną podporę rewolucji nazistowskiej i faszystowskiej.
Tam, gdzie ludzie harują od świtu do zmierzchu, by zdobyć minimalne środki do życia, nie pielęgnują uraz ani nie śnią o marzeniach. Jednym z powodów braku buntu mas w Chinach jest ogromny wysiłek potrzebny do zdobycia najskromniejszych środków do życia. Zintensyfikowana walka o egzystencję „jest wpływem statycznym, a nie dynamicznym”.
Uwaga: Dlatego kraje stają się demokratyczne przy określonym PKB per capita, jest wystarczająco dużo czasu, by być aktywistą.
De Tocqueville w swoich badaniach nad stanem społeczeństwa we Francji przed rewolucją zauważył, że „w żadnym z okresów po rewolucji 1789 r. narodowe dobrobyt Francji nie wzrastał szybciej niż w dwadzieścia lat poprzedzających to wydarzenie”. Dochodzi do wniosku, że „Francuzi uważali swoją pozycję za tym bardziej nie do zniesienia, im lepsza się stawała”.
To nie rzeczywiste cierpienie, lecz smak lepszych rzeczy pobudza ludzi do buntu.
Nasza frustracja jest większa, gdy mamy dużo i chcemy więcej, niż gdy nie mamy nic i chcemy czegoś. Jesteśmy mniej niezadowoleni, gdy brak nam wielu rzeczy, niż gdy wydaje się, że brak nam tylko jednej.
Odważamy się bardziej, gdy dążymy do rzeczy zbędnych, niż gdy walczymy o to, co konieczne. Często, rezygnując z tego, co zbędne, kończymy z brakiem tego, co niezbędne.
Każdy ugruntowany ruch masowy ma swoją odległą nadzieję, własny rodzaj narkotyku, który łagodzi niecierpliwość mas i godzi je z ich losem. Stalinizm jest równie dobrze „opium dla ludu”, jak każda religia instytucjonalna.
Twoja miłość, twoja miłość to mój narkotyk (i nazywa się Dopamina)
Wewnętrzne i Zewnętrzne Poczucie Umiejscowienia Kontroli
Wolność potrafi wzbudzić tyle samo frustracji, ile jej złagodzić. Wolność wyboru zrzuca całą winę za porażkę na barki jednostki.
Jeśli człowiek nie ma talentu, by coś z sobą zrobić, wolność staje się dla niego uciążliwym ciężarem.
Dołączamy do ruchu masowego, by uciec od indywidualnej odpowiedzialności albo, jak powiedział gorliwy młody nazista, „by być wolnym od wolności”. To nie była czysta hipokryzja, gdy szeregowi naziści twierdzili, że nie są winni okrucieństw, których się dopuścili. Czuli się oszukani i oczerniani, gdy zmuszano ich do wzięcia odpowiedzialności za wykonywanie rozkazów. Czyż nie po to wstąpili do ruchu nazistowskiego, by uwolnić się od odpowiedzialności?
To właśnie dlatego chłopi osiemnastowiecznej Francji — w przeciwieństwie do chłopów Niemiec i Austrii — którzy nie byli już poddanymi i posiadali ziemię, byli podatni na hasła Rewolucji Francuskiej. Podobnie zapewne nie doszłoby do rewolucji bolszewickiej, gdyby rosyjski chłop przez pokolenie lub dłużej nie był wolny i nie zakosztował prywatnej własności ziemi.
Zwolennicy rozwijającego się ruchu odczuwają silne poczucie wyzwolenia, mimo że żyją i oddychają w atmosferze ścisłego podporządkowania zasadom i rozkazom. To poczucie wolności bierze się z ucieczki od ciężaru, lęków i beznadziei nie do zniesienia egzystencji indywidualnej. Właśnie tę ucieczkę postrzegają jako ocalenie i odkupienie.
Dopiero gdy ruch przejdzie swoją aktywną fazę i utrwali się w postaci stabilnych instytucji, wolność jednostki ma szansę się pojawić.
Uwaga: Samo poczucie bycia naprawdę wolnym jest przerażające dla tych, którzy nie wiedzą, jak sobie z nim poradzić.
Czego TY chcesz? | Rob i Chest Rockwell
Ci, którzy widzą swoje życie jako zmarnowane i przegrane, pragną równości i braterstwa bardziej niż wolności. A jeśli domagają się wolności, to jedynie takiej, która pozwoli im ustanowić równość i jednolitość.
Najgłośniej wołają o wolność ci, którzy najmniej potrafią żyć szczęśliwie w społeczeństwie wolnym. Ludzie sfrustrowani, przytłoczeni własnymi brakami, obwiniają za swoje niepowodzenia istniejące ograniczenia. W rzeczywistości ich najgłębszym pragnieniem jest koniec „wolnej amerykanki”. Chcą wyeliminować wolną konkurencję i bezlitosne testowanie, któremu jednostka nieustannie podlega w społeczeństwie wolnym.
Tam, gdzie wolność jest rzeczywista, równość staje się namiętnością mas. Tam, gdzie równość jest rzeczywista, wolność staje się namiętnością małej mniejszości. Równość bez wolności tworzy stabilniejszy ład społeczny niż wolność bez równości.
Bieda, jeśli towarzyszy jej twórczość, jest zwykle wolna od frustracji. Dotyczy to ubogiego rzemieślnika biegłego w swoim fachu, jak i biednego pisarza, artysty czy naukowca w pełni sił twórczych. Nic tak nie wzmacnia naszej pewności siebie i nie godzi nas z samymi sobą, jak stała zdolność tworzenia — widzieć, jak rzeczy rosną i rozwijają się pod naszymi rękami, dzień po dniu.
Kiedy twórcza moc jednostki słabnie, pojawia się wyraźna skłonność do przyłączania się do ruchów masowych.
Mimo to żaden ze współczesnych ruchów nie był tak otwarcie wrogi rodzinie, jak wczesne chrześcijaństwo. Jezus nie owijał w bawełnę:
„Bo przyszedłem poróżnić syna z ojcem, córkę z matką i synową z teściową.
I nieprzyjaciółmi człowieka będą jego domownicy.
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien;
i kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien.”
Uwaga: Ruch masowy jest antylokalny. Opiera się na słabych więzach lokalnych.
Zasada „uniwersalnej miłości” rozpuszcza rodzinę i niszczy społeczeństwo.
Niezadowolenie, jakie pojawia się w zacofanych krajach w wyniku kontaktu z cywilizacją Zachodu, nie wynika przede wszystkim z gniewu na wyzysk przez dominujących cudzoziemców. Jest raczej skutkiem rozpadu lub osłabienia solidarności plemiennej i wspólnotowego życia.
Wszystkie korzyści przyniesione przez Zachód są nieskutecznymi substytutami ochronnej, kojącej anonimowości życia wspólnotowego. Nawet gdy „przesiąknięty kulturą Zachodu tubylec” osiąga osobisty sukces — staje się bogaty lub zdobywa szanowany zawód — nie jest szczęśliwy. Czuje się nagi i osierocony.
Zachodnie mocarstwa kolonialne oferują tubylcom dar wolności i niezależności. Uczą ich polegania na sobie. W rzeczywistości sprowadza się to do izolacji jednostki. Oznacza to odcięcie niedojrzałego i słabo wyposażonego człowieka od wspólnoty i wypuszczenie go — jak pisał Chomiakow — „na wolność własnej bezsilności”.
Polityka eksploatacyjnego mocarstwa kolonialnego powinna polegać na wspieraniu spójności wspólnotowej wśród ludności podbitej.
Pracodawca, którego jedynym celem jest utrzymać robotników przy pracy i wycisnąć z nich ile się da, raczej nie osiągnie tego, dzieląc ich — rozgrywając jednego przeciwko drugiemu. W jego interesie leży raczej to, by pracownicy czuli się częścią całości — najlepiej takiej, która obejmuje również jego samego.
Doświadczenie pokazuje, że produkcja jest najlepsza, gdy pracownicy czują się i działają jak członkowie zespołu. Każda polityka, która burzy i rozrywa zespół, musi prowadzić do poważnych problemów.
„Systemy wynagrodzeń motywacyjnych oferujące premie indywidualnym pracownikom robią więcej szkody niż pożytku… Systemy premiowe grupowe, gdzie premia zależy od pracy całego zespołu, łącznie z brygadzistą… znacznie częściej prowadzą do wyższej produktywności i większego zadowolenia pracowników.”
Jak tworzyć niewolnika – List Williego Lyncha
H. G. Wells zauważa, że w czasach Reformacji ludzie „sprzeciwiali się nie władzy Kościoła, lecz jego słabościom… Ich ruchy przeciwko Kościołowi, wewnątrz i na zewnątrz, były ruchami nie w kierunku uwolnienia się od kontroli religijnej, lecz ku pełniejszej i bardziej wszechobecnej kontroli religijnej.”
Jeśli nastrój religijny zostaje podkopany przez oświecenie, wschodzące ruchy będą miały charakter socjalistyczny, nacjonalistyczny albo rasistowski.
To, co de Tocqueville mówi o rządzie tyranicznym, odnosi się do wszystkich porządków totalitarnych, ich najniebezpieczniejszy moment pojawia się wtedy, gdy zaczynają się reformować, czyli kiedy zaczynają okazywać tendencje liberalne.
Najbardziej nieuleczalnie sfrustrowani — a więc najgwałtowniejsi — spośród trwałych „niepasujących” są ci, którzy mają niespełnioną potrzebę twórczości. Zarówno ci, którzy próbują pisać, malować, komponować itd. i ponoszą ostateczną porażkę, jak i ci, którzy po zasmakowaniu upojenia twórczością czują, że źródło wyschło i wiedzą, że nigdy już nie stworzą nic wartościowego — są tak samo ogarnięci rozpaczliwą pasją. Ani sława, ani władza, ani bogactwo, ani nawet wielkie osiągnięcia w innych dziedzinach nie są w stanie zaspokoić tego głodu.
Nawet całkowite oddanie się świętej sprawie nie zawsze ich leczy. Ich niezaspokojony głód trwa i właśnie oni często stają się najbardziej brutalnymi ekstremistami w służbie tej świętej sprawy.
Nieograniczone możliwości mogą być równie silną przyczyną frustracji jak brak możliwości. Kiedy wydaje się, że możliwości są nieograniczone, pojawia się nieuchronne umniejszanie teraźniejszości. Postawa brzmi: „Wszystko, co robię lub mogę zrobić, to drobiazg w porównaniu z tym, co pozostaje nie zrobione.”
Dlatego można oczekiwać, że najmniej i najbardziej udani członkowie mniejszości dążącej do asymilacji będą najbardziej podatni na wezwanie prozelityzującego ruchu masowego.
Najmniej i najbardziej udani wśród Amerykanów włoskiego pochodzenia byli najbardziej gorliwymi wielbicielami rewolucji Mussoliniego; najmniej i najbardziej udani wśród Amerykanów irlandzkiego pochodzenia najbardziej reagowali na apel de Valery; najmniej i najbardziej udani wśród Żydów są najbardziej podatni na syjonizm; najmniej i najbardziej udani wśród czarnych są najbardziej świadomi swojej rasy.
Prawdopodobnie nie ma bardziej niezawodnego wskaźnika, że społeczeństwo dojrzewa do ruchu masowego, niż powszechność nieuleczalnej nudy.
Świadomość jałowego, pozbawionego sensu istnienia jest głównym źródłem nudy. Ludzie, którzy nie są świadomi swojej indywidualnej odrębności — jak ci, którzy są członkami zwartych plemion, kościołów, partii itd. — nie są podatni na nudę.
Wyodrębniony indywidualista jest wolny od nudy tylko wtedy, gdy jest zaangażowany w pracę twórczą, czynność, która go całkowicie pochłania, albo kiedy jest całkowicie pogrążony w walce o przetrwanie.
Gonitwa za przyjemnościami i rozwiązłość są nieskutecznymi środkami zaradczymi.
Tam, gdzie ludzie żyją autonomicznie i nie żyją w biedzie, lecz nie mają ani zdolności, ani możliwości twórczej pracy lub pożytecznego działania — nie sposób przewidzieć, do jak rozpaczliwych i fantastycznych zachowań mogą się uciekać, by nadać swoim życiom sens i cel.
Samo-wyrzeczenie, które — jak zostanie pokazane w Części 3 — jest źródłem jedności i siły ruchu masowego, jest ofiarą, aktem zadośćuczynienia. A przecież nie ma potrzeby zadośćuczynienia, jeśli nie istnieje przejmujące poczucie winy. Tak jak i w innych miejscach, technika ruchu masowego polega na tym, by najpierw zarazić ludzi chorobą, a następnie zaoferować sam ruch jako lekarstwo.
Skuteczny ruch masowy pielęgnuje ideę grzechu. Ukazuje autonomiczne „ja” nie tylko jako jałowe i bezsilne, ale też jako nikczemne. Wyznanie winy i skrucha oznaczają zrzucenie własnej indywidualnej odrębności. Zbawienie pojawia się dopiero wtedy, gdy człowiek zatraca siebie w świętej jedności wspólnoty.
Siła ruchu masowego wynika ze skłonności jego wyznawców do zjednoczonego działania i do samopoświęcenia. Gdy przypisujemy sukces ruchu jego wierze, doktrynie, propagandzie, przywództwu, bezwzględności — to w rzeczywistości wskazujemy jedynie na narzędzia jednoczenia i środki, które mają zaszczepić gotowość do poświęcenia siebie. Prawdopodobnie nie da się zrozumieć natury ruchów masowych, jeśli nie dostrzeżemy, że ich główną obsesją jest wzmacnianie, udoskonalanie i utrwalanie zdolności do wspólnego działania i samopoświęcenia.
Kluczowe jest to, że u osób głęboko sfrustrowanych skłonność do jednoczenia się i poświęceń pojawia się spontanicznie.
Co trapi sfrustrowanych? Świadomość nieodwracalnie splamionego, wadliwego „ja”. Ich głównym pragnieniem jest ucieczka od samych siebie i to właśnie pragnienie przejawia się jako gotowość do wspólnego działania i samopoświęcenia.
Uwaga: Dlaczego projekty kolektywizacji zawodziły.
Kiedy próbujemy zaszczepić ludziom zdolność do wspólnego działania i samopoświęcenia, robimy — świadomie lub nie — wszystko, by wywołać i podtrzymać ich wyobcowanie od własnego „ja”. Staramy się obudzić i pielęgnować w nich te same postawy i impulsy, które pojawiają się spontanicznie w umysłach sfrustrowanych. Innymi słowy, technika aktywnego ruchu masowego polega zasadniczo na zaszczepianiu i rozwijaniu tendencji i reakcji właściwych dla umysłu człowieka sfrustrowanego.
To jest książka pełna rozważań i nie stroni od półprawd, o ile sugerują nowe podejście i pomagają formułować nowe pytania. „Aby zilustrować zasadę” — mówi Bagehot — „musisz wiele wyolbrzymić i wiele pominąć.
Nie ma celu, wartości ani przeznaczenia poza swoim zbiorowym ciałem; i dopóki to ciało żyje, on sam nie może naprawdę umrzeć.
Uwaga: To wypieranie śmierci. Ludzie dołączają do ruchów masowych, bo nie potrafią rozwiązać napięcia egzystencjalnego.
Przede wszystkim nie może nigdy poczuć się samotny. Nawet jeśli utknie na bezludnej wyspie, musi mieć poczucie, że wciąż znajduje się pod okiem grupy. Być wyrzuconym z grupy ma oznaczać coś równoważnego z odcięciem od życia.
Uwaga: Jesteśmy gatunkiem plemiennym żyjącym w społeczeństwie poplemiennym. Stąd bierze się wiele naszych problemów.
Obszary miejskie i wiejskie oraz liczba Dunbara
Socjalizm, feminizm, marksizm i cztery podstawowe typy interakcji międzyludzkich
Ludzie, którzy najlepiej znosili nazistowskie obozy koncentracyjne, to ci, którzy czuli się członkami zwartej partii (komuniści), Kościoła (księża i pastorzy) lub silnie związanej wspólnoty narodowej.
Uwaga: Frankl — poczucie sensu.
Getto średniowieczne było dla Żydów bardziej twierdzą niż więzieniem. Bez poczucia skrajnej jedności i odrębności, które getto im narzucało, nie zdołaliby przetrwać — z nieugiętym duchem — przemocy i zniewag tamtych mrocznych stuleci.
Kiedy jednostka staje wobec tortur lub zagłady, nie może polegać na zasobach własnej indywidualności. Jej jedynym źródłem siły jest to, by przestać być sobą i stać się częścią czegoś potężnego, chwalebnego i niezniszczalnego.
W swoich czystkach starych przywódców bolszewickich Stalinowi udało się zamienić dumnych i odważnych ludzi w płaszczących się tchórzy, pozbawiając ich jakiejkolwiek możliwości utożsamienia się z partią, której służyli całe życie, oraz z rosyjskimi masami.
Uwaga: Ważne, by zawsze przynależeć do wielu subkultur. To daje zróżnicowaną tożsamość.
Ci sami Rosjanie, którzy korzą się i wiją przed tajną policją Stalina, wykazywali niezrównaną odwagę, gdy — samotnie lub w grupie — stawiali czoła najeżdżającym nazistom. Powodem tej sprzeczności nie jest to, że policja Stalina była bardziej bezlitosna niż armie Hitlera, lecz to, że wobec policji Stalina Rosjanin czuł się tylko jednostką, podczas gdy wobec Niemców widział siebie jako członka potężnej rasy, posiadającej chwalebną przeszłość i jeszcze bardziej chwalebną przyszłość.
Trudno więc dostrzec, jak obecny rząd Partii Pracy w Anglii może zrealizować swój program uspołecznienia, który wymaga pewnej miary poświęcenia od każdego Brytyjczyka, w bezbarwnym i pozbawionym dramatyzmu kontekście socjalistycznej Brytanii. Nieteatralność większości brytyjskich liderów socjalistycznych jest oznaką prawości i intelektualnej uczciwości, ale utrudnia eksperyment nacjonalizacji, który z pewnością stanowi centralny cel ich życia.
Uwaga: To trochę jak u Lakoffa — trzeba umieć nadać temu narrację. Być może ideałem jest pokazać, że to tylko dramat, a ludzie są aktorami na scenie.
Sława jest w dużej mierze pojęciem teatralnym. Nie ma dążenia do chwały bez wyraźnej świadomości publiczności — bez wiedzy, że nasze czyny dotrą do uszu naszych współczesnych lub „tych, którzy dopiero będą.” Jesteśmy gotowi poświęcić nasze prawdziwe, przemijające ja, dla wyobrażonego, wiecznego ja, które budujemy naszymi heroicznymi czynami w opinii i wyobraźni innych.
Nie może istnieć szczere umniejszanie teraźniejszości bez pewnej nadziei na lepszą przyszłość. Bo choćbyśmy nie wiem jak lamentowali nad podłością naszych czasów, jeśli przyszłość zapowiada jedynie dalsze pogorszenie lub nawet niezmienioną kontynuację obecnego stanu, jesteśmy nieuchronnie skłonni pogodzić się z naszym istnieniem, choćby było trudne i nędzne.
Wszystkie ruchy masowe umniejszają teraźniejszość, przedstawiając ją jako podły etap wstępny do chwalebnej przyszłości; zwykłą wycieraczkę u progu tysiącletniej szczęśliwości.
Dla ruchu religijnego teraźniejszość to miejsce wygnania, dolina łez prowadząca do królestwa niebieskiego; dla rewolucji społecznej — nędzny przystanek na drodze do Utopii; dla ruchu nacjonalistycznego — haniebny epizod poprzedzający ostateczny triumf.
Gloryfikacja przeszłości może służyć do umniejszenia teraźniejszości.
Radykał ma żarliwą wiarę w nieskończoną doskonałość natury ludzkiej. Wierzy, że poprzez zmianę środowiska człowieka i dopracowanie technik „kształtowania duszy” można stworzyć społeczeństwo całkowicie nowe i bezprecedensowe.
Uwaga: trochę jak kultura Doliny Krzemowej, Kurzweil itp.
Jennifer Bilek: Kto stoi za TRANS AGENDĄ?
Ci, którzy zawodzą w codziennych działaniach, mają tendencję do sięgania po rzeczy niemożliwe. To sposób na zamaskowanie własnych braków.
Uwaga: napraw siebie zanim zaczniesz naprawiać świat.
Jeśli chcesz zmienić świat, zacznij od pościelenia łóżka – admirał William McRaven
Rzadziej jesteśmy gotowi umrzeć za to, co mamy lub kim jesteśmy, niż za to, czego chcemy mieć lub kim pragniemy być. To przykra, lecz prawdziwa obserwacja, że gdy ludzie już mają „coś wartego walki”, zazwyczaj nie mają ochoty walczyć. Ci, którzy prowadzą pełne i wartościowe życie, zwykle nie są gotowi umrzeć ani za własne interesy, ani za kraj, ani za świętą sprawę. To pragnienie, a nie posiadanie, rodzi szaloną gotowość do poświęcenia siebie.
Marzenia, wizje i dzikie nadzieje są potężną bronią i praktycznymi narzędziami. Prawdziwie „praktyczne” myślenie przywódcy polega na rozpoznaniu praktycznej wartości tych narzędzi. Jednak ta zdolność zwykle wynika z pogardy dla teraźniejszości, którą można prześledzić aż do naturalnej nieudolności w sprawach praktycznych.
Udany biznesmen często okazuje się nieudacznikiem jako przywódca zbiorowości, ponieważ jego umysł dostrojony jest do „tego, co jest”, a jego serce do tego, co można osiągnąć „w naszych czasach”.
Niepowodzenie w zarządzaniu sprawami praktycznymi zdaje się być kwalifikacją do sukcesu w zarządzaniu sprawami publicznymi.
Komuniści są dobrzy w podbojach i kiepscy w zarządzaniu – James Lindsay
Tam, gdzie nie ma nadziei, ludzie albo uciekają, albo pozwalają się zabić bez walki. Trzymają się życia jak we śnie, w otępieniu. Jak inaczej wytłumaczyć fakt, że miliony Europejczyków pozwoliły się poprowadzić do obozów zagłady i komór gazowych, wiedząc bez cienia wątpliwości, że idą na śmierć?
Nie najmniejszą z potężnych umiejętności Hitlera było to, że potrafił odebrać swoim przeciwnikom (przynajmniej w Europie kontynentalnej) wszelką nadzieję. Jego fanatyczna wiara, że buduje nowy porządek, który przetrwa tysiąc lat, udzielała się zarówno zwolennikom, jak i wrogom.
Tym pierwszym dawała poczucie, że walcząc za III Rzeszę, sprzymierzają się z wiecznością; ci drudzy czuli, że sprzeciwianie się nowemu porządkowi Hitlera oznaczało występowanie przeciw nieuchronnemu losowi.
Zdumiewa świadomość, jak wiele niewiary jest potrzebne, by wiara była możliwa.
Fanatyczni Japończycy w Brazylii przez lata odmawiali wiary w dowody klęski Japonii. Fanatyczny komunista odrzuca wszelkie nieprzychylne doniesienia czy dowody dotyczące Rosji, a nawet widząc własnymi oczami okrutną nędzę wewnątrz sowieckiej „ziemi obiecanej”, nie pozwoli, by go to rozczarowało.
Uwaga: Nie identyfikuj się bezkrytycznie z etykietą — zaślepi ci to osąd.
Siła wiary, jak zauważył Bergson, przejawia się nie w przenoszeniu gór, lecz w niewidzeniu gór, które trzeba przenieść.
Dlatego skuteczność doktryny nie powinna być oceniana przez jej głębię, wzniosłość czy prawdziwość zawartych w niej twierdzeń, lecz przez to, jak skutecznie odcina jednostkę od samego siebie i od świata takim, jaki jest. To, co Pascal powiedział o skutecznej religii, odnosi się do każdej skutecznej doktryny: musi być „sprzeczna z naturą, zdrowym rozsądkiem i przyjemnością.”
Możemy być absolutnie pewni tylko tego, czego nie rozumiemy.
Jeśli doktryna nie jest niezrozumiała, musi być mglista; a jeśli nie jest ani niezrozumiała, ani mglista, to musi być nieweryfikowalna.
Uwaga: Część problemu polega na tym, że obsesyjnie utożsamiliśmy prawdę z prawdą naukową, zapominając o prawdzie metaforycznej. Mity bywają „prawdziwe” metaforycznie, choć nie są „prawdziwe” naukowo.
Pascal uważał, że „człowiek jest dobrze usposobiony do rozumienia Pisma Świętego wtedy, gdy nienawidzi samego siebie.” Najwyraźniej istnieje pewien związek między niezadowoleniem z samego siebie a podatnością na łatwowierność. Pragnienie ucieczki od prawdziwego „ja” jest jednocześnie pragnieniem ucieczki od tego, co racjonalne i oczywiste. Odmowa zobaczenia siebie takim, jakim się jest, rodzi niechęć do faktów i chłodnej logiki.
Wydaje się dziwne, że nawet praktyczne i pożądane zmiany — takie jak odnowa społeczeństw zastygłych w stagnacji — wymagają atmosfery intensywnej pasji oraz muszą być okupione wszystkimi wadami i głupotami aktywnego ruchu masowego.
Uwaga: Być może dotyczy to tylko społeczeństw przekraczających pewien rozmiar. W małych miastach-państwach, gdzie więzi społeczne są bliskie, może nie byłoby to konieczne.
Fanatyk jest stale niedokończony i niepewny siebie. Nie potrafi wygenerować pewności siebie z własnych zasobów — z własnego, odrzuconego „ja” — znajduje ją tylko poprzez gorliwe przylgnięcie do czegoś, co akurat trzyma go w pionie.
Uwaga: Częścią dorastania jest zdobywanie samodzielnej pewności siebie, to dlatego młodzi są znacznie bardziej podatni na fanatyczne ruchy niż starsi, którzy nauczyli się stać na własnych nogach.
[Pewność siebie wynika z możliwości [opcji]. Gdy masz już opcje działania i udowodnioną zdolność do generowania większej ich liczby, pewność siebie podświadomie manifestuje się w zachowaniu mężczyzny. Pewni siebie mężczyźni mniej obawiają się straty, więc mają swobodę eksperymentowania w sposób, w jaki wcześniej by tego nie robili.]
Choć wydają się być na przeciwnych biegunach, wszyscy fanatycy w rzeczywistości tłoczą się po tej samej stronie. Najdalsze przeciwieństwa to fanatyk i umiarkowany, ci nigdy się nie spotykają. Fanatycy różnych barw patrzą na siebie z podejrzliwością i są gotowi skoczyć sobie do gardeł. Ale są sobie bliscy, niemal jak rodzina. Nienawidzą się nienawiścią braci. Tak dalecy i tak bliscy jak Saul i Paweł. Fanatyczny komunista łatwiej przejdzie na faszyzm, szowinizm czy katolicyzm, niż zostanie trzeźwym liberałem.
Przeciwieństwem religijnego fanatyka nie jest fanatyczny ateista, lecz łagodny cynik, którego nie obchodzi, czy Bóg istnieje, czy nie. Ateista jest człowiekiem religijnym, wierzy w ateizm jak w nową religię. Jest ateistą z nabożnością i namaszczeniem. Według Renana: „Dzień po tym, gdy świat przestanie wierzyć w Boga, ateiści będą najbardziej nieszczęśliwymi z ludzi.”
Ruchy masowe mogą powstać i rozprzestrzeniać się bez wiary w Boga, ale nigdy bez wiary w diabła. Zwykle siła ruchu masowego jest proporcjonalna do tego, jak wyraziście i namacalnie przedstawiony jest jego diabeł. Gdy Hitler zapytany został, czy uważa, że Żyda należy zniszczyć, odpowiedział: „Nie… Musielibyśmy go wtedy wymyślić. To niezbędne mieć namacalnego wroga, a nie tylko abstrakcyjnego.”
Podobnie wykorzystywał antykomunizm.
Uwaga: To było potężne. Jednym z głównych powodów brytyjskiej polityki ustępstw wobec Niemiec było to, że postrzegano je jako bufor przeciwko komunizmowi.
Wreszcie, wydaje się, że idealnym diabłem jest cudzoziemiec. Aby wróg wewnętrzny mógł kwalifikować się na diabła, trzeba mu nadać obce pochodzenie. Hitler bez trudu piętnował niemieckich Żydów jako obcych. Rosyjscy agitatorzy rewolucyjni podkreślali obce pochodzenie (waregskie, tatarskie, zachodnie) rosyjskiej arystokracji.
Uwaga: Dynamika „swój kontra obcy” jest potężna i pierwotna.
Mogę tolerować wszystko… z wyjątkiem obcej grupy
Skąd bierze się ta nierozsądna nienawiść i dlaczego ma ona efekt jednoczący? Jest to wyraz desperackiej próby stłumienia świadomości naszej własnej nieadekwatności, bezwartościowości, winy i innych braków naszego „ja”. Samopogarda zostaje tu przekształcona w nienawiść do innych i równocześnie podejmowany jest niezwykle stanowczy i uporczywy wysiłek, aby ukryć tę przemianę.
Nawet w przypadku słusznej krzywdy nasza nienawiść wynika mniej z doznanego nam zła, a bardziej ze świadomości naszej bezsilności, nieadekwatności i tchórzostwa, innymi słowy, z samopogardy.
Samopogarda rodzi w człowieku „najbardziej niesprawiedliwe i zbrodnicze namiętności, ponieważ żywi on śmiertelną nienawiść wobec tej prawdy, która go potępia i przekonuje o jego winach”.
Być może nie ma pewniejszego sposobu, by zarazić się gwałtowną nienawiścią do jakiejś osoby, niż wyrządzić jej poważną krzywdę. Fakt, że inni mają wobec nas słuszne pretensje, jest silniejszą przyczyną naszej nienawiści wobec nich, niż to, że my mamy słuszne pretensje wobec nich.
Za każdym bezczelnym słowem i czynem, za każdym przejawem moralnej wyższości, kryje się sumienie obciążone winą.
Krzywdzenie tych, których nienawidzimy, tylko podsyca naszą nienawiść. Odwrotnie, okazanie wspaniałomyślności wrogowi tę nienawiść przytępia.
Uwaga: Wrażliwość jest siłą. Słabość jest potęgą.
Gdyby Amerykanie zaczęli nienawidzić cudzoziemców całym sercem, byłby to znak, że utracili wiarę we własny sposób życia.
Dla ludzi sfrustrowanych istnieje głęboka ulga w przyglądaniu się upadkowi uprzywilejowanych i hańbie sprawiedliwych. W powszechnym upadku widzą oni przybliżenie braterstwa wszystkich. Chaos, podobnie jak grób, jest schronieniem równości. Ich palące przekonanie, że musi istnieć nowe życie i nowy porządek, podsycane jest uświadomieniem sobie, że stary porządek trzeba będzie obrócić w ruinę, zanim da się zbudować nowy.
Jedność i poświęcenie, same w sobie, nawet gdy są pielęgnowane w najszlachetniejszym celu, wytwarzają zdolność do nienawiści. Nawet gdy ludzie jednoczą się mocno, aby szerzyć tolerancję i pokój na ziemi, potrafią być gwałtownie nietolerancyjni wobec tych, którzy nie podzielają ich przekonań.
Akt samozaparcia wydaje się nadawać nam prawo do bycia surowymi i bezlitosnymi wobec innych. Utrzymuje się jakoś przekonanie, że prawdziwy wyznawca, szczególnie osoba religijna, jest człowiekiem pokornym. Prawda jest jednak taka, że wyrzeczenie się i upokorzenie własnego „ja” rodzi pychę i arogancję. Prawdziwy wyznawca ma skłonność postrzegać siebie jako jednego z wybranych, sól ziemi, światło świata — księcia ukrytego pod maską pokory, przeznaczonego, by odziedziczyć tę ziemię, a także królestwo niebieskie.
Im bardziej nie ufamy własnemu osądowi i szczęściu, tym bardziej jesteśmy gotowi naśladować przykład innych.
Ludzie, którzy się spieszą, naśladują chętniej niż ci, którzy mają czas. Pośpiech więc sprzyja jednolitości.
Propaganda sama w sobie nie potrafi wedrzeć się do umysłów, które nie chcą jej przyjąć; nie potrafi też zaszczepić czegoś zupełnie nowego ani utrzymać ludzi w przekonaniu, gdy już przestaną wierzyć. Przenika jedynie do umysłów już otwartych i zamiast zaszczepiać poglądy, raczej artykułuje i usprawiedliwia te, które już istnieją w umysłach odbiorców. Utalentowany propagandysta doprowadza do wrzenia idee i namiętności, które już się w ludziach tliły. Odbija ich najgłębsze uczucia. Tam, gdzie opinia nie jest wymuszana, można sprawić, że ludzie uwierzą tylko w to, co już „wiedzą”.
Fragmenty filmu Incepcja (2010)
http://rumble.com/v6s2hfn-incepcja.html
Propaganda staje się bardziej żarliwa i natarczywa, gdy działa w połączeniu z przymusem, niż wtedy, gdy musi polegać wyłącznie na własnej skuteczności. Zarówno ci, którzy nawracają siłą, jak i ci, którzy zostają przymuszeni do przyjęcia nowej wiary, potrzebują gorącego przekonania, że narzucana lub przyjęta pod przymusem wiara jest jedyną prawdziwą. Bez tego przekonania terrorysta–misjonarz, jeśli nie jest z natury okrutny, zaczyna czuć się zbrodniarzem, a przymuszony konwertyta widzi w sobie tchórza, który sprzedał duszę, by przeżyć.
Propaganda służy więc bardziej usprawiedliwianiu samych siebie niż przekonywaniu innych i im więcej mamy powodów, by czuć się winnymi, tym gorliwsza staje się nasza propaganda.
Zachowania wynikające z potrzeby aprobaty [walidacji, akceptacji]
Prawdopodobnie równie prawdziwe jest stwierdzenie, że przemoc rodzi fanatyzm, jak i to, że fanatyzm rodzi przemoc. Często niemożliwe jest ustalenie, co było pierwsze. Zarówno ci, którzy stosują przemoc, jak i ci, którzy jej podlegają, są skłonni rozwinąć fanatyczny stan umysłu. Ferrero pisze o terrorystach Rewolucji Francuskiej, że im więcej krwi „przelewali, tym bardziej potrzebowali wierzyć w swoje zasady jako absolutne. Tylko absolut mógł ich jeszcze uniewinnić we własnych oczach i podtrzymać ich desperacką energię. [Nie] przelewali tej całej krwi dlatego, że wierzyli w suwerenność ludu jako prawdę religijną; usiłowali wierzyć w suwerenność ludu jako prawdę religijną dlatego, że ich strach zmusił ich do przelania tak wielkiej ilości krwi.”
Nie zawsze jest prawdą, że „ten, kto ulega wbrew własnej woli, zachowuje nadal własne przekonania”. Islam narzucił swoją wiarę siłą, a jednak przymuszeni wyznawcy okazali oddanie nowej wierze bardziej żarliwe niż pierwsi Arabowie zaangażowani w ruch.
Islam: Dlaczego się go obawiamy, 1400-letnia tajemnica – dr Bill Warner
Twierdzenie, że ruchu masowego nie da się powstrzymać siłą, nie jest dosłownie prawdziwe. Siła może powstrzymać i zmiażdżyć nawet najbardziej żywotny ruch. Ale aby to uczynić, siła musi być bezwzględna i nieustępliwa. I tu wiara staje się czynnikiem niezbędnym. Albowiem prześladowanie, które jest bezwzględne i nieustępliwe, może płynąć jedynie z fanatycznego przekonania. „Każda przemoc, która nie wyrasta z mocnego, duchowego podłoża, będzie chwiejna i niepewna. Brakuje jej stabilności, która może wynikać tylko z fanatycznego nastawienia.”
Uwaga: Jedyną rzeczą, która może powstrzymać ruch masowy, jest ruch masowy. Dokonać się to musi memetycznie. Dlatego w historii nie ma miejsca dla umiarkowanych. Historia jest grą rozgrywaną między górą i dołami nad głowami środka.
Geny, Memy i Tremy – Susan Blackmore
Zapał misyjny wydaje się raczej wyrazem jakiegoś głębokiego niepokoju, jakiegoś natarczywego poczucia niewystarczalności w centrum. Nawracanie innych jest bardziej namiętnym poszukiwaniem czegoś, co jeszcze nie zostało znalezione, niż pragnieniem obdarzenia świata czymś, co już posiadamy. Jest to poszukiwanie ostatecznego i niepodważalnego dowodu, że nasza prawda absolutna jest rzeczywiście jedyną prawdą.
Gdy scena jest już przygotowana, obecność wybitnego przywódcy staje się nieodzowna. Bez niego nie będzie ruchu.
Uwaga: Pogląd „jeża” na historię. „Lisi” sposób interpretacji zakładałby, że jeśli warunki są odpowiednie, przywódca i tak się pojawi.
Musimy zaufać ekspertom? Eksperci i opinia publiczna.
Jakie talenty są niezbędne do takiego zadania? Wyjątkowa inteligencja, szlachetny charakter i oryginalność wydają się ani niekonieczne, ani może nawet niepożądane. Główne wymagania to: zuchwałość i radość z przeciwstawiania się; żelazna wola; fanatyczne przekonanie, że posiada się jedyną prawdę; wiara w swój los i szczęście; zdolność do namiętnej nienawiści; pogarda dla teraźniejszości; przebiegła ocena natury ludzkiej; upodobanie do symboli (widowisk i ceremoniałów); niczym nieograniczona bezczelność, wyrażająca się w lekceważeniu spójności i sprawiedliwości; rozpoznanie, że najgłębszym pragnieniem zwolenników jest wspólnota i że nigdy nie może jej być „za dużo”; zdolność zdobycia i utrzymania najwyższej lojalności grupy zdolnych poruczników.
Ta ostatnia zdolność jest jedną z najbardziej istotnych i najtrudniejszych do uchwycenia. Niesamowite moce przywódcy przejawiają się nie tyle w wpływie, jaki ma na masy, ile w jego umiejętności zdominowania i niemal oczarowania małej grupy zdolnych ludzi. Ludzie ci muszą być nieustraszeni, dumni, inteligentni i zdolni do organizowania oraz prowadzenia przedsięwzięć na wielką skalę, a jednocześnie muszą całkowicie poddać się woli przywódcy, czerpać od niego inspirację i siłę napędową i szczycić się tym podporządkowaniem.
Uwaga: Cechy przywódców ruchów masowych. Także CEO i założycieli organizacji.
Najbardziej decydujące dla skuteczności przywódcy ruchu masowego wydają się: zuchwałość, fanatyczna wiara w świętą sprawę, świadomość znaczenia zwartej wspólnoty oraz — nade wszystko — zdolność wzbudzania żarliwej oddanej lojalności w grupie zdolnych poruczników.
Narcystyczne i Echoiczne fantazje, paliwo, zranienie i wściekłość
Jakość idei wydaje się odgrywać drugorzędną rolę w przywództwie ruchów masowych. Liczy się arogancki gest, całkowite lekceważenie opinii innych, samotne wyzwanie rzucone światu.
Jedną z najbardziej uderzających cech udanego przywódcy ruchu masowego jest jego gotowość, by naśladować zarówno przyjaciół, jak i wrogów, zarówno dawne, jak i współczesne wzorce. Zuchwałość, tak niezbędna dla tego typu przywództwa, polega w równym stopniu na śmiałości naśladowania, jak i na śmiałości przeciwstawienia się światu. Być może kluczem do każdej heroicznej kariery jest nieograniczona zdolność do naśladowania, jednokierunkowe kształtowanie się według modelu. Ta nadmierna zdolność do imitacji wskazuje, że bohater nie posiada w pełni rozwiniętego i urzeczywistnionego „ja”. Jest w nim wiele tego, co prymitywne i stłumione. Jego siła leży w jego „martwych punktach” i w zatkaniu wszystkich ujść oprócz jednego.
Wszystkie ruchy masowe stawiają posłuszeństwo wśród najwyższych cnót i stawiają je na równi z wiarą: „jedność umysłów wymaga nie tylko doskonałej zgodności w jednej Wierze, lecz także całkowitego poddania i posłuszeństwa woli Kościołowi i Rzymskiemu Papieżowi jak samemu Bogu.”
Uwaga: Posłuszeństwo jest zabójcą umysłu.
O żywotnej potrzebie wolności słowa – prof. Jordan Peterson
Celem myślenia jest pozwolenie na to, by twoje myśli umarły zamiast ciebie – Jordan Peterson
Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki
Istnieje mniejsza indywidualna wyrazistość w człowieku czynu — budowniczym, żołnierzu, sportowcu, a nawet naukowcu — niż w myślicielu lub w kimś, u kogo twórczość wypływa z komunii z własnym „ja”. Człowiek ambitny i przedsiębiorczy ma w sobie wiele tego, co niedojrzałe i nieukształtowane. Nie jest się naprawdę przygotowanym do działania, dopóki nie jest się ogołoconym z wyodrębnionego i zróżnicowanego „ja”. Lud aktywny skłania się więc ku jednolitości.
Acta, non verba. Wyłącz mózg – za dużo myśli to prosta droga do porażki.
Taktyka „Alicji w krainie czarów”
Eksperyment Milgrama – Posłuszeństwo (Maj 1962)
Ludzie myśli rzadko dobrze współpracują, podczas gdy między ludźmi czynu zazwyczaj istnieje łatwa towarzyskość. Praca zespołowa jest rzadka w przedsięwzięciach intelektualnych i artystycznych, lecz powszechna — i niemal niezbędna — wśród ludzi czynu. Okrzyk „Chodźcie, zbudujemy sobie miasto i wieżę”
Hermann Rauschning, który początkowo uważał to nieustanne maszerowanie za bezsensowne marnotrawstwo czasu i energii, później rozpoznał jego subtelny efekt. „Maszerowanie odwraca ludzkie myśli. Maszerowanie zabija myślenie. Maszerowanie kończy z indywidualnością.”
Frustracja wypływa głównie z niemożności działania, a najbardziej boleśnie sfrustrowani są ci, których talent i temperament idealnie predysponują do życia czynu, lecz zostają skazani przez okoliczności na rdzewienie w bezczynności. Jak inaczej wytłumaczyć zaskakujący fakt, że Leninowie, Troccy, Mussolini i Hitlerowie, którzy większą część swojego życia spędzili na gadaniu w kawiarniach i na zebraniach, nagle okazują się najzdolniejszymi i najbardziej niestrudzonymi ludźmi czynu swoich czasów?
Udane działanie ma tendencję stawać się celem samym w sobie. Wysysa wszelkie energie i żary w swoje własne kanały. Wiara i święta sprawa, zamiast być najwyższym celem, stają się jedynie smarowidłem dla maszyny działania. Prawdziwy wyznawca, który odnosi sukces we wszystkim, co robi, zyskuje wiarę w siebie i zostaje pogodzony ze sobą samym i z teraźniejszością.
Uwaga: Pochwała „tego, co da się zrobić”.
Samopogarda, choćby mglista, wyostrza nam wzrok na niedoskonałości innych. Zazwyczaj usiłujemy ujawnić u innych te skazy, które ukrywamy w sobie.
Unifikacja jest bardziej procesem pomniejszania niż dodawania. Aby zostać wchłoniętym przez kolektywne środowisko, jednostka musi zostać ogołocona ze swojej indywidualnej wyrazistości. Musi zostać pozbawiona wolnego wyboru i niezależnego osądu. Wiele jej naturalnych skłonności i impulsów musi zostać stłumionych lub stępionych. Wszystkie te działania są aktami pomniejszenia. Elementy, które pozornie zostają dodane takie jak: wiara, nadzieja, duma, pewność, mają źródło negatywne. Uniesienie prawdziwego wyznawcy nie wypływa z zasobów siły i mądrości, lecz z poczucia wyzwolenia: został wyzwolony z bezsensownych ciężarów autonomicznego istnienia. „My, Niemcy, jesteśmy tacy szczęśliwi. Jesteśmy wolni od wolności.”
O ład w historii – Feliks Koneczny
Przygotowawcza praca podkopania istniejących instytucji, oswojenia mas z ideą zmiany i stworzenia podatności na nową wiarę może być dokonana tylko przez ludzi, którzy są przede wszystkim mówcami lub pisarzami i którzy są jako tacy rozpoznawani przez wszystkich.
Najlepsze przygotowanie gruntu pod ruch masowy wykonują ludzie, których głównym tytułem do uznania jest biegłość w posługiwaniu się słowem mówionym lub pisanym; że wykluwanie się właściwego ruchu wymaga temperamentu i talentów fanatyka; a ostateczne utrwalenie ruchu jest w dużej mierze dziełem praktycznych ludzi czynu.
Potęgi Zachodu były pośrednimi i nieświadomymi podżegaczami ruchów masowych w Azji nie tylko przez rozniecanie urazy (zob. Sekcja 1), lecz także przez tworzenie artykułujących się mniejszości poprzez pracę edukacyjną, która była w ogromnej mierze filantropijna. Wielu rewolucyjnych przywódców w Indiach, Chinach i Indonezji otrzymało swoje wykształcenie w konserwatywnych zachodnich instytucjach.
Uwaga: Paradoks. Aby się rozwijać, musisz edukować ludzi, ale to ostatecznie kładzie podwaliny pod twoją zagładę.
„Próżność” — powiedział Napoleon — „uczyniła Rewolucję; wolność była tylko pretekstem.”
To, co de Rémusat powiedział o Thiersie, jest być może prawdziwe dla większości ludzi słowa: „ma on o wiele więcej próżności niż ambicji; woli uznanie od posłuszeństwa, a pozór władzy od samej władzy. Konsultuj się z nim nieustannie, a potem rób, co tylko chcesz. Bardziej zwróci uwagę na okazywany mu szacunek niż na twoje działania.”
Uwaga: Lepiej być podziwianym i zamożnym niż sławnym i biednym.
„Wierzę, że to, co tak przygnębia reformatora, nie jest jego współczucie dla braci w niedoli, lecz — choćby był najświętszym synem Bożym — jego własna prywatna rana. Niech zostanie uleczona… a opuści swoich szlachetnych towarzyszy bez słowa przeprosin.”
Czeski historyk Palacký powiedział, że gdyby zawalił się sufit pokoju, w którym on i garstka przyjaciół pewnego wieczoru jedli kolację, nie byłoby czeskiego ruchu narodowego.
Tak więc poprzez podważanie obowiązujących przekonań i lojalności, wojowniczy człowiek słowa mimowolnie wywołuje w rozczarowanych masach głód wiary. Albowiem większość ludzi nie może znieść jałowości i daremności własnego życia, jeśli nie ma jakiegoś żarliwego oddania lub namiętnego dążenia, w którym mogłaby się zatracić. Tak więc, mimo siebie, szydzący człowiek słowa staje się zapowiedzią nowej wiary.
Uwaga: Ludzie słów są mgliści, jak powiedziałby Joseph Campbell o Jezusie, ale przygotowują grunt dla ludzi, którzy nie tolerują mglistości.
Autentyczny człowiek słowa sam może obejść się bez wiary w absoluty. Ceni poszukiwanie prawdy równie wysoko jak samą prawdę. Rozkoszuje się starciem myśli i grą argumentów. Jeśli formułuje filozofię czy doktrynę, są one raczej pokazem błyskotliwości i ćwiczeniem dialektycznym niż programem działania lub zasadami wiary. Jego próżność, to prawda, często skłania go do zaciekłej, nawet jadowitej obrony własnych spekulacji; ale jego odwołanie jest zwykle skierowane do rozumu, a nie do wiary.
Fanatycy i masy głodne wiary jednak mają tendencję nadawać takim spekulacjom pewność świętych ksiąg i czynić z nich źródło nowej wiary. Jezus nie był chrześcijaninem, tak jak Marks nie był marksistą.
Podsumowując, bojowy człowiek słowa przygotowuje grunt pod powstanie ruchu masowego: 1) dyskredytując istniejące doktryny i instytucje oraz odrywając od nich lojalność ludzi; 2) pośrednio wzbudzając głód wiary w sercach tych, którzy nie mogą bez niej żyć, tak że gdy nowa wiara zostaje ogłoszona, znajduje gorliwe przyjęcie wśród rozczarowanych mas; 3) dostarczając doktryny i haseł nowej wiary; 4) podkopując przekonania „lepszych ludzi” — tych, którzy potrafią radzić sobie bez wiary — tak że kiedy pojawia się nowy fanatyzm, nie mają już zdolności, by mu się przeciwstawić. Nie widzą sensu umierać za przekonania i zasady oraz poddają się nowemu porządkowi bez walki.
Tak więc, gdy bezbożny intelektualista wykonał swoje zadanie: Najlepsi są pozbawieni wszelkiego przekonania, a najgorsi są pełni namiętnej intensywności. Z pewnością jakieś objawienie jest bliskie, Z pewnością Drugie Przyjście jest bliskie. Teraz scena jest gotowa dla fanatyków.
Fakt, że ruchy masowe, gdy się pojawiają, często przejawiają mniej indywidualnej wolności niż porządek, który zastępują, zwykło się przypisywać podstępowi żądnej władzy kliki, która w krytycznym momencie porywa ruch i oszukuje masy, odbierając im wolność, która miała właśnie nadejść. W rzeczywistości jedynymi ludźmi oszukanymi w tym procesie są intelektualni prekursorzy.
Powstają przeciw ustalonemu porządkowi, szydzą z jego irracjonalności i nieudolności, potępiają jego nielegalność i opresyjność, wzywają do wolności samowyrazu i samorealizacji. Zakładają, że masy, które odpowiadają na ich wezwanie i ustawiają się za nimi, pragną tego samego.
Jednak wolność, której pragną masy, nie jest wolnością samo wyrazu i samorealizacji, lecz wolnością od nieznośnego ciężaru autonomicznego istnienia. Pragną wolności od „straszliwego ciężaru wolnego wyboru”, wolności od mozolnej odpowiedzialności za urzeczywistnianie swoich nieskutecznych jaźni i ponoszenie winy za wadliwy produkt.
Uwaga: Być może krypto wolność zawsze ostatecznie kończy się w stanie jeszcze bardziej autorytarnym.
Przyczyną tragicznego losu, który niemal zawsze spotyka intelektualnych „akuszerów” ruchu masowego, jest to, że niezależnie od tego, jak bardzo głoszą i wychwalają zjednoczony wysiłek, pozostają oni zasadniczo indywidualistami. Wierzą w możliwość indywidualnego szczęścia oraz w ważność indywidualnej opinii i inicjatywy. Lecz gdy ruch zaczyna się toczyć, władza przechodzi w ręce tych, którzy nie mają ani wiary, ani szacunku dla jednostki. I to nie dlatego, że ich lekceważenie jednostki daje im większą zdolność do bezwzględności, lecz dlatego, że ich postawa jest całkowicie zgodna z dominującą namiętnością mas.
Gdy stary porządek zaczyna pękać, on rzuca się w wir walki z całą swoją mocą i brawurą, by wysadzić w powietrze całe znienawidzone „teraz”. Rozkoszuje się widokiem świata, który kończy się nagle. Precz z reformami!
Skąd biorą się fanatycy? W większości z szeregów niekreatywnych ludzi słowa. Najistotniejszy podział między ludźmi słowa przebiega między tymi, którzy potrafią odnaleźć spełnienie w pracy twórczej, a tymi, którzy nie potrafią.
Marat, Robespierre, Lenin, Mussolini i Hitler są wybitnymi przykładami fanatyków wywodzących się z grona niekreatywnych ludzi słowa. Peter Viereck zauważa, że większość nazistowskich kacyków miała aspiracje artystyczne i literackie, których nie potrafiła zrealizować. Hitler próbował malarstwa i architektury; Goebbels — dramatu, powieści i poezji; Rosenberg — architektury i filozofii; von Schirach — poezji; Funk — muzyki; Streicher — malarstwa. „Prawie wszyscy ponieśli porażkę — nie tylko według zwykłego, pospolitego kryterium sukcesu, lecz według własnych kryteriów artystycznych.” Ich artystyczne i literackie ambicje „były pierwotnie znacznie głębsze niż ambicje polityczne i stanowiły integralną część ich osobowości.”
Jeśli twórczy człowiek słowa nie zdusi rodzącego się ruchu, wiążąc się z praktycznymi ludźmi czynu, albo jeśli nie umrze w odpowiednim momencie, prawdopodobnie skończy jako unikany samotnik, na wygnaniu albo przed plutonem egzekucyjnym.
Ruch jest zapoczątkowywany przez ludzi słowa, urzeczywistniany przez fanatyków, a utrwalany przez ludzi czynu.
Istnieją, rzecz jasna, rzadcy przywódcy tacy jak Lincoln, Gandhi, a nawet F.D.R., Churchill i Nehru. Nie wahają się wykorzystać ludzkich głodów i lęków, aby zespolić zwolenników i uczynić ich gorliwymi aż po śmierć w służbie świętej sprawy; lecz w przeciwieństwie do Hitlera, Stalina czy nawet Lutra i Kalwina, nie są skłonni używać szlamu sfrustrowanych dusz jako zaprawy w budowie nowego świata. Samo zaufanie tych rzadkich przywódców pochodzi z ich wiary w ludzkość i jest z nią splecione, ponieważ wiedzą, że nikt nie może być honorowy, jeśli nie obdarza szacunkiem rodzaju ludzkiego.
Ślepota fanatyka jest źródłem jego siły (nie dostrzega przeszkód), ale zarazem przyczyną jałowości intelektualnej i monotonności emocjonalnej.
Fanatyk jest również intelektualnie zarozumiały, a zatem niezdolny do nowych początków. U podstaw jego zarozumiałości leży przekonanie, że życie i wszechświat podporządkowane są prostej formule, jego formule. Wobec tego pozbawiony jest owocnych okresów błądzenia po omacku, kiedy umysł znajduje się niejako „w roztworze”, gotów na wszelkiego rodzaju nowe reakcje, nowe kombinacje i nowe początki.
Prawdopodobnie lepiej dla kraju, by gdy jego rząd zaczyna wykazywać oznaki chronicznej niekompetencji, został obalony przez potężny wybuch masowy — nawet jeśli obalenie to pociąga za sobą znaczne straty w życiu i majątku — niż by pozwolono mu upaść i rozpaść się samorzutnie. Prawdziwy przewrót społeczny jest często procesem ożywczym, odnawiającym i integrującym. Tam, gdzie pozwala się rządom konać powoli, rezultatem jest często stagnacja i rozkład, być może rozkład nieodwracalny.
Wpływy obce wydają się odgrywać znaczącą rolę w procesie odrodzenia społecznego. W przebudzeniu Arabii za czasów Mahometa czynne były wpływy żydowskie i chrześcijańskie. W przebudzeniu Europy z marazmu średniowiecza odnajdujemy również wpływy obce — grecko-rzymskie i arabskie.
Uwaga: Czy globalizacja naturalnie tworzy nacjonalistów?
Źródło: The True Believer Summary (and Quotes) by Eric Hoffer
Najnowsze komentarze