Zasada Gervaisa, albo Biuro według „Biura” – Venkatesh Rao

7 październik 2009

„W wielkim przemyśle nowe pomysły są zachęcane do podniesienia głowy, aby można je było od razu zmiażdżyć. Dział pomysłów dużej firmy to swego rodzaju laboratorium do izolowania niebezpiecznych wirusów” – Marshall McLuhan

„Specjalista to taka osoba, która nigdy nie popełnia drobnych błędów, zmierzając w kierunku wielkiej wtopy– Marshall McLuhan

Do tej pory, to jest do teraz, czyli po czterech latach, w końcu zrozumiałem ten serial.  Biuro nie jest przypadkową serią cynicznych żartów, mających na celu chwilowe złagodzenie egzystencjalnej rozpaczy pracowników  niskiego szczebla. To w pełni zrealizowana teoria zarządzania, która fałszuje 83,8% działu biznesowego w księgarni.  Teoria ta zaczyna się od znanego komiksu Hugh MacLeoda, Company Hierarchy (poniżej), a jej kamieniem węgielnym jest coś, co nazwę Zasadą Gervaisa, która zastępuje zarówno Zasadę Petera, jak i jej następcę, Zasadę Dilberta. Poza nawą komiksową jedynymi większymi i znaczącymi pracami zgodnymi z Zasadą Gervaisa są książki The Organization Man autorstwa Williama H. Whyte’a i Images of Organization autorstwa Garetha Morgana.

Zasada Gervaisa – Venkatesh Rao

Zasada Gervaisa, albo Biuro według „Biura” - Venkatesh Rao

Zanim przejdę do zasady i mojej interpretacji serialu Biuro, muszę wyłożyć trochę fundamentów (żebyście nie pomyśleli, że cały ten post to jakaś improwizacja oparta na kreskówkach). Będę opierać cały ten artykuł na amerykańskiej wersji serialu, która jest bardziej rozwinięta niż oryginalna brytyjska wersja, choć oryginał jest być może bardziej satysfakcjonująco ponury. Należy pamiętać, że jest to interpretacja serialu Biuro jako nauki o zarządzaniu; prawda w sztuce.  Krytycy literaccy/artystyczni chyba nie do końca to rozumieją. Będę miał kilka przelotnych komentarzy na temat komedii i sztuki tego wszystkiego, ale chodzi przede wszystkim o prawdy ujawnione przez serial, realizowane z powagą podobną do Dwighta.

 

Od szkoły Whyte’a do zasady Gervaisa

 

Kreskówka Hugh MacLeoda jest doskonałym symbolem nieortodoksyjnej szkoły zarządzania opartej na aksjomacie, że organizacje nie cierpią z powodu patologii; są one z natury patologicznymi konstrukcjami.  Wyidealizowane organizacje nie są doskonałe. Są doskonale patologiczne.  Tak więc, podczas gdy większość literatury dotyczącej zarządzania mówi o nieubłaganym dążeniu do ideału poprzez całkowite wdrożenie teorii organizacji, ta szkoła, którą będę nazywał szkołą Whyte’a, zalecałaby zrobienie minimum organizacyjnego, aby zapobiec chaosowi, a następnie zaprzestanie. Pozwólmy naturalnemu, choć zdekapitowanemu, indywidualistycznemu darwinizmowi działać poza tym punktem. Wynikiem tego jest hierarchia MacLeoda. Może być okropna, ale tak jak demokracja, jest najlepszym, co można zrobić.

Warstwa Socjopatów (pisana wielką literą) obejmuje darwinowskie/protestanckie typy etyczne, które napędzają organizację do funkcjonowania wbrew sobie. Warstwa Nieświadomych [bezradnych, ciemniaków] jest tym, co Whyte nazwał “Człowiekiem Organizacji”, ale archetyp zamieszkujący środek bardzo się rozwinął od czasu, gdy Whyte napisał swoją książkę (w latach pięćdziesiątych).  Frajerzy [przegrani] nie są społecznymi przegranymi (jako przeciwieństwo “fajnych”), ale ludźmi, którzy zawarli złe układy ekonomiczne – rezygnując z kapitalistycznego dążenia do stałej wypłaty. Nie wymyślam tego związku. Rozważmy ten fragment z książki „The Organization Man”:

„Ze wszystkich ludzi organizacji, prawdziwym wykonawcą jest ten, kto pozostaje najbardziej podejrzliwy wobec Organizacji. Jeśli jest jedna rzecz, która go charakteryzuje, to jest to zaciekłe pragnienie kontrolowania własnego losu i, w głębi duszy, niechęć do oddania tej kontroli Organizacji, bez względu na to, jak aksamitny jest jej uścisk… chce dominować, a nie być zdominowanym… Wielu ludzi z wielkich obszarów średniego szczebla zarządzania może stać się prawdziwymi wyznawcami Organizacji… Ale najzdolniejsi nie mają tego ukojenia.”

W tamtych czasach Whyte był skrajnym pesymistą. Widział znaki, że w walce o dominację pomiędzy Socjopatami (których podziwiał jako tych, którzy faktycznie sprawiają, że organizacja jest skuteczna wbrew sobie) a Człowiekiem Organizacji ze średniego szczebla, ten drugi wygrywa. Mylił się, ale nie w taki sposób, jak by się wydawało. Socjopaci pokonali Ludzi Organizacji i zamienili ich w Nieświadomych [ciemniaków] nie poprzez zreformowanie organizacji, ale poprzez stworzenie meta-kultury darwinizmu w gospodarce: opartej na zmianie pracy, fuzjach, przejęciach, zwolnieniach, kataklizmach, reorganizacjach, outsourcingu, bezlitosnych ekosystemach start-upów i brutalnych najazdach korporacji. W tym przerażającym meta-świecie Tytanów Człowiek Organizacji stał się Człowiekiem Nieświadomym. Dziś, gdy organizacja staje się zbyt krucha, zbiurokratyzowana i oderwana od rzeczywistości, jest po prostu zabijana, rozdzierana i kanibalizowana, a nie reformowana. Wynikiem tego jest współczesny twórczo-destrukcyjny cykl życia firmy, który będę nazywał Cyklem Życia MacLeoda.

Cykl Życia Firmy według MacLeoda

Socjopata z pomysłem rekrutuje wystarczającą liczbę Frajerów, aby rozpocząć cykl. W miarę jak cykl się rozrasta, potrzebna jest warstwa Nieświadomych [ciemniaków], aby przekształcić to w kontrolowaną reakcję, a nie w uciekającą eksplozję. W końcu, gdy wartość osiąga malejące przychody, zarówno socjopaci, jak i frajerzy odchodzą, a Nieświadomi zaczynają dominować. W końcu pusta, krucha skorupa zapada się pod własnym ciężarem, a wszystko, co ma wartość, jest przetwarzane przez socjopatów zgodnie z logiką meta-firmy.

Warstwa Frajerów MacLeoda długo mnie zastanawiała, ponieważ interpretowałem ją w kategoriach kulturowych: rodzaj osoby, którą nazywamy “frajerem”. Choć niektórzy mogą być przegrani także w tym sensie, to są to przede wszystkim przegrani w sensie ekonomicznym: ci, którzy z różnych powodów zawarli (lub zostali zmuszeni do zawarcia) złej ekonomicznej umowy. Zrezygnowali z pewnego potencjału długoterminowej wolności gospodarczej (jako kapitaliści) na rzecz krótkoterminowej stabilności ekonomicznej. Przehandlowali wolność za, krótko mówiąc, stałą wypłatę. W rzeczywistości produkują, ale nie są wynagradzani proporcjonalnie do wartości, którą tworzą (ponieważ ich wynagrodzenie jest ustalane przez Socjopatów działających w warunkach poważnej pokusy nadużyć). Obciążają swoje życie hipoteką i mają nadzieję umrzeć, zanim ich pieniądze się skończą. Dobra wiadomość jest taka, że Frajerzy mają dwie drogi wyjścia, do których przejdziemy później: zmienić się w Socjopatę lub zamienić się w pracowników operujących na poziomie minimum. Frajerzy skazani na bezmyślność nie mają wyboru.

W oparciu o cykl życia MacLeoda możemy również rozdzielić te trzy warstwy w zależności od czasu wejścia i wyjścia z organizacji. Socjopaci wchodzą do organizacji i wychodzą z nich do woli, na każdym etapie i robią wszystko, aby wyjść na prowadzenie. Wnoszą kreatywność we wczesnych etapach życia organizacji, neurotyczne przywództwo w środkowych etapach oraz zimną krew w późniejszych etapach, gdzie podejmują decyzje takie jak fuzje, przejęcia i zwolnienia, na które inni są zbyt przerażeni lub zbyt współczujący, aby je podejmować. To oni są również w stanie w równie bezosobowy sposób wykorzystać pomysł na wczesnym etapie do rozwoju na początku, uśmiercić jeden dobry pomysł, aby skoncentrować zasoby na innym w fazie dojrzałości, oraz wydoić pomysł u kresu życia poprzez strategie rynkowe typu “harvest-and-exit [doprowadzić do maksymalizacji zysków, a następnie ewakuacja]”.

Frajerzy lubią czuć się dobrze w swoim życiu. Są poszukiwaczami szczęścia, a nie graczami z wolą władzy, wchodzą i wychodzą reaktywnie, w odpowiedzi na meta-darwinowskie trendy w gospodarce. Ale nie są bardziej lojalni wobec firmy niż socjopaci. Mają za to lojalność wobec poszczególnych ludzi i zaangażowanie w odnajdywanie spełnienia w pracy, kiedy mogą, i dryfowaniu, kiedy nie mogą.

Nieświadomi to ci, którym brakuje kompetencji, aby swobodnie krążyć po gospodarce (w przeciwieństwie do Socjopatów i Frajerów), i budują perwersyjne poczucie lojalności wobec firmy, nawet jeśli wydarzenia sprawiają, że jest całkowicie jasne, że firma nie jest wobec nich lojalna. Aby się utrzymać, muszą być zdolni do tworzenia wyszukanych złudzeń opartych na wyidealizowanych wyobrażeniach o firmie – doskonale patologicznych jednostkach, o których wspomniałem. Jeśli nie zostaną wyparci przez siły, którym nie mogą się oprzeć, trzymają się tak długo, jak to możliwe, długo po tym, jak Socjopaci i Frajerzy odeszli (w złośliwej historii naszej planety Douglasa Adamsa ludzkość została założona przez statek kosmiczny pełen Nieświadomych, wysłany tu przez intrygujących Socjopatów). Gdy zostaną wyrzuceni na otwarty ocean, to właśnie oni są najbardziej narażeni na całkowitą zagładę.

Co prowadzi nas do naszej głównej idei. Jak animowana jest zarówno piramida, jak i jej cykl życia. Dynamiką rządzi prawo organizacji Newtona: Zasada Gervaisa.

 

Zasada Gervaisa i jej konsekwencje

 

Zasada Gervaisa brzmi następująco:

„Socjopaci, w swoim własnym najlepszym interesie, świadomie promują frajerów o ponadprzeciętnych wynikach na stanowiska kierownicze średniego szczebla, wychowują frajerów o niższych wynikach na socjopatów i pozostawiają przeciętnych frajerów operujących na poziomie minimalnego wysiłku, aby radzili sobie sami.”

Zasada Petera – czy osiągnąłeś próg własnej niekompetencji?

Zasada Gervaisa różni się od Zasady Petera, którą powierzchownie przypomina. Zasada Petera głosi, że wszyscy ludzie są awansowani do poziomu swojej niekompetencji. Opiera się ona na założeniu, że przyszłe awanse są oparte na przeszłych wynikach. Zasada Petera jest błędna z tego prostego powodu, że kadra kierownicza nie jest aż tak głupia i nie ma aż tak dużo miejsca w zwężającej się ku górze piramidzie. Wiedzą, co trzeba zrobić, aby kandydat do awansu osiągnął wyniki na danym poziomie. Jeśli więc w warunkach niedoboru możliwości i tak promują ludzi ponad ich kompetencje, to musi być ku temu dobry powód.

Scott Adams, widząc inną wadę Zasady Petera, zaproponował Zasadę Dilberta: firmy mają tendencję do systematycznego promowania swoich najmniej kompetentnych pracowników na stanowiska kierownicze średniego szczebla, aby ograniczyć szkody, jakie mogą wyrządzić. To również jest nieprawdą. Zasada Gervaisa przewiduje coś dokładnie odwrotnego: że najbardziej kompetentni będą awansować na stanowiska średniego szczebla. Michael Scott był gwiazdą sprzedaży, zanim stał się Nieświadomym menedżerem średniego szczebla. Najmniej kompetentni pracownicy (ale nie wszyscy – tylko niektórzy oświeceni niekompetentni) zostaną awansowani nie do poziomu zarządzania średniego szczebla, ale szybko do zarządzania wyższego szczebla. Do poziomu Socjopaty.

A na wypadek, gdybyście się zastanawiali, nieoświecone niedorajdy zostają zwolnione.

Pozwólcie, że zilustruję logikę i implikacje tej zasady przykładami z serialu.

 

Kariera Nieświadomych

 

W trzecim sezonie dyrektorzy Dunder-Mifflin decydują się na połączenie oddziałów w Stamford i Scranton, zwalniając większość tych z Scranton, w tym Michaela Scotta. Jego odpowiednik, kierownik oddziału Socjopata w Stamford, którego awans jest przesłanką reorganizacji, oportunistycznie wykorzystuje swój zbliżający się awans na stanowisko kierownicze u konkurencji, pozostawiając firmę w nieładzie. Dyrektorzy Dunder-Mifflin, zmuszeni do radzenia sobie z konsekwencjami, i tak cynicznie rozgrywają teraz nielogiczną reorganizację, zamykając Stamford i zamiast tego pozostawiając Michaela z połączonym oddziałem. Dyrektorzy (David Wallace i Jan Levinson-Gould) są całkowicie świadomi całkowitej niekompetencji Michaela. Ich kalkulacje są oczywiste: udostępnienie Michaelowi rozbudowanego oddziału pozwala im odnieść krótkoterminowy sukces i zyskać czas na wymanewrowanie się z konieczności osobistego ponoszenia konsekwencji długoterminowych.

Uwaga Jima na temat dramatu jest odkrywcza. Porównując Michaela do swojego socjopatycznego kolegi, mówi: „Cokolwiek by nie powiedzieć o Michaelu, nigdy nie zrobiłby czegoś takiego”, co jest świadectwem zdeterminowanej, złudnej lojalności Michaela wobec firmy, która nigdy nie będzie lojalna wobec niego. Możemy śmiało założyć, że poprzedni awans Michaela na kierownika regionalnego nastąpił w podobnych okolicznościach bezdusznych krótkoterminowych kalkulacji socjopatów.

Dlaczego więc promowanie Frajerów, którzy osiągają ponadprzeciętne wyniki, jest logiczne? Prosty powód jest taki, że jeśli osiągasz zbyt wysokie wyniki na poziomie przegranego, jasne jest, że jesteś idiotą. Już zawarłeś złą umowę, a teraz dostarczasz więcej wartości niż potrzebujesz, czyniąc swoją umowę jeszcze gorszą. Jeśli bardzo szybko nie udowodnisz, że znasz swoją wartość, skutecznie negocjując więcej pieniędzy i/lub władzy, zostaniesz uznany za ciemnego [niezorientowanego] Frajera, którego można wykorzystać. W pewnym momencie Darryl, starając się o podwyżkę, ku swojemu zdumieniu dowiaduje się, że podwyżka, o którą prosi, sprawiłaby, że jego pensja byłaby wyższa niż Michaela. Michael nie wynegocjował lepszej umowy od 14 lat. Darryl — Frajer podejmujący minimum wysiłku z zapędami do bycia Socjopatą — nie gubi kroku. Przekonuje i trenuje Michaela, aby poprosił o podwyżkę dla siebie, aby mógł dostać swoją.

Frajer, którego można wciągnąć w kiepskie interesy, stanie się jednym z Nieświadomych. Dlatego są awansowani: są warci jeszcze więcej jako Nieświadome pionki w środku niż jako bezpośredni pracownicy na dole, gdzie wystarczy przeciętny, racjonalnie niezaangażowany Frajer. Na dole osoby osiągające lepsze wyniki mogą jedynie dodać przewidywalną wartość. W środku mogą być używani przez Socjopatów, aby uniknąć konsekwencji machinacji wysokiego ryzyka, takich jak reorganizacje.

 

Kariera Socjopaty

 

Przykładem realizacji części zasady “przyspieszonej kariery lenia” jest Ryan, stażysta. Szybko się sprawdza i szybko dowiaduje się i akceptuje, że jest niekompetentny jako sprzedawca. Ale jest urodzonym pragmatykiem z zapał, ambicją, odwagą i brakiem zasad, aby dostać się na szczyt.  Zamiast więc tracić czas na starania, by stać się dobrym w sprzedaży, wkracza w tryb oportunisty “czekaj – obserwuj – łap”. Ale nie jest wymeldowany; jest zaangażowany, ale w sposób eksperymentalny, szukając swojego otwarcia. Różnica między nim a przeciętnym zrezygnowanym  Frajerem została zilustrowana w jednej genialnej scenie z początku jego kariery. Sugeruje on, podczas grupowego układania w magazynie, aby utworzyć brygadę wiaderkową, która będzie pracować wydajniej. Frajer robiący niezbędne minimum Stanley mówi mu chłodno, że “to jest sytuacja, w której nie ma czasu na pracę”. Ten tekst mógłby się odnosić do całego życia Stanleya.

Odpowiedź Stanleya pokazuje zarówno jego inteligencję, jak i jasną samoświadomość jego Frajerskiego układu z firmą. Działa więc zgodnie z mieszanką instynktu samozachowawczego i dryfowania wymagającego minimalnego wysiłku. To samo dotyczy wszystkich innych osób w warstwie Frajerów, z wyjątkiem tych, którzy osiągają lepsze wyniki: Dwighta i Andy’ego (a we wcześniejszym wcieleniu jako sprzedawca – Michaela).

Przyszły socjopata musi osiągać słabe wyniki na samym dole. Jak przeciętny Frajer, zdaje sobie sprawę, że układ jest naprawdę kiepski. Jednak w przeciwieństwie do przegranych, którzy unikają ryzyka, nie stara się jak najlepiej wykorzystać złej sytuacji, robiąc wystarczająco dużo, aby sobie poradzić. Nie ma zamiaru tak po prostu zadowolić się tym co ma. Bardzo szybko dochodzi do wniosku — poprzez eksperymenty i szybkie porażki — że nie warto stać się dobrym w grze Frajerów. Następnie osiąga znacznie gorsze wyniki w powierzonych mu zadaniach, aby uwolnić energię i skoncentrować się na manewrowaniu ku górze. Wie, że jego słabe wyniki nie są trwałe, ale i tak nie ma zamiaru zostać pracownikiem-Frajerem przez całe życie. Podejmuje skalkulowane ryzyko, że znajdzie sposób na awans, zanim zostanie zwolniony za niekompetencję.

Postać Ryana znakomicie pokazuje tę ścieżkę. Kiedy szefowa Michaela i dominująca kochanka, Jan, przechodzi załamanie psychotyczne, jej szef, wybitny socjopata David Wallace, nie ma wielkich nadziei na to że to się dobrze zakończy. Przygotowując kolejny ruch aby załatać problem, dzwoni do Michaela i rozmawia z nim o zajęciu miejsca Jan. Ale kiedy reszta biura dowiaduje się o zbliżającej rozmowie kwalifikacyjnej Michaela (podczas farsowych prób Michaela wykorzystania konkursu w stylu „Prztrwanie”, aby wybrać swojego następcę, co, jak można było przewidzieć, tylko Dwight traktuje poważnie), prawdziwi socjopaci działają. Jim i jego dziewczyna Socjopatka, Karen, natychmiast dzwonią do Davida i ogłaszają swoje kandydatury na to samo stanowisko. Nieznany im Ryan, stażysta, który został nowicjuszem, również dostrzegł okazję. Rezultat jest spektakularny: Ryan dostaje pracę, Michael przegrywa, Karen awansuje na kierownika oddziału w Utica, a Jim — który wciąż nie do końca pogodził się ze swoim wewnętrznym Socjopatą — wraca do Scranton. Później dowiadujemy się — zgodnie z zasadą Gervais — że David Wallace nigdy poważnie nie uważał Michaela za coś więcej niż tymczasową ostatnią deskę ratunkową. Dużo później, w zeznaniu podczas pozwu Jan przeciwko firmie, ujawnia, że Michael nigdy nie był poważnym kandydatem.

 

Kariera Frajera

 

Kariera Frajera jest najłatwiejsza do zrozumienia.

Poprzez zawarcie kiepskiej umowy i nie obierając trajektorii na bycie Nieświadomym ani Socjopatą, musi jak najlepiej wykorzystać złą sytuację. Najbardziej racjonalną rzeczą do zrobienia jest rozluźnienie się i robienie niezbędnego minimum. Robienie więcej byłoby nierozsądną rzeczą do zrobienia jaką robią Nieświadomi. Robienie mniej wymagałoby wysokoenergetycznych machinacji Socjopaty, ponieważ stwarza on narzuconą sobie presję czasu.

Tak więc Frajer — tak naprawdę wcale nie frajer [przegrany], jeśli się nad tym zastanowić — robi co jest do zrobienia, nie prosi o wiele i znajduje sens w swoim życiu gdzie indziej. Dla Stanley’a są to krzyżówki. Dla Angeli jest to bezbarwne życie religijne. Dla Kevina to jego zespół rockowy. Dla Kelly jest to bezmyślna rozrywka w popkulturze. Pam ma swoje malarskie ambicje. Meredith jest alkoholiczką. Oscar, ironiczny homoseksualista, ma swoją intelektualną pozę. Creed, chodzące dziwadło, maszeruje w rytm swojego własnego, nieznanego innym bębna (jest najbardziej racjonalnie sprawdzonym ze wszystkich frajerów).

Jeśli pominiesz wyraźnie naznaczone Nieświadome postacie, Dwighta i Andy’ego, pozostaną ci dwie najciekawsze postacie w serialu: niepewnego Socjopaty, Jima i dziwnego Toby’ego. Toby to ciekawy przypadek — intelektualnie socjopata, ale bez energii i ambicji, by być aktywnym socjopatą. Więcej o tej dwójce później.

 

Pojawienie się hierarchii MacLeoda

 

Jakkolwiek nikczemnie to wszystko brzmi, w rzeczywistości jest całkiem wydajne, biorąc pod uwagę nieuchronność hierarchii i cyklu życia MacLeoda. Socjopaci wiedzą, że jedynym sposobem, aby organizacja była zdolna do przetrwania, jest buforowanie intensywnej chemii między producentami-Frajerami a liderami-Socjopatami z wystarczającą ilością Nieświadomych dopełnień pośrodku, aby złagodzić ryzyko biznesowe. Bez tego firma eksplodowałaby jak bomba atomowa, zamiast generować energię stabilnie jak reaktor. Z drugiej strony firma nie przetrwałaby zbyt długo bez wystarczającej liczby ludzi myślących na zimno i w sposób wyrachowany. Przeciętni, w większości niezaangażowani Frajerzy mogą osiągać malejące marże, ale nie trwałe wyniki lub wzrost. Potrzebujesz do tego stałych dostaw socjopatów i nie możesz tracić czasu na powolne przesuwanie ich w górę w szeregach, zwłaszcza że standardowa ścieżka awansu/rozwoju jest zaprojektowana przede wszystkim po to, by manewrować Nieświadomymi na pozycję tam, gdzie są potrzebni. Socjopaci muszą być spuszczeni z kagańca w jak największym stopniu, aby faktycznie prowadzić biznes, z oficjalnymi tytułami lub bez nich.

Tak więc Ryan płynie prosto na szczyt, gdzie robi to, czego się od niego oczekuje — prowadzi odważną grę strategiczną, budując działanie internetowego kanału sprzedaży. Jak każdy duży ruch strategiczny, operacja wiąże się z ryzykiem i kończy się niepowodzeniem. I tutaj okazuje się, że Ryan wciąż nie jest wystarczająco doświadczony jako socjopata. Głupio idzie drogą Enronu, próbując fałszować księgi, aby uniknąć porażki, ale zostaje przyłapany i aresztowany. Prawdziwy mistrz Socjopata, taki jak David Wallace, zamiast tego zauważyłby zbliżającą się porażkę, awansowałby Michaela do przejęcia władzy (który byłby oczywiście tak zadowolony z otrzymania nowego tytułu białego słonia, że nie dostrzegłby zbliżającej się katastrofy) i kazałby mu wziąć winę za nieuchronną porażkę. Całkowicie legalne i skuteczne.

 

Organizacja jako Więzienie Psychiczne

 

Co prowadzi nas do innej ważnej książki o zarządzaniu, która jest zgodna z zasadą Gervais, Images of Organization, magisterskiego studium Garetha Morgana na temat metafor, za pomocą których rozumiemy organizacje. Spośród ośmiu systemowych metafor zawartych w książce, najbardziej istotna jest tutaj metafora organizacji jako psychicznego więzienia. Obraz pochodzi z alegorii jaskini Platona, w którą nie będę się tutaj zagłębiał. Dość powiedzieć, że dzieli ludzi na tych, którzy rozumieją, jak naprawdę działa świat (socjopatów i samoświadomych leniwych Frajerów) i tych, którzy tego nie rozumieją (nadmiernie wydajni Frajerzy i Nieświadomi w środku).

W tym miejscu Gervais wkroczył na nowy poziom, przede wszystkim dlatego, że jako artysta interesuje go subiektywne doświadczenie bycia bezdomnym (większość komedii sytuacyjnych opowiada o Frajerach). Dla twojego codziennego Socjopaty wystarczy przykleić etykietkę komuś, kto nie ma pojęcia i nim manipulować. Gervaisowi udało się stworzyć bardzo przekonujący portret Nieświadomego, dzieło sztuki o prawdziwej wartości biznesowej.

Oto ostateczne wyjaśnienie karier Michaela Scotta (i Davida Brenta): znajdują się w sytuacji, w której muszą wyjaśnić swój własny pozorny, nieoczekiwany i niezbadany sukces. Łatwo wytłumaczyć porażkę. Przypadkowy sukces jest trudniejszy. Pamiętaj, że promuje się ich głównie jako pasywnych pionków, aby albo pozwolić Socjopatom uniknąć ryzyka związanego z ich działaniami, albo zrobić miejsce dla Socjopatów, aby szybciej poruszali się w górę. Są przedstawiani z interesującą odrobiną dysonansu poznawczego: nominalnie otrzymują większą władzę, ale w rzeczywistości są bezpiecznie usuwani ze ścieżek władzy. Muszą wybrać albo konstruowanie fałszywych narracji, albo odrzucanie pozornych możliwości.

Dysonans poznawczy – Festinger i Carlsmith [1954]

Nieświadomi rozwiązują ten dysonans, wybierając wiarę w rzeczywistość organizacji. Nie każdy jest zdolny do tego poziomu zawieszenia niewiary. Zarówno Ricky Gervais (David Brent), jak i Steve Carrel (Michael Scott) doskonale grają świetnie narysowane postacie. Najbardziej widoczną oznaką ich zdolności do samooszukiwania się jest ich całkowita niezdolność do wygenerowania oryginalnej myśli. Cytują wersety filmowe, teksty i fatalnie podszywają się pod postacie z filmów (w pewnym momencie Michael pyta: „Mówisz do mnie?”, co w mistrzowskim pokazie zamieszania przypisuje „Alowi Pacino, Wściekłemu bykowi”). W odniesieniu do większości tego, co ma do powiedzenia, szuka po omacku pustych frazesów biznesowych, wykorzystując je z oszałamiającą niekompetencją. Kiedy Michael mówi, próbuje, jak dziecko, naśladować nieskazitelną gadkę [Powertalk], którą posługują się socjopaci, tacy jak Jan i David Wallace. Jest nieświadomy faktu, że Socjopaci używają tego rodzaju gadki jako zakodowanego języka, za pomocą którego mogą jednocześnie podtrzymywać (niezbędne) urojenia Nieświadomych i komunikować się ze sobą.

Nie tylkoSocjopaci spiskują, by podtrzymać urojenia Michaela. Tak samo robią mający wywalone Frajerzy, czasem z uprzejmości, a czasem dla własnego interesu. W jednym szczególnie doskonałym podsumowaniu Oscar opisuje zbliżającą się ceremonię wręczenia nagród „Dundies” (prawdziwy pomnik dobrowolnego urzeczywistnienia urojeń Michaela) jako „The Dundies są trochę jak przyjęcie urodzinowe dla dzieci. Idziesz na nie, i naprawdę nie masz tam nic do roboty, ale dzieciak świetnie się bawi, więc ty… w sumie tam jesteś. To jest… Tak to mniej więcej wygląda.

Ale Michael nie jest całkowicie marionetką. Pod warstwami zaprzeczeń ukryte jest jasne zrozumienie jego własnego, beznadziejnego, bezsilnego życia, co czyni go nieznacznie bardziej zorientowanym niż, powiedzmy, Dwight. Jego odpowiedzią jest szaleńcza i desperacka manipulacja dramatem fałszywej walidacji [dowartościowywania], który został ustawiony na jego korzyść. Część z tego cyrku odbywa się za świadomą zgodą jego pomocników. Podobnie jak doświadczeni improwizatorzy, w pewnych granicach, reszta biura przestrzega zasady porozumienia w Cyrku Michaela (w genialnym meta-komentarzu, w jednym odcinku widzimy Michaela w jego własnym niemożliwie najgorszym stanie, podczas zajęć z improwizacji, gdzie rujnuje każdy pojedynczy skecz).

Ale wielka narracja Michaela wymaga ciągłej, wyczerpującej pracy, aby nadążyć. Musi wzmocnić i wciągnąć nawet najdrobniejszy fragment dowartościowania się w służbę swojego scenariusza. Kiedy w chwili słabości Jim okazuje mu autentyczną pewność siebie, Michael jest tak podekscytowany, że zamienia ten moment w głęboką wyimaginowaną przyjaźń, praktycznie stając się prześladowcą, a nawet naśladując fryzurę Jima. Z drugiej strony nadmiernie tłumi nawet najmniejsze potencjalne uszczerbki na swoim wizerunku. Jego cienkoskórnośc dostała bzika. Rzeczywistość jest zaplombowaną psychotyczną naglącą potrzebą, ale aby to zrobić, musi najpierw zbadać ją z równą pilnością. I tak, kiedy Jim (w pierwszym prawdziwym ruchu Socjopaty w swojej karierze) organizuje prywatne spotkanie z odwiedzającym Davidem Wallace’em, aby wykroić awans, Michael próbuje zepsuć spotkanie. Kiedy grzecznie się odwraca, natychmiast zmienia scenariusze i udaje, że jest zbyt zajęty i że to on nie może przyjść. A potem i tak zakrada się do sali konferencyjnej, najpierw z różnymi wymówkami, a na koniec ukrywając się w wózku z serem jak koń trojański.

Ten rodzaj ciężkiej pracy nad utrzymaniem teatru własnych urojeń, na wpół świadomy tego, że to robi, czyni Michaela prawdziwym kandydatem do awansu w szeregi Nieświadomych. Dwight jest interesujący właśnie dlatego, że brakuje mu zdolności Michaela do tego patologicznego meta poznania i zdolności do oferowania częściowo wiarygodnych scenariuszy, które inni mogą przynajmniej pomóc wzmocnić. Dwight nie jest wystarczająco utalentowany w Nieświadomości, aby kiedykolwiek awansować.

 

Czy jest tego więcej?

 

Jasne, że tak. Nawet nie zarysowaliśmy powierzchni. Dwight, Jim i Toby zasługują na osobny esej. Michael i Ryan prawdopodobnie również zasługują na jednego, oprócz moich szybkich szkiców tutaj. Są też inne zasady, lematy i różne konstrukcje teoretyczne. Ale powstrzymam się. Być może wśród czytelników tego bloga nie ma tak wielu oglądających serial Biuro, jak sobie wyobrażam. Powiedzcie mi, czy chcecie więcej.

Zakończę jedną myślą: Gervais zasługuje na nagrody Nobla zarówno w dziedzinie literatury, jak i ekonomii.

Źródło: The Gervais Principle, Or The Office According to “The Office”

 

Zobacz na: Koniec mężczyzn – Hanna Rosin [2010]
Życiowa rada Simona Sineka która zmieni Twoją przyszłość