Najlepsza strategia wychowawcza, o której nikt ci nie powie – Rian Stone
4 październik 2021
Widzę w sieci pełno „samców alfa-tatusiów”, którzy mówią innym facetom, jak wychowywać dzieci.
„Ja bym wychowywał dzieci tak i tak, gdybym je miał, ale jestem pewien, że to by zadziałało!”
„Jestem ojcem już całe 3 miesiące! Teraz z moją życiową mądrością wytłumaczę chłopstwu, jak wychować wojowników-poetów!”
„Moim celem jest wychować dziecko tak, jak chciałbym, żeby mój ojciec wychował mnie. On nie dałby rady unieść tego, co ja uniosłem, i być tak zajebisty, jak ja jestem.”
Nie jestem alfą-tatusiem (jeszcze), ale mam nosa do wykrywania ściemy. Ktoś tu potrzebuje przewartościowania.
I choć nie miałem (jeszcze) przyjemności dołączyć do grona mężczyzn z dowodem na uprawiany seks i nierozwiązanymi traumami z dzieciństwa, to miałem przyjemność być wychowywany przez jednego z nich. Dorastałem z mocnym poczuciem własnej wartości, umiejętnością przetrwania małych emocjonalnych dram i dobrym okiem do rozpoznawania typów facetów, którzy nadawaliby się idealnie do zabawy w „zgadnij, kto siedzi w tym samym okopie po drugiej stronie błotnego bagna — Francuz czy Prusak i nic więcej”. Dość napięcia, czas na:
Zasady Super-Taty
Życzenie, że byłbym tam, gdzie byłem, gdy marzyłem, że będę tu.
Twój ojciec wychowywał cię najlepiej, jak umiał. Albo poświęcał ci za dużo uwagi i teraz desperacko szukasz własnej tożsamości, albo dawał ci jej za mało i teraz wkurzasz się, że licznik twoich życiowych przytuleń jest tak żałośnie niski. Tak czy siak, pierwsza zasada brzmi: traktuj swoje dziecko jak bigos (powtórkę, drugą szansę).
Wbrew obiegowym opiniom dzieci to nie są ludzie. Dzieci to raczej przedłużenie twojego ego. W końcu połowa twojego genetycznego pakietu siedzi w tej drugiej osobie, która ma własne myśli, uczucia, motywacje i dopiero się rozwija (no dobra, wszyscy się rozwijamy), więc najzdrowsze podejście to olać ich poczucie własnego „ja” i zamiast tego pogrzebać przy programie, który zainstalował w tobie twój ojciec. Kto nie kocha rywalizacji ze starym? Tylko musisz się spieszyć, bo zanim twój syn osiągnie wiek, w którym sam będzie żałował, że nie był tam, gdzie chciał być, twój ojciec już nie żyje i nie będziesz miał tych kilku cennych lat, żeby mu to wytknąć.
Najlepsze więzi to dożywotnie, bezsensowne więzi rywalizacyjne, zapytaj tylko Hrabiego Monte Christo.
Jesteś najlepszy. Nikt ci nie dorówna
Widzisz, twój ojciec wychowywał cię najlepiej, jak potrafił, ale to oczywiście było za mało. Na szczęście ty jesteś najwspanialszym facetem na świecie (szkoda, że reszta jeszcze tego nie zauważyła, prawda?), więc i tak udało ci się zrobić z siebie tę historię sukcesu, którą jesteś dziś. Niestety, masz prawie pewność, że twój syn nie ma w sobie tej samej twardości, determinacji i tego nieuchwytnego czegoś, co ty miałeś, więc przede wszystkim:
Nie wychowuj swojego syna tak, jak ciebie wychowywano, bo spieprzysz go na amen.
Jeśli twój ojciec kazał ci pracować w wakacje, nie rób tego jemu. Jeśli twój ojciec NIE kazał ci pracować w wakacje, to upewnij się, że od 15. roku życia kopie rowy. I co najważniejsze: przy każdej okazji wygłaszaj mu kazania o lekcjach, których ty się nauczyłeś, przeżywając trudy, przed którymi jego właśnie chronisz.
Jeśli rodzinne komedie sytuacyjne z lat 80. nauczyły mnie czegoś (a nauczyły na pewno), to tego, że 30-sekundowe przemówienie pod koniec dnia waży więcej niż jakiekolwiek prawdziwe doświadczenie, które mógłby zdobyć.
Alternatywa jest taka, że musisz odpuścić kontrolę, pozwolić mu żyć jak indywidualnej osobie i tylko prowadzić go w stronę radzenia sobie z własnymi błędami. To jednak za dużo niepewności, więc lepiej po prostu grajcie w piłkę nożną. A w przerwach między celowym „puszczaniem go w stronę bramki” możesz mu opowiadać, jak to kiedyś ty dostawałeś się pod bramkę i składałeś się do mocnego kopnięcia jak prawdziwi faceci kiedyś.
To, co robisz, to najlepsze, co mógłbyś robić
Jeśli czegokolwiek nauczyłeś się w życiu, to tego, że autorefleksja to strata czasu, czas ten lepiej przeznaczyć na szukanie czegoś nowego i pewnego. Jeśli wczoraj odkryłeś „tajną strategię wychowawczą”, to dziś jest ona jedyną właściwą strategią. Jutro każdy rozsądny rodzic będzie tak robił, a cała reszta wychowa przegrywów. A ty przecież nie jesteś przegrywem, prawda?
Tak myślałem.
Proces jest praktycznie niezawodny. Wymyśl coś, pochwal się tym w mediach społecznościowych, a inni „samce alfa-tatusie” dodadzą pikselowe serduszka do twoich rewelacji. Każdego, kto się nie zgodzi, można łatwo zneutralizować. Zapytaj go, ile ma dzieci. Jeśli mniej niż ty albo młodsze niż twoje, to gratulacje, właśnie dostałeś darmową kartę „odwal się ze swoim gównem”. Wystarczy odpowiedzieć:
„Zrozumiesz, jak twoje dziecko będzie miało [tu wstaw wiek swojego dziecka]”.
A jeśli ktoś ma więcej dzieci albo większe doświadczenie? Bez stresu. Tacy ludzie są zwykle zbyt zajęci faktycznym wychowywaniem dzieci… albo śmiechem z twoich postów. Niech się śmieją, im niepotrzebne są sekrety i triki, i tak są już za starzy, żeby z nich skorzystać.
Samiec alfa, tylko bez haremu
Najlepsza część bycia samcem alfa-tatusiem? Po raz pierwszy w życiu ktoś cię naprawdę wielbi. Ktoś faktycznie cię chce, potrzebuje, lubi, kocha. Bez żadnego układu handlowego, to w 100% miłość walidacyjna. Taka sama, jaką twoja żona rzekomo miała dla ciebie… dopóki nie zaszła w ciążę. Ale wiadomo:
„Wszystkie pary rzadziej uprawiają seks z wiekiem, zwłaszcza gdy mają dzieci.”
„Może gdybyś częściej zmywał naczynia, mogłabym się bardziej zrelaksować i wtedy mielibyśmy więcej seksu.”
„Kocham cię, ale nie jestem w tobie zakochana.”
Wiem, to brzmi źle. Brzmi jak życie w cichej desperacji, aż proszące się o eskapizm. Brzmi jak ktoś, kto nie wie, co to znaczy być pożądanym za to, kim naprawdę jest w środku.
I do takich facetów mówię: spokojnie, bo samiec alfa-tatuś nadchodzi, by was zbawić. Musicie tylko przetrwać lata wymuszonego celibatu, podczas gdy wasza przyszła żona będzie odkrywać, że ci inni faceci wcale nie są żadną nagrodą. Że nie są tym jedynym, któremu mogłaby się w pełni oddać, z którym mogłaby mieć coś głębszego. Oni tylko pieprzą i doprowadzają ją do szału.
Musicie tylko przeżyć okres randkowania, w którym skaczecie przez kolejne obręcze: kupujecie większy dom, droższy pierścionek, płacicie, żeby mogła zostać w domu, godząc się na comiesięczny seks z obowiązku.
Na szczęście przychodzi krótka chwila, kiedy oboje decydujecie się założyć rodzinę. Wtedy zapragnie cię tak, jak zawsze chciałeś. A gdy zajdzie w ciążę, przekaże Iskrę Wszystkiego waszemu nowemu synowi. Potem wrócisz do życia w cichej desperacji, ale on spojrzy na ciebie i powie swoje pierwsze słowa:
„Kocham cię, tato, czy jesteś Supermanem?”
I wtedy zrozumiesz, że było warto.
A teraz wracaj do roboty, bo twój ojciec sam siebie w oczy nie zawstydzi, prawda?
Źródło: The best parenting strategy no one will tell you about
Zobacz na: Jesteś pasterzem a nie inżynierem – Prof. Russell Barkley o rodzicielstwie
Kult Tajemniczego Króla – Vox Day
Dlaczego seks jest tak ważny dla mężczyzn – Bettina Arndt
Historia Michaela, WSZYSTKIE komentarze Michaela
Ona nie jest twoja, to tylko twoja kolej – Rian Stone
Jordan Peterson nie jest twoim przyjacielem
Dlaczego rodzice nienawidzą rodzicielstwa – The Last Psychiatrist
Poradnik Życia Seksualnego Żonatego Mężczyzny 2011 – Athol Key
![Mamy system naklejek [karnetów].](https://wybudzeni.com/wp-content/uploads/2025/07/Mamy-system-naklejek-karnetow-1.jpg)
Mamy system naklejek [karnetów]. Za każde 7 razy wyniesionych śmieci może wymienić je na zrobienie loda. Jestem mu winna 20 lodów.
Praca jest taka wyczerpująca.

„Nie zrozum mnie źle. Kocham moją żonę. Chciałbym tylko, żeby nie była tak zestresowana w dni, kiedy powinniśmy się kochać”.
Najnowsze komentarze