Sławny terapeuta małżeński John Gottman i jego małżonka: Dobry, Zły i Brzydki

22 luty 2018

Sławny terapeuta małżeński John Gottman i jego małżonka

Kończę właśnie specjalizację w zakresie coachingu życiowego i relacji w jednej z topowych szkół akredytowanych przez International Coaching Federation i przy okazji studiuję prace Johna Gottmana, bestsellerowego terapeuty małżeńskiego, ale przez Czerwono Pigułkową soczewkę. Przerobiłem zarówno The 7 Principles of Making Marriage Work [7 zasad udanego małżeństwa], jak i The Man’s Guide to Women [Instrukcja obsługi kobiety].

Pozwólcie, że wyrażę swoje gigantyczne rozczarowanie. Owszem, Gottman wnosi kilka usprawnień w stosunku do tradycyjnej terapii małżeńskiej i trafnie punktuje jej porażki, ale jego Niebiesko Pigułkowe warunkowanie oraz nie miejmy złudzeń, współautorka, czyli żona na całe życie, którą trzyma niczym relikwię Tę Jedyną, ostatecznie zatruwają całą jego robotę, przez co nie dostrzega kluczowych elementów układanki.

Najpierw to co DOBRE. Gottman ma parę sensownych pomysłów i słusznie wytyka wady klasycznej terapii, ale niestety serwuje rozwiązania tak dziurawe, że można by nimi zasłonić wejście do supermasywnej czarnej dziury.

Tradycyjne poradnictwo małżeńskie to w zasadzie jedna wielka mantra o „KOMUNIKACJI” i „ZARZĄDZANIU KONFLIKTEM”. John Gottman trafnie zauważa, że w klasycznej terapii małżeńskiej uczą cię tylko gadać, gadać, gadać i jeszcze raz gadać. Potem uczą cię, jak „efektywnie się kłócić” i jak praktykować „aktywne słuchanie”. Czyli siedzisz grzecznie, patrzysz żonie w oczy, podczas gdy ona na ciebie wrzeszczy. Twoja rola? ZAMKNĄĆ MORDĘ I SŁUCHAĆ. A potem powtarzać jej ból własnymi słowami, tak długo aż poczuje, że naprawdę ci zależy i że jest „bezpieczna”. (W tym momencie zaciągnąłem się własnym pawiem, którego wyrzygałem).

John Gottman zauważa, że (o dziwo!) ta strategia działa… w mniej niż połowie przypadków. Mało tego, w praktyce większość par po takiej terapii ma się JESZCZE GORZEJ! Tak, wiemy doskonale!

Gottman jednak faktycznie zrobił krok naprzód, gdy samodzielnie wskazał na skuteczność terapii, odkrywając Czterech Jeźdźców Apokalipsy Rozwodowej, o których pisałem w poprzednim tekście. Są to Krytycyzm, Pogarda, Obrona i Mur Milczenia.

Według niego pary, u których regularnie występuje choć jeden z tych elementów, radzą sobie fatalnie i są w potwornie wysokiej grupie ryzyka rozwodu. Gottman twierdzi nawet, że potrafi przewidzieć z 71% trafnością, czy para rozwiedzie się w ciągu następnych 5 lat, po zwykłej 15-minutowej rozmowie, bo wystarczy, że wypatrzy w ich zachowaniach słowne i niewerbalne oznaki jeźdźców: Pogardy, Krytyki, Obrony i Muru Milczenia.

Co więcej, John Gottman całość jeszcze bardziej usystematyzował i dorzucił kolejne koncepcje: „zalewania” (ang. flooding) oraz „nieudanych prób naprawy” do Czterech Jeźdźców. Dodał też: „ostry start” (czyli od razu wejście w tryb „wredna suka” od pierwszego zdania) i „negatywne wspomnienia” (czyli skupianie się wyłącznie na złych chwilach zamiast na dobrych). Dzięki temu jego metoda przewidywania rozwodów stała się kompletna. Zalewanie oznacza, że twój układ nerwowy odpala reakcję typu walcz, uciekaj lub unieruchomienie podczas rozmowy z żoną. To znaczy: pocisz się, serce wali jak młot, rośnie napięcie, czujesz ścisk w żołądku. Innymi słowy, to TWOJA ŻONA uruchamia w tobie odruch, jakbyś miał walczyć z niedźwiedziem albo spieprzać przed lwem. A to, delikatnie mówiąc, nie jest dobry znak.

Na koniec mamy „Nieudane Próby Naprawy”, czyli sytuację, gdy jedna strona próbuje rozbroić konflikt żartem albo innym sposobem, a druga interpretuje tę próbę kompletnie na opak. To też jest do bani. Spora część par nauczyła się trzymać Jeźdźców w ryzach właśnie dzięki takim „naprawom”. Ale… pary, w których występuje zalewanie, do tego kiepsko radzą sobie z naprawami, PLUS mają na pokładzie Czterech Jeźdźców, PLUS wspomnienia o wspólnej przeszłości w tonie „pfff…”, PLUS startują w trybie domyślnej wrednej suki względem siebie, są niemal skazane na rozwód.

W skrócie, John Gottman twierdzi, że potrafi z 91% trafnością przewidzieć, kto się rozwiedzie, a kto wytrwa następne 5 lat, bazując na kilku głównych kryteriach. Oto one, z analizą krok po kroku:

— 1. Zalewanie (czyli nerwowość, przyspieszony puls i reakcja na współmałżonka i to nie w dobrym sensie).

Rozwiązanie Gottmana: oddychaj głęboko.

Rozwiązanie MCP: miej to w dupie. Czytaj Stoików.

— 2. Nieudane Próby Naprawy (ktoś próbuje rozładować atmosferę, a druga strona marudzi: „nie traktujesz mnie poważnie”).

Rozwiązanie Gottmana: Edukuj parę.

Rozwiązanie MCP: facetów umiemy nauczyć, żeby nie brali tego do siebie i żeby szybko się z tego otrząsali, z kobietami bywa gorzej. Ale, jeśli facet nie robi z siebie obrażonej cipki i przejmuje stery w rozmowie, kobieta nie może wyrządzić zbyt dużych szkód.

— 3. Czterej Jeźdźcy

— Pogarda:

Rozwiązanie Gottmana: wyobraź sobie, że twoja żona to silna, niezależna kobieta, godna szacunku. (Czyli tzw. restrukturyzacja poznawcza: PRZESTAŃ tak o niej myśleć!).

Rozwiązanie MCP: zostań facetem, który sam nie jest godzien pogardy. A jeśli twoja żona faktycznie jest godna pogardy, znajdź sobie nową albo naucz się doceniać jej kobiece wdzięki zamiast jej kazań o polityce i religii.

— Krytycyzm:

Rozwiązanie Gottmana: przestań.

Rozwiązanie MCP: od żony? IGNORUJ, to gówno test. Nic do gadania, traktuj jak papier toaletowy, zużyć i spuścić. Od ciebie? Też przestań! Dobry lider nie traci czasu na jojczenie i krytykanctwo.

– Obrona:

Rozwiązanie Gottmana: Postawa obronna jest po prostu uzewnętrznianiem, chociaż jeśli to kobieta przyjmuje postawę obronną, musi to oznaczać, że mąż ją atakuje.

Rozwiązanie MCP: nie bądź pizdą. Jeśli żona się broni, to tylko test na komfort. Daj jej poczucie bezpieczeństwa i przestań ją atakować.

— Mur Milczenia:

Rozwiązanie Gottmana: głównie mężczyźni to stosują, więc musi być złe. Przestań. Nawet jeśli „gadanie” nie działa – masz gadać.

Rozwiązanie MCP: używaj muru jako AKTYWNEJ KARY za złe zachowanie żony. Zarządzaj konfliktem, od czasu do czasu rzucając gałązkę oliwną, i pamiętaj: kobiety NIENAWIDZĄ, gdy ich narzekania są ignorowane. Ale uwaga, mur łatwo przechodzi w „wypisanie się” z małżeństwa, więc stosuj ostrożnie.

Pozwólcie, że podsumuję „dobre” pomysły Gottmana. Po pierwsze, tradycyjna terapia praktycznie nie odnosi żadnych sukcesów w uczeniu tego całego bla-bla-bla-bla wraz z odrobiną strategii, żeby nie wpadać w emocjonalne kłótnie (czyli innymi słowy: „przechodź jej gówno testy”). Po drugie, terapia zrobiła krok naprzód, gdy terapeuci zaczęli doradzać: „szukaj dobrego”, zamiast z góry zakładać złe intencje (bo to zwiększa szanse, że „Próba Naprawy” nie spali na panewce). Innymi słowy, samo gadanie nie działało, więc dorzucili radę, by nie być kompletną suką wobec partnera i, o dziwo, to trochę lepiej zaskakiwało.

Teraz Złe. John Gottman obserwował pary małżeńskie przez 40 lat i w pewnych kwestiach zrobił dokładnie odwrotnie niż w ramach MCP. On doszedł do tego, co robią szczęśliwe pary, a potem założył, że jeśli nieszczęśliwych nauczy się tego samego, to one też będą szczęśliwe. Na forum MCP wzięliśmy pary nieszczęśliwe i opracowaliśmy strategie, które przesuwają je w stronę męskiej definicji sukcesu. Niestety, Johna Gottmana o wiele bardziej interesuje kobiece rozumienie sukcesu.

Jak prawie wszyscy „terapeuci”, traktuje mężczyzn i kobiety jako w pełni wymiennych, jeśli to oznacza, że mężczyzna ma się zmienić, ale jako absolutnie niezmiennych, jeśli zmiana miałaby dotyczyć kobiety. Oni są wymienni tylko na korzyść kobiecości, nigdy na korzyść męskości. Spróbujcie wyłapać ten schemat:

W kwestii SEKSUALNOŚCI, Gottman uparcie twierdzi, że kobiety potrzebują mnóstwa przytulania, dotyku i „przyjaźni”, żeby „czuły się bezpieczne”, by uprawiać seks. Natomiast mężczyźni muszą kompletnie zmienić swoją biologię. Mają stać się jak kobiety i zrozumieć, że celem seksu jest „bliskość”, a nie orgazm. Kobieta nie musi mieć orgazmu, żeby uznać seks za satysfakcjonujący, więc facet też nie musi! Mężczyzna ma być zadowolony, że przytula żonę i słodko ją głaszcze, bo wtedy może kiedyś później będzie bardziej skłonna do seksu.

Idzie jeszcze dalej: sugeruje, że partner z niskim libido, czyli żona, powinna mieć CAŁĄ władzę w kwestii, kiedy, gdzie i jak małżeństwo będzie uprawiało seks. Mało tego, Gottman twierdzi, że mąż powinien NAGRODZIĆ żonę, kiedy ta odmawia mu seksu i okazać jej wtedy jeszcze więcej czułości!

Mężczyźni wychowywani na wybrakowane kobiety – Rian Stone

Rozwiązanie MCP: uruchamiaj znane wyzwalacze kobiecej atrakcji. Stań się bardziej męski, ćwicz, zbuduj atrakcyjne ciało, prowadź, nie obrażaj się na gówno testy czy odmawianie seksu. Ostatecznie, jeśli żona nie daje pusi, powinieneś mieć opcje, żeby jej głupia, szkodliwa Gra nie miała znaczenia. I jeszcze jedno: zamknij mordę o swoim bólu (to część bycia męskim). Ale gdy kobieta zachowuje się wobec ciebie przyzwoicie, to wtedy naprawdę znajdź kilka minut dziennie, żeby jej posłuchać.

W kwestii PRAC DOMOWYCH. Jego „rozwiązanie” jest tak przegięte i bezczelne, że do dziś jestem w szoku. Odpowiedź brzmi (sam to nam pomocnie pogrubił i napisał dużymi literami): FACET MUSI ROBIĆ WIĘCEJ. Co więcej, Gottman stwierdza, że ilość prac domowych, jakie facet musi wykonywać, ZALEŻY WYŁĄCZNIE OD ŻONY. Jeśli ONA CZUJE, że masz robić więcej, to masz robić więcej. Tu muszę się napić, bo dwa razy już zaciągnąłem się własnymi rzygami.

Rozwiązanie MCP: Prowadź! Prowadź swój dom, swoje gospodarstwo, swoją żonę i swoją rodzinę. Jeśli coś trzeba zrobić, to kurwa to zrób. To jest twój dom i twoja żona, a nie na odwrót.

W kwestii TEŚCIÓW. Jego „rozwiązanie” brzmi: ZAWSZE STAŃ PO STRONIE ŻONY PRZECIWKO SWOJEJ MATCE. Ani słowa o tym, czy żona powinna stawać po stronie męża przeciwko swojej mamusi, ale łatwo się domyślić, co by doradził. Ostatecznie i tak decyduje żona.

Rozwiązanie MCP: Jesteś mężczyzną i owszem, prawdą jest, że publicznie zwykle powinieneś trzymać stronę żony, ale to zależy od tego, czy żona ma rację. Silny facet po przyjęciu Czerwonej Pigułki ustawia obie kobiety w swoim życiu: „macie się dogadywać, koniec dyskusji”. Mężczyzna po przyjęciu Czerwonej Pigułki nie będzie grał w Kapitana Uratuj Szona, nawet jeśli tym „szonem” jest jego żona. I nie ma w tym nic Czerwono Pigułkowego, żeby stawać przeciwko własnej matce, gdy to ona ma rację.

W kwestii FINANSÓW i PIENIĘDZY: Rozwiązaniem jest kompromis, wspólna lista i budżet. A co z przywództwem? A po co komu przywództwo! Przecież wiadomo, że kobiety najbardziej kręci seks z facetami, którzy negocjują z nimi jak księgowi. Jasne… I ostatecznie i tak decyduje żona.

Rozwiązanie MRP: Mężczyzna prowadzi, kobieta wspiera. Budżety są spoko, ale przywództwo jest lepsze.

W kwestii DZIECI. Rozwiązanie brzmi tak, MĄŻ MUSI BYĆ BARDZIEJ ZAANGAŻOWANY. MOŻE BY SOBIE PRZYPINAŁ SZTUCZNE CYCE, ŻEBY KARMIĆ MLEKIEM! Serio. Po raz pierwszy w dwóch książkach i 500 stronach tekstu, Gottman łaskawie wspomina, że kobieta też ma jakąś odpowiedzialność, powinna się trochę wycofać i pozwolić tatusiowi pobawić się dzieckiem. ALE! Musi go przy tym uważnie pilnować, żeby przypadkiem nie zrobił maluchowi krzywdy. Ostatecznie oczywiście decyduje mama.

Rozwiązanie MRP: Przywództwo nie obejmuje przypinania sobie sztucznych cycków. Na miłość boską!

Na koniec, to co Brzydkie. W żadnej z tych książek nie ma ani jednego słowa o atrakcyjności i ten „światowej sławy” terapeuta najwyraźniej nie ma zielonego pojęcia o różnicy między sprawieniem, że kobieta robi się mokra, a sprawieniem, że kobieta czuje się cieplutko i wygodnie. On myśli, że to to samo! I dlatego próbuje namówić facetów, których własne żony już dawno wrzuciły do strefy przyjaźni, żeby stali się JESZCZE BARDZIEJ BETA i JESZCZE bardziej płaczliwi/emocjonalni/gadativi wobec żony, która i tak odmawia seksu. On traktuje pornografię jak zdradę (chyba że żona łaskawie da na to królewski glejt). I przez cały czas powtarza, facet ma zrobić to, tamto, siamto i owamto… a jedyny raz, kiedy przez dwie książki i pół tysiąca stron powiedział, że kobieta powinna coś zrobić, to było: „pozwól mężowi być ojcem”. Ale zaraz potem zużył dwa razy więcej tuszu, żeby wytłumaczyć żonom, że muszą go bacznie pilnować, bo ten potwór może zrobić krzywdę dziecku.

Doceniam, że udało mu się trochę popchnąć temat do przodu w kwestii Czterech Jeźdźców, Prób Naprawy i „zalewania”, ale generalnie to: nie przyznam panu punktu… i niech Bóg się nad panem zlituje.

Źródło: Famed marriage therapist John Gottman and wife: The Good, the Bad and the Ugly

 

Zobacz na: Dwie kategorie miłości
Trzej dysfunkcyjni kapitanowie i pierwsi oficerowie Małżeńskiej Czerwonej Pigułki – jacktenofhearts
Ona nie jest twoja, to tylko twoja kolej – Rian Stone

Statystyki rozwodowe – Black Dragon
Strategia rozwodowa Lepszego Bety

 

Billy Madison – Wszyscy jesteśmy teraz głupsi