Lęk przed porzuceniem – Dziecko w Tobie wciąż czeka

Lęk przed porzuceniem – Dziecko w Tobie wciąż czeka

Lęk przed porzuceniem to uporczywe poczucie niepewności, które przyczynia się do natrętnych myśli, poczucia pustki, niestabilnego poczucia tożsamości, nadmiernego przywiązania, potrzeby bliskości, skrajnych wahań nastroju oraz częstych konfliktów w relacjach. Z drugiej strony, osoba cierpiąca na lęk przed porzuceniem może radzić sobie z nim poprzez całkowite odcięcie się emocjonalne i otępienie uczuciowe.

Lęk przed porzuceniem to potężne uczucie. Jest to emocjonalna reakcja na lęk przed odrzuceniem, zignorowaniem lub opuszczeniem przez bliskie nam osoby.

Ten lęk jest realny. Może być niezwykle wyniszczający i powodować znaczne cierpienie emocjonalne u osób, które go doświadczają. Dla niektórych objawia się on w różnorodny sposób, m.in. poprzez intensywny niepokój, częste ataki paniki, przesadne obawy przed samotnością lub izolacją, trudności w zaufaniu innym, głębokie poczucie osamotnienia, nawet wśród ludzi, myśli samobójcze lub o samookaleczeniu wynikające z niskiej samooceny, uporczywą potrzebę bliskości i przywiązania wobec przyjaciół i członków rodziny oraz trudności ze snem.

Lęk przed porzuceniem często ma swoje korzenie w doświadczeniach z dzieciństwa, kiedy byliśmy zaniedbywani lub doświadczaliśmy emocjonalnego porzucenia ze strony rodziców lub opiekunów, zwłaszcza jeśli byli oni niestabilni emocjonalnie.

Style Przywiązania a Lęk przed Porzuceniem

 

Wzorce przywiązania w relacjach opisują sposób, w jaki nawiązujemy więzi z innymi. Zazwyczaj są to utrwalone schematy relacji, które mają swoje źródło w naszych wczesnych doświadczeniach z głównymi opiekunami w dzieciństwie. Przywiązanie można sklasyfikować jako bezpieczne lub niepewne, a dwa najczęściej omawiane w psychologii style niepewnego przywiązania to lękowo-ambiwalentny (ang. anxious-preoccupied) i unikający (ang. avoidant).

Osoby z lękowo-ambiwalentnym stylem przywiązania często doświadczają wyraźnego, jawnego i nieustannego lęku przed porzuceniem. Z perspektywy zewnętrznej mogą sprawiać wrażenie „zbyt przyklejonych” do partnera. Często nieustannie szukają uwagi i zapewnień o uczuciach ze strony partnera, nadmiernie martwią się o relację i czują się nieswojo, gdy partner nie jest w pobliżu. To właśnie te osoby często wysyłają wiadomości, aby sprawdzić, co u partnera, potrzebują konkretnych oznak miłości jak czułe SMS-y czy słowa zapewnienia lub reagują nieproporcjonalnie silnie na okresy rozłąki. Styl ten charakteryzuje tzw. „goniącego” w relacjach, osobę, która aktywnie szuka bliskości, próbuje zwiększyć intymność i jest zazwyczaj tą, która jako pierwsza podejmuje próbę załagodzenia konfliktu.

Z kolei osoby z unikającym stylem przywiązania mają skłonność do wycofywania się. Cenią sobie niezależność i świadomość, że potrafią przetrwać bez drugiej osoby. W sytuacjach konfliktowych, zamiast stawiać czoła problemowi bezpośrednio, zazwyczaj się wycofują, głównie emocjonalnie, a czasem także fizycznie.

Z jednej perspektywy, mimo różnic w zachowaniu, zarówno lękowo-ambiwalentny, jak i unikający styl przywiązania mają wspólne źródło jakim jest lęk przed porzuceniem. Osoby o lękowo-ambiwalentnym przywiązaniu nie porzuciły nadziei na bliskość i bezpieczeństwo. Nieustannie dążą do uzyskania zapewnień i potwierdzeń, aby poczuć się bezpieczne i kochane. Ich działania, czy to częste wiadomości, czy też ciągła potrzeba walidacji, są próbą zabezpieczenia emocjonalnego, którego tak bardzo pragną.

Z drugiej strony, osoby o unikającym stylu przywiązania mogą sprawiać wrażenie, jakby pogodziły się z samotnością, albo przynajmniej wmawiały to sobie. Głębiej jednak ich zachowania również stanowią reakcję na ten sam lęk przed porzuceniem, który napędza osoby o lękowo-ambiwalentnym stylu. Utrzymując dystans, wierzą, że chronią się przed rozpaczą i podatnością, jakie niesie za sobą bliska więź.

Innymi słowy, oba style przywiązania można postrzegać jako podstawowe reakcje na lęk przed porzuceniem, choć przejawiają się one pozornie przeciwstawnymi zachowaniami: jeden się przyczepia, drugi się dystansuje.

To, jak kochasz siebie, pokazuje innym, jak mają cię kochać.” – Rupi Kaur

 

Objawy i symptomy lęku przed porzuceniem

 

Oto lista emocjonalnych doświadczeń i cech zachowania, które mogą towarzyszyć silnemu lękowi przed porzuceniem:

— W stanie lęku przed porzuceniem jesteś nadmiernie czujny i nieustannie wypatrujesz oznak, że twój partner traci tobą zainteresowanie. Ciągle kwestionujesz swoją relację, stajesz się podejrzliwy, gdy partner nie jest w pobliżu, nie odpowiada ci lub nie odpisuje na wiadomości.
— Złoszczą cię lub wywołują zazdrość kontakty partnera z innymi osobami. Możesz stawać się nadmiernie potrzebujący i przywiązany lub prowokować partnera, co sprawia, że frustruje się twoim brakiem zaufania.
— Gdy partner znika ci z oczu, ogarnia cię przytłaczające uczucie współzależności i „bezsilnej wściekłości”, której nie potrafisz wyrazić. Trudno ci uwierzyć, że inni myślą o tobie, gdy są daleko, a jednocześnie nie chcesz wyjść na osobę zazdrosną i zaborczą.
— Twój lęk przed porzuceniem wywołuje głęboki smutek i pustkę, gdy osoby, do których jesteś przywiązany, nie są fizycznie przy tobie. Możesz odczuwać niewytłumaczalny lęk, że ktoś dla ciebie ważny zostanie zraniony, zginie lub nagle zniknie.
— Nawet subtelne oznaki krytyki wywołują w tobie silne reakcje. Doświadczasz „retrospekcji” wizualnych lub emocjonalnych, związanych z upokorzeniem, którego doznałeś w dzieciństwie.
— Gdy inni nie wyrażają wprost uznania lub uczucia, czujesz się odrzucony i porzucony; ale kiedy okazują ci miłość i komplementy, nie potrafisz im zaufać.
— Łatwo się przywiązujesz i czasem obdarzasz zaufaniem osoby, które nie są gotowe na bliskość. Możesz także trwać zbyt długo w relacjach, które wiesz, że ci szkodzą. Gdy taka relacja się kończy, obwiniasz siebie i uważasz, że to dlatego, że nie byłeś dość dobry.
— Czasami masz poczucie, że odtwarzasz dynamikę psychologiczną relacji z rodzicami, którzy byli niespójni w swojej miłości. Jednego dnia byli mili, a następnego okrutni; raz ciepli, raz zimni. Ich sprzeczne komunikaty wprowadzały zamęt. Jako dziecko nie mogłeś zaznać bezpieczeństwa w ich objęciach; nawet gdy okazywali miłość, bałeś się, że zaraz zniknie. Zawsze byłeś czujny wobec możliwego nagłego wycofania się lub wybuchu złości.

Twój lęk przed porzuceniem sprawia, że często porównujesz się z innymi i czujesz się mniej atrakcyjny lub mniej godny miłości. Masz surowego wewnętrznego krytyka, który nieustannie cię osądza lub grozi ci. Możesz szukać ciągłej walidacji i zapewnień ze strony partnera, do tego stopnia, że staje się to męczące dla was obojga.

Ciągle wypatrujesz subtelnych oznak, że druga osoba się oddala. Twój lęk przed porzuceniem wysysa z ciebie energię, którą mógłbyś przeznaczyć na produktywną pracę.
Nie wierzysz, że jesteś wystarczająco dobry, więc nadmiernie kompensujesz, stając się uległy i zgodny, czasami wyrzekając się własnych potrzeb. W tle narasta uraza, co może prowadzić do nagłego wybuchu złości, który zaskakuje zarówno ciebie, jak i otoczenie. Później żałujesz swoich reakcji, ponieważ gniew powoduje, że inni jeszcze bardziej się od ciebie oddalają.

Kiedy jesteś pochłonięty lękiem przed porzuceniem, możesz oscylować między byciem natarczywym i rozzłoszczonym a bezradnym i potrzebującym. Jednego dnia jesteś buntowniczy, drugiego starasz się wszystkich zadowolić, co prowadzi do dezorientacji tożsamościowej u ciebie i osób wokół ciebie.

Twoje uczucia wobec drugiej osoby mają tendencję do wahań skrajnych: jednego dnia to miłość twojego życia, a następnego postanawiasz całkowicie wycofać swoje zaufanie. Czasem całkowita zależność wydaje się jedyną opcją, innym razem nie chcesz inwestować żadnej nadziei.

Możesz stawać się obsesyjnie skupiony na innych. Przechodzisz fazy gwałtownego uzależnienia od kogoś. W młodości zakochiwałeś/aś się w nauczycielach/kach lub kolegach/koleżankach z klasy w większości przypadków były to jednostronne „romanse”; głęboko w środku nie wierzysz, że możesz mieć prawdziwą relację z tymi, których idealizujesz.

Tęsknisz za czułością, ale gdy ją otrzymujesz, nie potrafisz się nią nasycić, bo ogarnia cię panika przed utratą tej miłości i skupiasz całą swoją energię na zdobyciu kolejnej „dawki”.

Długo pielęgnujesz urazy i rozpamiętujesz wydarzenia, w których poczułeś się zraniony lub skrzywdzony.

Podejmujesz intensywne wysiłki, by zadowolić innych, ale później czujesz rozgoryczenie, gdy twoje starania nie zostają odwzajemnione. Czasem głęboko rani cię czyjaś bezmyślność.

Szukasz porady lub zapewnienia, ale pozostajesz nieprzekonany, nawet gdy otrzymujesz pomoc.

W sytuacji konfliktu możesz się obrazić i odejść, zakładając, że zawsze możesz wrócić, kiedy tylko będziesz gotowy. Możesz nie doceniać, jak bardzo takie zachowanie obciąża relację, aż partner w proteście zdecyduje się odejść.

Twój lęk przed porzuceniem i stres związany z relacjami rozpraszają cię tak bardzo, że masz trudności z koncentracją w pracy, co może poważnie hamować twój rozwój zawodowy.

Wyjaśnienie lęku przed porzuceniem: „Stałość obiektu”

 

Jak psycholodzy i neurobiolodzy wyjaśniają i rozumieją lęk przed porzuceniem? Jedno z podejść opiera się na koncepcji „stałości obiektu [ang. object constancy]”, szczególnie w ramach psychoanalitycznej teorii relacyjnej.

Teoria relacji z obiektem zakłada, że zdolność jednostki do nawiązywania znaczących relacji z innymi częściowo zależy od jej umiejętności tworzenia poczucia „pełnych relacji z obiektem”. Odnosi się to do zdolności jednostki do tworzenia spójnych i zintegrowanych reprezentacji obiektów, w tym siebie samego, innych ludzi i elementów otoczenia.

Neurobiolodzy odkryli, że sposób, w jaki nasi rodzice reagowali na nasze zachowania poszukujące więzi, zwłaszcza w pierwszych dwóch latach życia, kształtuje nasz model postrzegania świata. Jeśli jako niemowlęta doświadczaliśmy zdrowych interakcji przywiązaniowych z dostrojonym, dostępnym i opiekuńczym opiekunem, byliśmy w stanie rozwinąć poczucie bezpieczeństwa i zaufania. Jeśli nasi rodzice odpowiadali na nasze sygnały głodu i potrzeby ukojenia w większości przypadków, przyswajaliśmy pozytywny komunikat, że świat jest przyjaznym miejscem; że kiedy jesteśmy w potrzebie, ktoś przyjdzie nam z pomocą. Uczyliśmy się także samodzielnie uspokajać w trudnych chwilach, co z czasem budowało naszą odporność jako dorosłych.

Jeśli natomiast jako niemowlęta otrzymywaliśmy komunikat, że świat jest niebezpieczny, a ludzie nie są godni zaufania, miało to wpływ na naszą zdolność radzenia sobie z niepewnością, rozczarowaniem i wzlotami oraz upadkami w relacjach.

Większość ludzi potrafi znieść pewien poziom niejasności w relacjach, nie pochłaniając się całkowicie obawami o możliwe odrzucenie. Kiedy kłócimy się z bliskimi, potrafimy później odbudować więź po nieprzyjemnym wydarzeniu. Kiedy nie są fizycznie obok nas, mamy jakiś tam podstawowy poziom zaufania, że pozostajemy w ich myślach. Wszystko to odnosi się do pojęcia stałości obiektu, czyli zdolności do utrzymania emocjonalnej więzi z innymi, nawet w warunkach dystansu czy konfliktu.

Stałość Obiektu a Stałość Przedmiotu

 

Pojęcie stałości obiektu wywodzi się z koncepcji stałości przedmiotu [ang. Object Permanence], czyli umiejętności poznawczej, którą zdobywamy około drugiego lub trzeciego roku życia. To zrozumienie, że przedmioty nadal istnieją, nawet jeśli nie można ich zobaczyć, dotknąć ani w żaden sposób wyczuć. To dlatego niemowlęta uwielbiają zabawę w „akuku” – kiedy zakrywamy twarz, one myślą, że twarz przestała istnieć. Według psychologa Jeana Piageta, twórcy tej idei, osiągnięcie stałości przedmiotu to istotny etap rozwojowy. Na YouTube można znaleźć wiele filmów pokazujących dzieci demonstrujące to zachowanie.

Stałość obiektu to pojęcie psychodynamiczne, które można postrzegać jako emocjonalny odpowiednik stałości przedmiotu. Aby rozwinąć tę umiejętność, dojrzewamy do zrozumienia, że nasz opiekun jest jednocześnie kochającą obecnością i odrębną jednostką, która może odejść. Zamiast stale potrzebować jego fizycznej obecności, mamy „uwewnętrzniony obraz” miłości i troski naszych rodziców. Tak więc nawet kiedy są tymczasowo nieobecni, nadal wiemy, że jesteśmy kochani i wspierani. Innymi słowy, dzięki stałości obiektu potrafimy postrzegać ludzi i rzeczy jako spójne i niezawodne.

W dorosłości, stałość obiektu pozwala nam ufać, że nasza więź z bliskimi pozostaje nienaruszona, nawet gdy nie są obecni fizycznie, nie odbierają telefonu, nie odpowiadają na wiadomości, albo są na nas źli. Przy stałości obiektu, nieobecność nie oznacza zniknięcia czy porzucenia, a jedynie tymczasowy dystans. Osoby z bezpiecznym stylem przywiązania rozwiniętym we wczesnym dzieciństwie potrafią odnaleźć poczucie bezpieczeństwa w sobie samych, zamiast nieustannie polegać na potwierdzeniu ze strony innych. Natomiast osoby dotknięte intensywnym lękiem przed porzuceniem stanowią przeciwieństwo tego zjawiska.

Dla każdego z nas lęk przed porzuceniem rozpoczął się w chwili, gdy zostaliśmy wrzuceni z ciepłego, znajomego łona matki w zimny, obcy świat. Ponieważ żaden rodzic nie może być w pełni dostępny i dostrojony przez 100% czasu, wszyscy doświadczamy pewnych drobnych urazów w procesie oddzielania się i indywidualizacji. Jednak jeśli doświadczyliśmy poważniejszej, wczesnej lub przedwerbalnej traumy przywiązaniowej, mieliśmy wyjątkowo niespójnych lub emocjonalnie niedostępnych opiekunów, lub dorastaliśmy w chaosie, nasz rozwój emocjonalny mógł zostać zatrzymany w bardzo wrażliwym wieku i nie mieliśmy szansy rozwinąć stałości obiektu.

Rozpoznawanie wzorców

Lek przed porzuceniem - 2

„Ponieważ najwcześniejszy okres naszego życia był przedwerbalny, wszystko zależało od interakcji emocjonalnych. Bez kogoś, kto odzwierciedlałby nasze emocje, nie mieliśmy sposobu, by dowiedzieć się, kim jesteśmy.” – John Bradshaw

 

Stałość obiektu to koncepcja w psychologii i rozwoju poznawczym, odnosząca się do zdolności jednostki do rozpoznawania przedmiotów lub ludzi w różnych okolicznościach. Obejmuje to rozpoznanie przedmiotu mimo zmian w jego rozmiarze, kolorze, kształcie, lokalizacji lub innych właściwościach. Dotyczy również zdolności do pamiętania o kimś mimo rozłąki.

Oprócz rozpoznawania przedmiotów i ludzi, koncepcja ta odnosi się również do emocji i wspomnień. Stałość obiektu rozwija się we wczesnym dzieciństwie i trwa przez całe dorosłe życie. Ogólnie uznaje się ją za oznakę dojrzałości, ponieważ wymaga zrozumienia relacji między przedmiotami na przestrzeni dłuższego czasu.

Stałość obiektu to kluczowy element teorii przywiązania, który zakłada, że jednostka potrafi zachować poczucie bezpieczeństwa i stabilności psychicznej nawet w obliczu rozłąki lub zakłóceń w relacjach interpersonalnych. Koncepcja bezpiecznego przywiązania pozwala ludziom utrzymywać emocjonalną więź z inną osobą w trudnych chwilach, umożliwiając im nieustanne dostrzeganie wartości i znaczenia relacji, mimo potencjalnych konfliktów czy różnic zdań.

Jeśli masz niepewny styl przywiązania, jakikolwiek dystans,  nawet krótki i niegroźny, może wywołać w Tobie ponowne przeżycie pierwotnego bólu związanego z byciem pozostawionym samemu sobie, odrzuconym lub wzgardzonym. Twój lęk przed porzuceniem może uruchamiać strategie przetrwania, takie jak: zaprzeczanie, kurczowe trzymanie się innych, unikanie, deprecjonowanie innych, wybuchy emocjonalne w relacjach, czy też sabotowanie związków, by uprzedzić odrzucenie.

Stałość obiektu może być również powiązana z zjawiskiem zwanym rozszczepieniem [ang. splitting]. Bez stałości obiektu postrzegasz innych jako „części”, a nie jako „całości”. Tak jak dziecko, które ma trudność z wyobrażeniem sobie matki jako jednej osoby, która czasem nagradza, a czasem frustruje, Ty również masz trudność z utrzymaniem mentalnej reprezentacji siebie i innych jako osób posiadających zarówno dobre, jak i złe cechy. Gdy dochodzi do rozszczepienia, upraszczasz złożoność życia i relacji do dwóch przeciwstawnych kategorii, dobre lub złe, kochane lub znienawidzone, ignorując wszelkie niuanse pomiędzy nimi. Rozwijasz myślenie typu „wszystko albo nic”, które sprawia, że gwałtownie i nieprzewidywalnie przeskakujesz z jednej skrajnej emocji do drugiej. W rezultacie doświadczasz emocjonalnego rollercoastera, uczucia są intensywne, lecz krótkotrwałe; miłość może zmienić się w nienawiść z dnia na dzień; zaufanie może nagle ustąpić miejsca podejrzliwości.

W konsekwencji możesz postrzegać relacje jako niepewne, kruche i całkowicie zależne od aktualnego nastroju. Nie ma ciągłości w tym, jak postrzegasz swojego partnera, Twoja ocena zmienia się z chwili na chwilę i jest albo bardzo pozytywna, albo całkowicie negatywna. To z kolei może powodować i pogłębiać lęk przed porzuceniem.

Bez zdolności widzenia ludzi jako spójnych i stałych, trudno jest przywołać poczucie obecności ukochanej osoby, gdy fizycznie jej przy Tobie nie ma. Lęk przed porzuceniem oraz poczucie samotności mogą stać się tak potężne i przytłaczające, że wywołują surowe, intensywne, a czasem wręcz dziecięce reakcje emocjonalne.

Kiedy lęk przed porzuceniem zostaje uaktywniony, zaraz za nim pojawiają się wstyd i obwinianie siebie, co jeszcze bardziej destabilizuje Twoje emocje. Ponieważ źródła tych intensywnych reakcji nie zawsze są uświadomione, może się wydawać, że zachowujesz się „irracjonalnie” i „niedojrzale”. W rzeczywistości, jeśli spojrzymy na siebie jako na osobę reagującą z miejsca wypartej lub zdysocjowanej traumy, i przypomnimy sobie, co mogło czuć dwuletnie dziecko zostawione same sobie lub pozostawione pod opieką niespójnego opiekuna, wówczas intensywny strach, złość i rozpacz nabierają sensu.

 „Trzymała samą siebie, aż szloch dziecka w środku całkowicie ucichł. Kocham cię, powiedziała do siebie. Wszystko będzie dobrze.” – H. Raven Rose

 

Jednoręki Bandyta Miłości: niespójne rodzicielstwo i lęk przed porzuceniem

 

Jeśli zmagasz się z lękiem przed porzuceniem i problemami ze stałością obiektu, prawdopodobnie wychowywał Cię emocjonalnie niestabilny lub niespójny główny opiekun.

Tego rodzaju wychowanie może być zarówno dezorientujące, jak i traumatyzujące. Twój rodzic mógł przejawiać empatię, ale jedynie przelotnie i w sposób niespójny. Ich emocje miały charakter „ciepło-zimno”, włącz/wyłącz. Zamiast otrzymywać stałą, pielęgnującą miłość i troskę, na które każde dziecko zasługuje, byłeś/aś narażony/a na chaotyczny i nieprzewidywalny wzorzec uwagi.

Czasami mogli Cię obsypywać ciepłem i uczuciem, ale przy najmniejszym stresie czy uruchamiającym bodźcu zmieniali się nie do poznania, stawali się dziecinni, nieracjonalni, agresywni lub wręcz brutalni.

To zachowanie w stylu „Jekyll i Hyde” wpędzało Cię w stan ciągłej czujności i lęku, nigdy nie wiedziałeś, która wersja Twojego rodzica pojawi się tym razem.
Czy będzie to kochająca postać, surowy krytyk, czy może nieprzewidywalny pijak? Co takiego mogłeś/aś zrobić, by ich sprowokować? Jak odzyskać „dobrego rodzica”?

Być może za każdym razem, gdy słyszysz przekręcający się zamek w drzwiach, ogarnia Cię fala niepokoju. Co czeka po drugiej stronie? Groźba przemocy czy pocieszający uścisk? Niepewność jest ciągła, nigdy nie wiesz, czego się spodziewać. Trauma i nierozwiązane problemy przywiązaniowe Twojego rodzica sprawiają, że często nie rozumieją, co uruchamia ich wybuchy emocjonalne, więc nie są w stanie tego naprawić, nawet jeśli by chcieli.

Rzeczywiście, Twój rodzic mógł być sam ofiarą niespójnego wychowania lub traumatycznego dzieciństwa. Ale teraz nie chodzi o usprawiedliwianie ich zachowania, chodzi o Ciebie i Twój ból, którym do tej pory prawie nikt się nie zajął.

Choć Twój rodzic mógł nigdy nie otrzymać formalnej diagnozy, jego/jej emocjonalna chwiejność pokrywa się z objawami rozpoznawanymi w zaburzeniu osobowości z pogranicza (Borderline Personality Disorder). Co ciekawe, najnowsze badania pokazują, że wiele osób z tym zaburzeniem posiada wyjątkowo aktywne neurony lustrzane. Dzięki temu, w momentach stabilności psychicznej, mogą przejawiać „hiperempatię”, są nadzwyczaj wyczuleni na emocjonalne sygnały. Czasem okazują przesadną troskę, wręcz pochłaniającą, koncentrując się intensywnie na Twoich uczuciach i potrzebach. Jednak kiedy ich własna, nierozwiązana trauma zostaje uruchomiona, cofają się do stanu dziecka, tracą zdolność do dojrzałej empatii i stają się skrajnie egocentryczni i niestabilni.

Dwie strony rodzica

Kiedy zostają wyzwoleni emocjonalnie i cofają się do wcześniejszego stanu, „dobry rodzic” w nich zasadniczo „znika”. W takich momentach stają się niedostępni, co sprawia, że czujesz się całkowicie bezradny i nieustannie spięty.

Gdy ten schemat powtarza się, zostajesz zmuszony do stanu ciągłej czujności w domu, niezdolny do odprężenia się czy cieszenia beztroskim dzieciństwem, które powinno było być twoim prawem. Zamiast tego twoje dni upływały na stąpaniu po cienkim lodzie, ciągłym obchodzeniu dorosłych, próbach łagodzenia konfliktów i ostrożnym unikaniu wyzwalania kolejnej emocjonalnej eksplozji.

Czasami impulsywność charakterystyczna dla takich rodziców może prowadzić do lekkomyślnych zachowań, takich jak niebezpieczna jazda, kompulsywne zbieractwo czy inne uzależnienia, które jeszcze bardziej destabilizują domowe środowisko. Dorastanie w takich warunkach prawdopodobnie pozostawiło cię z trwałym poczuciem zagrożenia i braku bezpieczeństwa, które mogą utrzymywać się aż do dorosłości.

W sytuacjach konfliktowych tacy rodzice mogą również wycofywać się lub całkowicie odłączać emocjonalnie. Mogą stać się nieobecni, grozić odejściem na zawsze albo popaść w stan podobny do katatonii, z pustym spojrzeniem i całkowitym milczeniem. Takie powtarzające się emocjonalne „zniknięcia” poważnie zaburzają twoją zdolność do rozwinięcia „stałości obiektu”, czyli zdolności do utrzymania w pamięci obrazu ukochanej osoby, gdy nie ma jej fizycznie obok.

Tragicznie, z powodu własnych emocjonalnych turbulencji i częstych tendencji do dysocjacji, niestabilny rodzic nie był w stanie zapewnić ci tej spójnej, uspokajającej obecności, której tak bardzo potrzebowałeś. Może opiekunowie nie mieli złych intencji; po prostu nie byli w stanie dać więcej, uwięzieni w trybie „złego rodzica”, emocjonalnie niedostępni dla twoich potrzeb.

Lek przed porzuceniem - 3

„Nie wystarczy uleczyć wewnętrzne dziecko. Nasz wewnętrzny rodzic też musi się zmienić.” – Yong Kang Chan

 

Przymus powtarzania i lęk przed porzuceniem

 

Tym, co czyni życie z niespójnymi rodzicami najtrudniejszym, jest niestabilna natura ich empatii i ciepła. Ponieważ czasami pokazują swoją życzliwą i współczującą stronę, wydaje się niemożliwe, by całkowicie porzucić nadzieję. Naturalnie więc, będziesz próbować dalej. Każde dziecko potrzebuje stabilnego i kochającego rodzica, a dążenie do tego leży w twojej naturze.

Jednak ta dynamika może cię uwięzić w niekończącym się cyklu, przypominającym granie na jednorękim bandycie, zawsze próbujesz i masz nadzieję. Czasem trafiasz na dobrą wróżkę, innym razem spotykasz złą wiedźmę. Nawet po wielu porażkach, wciąż próbujesz ponownie, zawsze mając nadzieję, że tym razem pojawi się troskliwy, ciepły rodzic, a nie ten okrutny.

Niestety, rezultat jest często nie tylko traumatyzujący, ale też retraumatyzujący. Gdy wyciągasz rękę w nadziei na czułe objęcie, możesz zamiast tego natrafić na nagle zamknięte drzwi, zimno odwrócone plecy albo pusty, odłączony wzrok. To jak rana, której nawet nie pozwala się zabliźnić, jest ciągle otwierana. Każdy epizod ich chłodnej obojętności lub wybuchowej reakcji przerywa proces leczenia i nie pozwala uformować się ochronnej warstwie, pozostawiając wszystkie wrażliwe miejsca w twoim sercu otwarte i surowe, aż po dorosłość.

 

Gdy stare rany porzucenia otwierają się na nowo

 

Zrozumienie doświadczeń z dzieciństwa, które miałeś z niestabilnym lub emocjonalnie niespójnym rodzicem, może pomóc ci lepiej pojąć własne reakcje w obecnych relacjach jako osoba dorosła.

Kiedy twój partner się na ciebie złości, potrzebuje przestrzeni lub po prostu wydaje się mniej responsywny niż zwykle, twoje wewnętrzne dziecko, które przez całe życie doświadczyło dynamiki „ciągnij-pchnij” i stale grożącego porzucenia, jest wyzwalane [odpalane].

Posiadanie niestabilnego rodzica stanowiło w przeszłości zagrożenie dla przetrwania, co wyjaśnia, dlaczego takie sytuacje mogą dziś całkowicie przytłoczyć cię i wyłączyć zdolność logicznego myślenia.

W istocie, cofasz się do pozycji bezbronnego dziecka, stającego w obliczu manipulacyjnych lub pasywno-agresywnych strategii rodzica, takich jak ciche dni czy emocjonalne zniknięcia używane jako kara.

Kiedy tak się działo, zostawiali cię w stanie zawieszenia, komunikując przez swoją nieobecność: „To się nie skończy, dopóki ja nie powiem, że się skończyło.” Innymi słowy, mieli całą władzę. Podczas tych bolesnych okresów czekałeś rozpaczliwie na moment, gdy rodzic powróci i ogłosi: „Wszystko już dobrze.” Czekałeś/aś i czekałeś/aś, być może drżąc z niepewności i lęku, by w końcu otrzymać to, czego potrzebowałeś/aś do przetrwania, zapewnienie, że nie zostajesz porzucony/a, że wciąż jesteś kochany/a, że jesteś bezpieczny/a.

Każda chwila ich nieobecności zdawała się trwać wieczność, gdy twoja młoda psychika zmagała się z pytaniem, dlaczego miłość może być tak warunkowa i przemijająca.

Ten schemat czekania i nadziei na emocjonalne domknięcie nie znika tylko dlatego, że dorosłeś. Przejawia się w twoich relacjach dorosłych, gdzie możesz czuć się stale niespokojny i nadmiernie czujny. Gdy partner wydaje się nieobecny, nawet jeśli po prostu jest zmęczony lub gdy potrzebuje czasu, by ochłonąć po kłótni, wyzwala to w tobie nieznośną falę lęku przed porzuceniem.

W takich chwilach możesz wrócić do swojego dziecięcego ja, czekającego przy drzwiach albo przy telefonie, na jakikolwiek znak, który potwierdzi: „już wszystko w porządku,” „jesteś bezpieczny,” albo „już się nie gniewam.” Jednak często to uspokojenie nie przychodzi tak szybko, jak tego pragniesz. Czekanie zamienia się w cichą burzę wewnątrz ciebie, gdy minuty ciągną się w godziny, a godziny w dni, z każdą kolejną sekundą potęgując lęk, że znów możesz zostać sam, niekochany i bezbronny.

W takich momentach możesz zauważyć u siebie oscylowanie pomiędzy dwoma trybami: albo oddajesz całą władzę partnerowi, pozwalając mu decydować, kiedy znowu wolno ci czuć się bezpiecznie, albo próbujesz odzyskać kontrolę, decydując się przedwcześnie zakończyć związek, zanim on zdąży cię skrzywdzić. Niestety, jak już dobrze wiesz, ten mechanizm obronny jakim jest odsuwanie od siebie bliskich, jedynie podtrzymuje te same lęki, od których próbujesz uciec.

Powtarzający się cykl „ciągnij i odpychaj” może być głęboko bolesny zarówno dla ciebie, jak i twojego partnera, ponieważ za każdym razem podważa fundamenty waszej więzi.

Niestety, twój partner może nie być w stanie w pełni wczuć się w głębię twojego lęku ani zrozumieć, dlaczego nawet krótkie okresy nieobecności czy ciszy mogą być dla ciebie tak przytłaczające i niszczące.

Ale nawet jeśli otaczający cię ludzie nie potrafią okazać empatii, ty sam musisz nauczyć się ofiarować sobie najgłębsze współczucie. To nie ty jesteś problemem, to to, co przeszedłeś. Twój lęk przed porzuceniem jest naturalną, ludzką reakcją na chroniczną traumę przywiązaniową. Wyrasta z głęboko zakorzenionego strachu i wyuczonej bezradności. To reakcja małego dziecka w tobie, które przez lata doświadczało niepewności i emocjonalnego porzucenia ze strony opiekunów, którzy trzymali całą władzę i mówili: „To się nie skończy, dopóki ja nie powiem, że się skończyło.”

Jeśli oboje, ty i twój partner, nauczycie się patrzeć na istotę tego zmagania z tej właśnie perspektywy, otworzy to drzwi do większej empatii i zrozumienia między wami.

DODAĆ – Podwójne wiązanie – jak będzie gotowe

Lek przed porzuceniem - 4

 „Słońce pokochało mnie znowu, gdy zobaczyło, że gwiazdy mnie nie opuszczą.” – Jenim Debie

 

Lęk przed porzuceniem: Ścieżka uzdrowienia

 

Doświadczenie korekcyjne

W ramach psychoanalizy relacyjnej koncepcja doświadczenia korekcyjnego uważana jest za potężne antidotum na lęk przed porzuceniem. Nie jest to jednak szybka naprawa; to proces relacyjny, który wymaga odwagi i cierpliwości, zarówno od ciebie, jak i od nowej postaci przywiązaniowej, która dostarczy ci przestrzeni do przeżycia tego doświadczenia. Podejście to zakłada, że wczesne wzorce relacyjne głęboko kształtują nasze poczucie siebie i nasze interakcje z innymi.

Zasadniczo, doświadczenie korekcyjne to głęboki proces, który ma miejsce w relacji oferującej przeciwieństwo tego, czego doświadczyłeś: przemocy i zaniedbania. Tradycyjnie tę rolę pełni terapeuta lub psychoanalityk, ale może to być również kochający autorytet, stabilny partner lub bliski przyjaciel.

Kiedy jesteś w stanie zaufać, że ktoś będzie przy tobie wtedy, gdy tego potrzebujesz, i nie zdradzi cię manipulacją, pasywną agresją czy pustymi groźbami, taka relacja staje się sanktuarium, w którym twoje głęboko zakorzenione przekonania i schematy nieufności zostają podważone i w końcu rozproszone. Możliwe, że będziesz testować granice tej osoby, wystawiać jej cierpliwość na próbę, a nawet prowokować ją, by cię porzuciła.

Ale raz za razem twoje zachowania testujące granice będą spotykane z niezmiennym wsparciem i empatią. Innymi słowy, doświadczenie korekcyjne odbiera siłę twoim zakorzenionym narracjom. Nawet jeśli część ciebie, ta obronna, opiera się zmianie, inna część zostanie poruszona przez to nowe doświadczenie.

Potęga narracji w podejmowaniu decyzji

W takich relacjach odnajdujesz „bezpieczną bazę” czyli coś, na czym możesz polegać w kwestii stałego wsparcia, empatii i walidacji [uznania]. To doświadczenie przeciwstawia się twojemu głęboko zakorzenionemu przekonaniu, że relacje są z natury niestabilne i niepewne. W miarę jak relacja pogłębia się, stopniowo, ale nieuchronnie zaczynasz doświadczać głębokiej przemiany w swoich oczekiwaniach i możliwościach relacyjnych. Stajesz się bardziej otwarty, podatny na zranienie i ufny. Twoje dziecięce „ja” wychodzi na powierzchnię, a ty odzyskujesz poczucie radości, odprężenia i spontaniczności. Jest to niezwykle poruszający proces i wymaga kogoś o wyjątkowej emocjonalnej dojrzałości i stabilności, aby mógł ci go zapewnić.

W przeciwieństwie do czysto poznawczego zrozumienia, doświadczenie korekcyjne działa na poziomie emocjonalnym, przeprogramowując ścieżki neuronalne i przekształcając podstawowe schematy relacyjne. Nie opiera się ono na modyfikacji behawioralno-poznawczej. Jest to spotkanie mózgu prawej półkuli z prawą półkulą drugiej osoby, w którym emocje są odczuwane i rozumiane w sposób cielesny, co prowadzi do głębokiej, emocjonalnej przemiany, która pozostaje trwała.

Na początku ta przemiana może zachodzić w relacji z twoją zaufaną postacią, ale z czasem nauczysz się internalizować doświadczenia korekcyjne uzyskane w tej relacji jako część swojego poczucia tożsamości i wchodzenia w relacje z innymi. Z czasem, cierpliwością i wytrwałością lęk przed porzuceniem zaczyna tracić swój uścisk, a w jego miejsce pojawia się nowe poczucie bezpieczeństwa, odporności i zaufania. Ostatecznie wyjdziesz z tej relacji wyposażony w narzędzia i spostrzeżenia potrzebne do budowania zdrowszych, bardziej satysfakcjonujących relacji poza tą konkretną więzią.

 

Użycie obiektu przejściowego

 

Oto pewien „trik”, który psychologowie stosują u dzieci, ale można go również z powodzeniem zastosować u dorosłych. Chodzi o użycie tzw. obiektu przejściowego jako wsparcia. Obiekt przejściowy to przedmiot, który zapewnia dziecku poczucie komfortu i bezpieczeństwa, zazwyczaj w czasie zmian lub rozłąki. Najczęstszym przykładem obiektu przejściowego jest pluszowy miś lub kocyk, ale może to być także inny przedmiot, np. zabawkowy samochodzik lub lalka.

Oprócz tego, że pomaga dzieciom czuć się bezpiecznie podczas rozłąki z rodzicami, obiekt ten wspomaga rozwijanie umiejętności samouspokajania oraz daje emocjonalne ujście dla uczuć takich jak strach, frustracja czy smutek. Jednak obiekty przejściowe nie są zarezerwowane wyłącznie dla dzieci i niemowląt, mogą zapewniać komfort i poczucie bezpieczeństwa osobom w każdym wieku. Tego rodzaju przedmioty pozwalają użytkownikowi odwołać się do wspomnień związanych z bezpieczeństwem i znajomością w sytuacjach stresu lub zmiany.

Obiekty przejściowe mogą przybierać różne formy, dla dzieci będą to często maskotki lub kocyki. Dla dorosłych może to być biżuteria, kartka z notatką, a nawet fotografia. Przedmioty te powinny być dobierane na podstawie osobistych preferencji i najlepiej mieć dla danej osoby pewne emocjonalne znaczenie. Na przykład kartka z napisem „kocham cię” od partnera może być bardzo pomocna.

Oprócz zapewniania natychmiastowego komfortu, obiekty przejściowe odgrywają także kluczową rolę w budowaniu odporności emocjonalnej i umiejętności radzenia sobie. Poprzez umożliwienie dostępu do wspomnień związanych z poczuciem bezpieczeństwa i stabilizacji, służą one jako zakotwiczenia w chwilach niepewności i cierpienia. Stanowią namacalną przypominajkę, że mimo zewnętrznych zmian czy trudności, poczucie komfortu i stabilności można nadal odnaleźć w sobie. W ten sposób obiekty przejściowe są nie tylko praktycznymi narzędziami wspomagającymi przetrwanie trudnych momentów, ale też potężnymi symbolami odporności i wewnętrznej siły.

 

Paradoksy, które musimy unieść

 

Lęk przed porzuceniem sam w sobie nie jest patologią. Jest naturalną częścią ludzkiej psychiki i jest zakodowany w naszym mechanizmie przetrwania. Na najbardziej pierwotnym poziomie sama myśl o porzuceniu, o byciu całkowicie i na zawsze pozostawionym samemu sobie, napełnia nas przerażeniem. Oznacza śmierć egzystencjalną, unicestwienie czyli uczucie, że przestalibyśmy istnieć.

Bycie w błędzie?

Aby jednak mieć dojrzałe i satysfakcjonujące relacje, musimy nauczyć się ufać i kochać bez bycia sparaliżowanym przez nadmierny lęk.

Ogromną częścią rozwijania tzw. stałości obiektu jest zdolność do utrzymywania paradoksów w naszym umyśle. Musimy przyjąć do wiadomości, że zarówno my sami, jak i inni ludzie, jesteśmy złożonymi istotami, które poruszają się w płynnym, nieustannie zmieniającym się tańcu relacyjnym. Tak jak opiekun, który nas karmi, może być tym samym, który nas zawodzi tak i my musimy zmierzyć się z prawdą, że żadna relacja ani osoba nie jest całkowicie „dobra” ani całkowicie „zła”.

Jeśli potrafimy pomieścić zarówno wady, jak i zalety nasze i innych, nie musimy uciekać się do prymitywnego mechanizmu obronnego, jakim jest rozszczepienie, czyli czarno-białe myślenie. Nie musimy dewaluować naszych partnerów tylko dlatego, że nas zawiedli. Możemy też przebaczyć sobie to, że nie jesteśmy idealni, nie oznacza, że jesteśmy przez to „źli” albo niegodni miłości.

Nasz partner może być jednocześnie do pewnego stopnia ograniczony i wystarczająco dobry. Może nas kochać i być na nas zły w tym samym czasie. Może czasem potrzebować się od nas oddalić, ale fundament więzi pozostaje solidny.

Na chwilę zwróć uwagę na swój oddech i zauważ, że tak jak w relacjach międzyludzkich i całej naturze istnieje naturalny przypływ i odpływ. W życiu istnieją liczne i różnorodne gradacje. Musimy wdychać, aby móc wydychać; kurczyć się, by się rozszerzać. Zdrowy związek wymaga dynamicznego przepływu między bliskością a dystansem, wzlotami i upadkami, rozczarowaniem i spełnieniem. Żadna relacja i żadna osoba nie jest statyczna. Jeśli myślimy o relacji jak o tańcu albo muzyce,  nie ma bliskości bez dystansu, nie ma muzyki bez przerw. Jeśli fiksujemy się tylko na chwilach, gdy jesteśmy razem, i ignorujemy puste przestrzenie, tłumimy pulsację i ostatecznie marnujemy relację.

Kolejnym kluczowym krokiem w leczeniu lęku przed porzuceniem jest rozwijanie samodzielności.
Lęk przed porzuceniem jest tak przytłaczający, ponieważ przywołuje głęboką traumę, którą niesiemy w sobie od czasu, gdy byliśmy bezradnymi dziećmi, rzuconymi w świat w całkowitej zależności od otoczenia. Ale musimy uznać, że część tych lęków nie odzwierciedla już naszej aktualnej rzeczywistości. Choć życie nigdy nie daje absolutnej pewności i bezpieczeństwa, jesteśmy dziś dorośli i mamy inne wybory. Mamy siłę, odporność, autonomię i wolność.

Jako dorośli nie możemy już zostać „porzuceni”, jeśli związek się kończy, to jest to naturalna konsekwencja niezgodności wartości, potrzeb lub ścieżek życiowych dwóch osób.

Nie możemy już zostać „odrzuceni”, bo wartość naszego istnienia nie zależy od opinii innych.

Nie możemy już zostać pochłonięci ani uwięzieni, bo potrafimy powiedzieć „nie”, wyznaczyć granice i odejść.

Rama to nie Stoicyzm, to coś znacznie lepszego – Rian Stone

Jako odporni dorośli możemy utulić w sobie to dwumiesięczne dziecko, które panicznie bało się, że zostanie upuszczone. Uczymy się pozostawać w swoim ciele nawet w poczuciu lęku, bez uciekania w dysocjację. I potrafimy pozostać w relacjach z innymi, nawet w niepewności, nie uciekając w uniki i mechanizmy obronne.

Zamiast utkwić w poszukiwaniu „brakującego elementu”, rozpoznajemy siebie jako istotę całościową i zintegrowaną. Trauma bycia opuszczonym i pozostawionym minęła, a my dostaliśmy szansę na nowe życie.
Jesteśmy teraz wystarczająco silni, pojemni i odporni, by surfować na fali ludzkiego życia.

Jeśli rozpoznajesz się w którymś z powyższych opisów, mam nadzieję, że ten tekst był dla Ciebie źródłem nadziei.
Wszyscy jesteśmy w trakcie rozwoju i nikt z nas nie ma idealnego związku, historii ani relacji. Nigdy nie jest za późno na refleksję i zmianę.

„Kiedy kochasz kogoś, nie kochasz go cały czas, w dokładnie ten sam sposób, z chwili na chwilę. To niemożliwe. To nawet kłamstwo udawać, że tak jest. A jednak dokładnie tego oczekuje większość z nas. Mamy tak mało wiary w przypływy i odpływy życia, miłości, relacji. Skaczemy z radością na falę przypływu i przerażeni opieramy się odpływowi. Boimy się, że już nie wróci. Domagamy się trwałości, ciągłości; a tymczasem jedyną prawdziwą ciągłością – w życiu, jak i w miłości – jest wzrost, płynność, wolność. Taka, jaką mają tancerze: ledwie się dotykają, gdy mijają się w tańcu, a jednak są partnerami w tym samym układzie. Jedynym prawdziwym bezpieczeństwem nie jest posiadanie czy zawłaszczanie, nie jest wymaganie ani oczekiwanie, nawet nie nadzieja. Bezpieczeństwo w relacji nie leży ani we wspominaniu przeszłości z nostalgią, ani w przewidywaniu przyszłości z lękiem, lecz w życiu w obecnej relacji i akceptowaniu jej taką, jaka jest teraz.” –  Anne Morrow Lindbergh

Źródło: Fear of Abandonment- The Child in You is Still Waiting

 

Zobacz na: Teoria i terapia analizy transakcyjnej: Eric Berne
Dlaczego rodzice nienawidzą rodzicielstwa – The Last Psychiatrist
Czy kult poczucia własnej wartości rujnuje nasze dzieci?
Podstawowy błąd w rodzicielstwie: Jaka jest różnica między mamą tygrysicą a tatą wilkiem?
Tata Wilk, Mama Tygrysica i dlaczego próba bycia dobrym rodzicem to kiepski pomysł
Dlaczego tak wielu ludzi jest neurotycznych – Carl Jung jako terapeuta
10 oznak, że jesteś mężem agresywnej żony
Kobiety są „bardziej kontrolujące i agresywne niż mężczyźni” w związkach

 

 

Fear of Abandonment: The Child in You is Still Waiting