Seks i intymność to dwa osobne filary związku – Archwinger
25 wrzesień 2025
Kobiety dobrze o tym wiedzą, ale udają, że nie. I są w tym o wiele lepsze niż faceci – mają wbudowaną zdolność do teatralnego „och, ja wcale nie myślę tylko o seksie”, podczas gdy w rzeczywistości myślą o nim aż miło.
Jak się człowiek przekopie przez tę górę materiałów spod szyldu Czerwonej Pigułki, które internet rzygnął w ostatnich latach (a im szybciej je łykasz, tym bardziej boli głowa), to łatwo zauważyć, że jako grupa mamy lekką obsesję na punkcie seksu. Ale co tam, trudno się dziwić. Jeśli temat przewodni to „męska strategia seksualna”, to przepraszam bardzo, ale rozmowa o origami z tego nie wyjdzie.
A prawda jest taka: seks naprawdę jest ważny. W cholerę ważny.
Na najbardziej podstawowym poziomie to dzięki niemu gatunek ludzki w ogóle istnieje, bez niego wszyscy byśmy wyginęli szybciej niż dinozaury na meteorycie. Każda kultura, niezależnie od tego, jak bardzo udaje, że jest uduchowiona i czysta jak kryształ, musi jakoś uwzględnić seks, bo inaczej: kaplica, koniec gatunku.
Na poziomie jednostki jest podobnie, każdy człowiek kombinuje, jak przepchnąć swoje geny dalej, w ramach tego, na co kultura pozwala. I dokładnie tak samo robią wszystkie zwierzęta. My tylko dorobiliśmy do tego Tinder i kolczyki w dziwnych miejscach.
Seks jest też turbo ważny społecznie. To sposób, w jaki ludzie się łączą. To cement, który skleja związki, trochę przez chemię w mózgu, trochę przez całą otoczkę społeczną. Nawet seks na jedną noc to forma kontaktu z drugim człowiekiem. Gdyby chodziło tylko o orgazm, to serio, każdy by sobie zrobił szybki numer solo, zamknął laptopa i szedł spać. Ale nie, potrzebujemy tego drugiego człowieka.
Twoja miłość, twoja miłość to mój narkotyk (i nazywa się Dopamina)
I jeszcze jedno, brak seksu źle działa na głowę. Ludzie, którzy przez długi czas go nie uprawiają, zaczynają wariować. Serio, psychika sypie się szybciej niż Windows 95 bez antywirusa.
Oczywiście, seks nie jest jedyną rzeczą we wszechświecie, nie jest też największą, ale jest zajebiście ważny. Więc jak ktoś ci będzie wmawiał, że troska o życie seksualne to płytka bzdura, to możesz mu śmiało odpowiedzieć: „stary, ty chyba dawno nie bzykałeś”.
Bo właśnie, seks to podstawowa różnica między związkiem romantycznym a czystą koleżeńską relacją. Nie ma seksu = nie ma romantycznego związku. Kropka.
Mam wielu przyjaciół, których kocham. Ale z nimi nie sypiam. Dlatego mamy relacje platoniczne, nie romantyczne.
Kocham moje dzieci ponad życie. Oddałbym za nie wszystko. Ale – niespodzianka – nie uprawiam z nimi seksu. Dlatego nasza relacja jest rodzinna, a nie romantyczna.
I to jest cała różnica. Brutalna, prosta, oczywista.
Kocham moją mamę i tatę. Ale seksu z nimi nie ma. Więc przepraszam bardzo, to nie jest romantyczny związek.
To samo dotyczy kobiety, z którą się „spotykasz”. Jeśli nie ma seksu, to nie jest jeszcze romans, tylko przyjaźń w przebraniu randki.
Ktoś może się obruszyć: „No ale jak to, przecież można chodzić razem na kolacje, oglądać Netflixa i gadać godzinami!” No jasne, pewnie że można. Ale halo, na kolację możesz iść z kumplem. Albo z mamą. Telewizję możesz oglądać z dzieckiem. Albo nawet z psem (i ten przynajmniej nie marudzi o pilota). Dopóki w grę nie wchodzi seks, wszystkie te „randkowe” aktywności są wymienne jak baterie w pilocie.
Owszem, są gesty, które są już bliżej seksu jak np. pocałunki, macanki i te wszystkie rzeczy, których (mam nadzieję!) nie robisz ani z dziećmi, ani z jamnikiem. Ale to wciąż przedsionek. Przedpokój. Gra wstępna. A drzwi prowadzą do seksu.
Dlatego seks to dosłowny wyznacznik: przyjaźń vs. związek. Jeśli nie pieprzycie się ze sobą, to jest to tylko przyjaźń. Twarde prawo, ale prawo.
I to oznacza, że seks jest absolutnie fundamentalny w każdym udanym związku.
Tymczasem wielu ludzi – głównie kobiety, zniewieściali faceci i cała armia współczesnych trenerów [coachów] od relacji – woli wciskać kit, że najpierw musi być bliskość, miłość, czułość, szacunek i łańcuszek z pół-serduszkiem. A seks? To tylko wisienka na torcie. Ładny dodatek. Taki deser po naprawdę dobrym obiedzie.
Brzmi ładnie? Pewnie. Ale bzdura totalna.
My, Czerwono Pigułkowi kolesie, wiemy lepiej. Kobiety też wiedzą, choć wolą w tej kwestii udawać święte niewiniątka. I robią to lepiej od facetów. Seks to zupełnie osobny byt. Można pieprzyć się z kimś, kogo się nie kocha. Można kochać kogoś, z kim się nie pieprzy. I jedno nie ma automatycznie nic wspólnego z drugim.
A seks sam w sobie jest cholernie ważny. Fundament. Nie dekoracja.
Jeśli kobieta nie czuje pociągu seksualnego do faceta, to wylezie to wszędzie indziej w związku – w rozmowach, w czułościach, w atmosferze. Seks jest częścią podstawy, nie wisienką na torcie. Jeśli seks leży, związek też się sypie.
Jedyne pytanie, które ma znaczenie: pieprzy się z tobą, czy nie? | Archwinger
Nie zrozum mnie źle, intymność jest ważna (do tego jeszcze wrócimy). Ale seks to drugi filar. Bez niego cała konstrukcja wali się jak domek z kart.
A teraz najlepsze, jeśli kobieta jest mocno podniecona swoim facetem, to on może być największym dupkiem na tej planecie. Rodzina będzie ją ostrzegać, koleżanki będą kręcić nosem, a ona i tak odpowie: „Nie rozumiecie go. On jest cudowny, tylko wy go nie znacie tak jak ja”.
Cudowny? Pfff… On nie jest miły. Ale jej mózg przeprogramuje dla niej odpowiednie obraz rzeczywistości. Dlaczego? Bo jednym z zadań mózgu jest pomóc przepchnąć geny dalej. Więc oszukuje ją jak Windows XP bez licencji, pokazując jej faceta jako kandydata na ojca gorących dzieciaków, które będą jej dziedzictwem na pokolenia.
Czy widzimy rzeczywistość taką, jaka ona jest – Donald Hoffman
I wystarczy, że on raz na miesiąc przyniesie jej herbatę albo wyrzuci śmieci. To będzie dla niej dowód, że on „się stara”. A fakt, że przez resztę czasu ona zapiernicza za dwoje, sprząta, gotuje i spełnia jego zachcianki? To spłynie po niej jak po kaczce. Bo w głowie już gra melodia, a ona oblizuje usta, czekając tylko na noc i łóżko.
Jeśli jej facet jest taki sobie, trochę nijaki, zaniedbany i już jej nie kręci, to choćby był najwspanialszym, najbardziej troskliwym gościem na planecie, ona i tak będzie na niego wiecznie wkurzona. Wszystko, co zrobi, będzie złe. Każdy jego gest troski będzie wyglądał jak tani teatrzyk albo próba wkupienia się w jej łaski. W efekcie poczuje się uwięziona i nieszczęśliwa.
I wtedy włącza się autopilot w jej mózgu. A mózg ma swoją misję, nie dopuścić, żeby przypadkiem zaszła w ciążę z gościem, który wyprodukuje dzieci z twarzą kartofla. Więc co robi? Podsuwa jej alternatywną wersję rzeczywistości: „Ej, ty już od miesięcy jesteś nieszczęśliwa!” (nawet jeśli tydzień temu była zadowolona i mruczała jak kot). Ba, mózg potrafi pójść jeszcze dalej: „Tak naprawdę nigdy nie byłaś szczęśliwa. Ten związek od początku był porażką. On zawsze był trochę dziwny. Trochę odrażający. Trochę kontrolujący. A może nawet psychopatyczny”.
I dlatego właśnie seks nie jest żadną wisienką na torcie intymności. Seks to fundament. Bez seksu nie ma związku – jest tylko przyjaźń. A jeśli seks zaczyna się sypać, sypie się cały związek.
To oczywiście nie znaczy, że seks jest jedynym ważnym elementem. Samą miłością nie da się karmić związku, tak samo jak nie przeżyjesz tylko na batonach energetycznych. Kochasz swojego psa, swoją mamę, swoje dzieci i przyjaciół. Ale ich nie bzykasz. A żonę czy dziewczynę, to owszem. I właśnie dlatego seks jest drugim filarem, równoważnym z miłością.
No i tak, intymność też jest ważna. Tu akurat kobiety, zniewieściali faceci i ci „guru od relacji” mają rację. Ale… kobiety lepiej niż faceci potrafią rozdzielić seks i intymność.
Dla mężczyzny seks jest intymnością. To właśnie przez seks facet czuje się blisko kobiety. I jeśli inwestuje w nią czas, emocje, robi rzeczy budujące więź, a potem ona go odrzuca w łóżku, to on czuje się oszukany. W jego głowie wychodzi na to, że cała ta intymność była udawana i manipulacyjna z jej strony. Efekt? Facet czuje się wykorzystany, zraniony, odrzucony. Bo dla niego sygnał jest prosty: „Może trochę jesteś ze mną bliska, ale nie naprawdę bliska”.
U kobiet sprawa jest bardziej zawiła (bo oczywiście, że tak). Na to nakładają się oczekiwania, role, jakie przypisują facetom w swoich prywatnych telenowelach, i obietnice, które same słyszą albo sobie dopowiadają.
Weźmy przykład, jesteś gościem z internetu, umawiasz się na szybki numerek. Twoim zadaniem nie jest być księciem z bajki – wystarczy, że jesteś wystarczająco atrakcyjny, zabawny, dyskretny, masz trochę ogarnięcia w grze i nie spalisz wszystkiego w pięć minut. To jest poziom intymności, którego ona oczekuje i na który oboje się umówiliście.
I teraz, nawet taki „wyluzowany facet” może to schrzanić. Jeśli jest nudny, nieatrakcyjny albo zachowuje się jak ameba społeczna, to nie spełnia nawet tego minimum, które jej obiecał. Ona poczuje się zmanipulowana i zła, bo nie dostała „umówionego pakietu”. Ale jeśli on dowiezie podstawy, czyli będzie przystojnym, czarującym kolesiem, z którym spędzi dyskretny, zabawny wieczór i prywatną rundkę w sypialni, to dostaje dokładnie to, czego chciała. I to działa.
Jeśli zgadzasz się zostać chłopakiem albo mężem kobiety, to od tej chwili ona oczekuje od ciebie pewnego poziomu intymności, który odpowiada tej roli. I jeśli tego nie dowozisz, to robi się jej naprawdę przykro, a przy okazji wpieniasz ją wybitnie. I może nawet słusznie – coś obiecałeś, a teraz się nie wywiązujesz. Ona czuje się oszukana i zmanipulowana. Nawet jeśli jesteś na tyle gorący, że normalnie miałaby z tobą świetny szybki numerek, to brak obiecanej i spodziewanej intymności sprawi, że straci ochotę.
I to jest właśnie ciężkie dla wielu facetów w związkach i małżeństwach, bo faceci i kobiety kochają inaczej. Jak już wcześniej padło: dla faceta seks = intymność. Seksualne odrzucenie podkopuje całą resztę intymności, jakby wszystko inne nagle straciło wartość. Ale dla kobiety? To dwie różne waluty. Seks to jedno, a intymność to coś zupełnie osobnego.
I – uwaga, niespodzianka – kobiety są strażniczkami seksu. To one decydują, czy wchodzisz na boisko, czy zostajesz na ławce rezerwowych. W tym obszarze strategii seksualnej to one mają rację. No dobra – ci zniewieściali faceci i trenerzy od związków też, choć ciężko to przyznać.
Tak więc, seks jest kluczowy, fundament i filar, bez niego związek leży tak samo, jakby zabrakło miłości. Ale! Jeśli chcesz, żeby związek z dziewczyną czy żoną przetrwał dłużej niż kilka miesięcy, musisz opanować sztukę, która nie przychodzi facetom naturalnie: budowanie intymności (albo przynajmniej pozorów i poczucia intymności) niezależnej od seksu.
Bo jeśli jesteś miły tylko wtedy, gdy liczysz na seks, jeśli dotykasz ją czule tylko wtedy, gdy chcesz eskalować do w stronę łóżka, to ona szybko załapie, o co chodzi, i zacznie unikać twojego dotyku i słów. Będzie czuła, że nie dowozisz tego poziomu intymności, który jej sprzedałeś, i poczuje się wykorzystana. A jak się poczuje wykorzystana, to seksu też nie będzie. Wtedy zacznie jeszcze bardziej unikać twoich prób bycia bliskim, co sprawi, że poczuje się jeszcze mniej intymnie, a więc jeszcze mniej będzie chciała seksu… i tak w kółko, aż do rozstania albo rozwodu. Gratulacje, właśnie przegrałeś w spirali śmierci związku.
Dlatego pamiętaj, kiedy budujesz intymność, rób to w seksowny sposób. Dotknij jej tak, żeby zaczęła myśleć o seksie, ale tym razem to TY pierwszy się wycofaj. Powiedz jej coś komplementującego, może nawet trochę sprośnego, ale rzuć to mimochodem, jakbyś opowiadał o tym, co miałeś na obiad. Zorganizuj randkę, jeśli dobrze się spisuje, spełnia twoje potrzeby seksualne i robi inne miłe rzeczy. A jeśli seks zaczyna przygasać? To znikaj częściej. Może nawet całkiem, jeśli sprawy stają się poważne.
To nie jest idealne rozwiązanie. Jasne, wymaga trochę więcej zachodu, niż byśmy chcieli w zamian za seks. Ale mniej, niż szukanie nowej dziewczyny od zera. A jeśli faktycznie ją lubisz, to ta odrobina intymności też jest całkiem przyjemna. W końcu czasem człowiek potrzebuje masażu pleców bardziej niż masażu… z przodu [polerowania berła].
Źródło: Sex and Intimacy are separate pillars of a relationship
Zobacz na: Oddzielanie seksu od intymności – Rian Stone
Dwie kategorie miłości
Czterej Jeźdźcy (Rozwodowej) Apokalipsy według Tradycyjnego Doradztwa Małżeńskiego
Weź odpowiedzialność za swoje działania, aby uniknąć jej negatywnej intymności emocjonalnej.
Dlaczego używanie intymności jako broni zawsze odbija się czkawką – Crystal Crowder
Najnowsze komentarze