Twoja miłość, twoja miłość to mój narkotyk (i nazywa się Dopamina) – Athol Kay
6 czerwca 2010

W tym tygodniu poświęcę trochę czasu, żeby przyjrzeć się bliżej dopaminie. Z Wikipedii:
„Dopamina jest powszechnie kojarzona z układem nagrody w mózgu, dostarczając uczucia przyjemności i wzmocnienia, aby motywować człowieka do proaktywnego wykonywania określonych działań. Dopamina jest uwalniana (szczególnie w obszarach takich jak jądro półleżące i kora przedczołowa) w wyniku doświadczeń nagradzających, takich jak jedzenie, seks, narkotyki, a także neutralne bodźce, które się z nimi skojarzą. Ostatnie badania wskazują, że agresja może również stymulować uwalnianie dopaminy w ten sposób.
Teoria ta jest często omawiana w kontekście narkotyków takich jak kokaina, nikotyna czy amfetaminy, które bezpośrednio lub pośrednio prowadzą do zwiększenia dopaminy w mezolimbicznym szlaku nagrody mózgu, oraz w odniesieniu do neurobiologicznych teorii uzależnienia chemicznego (nie mylić z zależnością psychologiczną), sugerujących, że ten szlak dopaminowy u osób uzależnionych jest patologicznie zmieniony.”
Jeśli cierpisz na ADHD i chcesz prostego, podrygującego filmiku, który wyjaśni ci to wszystko w trzy minuty…
Jeśli masz trochę więcej czasu i chcesz usłyszeć coś bardziej intelektualnego, obejrzyj dr Helen Fisher o tym, dlaczego ludzie się zakochują. Zaczyna trochę wolno, ale warto zostać do końca. To największy autorytet na świecie w tej dziedzinie.
Na marginesie: spora część kolesi zajmujących się podrywem i Grą opiera się na rozumieniu społecznych aspektów ludzkiej interakcji. Zrozumienia biologii stojącej za zachowaniem człowieka, kiedy wyjdzie się poza popularne książki o „wojnie plemników” i tym podobnych, to zwykle jednak czegoś tu jeszcze brakuje. To nie zarzut wobec Gry, po prostu połączenie neurologii i układu hormonalnego to jeden z najbardziej skomplikowanych tematów, jakie można sobie wyobrazić, a ja sam wciąż się tego uczę. Zdecydowanie częściej niż rzadziej Gra trafnie przewiduje, co się wydarzy na poziomie społecznym, ale rozumienie biochemii dodaje kolejną warstwę wglądu. Dr Fisher to świetny punkt startowy.
A w prostym polskim to…
Kiedy kobieta mówi swojemu facetowi, że się nudzi, to zazwyczaj jest to społeczny sygnał zbliżających się Gówno Testów (Testów na Dostosowanie) i żądania, by on zadziałał dominująco i „coś się wydarzyło”.
W kategoriach biochemii, kiedy kobieta mówi facetowi, że się nudzi, to w gruncie rzeczy mówi tylko jedno:
„Potrzebuję dawki dopaminy.”
Źródło: Your Love Your Love Is My Drug (And It’s Called Dopamine)
Zobacz na: Cechy mężczyzny Alfa i Beta – Athol Kay
Poradnik Życia Seksualnego Żonatego Mężczyzny 2011 – Athol Key
Praktyczna Kobieca Psychologia: Dla praktycznego mężczyzny – Zrozumienie psychologii kobiet
Kardynalna zasada relacji
Efekt Kaki
The science of love | Dr. Helen Fisher
Co to znaczy, gdy żona mówi: „Nudzę się”.
Jest coś w grzechotaniu grzechotnika, co momentalnie wyostrza twoją uwagę. To ostrzeżenie, że zaraz stanie się coś złego, jeśli nie przestaniesz robić tego, co właśnie robisz, i nie zmienisz kursu.
Żony też mają swoje grzechotanie, brzmi mniej więcej tak:
„Nudzę się”.
Na pierwszy rzut oka to nie robi na facetach większego wrażenia, bo my, chłopy, potrafimy rozwiązać własny problem nudy w trzy sekundy. Możemy obejrzeć mecz, odpalić gierkę, przespać się albo puścić sobie na YouTubie filmik, jak kotek walczy z wężem. Albo lepiej jakiegoś dzieciaka w epickim stroju Iron Mana.
No i właśnie, widzisz, my potrafimy tę pustkę zapełnić błyskawicznie. Ups, sorry… dobra, wracamy do tematu.
Jednak…
Kiedy kobieta mówi „Nudzę się”, trzeba pamiętać, że większość z nich ma w relacji z facetem pewien element uległości. Co oznacza, że podnieca je bycie podporządkowaną mężczyźnie. Celowo używam słowa „stymulacja”, a nie przyjemność czy radość, chodzi o ten specyficzny bodziec, który odpala ich seksualne zainteresowanie.
Czyli tłumacząc na nasze: kiedy mówi „Nudzę się”, tak naprawdę oznacza to:
„Nie dostaję swojej dawki uległości, siedzę i czekam, aż coś zrobisz, żebym musiała na to zareagować i się wkręcić”.
Innymi słowy:
„Nudzę się” = „Potrzebuję dominującego samca”.
I teraz brzmi to jak ostrzeżenie, że coś złego się zbliża, jeśli nie zmienisz kursu? Bo powinno. Gdy żona się nudzi, to w praktyce ogłasza, że potrzebuje stymulacji w postaci męskiej dominacji.
Najczęściej zaczyna to załatwiać sama, wymyślając ci Gówno Testy. Nie robi się z niej „sucz”, tylko jest zwyczajnie niedostymulowana i próbuje sobie tę stymulację wytworzyć. Gdy zdasz test i pokażesz dominację, ona dostaje swoje „drapanie po uległości” i to właśnie jest to, czego chce.
Rzadko która kobieta ma samoświadomość na tyle dużą, by logicznie przyznać: „Potrzebuję, żebyś mnie zdominował” i cieszyć się, kiedy on robi to na zawołanie. Dla większości to zabija całą zabawę. On ma po prostu wiedzieć i działać. „Nudzę się” to maksimum wskazówki, jakie ci dadzą, zanim poczują, że to one prowadzą grę zamiast być w nią wciągane.
Druga opcja jest prostsza, znajdzie sobie innego faceta, który ją rozkręci. Najczęściej wciąż kocha męża, tylko że… cóż, on jest nudny. I ona nawet nie planuje nikogo szukać, ale „samo się dzieje”, a to flircik, a to wiadomość, a to telefon. Dopamina w mózgu strzela jak fajerwerki, a nim się obejrzysz, jest uzależniona od tych SMS-ów i maili. Lepiej to przerwać, zanim spotkają się w realu i zrobi się coś fizycznego.
Dlatego musisz utrzymywać wysoki poziom cech alfa [dominacji], jeśli masz żonę, która reaguje na uległość.
Bo kiedy słyszysz „Nudzę się”, musisz wiedzieć, że choćbyś sam uważał, że wszystko jest super, że macie to, tamto, że dajesz jej wszystko, czego mogłaby chcieć, a kłótni brak, to i tak jest źle. Bo ona się nudzi.
Na koniec rym, który nie jest stuprocentowo pewny, ale zapada w pamięć i masz go pamiętać, gdy ona rzuca „Nudzę się”:
Jeśli jesteś nudny, ona znajdzie sobie innego (ang. If you’re boring, she’s whoring).
Zobacz na: What It Means When A Wife Says „I’m Bored”.
Zobacz na: Rozpoznawanie gówno testu? A może po prostu nie
Dominacja i uległość w małżeństwie: model kapitana i pierwszego oficera
Bronić, Wyjaśniać, Usprawiedliwiać, Racjonalizować. Kiepskie narzędzia dla ciot
Kobiece etapy niewierności – Michelle Langley
Zdradziła? Prawdopodobnie na to zasłużyłeś.
Nigdy jej nie spotkałeś, nie możesz jej zobaczyć, ale dopamina steruje twoim życiem bardziej niż ktokolwiek inny. To ona decyduje, co kochasz, za czym gonisz, kogo pragniesz i co cię kształtuje. Za każdym razem, gdy przewijasz [szorty], śmiejesz się, jesz, wygrywasz lub zakochujesz się, dopamina jest obecna. To nie jest szczęście, lecz jego obietnica. Szepcze: zrób to ponownie.
Możesz poczuć się dobrze teraz, ale tu tkwi okrutny podstęp: nigdy nie spełnia swojej obietnicy. Dopamina nie nagradza za zadowolenie, lecz za pragnienie więcej. Dlatego ekscytacja po zakupie czegoś nowego szybko znika. Dlatego komplement po pewnym czasie traci znaczenie. I właśnie dlatego miliony ludzi spędzają życie, goniąc za uczuciem, które nigdy nie nadchodzi.
Dopamina zbudowała cywilizację, to ona pchała nas do polowania, budowania, tworzenia, wynajdowania i podbijania. Ale ta sama siła, która stworzyła nasz świat, teraz go rozbija. W dzisiejszym świecie otoczyliśmy się nieskończoną liczbą bodźców. Lajki, powiadomienia, reklamy, cukier, pornografia, wiadomości, hałas — wszystko zaprojektowane, by przejąć kontrolę nad tym pierwotnym mechanizmem. Tonę w sztucznych przyjemnościach, a brakuje mi prawdziwego spełnienia.
Nasi przodkowie czerpali dopaminę z osiągnięć. Budowali schronienie, zdobywali jedzenie, chronili rodzinę. My dostajemy ją z ekranów, z obietnic zamiast z dążenia do prawdziwego celu. A gdy poziom dopaminy stale rośnie, mózg przestaje reagować. Stajesz się obojętny. Przestajesz cieszyć się zachodem słońca, śmiechem, spokojem. Nawet radość cichnie. Sięgasz po więcej nie dlatego, że tego chcesz, ale dlatego, że nie pamiętasz, jak to jest pragnąć mniej.
Prawda jest taka, że dopamina nigdy nie była wrogiem. Miała być twoim drogowskazem, nie więzieniem. Żeby odzyskać kontrolę nad umysłem, nie niszczysz dopaminy. Resetujesz ją. Wyciszasz szum, aż drobne rzeczy znów nabierają znaczenia. Aż głęboki oddech daje więcej niż kolejne powiadomienie. Dopóki cisza nie stanie się wyraźniejsza niż chaos. Wtedy dociera do ciebie, że szczęście to nie pogoń. To powrót do siebie.
Oto dlaczego żartowanie sobie groźbą rozwodu lub rozstaniem to kiepski pomysł
Grasz w głupie gry, to wygrywasz głupie nagrody.
Mam 28 lat, zrobiłam żart mojemu mężowi, który ma 29 lat. A teraz przez to mogę stracić małżeństwo z mężczyzną, którego naprawdę kocham. Jesteśmy z mężem małżeństwem od czterech lat. Naprawdę go kocham. Nie potrafię sobie wyobrazić życia bez niego.
Posłuchałam głupiej rady kilku moich przyjaciółek dotyczącej żartu, który one zrobiły swoim mężom. Ten żart polega na tym, żeby powiedzieć partnerowi że chcesz się rozwieść. Nigdy nie chciałam tego robić i uważałam, że to okrutne, szczególnie wobec osoby, którą się kocha.
Niestety, zrobiłam to w zeszłym tygodniu a reakcja mojego męża była zupełnie inna, niż się spodziewałam. Szczerze myślałam, że spróbuje ze mną porozmawiać, jednak nie błagał, ani nie proponował żadnych rozwiązań tak jak robili to partnerzy moich przyjaciółek, on nie zrobił nic z tych rzeczy.
Zjedliśmy razem kolację i oglądaliśmy film, kiedy powiedziałam mu, że już nie jestem szczęśliwa i że chyba powinniśmy się rozwieść. Spojrzał na mnie przez chwilę i przysięgam, widziałam, jak coś w jego oczach pękło. Wyszedł z domu z torbą nie mówiąc ani słowa. Powiedziałam mu, że to był tylko żart, ale on właściwie mnie zignorował i wyszedł.
“Niedola lubi towarzystwo, a obłęd je przywołuje”
Zabawne, że wiedziała, iż to był zły pomysł, a mimo to zadowolenie przyjaciółek okazało się ważniejsze niż świętość jej małżeństwa.
To nie był żart, tylko manipulacja mająca na celu skłonić go do błagania. Nie było w tym nic, co przypominałoby żart.
Sam fakt, że spodziewała się próśb i negocjacji, oznacza, że to nie był żart, to był ruch mający na celu pokazanie władzy.
Jak zachowują się dziewczyny, kiedy z Tobą zrywają
– W sobotę ma być 33 stopnie, więc pomyślałem, że moglibyśmy wybrać się na plażę. Nie chcesz?
– Musimy się rozstać.
– Słucham?
– Mam wrażenie, że nasz związek już się wypalił. Wiem, że to chodzi o mnie, nie o Ciebie. Jesteś wspaniały. Muszę popracować nad sobą. Zaufaj mi. Ale wiem, że ten związek nie może już dalej trwać…
– No dobra.
– Co, co?
– Co się, do cholery, dzieje?! Czyli po prostu odejdziesz? Po prostu odejdziesz i nie powiesz ani słowa?
– Dlaczego miałbym…? Co mam powiedzieć?
– Tak. Mm-hmm. Idź. Idź! Mówiłam… Dosłownie przewidziałam to. Wiedziałam, że też jesteś taką osobą. Idź. Idź! Przecież tego właśnie… Proszę… nie… sama nie wiem czego chcę. Nie wiem czego chcę…
– Zerwałaś ze mną.
– Nie wiem. Wiem. Nie wiem. Może po prostu jestem głodna.
* Jak kobieta jest upierdliwa w Twoim towarzystwie, to zanim założysz, że się Ciebie czepia to upewnij się że nie ma okresu lub nie jest przed okresem, nie jest głodna, zmęczona, albo napalona.
Gdy sama nie wiesz czego chcesz… i mówisz że chcesz rozwodu.
Zamierzałam mu powiedzieć, że chcę rozwodu. Napisałam do naszej terapeutki, która prowadziła terapię małżeńską i napisałam, że muszę mu powiedzieć, że chcę rozwodu, ale chcę to zrobić podczas wspólnej sesji żeby był przy tym ktoś trzeci, mediator.
Umówiła nas najszybciej jak się dało, dwa dni później. Przyszłam tam już z decyzją, że poproszę o rozwód. Usiedliśmy razem na sesji. Atmosfera była bardzo napięta i niezręczna.
Mój (wtedy jeszcze) mąż siedział tam i powiedział, to dlaczego mamy nagłą sesję?
Terapeutka zapytała: Jamie, chcesz zacząć?
Zaczęłam płakać i powiedziałam: chcę rozwodu. Wiesz, trudno mi było to powiedzieć. To dla mnie koniec. Mam dość. Chcę się rozwieść. Siedział tam w milczeniu. Siedzę obok niego i płaczę.
Nie poruszył się ani trochę. Nawet na mnie nie spojrzał. Nie zareagował wcale. Był zupełnie nieczuły, jak kamień.
W końcu nasz terapeuta powiedział: czy chciałbyś coś powiedzieć?
Odpowiedział natychmiast. Powiedział: „w porządku, ustalmy szczegóły i zakończmy to.”
I to wszystko. Spojrzałam na terapeutę, kompletnie oszołomiona. Wiedziałam, że jestem gotowa odejść, ale nie mogłam uwierzyć, że właśnie tak zareagował. Nie okazał żadnej empatii. Nie było w nim współczucia. Nie było widać, żeby chciał walczyć o nas. Nie spodziewałam się, że tak będzie, ale wiesz, zawsze gdzieś tam liczysz na tę ostatnią próbę.
Tego wieczoru wróciliśmy do domu. Nie odezwaliśmy się do siebie. Spał na kanapie. Obudziłam się i następnego dnia poszłam do pracy. Wróciłam do domu. Tego wieczoru grał na PlayStation. Usiadłam obok niego. Nie rozmawialiśmy ze sobą od 24 godzin.
Zapytałam: czy możemy porozmawiać o tym, co się wydarzyło wczoraj?
A on po prostu grał dalej, patrzył tylko przed siebie. I powiedział: „o czym tu w ogóle rozmawiać?” W myślach uważałam, że to nasza ostatnia szansa, żeby jeszcze spróbować zawrócić ten statek, rozumiesz?
Zapytałam: więc co teraz zrobimy?
A on po prostu grał dalej. Powiedział: „mam już ogarnięte nowe mieszkanie.” Już wypisałem się z umowy najmu na to. On już wszystko załatwił. W ciągu tych 24 godzin, zaczął organizować swoje życie jako singiel i załatwił sobie wszystko co trzeba.
Najnowsze komentarze