Język jako okno na ludzką naturę

Język jako okno na ludzką naturę - Steven Pinker

…I nie słuchaj mnie jak „Sperg” – Whisper

 

Steven Pinker, rzecz do refleksji: Język jako okno na ludzką naturę.

– Język daje nam wgląd w relacje społeczne. Zacznę może od pewnej zagadki dotyczącej języka. Posłużę się przykładem z filmu “Fargo”. Scena z początkowej części filmu, w której porywacze ze swoją ofiarą w samochodzie, skrępowana i zakneblowaną na tylnym siedzeniu, zostają zatrzymani przez policję z powodu braku tablicy rejestracyjnej. Policjant prosi o okazanie prawa jazdy. Jeden z porywaczy okazuje dokument w portfelu z sugestywnie wysuniętym banknotem 50-dolarowym. Zwraca się do policjanta mówiąc, że najlepiej, gdyby sprawę załatwić tu na miejscu, w Brainerd, co sugerować ma widzowi i policjantowi zawoalowaną ofertę łapówki.

To jest przykład formy zwaną przez lingwistów pośrednim aktem mowy, kiedy zamiast formułować bezpośrednio nasze intencje w słowach, wyrażamy ją poprzez sugestię czy aluzję w nadziei, że rozmówca odczyta nasze intencje “pomiędzy wierszami” i wydedukuje właściwe znaczenie naszej wypowiedzi.

Aktów takich dokonujemy bardzo często, nierzadko nieświadomie. Dla przykładu: “Gdybyś podała mi sos guacamole, byłoby super”. Gdy się głębiej zastanowić, taka wypowiedź nie ma sensu, lecz w powszechnym rozumieniu jest to nic innego jak uprzejma prośba. “Liczę na wasze przywódcze zaangażowanie w kampanię na rzecz naszej przyszłości”. Każdy, kto uczestniczył w przyjęciach na rzecz zbiórki funduszy na kampanię wyborczą doskonale wie, że jest to typowe eufemistyczne błaganie o pieniądze, słowa te można przetłumaczyć jako “Dajcie nam pieniądze”.

Szara propaganda – eufemizmy, półprawdy i fikcje – dr Rafał Brzeski

“Czy chciałabyś zobaczyć moją kolekcję znaczków?” To zdanie o podtekście seksualnym stało się taką kliszą, że w latach 30. XX w. James Thurber zamieścił na łamach ‘The New Yorker’ satyryczna grafikę, na której mężczyzna mówi do swojej randki:

“Poczekaj chwilę, przyniosę tylko moją kolekcję znaczków”.

“Przytulny sklepik. Szkoda, gdyby coś niefortunnego się mu przytrafiło”.

Każdy, kto oglądał “Rodzinę Soprano” rozpozna w tym zawoalowaną groźbę. Zagadka brzmi, dlaczego nasze oferty korupcyjne, prośby, zachęty, próby uwiedzenia, groźby tak często są wyrażane nie wprost, skoro obie strony doskonale wiedza o co chodzi.

Język ma dwa zadania: Po pierwsze, musi komunikować treści takie jak propozycja łapówki, rozkaz czy prośba. Po drugie, musi jednocześnie ustanowić kontekst interakcji i typ relacji.

Rozwiązaniem jest korzystanie z języka na dwóch poziomach. Nadawca używa formy dosłownej sygnalizując odbiorcy najbezpieczniejszą formę relacji licząc, że odbiorca odczyta intencję wypowiedzi “pomiędzy wierszami” i rozważy faktyczną propozycje jako niekompatybilną z ową relacją. Formy grzecznościowe to prosty przykład takiego użycia języka. Co mówi nam forma “Gdybyś mogła podać sos guacamole, byłoby super”? Zapewne zgodzicie się, że to nieco forma na wyrost i poza tym niejasnym jest, dlaczego rozmówca miałby rozmyślać nad kontrfaktycznymi stanami podczas posiłku.

Odbiorca słusznie wydedukował, zakładając, że nadawca nie postradał zmysłów, że cel wypowiedzi ma charakter pozytywny, stąd zapewne wyraża chęć wypełnienia się tego celu i w konsekwencji treść intencji zawartej w wypowiedzi jest odczytana przez odbiorcę poprawnie, czyli odczytuje jej charakter imperatywny, przy jednoczesnym braku domniemanej relacji dominacji zwykle charakterystycznej dla tego typu wypowiedzi, czyli aktu rozkazywania innej osobie, by zrobiła coś, co sobie życzysz.

Zdaniem antropologa Alana Fiske’a, we wszystkich kulturach ludzkich wszelkie relacji międzyludzkich sprowadzają się do 3 głównych typów. Każda z tych relacji zakłada określony podział zasobów, każda z nich ma określoną podstawę ewolucyjną i każda z nich znajduje swój naturalny nośnik w określonych typach ludzi, ale może zostać rozszerzona na inne osoby poprzez negocjacje – tu rolę odgrywa język.

Są to dominacja, o której już wspominałem, która działa na zasadzie “nie zadzieraj ze mną” i którą jak się przypuszcza, odziedziczyliśmy po ssakach naczelnych, u których silna jest stadna struktura hierarchicznej dominacji.

Druga relacja to solidarność wspólnotowa, czyli zasad dzielenia się z innymi, która wyewoluowała drogą preferencji więzów krwi i mutualizmu i jest domyślnie rozszerzana na krewnych, małżonków czy bliskich przyjaciół.

Wreszcie trzeci typ relacji to wzajemność – “przysługa za przysługę”, która odnosi się do wszelkich transakcji czy wymiany dóbr czy usług, charakterystyczny dla zachowań obopólnie altruistycznych.

Zachowania akceptowalne w ramach jednego typu relacji może być traktowana jako anomalia w kontekście innej relacji. Na przykład podczas przyjęcia u znajomych możesz bez problemu połasić się na krewetkę z talerza małżonka czy przyjaciela, ale raczej nie sięgniesz pod krewetkę z talerza swojego szefa.

Ponieważ zachowanie uchodzące w ramach relacji wspólnotowości może zostać odebrane jako nieadekwatne w kontekście relacji dominacji. Podobnie jak w przypadku domowej kolacji – jeśli po posiłku wyciągniesz portfel i zaproponujesz zapłatę za posiłek, takie zachowanie nie będzie odebrane jako zachowanie oczekiwane, raczej jako rażące z powodu konfliktu pomiędzy wzajemnością, relacją oczekiwaną w kontekście restauracji, a wspólnotowością, relacją oczekiwaną w towarzystwie przyjaciół.

W oby tych sytuacjach każdy z nas wie, jak się należy poprawnie zachować, ale w sytuacjach, gdzie obie strony nie mają pewności co do zrozumienia kontekstu ich relacji, rozbieżne odczytanie wiążącej relacji może prowadzić do sytuacji powodującej niepożądany stan emocjonalny zwaną powszechnie “niezręcznością”.

Dla przykładu, taką krępującą sytuacją w miejscu pracy może być sytuacja, kiedy na przykładu pracownik czy student nie wie, czy może pozwolić sobie adresować przełożonego czy wykładowcę po imieniu, czy też zaprosić na piwo po pracy jeśli ich relacja jest nie jednoznaczna, ma raczej charakter hierarchiczny czy wspólnotowy.

Znajoma jest wszystkim zapewne mądrość ludowa, że nie powinno się robić interesów z przyjaciółmi, na przykład sprzedaży samochodu swojemu przyjacielowi. Sam akt negocjacji ceny może nadwyrężyć więzi przyjaźni, ponieważ to, co dopuszczalne w kontekście relacji wzajemności nie jest akceptowalne w kontekście relacji wspólnotowości.

Czy na przykład kontrast pomiędzy relacją dominacji i seksem, kiedy przełożony próbuje nakłonić pracownika do seksu, definiuje granice molestowania seksualnego, a nawet zbliżone do siebie relacje wspólnotowości jak przyjaźń czy seks, leżą u podstaw psychologicznych napięć związanych z randkowaniem.

Pozostaje do rozwiązania inny problem, a mianowicie dlaczego uciekamy się do pośrednich aktów mowy w sytuacjach jednoznacznych, na przykład gdy odbiorca jest w pełni świadomy intencji nadawcy. Ludzie nie są naiwni i trudno uwierzyć, by dorosła kobieta tekst o znaczkach odczytała dosłownie, niemniej tak sformułowane pytanie jest wygodniejsze niż bezpośrednie zapytanie o stosunek seksualny.

Z jakim mamy tutaj zatem mechanizmem do czynienia? Zaprzeczenie prawdziwym intencjom nie jest skutecznym wyjściem. Dlaczego oczywista aluzja zdaje się zatem wygodniejszym rozwiązaniem, niż bezpośrednia propozycja, która w pewnym sensie staje się “oficjalna”?

Zilustruję ten problem powołując się na scenę z filmu ‘Gdy Harry poznał Sally’, gdzie w jednej z pierwszych scen Harry wypowiada zdanie, które Sally odczytuje jako podszyte podtekstem seksualnym i zarzuca mu, że próbuje ją poderwać.

“Co mogę z tym zrobić?”, pyta,

“Cofam zatem moje słowa. Ok? Cofam”.
Ona odpowiada, że to niemożliwe.
“Dlaczego”, pyta dalej.
“Ponieważ już je powiedziałeś”.
“Ojeju, co teraz? Dzwonimy po policje?”
“Nie da się ich cofnąć”.

Jaki zatem nadajemy status psychologiczny wypowiedzi, że której nie da się cofnąć, wykreślić ze wspólnej świadomości, że tworzy ona znacznie bardziej niezręczną sytuację, niż ta sama sugestia przekazana w sposób pośredni?

Jak sądzę kluczem do rozwiązania tego paradoksu jest koncepcja zwana przez ekonomistów i logików “wiedzą wspólną” w odróżnieniu od “wiedzy jednostkowej”.

W przypadku wiedzy jednostkowej osoba A wie, że “x” i osoba B wie, że “x”. W przypadku wiedzy wspólnej A wie, że “x” i B wie, że “x”, przy czym A wie, że B wie, że “x” i B wie, że A wie, że “x”, A wie, że B wie, że A wie, że “x” i tak w nieskończoność.

O żywotnej potrzebie wolności słowa – prof. Jordan Peterson

Jest to różnica mająca daleko idące konsekwencje. Na przykład, dlaczego wolność zgromadzeń jest uznawana za jedną z fundamentalnych zasad demokracji? Dlaczego rewolucje polityczne często wybuchają, gdy tłum zbiera się na placu, by kontestować władzę prezydenta?

Otóż dlatego, że kiedy ludzie byli w swoich domach, każdy z nich wiedział, że ludzie nienawidzą dyktatora, ale nie wiedzieli, czy inni ludzie wiedzą, że oni wiedzą. Gdy ludzie zbiorą się w jednym miejscu, gdy są wzajemnie widoczni, każdy z nich wie, że inni wiedzą, że inni wiedzą, że dyktator jest znienawidzony, co daje im kolektywnie siłę, by sprzeciwić się władzy dyktatora, który inaczej mógłby pojedynczo wyeliminować opozycjonistów pojedynczo.

Inny przykład. “Nowe szaty cesarza” to opowiadanie dotyczące wiedzy wspólnej. Kiedy mały chłopiec oświadcza, że cesarz jest nagi, nie mówi nic, czego inni by już nie widzieli, nawet jeśli na własne oczy cesarza nigdy nie widzieli.

Chłopiec jednak zmienił stan ich wspólnej wiedzy, ponieważ w tym momencie każdy z nich wiedział, że inni wiedzą, że wszyscy inni wiedzą i w konsekwencji dało im kolektywną siłę, by kontestować dominację cesarza poprzez w tym przypadku śmiech.

Morał jest taki, że język “wprost” to doskonale narzędzie do generowania wzajemnej wiedzy. Stawiam hipotezę, że aluzje, nawet te oczywiste, mogę jedynie generować wiedzę jednostkową, a bezpośrednie akty mowy kreują wiedzę wspólną, a relacje czy związki są utrzymywane i unicestwiane na podstawie wspólnej wiedzy o typie relacji.

Zatem gdyby Harry zaproponował Sally oglądanie znaczków, a ona by się nie zgodziła, to wtedy Sally ma świadomość, że odrzuciła jego zaloty i jednocześnie Harry wie, że ona odrzuciła jego propozycję seksu, ale czy Sally wie, że Harry o tym wie?

Mogłaby sobie pomyśleć, że może Harry sądzi, że ona jest naiwna? A czy Harry wie, że Sally wie, że on wie? Mógłby sobie przecież pomyśleć, że może Sally uważa, że on jest głupcem? Nie ma pomiędzy nimi wzajemnej wiedzy, stąd mogą utrzymywać fikcyjność swojej przyjaźni. Gdyby zamiast tego Harry jawnie zaproponował seks, a Sally by odmówiła, wtedy Harry wie, że Sally wie, że Harry wie, że Sally wie, więc nie ma mowy o utrzymywaniu fikcji przyjaźni i jak sądzę to jest właśnie podstawą naszej codzienne intuicji, że w przypadku języka otwartego pozorów nie da się dłużej zachowywać, ponieważ raz wypowiedzianych słów nie da się cofnąć.

Zobacz na: Gry o władzę: przewodnik terenowy – Rian Stone

Mężczyzna i kobieta nie mogą być przyjaciółmi – Matt Walsh
Mężczyźni i kobiety nie mogą być „tylko przyjaciółmi” [Scientific American, 2012]

 

 

Język jako okno na ludzką naturę – Steven Pinker

https://rumble.com/v2c9lri-jezyk-jako-okno-na-ludzk-nature-steven-pinker.html