Kryzys tożsamości – Rollo Tomassi
4 wrzesień 2011

Poniżej znajduje się odpowiedź, jakiej udzieliłem jednemu facetowi, którego prowadziłem. Uznałem, że jest wystarczająco wnikliwa, by opublikować ją tutaj, bo dotyczy bardzo powszechnego tematu. Myślę, że się zgodzisz.
„Rollo, czy da się identyfikować z kobietami, nie kompromitując siebie?”
Jeśli jest to świadomy wysiłek ze strony faceta, to nie.
Poruszasz jednak dobry temat. Oczywiście, kiedy mówię o „identyfikowaniu się” z kobietą, wymaga to pewnego doprecyzowania. Co dokładnie znaczy „identyfikowanie się” z kobietą? Rdzeń tego słowa to tożsamość, czyli to kim jesteś oraz jakie cechy, zachowania i zainteresowania tworzą twoją indywidualną osobowość. „Tożsamość” jest w pewnym sensie pojęciem subiektywnym i dość ezoterycznym, jak próba zdefiniowania, czym jest sztuka, bo można argumentować, że „tożsamość” jest tym, czym ją uczynisz.
Na studiach moją specjalizacją w psychologii behawioralnej były badania nad osobowością i mogę ci powiedzieć, że istnieje wiele teorii i interpretacji tego, czym jest tożsamość. Jednak jedna kwestia jest akceptowana niemal uniwersalnie: tożsamość i osobowość nigdy nie są statyczne. Są plastyczne i podatne na zmiany pod wpływem zmiennych i warunków środowiskowych.
Bardzo wyraźną ilustracją tego są żołnierze wracający z frontu z zespołem stresu pourazowego [nerwicy frontowej], czyli identyfikowalną i potwierdzoną formą psychozy. Ci mężczyźni są innymi ludźmi, a ich tożsamość została zmieniona od czasu, gdy byli narażeni na psychiczne trudy wojny, do momentu ich powrotu do normalnego życia. Niektórzy mają wystarczającą odporność, by wrócić do względnie normalnego stanu, inni niestety nie. Ale w każdym przypadku zmiana została wywołana przez warunki i środowisko.
Podobnie większość młodych mężczyzn podlega własnemu zestawowi warunków i środowisk, a ich osobowość i tożsamość odzwierciedlają to odpowiednio. Facet, który „ma szczęście do kobiet”, będzie odzwierciedlał to w swojej tożsamości. Młody mężczyzna, który nie dostaje regularnej kobiecej uwagi z jakichkolwiek powodów, również zamanifestuje to w swojej tożsamości. Facet skupiony na własnych ambicjach będzie odbijał to w swojej osobowości. Ale u wszystkich, gdy warunki sprawiają, że czują się pozbawieni jakichś doświadczeń, pojawia się konflikt między dawną tożsamością a zmianą lub tworzeniem nowej tożsamości, by zaspokoić potrzebę tego doświadczenia. Połącz to z naturalnym chemiczno-hormonalnym pragnieniem seksualnym, a widzisz, jak potężnym czynnikiem staje się deprywacja.
Zbyt wielu młodych mężczyzn utrzymuje przekonanie, że aby otrzymać kobiecą intymność, której pragną, powinni stać się bardziej podobni do obiektu swoich uczuć, zmieniając własną osobowość. W istocie próbują ulepić swoją tożsamość, by lepiej dopasować się do dziewczyny, która jak myślą najlepiej zaspokoi ich potrzeby.
Dlatego widzimy mężczyzn poświęcających własne interesy, by lepiej dostosować się do zainteresowań kobiety, której pragną, po to, by ułatwić sobie dostęp do intymności (czyli seksu). Wszyscy znamy powiedzenie, którego kobiety są aż nazbyt świadome: „Facet zrobi wszystko, żeby zaliczyć” i faktycznie nie ogranicza się to wyłącznie do drobnych kompromisów.
Zbyt powszechny jest przykład faceta wybierającego studia na podstawie tego, jakie kobiety są na danej uczelni, zamiast kierować się prestiżem akademickim czy własnymi ambicjami. Inni wybierają uczelnię tylko po to, aby utrzymać związek na odległość, który kobieta wybrała, a mężczyzna jedynie się dostosował. Aby usprawiedliwić te decyzje, taki facet zmienia swoją tożsamość i osobowość, tworząc racjonalizacje i nowe schematy myślowe po to, by sam przed sobą uzasadnić wybór, który — na pewnym poziomie — wie, że został podjęty za niego. To forma ochrony ego przed świadomością, że oddał stery własnego życia.
To tylko jeden jaskrawy przykład tego „identyfikowania się”, ale istnieją tysiące subtelniejszych, które mężczyźni (i kobiety) odpuszczają jako „normy społeczne”. Facet utknął w Strefie Przyjaźni, który usłyszał tekst „bądźmy tylko przyjaciółmi”, będzie gotów godzinami słuchać jej wynurzeń przez telefon tylko po to, by dowiedzieć się, jak powinien się zmienić, aby spełnić jej warunki intymnej akceptacji. Chętnie „zmieni zdanie” nawet na temat własnych przekonań, jeśli — jego zdaniem — zwiększy to jego zgodność z jej kryteriami.
To właśnie kompromitacja tożsamości — dobrowolne i fundamentalne zmienianie własnej osobowości, by zdobyć akceptację drugiej osoby. Gdy ktoś jawnie próbuje naruszyć nasze przekonania, to instynktownie się bronimy. Jesteś sobą i opierałbyś się, gdyby pracodawca albo rodzice kazali ci głosować w określony sposób. Ale gdy chodzi o osobowość i seksualność, a proces ten jest „dobrowolny”, nagle granice potrafią zniknąć.
Mężczyźni są w stanie uwierzyć, że związek na odległość to świetny pomysł, nawet jeśli nigdy nie doszło do intymności, tylko dlatego, że postrzegają potencjalną intymność jako realną. Ci sami faceci będą tworzyć najbardziej absurdalne racjonalizacje, tłumacząc, dlaczego ich „związek jest inny” i że wierzą, iż „miłość wszystko zwycięża”. A potem wszystko wraca do realiów, gdy on lub ona zdradza albo zrywa i facet odkrywa (choć myśli, że to nowe odkrycie), że związki na odległość to faktycznie kiepski interes. Jego tożsamość zmieniła się, a potem zmieniła ponownie, by dopasować się do nowych warunków.
Jednak nie chodzi o to, że taki facet nigdy naprawdę nie zmienił zdania ani że nigdy nie wierzył w to, co mówił. Gdyby w tamtym momencie podłączyć go do wariografu, bez problemu przeszedłby test, odpowiadając, że naprawdę uważa to za prawdę. Mężczyzna robi to, co najlogiczniej rozwiązuje problem, kieruje się czystym pragmatyzmem:
„Potrzebuję seksu + kobiety mają seks, którego chcę + muszę dowiedzieć się, czego kobiety chcą, aby dać mi seks + zapytam kobiety + kobiety chcą X = będę robił X, żeby dostać seks, i zmienię swoją tożsamość, żeby łatwiej osiągnąć X.”
Powinno być tak prosto… ale rzadko tak jest, bo najczęściej kobiety same nie wiedzą, czym jest X, albo X zmienia się w zależności od ich nastroju czy warunków.
Prawdziwe wspólne zainteresowania?
Oczywiście, możliwe jest, że mężczyzna i kobieta mają autentyczne wspólne pasje. Możesz znaleźć piękną kobietę, która naprawdę lubi wyścigi NASCAR albo hokej. Możesz spotkać kobietę, która szczerze kocha wędkarstwo głębinowe. Wspólne zainteresowania nie są niczym niezwykłym. Problem zaczyna się wtedy, gdy zmieniasz swoje zainteresowania, by ułatwić stworzenie więzi, wtedy to jest wymuszone. To właśnie rozróżnienie między autentycznym zainteresowaniem a wykreowanym jest tą subtelnością, którą trzeba umieć zauważyć.
Osobiście doradzałem facetom, którzy dosłownie zmienili pracę, żeby być w miejscu, które — według nich — ułatwi im zdobycie dziewczyny. Znam mężczyzn, którzy przeprowadzili się tysiące kilometrów bliżej kobiety, która nigdy nawet nie odwzajemniała ich zainteresowania, a oni i tak nadal próbowali identyfikować się z nią. Znam 65-letnich mężczyzn, po 40 latach małżeństwa, którzy — nawet dawno po tym, jak intymność dawno wygasła — wciąż próbują dopasowywać swoją tożsamość do oczekiwań żony. Zinternalizowali kompromis tożsamości jako standardowy sposób zdobywania seksu. Jej oczekiwania stały się ich tożsamością. A w tym wieku ten schemat jest tak głęboko wrośnięty w ego, że żadne argumenty nie są w stanie ich przekonać.
Najbardziej ironiczne w tym „kryzysie tożsamości” jest to, że najmniej atrakcyjną osobą dla większości kobiet jest mężczyzna, który jest gotów poświęcić każdą część swojej tożsamości, aby ją udobruchać, a tym bardziej sprzedać ją w całości.
Kobiety naturalnie pociąga męska niezależność, bo jest to sygnał siły, bezpieczeństwa i zdolności do zapewnienia tego bezpieczeństwa jej (i potencjalnym dzieciom). Kobiety nie chcą faceta, który „zrobi wszystko, co powie”, bo to wysyła jasny komunikat: „Ten mężczyzna może zostać kupiony obietnicą seksu.”
Co to mówi o jego pewności siebie? Co mówi o stabilności? Kobieta chce, aby facet potrafił powiedzieć „nie” i stale testuje jego granice (tzw. gówno testy), by upewnić się, że wybrała właściwego mężczyznę. Nawet w małżeństwie. To sygnał, że mężczyzna potrafi odłożyć na bok własny impuls seksualny (a kobiety doskonale wiedzą, jak potężny jest u mężczyzn), by zachować swoje interesy, przekonania i ambicje. To niewerbalnie komunikuje jej, że jego cele i determinacja są ponad jej jedyną kartą przetargową, czyli jej seksualność. Taki mężczyzna jest NAGRODĄ, „świetnym wyborem”, samcem, o którego konkurują inne kobiety.
Źródło: Identity Crisis
Zobacz na: Potęga narracji w podejmowaniu decyzji
Ukryte kontrakty — niewidzialni sabotażyści relacji
Zachowania wynikające z potrzeby aprobaty [walidacji, akceptacji]
Bojownicy o Sprawiedliwość Społeczną jako Podstępne Jebaki – Gad Saad
Kiedy mówię „nie”, czuję się winny – dr Manuel J. Smith
Dysonans Poznawczy jako broń w walce informacyjnej – Chase Hughes
Najnowsze komentarze