Beta czy oferma? | Roissy
19 maj 2010

Przewijającym się motywem na tym blogu jest przerażający widok oferem i bet, dokonujących powolnej, stop-klatkowej auto-kastracji. Choć oferma i beta są ze sobą blisko spokrewnione, istnieją między nimi pewne istotne różnice.
W tym wpisie zdefiniowałem ofermę:

Oferma, rzeczownik – zgarbiony, nijaki biały koleś bez gustu, bez zarysu szczęki i bez seksualnej charyzmy, który jakimś cudem wyrwał atrakcyjną laskę. Ofermy zazwyczaj noszą torby przewieszane przez ramię do klubów nocnych i koszule zapinane na guziki, spod których wystaje bawełniany podkoszulek od Hanesa. Uwielbiają wszystko, co khaki i nie wstydzą się chodzić z saszetkami na pasie czy sandałach. Super-oferma podkręca to jeszcze bardziej: białe sportowe skarpety i za duży T-shirt, żeby ukryć swoje cycki. Ich sposób chodzenia można najlepiej opisać jako „jakby mieli pełną pieluchę”. Sama ich obecność potrafi cię zirytować. A fakt, że oferma zwykle zdołał zdobyć ładną japiszonkę, napełnia cię agresywnymi odruchami.
Możesz zobaczyć inne świetne zdjęcie ofermy tutaj. I tutaj. A tutaj przykład podgatunku: oferma-hipster.
Czym beta różni się od oferemy? W tym wpisie znajduje się zdjęcie bety ujawniającego swoją prawdziwą naturę przez dziwacznie położoną rękę na ramieniu atrakcyjnej dziewczyny. Największa różnica polega na tym, że oferma ma zwykle większe konwencjonalnie rozumiane powodzenie u kobiet. Oferma nie musi być betą, choć często jest. W miastach można zobaczyć mnóstwo oferm, które spacerują na długich, romantycznych spacerach z całkiem atrakcyjnymi dziewczynami, wbrew logice i prawom wszechświata. Ofermy mają więc jakiś nadnaturalny dar wyskrobania sobie pozorów normalnego życia, mimo oczywistych braków. Być może dlatego, że są kompletnie nieświadome własnych samozwrotnych zachowań i tym samym przyciągają kobiety, którym pasuje umawianie się z nieświadomym kolesiem.
Bety (i omegi), w przeciwieństwie do oferm, zmagają się z próbą osiągnięcia społecznie akceptowanego statusu żywiciela-frajera dla nie chcącej się bzykać, niewdzięcznej, roszczeniowej Amerykańskiej Księżniczki. Są bardziej godne współczucia niż oferma, bo ich bezowocne próby owocują smrodem desperacji ciągnącym się za nimi wszędzie. Oferma, co trzeba mu oddać, rzadko śmierdzi desperacją (dopóki nie zostanie rzucony), prawdopodobnie dzięki wspomnianej nieświadomości. Bety natomiast częściej wyglądają, jakby się za bardzo starały, dlatego właśnie często zobaczysz lepiej ubrane bety wałęsające się samotnie po ulicach, podczas gdy niechlujne ofermy szurają zadowolone, trzymając swoje dziewczyny za ręce.
W skrócie: bety to ci goście, którzy spędzają lata na pornografii internetowej i grach wideo, podczas gdy ofermy to ci, którzy potulnie pchają wózki z dziećmi, które o czym nie mają pojęcia nie są ich.
Ostatecznie jednak zarówno bety, jak i ofermy kończą jako wyssani z duszy żywiciele zrzędliwych żon, dbając o to, by tryby społeczeństwa pozostawały nasmarowane potem z ich czoła i dziesięciną z ich podatków.
Kilka kolejnych różnic między betą a ofermą:
beta – pies
oferma – pies w wózku
beta – martwi się, że żona go zdradza
oferma – nie ma pojęcia, że żona go zdradza
beta – chce być alfą
oferma – nie ma pojęcia, że istnieje lepsze życie
beta – zazdrości facetom z bardziej atrakcyjnymi dziewczynami
oferma – gania siebie po kątach za podziwianie klasycznej urody starszej Susan Sarandon
beta – pogodzona rezygnacja
oferma – uległość
beta – zahamowany popęd seksualny
oferma – na granicy androgynii
beta – głowa napakowana kłamstwami
oferma – spodnie napakowane
Czytelniczka Carol (samookreślająca się „amazonka alfa”) wysłała mi zdjęcie czegoś, co nazwała „beta chłoptasiem”, robiącym zakupy w Chicago ze swoją dziewczyną.

Napisała o tym zdjęciu:
„Moja siostra jest zapaloną czytelniczką twojego bloga i mi go pokazała. Od czasu do czasu tu zaglądam. Widuję Beta Chłoptasiów w całym Chicago. Odkąd mam nowego iPhone’a… ma sens próbowanie robienia zdjęć tym betom. Niestety iPhone nie ma zoomu. Ale pracuję nad tym. [red.: jeśli jesteś betą lub ofermą, masz teraz kolejny powód do zmartwień, laski robią ci zdjęcia, żeby cię wyśmiać na tym blogu.]
Zobacz tego betę–kibica Cubsów, który nosi torebkę swojej dziewczyny. Musiałam upewnić siętrzy razy, żeby upewnić się, że nie jest gejem. Nie, to była jej torebka. Łaził za nią po całym sklepie, kiedy przekopywała się przez wieszaki z ciuchami. I pamiętaj, to było po meczu Cubsów, więc pewnie byli pijani.
Jezus Maria. Nigdy nie poprosiłabym faceta, żeby trzymał moją torebkę. A już na pewno nie jakąś błyszczącą i świecącą, co ogłasza wszystkim, że twój facet nosi TWOJĄ torebkę.”
Tak, to jest naprawdę kiepskie. Dla dobra tego faceta miejmy nadzieję, że pijany ma jakąś wymówkę. To nie jest nawet OK, żebyś trzymał torebkę swojej kobiety przez sekundę, kiedy chce coś złapać (niech spadnie na podłogę albo odłóż ją na półkę, jeśli próbuje ci ją wcisnąć w ręce). A nieporównywalnie gorzej jest przejąć jej torebkę i nosić ją na ramieniu jak własną, podczas gdy idziesz za nią jak piesek, gdy ona przekopuje się przez wieszaki z wyprzedażowymi majtkami. Ten gość wygląda wręcz zbyt swobodnie z tą torebką przewieszoną przez ramię, jakby robił to już wcześniej.
Zaklasyfikowałbym go jako ofermę, jeśli nie widzi w tym nic złego. W przeciwnym razie to zwykły beta, który pyta „jak wysoko?”, kiedy jego dziewczyna mówi mu „skacz”.
Źródło: Beta Or Herb?
Zobacz na: Dlaczego trzymanie jej torebki to zawsze kiepski pomysł (tak, mówię serio)
Rollo Tomassi o dychotomii związanej z samcami alfa i beta
Najnowsze komentarze