Ideologiczny bełkot Hegla jest podstawą marksizmu i faszyzmu

Ideologiczny bełkot Hegla jest podstawą marksizmu i faszyzmu

Karl Popper: Czym Jest Dialektyka?
Sekta, do której należy wielu, choć nie zdają sobie z tego sprawy
Kobieca Mistyka – Rollo Tomassi

Jedną z rzeczy, które można zauważyć u ideologów, jest to, że nigdy nie udzielają jasnej odpowiedzi. Nie potrafią jasno określić, co mają na myśli. Nie dają żadnych konkretnych punktów odniesienia. To zawsze są niejasne, oderwane od rzeczywistości pomysły. Na pierwszy rzut oka mogą wydawać się atrakcyjne, ale jeśli zastanowisz się nad nimi choćby przez chwilę, okazuje się, że są pozbawione treści.

Socjalizm to według nich społeczeństwo, w którym robotnicy żyją bez klas, bez towarów i bez pieniędzy. No dobrze, żywność to przecież towar, więc jeśli nie ma towarów, nie ma jedzenia to wszyscy umieramy z głodu. Oczywiście odpowiedzą wtedy: ale to nie o to nam chodzi, my mamy na myśli coś innego, co jest równie wadliwe i pozbawione sensu i nigdy nie potrafią tego jasno określić.

Musisz włożyć głowę do tego wiadra właśnie teraz!

Socjalizm to nie jest sytuacja, w której państwo po prostu coś robi. No dobrze, więc jak mamy dotrzeć do tej waszej cudownej komuny? Czy mamy siedzieć przy ognisku i śpiewać Cumbia Marksa, a potem pojawiają się szczeniaczki i tęcze? Nie, do tego wykorzystuje się totalitarne państwo, żeby wprowadzić taki reżim. Oczywiście wtedy powiedzą: to nie o to chodzi, chodzi o coś innego, coś innego i znów nigdy nie uzyskasz jednoznacznej odpowiedzi.

Jestem pewien, że wielu z was doskonale wie, o czym mówię. Jeśli kiedykolwiek rozmawialiście z którymkolwiek z tych ludzi, prawdopodobnie byliście równie sfrustrowani jak ja, gdy spotykacie się z tą nieuczciwą taktyką. Dopiero niedawno zrozumiałem, dlaczego tak postępują.

Skąd się to bierze. To nie jest przypadek, to celowe działanie. Nawet oni sami nie zdają sobie sprawy z pochodzenia tego mechanizmu. Niektórzy na pewno wiedzą, ale podejrzewam, że wielu nie ma o tym pojęcia. Nie wiem, czy ktoś wcześniej na to zwrócił uwagę, ale zamierzam wyjaśnić dzisiaj wam, dlaczego marksiści, faszyści, narodowi socjaliści i socjaliści w ogóle nigdy niczego nie definiują jasno. Nigdy nie udzielają jednoznacznych odpowiedzi. Nigdy nie przedstawiają konkretnych rozwiązań. Kierują się emocjami i nie potrafią rozmawiać zwykłym, codziennym językiem z tobą. To nie przypadek, to zamierzony efekt. I to głównie za sprawą Hegla. Do którego za chwilę przejdziemy.

Podam wam przykład. Giovanni Gentile był filozoficznym twórcą faszyzmu, w oryginalnej, włoskiej wersji. Faszyzm składał się z trzech elementów: nacjonalizmu, syndykalizmu, oraz filozofii, którą nazwał Aktualizmem, dziś znanej jako idealizm aktualny.

Oto strona Wikipedii poświęcona idealizmowi aktualnemu. Przeczytajmy pierwsze zdanie.

„Idealizm aktualny był odmianą idealizmu opracowaną przez Giovanniego Gentilego, która rozwinęła się w ugruntowaną formę idealizmu, przeciwstawiającą się transcendentalnemu idealizmowi Kanta oraz absolutnemu idealizmowi Hegla.”

No dobrze, brzmi to jak bełkot, prawda? I faktycznie tak jest. Ważne tutaj jest to, że Gentile czerpał swoje idee od Kanta i Hegla, choć Wikipedia formalnie tego nie podaje, ale tak właśnie jest.

Pozwólcie, że przeczytam jeszcze trochę. Jeśli podczas czytania nie będzie to miało dla was żadnego sensu, to dlatego, że to czysty idealistyczny bełkot. Został celowo tak skonstruowany, by był niezrozumiały dla każdego, kto nie należy do tej sekty. Nie jesteście głupi, to po prostu czysty bełkot. Ale i tak wam to przeczytam, żebyście mieli jasny przykład, czym jest idealistyczna paplanina. Tak właśnie brzmi idealistyczny bełkot.

„Dla Gentilego, który uważał się za filozofa faszyzmu, a jednocześnie określał się jako liberała i socjalistę, aktualizm był przedstawiany jako jedyne filozoficzne rozwiązanie pozwalające zachować wolność sprawczości i działania, czyniąc akt myślenia samostwórczym, a przez to niezależnym od przypadkowości i niepodlegającym wpływowi żadnego innego faktu. Aktualny idealizm głosi, że to akt myślenia rozumiany jako percepcja, a nie twórcza wyobraźnia, definiuje rzeczywistość. Dlatego każda idea może być jedynie sformułowaniem szczegółów w ramach granic znanej całości, gdzie żadna idea nie zajmuje uprzywilejowanej pozycji wobec tych szczegółów.

Totalność, stanowiąca całą spójną rzeczywistość, zostaje przez taką ideę sama w sobie zanegowana. Integracja totalności w opozycji do idei, odwołująca się do własnego ja, jest jedynym skutecznym sposobem idei, która nie faworyzuje rozwiniętych koncepcji, nie nadaje im uprzywilejowania poznawczego wobec świata, który sama w sobie stworzyła. Wszystko inne jest tylko założeniem, a więc z natury nierzeczywiste. Ta całość to akt myślenia, a nie myśli postrzegane przez myślenie.”

Zrozumiałeś? Myślałeś, że faszyzm to tylko bandyci i tym podobne, ale najwyraźniej tak nie jest. Mógłbym cytować Karola Marksa, Stalina czy kogokolwiek innego, ale jeśli kiedykolwiek czytałeś któregoś z nich, to dobrze wiesz, że to tylko więcej tego bełkotu ideologicznego. A oni czerpią to od Hegla. Teraz, powiem ci, co ostatnio sobie uświadomiłem.

Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki

W zwykłej rozmowie, takiej jak ta, którą teraz z tobą prowadzę, posługujemy się konkretami. Istota czegoś. Gdybym powiedział ci, że czteronożne, futrzaste stworzenie, które szczeka, to pies, od razu wiedziałbyś dokładnie, o czym mówię. Uczymy dzieci słów, które odpowiadają konkretnym istotom rzeczy, bo tak właśnie uczą się ludzie. Jeśli nie mielibyśmy na coś słowa, możemy je wymyślić. „Ideo Brednie” to po prostu słowo, które sam stworzyłem na ideologiczny bełkot. Tytuł tego filmu to pierwszy raz, kiedy ktokolwiek widzi to słowo. Nigdy wcześniej nie było używane. Tak, użyłem go w tytule i już kilka razy w tym filmie i pewnie załapałeś oraz wiedziałeś, o co chodzi, mimo że jeszcze tego nie zdefiniowałem. Ale masz pewne wyczucie tego, co to właściwie znaczy.

„Jeśli ludzie nie mogą dojść do porozumienia, to świadczy to, że istnieje u nich rozbieżność terminologii albo rozbieżność interesów” – Prawo Mazura

W skrócie: chodzi o ideologiczny żargon. Zamierzam opublikować osobny film zaraz po tym, w którym dokładnie wyjaśnię znaczenie słowa „ideo brednie” i podam przykłady, bo uważam, że to będzie bardzo przydatne określenie, którym możemy nazywać tych ludzi, takich jak Gentile, którzy bez sensu rozwodzą się nad sprawami, które w gruncie rzeczy są całkowicie oderwane od rzeczywistości. Ale chodzi o to, że żyjemy w obiektywnym świecie i rozmawiamy konkretnie. Celem języka jest komunikacja, a nie zaciemnianie przekazu czy utrudnianie zrozumienia lub sprawianie, że coś jest niejasne lub trudne do zrozumienia. Ale ideolodzy myślą inaczej. Wskazówką jest już sama nazwa — ideologia. Żyją dla idei, dla abstrakcji. Nie są związani z rzeczywistością. Odrzucają rzeczywistość. Bujają w obłokach. I celowo unikają konkretnych rozmów. Dlatego niczego nie definiują.

Dlatego będą się wykręcać od rozmowy. Dlatego nie da się czytać Karola Marksa, Hegla czy Gentile’a bez zastanawiania się, o czym oni właściwie ciągle gadają. Ale pytanie brzmi: dlaczego?

Z jednej strony są praktyczne powody, dla których tak postępują.

Muszą udawać, że są od ciebie lepsi. Udają, że są mądrzejsi od ciebie. Uważają się za moralnie wyższych od ciebie. Ty żyjesz tylko w świecie materialnym, a oni funkcjonują na wyższym, duchowym poziomie egzystencji. Daje im to poczucie wartości. Bo w rzeczywistości są bezwartościowi. Są biedni i niczego nie osiągnęli w swoim życiu. Są leniwi i żyją w złudzeniach.

I to prowadzi do kolejnego praktycznego powodu. To sposób, by usprawiedliwić przed sobą, że mają prawo do cudzych pieniędzy. Mówią: jesteś za bardzo skupiony na przyziemnych, materialnych sprawach. Powinieneś się przyczynić do społeczeństwa. W praktyce: ty masz rzeczy, ja ich potrzebuję, więc oddaj mi swoje rzeczy.

Jaki dokładnie jest twój 'sprawiedliwy udział' w tym, na co zapracował 'ktoś inny' -Thomas Sowell

„Jaki dokładnie jest twój 'sprawiedliwy udział’ w tym, na co zapracował 'ktoś inny?” -Thomas Sowell

Ale poza praktycznymi powodami, kryje się za tym głębszy, filozoficzny motyw, który, jeśli go zrozumiesz, pozwala połączyć wszystkie elementy układanki. Doskonale wyjaśnia, dlaczego nie są w stanie podać konkretnych zasad czy definicji. To zamierzone.

I tutaj dochodzimy do Hegla. Hegel czerpał swoje idee od wcześniejszych myślicieli, ale socjalizm, marksizm, faszyzm i narodowy socjalizm wywodzą swoje idee od Hegla. Więc jeśli zrozumiemy Hegla, zrozumiemy, o co tutaj chodzi. Dlatego dziś, postaram się, na ile potrafię, bo to trudne, wyjaśnić to w prostych słowach, na czym polega heglowska nowomowa.

W istocie Hegel próbuje odnaleźć sens i cel swojego życia. Ale zamiast wziąć odpowiedzialność i samemu określić swój sens i cel, przeniósł swój sens i cel na zewnętrzny byt, czyli Boga. Hegel postanowił, udowodnić istnienie Boga. A jeśli Bóg istnieje, to sens i cel Hegla w życiu polegałby na służbie Bogu. W ten sposób Hegel zatoczył koło. Hegel istnieje, więc Bóg istnieje.  Zatem Hegel odnajduje sens i cel w Bogu, a Bóg odnajduje sens i cel w Heglu.

„Oko, którym Bóg mnie widzi, jest tym samym okiem, którym ja widzę Boga. Moje oko i Jego oko są jednym i tym samym. W sprawiedliwości jestem zakorzeniony w Bogu, a On we mnie. Gdyby Bóg nie istniał, ja też bym nie istniał. Gdyby mnie nie było, Jego też by nie było.” – Hegel

Ale chwila. Hegel nie istnieje. On nie żyje. Zatem Bóg też nie istnieje. Szach-mat, chrześcijaństwo. Tu nie ma żadnej możliwości, żeby temu zaprzeczyć. Głupi Heglu. Tak czy inaczej, żeby Bóg mógł poznać samego siebie, musi zobaczyć siebie z perspektywy kogoś innego. Dlatego stwarza ludzkość, by mogła spojrzeć na Boga. Celem ludzkości według Hegla i hermetyków, jest bycie lustrem, które odbija obraz Boga z powrotem do Boga. Gdy cała ludzkość zjednoczy się w jedno, w jednym wielkim państwie, staje się lustrem odbijającym Boga. Wtedy Bóg zobaczy siebie i stanie się pełny.

„Ludzka samo refleksja to urzeczywistnienie Boga.” – Magee

Urzeczywistnienie oznacza po prostu samouzupełnienie. A tak przy okazji, słowo „ideał” to inne określenie Boga. Tak więc urzeczywistnienie to samo uzupełnienie, a rzeczywisty idealizm Gentile’a oznacza więc samo uzupełnienie Boga. Faszyzm jest w gruncie rzeczy religią, która próbuje doprowadzić Boga do samo doskonałości i opiera się na tym, o czym pisali Hegel i hermetycy, a także ich poprzednicy.

Mówiąc prostym językiem, Hegel uważa, że Bóg stworzył wszechświat, a zwłaszcza ludzkość, aby Bóg mógł poznać samego siebie. Hegel sądzi, że Bóg może ujrzeć siebie tylko oczami innych. Bóg może wszystko, ale najwyraźniej nie potrafi zobaczyć samego siebie.

Więc jeśli ludzie poznają Boga, a Bóg zna ludzi, to Bóg może poznać siebie poprzez oczy ludzkości. Ludzkość jest zwierciadłem, które odbija Boga. Ta koncepcja wywodzi się z religijnego nurtu znanego jako hermetyzm i na potrzeby tego materiału nie będziemy się w to zagłębiać, ale Hegel zasadniczo rozwija hermetyzm i wznosi go na wyższy poziom.

Hermetyzm: Starożytna mądrość Hermesa Trismegistusa
Negacja Rzeczywistości – James Linsday | Sekretne Religie Zachodu, cz. 1 z 3
Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay | Sekretne Religie Zachodu, cz. 2 z 3

A więc Hegel chce poznać Boga. Według Hegla i hermetyków, ludzie są jedynymi istotami, które mogą poznać Boga. Dlaczego? Otóż poznanie i wiedza to pojęcie filozoficzne.

Słowo „mądrość” pochodzi od starogreckiego słowa „sophia” i właśnie stąd wywodzi się wyraz filozofia. Philos-Sophia, filozofia, umiłowanie wiedzy. Bóg pragnie poznać samego siebie i dlatego stworzył ludzi, Homo sapiens, istoty rozumne. Ludzie są istotami rozumnymi i mogą poprzez mądrość i filozofię poznawać Boga. Poznawanie Boga przez mądrość, czyli teozofię, stąd wywodzi się pojęcie teozofii. Teozofia Heleny Bławatskiej prowadzi do narodowego socjalizmu poprzez Guido von Lista, a Bławatska czerpała inspiracje z głównego nurtu teozofii, do którego należał Jakob Böhme. Hegel podziwiał Böhmego. To od Jakob Böhmego pochodzi koncepcja, że Bóg nie może naprawdę poznać siebie bez ludzkości. Powstaje więc cała sieć powiązanych ze sobą elementów. Co ciekawe, Böhme twierdzi, że nic nie może naprawdę poznać siebie bez przeciwieństwa. Bóg potrzebuje człowieka, by poznać siebie.

Ale to pozostawia ogromną lukę w tej niedorzeczności. Dlaczego Bóg po prostu nie stworzy drugiego Boga? Dlaczego nie stworzy drugiego absolutnego Boga podobnego sobie i nie użyje go do poznania siebie? Albo dlaczego nie stworzyć człowieka, pozwolić mu żyć w Ogrodzie Eden i wykorzystać człowieka, by w ten sposób dostrzec Boga? Dlaczego człowiek ma żyć w surowym i nieprzychylnym wszechświecie? Oczywiście, Jakob Böhme ma na to odpowiedź.

Widzisz, kiedy człowiek był w Ogrodzie Eden, był istotą bezmyślną. Dopóki nie zjadł z Drzewa Poznania Dobra i Zła, człowiek był nieświadomy. A ponieważ nie można mieć wiedzy o Bogu będąc nieświadomym, człowiek był istotą pozbawioną refleksji, więc Bóg nie mógł użyć go, by zobaczyć siebie. Tylko mędrcy mogą posłużyć do ujrzenia Boga, co również oznacza, że Adam nie był człowiekiem, ale to pomińmy. Dlatego człowiek musiał przeżyć Upadek i żyć w grzechu, by Bóg mógł poznać siebie. Dobrze, ale dlaczego więc, skoro człowiek przeszedł Upadek, nie odzwierciedla teraz Boga? Jakob Böhme twierdził, że nawet po Upadku ludzie nadal byli nie w pełni świadomi. Dopiero gdy pojawił się Chrystus, mieli szansę na świadomość, który objawił ludziom mądrość, choć wiadomo, że filozofia powstała wieki przed Chrystusem co całkowicie podważa narrację Jakoba Böhme, ale ponownie to pomińmy.

Najwyraźniej Męka, Śmierć i Zmartwychwstanie oraz Trójca były nauką dla człowieka, pokazując mu, jak poznać Boga i tym samym do Niego powrócić. W skrócie, Hegel zgadza się z Jakobem Böhme. To bardzo zawiły sposób, by po prostu powiedzieć Bóg musi użyć człowieka jako zwierciadła, by odbić w nim swój własny obrazA człowiek staje się tym zwierciadłem poprzez mądrość. Gdy człowiek staje się mądry, dopełnia siebie, samorealizuje się. A przez to, że jest odbiciem Boga, Bóg również się dopełnia.

„Hegel uważa, że Bóg w pewnym sensie dopełnia się lub urzeczywistnia poprzez działalność intelektualną ludzkości. 'Filozofia’ jest ostatnim etapem urzeczywistnienia Ducha Absolutnego.” – Magee

Jestem pewien, że wszyscy nadążacie za tym. Jestem przekonany, że nikt z was nie zgubił wątku rozmyślając nad tym, nie pogubił się ani nie zamieszał. Podsumowując wszystko, co do tej pory omówiliśmy, w jednym prostym, łatwym do zrozumienia zdaniu: człowiek jest zwierciadłem Boga, ale jeszcze nie trzyma tego zwierciadła właściwie. Hegel jednak sprawi, że człowiek podniesie to zwierciadło i zacznie trzymać go poprawnie.

Aby to w pełni wyjaśnić, musimy na chwilę cofnąć się do starożytnych Greków. Ojcem filozofii był Tales z Miletu. Zachowały się tylko cztery jego wypowiedzi, więc chyba nie miał szczęścia. Tales powiedział, że istniała substancja, która tworzy wszystko. Taka światowa materia. I wierzył, że ta substancja która tworzy wszystko, to woda. A tak przy okazji, jeśli świat byłby zrobiony z wody w stanie stałym, czyli z lodu, to mamy tzw. Teorię Światowego Lodu [Teoria lodowa], którą wyznawał Hitler i tak, właśnie stąd to pochodzi.

„Welteislehre było aryjską alternatywą dla rzekomo błędnych i strasznych żydowskich teorii naukowców takich jak Einstein. Nawet zazwyczaj sceptyczny Hitler zaakceptował lodowcową kosmogonię.” – Hale

Wkrótce po Talesie pojawił się Pitagoras, o którym pewnie słyszałeś. To właśnie on odkrył, jak obliczać długość przeciwprostokątnej w trójkącie prostokątnym. Pamiętasz, jak uczyłeś się tego w szkole? Wiesz, tej bardzo przydatnej rzeczy, którą tak sprawnie używasz każdego dnia. Ale być może nie wiedziałeś, że Pitagoras i jego pitagorejczycy byli grupą mistycznych hipisów, którzy żyli we wspólnocie bez własności prywatnej. Wyznawali religię zwaną orfizmem, tajemniczy kult pochodzący z Bliskiego Wschodu. Wierzyli, że człowiek ma niższą część cielesną i wyższą duszę, które są ze sobą w konflikcie. Twierdzili, że dusza jest podobna do Boga, lecz zgrzeszyła i została oddzielona od łaski, a za ten grzech została uwięziona w ciele na ziemi. Ciało jest więc więzieniem, grobem dla duszy. Ich bogiem był Dionizos. Dusza człowieka była cząstką Dionizosa, a ciało dziedzictwem tytanów.  

Twierdzili, że dusze ludzi mogą opuścić ziemię i połączyć się ponownie z Bogiem Dionizosem, osiągając prawdziwe szczęście i zbawienie. Zbawienie polega na uwolnieniu boskości z więzów ciała, a jeśli dusza jest czysta, może uwolnić się z więzienia materialnego świata. Wierzyli w oczyszczenie duszy, poprzez prowadzenie życia pozbawionego przyjemności.

Dzięki temu będziesz mógł wrócić do domu, do Ogrodu Eden. Z tym że nie nazywali go Edenem. Pogląd, że współżycie jest złe albo że pieniądze są źródłem wszelkiego zła, pochodzi z orfizmu. Co więcej, oni twierdzili też, że istnieją dwa odmienne światy: ten świat i świat Boga. Nadprzyrodzona rzeczywistość.

„To, historycznie i filozoficznie, jest głównym źródłem przeciwstawienia duszy i ciała w cywilizacji zachodniej.” Leonard Peikoff

A ponieważ sam Pitagoras był wybitnym matematykiem i naukowcem, kult orficki rozprzestrzenił się w Grecji i wywarł ogromny wpływ na późniejszych filozofów. Teraz, to jest moja interpretacja, albo spekulacja, ale sądzę, że greccy filozofowie wierzyli najpierw w koncepcję drugiego Boskiego świata, a dopiero potem próbowali ją uzasadnić swoją filozofią. Nikt rozsądny nie doszedłby do takich wniosków, jak oni, chyba że już wierzyli w orfizm. Więc wydaje się dość oczywiste, że filozofia od tamtego czasu aż po czasy współczesne została wypaczona przez tę religię orficką. I to miało poważne implikacje dla świata, w którym żyjemy.

Mając to na uwadze, po Pitagorasie pojawia się Heraklit. Heraklit był zafascynowany zmianą i uważał, że zmiana wymaga istnienia sprzeczności. Rzeczy, które jednocześnie są i nie są. Leonard Peikoff w swojej serii 'Historia filozofii’ podaje przykład zapalonej zapałki.

Masz zapałkę, podpalasz ją, a na końcu zostaje ci już inna zapałka po tym, jak się wypali. Jeśli się nad tym zastanowić, to niby ta sama zapałka, ale jednak nie ta sama w tym samym czasie. Sprzeczność. Inny przykład: byłeś kiedyś niemowlęciem, ale czy jesteś teraz tym samym niemowlęciem? Heraklit powiedziałby, że jesteś tym samym, ale jednocześnie nie tym samym w tym samym czasie. Znowu sprzeczność.  Wszystko jest wodą, ale woda się zmienia, więc to już nie jest ta sama woda. Kolejna sprzeczność.

„Nie można wejść dwa razy do tej samej rzeki, bo ciągle napływa do niej świeża woda.” – Heraklit

Przepraszam, muszę to zaznaczyć. Rzeka to strumień płynącej wody. Gdyby woda stała w miejscu, nie byłaby to rzeka, prawda? Tak, możesz nie być w tej samej wodzie, ale jesteś w tej samej rzece. Dla starożytnych Greków powinno to być oczywiste, ale najwyraźniej nie było. Heraklit twierdził, że zmiana jest wszystkim, a nic nie pozostaje takie samo. Zmiana wymaga więc sprzeczności. Świat nieustannie się zmienia, więc świat składa się ze sprzeczności. I mimo że to nieprawda — rzeczywiście, wszystko się zmienia, ale nie ma w tym sprzeczności — Heraklit wywarł ogromny wpływ na historię. Heraklit twierdził, że istotą rzeczywistości jest sama zmiana, albo — jak to ujmował — stawanie się. Zmiana to nie tylko zniszczenie czegoś wcześniejszego, to także początek czegoś nowego. Stąd właśnie pochodzi niemieckie słowo Aufheben — czyli znosić i przezwyciężać jednocześnie. Innymi słowy: zmiana.

Hegel uwielbiał słowo Aufheben, podobnie jak Marks i to właśnie stąd wywodzi się materializm historyczny. Idea rewolucji oraz postępu czy progresu we współczesnym, lewicowym rozumieniu, albo działanie faszystów wywodzi się z heraklitejskiej idei świata w nieustannej zmianie.

„…życie polega przede wszystkim na tym, że byt w każdej chwili jest sobą, a zarazem czymś innym.”

„Życie jest więc także sprzecznością obecną w rzeczach i samych procesach, które nieustannie powstaje i rozwiązuje się. A gdy tylko sprzeczność zanika, życie również się kończy, a wkracza śmierć.” – Friedrich Engels

Hitler, jako kolejny rewolucjonista, opisał zmianę – czyli walkę, jak to określił – jako ojca wszystkiego, co było inspirowane Heraklitem. Hitler uważał, że nie ma życia bez walki–zmiany i że świat również trwa w nieustannej walce–zmianie. I nie był jedyny.

Faszystowska koncepcja działania, jak określił to Moseley, albo dynamizmu, jak mówił Gentile, pochodzi z heraklitejskiej koncepcji zmiany. Gentile odwołuje się do Epikura w swojej książce „Początki ideologii faszystowskiej”, który był późniejszym greckim filozofem, a jego idee mają korzenie w Heraklicie.

„Rewolucje, jeśli są prawdziwe, nie zatrzymują się przed niczym… Rewolucje to przełomy nowego światopoglądu typu Weltanschauung.” – Joseph Goebbels

Często twierdzą, że marksizm, faszyzm i podobne nie dają się jasno zdefiniować. Nie mają konkretnych założeń politycznych. To nie przypadek, taki jest zamysł. Heraklit mówił, że świat jest w ciągłej zmianie. Te ruchy opierają się na orfickiej, kultowej idei zmiany. Nie mają żadnej treści. Są samą zmianą. Są postępem. Są działaniem. Są dynamizmem. Nie są konkretne. Są abstrakcyjnymi „ruchami” — zmianą.

Prawdziwy Wyznawca — streszczenie (i cytaty) książki Erica Hoffera The True Believer

Hitler nieustannie powtarzał, że narodowy socjalizm to nie partia, lecz ruch. Nie miał on rzeczywistych konkretnych celów ani polityki, bo był samą ideą zmiany. Podobnie było z marksistami, socjalistami i faszystami. To nieustannie obracające się koło. Rewolucja. Wąż zjadający własny ogon. Dlatego tak trudno je jednoznacznie zdefiniować, bo jedyne, co naprawdę ucieleśniają, to sama zmiana.

Uroboros - wąż zjadający własny ogon

Heraklit powiedział też coś zupełnie niedorzecznego. Jakby to, co już zostało powiedziane, nie było już wystarczająco głupie. Twierdził, że skoro wszystko jest w nieustannej zmianie, nic nie jest naprawdę rzeczywiste. Żaden przedmiot ani rzecz nie jest naprawdę tym, czym się wydaje, bo wszystko nieustannie się zmienia. Tak twierdzą współcześni materialiści dialektyczni. Cząstki subatomowe cały czas się poruszają i zmieniają, więc nic nie jest naprawdę rzeczywiste. Twierdzą też, że między cząstkami istnieje przestrzeń, co ma dowodzić, że nic nie jest naprawdę stałe. Więc nie ma stołów, gór, roślin ani czegokolwiek podobnego. Nie istnieją jakiekolwiek byty, bo wszystko jest w ciągłej zmianie, co oznacza, że nic nie może istnieć.

„Nic nie istnieje. Wszystko dopiero się staje.” – Heraklit

Oczywiście każdy, kto ma trochę rozumu, szybko zauważy że coś jest nie tak z tym wnioskiem. Dlaczego? Bo rzeczy faktycznie istnieją. Atomy mogą być w większości pustą przestrzenią, ale spróbuj przejść przez ścianę, szybko przekonasz się, że jesteś materialny. I naprawdę istniejesz. Nie jest tak, że nie istniejesz. Gdybyś nie istniał, skąd wzięłaby się twoja świadomość? Sam fakt, że ją posiadasz, dowodzi, że istniejesz.

Ach, ale Heraklit już o tym pomyślał. Widzisz, Heraklit twierdzi, że ponieważ ta rzeczywistość nie jest prawdziwa, musi istnieć druga rzeczywistość. Według niego są dwa światy, ta sfera pozorów, czyli ta tutaj, oraz sfera rzeczywistości, tamta druga, która wcale nie jest prawdziwa. Według niego to właśnie ta druga sfera jest naprawdę prawdziwa i można ją poznać tylko rozumem bo tak naprawdę nie istnieje. Ups, to była moja uwaga.

Widzisz, myślałeś że skoro istnieje twój umysł, to ty też istniejesz. Ale nie, nie istniejesz. Istnienie twojego umysłu dowodzi, że ta druga rzeczywistość naprawdę istnieje i to tam właśnie przebywa twój umysł faktycznie żyje w tej drugiej rzeczywistości. Tak, a Heraklit był cenionym filozofem i większość filozofii opiera się na tej zasadzie, całkowicie podważając, że filozofia to poważna dziedzina. Ale hej, przynajmniej wiesz, że starożytny kult orficki wciąż ma się dobrze. Hurra. I chciałem to wyjaśnić, jeśli nie było to jeszcze oczywiste. Żeby dać się wciągnąć w sektę, trzeba zamknąć się na rozum.

Jeśli potrafią sprawić, że odrzucisz rozum, potrafią też sprawić, że odrzucisz rzeczywistość. Jeśli odrzucisz rzeczywistość, mogą sprawić, że uwierzysz w cokolwiek zechcą, a wtedy oddasz im pieniądze. O to właśnie tutaj chodzi.

„Uznałem za konieczne odrzucić wiedzę, aby zrobić miejsce dla wiary.” – Immanuel Kant

Kant również uznał za konieczne odrzucić szczęście, by zrobić miejsce dla obowiązku. Istotą cnoty moralnej, jak mówi, jest bezinteresowność. Bezinteresowne, dożywotnie posłuszeństwo wobec obowiązku, bez oczekiwania nagrody, bez względu na to, ile cierpienia może to przynieść. We wszystkich

„… sektach trwa nieustanne, subtelne podważanie poczucia własnej wartości.” – Rick Alan Ross

Katalog taktyk zawstydzania mężczyzn
Feministyczne taktyki wzbudzania wstydu – Karen Straughan
13 oznak, że Twoja żona lub dziewczyna ma zaburzenie borderline lub narcystyczne
Narcystyczne i Echoiczne fantazje, paliwo, zranienie i wściekłość

Komu masz obowiązek służyć? Kapłanowi. Gdzie trafiają wszystkie owoce twojej pracy? Do sekty. A jeśli spróbujesz myśleć samodzielnie, zadawać pytania lub oczekiwać lepszego traktowania, zostajesz za to zawstydzony. Oskarżenie o egoizm to dla wielu najgorsza rzecz jaką można sobie wyobrazić. Jeszcze nie zauważyłeś, że oni całkowicie stracili poczucie kontroli. Nie kierują już własnym życiem, bo ktoś inny użył magicznych słów, by przejąć nad nimi władzę. Wszystko sprowadza się do tego, że grupa narcyzów stosują techniki kontroli i przymusu, by skłonić cię do robienia rzeczy, które są dla nich korzystne. A co gorsza, ofiary potrafią nawet bronić tych osób.

„Deprogramowanie… polega na przekazaniu członkom informacji o kulcie i uświadomieniu im w jaki sposób odebrano im możliwość samodzielnego podejmowania decyzji.” – Margaret Singer

„Sekty działają w ukryciu, ponieważ większość ludzi w innym przypadku nie przyłączyłaby się do nich świadomie.”

„Ani inteligencja ani pochodzenie rodzinne nie chronią przed tym, by zostać oszukanym i wciągniętym do sekty.”

„Osoby, które zostały wciągnięte, niekoniecznie czegoś szukały.” – Rick Alan Ross

Ciekawość jest zabójcą sekt – Logan Lancing
Dr Janja Lalich o sektach
Pragnienie posiadania mistrza | Psychologia totalitaryzmu – Mattias Desmet

Kulty często wybierają na cel osoby starsze w domach opieki, a także dzieci. Potrafią chodzić do szpitali, by żerować na osobach przebywających tam. Niektóre kulty opierają się na jodze lub terapii. Ross w książce 'Cults Inside Out’ nawet twierdzi, że niektóre sekty opierają się na filozofii. Zgadzam się z nim. 99% filozofii wykazuje cechy sekciarskie. Wynika to z wpływu orfickiego, który przenikał przez wieki, od jednego filozofa do drugiego.

Widzisz, po Heraklicie pojawili się Sokrates i Platon, na których również oddziaływały te same idee. Kiedy dochodzimy do Platona, ta druga, umysłowa rzeczywistość Heraklita zostaje przekształcona w świat form Platona.

Jeśli słyszałeś o Jaskini Platona, właśnie o tym ona opowiada. Wszyscy znajdujemy się w tej jaskini, obserwujemy cienie na ścianie i musimy zdać sobie sprawę, że żyjemy w fałszywej rzeczywistości, a potem powinniśmy wyjść z jaskini do prawdziwego świata.

Jak więc wydostać się z Matrixa? Platon zasadniczo twierdził, że wszystko jest podzielone na dwa światy: konkretne, materialne rzeczy oraz abstrakcyjne pojęcia, czyli formy. Technicznie nazywa się je indywiduami [partykularie] i uniwersaliami, ale będę mówił po prostu: rzeczy materialne i formy.

Platon uważał, że formy, czyli pojęcia umysłowe, są niezmienne, podczas gdy konkretne rzeczy materialne się zmieniają. Dlatego świat form jest prawdziwym światem, a świat materialny jest jedynie odbiciem tej prawdziwej rzeczywistości. Aby to wyjaśnić, Platon stworzył opowieść o wielkim rzemieślniku, artyście, wielkim architekcie wszechświata, jak nazywają go masoni czyli Demiurgu z greki, bogu, który stworzył świat materialny.

W rzeczywistości platoński Demiurg jest praprzodkiem praprzodka chrześcijańskiego Boga. Warto jednak zauważyć, że Demiurg nie jest twórcą świata form. On jedynie stwarza niedoskonały świat materialny, wzorując się na doskonałym świecie form i czerpiąc z niego inspirację.

Zatem jest tu pewna różnica. Można więc zapytać: co tworzy świat form? Otóż Platon twierdzi, że jest to najwyższa forma, którą nazywa formą dobra. Forma Dobra znajduje się na szczycie piramidy i z niej powstaje wszystko inne, począwszy od niebios, potem Demiurga, a następnie — ogólnie rzecz biorąc — świata materialnego.

Forma Dobra - Platon

Platon uznał, że człowiek nie jest w stanie pojąć Boga, czyli Formy Dobra. Stwierdził, że aby pojąć, poznać (gnoza) Formę Dobra, trzeba przekroczyć intelekt i doświadczyć wizji, objawienia. Leonard Peikoff mówi, że to właśnie nazywamy mistycyzmem, poglądem, że wiedza nie pochodzi z percepcji, lecz jest dostępna poprzez duchowość. Platon zatem jest ojcem mistycyzmu w filozofii Zachodu i to od niego oraz Heraklita, że system wierzeń tego kultu przeniknął do współczesnego świata.

Mając tę wiedzę o poglądach starożytnych Greków, możemy teraz dostrzec, skąd wywodzą się Jakob Böhme oraz a więc także Georg Hegel.

Zróbmy szybkie podsumowanie. Hegel uważał, że Bóg potrzebował człowieka jako zwierciadła, by odbić w nim swój własny obraz. A człowiek staje się tym zwierciadłem dzięki mądrości, filozofii. Twierdził, że gdy człowiek staje się mądry, dopełnia siebie, a w ten sposób również Bóg staje się pełny. A ponieważ Bóg stworzył świat materialny, świat materialny jest pełen sprzeczności z powodu nieustannych zmian, więc logiczne jest, aby stać się zwierciadłem Boga, musimy przezwyciężyć te sprzeczności. Sprzeczności utrzymują nas w sferze materialnej, a my pragniemy przekroczyć tę sferę w naszych umysłach by móc być odbiciem Boga. Jak zatem przekroczyć świat materialny? Poprzez magiczne słowa dialektyki, która wywodzi się z hermetyckiej sekty. Dialektyka jest jak magiczne zaklęcie, które pozwala nam przezwyciężyć sprzeczności i stać się odbiciem Boga.

Samo słowo 'dialektyka’ oznacza po prostu dyskusję lub debatę. Mówiłem wam, że Teoria Historii jest pod wpływem kultu. Ale nie sugeruj się nazwą. Hegel określa to jako system okręgów, co odpowiada tradycyjnemu hermetyzmowi. W rzeczywistości jednak chodzi o system triad. Triada to połączenie trzech elementów, czyli inaczej trójca. To nie przypadek. Hegel oparł całą swoją filozofię na chrześcijańskiej Trójcy: Ojcu, Synu i Duchu Świętym. I właśnie stąd biorą się trzy elementy jego dialektyki.

Wizualizacja systemu Hegla jako trójkątów w trójkątach

Spostrzegawczy widzowie, którzy oglądali mój poprzedni film o prawdziwej religii kryjącej się za narodowym socjalizmem mogli zauważyć, że Hegel czerpał inspirację z dzieł Joachima z Fiore, który również wykorzystywał motyw trójcy do przewidzenia Trzeciego Wieku, mającego rozpocząć się w 1260 roku. To prawda. Niestety, jeden z moich krytyków stwierdził, że skoro nie wyjaśniłem, jak Joachim wyliczył datę 1260, to znaczy, że się mylę. Nie wspomniałem też, co Joachim jadł na śniadanie albo jaki był jego ulubiony kolor. Czyli najwyraźniej nie mam o tym żadnego pojęcia. No bo jeśli nie potrafię wyjaśnić, dlaczego Chrystus miał powrócić w 1260 roku, by panować przez 1000 lat, to uwaga tu spoiler: podobno Chrystus rzeczywiście powrócił w 1260 roku. Wiem, byłem zszokowany, gdy sam się o tym dowiedziałem. Podobno nadal teraz panuje. Jeśli nie potrafię tego wyjaśnić to jak, na tej całej udawanej materialnej ziemi, ktoś miałby traktować mnie poważnie? Więc pozwólcie, że szybko wyjaśnię to panu, Panie Krytyku z YouTube’a, który nakłamał i przypisał mi mnóstwo rzeczy, których wcale nie powiedziałem do swoich widzów, doskonale wiedząc, że nie widzieli żadnego z moich filmów, więc nie mieliby pojęcia, co powiedziałem, a czego nie. Wyjaśnię wam, skąd Joachim wziął datę 1260. Joachim podał rok 1260, „bo twoja mama”.

W każdym razie wróćmy do rzeczywistości i wyjaśnijmy dialektykę w ujęciu Hegla. Mamy dwie przeciwstawne rzeczy. Sprzeczność. Normalni ludzie powiedzieliby, że nie można mieć sprzeczności, więc jedna lub obie strony muszą być błędne. Dlatego odrzucamy tę, która jest błędna, albo obie i szukamy prawdy.  Ale według Hegla i hermetyków taki sposób rozumowania to pułapka. Wskazywanie sprzeczności, a potem pozbywanie się jednej lub drugiej strony w poszukiwaniu prawdy zatrzymuje nas w świecie materialnym.

Więc logika jest najwyraźniej czymś złym. Hermetycy proponowali inne rozwiązanie. Zamiast pozbywania się jednej ze stron, Hegel twierdził, że zmiana, czyli Aufheben, prowadzi do syntezy przeciwieństw. Dwa przeciwieństwa zostają pogodzone, więc sprzeczności są czymś pozytywnym. Ta trójczłonowa metoda Hegla jest często nazywana: teza, antyteza i synteza.

Problem polega na tym, że trzecie pojęcie, synteza, nie najlepiej oddaje podejście Hegla i może prowadzić do krytyki, jeśli tego nie zaznaczę. Dlatego używam określenia ’pojednane’ tak jak Magee w książce 'Hegel and the Hermetic Tradition’. Jednocześnie podkreślając, że użycie słowa 'synteza’ na egzaminie skutkuje słabą oceną. Chyba że używasz go w kontekście nazistów.

„Życie rasy i narodu to… mistyczna synteza, manifestacja duszy, której nie da się wyjaśnić logiką rozumu ani zwykłą analizą.” – Alfred Rosenberg

Ale co właściwie robimy, stosując dialektykę? Pojednujemy dwa przeciwieństwa, aby uzyskać nową trzecią pozycję. A więc mamy nową pozycję, która również będzie miała swoje przeciwieństwo. To z kolei zostaje ponownie połączone w nową trzecią pozycję i tak dalej, coraz wyżej i wyżej, coraz wyżej, poza ekran, aż dotrzemy do Boga. Dlatego dzięki dialektyce możemy wykroczyć poza tę fałszywą rzeczywistość, w której wszyscy tkwimy.

Więc, mówiąc najprościej jak to możliwe, żeby każdy mógł to zrozumieć, idea materializmu dialektycznego polega na przekroczeniu fałszywej materialnej rzeczywistości. To dosłownie definicja. Materializm dialektyczny to przekroczenie fałszywej materialnej rzeczywistości.

Muszę tu zaznaczyć, że nie żyjemy w materialnej rzeczywistości. Żyjemy w rzeczywistości obiektywnej, a to nie jest to samo. Nie istnieje żadna druga, odrębna rzeczywistość, którą mielibyśmy przekraczać. Nie musimy jej przekraczać. Poza tym, nie sądzę, by Hegel próbował przekraczać ją fizycznie.

Wygląda na to, że próbował raczej wznieść swój umysł ku Bogu. A marksistowski materializm dialektyczny różnił się od Heglowskiego. W zasadzie jest podobny, z tym że Karol Marks twierdził, iż jest jego przeciwieństwem, bo przecież wszystko, co powiedział Marks, to na pewno prawda, tak jak to, że kapitaliści byli Żydami, dlatego tak ich nienawidził.

„Moja metoda dialektyczna nie tylko różni się od tej Hegla, ale jest jej całkowitym przeciwieństwem.”

„Dla Hegla proces życia ludzkiego mózgu, czyli proces myślenia, który pod nazwą 'idei’ przekształca nawet w samodzielny byt, będący demiurgiem świata rzeczywistego. A świat rzeczywisty jest tylko zewnętrzną, fenomenalną formą 'idei’.”

„U mnie natomiast idea to nic innego jak świat materialny odbity przez ludzki umysł i przełożony na formy myślenia.” – Karol Marks

Czy… czy to zrozumiałeś? No cóż, to dlatego, że jesteś głupi/głupia. To nie dlatego, że Karol Marks napisał stertę bełkotu i bzdur. Nie, wcale nie o to chodzi. To na pewno nie jest ideologiczny bełkot. No to wrzucaj pieniądze do kapelusza, towarzyszu.

Ale jest jeszcze jedna rzecz, którą musimy tu zrozumieć. Pomyśl o tym. Jeśli coś istnieje w świecie materialnym, Heraklit twierdził, że zawsze istnieje przeciwieństwo. Zawsze pojawia się sprzeczność do przezwyciężenia. Ale co się dzieje, gdy dochodzimy do kwestii Boga? Mamy Boga, a więc mamy też nie-Boga. Jeśli istnieje Bóg, przeciwieństwem jest brak Boga.

W związku z tym pojawia się sprzeczność, którą trzeba przezwyciężyć. Więc idziemy wyżej niż Bóg. Oczywiście Bóg miał być ostatnim etapem. Ale faktycznie to tak nie jest. Nie może nim być. Według dialektyki musi istnieć jakiś inny Bóg ponad Bogiem. Jeśli taki Bóg istnieje, to musi istnieć także jego przeciwieństwo. Co oznacza, że mamy kolejny poziom Aufheben.

Wznosimy się coraz wyżej i to nigdy się nie kończy. Idzie to aż w nieskończoność i jeszcze dalej. Można też spojrzeć na to inaczej: jeśli Bóg może wszystko, czy może nie istnieć? Tak. Ponieważ jest Bogiem i może wszystko. Więc pojawia się sprzeczność. To oznacza, że mamy problem. Zwykli chrześcijanie prawdopodobnie powołaliby się po prostu na wiarę. To nie ma znaczenia, jeśli koncepcja Boga jest sprzeczna i tak w niego wierzę.

Hegel nie może postąpić w ten sposób, ponieważ to podważa ukochaną dialektykę. Sama dialektyka jest samo podważająca siebie.

Jaka jest więc jego odpowiedź? Jego rozwiązaniem jest oszustwo. Tak naprawdę nie mówi, czym jest Bóg, ponieważ gdy tylko nazwiesz lub zdefiniujesz Boga, dialektyka go podważa. Dlatego zbliża się do Boga jak tylko może, nie nazywając go wprost.

Więc jak w grze PUBG, krąg się zacieśnia coraz bardziej, aż zostaje tylko jeden człowiek, który stoi, a tym człowiekiem jest Bóg. I tak Hegel „udowadnia”, że Bóg istnieje. To znaczy, on w rzeczywistości nie udowodnił niczego, ale jest przekonany, że tak zrobił.

Hegel odrzuca myślenie oparte na twierdzeniach, które zdefiniowałoby absolut i zamiast tego mówi krąży wokół absolutu, ujawniając przy każdym podejściu jakiś jego aspekt lub część. I nie jest w tym odosobniony. To może być źródło przekonania, że nie wolno wypowiadać prawdziwego imienia Boga. Nie chodzi tu wyłącznie o szacunek, to dlatego, że w ten sposób Bóg staje się czymś konkretnym, a to oznacza, że pojawia się przeciwieństwo, wtedy Bóg nie byłby prawdziwym Bogiem. To może tłumaczyć źródło zakazu „nie wypowiadaj prawdziwego imienia Boga”.

Ale robi się jeszcze gorzej. Korzystając z dialektyki, Hegel uważa, że odnalazł Boga w centrum kręgu PUBG. Ale jeśli się nad tym zastanowić, Bóg jest wszystkim i jednocześnie niczym, prawda? Dzięki przemianie według Heraklita, Bóg jest chodzącą sprzecznością.

Jak już wcześniej wspomnieliśmy, celem człowieka jest zdobywanie mądrości, filozofii, co pozwoli mu odzwierciedlać Boga. Dlatego, żeby Hegel mógł stać się lustrem Boga, Hegel musi mieć umysł Boga. I pamiętaj, Bóg jest wszystkim i niczym jednocześnie, więc umysł Hegla musi być wszystkim i niczym jednocześnie. Innymi słowy, tak jak ja, gdy zgłębiałem te bzdury, Hegel musi zniszczyć własny umysł. Przynajmniej świadomą jego część. Jest na to cały filozoficzny powód, którym nie chcę tu zanudzać. W skrócie chodzi o to, że pojęcia są już w umyśle i poprzez samo refleksję możemy odkryć te pojęcia, które powstały w świecie form. Nie ma sensu się w to zagłębiać.

Ale Hegel wierzył, że jeśli zniszczy świadomą część swojego mózgu, stanie się nieświadomy, a przez to bliższy Bogu. To trochę tak, jakbyśmy wrócili do Ogrodu Eden sprzed Upadku, to wtedy bylibyśmy z Bogiem. Bo Bóg był w Ogrodzie Eden.

To religijny powód, dla którego Hitler, Marks i faszyści dążyli do bezmyślnego posłuszeństwa.

Chcą nowego człowieka, który kieruje się bezrefleksyjnym instynktem, działaniem dla samego działania oraz przywiązaniem do jakiegoś boskiego obowiązku. Próbują zniszczyć ludzką świadomość, by powrócić do bardziej zwierzęcej nieświadomości i tym samym stworzyć bezmyślną jedność z Bogiem. Właśnie w ten sposób przywódcy sekt kontrolują swoich wyznawców.

„Przymusowa perswazja, czyli reforma myślenia, prowadzi do załamania krytycznego i niezależnego myślenia. Sprawia też, że osoby poddane temu stają się coraz bardziej zależne od grupy oraz jej przywódców, którzy podejmują za nich oceny wartości, dostarczają analiz, a w niektórych sytuacjach wyznaczają granice rzeczywistości.” – Rick Alan Ross

Ej, nic nie jest naprawdę prawdziwe, serio. Uwierz mi, stary. Karol Marks mówił, że atomy to właściwie sama przestrzeń, stary. Głupi, ograniczeni materialiści dialektyczni.

„… być może najskuteczniejszą i najbardziej charakterystyczną metodą dominacji stosowaną przez narodowy socjalizm był marsz.”

„Początkowo te marsze wydawały się dziwnym kaprysem narodowych socjalistów. Te niekończące się nocne marsze, zmuszanie całej ludności do ciągłego maszerowania, wydawały się bezsensowną stratą czasu i energii. Dopiero znacznie później ujawniło się w tym ukryte zamierzenie, oparte na starannie przemyślanym dopasowaniu celów i środków. Marsz odwraca myśli ludzi. Marsz zabija myślenie. Marsz niszczy indywidualność. Marsz jest niezbędnym magicznym gestem, wykonywanym po to, by przyzwyczaić ludzi do mechanicznej quasi-rytualnej aktywności, aż stanie się ona drugą naturą. Nie mniejszym autorytetem niż pseudo-niemiecki Rosenberg, w swojej książce Gestaltung der Idee, przedstawił klasyczne wyjaśnienie tego zajęcia marszami.” – Hermann Rauschning

„Naród niemiecki wreszcie pragnie odnaleźć swój własny sposób życia. Sposób życia, który zasadniczo różni się od tego, co określa się mianem brytyjskiego liberalizmu. To styl maszerującej kolumny, niezależnie od tego, dokąd zmierza lub jaki ma cel ta kolumna, może być skierowana.” – Alfred Rosenberg

„U podstaw wszystkich tych nocnych marszów, wymarszów i powrotów, tych masowych demonstracji i parad, leżało przekonanie, że poczucie pierwotnej wspólnoty poprzez funkcjonalną integrację powstaje i umacnia się przez marsz w kolumnach, musztrę wojskową, ćwiczenia wojskowe, rytm tłumu idącego jednym krokiem. Nic nie mogło bardziej szokująco, ponuro, a wręcz upiornie, ukazać całkowitej pustki ruchu politycznego i jego skupienia na samych pozorach, niż wyniesienie marszu do rangi hasła i podstawowej zasady. Tu, jak przyznaje Alfred Rosenberg, naród maszeruje bez celu, wyłącznie dla samego marszu, co jest wyznaniem braku jakiejkolwiek doktryny w tej rewolucji dla samej rewolucji, tej gorączkowej aktywności mającej jedynie odwracać uwagę ludzi.” – Hermann Rauschning

Ale przypomnijcie sobie, gdy wcześniej mówiłem, że aby ulec kultowi, musisz zamknąć się na rozum. Jeśli uda im się przekonać cię do odrzucenia rozumu, mogą nakłonić cię do odrzucenia rzeczywistości. Jeśli odrzucisz rzeczywistość, mogą sprawić, że uwierzysz we wszystko, co zechcą, a wtedy wrzucisz pieniądze do kapelusza. I znów, Ross, autor książki Cults Inside Out tak mówi.

„Przywódcy destrukcyjnych sekt często są pochłonięci mesjańskimi wizjami i wielkimi pomysłami na zmianę świata według własnych potrzeb. Niektórzy twierdzą, że są jedynym narzędziem oświecenia wybranym przez jakąś wyższą siłę, rzekomym medium powiązanym z postaciami historycznymi albo nawet z kosmitami z innych światów.” – Rick Alan Ross

Dla mnie to brzmi jak każdy marksista. A co właściwie powiedział Hegel?

„Hegel nie jest filozofem. Nie jest miłośnikiem ani poszukiwaczem mądrości. Uważa, że ją odnalazł.” – Magee

„Aby przybliżyć filozofię do formy nauki, do punktu, w którym może porzucić miano umiłowania poznania i stać się rzeczywistą wiedzą — to jest mój cel przyświecający mi.” – Hegel

„Pod koniec Fenomenologii Hegel twierdzi, że osiągnął Absolutną Wiedzę, którą utożsamia z mądrością.” – Magee

Hegel to dosłownie wzór przywódcy sekty. To oznacza, że wszyscy, którzy podążali za Heglem, niezależnie czy coś zmieniali czy wybierali fragmenty, postępowali dokładnie tak samo. Karol Marks, Giovanni Gentile, Lenin, Julius Evola, Hitler i inni – wszyscy byli przywódcami sekt. Stalin nawet napisał książkę o materializmie dialektycznym w 1938 roku.

„Materializm dialektyczny to światopogląd partii marksistowsko-leninowskiej. Nazywa się tak, materializmem dialektycznym, ponieważ jego podejście do zjawisk przyrody, jego metoda badania i rozumienia tych zjawisk jest dialektyczna. Natomiast interpretacja tych zjawisk przyrody, ich pojmowanie i teoria są materialistyczne.” – Józef Stalin

I podobnie jak u Hegla, wracamy teraz do początku nagrania. To właśnie powód, dla którego ideolodzy nie potrafią udzielić jasnej odpowiedzi. Nazwanie czegoś to uczynić to czymś konkretnym. Jeśli jest konkretne, traci swoją magię. Staje się materialne.

Socjaliści nie potrafią zdefiniować, czym jest socjalizm, bo „socjalizm” to magiczne słowo, które znaczy to, co ludzie sobie życzą, żeby znaczyło. Socjalizm to wtedy, gdy robotnicy są bogaci, gdy pojawiają się szczeniaczki i tęcze, gdy wyrzucisz naturalną dwudziestkę w Dungeons and Dragons. To nic i wszystko jednocześnie.

Gdy tylko zdefiniujesz [przykładowo] socjalizm, przestaje być Bogiem. Dopóki nie powiedzą, czym jest socjalizm w boskim wydaniu, taki socjalizm może być wszystkim i czymkolwiek dla każdego.

Nie mają żadnych konkretnych zasad, tylko mgliste, szerokie obietnice bez pokrycia w rzeczywistości. Tak samo z faszyzmem, z marksizmem, z każdą z tych ideologii. Gdy tylko podadzą coś konkretnego, wszystko się rozpada. To sztuczka iluzjonistyczna. Musi pozostać jako niezrealizowane marzenie, nieokreślone, żeby mogło działać. Jeśli je zdefiniujesz staje się czymś materialnym. A oni są przeciwni materializmowi, bo wszystko u nich opiera się na magii.

To też wpisuje się w ich dialektykę materializmu. Bóg jest magicznym abstraktem. Dlatego wszystko, co mówią, musi pozostać magicznym abstraktem. Dlatego nie mogą udzielić jasnej odpowiedzi, nie potrafią zdefiniować, co mają na myśli, nie potrafią dać niczego konkretnego.

Wykręcają się i wymigują od argumentów, które im nie odpowiadają. Nie uznają materialnych dowodów, bo materializm jest zły. To nie jest prawdziwe, ziomale, mówię serio. Wszystko można zmienić i wypaczyć, by pasowało do ich wizji. Ich teksty mogą pozostać zawiłe, pozbawione sensu bełkotem, bo zniszczyli świadomą część swojego umysłu. Wszystko się zgadza.

To sekta. To wszystko bzdury. Nie dajcie się nabrać na ich ideologiczne gadanie. Chcą zniszczyć wasz umysł, żebyście wrzucili pieniądze do ich kapelusza. Ich wyznawcy żyją w urojeniach. Wielu z nich cierpi na zaburzenia psychiczne i otwarcie się do tego przyznaje. Nie wiem, jakie jest rozwiązanie.

Ale mam nadzieję, że przynajmniej powstrzymam część z was przed wpadnięciem w ich pułapki. Jeśli myślicie samodzielnie, stawiacie siebie na pierwszym miejscu i opieracie się na obiektywnej rzeczywistości, to raczej nie dacie się złapać na ich sztuczki. A jeśli chcecie poznać metodę poznania, jak naprawdę wygląda rzeczywistość, sposób odkrywania prawdy, sprawdźcie mój film „Ale skąd wiesz, że masz rację?”, gdzie opisuję metodę, która pozwoli osadzić cię w obiektywnej rzeczywistości i ochroni przed czarownikami. Dzięki za oglądanie, do zobaczenia wkrótce.

 

 

Zobacz na: Dysonans Poznawczy jako broń w walce informacyjnej – Chase Hughes
Celem myślenia jest pozwolenie na to, by twoje myśli umarły zamiast ciebie – Jordan Peterson
O żywotnej potrzebie wolności słowa – prof. Jordan Peterson
Dlaczego kobiety (nieproporcjonalnie) głosują za tyranią?

 

Ideologiczny bełkot Hegla jest podstawą marksizmu i faszyzmu

https://rumble.com/v71qwve-ideologiczny-bekot-hegla.html

 

 

 

 

Zawsze to kobiety, a przede wszystkim młode - George Orwell

„Zawsze to kobiety, a przede wszystkim młode, były najbardziej zacietrzewionymi zwolenniczkami Partii, połykaczami haseł, amatorskimi szpiegami i tropicielkami nieortodoksyjności” – George Orwell