Zlinczowany przez Siostrzeństwo – Jeffrey Archer

6 październik 2001

Zlinczowany przez Siostrzeństwo - Jeffrey Archer

Jesienią 1994 roku zaproponowałem studentom Dawson College w Montrealu jedyny w Kanadzie kurs o życiu mężczyzn. Jedna młoda kobieta zapytała: „Czy to kolejny kurs nienawiści do mężczyzn?” Upewniłem ją, że będziemy obiektywnie badać życie mężczyzn i kobiet, traktując je z równym szacunkiem. Uśmiechnęła się i rzekła: „Biorę udział.” Ojciec nauczył mnie szacunku dla kobiet i że prawa człowieka są niepodzielne. W latach 70. wykładałem o równych szansach płci i równości wobec prawa. Jak większość mężczyzn, byłem naiwny wobec polityki feministycznej, podsycany przez szalejące hormony.

Do 1980 roku ruch kobiecy był coraz bardziej przejmowany przez skrajną lewicę. Germaine Greer orzekała: „Kobiety nie mają pojęcia, jak bardzo mężczyźni ich nienawidzą… mężczyźni sami nie znają głębi swojej nienawiści.” Marilyn French ogłosiła: „Wszyscy mężczyźni to gwałciciele i tylko nimi są… wszyscy mężczyźni to wróg.” Kolejne nawoływania do nienawiści i przemocy wobec mężczyzn płynęły od Dworkin, McKinnon i ich bandy zawistnych ekstremistek. Pozostają obowiązkową lekturą na kursach feministycznych, które wykluczają męskich wykładowców i autorów, indoktrynują młode kobiety i izolują młodych mężczyzn. Ta paranoja pozostaje bezkarnie wspierana przez komisje praw człowieka i finansowana przez rząd. Ostatnia „mowa nienawiści” Sunery Thobani jest dodatkowo chroniona jej profesurą w studiach kobiecych na Uniwersytecie Kolumbii Brytyjskiej.

Krytycy akademiccy, którzy odważają się nie zgadzać, płacą za to karierą. Zaproponowałem kurs „Men’s Lives [Życie Mężczyzn]”, ponieważ trzy największe wydziały (Humanistyka, Anglistyka i Nauk Społecznych) oferowały ponad 83 kursy o treściach feministycznych, ale nic obiektywnego o mężczyznach. Siostrzany układ próbował zneutralizować treść kursu i wstrzymać rejestrację. Zagroziłem odwołaniem do Ministerstwa Edukacji i mediów. Nieliczni koledzy, którzy wciąż ze mną rozmawiali (poza kampusem), ostrzegali, że moja kariera jest zagrożona. Odpowiedziałem oburzeniem wobec nierówności, sprawiedliwości i wolności akademickiej. Taką byłem naiwny.

Dwie trzecie studentów kursu „Życie Mężczyzn” stanowiły kobiety, które podobnie jak mężczyźni, były otwarte, moralnie odważne i błyskotliwe. Potraktowały mój kurs jako wybawienie od lat krytyki ze strony mężczyzn na zajęciach. Na kursach feministycznych młodzi mężczyźni byli potępiani jako głupi, patriarchalni wyzyskiwacze, oprawcy i gwałciciele. Ci młodzi mężczyźni kochali kobiety.

Z sylabusu kursu: „Zbadamy wartości i doświadczenia mężczyzn oraz kulturowe znaczenia odwagi, obowiązku, wierności, sukcesu, ochrony rodziny, kariery i seksualności. Prześledzimy osiągnięcia intelektualne, polityczne, naukowe i kulturowe mężczyzn w historii. Będziemy stosować rozsądną i współczującą analizę, by poszukiwać pojednania z dala od konfrontacji seksualnej, tak aby mężczyźni, kobiety i rodziny mogły żyć w harmonii.” Cztery uniwersytety regularnie zapraszały mnie jako gościa. Matriarchat oszalał.

Studenci ostrzegali mnie przed agentami prowokatorami podjudzanymi przez nauczycieli, aby zakłócać moje zajęcia. Jeden oskarżył mnie o płacenie przez magazyn Playboy (żartowałem), a moja sekretarka nagrywała anonimowe oskarżenia o wykorzystywanie seksualne i groźby śmierci. Pewnego dnia przewodnicząca studiów kobiecych zdewastowała moją tablicę ogłoszeń przed kamerą! Na pierwszej stronie „Montreal Gazette” ona i kierownik mojego wydziału bronili jej zastraszania. Poprosiłem kierownictwo o zwolnienie jej nadzoru nad moimi kursami. Rok później nakazała, by sylabus nie zawierał terminu „histeria anty-męska.” Kierownictwo zawiesiło mnie w nauczaniu, dopóki nie usunąłem politycznie niepoprawnej treści. Odwołałem się i przegrałem.

Zadanie w kursie „Życie mężczyzn” dotyczące uprzedzeń płciowych w mediach wymagało od studentów przeszukania indeksów periodyków pod tytułami artykułów zawierającymi słowa „mężczyźni” i „kobiety”. Byli zdumieni, odkrywając, że stosunek artykułów o kobietach do artykułów o mężczyznach wynosi 10:1, a często 20:1. Studenci analizowali dane StatsCan, by obalić histerię wokół propagandy „relacji”, „domu” i napaści seksualnej. Z moich badań opublikowanych dowiedzieli się, że mężczyźni stanowią 68% ofiar zabójstw, 80% samobójstw, 92% zgonów na AIDS, 97% śmierci w pracy, dwukrotnie więcej niż kobiety w przypadku chorób serca i umierają średnio sześć lat wcześniej. Poznali różnice płciowe w mózgu, hormonach, zdolnościach, percepcji i zachowaniu. Moi studenci cieszyli się z potęgi badań statystycznych.

Siostrzany układ potępił metodologię naukową i oczernił moją reputację. Każdy semestr kierownictwo podjudzało najgorszych studentów do skarg, że „czuli się niekomfortowo” i oblewali moje nadmiernie wysokie standardy. Nawet dopuścili ucznia przyznającego się do oszustwa. Prawdę mówiąc, nie wymagałem wystarczająco dużo. Niektórzy studenci, którzy nigdy nie powinni ukończyć szkoły średniej, oblewali. W odpowiedzi na skargi do kierownictwa o nadmierną liczbę niezaliczeń, prosiłem o ich wymagania dotyczące utrzymania studentów. Z oburzeniem odmówili ujawnienia kwot i ponownie mnie ukarali. Według przedstawicieli związków zawodowych i prawników, nigdy wcześniej nauczyciel nie był tak bezwzględnie prześladowany.

Kursy feministyczne wymuszają polaryzację i „upośledzanie” programu nauczania, aby utrzymać liczby zapisów. Dowody są liczne w ich sylabusach, zwykle bez gramatyki, nielogiczne, pełne żargonu i często niespójne. Od połowy lat 90. studentki i kompetentni wykładowcy coraz częściej odchodzili od Siostrzanego układu w poszukiwaniu użytecznej wiedzy i sukcesu zawodowego.

W maju 2000 roku przewodnicząca studiów kobiecych, we współpracy z kierownictwem, powołała komisję, która ogłosiła, że „znaczna liczba studentów” w moich klasach czuła się „upokorzona i zmarginalizowana, jeśli wyrażali swoje opinie lub próbowali uzasadnić dowolną interpretację danych różną od pozostałych”. Ponownie odmówiono mi pokazania skarg. Kurs „Życie Mężczyzn” został anulowany, a ja otrzymałem polecenie przygotowania – w ciągu 12 dni – trzech nowych kursów z zakresu „krytycznego myślenia”, technologii i etyki biznesu, do których nie miałem przygotowania. Protestowałem przeciwko tej niesprawiedliwości i domagałem się przywrócenia „Życia Mężczyzn”. Grożono mi zwolnieniem.

Wybrali sprytny moment. Moi studenci zostali rozproszeni i niedostępni do protestu. Spośród wszystkich kolegów, którzy w swoich klasach afiszowali się wolnością słowa, tylko prezes związku stanął w mojej obronie (dzięki, Peter). Odmówiłem kapitulacji i przeszedłem na wcześniejszą emeryturę.

W ciągu sześciu lat ocen studenci chwalili kurs „Życie Mężczyzn” jako jeden z najlepszych na całym college’u. Ponad 85% studentów stwierdziło, że traktowałem ich sprawiedliwie, a treści i nauczanie były „wybitne” i „doskonałe”. 100% zgodziło się, że traktowałem ich z „uprzejmością i szacunkiem”. Przez 30 lat ocen byłem jednym z najpopularniejszych, najbardziej sprawiedliwych i interesujących nauczycieli. Otrzymywałem najwyższe noty w kategoriach „entuzjazm, przystępność, tolerancja, odpowiedzialność, dostępność, traktowanie studentów z uprzejmością i szacunkiem, w sposób sprawiedliwy i niedyskryminujący” oraz „motywowanie studentów do osiągania najlepszych wyników”. Jak bardzo tęsknię za intelektualną energią i ciekawością moich studentów. Nauczanie było moim życiem.

Likwidacja kursu „Życie Mężczyzn” usunęła jedyną racjonalną przeciwwagę dla poprawności politycznej i dominacji feministycznej w Dawson College. Połowa ludzkiej rasy pozostaje niebadana, z wyjątkiem jej potępienia. W 2000 roku kanadyjskie uniwersytety wymieniały dwa kursy o mężczyznach, żaden z nich nie był prowadzony w tym roku, a ponad 1617 kursów feministycznych oferowano w programach od studiów licencjackich po doktoranckie. W całym szkolnictwie wyższym rządzi Matriarchat.

Radykalne feministki wciąż wygrywają swoją rządowo-subsydiowaną wojnę przeciwko mężczyznom, heteroseksualności, rodzinie, religii, zasługom, obiektywności, sprawiedliwości i rzeczywistości. Długo po upadku totalitaryzmu, radykalny feminizm indoktrynuje studentów do dyskryminacji ze względu na płeć i rasę oraz wymusza cenzurę i represje wobec tego, co można myśleć i czuć.

Obywatele muszą domagać się odbudowy fundamentów obiektywnej edukacji i wolności. Wolność słowa jest niezbędna, aby utrzymać zdolność do poszukiwania prawdy. Umysły studentów muszą być trenowane do kwestionowania dogmatów, jeśli republika ma przetrwać. Nadszedł czas, aby uniwersytety i college’y wykorzeniły nietolerancję feministyczną i powróciły do rozumu i obiektywności. Oddani nauczyciele są gotowi odbudować wykształcone i tolerancyjne społeczeństwo. Dajcie nam sygnał.

Źródło: Lynched by the Sisterhood

 

Zobacz na: Kobieca Matryca Społeczna: Wprowadzenie
Męskie wartości i kobiece wartości
Płeć a środowisko akademickie

Narodziny Feminizmu w 1848 roku, w Seneca Falls, w stanie Nowy Jork
Dlaczego cię nienawidzą

Jak ruch kobiecy nauczył kobiety nienawidzić mężczyzn – Erin Pizzey
Dlaczego jako zagorzała antyfeministka współczuję kobietom? | Erin Pizzey [1998]

Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay | Sekretne Religie Zachodu, cz. 2 z 3

14 zasad w prywatnych elitarnych szkołach – John Taylor Gatto
Machiavelliści: Obrońcy wolności – James Burnham

Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki

 

 

USA to Republika Konstytucyjna, a nie Demokracja

Edward Griffin: Demokracja to forma rządów oparta na władzy większości. Koniec kropka. Nic tutaj skomplikowanego. Rządy większości. Zasada łatwa do zrozumienia, łatwa do sprzedania masom i należy dodać, zabójcza. Weźmy na przykład zjawisko linczu. To nic innego jak rządy większości. Jedna osoba nie zgadza się z większością i kończy na stryczku. Oto czysta demokracja w działaniu. Ale chwila, ktoś powie, owszem, rządy większość tak, ale nie kosztem praw mniejszości. Wtedy, panie i panowie, nie mówimy o demokracji, lecz opisujemy ustrój zwany republiką. Republika to ograniczona forma demokracji. Jest to ustrój oparty na ograniczonej władzy większości. Ograniczonej w tym sensie, że każda mniejszość, nawet jednoosobowa, jest chroniona przed kaprysami i pragnieniami większości. Jak zatem chronić mniejszości przed większością? Spisujemy na kawałku papieru zestaw reguł określając, co jest, a co nie jest dopuszczalne. W nagłówku owego dokumentu umieszczamy słowo „konstytucja”. Następnie wszyscy wyrażają zgodę, by kierować się tymi regułami bez względu na inne pokusy. Efektem tego procesu jest ustanowienie ustroju zwanego republiką konstytucyjną.

“Naprawę państwa należy zacząć od naprawy pojęć” – chyba Konfucjusz

 

 

Długi Dom [Miękka tyrania wspólnoty]

 

Termin Długi Dom [Longhouse] opisuje, jak lewicowa praxis (zastosowanie teorii) przekształca miejsca pracy w przestrzenie przypominające duże, stare wspólne domy Irokezów, gdzie ludzie mieszkali blisko siebie bez prywatności i pod silnym nadzorem grupy, aby utrzymać pokój. Krótko mówiąc, wskazuje to na to, jak lewicowe idee odwracają twarde, ambitne style pracy (opresyjne i kodowane jako męskie) w kierunku miękkich (marginalizowane i kodowane jako żeńskie), tworząc apodyktyczną, czułą, nastawioną na porozumienie atmosferę, która stawia komfort grupy ponad surową wydajnością.

Zamiast bezpośrednich poleceń dostajesz stosy reguł, kontroli, szkoleń i sugestii, które bez uprzedzenia stają się obowiązkami. Główny nacisk kładzie się na emocjonalne pozory, co oznacza utrzymywanie atmosfery w stanie pozornego spokoju, życzliwości i otwartości na wszystkich ponad szybkim lub twardym rozwiązywaniem problemów, tak że wrażenie i pozory jedności liczą się jako zwycięstwo. Pojawiają się też fałszywe elementy zespołowe, takie jak wymuszone porozumienia w dyskusjach, grupowe skandowania, słowa-klucze celów i przysięgi sprawiedliwości, gdzie niepodążanie za nimi jest określane jako ryzykowne lub nie na miejscu, co prowadzi do tego, że ludzie sami się wyciszają.

Oznacza to, że miękka kontrola zastępuje bezpośrednią władzę. Nie otrzymujesz jasnych poleceń, zamiast tego masz „odprawy”, wskazówki i emocjonalne ramy, które stopniowo przekształcają się w obowiązki. Nie jesteś oceniany na podstawie wyników, lecz tego, jak dobrze chronisz uczucia i utrzymujesz nastrój. Niezgoda zostaje uznana za coś niebezpiecznego, wręcz patologicznego.

Cechy kodowane jako męskie, takie jak bezpośredniość, podejmowanie ryzyka i hierarchia, są zniechęcane. W ich miejsce pojawiają się niekończące się rytuały proceduralne, niejasne i zmienne standardy oraz milcząca moralna drabina, w której zdobycie przychylności zależy od znajomości właściwych zwrotów i emocji. Cała struktura przekształca szkołę, biuro czy instytucję w wielką nadzorowaną przestrzeń, gdzie ważniejsze od rzeczywistości jest odgrywanie harmonii. Co więcej, osoby utożsamiane z grupami „zmarginalizowanymi” zyskują status autorytetu moralnego, podczas gdy ci z grupy „uprzywilejowanej” mają się podporządkować, okazywać skruchę albo milczeć.

To wszystko zamienia twoje miejsce pracy w wielką nadzorowaną przestrzeń, gdzie pozory harmonii liczą się bardziej niż rzeczywistość. Nie robisz tego, co trzeba, by prześcignąć współpracowników, nawet jeśli oznacza to konflikty. Zamiast tego podporządkowujesz się, bo cała struktura systematycznie popycha cię ku emocjonalnemu podporządkowaniu: nieustannie przypomina, kto może się wypowiadać, co wolno ci czuć i w jaki sposób powinieneś okazywać troskę.
https://x.com/Ne_pas_couvrir/status/1946935514524762535

„Lepsze zrozumienie roli domostw w kształtowaniu przeszłych relacji społecznych jest potrzebne. Tutaj północno irokeskie długie domy są badane jako systemy socjotechniczne, zgodnie z Pfaffenbergerem (1992). To podejście pozwala docenić, w jaki sposób relacje społeczne były generowane i kwestionowane w samych czynnościach budowania i zamieszkiwania w domach. Analizuję próbkę przedkolumbijskich długich domów z południowego Ontario w Kanadzie. Zmienność w aspektach konstrukcji domów, układu przestrzennego oraz rytuałów wskazuje, że sieci socjotechniczne związane z różnymi domami były zmienne pod względem skali, trwałości i organizacji. To, co się wyłania, to poczucie, iż dynamiczne, napędzające napięcie między siłami kolektywizacji a atomizacji, inkluzji a ekskluzji, leżało u serca życia w Długim Domu.” – Extending the rafters: The Iroquoian Longhouse as a Sociotechnical System/Rozciąganie Krokwi: Długie Domy Irokezów jako System Socjotechniczny