Język Kobieciński. Pobieżne zrozumienie języka emocji
19 marzec 2024

„Słuchaj szeptów, a nie będziesz musiał znosić krzyków” – przysłowie indiańskie
„Był przystojny i miły, ale nie wiem, to po prostu było jakieś dziwne” albo przeciwnie: „Wiem, że to kłopoty, ale po prostu czuję, że to to” – to dwa zdania (lub ich wariacje), które usłyszysz, jeśli spędzisz wystarczająco dużo czasu w towarzystwie samotnych kobiet. Kluczowymi słowami są tu: „wiem/nie wiem, ale po prostu czuję”.
Zadziwiającą, a zarazem frustrującą cechą kobiet jest to, jak często podejmują decyzje na podstawie tego, co czują w danym momencie. Sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że same kobiety rzadko wiedzą, dlaczego czują to, co czują, nie mówiąc już o zdolności wyrażenia tego jasno i precyzyjnie.
Mężczyźni z kolei zazwyczaj potrzebują silniejszych bodźców, by wywołać reakcję emocjonalną. Dodatkowo ich kora przedczołowa aktywuje się szybciej w odpowiedzi na bodźce, a ponadto nie doświadczają comiesięcznych wahań hormonalnych. Mówiąc prościej: kobiety i mężczyźni mają zupełnie inne relacje z własnymi emocjami, nie tylko pod względem ich regulacji, ale też sposobu komunikowania i znaczenia, jakie im przypisują w procesie podejmowania decyzji.
Gdybym miał wybrać jedno zdanie podsumowujące źródło konfliktu między kobietami i mężczyznami, brzmiałoby ono tak:
Mężczyźni chcą, żeby kobiety myślały jak mężczyźni, a kobiety chcą, żeby mężczyźni czuli jak kobiety.
Próbowaliśmy tego na poziomie społecznym, z marnym skutkiem; to samo dotyczy poziomu indywidualnego. Most między płciami buduje się nie przez upodobnianie się do siebie nawzajem, ale przez zrozumienie drugiej strony.
Ponieważ kobiety nie wydają się zainteresowane zrozumieniem i opanowaniem własnych impulsów emocjonalnych, to na mężczyznach spoczywa obowiązek stawiania granic i – w dużej mierze – ignorowania kobiecych emocji. Nie jesteśmy na tym świecie po to, by być odpowiedzialnymi za emocje innych ludzi, nawet jeśli tą osobą jest kobieta, z którą sypiasz, albo matka twoich dzieci.
Jednak z drugiej strony, w słuchaniu kobiecych emocji jest wartość. To, co mówią, może być nieuzasadnione, może wydawać się nielogiczne, sprzeczne, a nawet na granicy szaleństwa. Ale nauczenie się emocjonalnego języka tzw. „kobiecińskiego” (womanese) może pomóc zarówno tobie, jak i jej, odnaleźć się w emocjonalnym sztormie, który sama wywołała.
Emocje mogą przybierać wiele form i być wyrażane na wiele sposobów, więc pomysł stworzenia słownika tłumaczeń „z kobiecego na męski” jest z góry skazany na porażkę. Mogę jednak przedstawić kilka typowych kobiecych sformułowań i przybliżyć, co mogą one faktycznie znaczyć. Mogę mieć rację, ale nie muszę. Celem tego tekstu nie jest dosłowne tłumaczenie, lecz stworzenie punktu wyjścia. Tylko ty znasz szczegóły swojej relacji i kobiety, z którą jesteś, więc działaj odpowiednio.
„Nic nie robisz / Wszystko muszę robić sama” i inne bzdury w odniesieniu do „prac domowych”
Wielu mężczyzn bierze takie wypowiedzi za dobrą monetę i czasami słusznie. Jeśli narzeka na cieknący kran, który od trzech miesięcy nie został naprawiony, to rzeczywiście może warto potraktować to dosłownie.
Jednak znacznie częstsza sytuacja wygląda tak, że kobieta zaczyna wyciągać dawne sprawy i nie potrafi wskazać nic konkretnego czy aktualnego. Wtedy warto zastosować tzw. Negatywne Zapytanie, by ustalić, czy istnieje realny problem, czy chodzi jedynie o jej emocje.
Załóżmy, że wszystko w domu funkcjonuje jak należy, a każda wysunięta przez nią pretensja po wnikliwej analizie okazuje się bezpodstawna. Najczęściej chodzi wtedy o to, że ona czuje się przeciążona lub niedoceniona za to, co robi, co można przetłumaczyć mniej więcej tak:
„Mam wrażenie, że to ja prowadzę ten związek/rodzinę i potrzebuję albo lepszego przywództwa, albo większego uznania za swoją pracę”.
W tym miejscu warto zastanowić się nad własnymi działaniami, a może raczej nad ich brakiem. Może rzeczywiście za mało pomagasz? Może zadania, które jej zlecasz, są zbyt stresujące? A może w ogóle ich nie delegujesz? Albo zwyczajnie nie okazujesz jej uznania, którego szuka?
To ty musisz poważnie ocenić sytuację i odpowiednio zareagować. Prawdopodobnie nie znajdziesz odpowiedzi od razu. Testowanie różnych podejść i obserwowanie reakcji pozwoli ci lepiej skalibrować swoje decyzje.
Warto pamiętać, że emocje bywają irracjonalne. Kobieta ma prawo czuć to, co czuje, nawet jeśli z Twojego logicznego punktu widzenia wydaje się to nieuzasadnione.
„Czuję, że muszę” i Wymuszona Uległość
Często ten problem dotyczy seksu, ale może też dotyczyć innych działań, które mają okazywać zaangażowanie w relację, dom czy rodzinę. Niezależnie od kontekstu, można to zwykle przetłumaczyć następująco:
„Chcę być tobą zafascynowana i robić te rzeczy dla ciebie, ale nie czuję pociągu i/lub nie dajesz mi do tego przestrzeni”.
Może to oznaczać, że zacząłeś o siebie mniej dbać, okazujesz zbyt dużą potrzebę bliskości, zbyt często inicjujesz kontakt, nie dajesz jej czasu na budowanie napięcia albo prezentujesz inne cechy postrzegane jako nieatrakcyjne, w tym m.in. ogólną niekompetencję.
Jest też całkiem możliwe, że sposób, w jaki formułujesz swoje potrzeby, wywołuje u niej „odrzut” (ang. the ick). Dr John Delony tłumaczył to parze w swojej audycji z 8 marca 2024 roku pt. “How Often Should We Have Sex”, że kobiety inaczej reagują na „potrzebę” seksu niż na „pragnienie” seksu. Potrzeba wywołuje u kobiet reakcję opiekuńczą, niemal matczyną, podczas gdy pragnienie budzi pożądanie. Niezależnie od tego, czy to prawda, jeśli mężczyzna mówi o seksie z partnerką w kategoriach potrzeby, to właśnie tak to odbiera: jako desperację. Pragnienie oznacza pożądanie, nie musisz tego mieć, ale chcesz. A kobiety chcą być pożądane.
To podejście ma zastosowanie nie tylko do seksu, ale i do innych aspektów relacji. Kobiety nie chcą mieć pod opieką kolejnego dziecka, zwłaszcza takiego, które próbuje z nimi uprawiać seks.
Jeśli twoja kobieta nie odcięła się całkowicie od relacji ani cię nie zdradza, możesz potraktować to jako dobry znak, ona chce, ale potrzebuje, żebyś ty zrobił swoją część. Musisz się nad sobą zastanowić, testować różne rozwiązania i dojść do tego, co działa. Tak jak w przypadku każdej pretensji, może chodzić o jedną konkretną rzecz, a może o kombinację kilku. To do ciebie należy zidentyfikowanie tego, co robisz lub czego nie robisz, i odpowiednie dostosowanie się.
„Jesteś taki uparty” i Problem z Ramą
To jeden z tych komunikatów, które – moim zdaniem – większość mężczyzn błędnie interpretuje. Słyszą, że są uparci, więc zakładają, że powinni pójść na kompromis. Oczywiście, jeśli chodzi o wybór koloru płytek do kuchni, można ustąpić. Ale zazwyczaj taki zarzut nie ma nic wspólnego z kompromisem, a kobieta nie potrafi nawet wskazać niczego konkretnego. To po prostu jej odczucia.
Z mojego doświadczenia wynika, że kobiety chętnie zrobią to, czego od nich oczekujesz, jeśli mają ku temu odpowiednią motywację. Można to przetłumaczyć tak:
„Mam trudność z wejściem w twoją ramę, bo nie mam ku temu odpowiednich bodźców”.
To wcale nie oznacza, że masz się zmieniać, naginać granice czy rezygnować z swoich wartości, tylko że brakuje jej bodźców [powodów], by za tobą podążyć.
Czasem może to być coś prostego, jak zrzucenie np. 7-8 kg, większa pewność siebie w łóżku, więcej troski czy częstsze randki. Najtrudniejsze jest to, że może chodzić o cokolwiek. Ale dobra wiadomość, gdy już wiesz, co działa, dostarczanie motywatorów jest stosunkowo proste.
„Jesteś zaborczy” i Brak Szacunku dla Twoich Granic
Chyba że dosłownie zamykasz ją w domu, bijesz albo grozisz bronią, raczej nie jesteś zaborczy. Taki komunikat zwykle oznacza coś innego: twoje granice i oczekiwania nie są zgodne z twoją wartością w jej oczach, albo że gdy próbujesz je egzekwować, robisz to w sposób zraniony, pasywno-agresywny. Można to odczytać tak:
„Nie czuję, że muszę to wszystko robić, żeby cię przy sobie zatrzymać. A gdy robię to, co chcę, sprawiasz, że czuję się jak zła osoba”.
To oczywiście nie znaczy, że masz od razu zmieniać swoje granice czy oczekiwania. Ale musisz zrozumieć: nikt nie musi się do nich stosować. Jeśli chcesz, by dana kobieta została w twoim życiu, masz trzy opcje:
1. Zwiększyć swoją wartość,
2. Przeanalizować i ewentualnie dostosować swoje granice i oczekiwania,
3. Znaleźć kobietę, która te granice zaakceptuje.
Łatwo pomylić to wszystko z instrukcją pt. „jak zadowolić swoją kobietę”, to nie oto tutaj chodzi. Trzeba przyjąć to, czym to jest w rzeczywistości: kobiety mają trudności z wyrażaniem emocji w jasny, rzeczowy sposób. Oczekują, że kilka ogólnikowych zdań magicznie przekształci się w kompletną mapę ich uczuć. A mężczyzna, który tego nie rozumie, „musi być głupi”.
Nikt nie odpowiada za emocje drugiej osoby. Ale jeśli kobieta wyraża swoje uczucia, warto się im przyjrzeć. Samo poczucie, że jest „wysłuchana”, często wystarczy. Czasem jednak jej zarzut może być uzasadniony. Warto wtedy uczciwie spojrzeć w lustro i ocenić swoją wartość.
Gdy już zrozumiesz „dialekt kobieciński”, jakim posługuje się twoja kobieta, łatwiej będzie ci skalibrować relację. Idealnie nigdy nie będzie – emocje przychodzą i odchodzą – ale jeśli pewne pretensje powtarzają się regularnie, dobrze jest je przemyśleć. Zrozumienie języka kobiecińskiego może ci w tym pomóc.
Źródło: Womanese
Zobacz na: Mózgi kobiet i mężczyzn są inaczej zbudowane [okablowane]
…I nie słuchaj mnie jak „Sperg” – Whisper
Gry o władzę: Wprowadzenie
Gry o władzę: przewodnik terenowy – Rian Stone
Język RWOW – Racja, Wstyd, Obraza, Wina
Język jako okno na ludzką naturę – Steven Pinker
Huśtawki i Piaskownice – zasady w Kobiecej Matrycy Społecznej – Ian Ironwood
Jak język woke radykalizuje skrajnie lewicowych aktywistów – James Linsday u Joe Rogana
Kobiety to proste stworzenia
Najnowsze komentarze