Pocieranie częściami ciała o siebie – Dalrock

Pocieranie częściami ciała o siebie

Z ideą, że seks musi być „święty” i „duchowy”, wiąże się to, że żona musi to „poczuć” lub „zaangażować się w to”, zanim będzie można oczekiwać, że będzie uprawiać seks. Jeśli ona tego nie czuje lub nie jest „podniecona”, to wynikający z tego seks nie jest uzasadniony. Dlatego żona, której mąż nie pociąga, utożsamia seks z nim z gwałtem. Dla kobiety seks z mężczyzną, który ją nie pociąga, jest w zasadzie gwałtem. Jeśli ona tego nie czuje lub nie ma ochoty uprawiać z nim seksu, to jakikolwiek seks z nim uprawia, jest „brudny”, „nielegalny” lub „zły”. Gdyby było inaczej, nie czułaby się w ten sposób. To nie przymierze małżeńskie, czy fakt zawarcia małżeństwa, uświetnia lub sankcjonuje zachowania seksualne między mężem i żoną. Raczej jedyną rzeczą, która pozwala na seks lub mówi, że seks w małżeństwie jest w porządku, są uczucia żony. Chodzi o ciągłe zdobywanie intymności żony. To wszystko sprowadza się do transakcyjnego oportunizmu kobiet, od mężczyzn oczekuje się, że będą działać zgodnie z warunkami kontraktowymi ustalonymi przez ich żony jako jedynych arbitrów.

Punkt zagrożenia – Dalrock
Mężczyźni się nie żenią. Jak poważny jest to problem? | Karen Straughan

Czytelnik Deti zauważył w komentarzu do ostatniego wpisu, że u współczesnych chrześcijan istnieje głęboka awersja do idei, że oboje małżonkowie (nie tylko mężowie) są sobie winni seks, jak to zostało przedstawione w 1 Kor 7 „Pragnąłbym, aby wszyscy byli jak i ja, lecz każdy otrzymuje własny dar od Boga: jeden taki, a drugi taki.”.

„Pastorzy i teologowie są jednymi z najbardziej niewygodnych wobec idei, że mężowie mają prawo do seksu w małżeństwie.”

To prawda i jest to splecione z nowoczesnym wywyższaniem romansu/emocji ponad wszelką miarę. Panuje przekonanie, że seks małżeński musi być oczyszczony przez romans, bo inaczej jest niestosowny. Można to dostrzec w sformułowaniach zawartych w artykułach Mohlera i Moore’a.

Mohler pisze:

Wiele osób – zwłaszcza młodych mężczyzn – ma fałszywe oczekiwania co do tego, co seks reprezentuje w relacji małżeńskiej. Ponieważ męski popęd seksualny jest w dużej mierze ukierunkowany na przyjemność genitalną, mężczyźni często zakładają, że kobiety są takie same. Podczas gdy przyjemność fizyczna jest z pewnością istotną częścią kobiecego doświadczenia seksualnego, nie jest tak skupiona na odosobnionym celu genitalnego spełnienia, jak w przypadku wielu mężczyzn.

    …

    Z definicji seks w małżeństwie nie jest jedynie osiągnięciem seksualnego spełnienia przez dwie osoby, które przypadkiem dzielą to samo łóżko. Jest to raczej wzajemne oddanie siebie, które osiąga przyjemność zarówno fizyczną, jak i duchową. Emocjonalny aspekt seksu nie może być oddzielony od fizycznego wymiaru aktu seksualnego. Choć mężczyźni często mają pokusę, by o tym zapomnieć, kobiety dysponują bardziej i mniej delikatnymi środkami, by uświadomić sobie tę potrzebę.

    …

    Dlatego, kiedy mówię, że mąż musi regularnie “zasługiwać” na uprzywilejowany dostęp do małżeńskiego łoża, mam na myśli to, że mąż jest winien swojej żonie zaufanie, czułość i emocjonalne wsparcie, które doprowadzi ją do swobodnego oddania się mężowi w akcie seksualnym. – Richard Albert Mohler Jr., The Seduction of Pornography and the Integrity of Christian Marriage, Part 2

Romans/emocje są potrzebne, aby seks małżeński był “duchowy”. W przeciwnym razie jest on brudny. Potrzebna jest kapłanka, która pobłogosławi małżeńskie łoże, aby uczynić je świętym i czystym, a tą kapłanką jest osoba w małżeństwie, która jest ekspertem w dziedzinie małżeństwa/emocji (żona). Mówienie jej, żeby przestała pleść bzdury i uprawiała seks z mężem, kiedy nie jest w stanie skanalizować tej emocjonalnej świętości, jest przerażające. To byłoby po prostu ocieranie się o siebie częściami ciała!

A pocieranie się o siebie częściami ciała jest tym, co Mohler tłumaczy jako prawdziwy problem z porno. Nie (zasadniczo) to, że jest to kierowanie pożądania seksualnego poza małżeństwo, ale to, że jest to kierowanie pożądania seksualnego poza emocje. Problem polega na tym (jak wyjaśnia Mohler), że kiedy mężczyźni oglądają porno, osłabia się zdolność ich żon do kontrolowania ich poprzez odmowę seksu, a to oznacza, że kapłanka/żona nie może egzekwować potrzeby błogosławienia seksu romantyczną miłością.

Dlaczego używanie intymności jako broni zawsze odbija się czkawką – Crystal Crowder

Podobnie Moore wyjaśnia, że porno jest szatańskie nie dlatego, że skupia pożądanie seksualne poza małżeństwem, ale dlatego, że brakuje w nim romantyzmu i emocjonalnej intymności:

    „Pornografia jest wyjątkowo satanistyczna, ponieważ odciąga cię dalej, i dalej, i dalej od intymności. Dlaczego? Ponieważ istnieje okultystyczne przyciąganie, które kieruje cię w stronę tajemnicy i swego rodzaju intymności, którą masz znaleźć w związku jednego ciała. Oddziela to od prawdziwego życia – przymierza, miłości ciała i krwi – w taki sposób, że stajesz się odrętwiały na samą radość seksualnej intymności.

Pornografia kusi seksapilem; a następnie całkowicie wypatroszy twoją zdolność do intymności seksualnej. Pornografia wejdzie i cię zniszczy, ponieważ zacznie tworzyć z ciebie osobę, dla której intymność to po prostu ocieranie się o siebie części ciała – nie jednego ciała.” – Russell Moore, 13 luty 2013, Pornography: Poisoning Marital Intimacy

Źródło: Rubbing body parts together

 

Zobacz na: Ted Bundy o pornografii
Pornografia jako Erototoksyna – dr Judith Reisman
Czy filmy dla dorosłych są dla ciebie DOBRE – porada Jordana Petersona

Żelazne Zasady Rollo Tomassiego
Czego nie rozumiem w małżeńskim Red Pillu [Married Red Pill]
Każda nieszczęśliwa żona jest ofiarą gwałtu – Archwinger

 

„W tym niezwykłym fragmencie Augustyn sugeruje, że dobro wierności może być obecne nawet wtedy, gdy głównym celem pary nie jest płodzenie dzieci, ale po prostu czerpanie przyjemności seksualnej. Dobro jest wytwarzane, ponieważ wewnętrznie niestabilny lub nieskrępowany charakter pożądania seksualnego zostaje ograniczony i uporządkowany w relacji charakteryzującej się wiernością. Wierność jest, jak mówi Augustyn, „rodzajem wzajemnej służebności”, w której małżonkowie zgadzają się wzajemnie wspierać w swojej słabości. Nawet wezwanie jednego z partnerów do celibatu nie może anulować tego obowiązku wierności. Augustyn dokonał w tym kontekście ważnego rozróżnienia między małżonkiem, który dąży do współżycia przede wszystkim z pragnienia seksualnego, a małżonkiem, który zgadza się na współżycie przede wszystkim z obowiązku wierności. Ten, kto działa z pożądania (to znaczy z chciwości lub egoizmu), jest winny tego, co nazywa „winą wybaczalną” (venialis culpa). Ale ten, kto angażuje się w seks, aby wesprzeć swojego partnera, działa z miłości i współczucia. W przypadku takiej osoby nie ma więc mowy o żadnej winie.” – Źródło: David G. Hunter, Sex, Sin and Salvation: What Augustine Really Said