Ostatnia przed ołtarzem wygrywa

Ostatnia przed ołtarzem wygrywa

W części 1 tego artykułu obiecałem, że w późniejszym poście przejrzę statystyki udostępnione w książce pt. „Last One Down the Aisle Wins: 10 Keys to a Fabulous Single Life Now and an Even Better Marriage Later [Ostatnia przed ołtarzem wygrywa: 10 rzeczy do wspaniałego życia w pojedynkę teraz i jeszcze lepszego małżeństwa później]” z 2010 roku.

Podstawowym założeniem książki jest to, że kobiety nie powinny wychodzić za mąż przed trzydziestką, a wspaniałe życie samotne prowadzi później do jeszcze lepszego małżeństwa.

Bycie bezrobotnym mężczyzną zwiększa ryzyko rozwodu

Potwierdzają to imponująco brzmiącymi statystykami i mniej imponującymi anegdotami. Dwie kobiety z rozdziału 1, których używają jako przykładów kobiet, które wyszły za mąż, zanim dowiedziały się, kim są, rozwiodły się głównie dlatego, że ich mężowie pozostawali bezrobotni. Trzeci przykład to kobieta która pozostała w związku małżeńskim, ale autorki argumentują, że lepiej radziłaby sobie ze stresem związanym z niepłodnością, gdyby wyszła za mąż i zaczęła starać się o poczęcie trojga dzieci w późniejszym życiu. W rzeczywistości wymieniają błędne obawy dotyczące płodności jako jeden z 10 powodów, dla których kobiety niesłusznie wychodzą za mąż w wieku 20 kilku lat w rozdziale 2 (str. 30)

„Jeśli wyjdę za mąż w późniejszym wieku, czy nie powinnam się martwić bezpłodnością?” Niekoniecznie. Jak to się ma do ostateczności?  A tak na poważnie, to znamy setki kobiet osobiście i zawodowo, które zmagały się z niepłodnością.  Ale to jest kluczowe:  Niektóre z tych kobiet wyszły za mąż w wieku dwudziestu trzech lat, inne zaś w wieku czterdziestu trzech.  Jeśli kobieta będzie miała problemy z płodnością przed trzydziestką, nie ma znaczenia, w jakim wieku zacznie starać się o poczęcie – doświadczy niepłodności.”

Optymalny wiek do pierwszej ciąży to jest 20-24 lata
Wojny plemników – Robin Baker
Ona się obudzi, gdy tylko uświadomi sobie że ściana jest już blisko – Rollo Tomassi

Wzmacniają to przesłanie później na stronie 31:

     „Chociaż prawdą jest, że płodność kobiety zaczyna spadać w wieku trzydziestu pięciu lat, ryzyko niepłodności nie wzrasta znacząco aż do czterdziestego roku życia. Dane z Narodowego Centrum Statystyk Zdrowia [National Center for Health Statistics ] pokazują, że kobiety w wieku od trzydziestu pięciu do czterdziestu czterech lat mają 78 procent szans na poczęcie w ciągu roku. I nie wierz całemu szumowi medialnemu na temat epidemii niepłodności – w rzeczywistości liczba przypadków niepłodności spadła od 1965 roku. Wtedy jedna na dziewięć par była uważana za niepłodną; w 1988 roku tylko jedna na trzynaście par była niepłodna. Obecnie istnieje wiele wzorców dojrzałego macierzyństwa: Nicole Kidman (41 l.), Minnie Driver (38 l.), Gillian Anderson (39 l.), Juliana Margulies (41 l.) i inne.”

Nie jestem ekspertem od płodności, ale myślę, że dają młodym kobietom nierealistyczne oczekiwania dotyczące płodności i ciąży w późniejszym życiu. Moja żona miała 20 lat, kiedy się pobraliśmy, ale nie zdecydowaliśmy się na dziecko, dopóki nie skończyła 29 lat. Poczęcie dziecka zajęło nam około roku, a potem oczywiście kolejne 9 miesięcy, zanim urodziła się nasza córka. W tym czasie moja żona miała już 31 lat. Potem moja żona chciała poświęcić kilka lat na to aby jej ciało odetchnęło i żeby nasza córka wyrosła z pieluch itp., zanim zaczniemy starać się o drugie dziecko. Nasz syn również potrzebował około roku na poczęcie, moja żona miała 35 lat, kiedy dowiedzieliśmy się, że jest w ciąży.

Ciekawostka: Jeśli zaczekasz z pierwszym dzieckiem do 35 roku życia, a Twoje dziecko zrobi to samo, to pierwszego wnuka doczekasz się w wieku 70 lat!

Kluczowe statystyki użyte do uzasadnienia argumentów zawartych w książce zostały przedstawione w rozdziale I (podkreślenie moje):

             „Oto klucz: Nie zawieraj małżeństwa w młodym wieku. W rzeczywistości nie wychodź za mąż przed trzydziestką. Według Narodowego Centrum Statystyk Zdrowia, Twoje szanse na pozostanie w związku małżeńskim są ponad dwukrotnie większe, jeśli wyjdziesz za mąż po dwudziestym piątym roku życia. Zgadza się, stara statystyka „50 procent wszystkich małżeństw kończy się rozwodem” jest dosłownie przecięta o połowę dla tych, którzy biorą ślub po raz pierwszy po dwudziestym piątym roku życia. Po łącznie trzydziestu latach pracy z kobietami na skraju rozwodu idziemy o krok dalej i mówimy, że im bliżej trzydziestki, tym większe masz szanse.”

Nieźle. To dość potężna statystyka, jeśli jest prawdziwa. Jednak nauczyłem się nie ufać nagłówkom i patrzeć na źródło przed przyjęciem tego rodzaju oświadczeń za dobrą monetę. Nie odwołują się do raportu NCHS, z którego czerpali swoje statystyki, i jak dotąd nie odpowiedzieli na mój czwartkowy e-mail z prośbą o wskazanie konkretnego badania, z którego korzystali*. Udało mi się jednak znaleźć raport NCHS z 2002 r., który obejmował ten temat. Oto, co pokazuje:

USA: Prawdopodobieństwo rozpadu pierwszego małżeństwa w ciągu 10 lat

Wykres 19. Prawdopodobieństwo rozpadu pierwszego małżeństwa w ciągu 10 lat według rasy/pochodzenia etnicznego i wieku zawarcia małżeństwa: Stany Zjednoczone, 1995

 

Jedynym sposobem, w jaki mogę urobić te wyniki tak, aby dopasować ograniczenie ryzyka rozwodu o połowę po zawarciu małżeństwa po 25 roku życia**, to tylko poprzez porównanie wskaźnika rozwodów (wszystkie rasy) osób, które zawarły związek małżeński w wieku 25 lat lub więcej, ze wskaźnikiem tych, które wyszły za mąż przed 18 rokiem życia. Ale ich książka jest skierowana specjalnie do kobiet po 20. roku, w trzeciej dekadzie życia. Z opisu produktu na portalu Amazon:

     „Obrączka na palcu to ostatnia rzecz, o której powinnaś myśleć po dwudziestce”

Aby pokazać, jak bardzo są dogmatyczni w tej kwestii i jak wykorzystują statystyki, spójrz na ten transkrypt  dyskusji w Washington Post [On Love: How young is “too young” for marriage]***, którą odbyli z młodą kobietą podczas promocji książki. Jedna kobieta pyta:

Przedmieścia, Wirginia: Spotykam się z moim chłopakiem, odkąd mieliśmy 17 lat (teraz mamy 23). Poszliśmy do studia osobno, dorastaliśmy jako swoi ludzie i nadal mamy wspaniały związek, który, jak wiemy, pewnego dnia zaowocuje małżeństwem. Chociaż żadne z nas nie spieszy się jeszcze ze ślubem, wydaje mi się trochę głupim czekać, aż osiągniemy arbitralny wiek (powiedzmy, 27 lat) przed zawarciem małżeństwa, podczas gdy już jesteśmy z osobą, którą poślubimy. Czy dostrzegasz wyjątek w tym przypadku?”

Odpowiadają, że „nie ma nic arbitralnego w naszej rekomendacji, aby zaczekać z zawarciem małżeństwa do późnych lat dwudziestych”, a następnie Shannon Fox i Celeste Liversidge powtarzają odniesienie do statystyk z NCHS. Ta kobieta nie pytała, dlaczego powinna unikać małżeństwa w wieku 17 lat lub młodszym, pytała, co jest złego w małżeństwie w wieku 23 lat. Nie tylko nie odpowiedziały na jej pytanie, ale zastosowali taktykę zastraszania, aby odstraszyć ją od małżeństwa w jej obecnym wieku. To sprawia, że podejrzewam, iż są albo niesamowicie nieuczciwe, albo po prostu nie wiedzą, jak czytać podstawowe dane statystyczne. Kto na świecie doradza kobietom wyjście za mąż w wieku 17 lat lub wcześniej? I dlaczego odkrycie, że małżeństwo w tak młodym wieku często skutkuje rozwodem, spowodowałoby, że zasugerowalibyśmy kobietom czekanie do np. 30 roku życia, skoro dane sugerują, że wczesne dwudziestki mają bardzo podobny wskaźnik rozwodów jak późniejsze dwudziestki?

Rozważając pytanie 23-letniej kobiety, pozostaje nam łagodna korelacja między niższym poziomem rozwodów u kobiet wychodzących za mąż w wieku wczesnych i późnych lat dwudziestych.  Ale korelacja nie dowodzi związku przyczynowego.  To, że osoby, które wychodzą za mąż później, mają tendencję do rzadszych rozwodów, nie oznacza, że gdyby wszyscy czekali z zawarciem małżeństwa, byłoby mniej rozwodów.

Kluczowym pytaniem jest, kto wychodzi za mąż później i czy w tej grupie odsetek rozwodów jest niższy niż w przypadku pierwszego małżeństwa?

Historycznie rzecz biorąc, ci, którzy ukończyli studia, z dość oczywistych powodów wychodzą za mąż nieco później. Ta luka zmniejszyła się bardzo niedawno, ale wszelkie dane analizujące wskaźniki rozwodów są retrospektywne, więc liczą się luki z przeszłości. Raport z 2002 r., o którym mowa powyżej, wykorzystywał dane z badania z 1995 r. (jest to ten sam raport NCHS, który oglądaliśmy tutaj w odniesieniu do wskaźników ponownych małżeństw), więc w tym przypadku liczą się trendy panujące w latach 80. Jest to ważne, ponieważ wykształcenie silnie koreluje z niższymi wskaźnikami rozwodów, jak pokazuje Steven P. Martin w swojej prezentacji badawczej Education and Marital Dissolution Rates in the United States. Odkrył nie tylko, że kobiety z dyplomem uniwersyteckim są znacznie mniej skłonne do rozwodów (strony 10-13), ale także, że różnice w wskaźnikach rozwodów nie tłumaczy ich późniejszy średni wiek zawierania małżeństw (s. 14). Ten sam związek z wykształceniem i niższymi wskaźnikami rozwodów zaobserwowano w publikacji badawczej PEW The Reversal of the College Marriage Gap.

Ponadto istnieją inne czynniki skorelowane z wykształceniem (a tym samym późniejszym przeciętnym małżeństwem), o których wiadomo, że korelują z niższymi wskaźnikami rozwodów, w tym z inteligencją i dochodami.

* Możliwe, że odwoływali się do innego raportu, którego nie mogłem znaleźć. Jeśli odpowiedzą na moją prośbę, to pociągnę dalej ten temat.

** W rzeczywistości twierdzą, że szansa kobiety na pozostanie w związku małżeńskim wzrośnie ponad dwukrotnie, a nie, że jej ryzyko rozwodu zmniejszy się o połowę. Ponieważ najniższa szansa na (wszystkie rasy) pozostania w związku małżeńskim przez 10 lat na wykresie wynosi 52%, zakładam, że tak naprawdę miały na myśli zmniejszenie prawdopodobieństwa rozwodu o połowę. Nie jestem pewien, skąd wzięło się „więcej niż”, chyba że patrzono tylko na dane dotyczące białych kobiet. Mogły oczywiście to uzasadnić, ale powinny były wyjaśnić to rozróżnienie, kiedy puściły w obieg to twierdzenie.

*** Zobacz także, jak reagują na obawy innej kobiety dotyczące płodności w tej samej transkrypcji.

Źródło: Last one down the aisle wins part 2: The data.

Zobacz na: Jak zagwarantować satysfakcję – Dalrock
Pytania do przyszłej potencjalnej żony
Postępowe kobiety zabijają związki – wywiad Bettiny Arndt z Suzanne Venker.
Po latach bezmyślnego ruchania, ta nowoczesna kobieta chce teraz znaleźć sobie porządnego mężczyznę
„TULLY” uwydatnia trudną prawdę między kobietami przed i po fazie olśnienia [ścianie] – wzrost liczby kobiet z depresją