Nie jestem tym, o kogo powinieneś się martwić

5 kwiecień 2010

Nie jestem tym, o kogo powinieneś się martwić

Biedna dziewczyna w tej reklamie Acury nigdy nie miała szans

 

 

I.

 

Jestem wdzięczny tym, którzy mnie bronią i nie dziwię się tym, którzy mnie nienawidzą, ale tak czy inaczej, nie o to chodzi.   Ja się nie liczę.  Można dyskutować, czy moje idee mają znaczenie, ale na pewno mają znaczenie o wiele większe niż ja.

Jestem „sam”.  Co to oznacza?  Oznacza to, że żadna inna cecha nie powinna mieć znaczenia dla ciebie, czytelnika, poza tym, że jestem tylko ja, cokolwiek to jest.

Nie piszę anonimowo, ponieważ chcę chronić swoją karierę – większość mojej pracy obraca się wokół kryminalistyki i jest mało prawdopodobne, że facet, który siedział w więzieniu przez rok w oczekiwaniu na proces za posiadanie narkotyków, przejmie się moimi przemyśleniami na temat Tańca z Gwiazdami; ma o wiele większe problemy, takie jak to, że rejonowy system sądownictwa karnego jest nie tylko niesprawiedliwy, ale najprawdopodobniej całkowicie niekonstytucyjny.  W moim imieniu powiem, że przynajmniej ma po swojej stronie kogoś takiego jak ja.

Piszę anonimowo, by nie rozpraszał was mój wiek, brak manier czy sympatie polityczne.  One nie mają znaczenia.  Jeśli chcesz powiedzieć, że narcyzm nie odegrał kluczowej roli w zamordowaniu córki przez tego maniaka tylko dlatego, że podobał jej się niewłaściwy typ faceta, to możemy mieć niezłą sprzeczkę.  Ale jeśli chcesz powiedzieć, że narcyzm nie odegrał kluczowej roli, ponieważ – jestem biały, samotny lub pijany; wtedy jesteś uwięziony w pokoleniowym obwodzie nielogiczności, który jest celem tego bloga.

 

II.

 

Nie winię cię za to, że chcesz mnie atakować lub bronić; tak jesteśmy szkoleni, by myśleć o skomplikowanych sprawach.  Żyjemy w czasach, w których zarówno atakujący, jak i obrońcy prezydenta zakładają, że kłamie, mówiąc „to, co ma do powiedzenia”.  Nie wierzymy słowom, wierzymy tożsamości.  Jeśli Obama to zrobił, to jest to albo zdecydowanie dobre, albo złe, w zależności od tego, co o nim myślimy.  Nieważne, że jeśli spojrzeć na to, co zrobił, wygląda to prawie tak samo, jak to, co zrobił Bush. Niezła jazda. Powinien połknąć czerwoną pigułkę.

Matrix to świetny film, ale kiepski wyraz filozofii Jeana Baudrillarda autora książki Symulakry i symulacja. Matrix jest dość prosty, nie ma zamieszania, nie ma paradoksu: albo jesteś w Matrixie, albo w prawdziwym świecie.  Możesz nie wiedzieć, że jesteś w Matrixie, ale to nie zmienia faktu, że w nim jesteś lub nie.

Prawdziwy Baudrillardowski Matrix byłby pojedynczym światem, który stał się tak fałszywy, że nie potrzebowałbyś już oryginału.  Cały świat staje się fałszywy; nie ma odwrotu ani ucieczki do prawdziwego świata. Będziesz wiedział, że to się wydarzyło, gdy spojrzysz na kopię czegoś, o czym nie miałeś żadnej rzeczywistej wiedzy, i powiesz: „och, to takie autentyczne”. Jeśli masz mniej niż 47 lat i uważasz, że Mad Men jest o wiele dokładniejszy w kwestii 1963 roku niż JFK Olivera Stone’a – lub odwrotnie – to jesteś w Matrixie.  WYJDŹ Z NIEGO.

„Niezdolność do uczestniczenia w społeczeństwie”, lamentował sekretarz socjalizmu Wilkinson, z oczami głęboko w Matrixie.  To właśnie jego zdaniem doprowadza ludzi do szaleństwa.  Ma rację; ale rozwiązaniem nie jest redystrybucja dochodów, ale zmniejszenie chęci uczestnictwa w Matrixie.   Gdzieś w ciągu ostatnich 50 lat media przypadkowo skonstruowały sztuczną rzeczywistość, która została ukryta przez celową rozrywkową rzeczywistość programów telewizyjnych. Patrzysz na którykolwiek z programów CSI: Kryminalne zagadki i myślisz: „cóż, oczywiście, że to nie jest prawdziwe przedstawienie prawdziwych śledczych z miejsca zbrodni”.  Ale nigdy nie przychodzi ci do głowy, gdy aresztują podejrzanego, „od kiedy to zawodowi gliniarze po czterdziestce nie mają dzieci, mają mnóstwo rozporządzalnych dochodów i regularnie chodzą na randki, które kończą się seksem?  I co, do cholery, stało się z tkanką tłuszczową?”.

Nic dziwnego, że ludzie myślą – czują, doświadczają – że tracą część siebie, gdy mają dzieci.  Albo się starzeją.

Reklamy są jeszcze gorsze. Ta atrakcyjna, dobrze ubrana kobieta, która tęsknie spogląda na przejeżdżającą dwudrzwiową Acurę ZDX, to synteza, której się opierasz – wiesz, że sprzedają Acury i nie dajesz się na to nabrać.  Jesteś taki sprytny, widzisz to – wiesz, że posiadanie Acury nie czyni cię atrakcyjną, dobrze ubraną kobietą, ani nie przyciągnie takiej kobiety. Ale nie zdajesz sobie sprawy, że właśnie tak wyglądają atrakcyjnie ubrane kobiety. Samochody marki Acura sprzedaje dom towarowy Macy’s.  A Macy’s ma wyprzedaż; za odpowiednią cenę możesz mieć 25 lat na zawsze.

Ta agencja reklamowa prawdopodobnie chciała sprzedać dziś kilka samochodów, a nie zmienić społeczeństwo, w którym będziesz chciał uczestniczyć jutro.

Chyba dlatego mówi się: Niech najlepsze z twoich dzisiejszych dni będzie najgorszym z twoich jutrzejszych.

Ale ty nie wybiegasz myślami tak daleko w przyszłość.

Wiesz, co mam na myśli?

Źródło: I’m Not The One You Should Be Worried About

 

Zobacz na: Środek przekazu jest przekazem | Medium jest przekazem – Marshall McLuhan
Potęga narracji w podejmowaniu decyzji
Niebieska Pigułka vs Czerwona Pigułka
Manipulacja mediami i marketing niekonwencjonalny – wywiad z Ryanem Holiday’em

Negacja Rzeczywistości – James Linsday | Sekretne Religie Zachodu, cz. 1 z 3

 

 

2010 Acura ZDX Commercial

 

Ethos - Pathos - Logos