Ale skąd wiesz, że masz rację? Obiektywna teoria historii.

Ale skąd wiesz, że masz rację? Skąd wiesz, że to, co mówisz, jest poprawne? Czy potrafisz udowodnić, że coś jest prawdą? Czy wszystko, co mówisz, nie jest po prostu twoją stronniczą opinią? Czy nie narzucasz innym swojej ignoranckiej, ideologicznej wizji? Czy nie wpadłeś już w króliczą norę? To twoja prawda, to moja prawda. I nigdy te dwie się nie spotkają. Nie ma obiektywnej prawdy, żyjemy w epoce post-prawdy.
Może już słyszałeś te argumenty, a jeśli próbujesz szukać prawdy, albo zajmujesz się historią jak ja, to jest podstawowy problem. Nie mogę nic powiedzieć o historii, jeśli nie mogę udowodnić, że mam rację. Jeśli wszystko, co robię, to dawanie ci mojej subiektywnej opinii lub odczuć, to nie jest prawdziwa historia i możesz zignorować to, co mówię.
Ale to nie wszystko, nikt nie może zajmować się historią ani niczym innym. Jeśli wszyscy tylko przekazują swoje opinie oparte na własnych uczuciach i intuicji, to nie ma żadnej prawdy.
Możesz, a więc powinieneś ignorować wszystkich, bo to wszystko jest fałszywe. Fałszywe wiadomości, fałszywa historia, fałszywa rzeczywistość. A w świecie Po Prawdzie masz tylko dwie opcje: wiara w religię albo ideologię, albo po prostu czysty sceptycyzm.
Widać wyraźnie, że świat zachodni jest w kryzysie przez ten wybór. Wielu ulega nihilizmowi, życie nie ma sensu, społeczeństwo jest do niczego, niech się rozpadnie. Albo wybierają ideologię, bo skoro nie ma prawdy, to możesz się uczepić czegoś, co na pozór obiecuje życie po śmierci. Życie po rewolucji.
Wygląda na to, że wszystkie drogi prowadzą do tego problemu. Leopold von Ranke był pierwszym nowoczesnym historykiem, mówił: obserwuj historię i trzymaj się faktów. Twierdził, że musimy opowiadać przeszłość taką, jaka była naprawdę. Nie powinniśmy oceniać dawnych czasów według dzisiejszych standardów. Podkreślał też, że nasze osobiste opinie nie powinny być częścią historii. Stąd wzięła się ta idea, że historia to tylko nazwiska i daty. Bitwa pod Hastings, rok 1066, tego rodzaju rzeczy. To dlatego, że Ranke był empirystą. Jego dowody empiryczne pozwalały mu mówić tylko o tym, co mógł sam zaobserwować. Stąd mamy pojęcie źródeł pierwotnych i wtórnych.
Źródła pierwotne to te, które bezpośrednio widziały wydarzenie. Obserwowały historię, a potem je zapisywały. Dzienniki, pamiętniki, nagrania audio, wideo.
Ranke był empirystą pośmiertnym i twierdził, że to najcenniejsze źródła, bo bezpośrednio obserwowały historię, czyli właśnie to oznacza empiryzm: obserwację doświadczenia.
Historycy są więc mniej wiarygodni, bo nie widzieli historii na własne oczy.
Oni czerpali informacje z drugiej ręki, stąd źródła wtórne. Więc od razu mamy pierwszego nowożytnego historyka mówiącego, że historycy nie są tak godni zaufania jak super-mega zawsze godne zaufania, mega-ultra wiarygodne źródła pierwotne. Tak, jestem tu sarkastyczny i uprzedzam, co będzie dalej. Ale szybko pojawia się kolejny problem.
Są też pytania na które źródła pierwotne nie odpowiadają. Co znaczą te wydarzenia? Dlaczego te wydarzenia się zdarzyły? Jaki był najważniejszy czynnik?
Podajmy przykład, wiemy, że II wojna światowa się wydarzyła. Znamy daty i wyniki bitew. Wiemy, kto wygrał, bo źródła pierwotne nam to mówią. Ale kiedy nastąpił punkt zwrotny? Jaki był cel tej wojny? Źródła pierwotne nie dają odpowiedzi, więc od tamtej pory trwa spór, który toczy się nawet dziś.
Nikt nie zna ostatecznej odpowiedzi na to pytanie. Aby ją znaleźć, nie możesz tylko patrzeć na historię przez źródła pierwotne albo trzymać się samych faktów. Musiałbyś samodzielnie interpretować historię. Ale interpretacja to nie obserwacja, nie jest empiryczna. Potrzebny jest umysł, a umysł daje różne opinie i interpretacje, których nie da się jednoznacznie potwierdzić ani obalić samymi źródłami.
Dlatego empiryzm, obserwacja doświadczeń lub trzymanie się faktów, ustępuje miejsca subiektywizmowi, osobistym opiniom i uczuciom. Chcę to podkreślić, nawet jeśli zaczynasz od empiryzmu i trzymania się faktów, kończysz w subiektywizmie.
Ten czołg ma taką armatę. Ma tyle pancerza. Silnik był taki. Ale czy to dobry czołg? Czy armatę można uznać za dobrą? Czy pancerz jest wystarczająco gruby? Czy silnik był niezawodny? Czy lepiej byłoby zbudować inny czołg niż ten? Gdy tylko spróbujesz odpowiedzieć na te pytania, nie jesteś już w empiryzmie. Teraz przeszedłeś do subiektywizmu. I wtedy problem szybko narasta.
Mogę myśleć, że to dobry czołg, a ktoś inny powie, że jest zły. Jak możemy udowodnić, że mamy rację? Dowody empiryczne nie potwierdzają naszych subiektywnych opinii. Dowody nie mówią, czy to był dobry czołg, czy nie.
Ponieważ wszyscy wyrażają tylko swoje opinie lub uczucia, to nawet nie mówimy już o prawdzie. Sprowadza się to do: to jest moja prawda, a tamta to twoja prawda.
Nikt nie może być uznany za mającego rację lub nie. Albo uznajesz, że każdy ma rację i wszystkie opinie są równie ważne, czyli relatywizm, albo przeciwnie, że wszyscy się mylą, bo nie mogą naprawdę poznać prawdy, czyli sceptycyzm. Więc wszyscy tkwimy w tym bałaganie razem. Nie mamy prawdy. Bo nikt nie potrafi niczego udowodnić jako prawdziwe lub fałszywe.
Jeśli nie ma prawdy, pozostaje nam tylko polegać na wierze. Wierze w Boga, ideologię lub nihilizm. Wszystko staje się wiarą. Wiarą w ideę co jest ci bardzo bliskie. Wiesz, że masz rację, nie przez dowody, lecz przez swoją wiarę. Więc cokolwiek zrobisz, nikogo nie przekonasz do swojej wiary i oni też nie przekonają ciebie.
Zmiana przekonań się zdarza, ale to rzadkość. I tu zaczynają się spory. Nie ma przekonywania ani zmiany zdania w ponurej epoce post prawdy, pozostaje tylko krzyk.
Jesteś stronniczy. Przepychasz swoją ideologię. Nie chce mi się słuchać twoich szalonych kłamstw. Wszystko jest faszyzmem. Odpłynąłeś w teorie spiskowe. Nikt się z tobą nie zgadza. Wikipedia tak mówi. Jesteś tylko teoretykiem spiskowym. Fałszywe doniesienia. To dezinformacja. Nie wiem, więc to pewnie kosmici. Uprawiasz tylko wygibasy umysłowe. To wszystko propaganda. Same kłamstwa. Przepisujesz historię, albo najlepsze: po prostu chcesz zabić babcię.
Jest więc jasne, że pojawia się mnóstwo oszczerstw, oczerniania, manipulacji i czystych bzdur jako bezpośredni skutek subiektywizmu. Wszystko staje się wiarą, a skoro nie możesz przekonać wiernych słowami, to trzeba sięgnąć po miecz. Zaczyna się od fałszywych oskarżeń i obelg, potem przechodzi w prawdziwą przemoc.
Zachód widzi to teraz, bo gubimy się w morzu subiektywizmu. Próbowano rozwiązać ten problem. Pod koniec lat 90.

Richard Evans napisał książkę „W obronie historii„, gdzie próbował zwalczać narastający sceptycyzm i wzrost znaczenia historyków postmodernistycznych. Mówił, że trzeba zbierać dowody i interpretować źródła, by stworzyć narrację lub argument. Gdy już ją mamy, przedstawiamy ją światu i prowadzimy cywilizowaną debatę z innymi o tym czy ta narracja była słuszna czy błędna. Taka debata historyczna, jak mówił, pozwoli najlepszym argumentom wyjść na wierzch, a gdy już tam dotrzemy, osiągniemy demiurga, czyli prawdę.
Sekta, do której należy wielu, choć nie zdają sobie z tego sprawy
Ideologiczny bełkot Hegla jest podstawą marksizmu i faszyzmu
Karoń o formie komunikacji jaką jest DYSKURS, prowadzący do KONSENSUSU
Tak, Evans stosował dialektykę. W teorii brzmi to dobrze, ale w praktyce nie działa. Nawet gdybyśmy mieli czas by rozmawiać z każdą osobą na świecie, a nawet gdybyśmy mogli przekonać tych ludzi żeby wysłuchali, moglibyśmy sprawić, że przestaliby obrażać i przekonać ich, żeby nie ignorowali dowodów, co robią dziewięć razy na dziesięć.
Tylko dlatego, że ktoś przedstawia przekonujący argument, nie znaczy, że ma rację. Możesz mieć kogoś bardzo charyzmatycznego, naprawdę przystojną osobę z kilkoma doktoratami, dużo bardziej wykształconą niż przeciwnik i przekonuje wszystkich podczas debaty na żywo, że słońce krąży wokół ziemi. No więc, według tej debaty, słońce teraz krąży wokół ziemi, bo wygrał dyskusję.
A my mamy dowody, że to się dzieje naprawdę — nazywają się politycy albo dziennikarze. Ci ludzie kłamią bez przerwy, żeby sprzedać ci swój kit i są bardzo przekonujący. Miliony ludzi uwierzyły w ich historie. Więc sama debata nie wystarcza.

Możesz powiedzieć, że logika wygra na końcu. Ale to nieprawda. Większość społeczeństwa obecnie wierzy w sprzeczności, czyli coś przeciwnego logice. Są zdania, że sprzeczności dowodzą, że rzeczywistość nie jest prawdziwa. To materialistyczna iluzja.
Jest to matryca albo matrix. To cień w jaskini Platona. W wielu religiach tkwią sprzeczności na całym świecie, także w tekstach Karola Marksa. A jednak miliony ludzi wierzą w te pisma.
Większość ludzi nie wierzy w logikę, a nawet gdyby wierzyli, konsensus nic nie znaczy. Głosowanie to nie prawda. Jeśli wszyscy wierzą, że księżyc jest z sera, to nie czyni tego prawdą. Więc nie da się uzyskać odpowiedzi przez debatę czy konsensus, a nawet gdyby się udało, ta odpowiedź nie musi być prawdziwa.
Richard Evans, swoją drogą, czy był tego świadomy czy nie, oparł swoje poglądy na Immanuelu Kancie. Albo jak mówię: Immanuel, do zobaczenia we wtorek.
To zaczęło się wcześniej, lecz Kant wprowadził nowoczesny sceptycyzm do kultury Zachodu. Pytanie „ale skąd wiesz, że masz rację?” właściwie pochodzi od Immanuela Kanta i od Hume’a. Więc Evans, świadomie czy nie, użył Kanta, by odpowiedzieć Kantowi. Nic więc dziwnego, że mu się nie powiodło.
Zawsze powtarzałem swoje motto: historia tkwi w sercu debaty. Tak, było to kluczowe dla tego kanału już od mojego pierwszego filmu historycznego, który razem z Markiem Egonem stworzyliśmy to powiedzenie powstało po lekturze książki Richarda Evansa. Próbowałem, naprawdę próbowałem przez ostatnie lata ratować obowiązującą teorię historii. Ale po prostu nie byłem w stanie tego zrobić. Mam pliki, tablice, notatniki, wiele książek na ten temat. Wszystko prowadzi do tego samego wniosku: obecna wersja teorii historii nie działa. I przez to się wypaliłem.
Pytam siebie: jaki sens ma zajmowanie się historią, jeśli nie da się dotrzeć do prawdy? Po co czytać literaturę, skoro jest błędna, a ja nie mogę być pewien, że moja interpretacja jest słuszna? Skąd mam wiedzieć, że mam rację, skoro nie da się tego udowodnić? A debata też nie działa, bo po co słuchać innych, skoro każdy podaje swoje stronnicze opinie? Skoro i tak nikt nie uwierzy, to może po prostu się poddać? Czy nie mówię tylko do własnego grona? Czy nie przemawiam do przekonanych? Czy moi widzowie słuchają mnie tylko dlatego, że mi ufają?
„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan
Bo jak powiedział Erich Voegelin, każda interakcja jest oparta na zaufaniu, a zaufanie to akt duchowy. Czy jestem więc tylko kapłanem? Czy historia to kwestia wiary? Bo jeśli tak jest, to nie da się zajmować historią. Historia to badanie rzeczywistości, a skoro nie ma rzeczywistości, historia jest martwa.
Przez cztery długie, wyczerpujące lata cierpiałem z powodu wypalenia. Szukałem wszędzie, ale nie było odpowiedzi na ten problem. Ludzie z kanału, znajomi z życia, fani i krytycy pytali mnie: ale skąd wiesz, że masz rację?
Nie umiałem im odpowiedzieć. Pomyśl o całej propagandzie, której jesteśmy poddawani. Skąd wiemy, że to nie są same kłamstwa? Nie potrafiłem powiedzieć nic więcej niż to, że powinniśmy instynktownie wątpić w opowieści, które nam przekazywano. Ale nie jestem jedyny. Wielu z tych, którzy pytali mnie: „skąd wiesz, że masz rację”, robili to z czystej desperacji. Chcieli odpowiedzi. Chcieli, żeby ktoś żeby pojąć szalony świat, a ja nie znałem tej odpowiedzi.
Więc postanowiłem albo znaleźć odpowiedź, albo sam ją stworzyć. Na szczęście odpowiedź już istniała. Miałem dopasować ją do historii, lecz większość pracy wykonali inni ludzie, a każda inna szkoła myślenia prowadziła do tego samego wniosku: że prawda jest subiektywna a historia jest martwa, pozwól, że pokażę ci prawdziwą odpowiedź na ten problem.

Kamień nie jest świadomy. Nie postrzega rzeczywistości. Po prostu leży, nic nie robiąc. Ty natomiast jesteś istotą świadomą. A jeśli jesteś świadomy, to znaczy, że odbierasz rzeczywistość. Bycie świadomym oznacza bycie świadomym otoczenia.
Innymi słowy, oznacza to postrzeganie rzeczywistości. Poza tym każda świadoma istota ma tożsamość. Nie ważne, kim jesteś. Człowiek, zwierzę, obcy, bóg, organizm jednokomórkowy, sztuczna inteligencja… To nie ma znaczenia. Jeśli jesteś świadomy, masz tożsamość. Możesz więc odbierać rzeczywistość w jakiejś formie czy postaci. Skoro już potwierdziliśmy naszą świadomość, widzimy, że żyjemy naprawdę w rzeczywistości. Naprawdę żyjemy. Nie żyjemy w świecie snów. Nie żyjemy w fałszywej materialistycznej matrycy ani w jakiejś symulacji. Istnienie istnieje samo przez się. Używając zmysłów: dotyku, wzroku, węchu i innych, możemy wyczuć tę rzeczywistość.
Co więcej, odbieramy ją bezpośrednio przez nasze zmysły. Narządy zmysłów nie zmieniają rzeczywistości zanim dotrze do mózgu, ani mózg nie zamienia rzeczywistości na coś innego zanim dotrze do świadomości. Odbieramy ją bezpośrednio, bez pośredników.

Rzeczywistość jest jaka jest, a nasze zmysły chwytają ją wprost. Tak, istnieją złudzenia. Ołówek wygląda na zgięty lub złamany, gdy włożymy go do wody. Jednak to nie wina naszych zmysłów. Naprawdę widzimy zgięcie lub złamanie ołówka, mimo że ołówek nie jest naprawdę zgięty ani złamany.
Nasze zmysły działają i pokazują nam, że możemy dostrzec coś z natury wody i światła, a przez to samej rzeczywistości. Odbieramy ją. Zyskujemy obraz tego, czym jest rzeczywistość i możemy potem wymyśl, jak to wyjaśnić. Załamanie to proces, gdy światło i dźwięk się wyginają gdy przechodzą przez przezroczystą powierzchnię. Pozwolę ci samemu sprawdzić naukowe wyjaśnienie tego, kiedy będziesz miał czas. Chodzi o to, że nasze zmysły są całkiem wiarygodne.

Rzeczywistość istnieje i jest tym, co badamy. Jesteśmy świadomi, więc możemy bezpośrednio odczuwać rzeczywistość. Wszystkie nasze zmysły są wiarygodne, więc nasze percepcje też są ważne. To, jak mózg porządkuje i tłumaczy dane zmysłowe, które dostajemy, to właśnie percepcja i może się różnić u różnych osób.
Możemy oboje zjeść rybę, a ty możesz uznać jej smak za pyszny. Ja natomiast odbieram smak ryby jako okropny. Oboje czujemy smak ryby, ale odbieramy go inaczej. Żadne z nas nie myli się. Zarówno nasze zmysły, jak i nasze percepcje ryby są poprawne. Nie ma tu sprzeczności. Faktem jest, że jedna osoba lubi rybę, a druga nie lubi jej. Więc nie ma sprzeczności.

Teraz, daltonista, który widzi czerwień jako szarość może nie rozróżniać czerwieni od szarości. Można powiedzieć, że ilość [bitów] informacji, które otrzymuje osoba z daltonizmem, jest mniejsza niż u reszty z nas. Ale tylko dlatego że są kolory poza jego zakresem postrzegania, nie znaczy, że nie może się uczyć o innych kolorach. Osoba z daltonizmem nie funkcjonuje w ramach innej fizyki niż reszta z nas. Cząsteczki światła nie działają inaczej w obecności osoby z daltonizmem. Nie myślą: o, jest tu ktoś z daltonizmem, lepiej zwolnić dla niego. Fizyka działa na niego tak samo jak dla reszty z nas.
Wszyscy poznaliśmy kolory, których nie widzimy. Istnieją kolory podczerwone i ultrafioletowe. Nie możemy ich zobaczyć bezpośrednio naszymi przyrządami, ale udało nam się je wykryć. Psy słyszą dźwięki, których my nie słyszymy. Już się tego nauczyliśmy. Na pewno jest więcej rzeczy na świecie, których teraz nie potrafimy wykryć. Ale niezależnie od tego, czy je wykrywamy, czy nie wszystkie, wszyscy mamy tę samą rzeczywistość. I wszyscy możemy ją zrozumieć.
Są więc ilościowe różnice w naszych zmysłach i percepcji. Ale to nie znaczy, że każdy z nas żyje w swojej własnej, oddzielnej, subiektywnej rzeczywistości. Psy nie żyją na innej płaszczyźnie istnienia tylko dlatego, że ktoś słyszy inaczej. Istniejemy w jednej, obiektywnej rzeczywistości.
Dopiero na trzecim poziomie, czyli pojęciowym, pojawia się określenie subiektywny. Mamy więc naszą obiektywną świadomość, co oznacza, że istniejemy w obiektywnej rzeczywistości. A TRZY POZIOMY, PRZEZ KTÓRE MOŻEMY JĄ ROZPOZNAWAĆ, TO ZMYSŁOWY, PERCEPCYJNY I POJĘCIOWY.
Dwa pierwsze, zmysły i percepcja, są obiektywne w każdym przypadku. A tylko trzeci poziom, pojęciowy, może być subiektywny.
Pojawia się pytanie: dlaczego? Każdy człowiek ma wybór. Może przyjąć rzeczywistość albo się od niej odwrócić. Nie chodzi tu o błędy.

Dodanie 2 do 2 i otrzymanie 5 to zwykła pomyłka. Ale powiedzenie: „wierzę, że 2 plus 2 to 5, bo tak czuję w kościach” to przekonanie subiektywne. Taka osoba nie dba o obiektywną rzeczywistość. Stawia siebie, podmiot, ponad obiektywną rzeczywistość. Gdy odbieramy dane zmysłowe, postrzegamy je. Wtedy możemy zacząć tworzyć pojęcia, czyli fundamenty ludzkiej wiedzy. W skrócie: coś odczuwamy, postrzegamy to, a potem dokonujemy abstrakcji, aż stworzymy jego pojęcie [koncepcję]. Potem nadajemy mu nazwę.
Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki
To jest książka. Czy to nie książka, bo patrzysz na nią inaczej? Nie. Czy to nie książka bo nazwiesz ją inaczej? Nie. Jest tym, czym jest. Nie ma znaczenia, jak ją postrzegasz lub jak ją nazwiesz; wnioski pojęciowe, do których musimy dojść na temat tego obiektu i całej rzeczywistości są identyczne.

Są też przypadki graniczne. Kiedy czerwony staje się pomarańczowy? Kiedy miasteczko staje się miastem? Kiedy coś prywatnego staje się publiczne? Nie ma jednoznacznej odpowiedzi, bo taka możliwość jest wpisana w naturę rzeczywistości. Patrząc na czerwony i pomarańczowy, nie musisz nawet wyznaczać granicy. A jeśli to zrobisz, nie ma znaczenia, gdzie ją postawisz. Jeśli chcesz, możesz uznać wszystkie odcienie pośrednie za czerwonawo-pomarańczowe. Albo możesz określić każdy odcień osobno. Nie musisz ich przypisać jako czerwony lub pomarańczowy.
Jednak to, że istnieją przypadki graniczne, nie znaczy, że nie istniejemy, albo że rzeczywistość to iluzja, albo że moja rzeczywistość jest inna niż twoja. Nie, przypadki graniczne istnieją naprawdę i jeśli trzeba, możemy wyjaśnić i doprecyzować, co mamy na myśli, gdy się pojawią.
Mając to wszystko na uwadze, dochodzimy do pytania… ale skąd wiesz, że masz rację? No więc, po pierwsze, to ma swoją nazwę. To tak zwana wątpliwość kartezjańska, która pochodzi od filozofa o nazwisku Kartezjusz. W skrócie chodzi o to, że człowiek może się mylić i będzie się mylił cały czas, więc niemożliwe jest, by człowiek wiedział cokolwiek.
Ale skąd wiesz, że masz rację? Nie mogę tego wiedzieć, bo nie jestem nieomylny. Czy można to przezwyciężyć? Tak. Popełnić błąd to odejść od prawdy. Aby uznać coś za błędne, trzeba wiedzieć, co jest poprawne.
Już w samym pytaniu „ale skąd wiesz, że masz rację?” kryje się założenie człowiek zawsze się myli. W zasadzie mówisz, że nigdy nie możesz udowodnić, że masz rację w każdej sytuacji. Człowiek musiałby wiedzieć, co jest słuszne, żeby móc powiedzieć, że człowiek zawsze się myli. Ale jeśli tak jest, nie może wiedzieć, co jest słuszne, więc nie mógłby stwierdzić, że człowiek zawsze się myli. Innymi słowy, to jest twierdzenie sprzeczne samo w sobie.
Pytanie: „Ale skąd wiesz, że masz rację?” opiera się na tym, że jest możliwe, że możesz się mylić, zgadza się? Choć to prawda, że człowiek może popełniać błędy, fałszywym jest wnioskowanie, że człowiek zawsze się myli w każdej sytuacji. Mam na imię Lewis. To nie jest Bob. To nie jest Robert Paulson. To jest Lewis. Ale skąd wiesz, że masz rację? Bo tak mam na imię. Jesteś pewien? Tak. Ale możliwe, że się mylisz, zgadza się? Nie. A jeśli moje imię to nie Lewis, to właśnie teraz mówię, że jest Lewis, więc od tej chwili to jest Lewis. Dość tych głupich pytań.
Niemożliwe, by człowiek mógł błądzić w każdym przypadku, tak jak niemożliwe jest, by człowiek miał rację za każdym razem. Gdybym powiedział, że zawsze mam rację, to byłoby błędne. Podobnie, gdybym twierdził, że zawsze się mylę, to też byłoby błędne. Nie można mieć zawsze rację ani zawsze być błędzie. Ale faktycznie, choć człowiek może mieć rację, nie jest to dane z automatu. Dlatego musi jedynie sprawdzić swoje wnioski, używając właściwej metody.
Pozostaje więc tylko pytanie: jaka jest właściwa metoda potwierdzania idei? Otóż, gdybym miał odpowiedzieć jednym zdaniem, powiedziałbym: Świadomy człowiek musi logicznie potwierdzać swoją wiedzę, opierając wnioski koncepcyjne na podstawie bezpośrednich dowodów dostrzeganych przez zmysły.
To wymaga szerszego wyjaśnienia, do którego zaraz przejdę. Najważniejsze jest to, że skoro mamy pełne zrozumienie, że świadomość ma tożsamość, istnienie istnieje, a rzeczywistość odbieramy bezpośrednio, postrzegamy ją i tworzymy koncepcje logicznie, a nie przez uczucia czy wiarę, możemy potwierdzać nasze wnioski.
Możemy być obiektywni. Subiektywizm i subiektywistyczna teoria historii są umarła, więc nadszedł czas, by wskrzesić historię i nadać jej obiektywne podstawy.
Gdy ktoś jest świadkiem wydarzenia, może zdecydować się je zapisać. Zwykle robi to poprzez tekst pisany, ale obecnie coraz częściej pojawiają się także nagrania wideo lub audio. Są one obecnie uznawane za źródła pierwotne. Jeśli nie jest to odstawione fałszerstwo, które można udowodnić, taki zapis przeszłości zawsze jest ważnym źródłem. Może być niepoprawne, może zawierać kłamstwa, może mieć zniekształcenia, ale nadal pozostaje autentycznym źródłem. Nie możesz odrzucić ani zignorować źródła pierwotnego tylko dlatego, że ci się ono nie podoba. Jeśli odrzucasz autentyczne źródła pierwotne, podważasz swoje postrzeganie historii, a przez to fałszujesz rzeczywistość.
Potem historycy zbierają świadectwa i tworzą narrację historyczną na ich podstawie. Takie narracje historyczne są obecnie uznawane za źródła wtórne.
Teraz następuje fragment, który wielu osobom się nie spodoba. Nie możesz odrzucić ani zignorować źródła wtórnego tylko dlatego, że ci się ono nie podoba.
Tak, istnieją różnice w jakości między historykami i ich opracowaniami, a niektóre mogą być niepoprawne. Ale nadal są ważne. Tylko te są nieważne, które opierają się na uczuciach lub wierzeniach, a nie na dowodach. Niektórzy sądzą, że można nie używać dowodów wcale. Niektórzy myślą, że można wyczarować coś z niczego i wymyślać fakty po drodze. Inni sądzą, że można zmieniać słowa tekstu według własnego uznania, albo wybierać źródła, które ich zdaniem wspierają ich wersję i pomijać te, które nie pasują. Lista takich działań mogłaby być długa, ale rzetelny historyk świadomie potwierdza swoją wiedzę historyczną, opierając wnioski na solidnych podstawach logiki i tylu dowodach, ile zdoła zebrać. Gdy tak robi, jego opis historii jest ważny. Może nie być całkiem trafny, ale jest ważny.

Mamy źródła pierwotne i wtórne. Zamierzałem szczegółowo wyjaśnić dlaczego teraz podzieliłem źródła na poziomy według ich użyteczności.
Poziom A obejmuje najbardziej użyteczne źródła, a kolejne poziomy aż do E to coraz mniej użyteczne, F to źródła nieważne, które można odrzucić. Ale omawianie tego zajęłoby zbyt dużo czasu, nagranie byłoby zbyt długie i spowolniłoby ten materiał, więc dla skrótu wyjaśnię to w pełni w osobnym materiale wideo.
Ważne, byś dziś wiedział, że Leopold von Ranke podzielił źródła na pierwotne i wtórne, bo był empirystą, czyli kładł nacisk na obserwację doświadczenia lub wydarzenia. Ale gdy pojmiesz, że prawda tkwi w logicznym potwierdzeniu wniosków pojęciowych opartych na bezpośrednich dowodach, źródła trzeba uporządkować według tego, jak logiczne są ich wnioski. Nacisk nie powinien być na to, czy osoba widziała wydarzenie, lecz na tym, czy jej wyjaśnienie rzeczywistości jest najtrafniejsze.
Tylko historycy, którzy mają czas po swojej stronie, mogą pokonać ograniczenia, uprzedzenia i sprzeczności w źródłach pierwotnych i wtórnych, a tym samym zbliżyć się do prawdy. Więc najbardziej najnowsze książki historyczne zwykle pokazują najdokładniejszą i najbardziej prawdziwą historię. Oczywiście nie nie każda książka historyczna jest taka sama, bo oczywiście są różnice jakości między historykami, ale ogólnie wspomnienia i gazety zazwyczaj są całkiem błędne, stąd bierze się zjawisko fałszywych doniesień i wiadomości, a z czasem coraz bardziej zbliżamy się do prawdy.
Witamy w Nierzeczywistości – Ryan Holiday
Powtarzam, omówię to dokładniej w przyszłości, ale najdokładniejsze historie pochodzą od historyków, co jest przeciwieństwem tego, co mówił Ranke.
Jako świadome istoty musimy postrzegać rzeczywistość. Żeby ją naprawdę zrozumieć, musimy dostrzec jej jak najwięcej. Dlatego wydaje się logiczne, że by uzyskać najlepszy i najpełniejszy obraz rzeczywistości, powinniśmy korzystać ze wszystkich źródeł, jakie tylko możemy zdobyć. Dla naszego dobra zbieramy jak najwięcej dowodów, z różnych perspektyw, bo dzięki temu mamy największą szansę, by pojąć rzeczywistość taką, jaka jest naprawdę. Ale to nie znaczy, że możemy po prostu wrzucić źródło na naszą listę źródeł i uznać sprawę za zakończoną. No nie, musimy naprawdę z niego skorzystać i je zrozumieć, jeśli go nie rozumiesz, musisz się dokształcić. Powinieneś dążyć do zrozumienia. Nie należy od razu uznawać go za szalone i je odrzucać. Niestety, wielu ludzi tak robi.
Gdy już masz wszystkie różne dostępne źródła i je rozumiesz, musisz przezwyciężyć sprzeczności w nich zawarte, by dojść do najbardziej logicznego wniosku. Światło jest albo włączone albo wyłączone. Nie może być obydwoma naraz. Albo się urodziłeś, albo nie. Nie możesz być narodzonym i nienarodzonym w tym samym momencie. W tej rzeczywistości sprzeczności nie istnieją. Możesz je dostrzec w źródłach, ale na poziomie pojęciowym sprzeczności oznaczają, że coś jest błędne.
Więc na przykład Hegel uwielbia sprzeczności. On jest panem Sprzeczność. Gdy wskazuję na Hegla i mówię, że kocha sprzeczności, to nie jest sprzeczność w moim stwierdzeniu. Moja narracja jest niesprzeczna, nawet jeśli temat jest sprzeczny. Gdybym powiedział, że Hegel może iść w lewo i w prawo jednocześnie, to byłaby sprzeczność z mojej strony, bo Hegel nie może się podzielić na dwie osoby. Ale jeśli Hegel wierzył, że może jednocześnie iść w lewo i w prawo, a ja bym to wskazał, to nie byłaby sprzeczność z mojej strony.
Musimy dążyć do przezwyciężania sprzeczności w naszych narracjach, używając logiki i dowodów, aby potwierdzić nasze wnioski. Gdy już zbierzesz wszystkie różne źródła, zrozumiesz je wszystkie, pokonasz sprzeczności i dojdziesz do najbardziej logicznych wniosków, wtedy wiesz, że twoja wiedza historyczna została potwierdzona.
Jeśli to zrobiłeś, to zauważysz, że wszystkie źródła, wnioski i inne rzeczy będą ze sobą połączone i zintegrowane w jedną całość. Wszystkie części układanki idealnie się złożą. Wszystko będzie spójne, może z kilkoma granicznymi wyjątkami, ale to nie jest problem. Jeśli sprzeczności nadal są, albo jeśli nie możesz wszystkiego połączyć, albo jeśli wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi, to trzeba bardziej przemyśleć sprawę.
Zauważyłem, że gdy ktoś podrzuca źródło twierdząc, że przeczy moim poglądom i dlatego się mylę, zwykle gdy je sprawdzam, okazuje się, że to nieprawda. Albo źródło samo sobie przeczy, szczególnie jeśli jest wtórne, albo dostrzegam, że można je faktycznie włączyć do tego, co już ustaliłem.
To jest dobrą oznaką, że wcześniej doszedłem do właściwych wniosków. Gdyby tak nie było, gdyby pojawiło się źródło, które całkowicie zaprzecza moim wcześniejszym wnioskom, wtedy nie miałbym wyboru, musiałbym to ponownie ocenić, żeby zintegrować z całością.
To jest kluczowy punkt. Jeśli korzystasz ze wszystkich źródeł, nie masz wyboru, musisz logicznie je włączyć do całości. Umiejętność integrowania wszystkiego razem jest kluczowa dla potwierdzenia twoich wniosków o rzeczywistości.
Pamiętaj, konsensus nie jest wymagany. Może mieć miejsce, ale nie jest konieczny. Sam fakt, że wszyscy myślą, że Księżyc jest zrobiony z sera, nie czyni tego prawdą. Konsensus nie ma znaczenia. Liczy się logiczne potwierdzenie twoich wniosków na podstawie dowodów. To nie jest moja prawda kontra twoja, nie o to tu chodzi. Jeśli badasz rzeczywistość, a nie fikcję, to poznajesz prawdę obiektywną, nie swoją subiektywną prawdę.
Powody sporu mogą wynikać z nieporozumienia albo sytuacji granicznych lub z czyjegoś braku umiejętności logicznego zebrania i opisania wszystkich dowodów i dojścia do właściwych wniosków. Więc brak konsensusu lub nasza niezgoda z konsensusem nie oznacza, że mamy rację albo się mylimy.
To także oznacza, że debata nie jest wymagana. Nie musisz prowadzić debaty o historii, aby udowodnić, że dochodzisz do właściwych wniosków. Debata może być przydatna jako część procesu weryfikacji. Jednak debata to tylko opcjonalny dodatek, nie jest konieczna.
Dopóki zbieram wszystkie dowody, wyciągam logiczne wnioski, a ty nie wnosisz nic nowego w tej sprawie, nie muszę brać udziału w debacie na żywo.
Nie muszę próbować przekonywać cię, że się mylisz, zwłaszcza jeśli pozwalasz by wiara zniekształcała twoje postrzeganie rzeczywistości.
Dlatego ogłaszam, że wycofuję jedno z haseł tego kanału. Historia nie leży w centrum debaty. To nieprawda, myliłem się i zostałem wprowadzony w błąd. Historia leży w integracji. Logiczne potwierdzenie wniosków opartych na bazie dowodów, które zostały połączone razem.
Chcę jeszcze doprecyzować, że hasło „ale czy tak jest naprawdę?” nadal obowiązuje. Jednak nie zastępuje ono kartezjańskiego zwątpienia. Skąd wiesz, że masz rację? Pytanie „ale czy tak jest naprawdę?” nie powinno służyć podważaniu wszystkiego tylko dla samego podważania. Powinno być używane tylko jako zachęta, by wyrobić w sobie nawyk sprawdzania swoich wniosków.
Więc 2 plus 2 to 4. Ale czy na pewno tak jest? Pozwól, że sprawdzę to jeszcze raz. 2 plus 2 to 4. Tak, 2 plus 2 faktycznie daje 4. Zatem potwierdziłem swoje wnioski. To jedyny moment, kiedy pytanie „czy to naprawdę tak jest” powinno być używane, albo jako zachęta dla innych, by też sprawdzali swoje wnioski, jeśli tego nie robią.
Jedna ważna rzecz tutaj: jesteś świadomą istotą. Jesteś świadomy świata, a twoje osobiste postrzeganie świata jest ważne. Może nie być poprawne, ale jest istotne. Zaprzeczanie własnej świadomości czy własnemu postrzeganiu albo wnioskom jest sprzeczne z rzeczywistością. Jesteś sobą i nie możesz udawać, że jesteś kimś innym. Nie możesz udawać, że nie jesteś świadomy, bo to by znaczyło, że nie jesteś świadomy i nie możesz postrzegać rzeczywistości. Wyłączenie umysłu nie jest oznaką inteligentnej istoty.
A jednak wielu naprawdę wyłącza swoje umysły. Widzisz to ciągle. Historycy, w tym inni YouTuberzy udają neutralne osoby bez własnego zdania, bez polityki, bez ideologii. Udają, że mogą trzymać się tylko faktów, serio. To jest zupełny nonsens. Wiem na pewno, że kilku historyków z YouTube udaje, że są neutralni, ale naprawdę mają opinie, mają swoje polityczne sympatie i dali się złapać na ideologiczne narracje.
Może się do tego nie przyznają, ani przed tobą, ani przed sobą, ale to prawda. Nie winię ich. Bo nowoczesna historia opiera się na podstawie empiryzmu Leopolda von Ranke.
Koncepcja Czystej Karty [Czysta Tablica/Tabula Rasa] – Steven Pinker
Prawie wszyscy historycy i empiryści sądzą, że gdyby nie mieli osobowości, świadomości, inteligencji, gdyby nie istnieli, tylko wtedy mogliby stworzyć doskonałą historię tylko z faktów. To błąd. Jesteś świadomy, więc istniejesz. Twoja osobowość, opinie, uprzedzenia to część tego, kim jesteś. Nie jesteś pustą tablicą. Pusta tablica, kamień, nie mają świadomości.
Kamień nie postrzega rzeczywistości. Tylko świadome istoty ją dostrzegają. Dlatego ty zaprzeczając sobie, odrzucasz siebie i rzeczywistość. Bez siebie nie możesz zajmować się historią ani ani niczym innym.
Patologia pokoleniowa: Narcyzm to nie wielkość [wspaniałość]
Źródłem wielu depresji, lęków, biedy i smutku we współczesnym świecie jest to, że ludzie nie mają silnego poczucia siebie. Ale to już temat na inny dzień. Ponieważ jesteś świadomą istotą i masz własne ja, niezależnie czy to akceptujesz, czy nie, możesz tworzyć własne wnioski i umieszczać je w książkach historycznych.
Możesz być niedoskonały, możesz mieć ograniczenia, możesz być stronniczy i mieć swoje cele. Moją intencją jest dotarcie do obiektywnej prawdy o historii, a jeśli to coś złego, to jestem winny. Nawet jeśli twoim celem jest kłamać, trudno, ktoś cię na tym złapie, ale jeśli taka jest twoja natura, to taki już jesteś. Tak czy inaczej, nie ma źródeł całkiem bezstronnych. Wszystkie są ograniczone, a ludzie mają potrzeby, pragnienia i cele. Własna agenda jest częścią natury człowieka.
Bezstronność nie jest możliwa w każdym przypadku. Bycie świadomym oznacza, że masz tożsamość i masz osobowość. I to jest w porządku. Zaprzeczanie temu to zaprzeczanie rzeczywistości.
Przestań być skałą, pustą kartą, zacznij być człowiekiem. Proszę. Ranke się mylił, a empirycy także się mylili. Możesz wnieść swoją osobowość do historii, a ci historycy, którzy to robili, zwykle byli najlepsi i nic dziwnego, że tak jest.
Skoro już cię przez to wszystko przeprowadziłem, dobra wiadomość jest taka, że głównie stosowałem poprawną metodę historyczną wcześniej. Więc to nie unieważnia żadnych moich wcześniejszych filmów, oprócz starego filmu o teorii historii, który teraz ukryłem. Nadal możesz obejrzeć go przez link w opisie, jeśli chcesz. Pozostałe filmy są w większości poprawne, z wyjątkiem gdy mówię, że historia jest w centrum debaty.
To już nieprawda, historia jest w centrum integracji. Możesz się zastanawiać, skąd mam te informacje, by przezwyciężyć subiektywizm oraz kartezjańskie wątpienie. Oczywiście część tego to doświadczenie, zwłaszcza z materiałami źródłowymi.
Część wynika z wcześniejszych studiów nad teorią historii. Jednak wiele nowych informacji o świadomym umyśle, logicznym potwierdzaniu wiedzy na podstawie pojęciowych wniosków zbudowanych na bezpośrednich dowodach postrzeganych zmysłami, pochodzi skądinąd.
Ja zaczerpnąłem to z konkretnej szkoły filozoficznej. Ale chcę zaznaczyć, że nie postawiłem wozu przed koniem. Nie zwróciłem się najpierw do tych osób, a potem uznałem, że historia jest martwa. Według subiektywnej teorii historii, historia jest martwa, nie da się jej już uprawiać i dlatego się wypaliłem. Próbowałem naprawdę wszystkiego, by ocalić dawną metodę historii, ale po prostu nie dałem rady. Wszystkie drogi prowadziły do subiektywizmu i post prawdy, gdzie nie ma prawdy, a historia jest martwa. Tylko ta jedna szkoła filozoficzna dawała odpowiedź na ten problem.
Na szczęście nie posłuchałem wszystkich tych ludzi, którzy mówili mi, żebym się tym nie zajmował. Dzięki zasadom tej szkoły filozoficznej, można było wskrzesić historię z grobu.
Szkoła myślenia to, oczywiście, szkoła obiektywistyczna rozwinięta przez Ayn Rand. Dopiero niedawno na nią natknąłem się dzięki ludziom polecającym książkę Leonarda Peikoffa „The Cause of Hitler’s Germany„, która jest za mną. Wciąż jestem nowy w tych sprawach i dopiero przeczytałem połowę książki Atlas Zbuntowany, ale jak dotąd najprzydatniejszym źródłem była seria Leonarda Peikoffa
Historii Filozofii tutaj na YouTube. Gorąco polecam tę serię wykładów. Jednak inne ich książki, na przykład „The Dim Hypothesis”, również pomogły. Znowu, sięgnąłem po obiektywizm dopiero po zobaczeniu, że wszystkie inne opcje prowadziły do tego samego wniosku.
Subiektywizm i kartezjańskie zwątpienie. Niektórzy mówili, że powinienem użyć twierdzenia Bayesa twierdząc, że to jedyna prawidłowa metoda w historii. Jednak jeśli nie potrafisz udowodnić że rzeczywistość istnieje, albo nie uważasz, że możesz ją postrzegać, gdy wszystko jest subiektywne, to twierdzenie Bayesa jest bezwartościowe. Potrzebna jest obiektywna teoria rzeczywistości, a zatem obiektywna teoria historii. Nie da się matematycznie obliczyć że wszechświat jest prawdziwy, a nie że jest tylko subiektywnym przeżyciem. Dlatego twierdzenie Bayesa nie wystarcza.
Więc skąd wiesz, że masz rację? Skąd wiesz, że to, co mówisz, jest poprawne? Czy możesz cokolwiek udowodnić jako prawdziwe? Tak, mając obiektywną teorię rzeczywistości oraz wiedzę o historii, możesz potwierdzić swoje wnioski i poznać prawdę o świecie, w którym żyjesz.
Gdy ktoś pyta: skąd wiesz, że masz rację? Odpowiedź brzmi: Ponieważ logicznie potwierdzam swoje wnioski na podstawie dowodów i wszystko razem połączyłem w jedną całość.
Jeśli uważasz, że moje wnioski są błędne, przedstaw swoje logicznie uzasadnione wnioski, także oparte na dowodach, żebym mógł je porównać i zestawić je z moimi. Często bowiem wielu uważa, że nie ma sensu używać dowodów, więc nie będą w stanie tego zrobić. Ale jeśli się robią, to w porządku. Wtedy po prostu trzeba będzie to ponownie ocenić. Mógłbym powiedzieć więcej na ten temat, bo istnieje wiele kontrargumentów i podobnych opinii, które nie wytrzymują analizy, ale nie będę o tym już mówił w tym nagraniu.
Najpierw poczekam na nieuniknioną krytykę. Potem jeszcze przygotuję film z rankingiem źródeł, więc jeśli jeszcze nie subskrybujesz, koniecznie zasubskrybuj. Jeśli uznałeś ten film za pomocny, daj mi znać. Zwłaszcza jeśli jesteś historykiem albo nauczycielem historii, bo myślę, że wszyscy mieliśmy wątpliwości co do metod nauczania historii i czy nasze interpretacje były słuszne czy nie. Daj znać, co o tym myślisz. Oczywiście chcę też usłyszeć opinie innych. Dzięki za oglądanie. Na razie!
Zobacz na: Filozofia historii według Marca Blocha
O ład w historii – Feliks Koneczny
Ale skąd wiesz, że masz rację? Obiektywna teoria historii
https://rumble.com/v7306cw-ale-skad-wiesz-ze-masz-racje.html
History of Western Philosophy by Leonard Peikoff
Percepcja vs Perspektywa
Lex Fridman: Jaka jest jedna szpiegowska sztuczka, której nauczyłbyś każdego, którą każdy może od razu wykorzystać, żeby poprawić swoje życie?
Andrew Bustamante: Najważniejsza szpiegowska sztuczka, która natychmiast zmienia wszystko to umiejętność odróżniania percepcji od perspektywy.
Wszyscy patrzymy na świat przez pryzmat własnej percepcji, a percepcja to twoja własna interpretacja otaczającego cię świata, która jest unikalna tylko dla ciebie. Twoja percepcja nie daje ci przewagi.
Dlatego tak wiele osób ciągle się spiera próbując przekonać innych do swojego obrazu świata, [percepcji]. Sposób na wygranie każdej dyskusji, sposób na sukces zawodowy, sposób, by sprzedać więcej lub wyprzedzić innych to moment, gdy wychodzisz poza własne postrzeganie i zaczynasz patrzeć z czyjegoś punktu widzenia.
Kiedy zmieniasz perspektywę i opuszczasz własny sposób postrzegania i wchodzisz w czyjeś spojrzenie na świat, teraz myślisz tak jak oni, co daje ci przewagę informacyjną.
Najnowsze komentarze