Witamy w Nierzeczywistości

Tłumaczenie XXIII rozdziału z książki Ryana Holiday pt. „Trust Me Im Lying – Confessions of a Media Manipulator [Zaufaj mi, że kłamię – wyznania medialnego manipulatora]”

[Medialna] XXI wieczna Ceremonia Degradacji – Ryan Holiday
Czy widzimy rzeczywistość taką, jaka ona jest – Donald Hoffman
Środek przekazu jest przekazem | Medium jest przekazem – Marshall McLuhan
Hiperrzeczywistość

Witamy w Nierzeczywistości - Ryan Holiday

 

XXIII

WITAMY W NIERZECZYWISTOŚCI

 

„Znachor, szarlatan, szowinista i terrorysta mogą rozkwitać tylko tam, gdzie społeczeństwo jest pozbawione niezależnego dostępu do informacji. Ale tam, gdzie wszystkie wiadomości pochodzą z drugiej ręki, gdzie wszystkie zeznania są niepewne, ludzie przestają reagować na prawdę i reagują po prostu na opinie. Środowiskiem, w którym działają, nie jest sama rzeczywistość, ale pseudo-środowisko doniesień, plotek i domysłów. Całe fundamenty myśli stają się tym, co ktoś twierdzi, a nie tym, co faktycznie jest”. – Walter Lippman, Wolność I Wiadomości [Liberty and The News]

W Tej Książce Zilustrowałem Sposoby, w jakich blogerzy, siadając przy swoich komputerach, są zachęcani do spekulacji, pośpiechu, przesady, zniekształcania i wprowadzania w błąd – i jak ludzie tacy jak ja zachęcają do tych impulsów

Blogi są atakowane ze wszystkich stron, przez miażdżącą ekonomię ich działalności, nieuczciwe źródła, nieludzkie terminy, limity odsłon, niedokładne informacje, chciwych wydawców, słabe szkolenia, wymagania odbiorców i wiele innych. Te bodźce są prawdziwe, niezależnie od tego, czy jesteś Huffington Post, czy jakimś małym blogiem. Pojedynczo, wynik końcowy jest oczywisty: złe historie, niekompletne historie, błędne historie, nieistotne historie.

Dla mnie poszczególne złe historie wypluwane przez kulturę blogowania wyglądały jak sukces. Ich porażki były dla mnie szansą. Ale kiedy zacząłem dostrzegać, co ten proces oznacza zbiorowo – skumulowany efekt dziesiątek tysięcy takich postów, pisanych i publikowanych dzień po dniu – moja duma zmieniła się w strach.

Co się stanie, gdy ten materiał stanie się podstawą jutrzejszego materiału – gdy CNN użyje Gawkera jako pomysłu na historię? Co się stanie, gdy miliony blogów będą walczyć o to, by zostać usłyszanymi przez miliony innych blogów – każdy z nadzieją na udział w coraz bardziej kurczącym się czasie uwagi? Co się stanie, gdy zachęty rozejdą się po wszystkich częściach systemu medialnego?

Te wyniki są nierzeczywistością. Świat pomiędzy tym, co fałszywe, a tym, co prawdziwe, gdzie jedno opiera się na drugim i nie można ich od siebie odróżnić. Dzieje się tak, gdy dominujące medium kulturowe – medium, które karmi inne media – jest tak łatwo korumpowane przez ludzi takich jak ja.

Kiedy o wiadomościach decyduje nie to, co jest ważne, ale to, w co klikają czytelnicy; kiedy cykl jest tak szybki, że wiadomości nie mogą być niczym innym, jak tylko konsekwentnie i regularnie niekompletne; kiedy wątpliwe skandale zmuszają polityków do rezygnacji i zniweczenia ofert wyborczych lub strącają miliony z kapitalizacji rynkowej spółek notowanych na giełdzie; kiedy wiadomości często pokrywają się opowieściami o tym, “jak rozwinęła się historia” – nierzeczywistość to jedyne słowo, które to opisuje. Jest to, jak zauważył Daniel Boorstin, autor wydanej w 1962 roku książki The Image: A Guide to Pseudo-Events in America [Obraz: Przewodnik po Pseudo-wydarzeniach w Ameryce], “gąszcz… który stoi między nami a faktami z życia”.

 

 

POWOLNE SKRADANIE

 

Zacznijmy od podstawowej zasady: Tylko to, co nieoczekiwane, nadaje się i trafia do wiadomości. To spostrzeżenie pochodzi od Roberta E. Parka, pierwszego socjologa, który kiedykolwiek badał gazety. “W końcu wiadomości zawsze są tym, co Charles A. Dana opisał jako ‘coś, co sprawi, że ludzie będą mówić'”. Nick Denton powiedział swoim dziennikarzom to samo prawie sto lat później: “Zadaniem dziennikarstwa jest dostarczanie niespodzianek.” Wiadomości są wiadomościami tylko wtedy, gdy odbiegają od rutyny codziennego życia.

Ale co, jeśli większość tego, co się dzieje, jest oczekiwane? Większość rzeczy nie odbiega od rutyny. O większości rzeczy nie warto mówić. Ale wiadomości muszą się pojawiać. I tak normalne części życia są pomijane w wiadomościach ze względu na to, że są normalne. Nie chcę przez to powiedzieć, że ciągłe poszukiwanie nowości lub nieoczekiwanego jest tym, co zniekształca wiadomości. Byłoby to niesprawiedliwe, ponieważ prawie wszystko, co robią blogi, zniekształca wiadomości. Ale ta jedna podstawowa potrzeba – fundamentalna dla samego biznesu blogowania – nieodłącznie stawia naszych twórców wiadomości w sprzeczności z rzeczywistością. Mogą nam pokazać tylko taką wersję rzeczywistości, która służy ich potrzebom.

To, co jest znane jako wiadomości, nie jest podsumowaniem wszystkiego, co wydarzyło się ostatnio. Nie jest to nawet podsumowanie najważniejszych rzeczy, które wydarzyły się ostatnio. Wiadomości, niezależnie od tego, czy znajdują się w Internecie, czy w druku, to tylko treści, które z powodzeniem przeszły przez filtry mediów. Prawdopodobnie z moją pomocą. Ponieważ wiadomości informują nas o tym, co dzieje się wokół nas, filtry te tworzą skonstruowaną rzeczywistość.

Wyobraźmy sobie lejek. Na górze mamy wszystko, co się dzieje, następnie wszystko, co się dzieje, o czym dowiadują się media, następnie wszystko, co jest uważane za warte opublikowania, następnie to, co ostatecznie decydują się opublikować, a na końcu to, co rozprzestrzenia się i jest dostrzegane przez opinię publiczną.

Lejek informacyjny:

Lejek informacyjny - Ryan Holiday

 

Innymi słowy, media są mechanizmem systematycznego ograniczania informacji czytanych i oglądanych przez opinię publiczną.

Ale wydaje nam się, że wiadomości nas informują! Internet jest tym, co technolodzy nazywają “technologią doświadczenia”. Im częściej jest używany, tym większe zaufanie mają do niego użytkownicy. Im dłużej użytkownik z niego korzysta, tym bardziej czuje się komfortowo i tym bardziej wierzy w świat, który tworzy.

W miarę jak zanurzamy się w blogach, nasze zaufanie do komunikatów, które z nich otrzymujemy, wzrasta. Widziałem przykład tego bardzo wyraźnie w mojej własnej edukacji: Obserwowałem, jak “źródła internetowe” zmieniły się z surowo zabronionych w badaniach szkolnych w status quo, a cytowanie artykułów z Wikipedii w pracach z niedopuszczalnego na “w porządku, ale tylko w przypadku naprawdę ogólnych informacji ogólnych”. Kultura internetowa zrobiła z tym zaufaniem jedną rzecz: całkowicie go nadużyła.

Ciemna strona Wikipedii – Sharyl Attkisson

 

PRZYJMOWANIE I KORZYSTANIE Z PODRÓBEK

 

W kwietniu 2011 roku redaktor Business Insider, Henry Blodget, wydał oświadczenie skierowane do świata Public Relations. Tonął w skomplikowanych artykułach i informacjach o nowych usługach. Nie był w stanie ich wszystkich przeczytać, nie mówiąc już o pisaniu o nich. Zaproponował więc rozwiązanie: Publicyści mogliby pisać o premierach produktów swoich własnych klientów, a strona Blodgeta mogłaby je edytować i publikować. “Krótko mówiąc” – podsumował – “przestańcie wysyłać nam e-maile z pomysłami na artykuły i po prostu piszcie bezpośrednio do Business Insider. W ten sposób zyskacie o wiele więcej tuszu dla siebie i swoich klientów i zaoszczędzicie sobie wiele zmarnowanej pracy”. Jego post został wyświetlony ponad dziesięć tysięcy razy, a po każdym obejrzeniu, mogę tylko przypuszczać, że każdy marketer który się o tym dowiedział spuścił się w spodnie z wrażenia.

Nadgorliwość Henry Blodgeta w tworzeniu ruchu na swojej stronie nie przeszkadzała mu w wprowadzaniu w błąd. Nie dbał o to, kto to napisał, dopóki miał wyświetlenia. Był skłonny pozwolić specjalistom od Public Relations i marketingu oraz osobom takim jak ja pisać o swoich klientach – które następnie przedstawiał swoim czytelnikom jako prawdziwe wiadomości i komentarze.

Kayfabe – Whisper
Język jako okno na ludzką naturę – Steven Pinker

Rozważmy pseudo-wydarzenie, które jest kluczowe dla koncepcji nierzeczywistości. Jak zdefiniował je Daniel Boorstin – już w latach 60. ubiegłego wieku – pseudowydarzenia to wszystko, co zostało celowo zaplanowane, aby przyciągnąć uwagę mediów. Szybkie przejrzenie listy pseudowydarzeń pokazuje, że są one niezbędne w branży informacyjnej: komunikaty prasowe, ceremonie wręczenia nagród, wydarzenia na czerwonym dywanie, premiery, premiery produktów, rocznice, wielkie otwarcia, “przecieki”, skruszony wywiad z celebrytą po skandalu, seks-taśma, opowieść, publiczne oświadczenie, kontrowersyjne reklamy, marsze na Waszyngton, spotkania prasowe i tak dalej. Chociaż te wydarzenia mają miejsce, nie są one w żadnym stopniu prawdziwe, ponieważ zostały skrupulatnie zainscenizowane i nie służą żadnemu innemu celowi niż generowanie prasy. Wydarzenie nie ma na celu osiągnięcia czegokolwiek, ale zamiast tego wprowadzenie pewnych narracji do mediów.

Apple organizuje swoje słynne premiery produktów i konferencje prasowe dużym kosztem, ponieważ rozgłos pomaga sprzedawać iPhone’y i iPady. Naturalnie, tak właśnie postąpiłaby firma, która chce zwiększyć sprzedaż: Zorganizować wydarzenie, zwabić media, osiągnąć zysk. Bardzo proste i, szczerze mówiąc, całkiem oczekiwane. Ale Henry Blodget, ze swoim poradnikiem “DRODZY PR-owcy“, nie dał się nabrać na pseudo-wydarzenie. On był sprawcą. Zapraszając publicystów do współpracy przy tworzeniu fałszywych wiadomości, stał się dostawcą nierzeczywistości i jej wydawcą.

Ekonomia blogów zależy od pseudo-wydarzeń i pozwala sobie na nie nawet bardziej niż stare media – rozwijają się dzięki sztuczności. Ze względu na swój zaplanowany, zainscenizowany i zaprojektowany charakter, pseudo-nowości są rodzajem dotacji do wiadomości. Jest podawany blogom jak szklanka wody spragnionemu człowiekowi. Ponieważ terminy stają się coraz krótsze, a sztaby informacyjne coraz mniejsze, fałszywe wydarzenia są dokładnie tym, czego blogerzy potrzebują. Co ważniejsze, ponieważ są one czyste, wyraźnei nie są ograniczone ograniczeniami tego, co dzieje się naturalnie, pseudo-wydarzenia są zazwyczaj znacznie bardziej interesujące dla wydawców niż prawdziwe wydarzenia.

 

OD FAŁSZYWEGO DO PRAWDZIWEGO

 

To właśnie w tych wrażliwych punktach manipulacja staje się silniejsza niż rzeczywistość. Proces jest prosty: Stwórz pseudo-wydarzenie, przenieś je w górę łańcucha, wywołaj prawdziwe reakcje i działania, a zmienisz samą rzeczywistość. Być może teraz rozumiem tego konsekwencje, ale to nie powstrzymuje części mnie, nawet gdy to piszę, przed postrzeganiem tego pragnienia jako okazji do wstawienia wiadomości do dyskusji online. Nie można liczyć na to, że ludzie powstrzymają się przed wykorzystywaniem absurdalnego systemu – nie, gdy w grę wchodzą miliony dolarów. Nie wtedy, gdy ostatnia linia obrony – czwarta władza, znana jako media – również jest zaangażowana w zgarnianie gotówki.

Stąd mamy definiującą cechę naszego dzisiejszego świata: zatartą granicę między tym, co prawdziwe, a tym, co fałszywe; tym, co faktycznie się dzieje, a tym, co zainscenizowane; i wreszcie między tym, co ważne, a tym, co trywialne. Nie mam wątpliwości, że blogi i kultura blogowania były odpowiedzialne za ten ostatni przełom. Kiedy blogi mogą otwarcie głosić, że bycie pierwszym jest lepsze niż robienie tego dobrze; kiedy celowo zmontowane (fałszywe) wideo może dotrzeć do prezydenta Stanów Zjednoczonych i w ciągu kilku godzin wymagać od niego działania; kiedy postrzeganie dużego miasta może być kształtowane przez to, które zdjęcia najlepiej rozprzestrzeniają się w pokazie slajdów online; i kiedy ktoś taki jak ja może wywołać prawdziwe oburzenie z powodu reklam, które w rzeczywistości nie istnieją – nierealne staje się niemożliwe do oddzielenia od rzeczywistego.

Gdyby fałszywe wiadomości [fake newsy] po prostu oszukiwały, byłoby to jedno. Problem z nierzeczywistością i pseudo-wydarzeniami nie polega po prostu na tym, że są nierzeczywiste, ale na tym, że nie pozostają nierzeczywiste. Podczas gdy same w sobie mogą istnieć w jakimś świecie pomiędzy rzeczywistością a fałszem, domena, w której są konsumowane i wykorzystywane, jest bez wątpienia rzeczywista. Te fałszywe wydarzenia są prane i przekazywane opinii publicznej jako czyste banknoty, za które można kupić prawdziwe rzeczy.

Jak pisał Walter Lippmann, wiadomości stanowią rodzaj pseudo-środowiska, ale nasze reakcje na to środowisko nie są pseudo, ale rzeczywistym zachowaniem. W 1922 roku Walter Lippmann ostrzegał nas “przed ogólnoświatowym spektaklem ludzi” – urzędników państwowych, bankierów, dyrektorów, artystów, zwykłych ludzi, a nawet innych reporterów – “działających w swoim środowisku pod wpływem bodźców z ich pseudo-środowiska”.

Ten świat jest dokładnie tym, co mamy teraz. To świat, w którym w 2002 roku wiceprezydent Dick Cheney zaaranżował przeciek fałszywej informacji do żądnego uwagi reportera New York Timesa, a następnie wspomniał o swoim własnym przecieku w Meet the Press, aby pomóc nam przekonać nas do inwazji na Irak. Dziś rano w New York Timesie jest artykuł i chcę przypisać go Timesowi” – powiedział Cheney, powołując się na siebie, wykorzystując coś, co zasadził w prasie jako dowód, że nieprawdziwe informacje są teraz “publiczne” i akceptowane jako fakt. Wykorzystał własne pseudo-wydarzenie do stworzenia pseudo-newsów.

Używam nierzeczywistości, aby uzyskać darmowy rozgłos. Dick Cheney wykorzystał swoje manipulacje medialne, aby skłonić opinię publiczną do wojny. I nikt się nie zorientował, dopóki nie było za późno. Zanim się zorientowali, fakty zostały już ustalone, fałsz urzeczywistniony przez medialną paplaninę, a prawdziwa wojna została wypowiedziana. Z pseudo-środowiska zrodziło się rzeczywiste zachowanie.

Witajcie w nierzeczywistości, przyjaciele. To cholernie przerażające.

Zobacz na: Społeczne procesy poznawcze – Józef Kossecki
Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki
Uczniowie Pawłowa jako cyrkowi poskramiacze – Gwałcenie Umysłu | Joost Meerloo
Wojna Informacyjna – Rafał Brzeski

Sue Ellen Browder: magazyn Cosmopolitan publikował feministyczne kłamstwa
Jak feministyczne blogi zwiększają oglądalność, wykorzystując najgorsze skłonności kobiet – Emily Gould

 

Orwell przewraca się w grobie – dokument, rok 2004

 

Krytyczne i pełne oskarżeń spojrzenie na dzisiejsze media w USA, które kiedyś uważano za bastion amerykańskiej demokracji.

Reżyser Robert Pappas zarzuca wielkim korporacjom medialnym takim, jak News Corporation, Time Warner, Viacom czy The New York Times Company, że naginając, a nawet zmieniając prawdę dla własnych korzyści, kontrolują rynek wiadomości. Mówi, że wykorzystują w tym celu taktyki podobne do tych, które opisał George Orwell w głośnej powieści „1984”. Śledząc i studiując cały proces zniekształcania, przeinaczania czy wręcz ignorowania prawdziwych wydarzeń, Pappas przedstawia wypowiedzi wielu intelektualistów i specjalistów.

W filmie znalazły się wywiady z m.in. kontrowersyjnym reżyserem Michaelem Moore’em, niezależnym kongresmanem Bernie’m Sandersem, byłymi dziennikarzami dużych korporacji oraz prawnikami i badaczami mediów. Padają trudne pytania, dotyczące niedawnej przeszłości. Do dziś nie wiadomo, dlaczego w marcu 2003 roku połowa społeczeństwa amerykańskiego wierzyła, iż Saddam Hussein był odpowiedzialny za wydarzenia z 11-go września. Reżyser powraca też do dawniejszych spraw takich, jak przetrzymywanie w 1980 roku przez ponad 400 dni zakładników w amerykańskiej ambasadzie w Teheranie czy do wyborów prezydenckich w 2000 roku i niejasnego liczenia głosów na Florydzie. Al Gore prawdopodobnie wygrałby z George’m W. Bushem, ale ponowne liczenie głosów zostało przerwane decyzją Sądu Najwyższego USA.

Kłopotliwa lista pytań bez odpowiedzi i informacji, które nigdy nie zostały wyemitowane przez czołowe media amerykańskie, jest długa. Według twórców filmu, mimo istnienia wielu źródeł informacji, amerykańskie społeczeństwo ulega manipulacji decydentów, od których zależy, co widzowie usłyszą i zobaczą. Ten film uświadamia nam, że rok 1984 nie jest już tylko datą z przyszłości…

Orzeł pokazuje rybie jak wygląda jezioro z lotu ptaka

Dzielny wąż ratuje rybę przed utonięciem

Co obiecują politycy… A co naprawdę dostajesz

Co obiecują politycy…
A co naprawdę dostajesz