XXI wieczna Ceremonia Degradacji – Ryan Holiday

Tłumaczenie XXII rozdziału z książki Ryana Holiday pt. „Trust Me Im Lying – Confessions of a Media Manipulator [Zaufaj mi, że kłamię – wyznania medialnego manipulatora ]”

Witamy w Nierzeczywistości – Ryan Holiday

Fragment z I rozdziału:

Zatrute u źródła - Media - Zaufaj mi, że kłamię -

Istnieje słynna XX-wieczna grafika polityczna o Associated Press, instytucji która w tamtym czasie była serwisem informacyjnym odpowiedzialnym za dostarczanie wiadomości do większości gazet w Stanach Zjednoczonych. Przedstawia ona przedstawiciela  AP wlewającego różne butelki do miejskiej sieci wodociągowej. Butelki są oznaczone jako “kłamstwa”, “uprzedzenia”, “oszczerstwa”, “tłumione fakty” i “nienawiść”.  Obraz brzmi następująco:  “Wiadomości – zatrute u źródła”.

Myślę o blogach jak o ówczesnych serwisach prasowych.

 

BLOGI MAJĄ ZNACZENIE

 

Mówiąc “blog”, mam na myśli wszystkie publikacje online. To wszystko, od kont na Twitterze, przez główne strony internetowe gazet, filmy internetowe, po portale z grupowymi blogami z setkami autorów. Nie obchodzi mnie, czy ich właściciele uważają się za blogi, czy nie. W rzeczywistości wszyscy oni podlegają tym samym bodźcom i walczą o uwagę za pomocą podobnych taktyk.

Większość ludzi nie rozumie, jak naprawdę działa dzisiejszy cykl informacyjny. Wielu z nich nie ma pojęcia, jak duży wpływ na ich ogólny światopogląd ma sposób, w jaki generowane są wiadomości online. To, co zaczyna się online, kończy się offline.

 

 

XXII. CEREMONIAŁ DEGRADACJI XXI WIEKU

BLOGI JAKO MASZYNY NIENAWIŚCI I KARY

 

“To raczej traktowanie swoich domysłów dość poważnie, by palić za nie kogoś żywcem” – Michel de Montaigne

 

Socjolog Gerald Cromer zauważył kiedyś, że spadek liczby publicznych egzekucji zbiegł się niemal dokładnie z rozwojem prasy masowej. Oscar Wilde ujął to lepiej: W dawnych czasach ludzie mieli stojak. Teraz mają prasę”.

Gdyby tylko wiedzieli, co będzie dalej:

Internetowe mafie linczujące. Atakujące blogi. Kampanie oszczerstw. Przytyki. Cyberprzemoc. Rozproszone próby odmowy usługi.  Awarie internetowe.  Anonimowi donosiciele.  Wojny na blogach.  Trolle.  Proces przez sekcję komentarzy. Jest dla mnie jasne, że internetowy cykl medialny nie jest procesem rozwoju prawdy, ale rodzajem kulturowego katharsis. Blogi, jak zrozumiałem od Wilde’a i Cromera, służyły ukrytej funkcji wymierzania publicznych kar. Pomyślmy o procesach czarownic w Salem: Nie były to procesy sądowe, lecz ceremonie. W tym świetle wydarzenia sprzed trzystu lat nagle wydają się bardzo realne i aktualne:

Och, oni robili ze sfingowanymi dowodami i szubienicą to, co my robimy ze spekulacjami i sensacją. Nasz [cyrk] jest po prostu bardziej cywilizowanym sposobem na rozerwanie kogoś na strzępy.

Moje doświadczenie z cyfrowym linczem jest wyjątkowe. Otrzymuję gorączkowe telefony od wrażliwych milionerów i miliarderów, którzy chcą, abym im pomógł odeprzeć to z czym się zmagają.  Czasami proszą, abym dyskretnie skierował ten tłum na jednego z ich wrogów. Nie boję się powiedzieć, że robiłem obie te rzeczy. Czuję, że mogę uczciwie spojrzeć w lustro i powiedzieć, że ludzie, których chroniłem, zasłużyli na moje wysiłki – podobnie jak ludzie, których miałem na celowniku. Ale jest to moc, której nie lubię używać, ponieważ kiedy już zacznę, nie przestaję.

Zapytaj blogera, którego ścigaliśmy podczas kampanii filmowej Tuckera.  Reklama, którą opublikowałem, a którą blog MediaElites nazwał później “jednym z najbardziej nikczemnych ataków osobistych”, jakie kiedykolwiek widzieli, brzmiała częściowo: “Fakty Tuckera Maxa #47: Przemoc domowa nie jest śmieszna. Chyba że redaktor Gawkera Richard Blakeley zostanie za nią aresztowany. [Tucker Max Facts #47: Domestic violence is not funny. Unless Gawker editor Richard Blakeley gets arrested for it.]” New York Post dowiedział się kiedyś o mojej kampanii przeciwko wrogowi po tym, jak moje konto e-mail zostało zhakowane. Byli tak zbulwersowani, że opublikowali o tym całostronicowy artykuł w swoim niedzielnym dodatku: “Charney [naprawdę ja] prowadzi dziwaczną cyber bitwę [Charney [really, me] Wages Bizarre Cyber Battle.]”. Ten artykuł, wraz z prasą, którą zdobyłem, by zawstydzić nasz cel, wisi na mojej ścianie jak trofeum myśliwskie.

 

CEREMONIA DEGRADACJI

 

Te akty rytualnego niszczenia znane są antropologom jako “ceremonie degradacji”. Ich celem jest umożliwienie społeczeństwu wyróżnienia i potępienia jednego z jego członków. Obniżenie jego statusu lub wydalenie go z grupy.  Zbiorowe wyładowanie złości na nich poprzez pozbawienie ich godności.  Jest to scenariusz “my kontra ty” o głębokich biologicznych korzeniach.  Pod koniec tego procesu status zhańbionej osoby zostaje utrwalony jako “nie jeden z nas”. Wszystko w niej zostaje zburzone i napisane na nowo.

[Ceremonia Degradacji w XIX wieku na znana w paru krajach jako cashiering polega w swym rytuale na złamaniu długiej białej broni przybocznej, zerwaniu guzików i epoletów, strąceniu czapki z głowy degradowanego (po uprzednim zerwaniu z niej emblematów), odznaczeń i innych następczych karach. Niekiedy (zwłaszcza w warunkach wojennych) publiczna ceremonia degradacji poprzedzała wykonanie wyroku śmierci.]

Ceremonia Degradacji Alfreda Dreyfrusa

Płonąca pasja stojąca za takimi ceremoniami, jak napisał William Hazlitt w swoim klasycznym eseju “O przyjemności nienawidzenia [On the Pleasure  of  Hating]”, “przenosi nas z powrotem do waśni, palących serc, spustoszenia, przerażenia, krzywd i zemsty barbarzyńskiej epoki i ludzi”. Popychasz blogi w kierunku tych niebezpiecznych instynktów. Uwielbiają ekscytację polowaniem i pęd zabijania bez żadnego niebezpieczeństwa. Pisze on, że w ferworze takiej nienawiści “dzika bestia powraca do władzy nad nami”.

Zapytaj kontrowersyjnego założyciela WikiLeaks, Juliana Assange’a, jak to jest być ofiarą. W mniej niż rok przeszedł od intrygującego bohatera internetowego do złowieszczego pariasa, od rewolucjonisty do głupca.

Julian Assange nie stał się nagle okropną, złą i wadliwą osobą z dnia na dzień. Nie zmienił się. Ale zmienił się temperament. Czasy się zmieniły. Kiedy więc na światło dzienne wyszedł zestaw bardzo podejrzanych zarzutów dotyczących nadużyć seksualnych, była to idealna okazja do zaaplikowania odrobiny tej starej, rytualnej destrukcji.

W ciągu zaledwie dwóch tygodni nagłówki Gawkera na temat Assange’a zmieniły się z uroczych – “Co się stało z dziwnymi włosami założyciela WikiLeaks, Juliana Assange’a?” – w zaciekłe – “Czy aktywiści WikiLeaks w końcu zrozumieli, że ich założyciel jest megalomanem?[Are Wikileaks Activists Finally Realizing Their Founder Is a Megalomaniac?]”.  Wkrótce potem uruchomili WikileakiLeaks.org, półpoważną witrynę, która prosiła anonimowych użytkowników o przesyłanie kompromitujących informacji na temat Assange’a i wewnętrznego funkcjonowania organizacji WikiLeaks. Jedyny powód:

“Założyciel WikiLeaks Julian Assange oskarżony, a następnie natychmiast od-oskarżony o gwałt”. (Uwaga: “Nieoskarżony”. Albo nie. Blogi z pewnością tego nie zrobiły).

https://archive.org/details/confidential-angela-how-to-destroy-a-man-now

Zanim portal Gawker zdecydował się pójść negatywną drogą z historią Assange’a, przetestował inny kierunek. Pisząc dzień po pojawieniu się zarzutów: “Czy Julian Assange z Wikileaks jest nerdowskim bogiem seksu? [Is Wikileaks’ Julian Assange a Nerdy Sex God]”. Innymi słowy, to nie zarzuty nagle wyznaczyły punkt bez powrotu; były tylko wygodną przykrywką. Blogi potrzebowały nowego, ekscytującego punktu widzenia na temat kogoś, o kim już dużo pisały.  W procesie Gawkera można zobaczyć to, co wydarzyło się w kulturze popularnej – krótkie rozważenie możliwych narracji przed zdecydowaniem się na jedną z nich:  Nic osobistego, Julianie, ale pasujesz do tego zestawienia.

Nie mam pojęcia, czy Assange jest winny, czy nie. Ale ludzie, którzy zdecydowali się upiec go żywcem, też nie.  Uważam jednak, że było wiele powodów, by ostrożnie podchodzić do tej historii.

Teorie dowodów sądowych. Obraz polskiego sądownictwa…
Film Wojna, której nie widać – John Pilger

Istnieje długa historia instytucji rządowych wykorzystujących skandale do dyskredytowania wrogów, a wiemy, że Julian Assange rozgniewał prawie każdy potężny rząd na świecie (niektórzy urzędnicy rządowi mówili o zamordowaniu go i/lub osądzeniu go za zdradę). Ponieważ sam stałem za jednym lub dwoma tego rodzaju atakami, instynkt podpowiada mi, że ktoś taki jak ja może pracować dla mafii.  W rzeczywistości wiele blogów początkowo podejrzewało to samo.  Nie powstrzymało ich to jednak, gdy ceremonia się rozpoczęła.

Co najważniejsze, prawie wszystkie “dowody”, których blogi używały w interpretacjach charakteru Assange’a, aby przekonać się o jego winie, były dostępne i znane przed ujawnieniem zarzutów. To, co jeszcze kilka tygodni wcześniej określano jako dziwactwa i ujmujące, buntownicze cechy, nagle stało się “przerażające”.  Jego słynna potrzeba zachowania tajemnicy była teraz “nieszczera” i “paranoiczna”.  Jego szlachetna misja przejrzystości nie dotyczyła już wolności, ale jego własnego “ogromnego ego”.

Ponownie, Julian Assange się nie zmienił. Ktoś go po prostu przeramował percepcję. Rola, jaką blogi chciały, by odgrywał, uległa zmianie. Według publikowanych relacji Assange stał się więc inną osobą. Stał się karykaturą samego siebie. W rezultacie jakakolwiek wartość jego pracy była całkowicie nieistotna. To ta sama praca, która rzekomo sprawiła, że warto o nim mówić.

Ryzykując, że zabrzmi to jak ogłoszenie publiczne:  Tobie też może się to przytrafić. Po zbudowaniu Assange’a, blogi zniszczyły go, nie dlatego, że zrobił coś złego (choć bardzo możliwe, że zrobił; jeszcze raz podkreślę, że nie ma to nic wspólnego z jego winą lub niewinnością), ale dlatego, że jego awans sprawił, że poczuli się źli i mali, a teraz mieli amunicję, by działać zgodnie z tymi uczuciami.

Assange dowiedział się, jak to jest, gdy każdy może ujawnić ohydne zarzuty, które media rozpowszechniają przed ich weryfikacją. Osobiście doświadczył tego, co poprzez WikiLeaks pomógł zrobić wielu innym.

 

KOSZTY HISTERII OPARTEJ NA SKANDALU

 

Kilka lat temu uczestniczyłem w głośnym, wartym wiele milionów dolarów procesie sądowym z udziałem Dova Charney’a i Woody’ego Allena. Po niesłusznym oskarżeniu w serii sensacyjnych (a później obalonych) pozwów o molestowanie seksualne, Dov i American Apparel umieścili dwa duże billboardy w Nowym Jorku i Los Angeles z satyrycznym wizerunkiem Woody’ego Allena przebranego za chasydzkiego Żyda ze słowami

Napis “Najwyższy rabin” w języku jidysz. Allen pozwał firmę o 10 milionów dolarów za bezprawne wykorzystanie jego wizerunku.

Najwyższy rabin - Woody Allen

Być może pamiętasz, że o tym słyszałeś. Ale prawdopodobnie nie wiedziałeś, że billboardy – które działały tylko przez kilka tygodni – miały być oświadczeniem przeciwko rodzajowi histerycznej destrukcji napędzanej przez media, o której tutaj mówimy. Miały one nawiązywać do publicznego ukrzyżowania, jakiego Allen doświadczył podczas osobistego skandalu wiele lat wcześniej. Jak na ironię, było to całkowicie spowodowane tym, że blogi i gazety były zbyt skupione na dramacie znanego celebryty, aby omówić zamierzone przesłanie.

W odpowiedzi pomogłem Dovowi napisać długie oświadczenie, które ostatecznie zostało przekształcone w artykuł redakcyjny w The Guardian. Częściowo brzmiało ono następująco:

„Moim zamiarem było wezwanie ludzi do swyjrzenia poza skandal inspirowany mediami i pozwami sądowymi oraz do rozważenia ludzi pod kątem ich prawdziwej wartości i wkładu w społeczeństwo. Czuję, że komentarze byłego przyjaciela Woody’ego Allena, profesora Harvardu i słynnego prawnika zajmującego się prawami obywatelskimi, Allana Dershowitza, odnoszą się do tego konkretnego zjawiska: “Cóż, pamiętajmy, że mieliśmy prezydentów… od Jeffersona, przez Roosevelta, Kennedy’ego, po Clintona, którzy byli świetnymi prezydentami….. Myślę, że ryzykujemy utratę jednych z najlepszych ludzi, którzy mogą ubiegać się o urząd publiczny, przez nasze obsesyjne skupienie się na życiu prywatnym osób publicznych“. Zgadzam się, że coraz bardziej obsesyjna kontrola życia osobistego ludzi i ich postrzeganych społecznych nieprawidłowości tragicznie przyćmiła wspaniałą pracę zbyt wielu artystów, naukowców, animatorów, przedsiębiorców, sportowców i polityków, w tym Woody’ego Allena.” – Statement from Dov Charney, founder and CEO of American Apparel

Dziś blogi są naszymi reprezentantami w tych ceremoniach degradacji. Rzucają oskarżenia w imieniu “oburzonej opinii publicznej”. Jak śmiesz stawiać się przed nami jako człowiek, a nie karykatura, zdają się mówić.  Jeśli nie czujesz wstydu, to my sprawimy, że poczujesz wstyd.  Widzowie rozkoszują się zniszczeniem i bólem.  Blogi skupiają się na celach z jakiegokolwiek błahego powodu, co ma sens, ponieważ często odgrywały one rolę w tworzeniu sławy ofiary, zwykle pod równie błahymi pretekstami.

Kiedyś trzeba było być bohaterem narodowym, zanim media i opinia publiczna zwróciły się przeciwko tobie. Trzeba było być prezydentem, milionerem lub artystą. Teraz niszczymy ludzi tak samo, jak zaczęliśmy ich budować. Robimy to z naszymi sławami. Naszym wiralowym gwiazdom wideo. Naszym ulubionym nowym firmom.  Nawet przypadkowym obywatelom, którzy pojawiają się w wiadomościach, ponieważ zrobili coś interesującego, niezwykłego lub głupiego.  Najpierw ich celebrujemy, potem zaczynamy naśmiewać się z nich, a na końcu bezlitośnie ich dziesiątkujemy. Nic dziwnego, że do sfery publicznej trafiają tylko kretyni i narcyzi.

Dobrze jest być częścią czegoś – niszczyć i piętnować. Nie dziwi mnie, że media chciałyby przyjąć tę rolę. Zastanówmy się, jak dzisiejsze pokolenie reporterów czuje się w nieustannej, zainscenizowanej i sztucznej pogoni za wiadomościami online. Uczęszczali do drogiej szkoły wyższej i mieszkają w Nowym Jorku, San Francisco lub Waszyngtonie. Cudowna praca dziennikarska za 200.000 dolarów rocznie nie jest dla nich mitem; była to okazja, którą przed nimi rzucono – podobnie jak pierwsze pokolenie reporterów, które wymarło.

Ich życie w niczym nie przypomina tego mitu. Blogerzy muszą pisać, filmować i publikować niezmierzoną ilość materiałów dziennie, a tylko przy odrobinie szczęścia każda z nich zostanie nagrodzona premią lub ubezpieczeniem zdrowotnym. Jednak ludzie, których opisują, są często bogaci i odnoszą sukcesy lub gorzej, jak idiotyczne i pozbawione talentu gwiazdy reality show. To wystarczy, by każdy był zgorzkniały i zły.

I rzeczywiście tak jest. Szlifują “wściekłość kreatywnej podklasy”, jak nazwał to magazyn New York.

Filozof Alain de Botton zauważył kiedyś, że greckie tragedie, choć były popularną rozrywką w swoich czasach, miały swój cel. Pomimo tego, że były plotkarskie, czasem obelżywe, a często brutalne, uczyły widzów myślenia o tym, jak łatwo może ich spotkać niefortunna sytuacja i bycia pokornym wobec wad innej osoby. Z tragedii można było wyciągnąć wnioski. Ale wiadomości dwudziestego pierwszego wieku, pisze, “ze swoim leksykonem zboczeńców i dziwaków, porażek i przegranych, leżą na jednym końcu spektrum”, a “tragedia leży na drugim”.

Nie ma nic, czego można by się nauczyć z tragicznych wzlotów i upadków osób publicznych, które widzimy na blogach. Nie taka jest ich funkcja.  Ich degradacja to zwykły spektakl, który blogi wykorzystują do sublimowania ogólnego niepokoju swoich czytelników. Abyśmy poczuli się lepiej, krzywdząc innych. Aby podkreślić, że ludzie, o których czytamy, są dziwakami, podczas gdy my jesteśmy normalni. A jeśli nic z tego nie wynosimy i nikt niczego się z tego nie uczy, to nie rozumiem, jak można nazywać blogi czymś innym niż cyfrowym krwawym sportem.

Zobacz na: Sue Ellen Browder: magazyn Cosmopolitan publikował feministyczne kłamstwa
Jak feministyczne blogi zwiększają oglądalność, wykorzystując najgorsze skłonności kobiet – Emily Gould

 

 

 

“W przeciwieństwie do socjalizacji, resocjalizacja polega na pozbyciu się starych wzorców zachowań i zaakceptowaniu nowych w ramach zmiany życia.  Resocjalizacja przebiega najlepiej w warunkach instytucji.  W takim otoczeniu pojedynczy autorytet wewnątrz instytucji decyduje o tym, jakie działania będą prowadzone przez poszczególne osoby w ciągu dnia i kiedy.  Osoby przebywające w takich placówkach mają wyznaczony niemal każdy ruch.  Jeśli nie zastosują się do tych poleceń, poniosą konsekwencje.  Są to niektóre z czynników, które sprawiają, że dane miejsce jest instytucją totalną.  Innym czynnikiem jest powiązanie każdego aspektu życia w instytucji z celami organizacji.  Przykłady instytucji totalnych obejmują instytucje psychiatryczne, wojsko, klasztory i więzienia.  W zakładzie karnym więźniowie są zmuszeni ubierać się bardzo podobnie, wykonywać te same czynności co inni więźniowie i dzielić przestrzeń życiową z innymi.  Są pozbawieni swojej tożsamości i zmuszeni do dostosowania się do sposobu, w jaki wszyscy inni zachowują się i wyglądają, ponieważ nie mają innego wyboru.  Izolacja jest stosowana wobec niektórych osób.

Ceremonia degradacji w więzieniu

W zakładzie penitencjarnym ceremonia degradacji rozpoczyna resocjalizację więźniów.  Są oni pozbawiani wszystkich swoich rzeczy osobistych, w tym telefonów, ubrań, biżuterii itp.  Następnie są zmuszani do noszenia ubrań podobnych do wszystkich innych.  Podczas tej ceremonii mogą zacząć tracić poczucie własnej wartości.  Od tego momentu mają zaplanowane codzienne czynności i rutyny, które pozwalają na niewiele czasu dla siebie.  Wszystko, co robią, opiera się na celach całej instytucji.

Po ceremonii degeneracji więźniowie uczą się odrzucać swoje odstępstwa od prawa i przyjmować nowe zachowania i role społeczne w zakładzie.  Mogą mieć codzienną pracę do wykonania i są zmuszani do modelowania sposobów, w jakie oczekuje się od nich działania w miejscu pracy, w celu resocjalizacji ich do społeczeństwa klasy robotniczej wewnątrz instytucji. Czynniki socjalizacji, które mogą wpływać na nich w tym czasie, obejmują zachętę rodziny, wzorce do naśladowania w mediach i rządowe programy doradcze w więzieniach.  Istnieją również programy edukacyjne w więzieniach, które pomagają im rozwijać ważne umiejętności.

Na przykład w powyższym filmie osadzeni pracują z psami ze schroniska, starając się pomóc w szkoleniu ich, aby były bardziej przyjemne dla rodzin, które następnie je adoptują.  Opieka nad tymi zwierzętami pomaga również zmniejszyć napięcie wśród osadzonych.” – RESOCIALIZATION