Sekta, do której należy wielu, choć nie zdają sobie z tego sprawy

Dialektyczne szaleństwo - Sekta, do której należy wielu, choć nie zdają sobie z tego sprawy

Kobieca Mistyka – Rollo Tomassi

Człowiek za zasłoną to kapłan. Zasłona ukrywa fakt, że to, co widzisz, to religia. A wszyscy wychodzą z przekonaniem, że to nauka. Nie, to nieprawda. Kiedy odsłonisz zasłonę, zostaje tylko religia. A ta zasłona nazywa się dialektyką. Dialektyka to sposób ukrywania faktu, że masz do czynienia z religią, a także mechanizm, który ma cię przekonać do wiary w nią.

Teraz marksiści będą krzyczeć, że TIK nie rozumie, bo Karl Marx napisał w swoim gównianym Kapitale, że to nie religia. Nie wierzą w bogów i są całkowicie materialistyczni. Ale to jest religia. I nie obchodzi mnie, co mówi zasłona. To religia, i zamierzam to udowodnić. Ale nie chodzi tylko o Marksa — to także Moseley, Mussolini i Hitler.

Wszyscy wierzą w tę religię i wszyscy używają dialektyki, by ukryć fakt, że to religia. Dialektyka tłumaczy, dlaczego, gdy czytasz ich książki, często brzmią bardzo dziwnie. Kiedy czytasz Kapitał Marksa albo Moją Walkę Hitlera, zastanawiasz się: dlaczego on to tak napisał? Czemu nie używa zwykłego języka? I to właśnie dialektyka to tłumaczy. Każdy, kto wierzy w dialektykę, pisze bardzo nieprzystępnie, a powodem jest to, że ich celem nie jest wyjaśnianie, tylko zaciemnianie przekazu. Oni są jak zasłona, która sama zasłania kapłana.

Żeby to wyjaśnić, muszę przypomnieć, czym właściwie jest ta religia. James Lindsay po raz kolejny świetnie to wyjaśnił w serii wykładów na YouTube. Poniżej zamieszczę linki do tych wykładów. To zdecydowanie najlepsze wyjaśnienia, jakie widziałem na ten temat, więc zachęcam was, żebyście obejrzeli je po tym materiale, żeby uzyskać inną perspektywę na ten temat. Zacznijmy więc od podstaw.

Negacja Rzeczywistości – James Linsday | Sekretne Religie Zachodu, cz. 1 z 3
Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay | Sekretne Religie Zachodu, cz. 2 z 3

Wyznawcy tej religii wierzą, że istnieje prawdziwy bóg, który nie jest materialny, nie jest fizyczny, jest czysto duchowy. To absolutna idea, duch albo jakkolwiek by go nie nazwać. Wierzą też, że w niebiosach nastąpił rozłam i z tego rozłamu powstały odłamki prawdziwego boga rozproszone w eterze. Demiurg, diabeł tworzy następnie materialną rzeczywistość, świat, w którym żyjemy, jako więzienie dla odłamków prawdziwego boga.

Jeśli pomyślisz o filmie Matrix, wszyscy tkwimy w tym iluzorycznym świecie, który nie jest prawdziwy, tylko nam się wydaje, że taki jest. A agent Smith, demiurg, próbuje powstrzymać nas przed odkryciem, kim naprawdę jesteśmy. Jesteśmy Bogiem. Nie wiemy o tym, ale jeśli to sobie uświadomimy to zobaczymy kod Matrixa i zwyciężymy. Ale to oznacza materialny świat, a każdy z nas w nim, jest odłamkiem idei, Boga. A celem Boga, naszym celem jest ponownie zjednoczyć się w jedność i uświadomić sobie, że jesteśmy Bogiem. W efekcie Bóg próbuje sobie przypomnieć, że jest Bogiem. Jak więc możemy sobie przypomnieć, że jesteśmy Bogiem? Otóż, robimy to poprzez zrozumienie, wiedzę, boską gnozę, że Bóg jest niematerialny. Jest więc czystą ideą. Ideą. Potrzebujemy więc wiedzy, boskiej gnozy, dotyczącej tej idei. Dlatego ta religia nazywa się gnostycyzmem, albo może hermetyzmem, który jest podobny.

Gdy uświadomimy sobie, że jesteśmy Bogiem, to właśnie jest gnoza, a nasze dążenie do wiedzy będzie prowadzić nas do tej idei. Naszym celem jest zdobycie poznania Boga, czyli gnozy.

Jak zdobywamy to poznanie Boga? Poprzez dialektykę. Dialektyka przedstawia się jako logika, jako nauka, choć nie jest ani jednym, ani drugim; to alchemia, to magia, to absurd, ale niektórzy w to wierzą, bo traktują to jak religijną wiarę.

Gdy marksista twierdzi, że nie jest religijny albo nie wierzy w mistycyzm, to dlaczego wierzy w dialektykę? Dialektyka to mistycyzm, dialektyka to religia. Celem dialektyki jest przede wszystkim ukryć, że to religia oraz stworzyć raj na ziemi, byś mógł stać się Bogiem. To dosłownie jest cel dialektyki.Sam fakt, że marksiści wierzą w dialektykę, jest dowodem na to, że to jest religia.

Środek przekazu jest przekazem | Medium jest przekazem – Marshall McLuhan
Medium [prezentowane zachowanie] jest przekazem [wiadomością]

Marks mógł temu zaprzeczać i twierdzić inaczej, ale jego czyny mówią więcej niż słowa. Zwolennicy dialektyki wierzą, że zjednoczenie Boga nastąpi na końcu historii. Bo gdy Bóg zostanie stworzony, gdy wszyscy staną się Bogiem na nowo, wtedy nie ma potrzeby zajmować się historią.

Ale czym właściwie jest historia? Historia to badanie ludzkiego bytu, poprzez zapisy z przeszłości. To nie jest badanie samej przeszłości, lecz badanie zapisów przeszłości, co nie jest tym samym. Ale nawet gdyby chodziło o badanie przeszłości, to z pewnością nie jest to badanie przyszłości. Wiem, że nie powinienem tego mówić, ale historia to nie przyszłość. I nie da się ogłosić końca historii, ani nie można wykorzystać historii do przewidywania przyszłości. A jednak właśnie to robią dialektycy.

To sekta końca historii. Sekta dnia ostatecznego. Kilka terminów technicznych:

apokaliptycyzm, religijne przekonanie, że koniec świata jest bliski, a słowo ’eschaton’ to termin techniczny oznaczający koniec świata lub czasy ostateczne.

Eric Voegelin słynnie ostrzegał wszystkich, by nie przyspieszać eschatonu, czyli nie próbować przyspieszać końca świata, a właśnie do tego dążą dialektycy.

Weźmy marksizm jako przykład. Stalin w swojej książce ’O materializmie dialektycznym i historycznym’, wyjaśnia, że celem partii proletariackiej jest podjęcie działań mających na celu zniszczenie sił reakcyjnych, przejęcie środków produkcji i tym samym przyspieszenie biegu historii.

Pozostali mają podobne poglądy, do których wrócimy za chwilę. Celem procesu dialektycznego jest więc doprowadzenie do końca historii i zjednoczenie w boskiej jedności. Dlatego gdy Marks lub ktokolwiek inny twierdzi, że to nie jest religia, opowiadają bzdury. Tak naprawdę próbują przyspieszyć nadejście eschatonu. Próbują doprowadzić do końca historii. Czy to nie brzmi jak religia?

Twierdzą, że dążą do utopii, ale jednocześnie zaprzeczają, że to utopia. Mówią, że państwo zaniknie, choć jednocześnie domagają się większej roli państwa. Marks utrzymywał, że to nie jest ideologia, choć to oczywista ideologia. To wszystko czysta niedorzeczność. Nie patrz na to, co mówią, tylko na to, co robią. To po prostu sekta apokaliptyczna.

Ideologia, Strategia, Sztuka Operacyjna i Taktyka – Józef Kossecki

A więc z zamiarem doprowadzenia do końca historii, zjednoczenia się w boskości, oni uznali, że najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu jest przyspieszenie rozwoju społeczeństwa.

Teraz powiedziałbym: dobrze, jeśli zależy ci na rozwoju społeczeństwa, musimy więc pozbyć się kajdan niewolnictwa, kajdan feudalizmu, kajdan podatków, regulacji i inflacji – wszystko to hamuje rozwój społeczeństwa. Jeśli nie będziemy zniewoleni, wtedy funkcjonowalibyśmy znacznie lepiej, a postęp byłby możliwy. Ale nie o to im chodzi, mówiąc o rozwoju społeczeństwa. Pamiętaj, ich celem jest doprowadzenie do końca historii.

A co to oznacza? Koniec ludzkości. To kult zagłady, a to, co oni próbują zrobić, to zniszczyć ludzkość. Komunizm w Kambodży nie poniósł porażki. On odniósł sukces. Liczba ofiar to pokazuje. Chcą przyspieszyć proces końca historii. Dlatego wprowadzają policję państwową, gułagi, masowy głód. To wszystko jest częścią procesu, a nie pomyłką. Właśnie tu nie zgadzam się z Jamesem Lindsayem, który twierdził, że to były pomyłki. Ale czytając kogoś takiego jak Stalin, ich zamiary stają się jasne.

„…pięć głównych typów stosunków produkcji znanych z historii. Pierwotno-wspólnotowe, niewolniczy, feudalny, kapitalistyczny i socjalistyczny.” –  Józef Stalin

Tak więc wszyscy beztrosko żyliśmy wolni w Ogrodzie Edenu podczas pierwotnego komunizmu. Potem nastąpił Upadek i wszyscy staliśmy się niewolnikami. Ale zaczęliśmy się wyzwalać, przechodząc od niewolnictwa do feudalizmu, a z feudalizmu do kapitalizmu. Przynajmniej do pewnego momentu udawało nam się się wyzwalać. Ale jaki jest cel komunistów? Sprowadzić nas z powrotem do komunizmu. Cofnąć nas do Ogrodu Edenu.

Jak zamierzają to zrobić? Cóż, logicznie rzecz biorąc, jeśli wyzwalaliśmy się, idąc naprzód przez historię, to żeby się cofać przez historię, musielibyśmy zrobić odwrotnie. Musielibyśmy zostać zniewoleni. Najpierw więc wprowadzą totalitarne państwo socjalistyczne. Potem nastąpi 'Porwanie’. A państwo zacznie zanikać na końcu historii. Ale oczywiście ludzkość zaniknie razem z nim.

Ci, którzy przetrwają, kapłani tego kultu, powrócą do pierwotnego komunizmu. Oni znajdą się z powrotem w Ogrodzie Edenu i znów będą blisko Boga.

To wszystko bzdury. Celem nie jest zapewnienie wszystkim raju, chodzi o przywrócenie raju wyłącznie kapłanom, bo wiedzą, że miejsca jest ograniczona ilość, w Ogrodzie Eden jest ograniczona ilość miejsca i zasobów. Dlatego śmierć, głód i obozy to elementy procesu przyspieszania upadku społeczeństwa.

„Ogólnie rzecz biorąc, azjatycki, starożytny, feudalny i nowoczesny burżuazyjny sposób produkcji można uznać za epoki wyznaczające postęp w gospodarczym rozwoju społeczeństwa. Burżuazyjny sposób produkcji to ostatnia antagonistyczna forma społecznego procesu produkcji… Jednak siły wytwórcze rozwijające się w społeczeństwie burżuazyjnym tworzą również materialne warunki do rozwiązania tej sprzeczności. W związku z tym przed-historia społeczeństwa ludzkiego kończy się na tej formacji społecznej.” – Karol Marks

Przetłumaczmy to z języka marksowskiego na ludzki, bo on nie mówi zwyczajnie. On uważa, że historia jeszcze się nie zaczęła. Przed-historia społeczeństwa ludzkiego to obecna epoka, w której żyjemy, bo nie stworzyliśmy jeszcze prawdziwego społeczeństwa socjalistycznego. Nie dotarliśmy do Boga, więc historia nawet się nie zaczęła. To całkowity absurd. Historia to badanie zapisów przeszłości, nie ma nic wspólnego z zakładaniem jakiegoś mistycznego stowarzyszenia. Wyobraź sobie, jak bardzo trzeba być oderwanym od rzeczywistości, żeby coś takiego wymyślić, taki absurd.

Skoro już rozumiemy ich cele, musimy zdać sobie sprawę, że kapłani nie zrobią tego sami. Muszą namówić ludzi do przyłączenia się do tych sekt zanim nas wszystkich zniszczą.

Jak to robią? Zwodzą ludzi. Teraz muszę to wyjaśnić. Dawniej byłem socjalistą, ale nie marksistą. Miałem dobre wyczucie historii i rozumiałem, że Kambodża, Chiny i Związek Radziecki były złe, wiedziałem też, że komunizm poniósł klęskę. Czytałem George’a Orwella, który nadal jest moim ulubionym pisarzem, ale zostałem zwiedziony, wierząc, że robotnicy potrzebują zewnętrznej pomocy, żeby ocalić się przed kapitalizmem, a ta pomoc miałaby pochodzić od państwa. Byłem więc umiarkowanym socjalistą z powodów praktycznych i nigdy nie przyjąłem marksistowskiej ideologii.

Nigdy nie zostałem dialektykiem. Nie należałem do sekty. Dlatego nie potrafię wyjaśnić, dlaczego ktoś mógłby się na to nabrać. Jestem przekonany, że są ku temu jakieś powody i mam nadzieję, że pojawi się były dialektyk w komentarzach, który wyjaśni nam, jak się w to wciągnął i jak to jest patrzeć na świat z perspektywy dialektyka. Ale nie potrafię wyjaśnić tej sztuczki. Mogę jedynie wyjaśnić wam dialektyczne zamieszanie i spróbować zgadnąć dlaczego ktoś się na to nabiera. Więc właśnie tym się teraz zajmę.

Gdy ludzie napotykają problem, mają dwa możliwe podejścia. Możemy albo opracować jakąś teorię i uparcie się jej trzymać, zamknąć się na inne możliwości i bez względu na to, ile razy ponosimy porażkę, wciąż robimy to samo w nadziei, że osiągniemy inny rezultat. Takie postępowanie nazywamy szaleństwem. Albo można podejść do sprawy otwarcie. Spróbowaliśmy czegoś, nie wyszło, więc zmieniamy teorię i próbujemy ponownie. Takie podejście nazywamy zdrowym rozsądkiem.

Dialektycy wybierają drogę szaleństwa i bez względu na to, ile razy ich doktryna okazuje się błędna, nie zmieniają jej i dalej uparcie próbują uderzając w ceglaną ścianę z nadzieją, że to doprowadzi do utopii.

O żywotnej potrzebie wolności słowa – prof. Jordan Peterson
Celem myślenia jest pozwolenie na to, by twoje myśli umarły zamiast ciebie – Jordan Peterson
Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki

Gdy zwykli ludzie mają jakiś pomysł, nazwijmy go tezą, konfrontują go z innym pomysłem, nazwijmy go antytezą. Może być wiele argumentów, wiele tez i antytez, ale ostatecznie, po debacie i eksperymentach, jedna zostaje uznana za zwycięską.

Teza i Antyteza

Na przykład: 2 plus 2 równa się 4, albo 2 plus 2 równa się 5. Toczy się dyskusja i okazuje się że istnieje poprawna i błędna odpowiedź. 2 plus 2 to 4, a nie 5. Debata się kończy, istnieje właściwa odpowiedź, a ten proces pozwala nam dotrzeć do obiektywnej prawdy, niezależnie od tego czym ona jest.

Teza - Antyteza - Negacja - Synteza

„Nie, przekonanie, że 2 + 2 = 4, to wytwór kultury zachodniej. Przez imperializm i kolonizację uznaliśmy to za jedyny sposób poznawania świata.”

Dialektycy nie wierzą w ten proces. Uważają, że gdy pojawia się teza i antyteza, rozwiązaniem jest zanegowanie obu. Odrzucają zarówno tezę jak i antytezę, a przyjmują syntezę obu idei. 2 plus 2 nie jest ani 4, ani 5, to 4 i 5, więc 2 plus 2 równa się 9. Albo właściwie tyle, ile zdecydują partyjni kapłani. Może być jednocześnie cztery i pięć, albo się zmieniać — to bez znaczenia.

Liczy się to, że prawda jest poznawana subiektywnie. Nie jest rzeczywista, to po prostu to, co sobie wyobrażamy, że tak jest. Ten proces negacji, ten proces zmagań albo walki — marksiści również używają tego określenia, nawiasem mówiąc, jako naturalnego porządku rzeczy według dialektyki.

Hegel określał to jako 'Aufheben’ — niszczenie czegoś przy zachowaniu jego istoty, by móc wynieść to na wyższy poziom. Marks użył tego samego pojęcia w Manifeście Komunistycznym.

„Zniesienie, [Aufheben] rodziny. Nawet najbardziej radykalni reagują gwałtownie na tę niesławną propozycję Komunistów.” – Karol Marks

W obliczu sprzeczności przeciętny człowiek powiedziałby, że to problem, albo że ewidentnie coś się nie zgadza i trzeba to przemyśleć. Dialektycy przyjmują sprzeczność. W rzeczywistości twierdzą, że sprzeczności są dobre. Uważają, że są żyznym gruntem dla postępu. Odrzucają przekonanie, że powinniśmy ustalić który argument jest słuszny, a który błędny i po prostu je połączyć, żeby znaleźć Wyższą Prawdę. W końcu próbujemy stać się Bogiem, prawda?

To, co do tej pory opisałem, bardziej przypomina poglądy Immanuela Kanta. Ale Hegel poszedł o krok dalej. Twierdził, że świat nie jest tym, co postrzegają nasze umysły, ale że świat materialny jest naszym umysłem. Powodem tego jest, że jeśli wszyscy jesteśmy dziećmi prawdziwego Boga, a Bóg jest absolutną ideą, to świat został stworzony z umysłu Boga. Z naszego umysłu. To właśnie uzasadnia syntezę.

Pokonujemy sprzeczności i to jest w porządku, bo nasz umysł jest rzeczywistością. Najwyraźniej ci ludzie potrafią jednocześnie utrzymywać sprzeczności w swoich głowach, co jest dla mnie naprawdę dziwne. To dosłownie szaleństwo.

„Ruch dialektyczny polega na współistnieniu dwóch sprzecznych stron, ich konflikcie oraz połączeniu w nową kategorię.” – Karol Marks

„Dawniej mieliśmy zwyczaj mówić, że coś jest dobre albo złe. Dziś musimy inaczej postawić pytanie. Co powiedziałby Führer na ten temat?” – Hans Frank

„Mówię wam, jeśli Führer tak postanowi, to dwa razy dwa równa się pięć.” – Hermann Goring

Tak, gdy myślisz dialektycznie, nie da się już odróżnić dobra od zła. Tracisz swoją zdolność logicznego myślenia, bo wszystko zamienia się w sprzeczny chaos. Pozostaje ci tylko wyższa synteza, czyli przywódca. Niezależnie, czy to Stalin, Lenin, Mao, Hitler, Mussolini, Pol Pot, Mosley to bez znaczenia. Twój przywódca, twój Führer, jest jedynym, który wie, bo dialektyka odebrała ci zdolność samodzielnego myślenia.

Wracając do Hegla: jeśli świat powstaje z naszych umysłów, to logiczne jest, że umysł jest także częścią świata. A więc zarówno umysł, jak i świat są materialne. I wtedy pojawiają się marksiści, którzy udają, że nie są religią i dlatego twierdzą, że reprezentują materializm dialektyczny. Utrzymują, że świat istnieje przed umysłem. Ale to niczego nie zmienia. Bo według nich świat jest materialny. Jednak umysł tworzy świat materialny. A sam umysł też jest materialny, więc to błędne koło. Nazywają się materialistami, bo wierzą, że umysł jest czymś materialnym. Nie ma znaczenia, od czego zaczną, bo i tak dochodzą do tego samego wniosku. Nie zajmują się rzeczami materialnymi, tylko fantazjami. Zanegowali to, co rzeczywiste i przyjęli za prawdę wszystko, co podpowie im wyobraźnia.

„W ten sposób socjalizm z marzenia o lepszej przyszłości dla ludzkości staje się nauką.” – Józef Stalin

Wiem, że marksiści będą krzyczeć, że Marks twierdził, iż nie o to mu chodziło. On twierdził, że odczarował dialektykę Hegla. Ale nie liczy się to, co mówił Marks, liczy się to, co zrobił. Nie pozbył się kapłana, tylko zasłonił go kotarą, żeby nie było go widać. I to dosłownie jest w nazwie.

Dialektyczny materializm. Dialektyka, umysł i materializm. Rzeczywistość. Umysł, rzeczywistość. Rzeczywistość umysłu.

To dosłownie jest w nazwie. Jednak powód, dla którego marksiści nie widzą w tym mistycyzmu, to ich przekonanie, że metoda dialektyczna prowadzi od abstrakcji do konkretu. Powodem jest to, że przechodzą od duchowego wymiaru do świata materialnego, który został stworzony przez umysł. Przechodzą więc od fantazji do rzeczywistości, od idei do codzienności.

Jednak potwierdzając, że przechodzą od abstrakcji do konkretu, przyznają, że zaczęli w sferze duchowej i przeszli z niej do sfery cielesnej. Zatem zamiast być pozbawionymi mistycyzmu, sprowadzili Boga na ziemię. To wciąż religia, bo duchowość jest jej istotą.

[Heglowski historyzm to filozofia historyczna, która postrzega historię jako proces rozwoju rozumu i wolności, realizujący się za pomocą dialektyki tezy, antytezy i syntezy. Historia ludzkości to według Hegla historia urzeczywistniania się idei wolności, a państwo jest kulminacyjnym momentem rozwoju ducha obiektywnego, który dąży do samowiedzy i samostanowienia.]

Marks przejął heglowski historyzm i zrobił to samo, tym razem wykorzystując ekonomię jako podstawę do badania społeczeństwa. Ale poszedł dalej. Powodem, dla którego badali społeczeństwo, było odkrycie praw pozwalających przewidywać przyszłość.

Marks twierdził, że ostatecznie doprowadzi to do komunizmu. Ale mógł tak twierdzić tylko dlatego, że rzekomo badał dialektyczne procesy społeczne, co dawało mu szczególną gnostyczną moc przewidywania dalszego biegu wydarzeń.

Teraz pomylił się, bo wszystko oparł na dziś już obalonej teorii wartości pracy. Ale to nie ma znaczenia, bo miliony gnostyków wciąż wierzą w to kłamstwo. I właśnie to, moim zdaniem, powinno być sygnałem ostrzegawczym dla wszystkich dialektyków, marksistów i ich zwolenników, którzy tego słuchają. Jeśli nie potrafisz przewidzieć, co jutro zjem na śniadanie, to nie możesz przewidzieć przyszłości ludzkości. Nikt nie potrafi przewidzieć przyszłości. A fakt, że tak myślisz, że potrafisz, świadczy o tym, że wpadłeś w sidła sekty. Więc czas, by wziąć czerwoną pigułkę. Czas się obudzić i wyrwać z Matrixa.

„Żyjemy w społeczeństwie nieustannych i niekończących się zmian. Zmian, których nigdy nie da się dokładnie przewidzieć z wyprzedzeniem.” – Murray Rothbard

Ale jak oni sądzą, że potrafią przewidzieć przyszłość? Otóż twierdzą, że mamy tezę, antytezę i syntezę, a synteza jest wyższa od pozostałych dwóch. Synteza staje się nową tezą, pojawia się kolejna antyteza, do tej nowej tezy i znów powstaje kolejna synteza. I tak nieustannie wznosimy się coraz wyżej i wyżej, ku Bogu. Stąd słowo progresywizm, które jest postępem w stronę Boga. Teraz to postęp w kierunku Looneyville w Zachodniej Wirginii, czyli wypizdowia. Więc trudno to w ogóle nazwać postępem.

Teza - Antyteza - Negacja - Synteza bez końca

Mamy tu jedną syntezę po drugiej, czyli błędna odpowiedź za błędną odpowiedzią, nakładające się na siebie w ogromnej piramidzie głupoty, czyli państwa. A zostaje nam jedna wielka, śmierdząca kupa gnoju. Mimo to nazywają to postępem. Niestety, to absurd.

Trzeba w polityce kłamać, po prostu kłamać – Marek Belka

Dzisiaj mam wrażenie, że trzeba w polityce – i to jest strasznie gorzkie, co mówię – kłamać, po prostu kłamać. I nie to, że kłamstwo ma krótkie nogi, tylko ma szybkie nogi. Innymi słowy trzeba jedno kłamstwo szybko przykryć drugim kłamstwem tak, żeby o pierwszym ludzie zapomnieli.

Jednak ten absurd pozwala im mówić: dobrze, później wydarzy się to, potem tamto, i tak dalej. To nic innego jak robienie w huja umysłu. To rażąco oczywisty błąd logiczny. To sztuczka, pułapka, pic na wodę, iluzja. Są uwięzieni w kręgu czarodzieja.

„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan

Uroboros - wąż zjadający własny ogon

Gnostyczny wąż zjadający własny ogon. Gdy już wejdziesz do tego kręgu, trudno się z niego wydostać.

Wracając jednak do teorii, są dwa pojęcia, które musimy omówić. Jedno to materializm dialektyczny, a drugie to materializm historyczny.

Materializm dialektyczny to moment, gdy ludzie wprowadzają nowe idee społeczne, które przekształcają się w idee polityczne. Więc tworzymy społeczeństwa, a te z kolei tworzą państwo. Celem marksistów jest przyspieszenie tego procesu, by doprowadzić do rewolucji, która prowadzi nas do kolejnego etapu w łańcuchu postępu, aż do końca historii. Znów, próbują doprowadzić do eschatonu.

Marksistowski materializm historyczny głosi, że główną siłą decydującą, która zmienia społeczeństwo, są środki produkcji, które zawsze mają charakter społeczny, choć w rzeczywistości tak nie jest, stąd potrzeba ich przejęcia.

„Ludzie prowadzą walkę z naturą i wykorzystują ją do wytwarzania dóbr materialnych nie w oderwaniu od siebie, nie jako pojedyncze jednostki, lecz wspólnie, w grupach, w społeczeństwach. Produkcja zatem zawsze i w każdych warunkach jest produkcją społeczną.” – Józef Stalin

Najwyraźniej samozatrudnieni i jednoosobowe firmy nie istnieją. I tak, ta teoria ma swoje wady. Tak czy inaczej, materialiści historyczni wierzą też, że to ekonomia napędza społeczeństwo i że gdybyśmy zrozumieli ekonomię, moglibyśmy pojąć prawa historii, choć takie prawa nie istnieją. A po ich zbadaniu możemy próbować przewidywać przyszłość. To po prostu inny sposób mówienia, że praktykują boskie objawienie, czyli gnostycyzm.

W tej teorii jest mnóstwo innych wad, ale nie ma potrzeby omawiać ich wszystkich teraz. Możesz analizować to bez końca, a zwolennicy dialektyki i tak zaczną wyzywać cię od najgorszych, więc to bezsensowny wysiłek. Ważne jest, że marksiści, faszyści, i narodowi socjaliści wszyscy wierzyli w dialektykę. Stąd wywodzi się hitlerowska idea walki jako podstawy.  Walka to właśnie dialektyka, czyli negacja tezy i antytezy.

Mein Kampf - brakujący fragment w tłumaczeniu z 1992 wydawnictwa Werset

Szukałem dwóch zdań w książce malarza z Austrii, które usłyszałem na wykładzie prowadzonym przez Amerykanina Jamesa Lindsay’a. I chciałem je znaleźć w polskim tłumaczeniu. Mam wydanie z 1992 wydawnictwa Werset i wychodzi mi na to, że brakuje dwóch akapitów. Moje tłumaczenie brakującego fragmentu: „Roczny pobyt w Wiedniu okazał się wystarczająco długi, aby przekonać mnie, że żaden pracownik nie jest tak zakorzeniony w swoich z góry przyjętych poglądach, że nie wyrzeknie się ich w obliczu lepszych i jaśniejszych argumentów i wyjaśnień. Stopniowo stałem się ekspertem w dziedzinie doktryn marksistowskich i wykorzystywałem tę wiedzę jako narzędzie do utwierdzania się w moich własnych przekonaniach. Odniosłem sukces w prawie każdym przypadku. Wielkie masy można uratować, ale trzeba na to poświęcić wiele czasu i dużo ludzkiej cierpliwości. Ale Żyda nigdy nie można uratować od jego utrwalonych poglądów. Łatwo było więc spróbować pokazać im absurdalność ich nauczania. W moim małym kręgu rozmawiałem z nimi, aż rozbolało mnie gardło i zachrypiał mi głos. Wierzyłem, że w końcu uda mi się przekonać ich o niebezpieczeństwie tkwiącym w marksistowskich szaleństwach. Ale osiągnąłem tylko przeciwny rezultat. Wydawało mi się, że im szybciej katastrofalne skutki teorii marksistowskiej i jej zastosowania w praktyce stawały się oczywiste, tym silniejszy stawał się ich upór.”

Dla nazistów, podobnie jak dla marksistów, świat był w nieustannym ruchu, w ciągłym przepływie, zmierzając ku ostatecznemu etapowi historii. To właśnie ten proces Hitler nazywał naturą. Ale to nie była prawdziwa natura, tylko ta, którą sobie wymyślił.

Gdy nagrywałem filmy o gnostycyzmie narodowego socjalizmu, niektórzy twierdzili, że Hitler lubi naturę, a skoro natura to rzeczywisty świat, to nie jest żadna transcendentna istota. Zatem nie mógł być to gnostycyzm, bo gnostycy rzekomo nienawidzą rzeczywistości. Ale to błędne przekonanie. dotyczące znaczenia słowa 'natura’ w kontekście dialektyki. Jak zauważa James Lindsay,

„Marksiści używają tych samych słów co Ty, ale nadają im inne, swoje własne znaczenie.”

W rzeczywistości to, co naprawdę przyciąga ludzi do sekt, to język, twierdzi językoznawczyni Amanda Montell.

„Mój tata spędził młodość pod koniec lat 60. i na początku 70. w odizolowanej socjalistycznej osadzie nazywanej Synanon, która początkowo była alternatywnym ośrodkiem leczenia uzależnień, ale z czasem zaczęła przyjmować tak zwanych lifestylerów, czyli Amerykanów pragnących uczestniczyć w rozwijającym się ruchu kontrkulturowym tamtych lat. Dzieci w Synanon były oddzielane od rodziców”, jak mówi, co jest bardzo podobne do tego, co Platon proponował w swojej Republice, tam właśnie sięgają początki socjalizmu.

„Nikt nie miał prawa chodzić do szkoły ani pracować poza osadą. W pewnym momencie wszyscy ogolili głowy. Kiedy indziej pary zostały rozdzielone i przydzielono im nowych partnerów zatwierdzonych przez lidera, Chucka Dedricha.”

Bardzo wymowne imię jak na przywódcę socjalistycznego ponieważ większość kapłanów jest bogata.

„Celem mojej książki jest rozłożyć na części pierwsze niektóre z tych sztywnych i niezmiennych technik językowych, których używają wszystkie te sekciarskie grupy, by manipulować, nie tylko wyznawcami grup takich jak Heaven’s Gate, ale w pewnym stopniu każdym z nas. Język sekciarski spełnia trzy funkcje”, jak mówi autorka.

„Nawraca lub przekonuje cię, warunkuje cię i przymusza. Moi rodzice są naukowcami i często używają żargonu, którego nie rozumiem, ale ten żargon służy temu, by komunikacja była jaśniejsza. Język sekciarski ma jednak ukryte motywy i sprawia, że komunikacja staje się mniej przejrzysta. Służy dzieleniu ludzi i tłumieniu samodzielnego myślenia. I właśnie tak rozpoznajesz język sekciarski, gdy wywołuje silne emocje, ale sam masz trudność z wyjaśnieniem, co właściwie mówisz. Kwestionowanie, dociekliwość, sprzeciw, to wrogowie każdej sekciarskiej grupy, która chce pozostać niekontrolowaną siłą. Więc kiedy ktoś próbuje wyrazić sprzeciw, potrzebujesz listy chwytliwych, gotowych fraz, by uciszyć taką osobę.”

Ciekawość jest zabójcą sekt – Logan Lancing

Na przykład słowo „faszysta”, którym rzuca się tak beztrosko, że chyba nie ma osoby, której by nim nie nazwano faszystą w dzisiejszych czasach.

„Powiedziałabym, że jeśli jakaś forma języka wywołuje w tobie silną emocjonalną reakcję, ale sprawia, że przestajesz zadawać pytania, jeśli zmusza cię do odcięcia się od tych, którzy nie potrafią posługiwać się tym językiem, jeśli zauważasz, że zaczynasz się ideologicznie przywiązany do zestawu terminów nacechowanych elitaryzmem już za samo ich użycie to są sygnały, że możesz być związany z grupą, która jest trochę zbyt sekciarska, by czuć się z tym swobodnie.”

Ta ostatnia kwestia jest ważna, bo w sekcjach komentarzy ciągle pojawia się dialektyka, gdzie słyszę: „TIK nie wie, TIK nie rozumie”, i ani razu nie padło jakiekolwiek wyjaśnienie. Udają, że posiadają Gnozę [czyli Wiedzę] i zachowują się jakby byli ponad wszystkimi innymi, jakby byli aryjskimi super-saiyanami [z Dragon Ball] albo istotami gatunkowymi, jak to określił Marks w odniesieniu do […] socjalistów. Ta dialektyka jest częścią sekty. Marksiści, faszyści, i inni są w tej sekcie, więc nikt poza nimi nie może ich zrozumieć.

Kiedy byłem socjalistą, wiedziałem, czym jest socjalizm. Ale gdy tylko straciłem w niego wiarę, to nagle już nie wiem czym jest socjalizm. Nagle socjalizm to już nie państwowa własność środków produkcji, mimo że każdy socjalista przed 1945 rokiem mówił, że właśnie o to chodzi. Dlaczego? Bo teraz, nie należę do sekty, więc nie mogę wiedzieć. Nie wolno mi wiedzieć. Bo najwyraźniej jestem poza elitą. Teraz nie posiadam Gnozy [czyli Wiedzy]. Muszę kłamać. Muszę tylko udawać, że byłem socjalistą, bo przecież kto porzuciłby wspaniały socjalizm?

A poza tym, skoro nigdy nie wyjaśniłem, czym jest dialektyka, to znaczy, że nie wiem, czym ona jest. Bo skoro nie siedziałem tutaj i nie grałem na banjo, to znaczy, że nie umiem grać na banjo. W sumie i tak umiem zagrać tylko kilka utworów. Ale najwyraźniej, to, że czegoś nie powiedziałem albo nie zrobiłem, nie znaczy, że tego nie powiedziałem albo nie zrobiłem.

To tylko bezsensowne wykluczanie. Nie rozumiem, jak ktoś może dać się nabrać na dialektykę. Ale rozumiem, czym ona jest. Chodzi o to, że oni posługują się zupełnie innym dla nas językiem. I nie zamierzam udawać, że w pełni rozumiem ten dialektyczny język, bo jak wspomniałem w zeszłotygodniowym nagraniu, właśnie odkryłem, że gdy naziści mówią 'krew’, tak naprawdę chodzi im o ducha. 'Chcemy oczyścić krew, czyli chcemy oczyścić ducha.’ Chociaż zajmuję się tym od lat, nie było to dla mnie jasne, dopóki nie przeczytałem książki [Picoffa]?

Podobnie jest ze słowem 'natura’. ’Natura’ według Hitlera oznacza odniesienie do rzeczywistego świata, w którym żyją zwierzęta. Ale nie o to mu chodzi.

On odnosi się do samej metody dialektycznej. Dialektyka wymyślona w ludzkich umysłach przenosi swoje idee do świata materialnego. Umysł tworzy materię, materia tworzy umysł. Więc kiedy mówi 'natura’, nie chodzi mu o naturę, lecz o dialektykę, którą uważa za narzędzie pozwalające mu właściwie postrzegać świat.

„…człowiek odkrył w naturze [dialektyce], cudowną ideę tego Wszechmocnego Bytu którego prawu oddaje cześć. W gruncie rzeczy w każdym człowieku tkwi poczucie tego Wszechmocnego którego nazywamy Bogiem (czyli panowania praw naturalnych [praw dialektyki] w całym wszechświecie.” – Adolf Hitler

Tak, dialektyka to te naturalne prawa. Według tych kapłanów, dialektyka stoi za wszystkim. Bóg jest dialektyką, dialektyka jest Bogiem. Dla marksistów, gdy dialektyka doprowadzi ich do końcowego etapu historii, będą mieli Nowego [sowieckiego] Człowieka — nadczłowieka, znanego jako istotę gatunkową, jak to określił Karol Marks.

Dla Hitlera, ta natura, czyli dialektyka, decyduje o tym, która rasa będzie dominować na świecie.

„Stąd ludowe pojmowanie świata jest w głębokiej zgodzie z wolą natury, ponieważ przywraca swobodną grę sił, które poprowadzą rasę przez kolejne etapy ciągłej wzajemnej edukacji ku wyższemu typowi, aż w końcu najlepsza część ludzkości opanuje ziemię i będzie wolna, by działać w każdej dziedzinie na całym świecie oraz nawet sięgnąć sfer leżących poza Ziemią.” – Adolf Hitler

I nie chodzi tylko o Marksa czy Hitlera. To także Giovanni Gentile, Hegel, Lenin, Stalin, Mao i wielu innych marksistów, faszystów oraz narodowych socjalistów. To się różni w zależności od osoby, którą rozważasz i od jej własnej wersji albo marki dialektyki, ale zasada pozostaje niezmienna.

I teraz tak: kiedy patrzymy na tradycyjne spektrum polityczne, zazwyczaj mamy komunizm po lewej stronie, a kapitalizm po prawej, przynajmniej według ogólnego podziału. Oczywiście obecnie odrzucam ten podział, ale na potrzeby tego nagrania przyjmijmy go.

Hitler i Mussolini, naziści i faszyści, nie popierali ani komunizmu, ani kapitalizmu. Postrzegali je jako co? Tezę i antytezę. Dlatego połączyli je w nową koncepcję. Trzecią Pozycję. Stąd wywodzi się idea faszystowskiej Trzeciej Drogi.

Stąd pochodzi określenie 'Trzecia Pozycja’. Nie wybrali tej nazwy przypadkowo. To jest dialektyczne. I teraz: jeśli wierzysz w dialektykę, to Trzecia Pozycja jest przyszłością. Oni są syntezą. Naziści i faszyści są syntezą. Więc jeśli jesteś zwolennikiem dialektyki i wierzysz w te brednie, powinieneś przestać być siłą reakcji, bo naziści tak cię tak nazwą i dopasuj się do tego co proponują naziści i faszyści. Musisz stać się nazistą i faszystą, jeśli chcesz posunąć się naprzód w kierunku swojego ostatecznego celu. Sam sobie to zgotowałeś, teraz będziesz się tym delektował.

A jeśli chcesz wiedzieć, dlaczego na lewicy jest tyle rasizmu i genderyzmu oraz wszystkim tym bzdurnym rzeczom, które z nich wychodzą i dlaczego Klaus Schwab mówi o koncepcji 'Interesariuszy’, i kapitalizmie interesariuszy, który jest po prostu inną nazwą faszyzmu, to dlatego, że oni zdali sobie z tego sprawę i to zrozumieli. Niektórzy marksiści w końcu zdali sobie sprawę, że ich przyszłość, zgodnie z dialektyczną religią, której oddają cześć, to Trzecia Pozycja. I dlatego ją przyjmują.

Chiny już poszły tą drogą. Unia Europejska wydaje się zmierzać w tym kierunku również, podobnie jak Kanada i Stany Zjednoczone. Wszyscy oni przyjmują faszyzm i narodowy socjalizm, ale na razie próbują utrzymać to w wymiarze międzynarodowym. A powodem jest ich wiara w proces dialektyczny.

Teraz chcę zostawić was z cytatem o Oswaldzie Mosley’u, który był liderem Brytyjskiej Unii Faszystów. Ten cytat pochodzi od historyka, który dostrzega pewne dziwne rzeczy związane z Mosleyem, ale on nie potrafi ich wyjaśnić, bo nie wie, czym jest dialektyka. Nie oczekuję, że w pełni to zrozumiesz, ale z pewnością dostrzeżesz, skąd to się bierze. No to zaczynamy.

„W przeciwieństwie do pesymistycznego konserwatyzmu Spenglera, Mosley wierzył, że faszyzm może odnowić europejską kulturę poprzez bunt przeciwko przeznaczeniu. Cezaryzm i nauka miałyby wykształcić faustowskiego człowieka oraz cywilizację, która odnowiłaby swoją młodość w nieustannej dynamice, w ciągłym ruchu ku końcowemu etapowi historii. To miałoby doprowadzić do ostatecznego połączenia woli z myślą, prowadząc do nieograniczonych osiągnięć, ponownego zjednoczenia z Bogiem. Faszyzm stworzyłby społeczeństwo, w którym człowiek mógłby stać się jak bóg i panować nad siłami wszechświata niczym mag. W mistycznym tonie powiedział Peterowi Liddle’owi, że po etapie cezaryzmu nastąpiłoby 'wieczne światło’. Thomson postrzegał faszyzm jako dwudziestowieczny wyraz woli nieskończoności, a Mosley’a jako przywódcę, który miałby przetransformować świat. Dla Mosley’a faszyzm miałby „ponownie uduchowić myślenie ludzi dopóki zasady religii nie powróciłyby do ich serc – służby bojowej oraz mistycznej miłości. Czarno Koszulowiec Olive Hawks wspominał o pragnieniu zlania się z większą wspólnotą narodu lub wiary, które wypływają z duchowego instynktu poświęcenia obecnego w faszyzmie, który odróżniał ich od ludzi bez celu. Faszyzm, jak głosił Mosley, pojawia się z siłą nowej religii. Przeniknięty był rytuałem, stanowiąc alternatywę dla wiary marksistowskiej. Jego istotą była idea narodowego odrodzenia, w której jednostka stapiała się z masą by przezwyciężyć podziały między prywatnym a publicznym, indywidualnym a zbiorowym kolektywem.”

[Znów synteza]. „Miało totalizujący cel kultu millenarystycznego prowadzonego przez charyzmatycznego przywódcę, którego dynamizm odnawiał się podczas liturgii masowych zgromadzeń, gdzie irracjonalne siły wybranych i symbolika wypierały indywidualizm oraz racjonalność.” – Stephen Dorril

Oczywiście jest tu wiele treści i mam nadzieję, że nie wymiękliście. Mam też nadzieję, że zaczynacie rozumieć, dlaczego robili to, co robili i mówili to, co mówili. To nie przypadek, lecz ich metoda dialektyczna, wywodząca się z ich gnostyckiej wiary. A na takiej mocnej puencie — oto kilka linków do materiałów Jamesa Lindsay’a filmów o dialektyce. Dzięki za oglądanie i do zobaczenia!

Zobacz na: Trzeci składnik kultury zachodniej – Gnoza i Hermetyzm
Hermetyzm: Starożytna mądrość Hermesa Trismegistusa
Instytut Tavistock – Chase Hughes
Prawdziwy Wyznawca — streszczenie (i cytaty) książki Erica Hoffera The True Believer
„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan
Gnostyk – Aleksander Dugin
Jung, Czerwona Księga i gnostyckie ewangelie

 

Sekta, do której należy wielu, choć nie zdają sobie z tego sprawy

https://rumble.com/v71bcrq-sekta-do-ktrej-nalezy-wielu.html

 

Poszukiwanie prawdy to przeszkoda w budowaniu konsensusu – Katherine Maher

Katherine Maher: Jedną z najistotniejszych różnic, kluczową dla przejścia od polaryzacji do produktywności jest taka, że edytorzy na portalu Wikipedia faktycznie nie skupiają się na poszukiwaniu prawdy, lecz dążą do czegoś w zasięgu naszych możliwości, czyli dostępnej nam tu i teraz wiedzy.
Po 7 latach pracy z nimi przekonałam się, że mogą mieć rację. W przypadku wielu trudnych różnic między nami, poszukiwanie prawdy i przekonywanie innych do niej to niekoniecznie najlepszy punkt wyjścia do rozwiązania problemu.
Powiem więcej, nasze uwielbienie prawdy stało się być może w pewnym sensie przeszkodą, która nie pozwala nam na wypracowanie konsensusu potrzebnego do rozwiązania najważniejszych naszych problemów.

Katherine Maher – amerykańska specjalistka z zakresu komunikacji i Internetu, menedżerka, dyrektorka wykonawcza Wikimedia Foundation w latach 2016–2021. Wcześniej pracowała na rzecz wolności słowa, dostępu do informacji i praw cyfrowych.
Od marca 2024 r. pełni funkcję dyrektora generalnego (CEO) i prezesa National Public Radio [NPR].
Jako członkini Rady Stosunków Zagranicznych, Maher pracowała dla UNICEF, Narodowego Instytutu Demokratycznego, Banku Światowego i Access Now, zanim dołączyła do Fundacji Wikimedia. Następnie dołączyła do Rady Atlantyckiej i Rady Polityki Zagranicznej Departamentu Stanu USA.