Jesteś pasterzem a nie inżynierem – Russell Barkley o rodzicielstwie

Jesteś pasterzem a nie inżynierem - Russell Barkley o rodzicielstwie

Prof. Russell Barkley: Musimy sobie uświadomić coś o czym zdaje się już dawno zapomnieliśmy, i będziemy musieli się tego ponownie nauczyć, nasi pradziadkowie o tym wiedzieli, ale zdaje się współcześnie rodzice tę wiedzę zapomnieli.

Otóż rodzić nie jest architektem swojego dziecka. Natura nigdy by nie pozwoliła na coś takiego. Ewolucja nigdy by nie dopuściła, by pokolenie jakiegokolwiek gatunku było tak bardzo determinowane przez pokolenia poprzednie.

Nic takiego nie miało miejsca, nie ma miejsca i tym bardziej nie dotyczy naszych dzieci. Rodzic nigdy nie będzie architektem swojego dziecka. Ale cóż to, wierzymy w “efekt Mozarta”, czyli gdy będę słychać muzyki klasycznej w ciąży to urodzę geniusza muzycznego, że gdy tylko do kołyski wrzucę wystarczająco dużo zabawek, to u dziecka nastąpi gwałtowny rozwój synaps i połączeń neuronowych i wyrośnie z niego genialny matematyk.

Rodzic nie ma takiego poziomu władzy. Czy to znaczy, że stymulacja jest bezcelowa? Nie, środowisko bogate w bodźce jest lepsze dla dziecka niż środowisko ubogie w bodźce. Ale to nie znaczy, że im więcej bodźców w otoczeniu tym szybszy rozwój. Istnieje granica minimalnej ilości stymulacji wymaganej do zdrowego rozwoju mózgu dziecka. Gdy ten próg zostaje osiągnięty, co ma miejsce w 98 proc. przypadków, reszta już nie zależy od was.

Ta idea, że więcej znaczy lepiej, to specyficzna dla Ameryki Północnej perspektywa. Uwierzcie mi na słowo, Francuzi nie postrzegają dzieci w równie życzliwy sposób jak my. Ale to jest temat na inną dyskusję. To czego nauczyliśmy się prze ostatnie 20 lat badań w takich dziedzinach na neuroobrazowanie, genetyka behawioralna, psychologia rozwojowa, neuropsychologia, można podsumować tym jednym zdaniem: wasze dziecko przychodzi na świat wyposażone w ponad 400 różnych cech psychologicznych, które w raz z jego dorastaniem zaczną się manifestować i proces ten nie ma nic wspólnego z wami.

Zatem pomysł, że możecie zaprojektować im osobowość, iloraz inteligencji, umiejętności akademickie i te wszystkie inne rzeczy, to zwykła nieprawda. Wasze dziecko nie jest białą kartą [czystą tablicą], którą możecie sobie dowolnie zapisać.

Zainteresowanym polecam książkę Stevena Pinkera “Tabula rasa”, która może stanowić podsumowanie tej wiedzy dla rodziców i dlaczego takie przeświadczenie jest błędne.

Koncepcja Czystej Karty [Czysta Tablica/Tabula Rasa] – Steven Pinker

Lepszą perspektywą jest spojrzenie na dziecko jako mozaikę genetyczną naszej rodziny rozszerzonej. Mozaika taka stanowi unikalną kombinację cech dziedziczonych w ramach naszego drzewa genetycznego.

Podoba mi się tutaj metafora pasterza – jesteś pasterzem, nie projektantem swoich owiec. Perspektywa inżynieryjna czy projektanta wiąże się z pełną odpowiedzialności za dzieło, za jego dobre i złe cechy.

Stąd tak wielu rodziców zgłasza się do nas z silnym poczuciem winy, tak silnym jak u żadnego pokolenia wcześniej, a to dlatego, że współcześnie rodzice, myślą że punktem centralnym są oni sami i ich postępowanie i jeśli coś zrobią źle, gdy dziecko np. ma problemy, to jest ich wina.

Faktycznie jest dokładnie odwrotnie. To nie na nic wspólnego z waszym stylem rodzicielstwa. Moja rada jest taka, by zarzucić myślenie ala inżynier, a zacząć myśleć o swojej roli jako pasterza dla tego niepowtarzalnego człowieka.

Pasterz ma ogromną władzę – wybiera pastwiska na których owce się pasą, rosną i rozwijają. Pasterz dba o ich wyżywienie i chroni przed niebezpieczeństwami. Środowisko, owszem, jest ważne ale nie projektuje owcy. Żaden pasterz nie ma mocy zamienić owcy w psa, to niemożliwe, ale to właśnie rodzice starają się bezustannie robić, a szczególnie rodzice dzieci z niepełnosprawnościami.

Stonujcie trochę i stańcie się pasterzami waszego niepełnosprawnego dziecka. Dane wam będzie projektować pastwisko, rola bardzo ważna, ale nie owce. Konsekwencją tego jest fundamentalnie wolna wizja rodzicielstwa, bo oznacza to że owszem, rola pasterza ja ważna, ale uświadomienie sobie, że macie przed sobą unikalnego człowieka, pozwoli wam się odprężyć i podziwiać “przedstawienie”.

Otwórzcie butelkę Chardonnay, zdejmijcie kapcie, odprężcie się i upajajcie się widokiem. Nie macie przecież na to wpływu. Cieszcie się widokiem, bo nim się obejrzycie dzieci już z wami nie będzie. Jeśli sądzicie, że to co robicie w domu wpłynie na przyszłe życie owego człowieka, to niestety jesteście w dużym błędzie. To jest unikalna osoba ludzka, pozwólcie się im rozwijać, otoczcie ją poprawną opieką, ale nie wy jesteście jej projektantami.

Jak pisała Judith Rich Harris w 1996 r. w pierwszej dla laików książce o tej tematyce, książka nosi tytuł “Geny czy wychowanie?” gdzie pisze, że rodzic więcej uczynił dla przyszłego życia swojego dziecka wybierając miejsce zamieszkania, niż cokolwiek co czynił w domu, pomijając znęcanie się, zaniedbywanie czy niedożywianie dziecka.

Reszta to trywialna wariacja. Liczy się miejsce zamieszkania. Dlaczego? Ponieważ wpływ środowiska zewnętrznego na większe znaczenia na trajektorię życia dziecka, niż wpływ środowiska domowego. Do tych czynników zewnętrznych zaliczają się grupy rówieśnicze, inne osoby dorosłe, sąsiedzi, zasoby, szkoła, czy wspólnoty których częścią stało się wasze dziecko. To wszystko kształtuje życie waszych dzieci.

Drugie źródło jest również poza kontrolą i jest nim genetyka, na którą nie macie wpływu. Jeśli sądzicie, że styl rodzicielstwa na tak duże znaczenie, to pozwólcie, że przedstawię 2 prawidłowości wielokrotnie potwierdzane.

Przyglądając się bliźniakom jesteśmy w stanie wskazać jak bardzo na ich rozwój wpływa wychowanie przez rodziców.

Oto wnioski – szczytowy wpływ wychowania przypada na okres przed 7. rokiem życia. W okresie od 7. do 12. roku życia gwałtownie maleje. Po 15. roku życia jest to jakie 6 proc. Wychowanie przez rodziców tłumaczy 6 proc. różnic w rozwoju dziecka. Po 21. roku życia wynosi zero. Po 21. roku życia wpływ rodziców na cechy psychologiczne dziecka jest zerowy.

Proszę nie odebrać moich słów opacznie. Wiedza, którą posiada wasze dziecko, to co wiedzą, jest funkcją ekspozycji na otaczające środowisko, lecz ich umiejętności, talenty, genotyp, osobowość, już nie.

Zobacz na: Męska matryca społeczna: powrót do piaskownicy – Ian Ironwood
Współczesne kobiety wychowują mężczyzn na mięczaków | Konsekwencje wychowywania bez ojca
Chłopcy: Zrozumieć szorstką i burzliwą zabawę – dr Michael Nagel
Poprawność polityczna i postmodernizm – prof. Jordan Peterson

Ogłupianie świata szkolnictwem – John Taylor Gatto
Sztuka życia według stoików – Piotr Stankiewicz
Koniec bycia Miłym Gościem! – dr Robert Glover | Sprawdzony plan na zdobycie tego, czego chcesz w miłości, seksie i życiu

 

Jesteś pasterzem a nie inżynierem – Russell Barkley o rodzicielstwie

https://rumble.com/v2wsrdt-jeste-pasterzem-a-nie-inynierem-russell-barkley-o-rodzicielstwie.html