Soja: czy to najniebezpieczniejsze jedzenie dla mężczyzn?

Soja może mieć ukrytą mroczną stronę, która ma moc podważenia wszystkiego, co oznacza bycie mężczyzną.

19 maj 2009

Soja: czy to najniebezpieczniejsze jedzenie dla mężczyzn?

 

Piersi Jamesa Price’a były bolesne i spuchnięte. Wyglądało to tak, jakby pod każdym sutkiem wszczepiono kulki gumy. Najlżejsze dotknięcie wyzwalało pulsowanie.

Dla Jamesa Price’a, emerytowanego oficera wywiadu armii amerykańskiej, który kiedyś latał helikopterami szturmowymi w Wietnamie, zmiany te były czymś więcej niż tylko fizycznym dyskomfortem.

Mężczyźni nie powinni mieć piersi”, mówi dzisiaj cichym, teksańskim akcentem. „To było tak, jakby moje ciało zostało sfeminizowane”. Szczupły i żylasty mężczyzna, którego piersi wyraźnie kontrastowały z resztą jego ciała. Ale to nie był jedyny objaw u Jamesa.

Wzrost jego brody zwolnił, stracił włosy z ramion, klatki piersiowej i nóg i przestał budzić się z porannymi erekcjami.

„Moje pożądanie seksualne zniknęło” — mówi. Mój penis – nie powiem, że zanikł, ale był tak wiotki, że wydawał się bardzo mały w porównaniu z tym, jaki był kiedyś. Zmieniły się nawet moje emocje”.

Pierwsi trzej lekarze, z którymi konsultował się James Price, zdiagnozowali u niego ginekomastię, czyli nieprawidłowe powiększenie gruczołów sutkowych u mężczyzn.

Testy wykazały ponadto, że poziom estrogenu w jego krwioobiegu był osiem razy wyższy niż normalne limity dla mężczyzn, wyższy nawet niż poziomy zwykle obserwowane u zdrowych kobiet. Poziom estrogenu u Jamesa był tak wysoki, że lekarze nie potrafili tego wyjaśnić. Pewien lekarz był tak sfrustrowany, że w końcu oskarżył Price’a o potajemne przyjmowanie estrogenu.

„Myślał, że jestem chory psychicznie” — mówi James, wciąż zły na myśl o tamtym doświadczeniu.

Przygnębiony i zbolały, postanowił spróbować jeszcze jednego lekarza, tym razem innego wojskowego.

Umówił się na spotkanie z podpułkownikiem Jackiem E. Lewim, lekarzem medycyny, szefem oddziału endokrynologii Wojskowego Centrum Medycznego w San Antonio. Podczas tego pierwszego spotkania ani lekarz, ani pacjent nie mieli pojęcia, jak długa i skomplikowana okaże się ta medyczna tajemnica.

Dr Lewi początkowo sprawdzał „zwykle podejrzane” czynniki związane ze stylem życia, o których wiadomo, że wywołują ginekomastię, od alkoholizmu po niektóre składniki ziołowe, takie jak olejki z drzewa herbacianego i lawenda. Po ich wykluczeniu dr Lewi został z bardziej przerażającym podejrzanym: guzem wydzielającym estrogen.

W ciągu następnych kilku miesięcy dr Lewi przeprowadził wiele testów, sprawdzając Jamesa pod kątem raka jąder, nadnerczy, klatki piersiowej i płuc.

Dobra wiadomość: kiedy ostateczny test był negatywny, James Price był czysty na wszystkich frontach. Niezbyt dobra wiadomość: dr Lewi nadal nie miał pojęcia, co powoduje, że hormony jego pacjenta szaleją. Był jednak zdeterminowany, by nie być czwartym lekarzem, który pozostawi Jamesa w zawieszeniu.

Na zajęciach, które dr Lewi prowadzi dla studentów medycyny i rezydentów, od dawna udziela tej rady: jeśli nie znajdujesz właściwych odpowiedzi, nie zadajesz właściwych pytań.

Chociaż niezliczoną ilość razy pytał Jamesa o jego styl życia i nawyki, postanowił wrócić jeszcze raz, tym razem zadając pytania tak szczegółowe, jak to tylko możliwe.

 „Powiedziałem:„ Przeanalizujmy twoją dietę, posiłek po posiłku, a ty powiesz mi wszystko, co jesz i pijesz ”. Odpowiedział:„ Jasne, doktorze Lewi. Wstaję i zwykle jem płatki”. Zapytałem: „Dodajesz coś do tego?”. Odpowiedział: „Mleko sojowe”.

James wyjaśnił, że w ostatnich latach rozwinął się u niego nietolerancja laktozy i przeszedł wyłącznie na mleko sojowe. W rzeczywistości stał się jednym z jego ulubionych napojów, doskonale gasi pragnienie w teksańskim upale.

Doktor Lewi nagle poczuł, jak narasta w nim podekscytowanie. Zapytał Price’a, ile mleka sojowego wypija średnio każdego dnia. „Powiedział mi: „Prawdopodobnie ponad 3 litry”” wspomina dr Lewi o momencie, który zmienił wszystko.

W ciągu ostatniej dekady żywność na bazie soi i dobre zdrowie stały się nierozerwalnie związane w świadomości narodowej.

Według corocznych badań nastawienia konsumentów w USA przeprowadzonych przez United Soybean Board, 85 procent ankietowanych w 2008 roku oceniło produkty sojowe jako „zdrowe”, co stanowi znaczny wzrost w porównaniu z 59 procentami, które tak uważały w 1997 roku. Z pewnością wielu mężczyzn ma trudności z wyjaśnieniem, dlaczego soja ma być tak zdrowa, ale przyjmują to na wiarę, że powinni wielbić fasolę.

„To coś, czego trzeba się nauczyć lubieć, wiesz, ze względu na korzyści zdrowotne” — powiedział niedawno mój przyjaciel Larry, biegacz długodystansowy.

„Tofu to współczesny odpowiednik oleju z wątroby dorsza” — dodał inny kumpel, Bill. Trzy razy w tygodniu jego żona smaży tofu z boćwiną. „To ta maź, którą nazywa pożywieniem. Nazywam to sojową zielenią. Robi pauzę, po czym dodaje: „Chyba jestem wdzięczny, że dała mi to zjeść”.

Od dawna podstawa diety wegetariańskiej, tofu dostarcza białka z niewielką ilością tłuszczów nasyconych i nie zawiera moralnej niestrawności, która towarzyszy mięsu.

Co więcej, w ostatniej dekadzie pojawiły się badania sugerujące, że pochłanianie soi może również odgrywać aktywną rolę w przedłużaniu naszego życia. W 1999 roku białko sojowe zyskało bardzo pożądane oświadczenie zdrowotne zatwierdzone przez FDA: Dieta zawierająca 25 gramów – około 450 gram tofu – dziennie może zmniejszyć ryzyko chorób serca.

Dodaj do tego liczbę badań wykazujących, że białko sojowe może również pomóc w ochronie przed rakiem prostaty i nagle zaczyna wyglądać jak potężne lekarstwo dla mężczyzn. Oczywiście większość leków ma skutki uboczne.

A kiedy spożywasz białko sojowe, tak naprawdę zabiegasz o względy pana Hyde’a [Dr Jekyll] w postaci dwóch naturalnych leków: genisteiny i daidzeiny. Oba działają tak podobnie do estrogenów, że są znane jako fitoestrogeny (estrogeny pochodzenia roślinnego).

Soja jako roślina ma wywalone na ludzkie cechy płciowe – genisteina i daidzeina mogły ewoluować, by działać jako chemiczna obrona przed grzybami i pasącymi się zwierzętami. (Najwyraźniej nie są one zbyt skutecznymi środkami odstraszającymi, ponieważ śruta sojowa jest powszechnie stosowana do karmienia zwierząt).

Ale kiedy ludzie spożywają te związki w wystarczająco dużych ilościach, mogą doświadczać koszmarów związanych z płcią, takich jak James Price.

Co więcej, badania tych fitoestrogenów w wiodących, recenzowanych czasopismach medycznych sugerują, że nawet niższe dawki – takie jak ilość w 25-gramowym docelowym białku sojowym cytowanym przez FDA – mogą siać spustoszenie hormonalne.

Oświadczenie określa dzienne spożycie białka sojowego, które jest niezbędne do zmniejszenia ryzyka choroby niedokrwiennej serca, oraz udział jednej porcji produktu na dziennym poziomie spożycia. Dzienny poziom spożycia białka sojowego, który został powiązany ze zmniejszonym ryzykiem choroby niedokrwiennej serca, wynosi 25 gramów (g) lub więcej białka sojowego, dziennie.” – Źródło: Title 21–Food And Drugs, Chapter I–Food And Drug Administration Department Of Health And Human Services. Subchapter B – Food For Human Consumption

Oto kilka ostatnich odkryć dotyczących różnych etapów życia mężczyzn.

Aż 35 procent niemowląt karmionych butelką w Stanach Zjednoczonych otrzymuje przynajmniej część białka z soi.

Amerykańska Akademia Pediatrii (AAP) podejmuje kroki, aby to zmienić: zaleca, aby wszystkie niemowlęta, które nie mogą być karmione piersią, otrzymywały preparaty z mleka krowiego jako pierwszą preferowaną alternatywę. Zdrowe niemowlęta urodzone w terminie powinny otrzymywać mleko modyfikowane sojowe tylko wtedy, gdy jest to konieczne z medycznego punktu widzenia, stwierdza raport AAP z 2008 roku.

Słowa Alergia i Anafilaksja zostały utworzone, aby opisać szkody po szczepionkach
Dr Paul Thomas – zawieszone prawo wykonywania zawodu za badanie szczepionek.
Dieta w Zespole Psychologiczno – Jelitowym (GAPS) w leczeniu Autyzmu i Zespołu Aspergera – dr Natasha Campbell-McBride

Niemowlęta ze skrajną postacią nietolerancji laktozy należą do tej kategorii, ale wiele innych dzieci, które cierpią na kolkę i nadmierny płacz, przestawia się na mleko modyfikowane sojowe pomimo braku udowodnionych korzyści.

Dr Paul Cooke, biolog reprodukcyjny z University of Illinois, badał myszy hodowane na takiej dawce genisteiny, że ich poziom we krwi był porównywalny z poziomem u niemowląt karmionych mieszanką sojową.

Wśród innych niepokojących odkryć odkrył znaczne kurczenie się grasicy, kluczowej części układu odpornościowego.Grasica” — mówi Cooke — „jest jak końcowa szkoła dla białych krwinek — to tam dojrzewają”.

Trudno powiedzieć, czy ten sam efekt występuje u ludzkich niemowląt, ale badanie z 2001 roku opublikowane w Journal of the American Medical Association obejmowało ponad 800 dorosłych w wieku od 20 do 34 lat, którzy byli karmieni mieszankami na bazie soi lub mleka krowiego w okresie niemowlęcym .

Jedną z niewielu różnic, które się ujawniły, było to, że grupa karmiona sojowym mlekiem modyfikowanym regularnie stosowała więcej leków na astmę i alergię w wieku dorosłym. Czy było to tylko dziwactwo związane z pobieraniem próbek – czy też może to oznaczać subtelne upośledzenie funkcji odpornościowych?

„Nie znam odpowiedzi” — mówi Cooke. „Ale chodzi o to, że nie sądzę, żeby ktokolwiek wiedział. W samych Stanach Zjednoczonych jest 20 milionów ludzi, którzy spożywali mleko modyfikowane sojowe jako niemowlęta. Kiedy ludzie pytają mnie o przeprowadzanie eksperymentów, odpowiadam, że już to robimy – z dużą częścią populacji kraju”.

Przynajmniej na razie Stany Zjednoczone stawiają na to, że powszechne stosowanie mleka modyfikowane na bazie soi nie doprowadzi do długoterminowych konsekwencji.

W 2005 roku ministerstwo zdrowia Izraela zaleciło ograniczenie spożycia produktów sojowych u małych dzieci i, jeśli to możliwe, całkowite ich unikanie u niemowląt. Wydając takie ostrzeżenie, Izrael wraz z Francją, Nową Zelandią i Australią oficjalnie przyjął podejście „lepiej się zabezpieczyć niż żałować” dla następnego pokolenia.

Większość ciężarowców, niezależnie od tego, czy są oddanymi zawodnikami, czy okazjonalnymi szczurami na siłowni, rozumie znaczenie białka w budowaniu i naprawie mięśni. A badania wykazały, że moment połknięcia tego białka jest równie ważny – fakt, który stworzył rynek łatwych do spożycia suplementów białkowych.

Trudno jest opierdzielić stek tuż przed lub po treningu siłowym” — mówi dr William Kraemer, profesor kinezjologii i wybitny badacz treningu siłowego i wydajności człowieka na Uniwersytecie w Connecticut.

Suplementy białkowe pozwalają sportowcowi wrzucić miarkę proszku do soku i wypić to, czego potrzebuje, kiedy tego potrzebuje.

Gigantyczne pojemniki z tym towarem stoją na półkach sklepów z suplementami i ze zdrową żywnością w całym kraju, a każda marka reklamuje swoje unikalne właściwości budujące mięśnie. Najczęściej stosowanymi źródłami białka są soja, serwatka i kazeina.

Ale te dwa ostatnie, które pochodzą ze źródeł zwierzęcych, są droższe w produkcji niż soja. Pytanie, nad którym obecnie debatują trenerzy siłowi i badacze, brzmi: czy względna przystępność cenowa soi ma wpływ na przyrost masy mięśniowej?

W badaniu opublikowanym w 2005 roku w Journal of Nutrition naukowcy porównujący soję z kazeiną doszli do wniosku, że „wartość biologiczna białka sojowego musi być uważana za gorszą niż kazeiny u ludzi”.

Wśród innych wad naukowcy odkryli, że znacznie większa część soi jest rozkładana do mocznika jako produktu odpadowego. Ponadto przyczynia się do mniejszej syntezy białek w organizmie.

„Białko z serwatki ma znacznie silniejszy efekt biologiczny niż soja” – przyznaje Kraemer.

Jednak jeśli chodzi o przyrost siły, mówi, że potrzebne są dalsze badania, zanim będzie mógł podać ostateczne wytyczne.

Ale osobiście uważam, że białko sojowe jest tańsze, a białko serwatkowe jest lepszej jakości” – mówi. „Istnieją również obawy, że soja może zmniejszyć produkcję testosteronu u mężczyzny i zwiększyć produkcję estradiolu, co zwykle kojarzymy z produkcją żeńskich hormonów”.

Po przejściu na emeryturę ze służby wojskowej James Price i jego żona Donna przeprowadzili się na małą farmę w Teksasie. Miał licencję pilota zawodowego i dzielił swój czas pomiędzy lataniem a pracą na lądzie. Jego pasją była hodowla i tresura koni ćwierć rasy, które sam psuł. James Price prowadził kowbojski styl życia, na który niewielu jego przyjaciół, nawet młodszych o kilkadziesiąt lat, miało dość siły.

Donna gotowała dobrze zbilansowane posiłki, nic nadzwyczajnego, po prostu standardowe amerykańskie potrawy. To było dobre życie.

Następnie u Donny rozwinął się glejak wielopostaciowy, śmiertelny typ raka mózgu. Kiedy zmarła, James, wówczas 55-letni facet, musiał poradzić sobie nie tylko z żalem, ale także z radykalną zmianą codziennej rutyny. Nic dziwnego, że dieta nowego wdowca odniosła dziwaczny sukces.

„Nagle” — mówi — „żyłem na niezbyt zdrowych posiłkach, które przygotowywałem dla siebie”.

Zobaczył produkt reklamowany w telewizji o nazwie Ensure [Zapewnij]; miał dostarczać dorosłym wszystkich witamin i minerałów oraz innych niezbędnych dla zdrowia składników odżywczych. Zaczął też pić mleko, ulubiony napój z dzieciństwa, który, jak sądził, dostarcza białka i innych składników odżywczych.

Niestety, James wkrótce odkrył, że nie toleruje laktozy.

Przerzuciłem się na mleko sojowe, ponieważ nie zawiera laktozy” — mówi — „i słyszałem, że mleko sojowe ma być dobre dla zdrowia”.

Spróbował i spodobało mu się. Wkrótce mleko sojowe stało się stałą pozycją na jego liście zakupów, czymś, co kupował na autopilocie.

Po śmierci Donny ciało Jamesa i jego emocje zaczęły się zmieniać, często w sposób trudny do oddzielenia od normalnego żalu. Wahania nastroju i spadek libido nie są niezwykłymi towarzyszami żałoby. Ale James miał dokuczliwe poczucie, że coś jest nie tak.

Stawałem się coraz bardziej sentymentalny” — wspomina, opisując swoje emocje jako niemal kobiece. „Wyrywałem się i płakałem na smutnym filmie, tego rodzaju rzeczy. To po prostu nie było do mnie podobne.”

Kiedy James zaczął randkować, wydawało mu się, że aspekt seksualny wyparował. „Lubiłem towarzystwo kobiet” — mówi — „ale to było tak, jakby były moimi przyjaciółmi. Nawet gdybym chciał zrobić coś fizycznego, nie mogłem.

Ginekomastia, która ostatecznie się rozwinęła, stała się głęboko upokarzająca dla Jamesa. Przestał nosić podkoszulki nawet w najgorętsze dni, obawiając się, że jego przyjaciele i sąsiedzi mogą zobaczyć charakterystyczne wybrzuszenia pod materiałem. Jego piersi przypominały w tym momencie cycuszki dojrzewającej dziewczyny.

Ani razu w ciągu kolejnych lat badań medycznych nie przyszło mu do głowy, że przyczyną może być mleko sojowe.

– Nie miałem pojęcia – mówi. „Nigdy się nad tym nie zastanawiałem”.

W dniu, w którym dr Lewi poprosił go, aby przestał pić, natychmiast się zgodził. Zaczął również sprawdzać etykiety składników na wszystkich innych produktach, które regularnie spożywał. Jeśli dr Lewi miał rację, porzucenie z dnia na dzień wszystkiego z soją mogłoby zacząć odwracać objawy.

W ciągu następnych kilku miesięcy badania krwi wykazały, że poziom estrogenu Jamesa Price’a rzeczywiście stopniowo spadał z powrotem do normy.

Co więcej, ekstremalna tkliwość sutków zaczęła słabnąć. W końcu jego piersi całkowicie przestały boleć i stopniowo zaczął czuć się trochę bardziej jak dawny on.

Dr Lewi, który intensywnie przeszukiwał literaturę medyczną, próbując rozwiązać przypadek Jamesa Price’a, nie natknął się na żadne artykuły łączące soję z ginekomastią.

Zdając sobie sprawę z obowiązku ostrzeżenia innych lekarzy o takiej możliwości, powiedział Jamesowi, że chce obserwować go jeszcze przez kilka miesięcy i ostatecznie opisać jego przypadek i opublikować w czasopiśmie medycznym.

James Price chętnie się zgodził, wdzięczny za szansę oszczędzenia innym męki.

W badaniu Harvardu opublikowanym w zeszłym roku w czasopiśmie Human Reproduction, dr Jorge E. Chavarro i jego współpracownicy odkryli silny związek między spożywaniem pokarmów sojowych przez mężczyzn a zmniejszoną liczbą plemników.

Dziewięćdziesięciu dziewięciu mężczyzn zgłosiło spożycie 15 różnych pokarmów na bazie soi, a następnie zostało poddanych analizie nasienia. Osoby z najwyższą kategorią dziennego spożycia soi miały średnio o 32 procent mniej plemników na mililitr ejakulatu niż ci, którzy odeszli od soi.

Dr Chavarro ostrzega, że to nie dowodzi związku przyczynowo-skutkowego i że jest zbyt wcześnie, aby doradzać mężczyznom unikanie pokarmów sojowych w nadziei na zwiększenie płodności.

„Ale najwyraźniej ta historia dopiero się zaczyna” – mówi. „Trzeba przeprowadzić więcej badań”.

Jeśli strzelanie ślepakami jest niepokojące, co powiesz na to, że w ogóle nie możesz strzelać? Dwa inne niedawno opublikowane artykuły ujawniają, że co najmniej jeden składnik soi wyraźnie zaburza erekcję u zwierząt – i może to robić również u mężczyzn.

Badania, opublikowane w czasopiśmie Journal of Andrology and Urology, dotyczyły wpływu daidzeiny na funkcje seksualne samców szczurów.

Umiarkowane dawki fitoestrogenu podawane zarówno w młodości, jak iw wieku dorosłym znacząco wpływały na jakość ich erekcji. Między innymi mężczyźni narażeni na daidzeinę wytwarzali mniej testosteronu, mieli słabsze erekcje i doświadczyli zmian biochemicznych w tkankach prącia, które pozostawiły te tkanki mniej elastyczne i mniej zdolne do całkowitego przekrwienia.

Uznając, że wyniki badań na szczurach nie zawsze przekładają się bezpośrednio na ludzi, autorzy pierwszego badania sugerują, że tym razem są powody, by sądzić, że tak się stanie.

Powołują się między innymi na o 10 procent wyższą częstość występowania zaburzeń erekcji u chińskich mężczyzn, o których wiadomo, że spożywają duże ilości soi w porównaniu z Amerykanami, którzy jej unikają.

Podobne ostrzeżenie przedstawili autorzy badania z czasopisma Urology. Twierdzą, że uzasadnione jest przekonanie, iż mężczyźni, którzy spożywają dużo daidzeiny, mogą doświadczyć zmian w tkankach podobnych do tych obserwowanych u innego ssaka.

Yufeng Huang, współautor obu artykułów, mówi, że „umiarkowana” dawka stosowana w badaniach na zwierzętach prowadzi do mniej więcej takiego samego poziomu daidzeiny we krwi u mężczyzn, którzy codziennie jedzą soję, co jest powszechną praktyką w Azji. Uważa on, że soja stanowi nowy i wcześniej pomijany czynnik ryzyka zaburzeń erekcji.

„Obecnie zalecamy unikanie soi przez pacjentów z zaburzeniami erekcji” – mówi dr Huang. A ponieważ zaburzenia erekcji nasilają się wraz z wiekiem, sugeruje również, aby mężczyźni w wieku 40 lat i starsi ograniczali spożycie soi.

Zeszłego lata dr Eef Hogervorst z angielskiego Loughborough University i inni badacze opublikowali badanie dotyczące produktów sojowych i ryzyka demencji.

Naukowcy skupili swoją uwagę na starszych Indonezyjczykach, członkach kultury, w której tofu od dawna jest podstawą diety. Eef Hogervorst mówiła, że jej zespół rozpoczął badania, będąc przekonanymi o znalezieniu korzyści z fitoestrogenów zawartych w tofu.

„Prawie wszystko, czego nauczyliśmy się podczas pracy na zwierzętach i hodowlach komórkowych, wskazywało, że związki estrogenopodobne chronią mózg” – mówi.

Jednak zarówno u starszych mężczyzn, jak i starszych kobiet znaleźli dokładnie odwrotne wskazania: uczestnicy w wieku powyżej 68 lat, którzy regularnie jedli najwięcej tofu, mieli dwukrotnie większe ryzyko demencji i upośledzenia pamięci niż ci, którzy spożywali bardziej umiarkowane ilości.

W tamtym czasie byliśmy tym bardzo zaskoczeni”, mówi Hogervorst, „ale teraz zaczyna się kształtować nowy konsensus. Hormony i produkty hormonopodobne nie są zbyt dobre dla osób powyżej 65 roku życia”.

Jeśli chodzi o samą soję, Eef Hogervorst podejrzewa, że jej reputacja się zmienia.

„Już od dawna”, mówi, „że ludzie dostrzegają same dobre rzeczy w fitoestrogenach. Stopniowo, w miarę gromadzenia się sprzecznych informacji, paradygmat zmienia się o 180 stopni i widać ludzi argumentujących, że wszystkie fitoestrogeny są złe. Prawda prawdopodobnie leży gdzieś pośrodku.”

Opis przypadku dr Lewiego dotyczący stanu Jamesa Price’a został opublikowany w wydaniu Endocrine Practice z maja/czerwca 2008 r., czasopiśmie czytanym przez wielu endokrynologów w kraju. Dzięki temu lekarze mają teraz nowo udokumentowany czynnik do rozważenia przy ocenie ginekomastii.

„60-letni mężczyzna został skierowany do poradni endokrynologicznej w celu oceny obustronnej ginekomastii trwającej od 6 miesięcy. Zgłaszał zaburzenia erekcji i spadek libido. Podczas dalszych badań innych funkcji życiowych nie zgłosił żadnych zmian w wielkości jąder, historii urazów jąder, żadnych chorób przenoszonych drogą płciową, żadnych bólów głowy, żadnych zmian wizualnych ani żadnych zmian w masie mięśniowej lub sile. Wstępna ocena laboratoryjna wykazała 4-krotne zwiększenie stężenia estronu i estradiolu powyżej górnej granicy zakresu referencyjnego. Późniejsze wyniki badania ultrasonograficznego jąder; tomografia komputerowa klatki piersiowej, jamy brzusznej i miednicy; i pozytonowej tomografii emisyjnej były prawidłowe. Ze względu na normalne wyniki oceny obrazowej, pacjent został ponownie przepytany i opisał dzienne spożycie 3 litrów mleka sojowego. Po zaprzestaniu picia mleka sojowego tkliwość jego piersi ustąpiła, a stężenie estradiolu powoli wróciło do normy.” – Źródło: Endocr Pract. 2008 May-Jun;14(4):415-8; An unusual case of gynecomastia associated with soy product consumption

Ze swojej strony dr Lewi uważa, że produkty sojowe w umiarkowanych ilościach nadal mogą być zdrową częścią męskiej diety.

Problem” – mówi – „polega na tym, że coś takiego jak soja jest reklamowane jako cudowne panaceum na zdrowie, a ludzie w końcu przesadzają”.

Ostatni zwrot w sprawie Jamesa Price’a pokazuje jednak, jak trudno jest unikać soi. Podczas dalszych badań krwi, które James zgodził się poddać, jego poziom estrogenu nadal spadał, praktycznie liniowo, z powrotem do normy.

Potem, kilka miesięcy później, i pozornie bez powodu, pozytywny trend się odwrócił. Gdy tylko zobaczył, że poziom estrogenu Jamesa znów rośnie, dr Lewi zadzwonił do swojego pacjenta.

Zanim dr Lewi zdążył nawet przedstawić wyniki, James powiedział: „Już wiem, co mi pan powie, doktorze Lewi. Powiesz, że mój poziom estrogenu się podnosi”.

Oszołomiony dr Lewi zapytał Jamesa, skąd to wie, nie widząc wyników testu.

James wyjaśnił, że po przejściu z mleka sojowego na mleko bez laktozy, był pewnego dnia w sklepie spożywczym i kupił jeszcze trochę. Chociaż postępował zgodnie z radą dr Lewiego i sprawdzał etykiety na praktycznie każdym zakupionym produkcie, zaniedbał sprawdzenie etykiety Ensure.

„Jest reklamowany jako zawierający witaminy i minerały oraz wszystkie rzeczy potrzebne do zachowania zdrowia” – mówi.

Dopiero po tym, jak jego piersi znów zaczęły boleć i rosnąć, James pomyślał, że Ensure może również zawierać ostatnią rzecz, jakiej potrzebowało jego ciało. Sprawdził etykietę: Ensure zawiera białko sojowe. Powiedział doktorowi Lewi, że wyrzucił resztę i już nie pił tego wynalazku.

Kolejne badania krwi wykazały, że to wystarczyło, aby skierować estrogen Jamesa z powrotem w zdrowym kierunku.

Kilka miesięcy później jego poziom estrogenu – kiedyś wyższy niż u większości kobiet – był na poziomie od niskiego do normalnego u zdrowych mężczyzn. Od tamtej pory pozostaje w tym zakresie, ale fizyczne zmiany w jego penisie, utrata pożądania seksualnego i wzmożone emocje utrzymują się.

I chociaż zniknął cały ból związany z jego piersiami, tkanka niestety pozostaje opuchnięta, co jest konsekwencją zmian włóknistych tkanki, które mają miejsce przy długotrwałej ginekomastii.

Chociaż James Price wciąż jest tego świadomy, niechętnie próbuje jedynego lekarstwa — kosmetycznej redukcji chirurgicznej. Mówi, że istnieje zbyt wiele zagrożeń – krwawienie, infekcja, problemy ze znieczuleniem – aby uzasadnić pójście pod nóż w tym momencie jego życia.

Jeśli chodzi o innych mężczyzn, u których pewnego dnia może wystąpić podobny problem, rada Jamesa jest jednoznaczna: udaj się do lekarza przy pierwszych oznakach bólu lub obrzęku. Objawy wykryte i leczone wcześnie są często odwracalne.

James przyznaje również, że jego organizm może mieć ponadprzeciętną wrażliwość na fitoestrogeny zawarte w soi.

Jednak jego doświadczenia nauczyły go, że jedzenie, które jemy, nie zawsze jest tym, czym myślimy że jest. Białko sojowe jest dziś wszechobecnym, opłacalnym i często ukrytym składnikiem oszałamiającej liczby pakowanych produktów spożywczych. Bardziej niż większość ludzi James robił, co mógł, by tego uniknąć. Ale i tak się potknął.

„W dzisiejszych supermarketach”, mówi zmęczonym głosem, „prawie nie można dostać niczego bez przynajmniej odrobiny soi”.

Źródło: Is This the Most Dangerous Food For Men?

Zobacz na: Poziom testosteronu u mężczyzn spadł w ciągu ostatnich 20 lat [2007]
Ciekawostki o sojownikach [soy boy’ach]

Tragedia sojowego mleka modyfikowanego dla niemowląt [2000]
Mleko modyfikowane dla niemowląt na bazie soi: pigułki antykoncepcyjne dla niemowląt