Ogłupianie świata szkolnictwem – John Taylor Gatto
Krótka pełna złości historia współczesnego szkolnictwa i tak naprawdę przedstawię treść 900-stronicowej książki, którą właśnie skończyłem pisać, skróconą do jednej godziny, więc… Zrobiłbym wam pięciominutową przerwę zanim zacząłem, ale ktoś tu jest surowym przełożonym.
Informacje są raczej dużej wagi i zamiast opierać się na swojej własnej zawodnej pamięci, będę korzystał z notatek. Z góry przepraszam, ale to jest bardzo, bardzo, bardzo poważny temat.
Masowe szkolnictwo młodych przeprowadzane siłą jest wytworem czterech wielkich potęg węglowych XIX wieku: Niemiec, Anglii, Francji i Stanów Zjednoczonych. Jego ostateczna koncepcja, struktura i późniejszy rozwój wywodzą się z koncepcji, że paliwa kopalne wykorzystywane w połączeniu z maszynami wywierają presję społeczeństwo. Rzeczywistość ta zamaskowana jest przez wcześniejsze przewidywanie masowego szkolenia w pewnych utopijnych i religijnych utworach o porządku społecznym i ludzkiej naturze, ale nie ma co do tego wątpliwości, że w świecie zachodnim nigdy nie było żadnego takiego zwierzęcia jak masowe szkolnictwo dopóki nie nadszedł węgiel w parze z maszynami.
Nie powinniście dać się zwieść tak jak Charles Francis Adams, kiedy zaobserwował w 1880 roku, że to, co było kształtowane dla dzieci – na tyle niefortunne, żeby dać się złapać w proponowaną sieć szkół, której wcześniej nigdy nie było – łączy właściwości przędzalni bawełny i linii kolejowej, jak powiedział Adams, z właściwościami więzienia stanowego.
Tak stwierdził Adams, który miał w swojej rodzinie dwóch prezydentów. Po wojnie domowej zwierzchnicy zajmujący się opracowywaniem strategii biznesu, rządu i życia uniwersyteckiego zaczęli poważnie dyskutować o pewnych utopijnych założeniach dotyczących izolowania dzieci w obozach i poddawania ich rutynowemu modelowaniu. Dyskusje te inspirowane były przez potencjał scentralizowanej masowej produkcji, którą umożliwiły maszyny napędzane węglem, rozwój linii kolejowych, który także zależał od węgla, a także zadziwiające nowe wynalazki takie jak telegraf.
Główną motywacją tej rewolucji w życiu rodzinnym i życiu społeczności nie była wyłącznie żądza pieniędzy, chociaż takowa też istniała, ale również filozoficzne przekonanie, które pod względem intensywności zbliżało się do religii, że wczesna indoktrynacja doprowadzi do zdyscyplinowanego społeczeństwa naukowego, któremu przewodzić będą najlepsi ludzie, nieograniczonego przez tradycję demokratyczną ani przez amerykańskie skrajnie liberalne postawy. Przymusowe szkolenie stanowiło przepis na to, aby podobnie uzależnić masy od dalekiej władzy, a nie od władz lokalnych, jeśli chodzi o przydzielenie do tego czy innego miejsca w gospodarce. Nie zezwolono na żadnych więcej Benów Franklinów, żadnych więcej Tomów Edisonów.
Ludziom uniemożliwi się podejmowanie samodzielnych decyzji życiowych aż do podeszłego wieku. W okresie po wojnie domowej, dzieciństwo przedłużono o około 4 lata. Pod koniec XIX wieku wynaleziono specjalną koncepcję zamknięcia starszych dzieci w jednym miejscu. Nosiło to nazwę „dojrzewania” i był to fenomen nieznany rasie ludzkiej.
Przedtem infantylizacja młodych ludzi nie zatrzymała się pod koniec XIX wieku, ale trwała nadal w wieku XX. Przepisy prawa dotyczące zatrudniania dzieci rozszerzano na coraz więcej zawodów. Dozwolony wiek opuszczenia szkoły stawał się coraz wyższy. Liczba zawodów niewymagających szkolenia stawała się coraz mniejsza. Zauważyliście, że używam terminu „szkolenie”, nie zaś „edukacja”. Na początku lat 70-tych nie było niczym niezwykłym, żeby absolwenci studiów byli dobrze po trzydziestce.
Od samego początku za szkoleniem stał cel, który nie miał nic wspólnego z tym, czego chcieli rodzice, dzieci czy społeczności, ale skoncentrowany był na wysoce scentralizowanej gospodarce, której, jak sądzono, potrzebowało silne polityczne państwo. Czym to było, można dowiedzieć się z tego fragmentu przemowy Woodrowa Wilsona do biznesmenów w 1914 roku. Cytuję Wilsona nie zmieniając ani słowa:
„Chcemy, żeby jedna klasa miała dostęp do liberalnej edukacji i chcemy, żeby druga klasa, z konieczności o wiele większa, zrezygnowała z przywileju liberalnej edukacji i dostosowała się do wykonywania konkretnych trudnych zadań manualnych”.
Do 1917 roku najważniejsze posady administracyjne w całej Ameryce w branży szkolnictwa kontrolowane były przez grupę interesów, którą nazywano w prasie funduszem edukacyjnym. Termin ten znika gdzieś w połowie lat 30-tych, ale jest dość powszechny w gazetach w latach 20-tych i w poprzedzającej je dekadzie. Wśród obecnych na pierwszym zebraniu funduszu edukacyjnego znaleźli się przedstawiciele Rockefellera, Carnegiego, Harvardu, Stanfordu, Uniwersytetu w Chicago i Stowarzyszenia Edukacji Narodowej. Głównym celem nowej edukacji, pisał Benjamin Kidd w 1918 roku, było i tu cytuję „narzucenie młodym ideału subordynacji”.
5 eksperymentów psychologicznych, które pomagają zrozumieć współczesny świat
Najważniejszym założeniem pierwszych 30 lat przymusowego szkolnictwa była tradycja niezależnego życia w Ameryce. Studenci mieli się uczyć myśleć o sobie jako o pracownikach konkurujących ze sobą na korzyść szefa – nie jak o przedsiębiorcach takich jak Ben Franklin konkurujących po to, by służyć społeczeństwu.
Uważano, że jedynie w ten sposób da się powstrzymać zagrożenie nadprodukcji w Ameryce. Musielibyście, panie i panowie, odnieść się do źródeł pierwotnych, jako że ja spędziłem lata czytając je, aby zobaczyć jak często termin „nadprodukcja” pojawia się w tych dyskusjach biznesmenów między 1880 a 1910 rokiem. Byli przerażeni, że wczesna tradycja Ameryki, to, że ludzie pracują dla samych siebie, będzie trwała nadal i że uniemożliwi dużym centralnym korporacjom uzyskanie finansowania potrzebnego im do funkcjonowania. Ponieważ maszyny kosztowały tak wiele, kto stale wymieniałby je, gdyby w każdym momencie istniało zagrożenie ze strony tysięcy ludzi otwierających małe konkurujące ze sobą firmy? A zatem należało to zabić.
W 1919 roku Arthur Calhoun w „Social History of the Family” informował naród, że dziecko przechodziło od rodziny i tu cytat „pod opiekę ekspertów społecznych” oraz przedstawił istotną przepowiednię, że możemy z czasem spodziewać się stworzenia systemu edukacji publicznej, cytuję „opracowanego tak, aby kontrolować dopasowanie niepasujących”.
W 1922 roku burmistrz Nowego Jorku Hylan, nawiązując konkretnie do działań w szkołach Fundacji Rockefellera oraz innych interesów korporacyjnych powiedział w publicznym przemówieniu, że szkoły zostały schwytane tak jak ośmiornica chwyta swoją ofiarę i tu cytat „przez niewidzialny rząd”.
Znajdziecie to odniesienie w książce Diane Ravitch „The Great School Wars”. Niech się pani już teraz zachowuje. Lata 20-te XX wieku były okresem rozkwitu przymusowego szkolnictwa, jak też rynku akcji. Książka p.t „A Sociological Philosophy of Education”, opublikowana w 1928 roku, twierdziła, że obowiązkiem nauczycieli jest zarządzanie nie tylko szkołą, ale i światem.
W 1929 roku słynny twórca psychologii edukacyjnej, Edward Thorndike z Teachers College na Uniwersytecie Columbia oświadczył, cytuję, „przedmioty akademickie nie mają wielkiej wartości”. Jego kolega z Teachers College, William Kirkpatrick, chwalił się w swojej książce „Education and the Social Crisis”, że cały tradycyjny system wychowywania młodych został zmieniony przez ekspertów.
W międzyczasie w biurach projektowych ważnego pracodawcy tych ekspertów, Fundacji Rockefellera, kierownicy słyszeli od swojego prezesa Maxa Masona 11. kwietnia 1933 roku – nie mówcie, że nie podaję wam bardzo konkretnych źródeł, które można sprawdzić – że opracowywany był całościowy program, aby zracjonalizować kontrolę społeczną i kontrolę ludzkiego zachowania zainspirowany przez działania w zakresie genetyki naukowca z Europy Wschodniej Hermanna Mullera na Uniwersytecie w Teksasie.
Rockeffeler, Carnegie i inne wielkie prywatne fundacje inwestowały duże pieniądze w genetykę. Muller wykorzystywał promienie Roentgena, aby mieć przewagę nad prawem genetycznym, wywołując mutacje muszek owocówek. I to zapoczątkowało sposób myślenia, że prawdopodobnie możliwe jest stworzenie życia i ukształtowanie go według własnego uznania.
Muller moralizował, że planowa hodowla jest konieczna, aby rozwój ludzkości mógł postępować.
Manifest genetyków (1939) – Biologia społeczna i doskonalenie populacji – Hermann Joseph Muller
Jego propozycja spotkała się z entuzjastyczną aprobatą większości najwybitniejszych naukowców ówczesnych czasów. Zredukował ją do manifestu genetyków składającego się z 1500 wyrazów, który podpisało 22 wybitnych biologów amerykańskich i brytyjskich.
Pożądane są świadome wskazówki ze strony państwa dotyczące doboru płciowego człowieka – stwierdził Muller. Głosił, że potrzebny jest projekt higieny rasowej, taki jak wprowadzili jako pierwsi decydenci w Niemczech, program, w którym eugenika była polityką państwową, a badania naukowe kształtowały społeczeństwo.
Wybór partnera – dobór płciowy
Łączenie się w pary: Ewolucyjne spojrzenie na intymność – dr Paul David
Doradztwo małżeńskie jest jak medycyna z XVII wieku
Sprawozdanie z postępów z lutego 1934 roku finansowane przez Rockefellera stawiało pytanie:
„Czy możemy stworzyć genetykę tak solidną i tak szczegółową, abyśmy mogli mieć nadzieję, że w przyszłości wyhodujemy wyjątkowych (nad)ludzi?”
Zaledwie kilka miesięcy przed pojawieniem się tego sprawozdania dyrektor wykonawczy Stowarzyszenia Edukacji Narodowej ogłosił, że jego organizacja spodziewa się, cytuję teraz bezpośrednio, „osiągnąć na drodze edukacji to, co dyktatorzy w Europie próbują zrobić stosując przymus i siłę”. Nie da się tego powiedzieć jaśniej, prawda?
Pomiędzy 1967 a 1974 rokiem kształcenie nauczycieli w całych Stanach Zjednoczonych było potajemnie reorganizowane na drodze skoordynowanych starań niewielkiej liczby prywatnych fundacji, niezależnych komitetów doradczych i globalnych korporacji, uniwersytetów oraz kilku innych firm, pracujących w ramach Departamentu Edukacji Stanów Zjednoczonych i kluczowych wydziałów pomocy społecznej, jak te w Kalifornii czy w Nowym Jorku. Istniały 3 najważniejsze dokumenty w tej transformacji i podam wam ich nazwy. „Taxonomy of Educational Objectives” Blooma był pierwszy. Rozległe przedsięwzięcie rządu dotyczące futurologii p.t „Designing Education for the Future” było drugim, a „Behavioral Teacher Education Project” – trzecie. Był to obszerny podręcznik obejmujący ponad tysiąc stron, który z czasem miał wpływ na każdą szkołę w Stanach Zjednoczonych.
Mimo że istnieją inne dokumenty, te są najważniejszymi reprezentantami całości. Będą one służyć wyjaśnieniu wam jaki projekt powstawał. Omówię je jeden po drugim. „Designing Education”, stworzony przez Federal Education Departament, przedefiniował edukację na styl pruski jako, cytuję, „środek do osiągnięcia ważnych celów ekonomicznych i społecznych natury narodowej”.
Od tego czasu agencje edukacji państwowej działały jako dostępni na miejscu federalni najemnicy pilnujący stosowania się lokalnych szkół do dyrektyw z Waszyngtonu. Dokument ten obwieszczał, że każdy stanowy departament edukacji, cytuję, „musi być narzędziem zmiany”.
Departamenty stanowe miały, cytuję, „utracić swoją tożsamość, a także władzę, w celu utworzenia partnerskich stosunków z rządem federalnym”.
Sądzę, że wy i ja jesteśmy świadomi, że mówimy tutaj o pewnego rodzaju zdradzie. Nie ma w ogóle żadnej wzmianki w żadnym dokumencie założycielskim tego kraju o mieszaniu się rządu federalnego w edukację. To nie jest wyłącznie akademicka sprawa. Umyślnie trzymano edukację z daleka od centralnej władzy politycznej z uwagi na oczywistą możliwość zepsucia jej, gdyby przekazano ją sile, która kontrolowała armię.
Drugi z dokumentów, gigantyczny „Behavioral Teacher Education Project”, szkicował reformy w nauczaniu, które miały być narzucone w Ameryce po 1967 roku. Rozmawiamy więc o 31 latach wstecz.
Jeśli kiedykolwiek będziecie chcieli go namierzyć, opatrzony jest on numerem umowy z Departamentem Edukacji USA i mogę go później każdemu dać. Mam go tutaj, ale nie będę sobie zawracał głowy czytaniem 44 cyfr. Dokument ten przedstawia jasno zamiar jego twórców – „nie mniej…” – cytuję teraz ten dokument – „…niż bezosobowa manipulacja poprzez szkolenie przyszłej Ameryki, w której niewielu będzie w stanie zachować kontrolę nad swoimi opiniami, Ameryki, w której każdy człowiek tuż po urodzeniu otrzyma wielozadaniowy numer identyfikacyjny, który będzie umożliwiał pracodawcom i innym osobom sprawującym kontrolę…” – jest to bezpośredni cytat z tego dokumentu – „…prowadzenie rejestru ludzi na posyłki i demaskowanie ich przed bezpośrednim lub podświadomym oddziaływaniem, o ile to konieczne”.
Czytelnicy dowiadywali się, że eksperymenty chemiczne na górnikach będą normalną procedurą w świecie po 1967 roku. Jest to z pewnością sarkastyczna przepowiednia stosowania na ogromną skalę Ritalinu, towarzyszącego obecnie praktyce przymusowego szkolnictwa. „The Teacher Education Project” identyfikował przyszłość jako, ponownie cytuję, „czas, kiedy niewielka elita kontrolować będzie wszystkie istotne kwestie, czas, kiedy demokracja bezpośrednia w znacznej mierze zaniknie”.
Fakty o Psychiatrii [DSM] i Wielkiej Farmacji — dr James Davies
To z waszych pieniędzy, z pieniędzy podatników lub z pieniędzy waszych ojców i matek zapłacono za ten dokument. Dzieciom pokaże się poprzez doświadczenie szkolne, że ich koledzy ze szkoły… To bardzo delikatna kwestia, więc zacznę jeszcze raz. Dzieciom pokaże się poprzez doświadczenie szkolne, że ich koledzy z klasy są tak nieodpowiedzialni i nieudolni, że należy ich kontrolować i kierować nimi dla dobra społeczeństwa. Myślę, że mamy w tej chwili do czynienia z kategorią równoznaczną z sytuacją, gdy odwraca się uwagę od rzeczy ważnych wykorzystując tematy zastępcze. Jasne. Według „Project”, postmodernistyczne szkolnictwo będzie się skupiać – jest to bezpośredni cytat – „na kultywowaniu przyjemności”, a inne podejścia i umiejętności kompatybilne ze światem wolnym od pracy pozwalają zauważyć w jaki sposób olbrzymi wzrost przemocy szkolnej w ogólnym chaosie panującym w szkołach pod koniec lat 60-tych można postrzegać jako rozsądne usprawiedliwienie gwałtownego ograniczania tradycyjnego intelektualnego szkolenia. Każdy wybuch dziecięcych zamieszek odbijający się echem w prasie był niczym reklama promująca potrzebę poddania się kontroli społeczności kierownictwu ekspertów. A co do wprowadzenia środków nadzwyczajnych takich jak edukacja specjalna i Ritalin każdy, kto w tym okresie uczył w szkole w dużym mieście, tak jak ja, pamięta jak nauczyciele i administratorzy zostali nagle ogołoceni z jakiejkolwiek skutecznej możliwości dyscyplinowania dzieci poprzez interwencję zewnętrznych instytucji.
Bądź niebezpieczny, ale zdyscyplinowany – Jocko Willink i Jordan Peterson
Dlaczego (samo)dyscyplina musi pochodzić z wewnątrz – Jocko Willink
Ekstremalna Odpowiedzialność – Jocko Willink
Na drodze interwencji zewnętrznych instytucji masz swobodę decyzji czy było to zbiegiem okoliczności czy nie. Jednak nieprawdaż, że ma to sens, iż nieodpowiedzialne, na wpół niepiśmienne dzieci utrzymywane w tym stanie przez władze staną się nieodpowiedzialnymi i na wpół niepiśmiennymi dorosłymi i że takim ludziom nie można ufać w kwestii podejmowania decyzji? The National Teacher Training Document informował edukatorów nauczycieli, że w tych okolicznościach nauczyciele mają być szkoleni jako terapeuci przekładający zalecenia psychologów społecznych na praktyczne działania w klasie.
Trzecim z nowych tekstów zbioru zasad była „Taxonomy” Benjamina Blooma. W jego własnych słowach było to, cytuję, „narzędzie klasyfikacji sposobów, w jakie jednostki mają działać, myśleć lub czuć jako skutek pewnego segmentu instruującego”. Wykorzystując metody psychologii behawioralnej, dzieci nauczą się niewłaściwych…właściwych myśli, uczuć i działań, zaś ich niewłaściwe postawy wyniesione z domu zostaną naprawione.
Na wszystkich etapach szkolnej manipulacji, konieczne będzie sprawdzanie, aby zlokalizować zmieniający się umysł dziecka na oficjalnej skali ocen. „Taxonomy” Blooma dała początek wielu ważnym następcom, o których słyszeliście. „Mastery Learning” była pierwszym z nich. „Outcomes-Based Education” była drugim, a ogólnie przyjęta „School-to-Work Government-Business Collaborations” – trzecią.
Każdy z następców został opracowany tak, aby sklasyfikować jednostki dla wygody zwierzchników społecznych i aby kontrolować umysły i ruchy młodych ludzi. Ale jaki był cel? Dlaczego to robiono? Odpowiedź w znacznej mierze można znaleźć czytając między wierszami artykuł, który ukazał się przed kilkoma miesiącami w wydaniu „Foreign Affairs” z czerwca 1988 roku.
Napisany przez właściciela magazynu „U.S. News & World Report”, esej ten chwali amerykańską gospodarkę i przewiduje, że jej nadrzędna rola wobec Europy i Azji jest tak psychologiczna w swej naturze, że nie jest możliwe, by jakikolwiek naród nas dogonił, ponieważ nasi pracownicy są jedyni w swoim rodzaju. Jeżeli nie wierzysz w biologię mówiącą o rasie panów, przewaga ta mogła pochodzić jedynie z kształcenia amerykańskiej młodzieży w szkole i poza nią, stosując metody indoktrynacji, które kształtują postawy przydatne dla kierownictwa. Jakie to postawy?
Słuchajcie, dałoby się zrobić pięciominutową przerwę? Te światła są odrobinę zbyt jaskrawe i potrzebuję po prostu krótkiego odpoczynku ze względu na zaawansowany wiek. Ale obiecuję wam, że za 5 minut odpowiem na pytanie, które właśnie zadałem. Odpoczynek przez 5 minut… Potrzebujecie go bardziej niż ja.
…cierpi z powodu silnej tradycji przebiegłości, a pracownicy domagają się większego głosu przy podejmowaniu decyzji. Jak twierdzi Zuckerman, Azja jest konkurencyjnie w jeszcze gorszej sytuacji, ponieważ mimo że pracownik w Azji siedzi cicho, tamtejsza religia, tradycja i rząd ingerują w to, co może zrobić przedsiębiorstwo. A więc to jest jego pierwszy argument – że amerykański pracownik, czyli wasi dorośli synowie i córki, jest popychadłem. „Następnie,” twierdzi Zuckerman, „amerykańscy pracownicy żyją w stałej panice. Wiedzą, że tutejsze firmy nie są im nic winne, nie ma żadnej zewnętrznej siły, do której można by się odwołać. Strach jest naszą sekretną sprężarką. Daje tutejszemu zwierzchnictwu elastyczność, której inne narody nigdy nie będą miały w takim zakresie”.
Pewne dowody, które na to przedstawia naprawdę robią silne wrażenie. W 1996 roku powiedział, że po pięciu latach rekordowej ekspansji gospodarczej połowa pracowników dużych firm obawiała się zwolnienia. „Najlepsze jest,” mówił Zuckerman, „że stanowi to 2 razy większą liczbę zmartwionych osób niż 5 lat temu, kiedy sprawy nie przedstawiały się tak dobrze. A zatem strach działa niczym hamulec na zarobki w Ameryce.
„Następnie,” twierdzi, „w Stanach Zjednoczonych decyzje, które wyglądają na kierownicze w rzeczywistości podejmuje się za pomocą abstrakcyjnych zasad matematycznych, które są odporne na kierownictwo, jak też na pracowników. Żadna sentymentalność, żadna zdrada ideologiczna ze strony szefa o miękkim sercu nie może mieć większego wpływu niż tymczasowy na korporacyjny rozmach w tym kraju, ponieważ zysk netto rządzi wszystkim.
„I wreszcie,” mówi, „nasza niekończąca się konsumpcja zamyka złoty krąg. Konsumpcja napędzana trwającym stale uzależnieniem Amerykanów od nowości, które zapewnia amerykańskim firmom jedyny na świecie wiarygodny krajowy rynek. Gdzie indziej w ciężkich czasach firmy upadają, ponieważ ludzie siedzą na swoich pieniądzach, ale tu tak nie jest, tutaj kupujemy aż padniemy, zastawiamy pod hipotekę naszą przyszłość w ciężkich czasach, a także w dobrych”.
Ja sądzę, że Zuckerman ma rację. Nie ulega wątpliwości, że fantastyczne bogactwo wielkich amerykańskich firm jest psychologicznie i proceduralnie uzasadnione i że szkolenie do tego stanu umysłu oraz konieczna uległość, której on wymaga wywodzi się z amerykańskiej klasy szkolnej.
Dr Mattias Desmet i Psychologia Totalitaryzmu
Placówki edukacyjne muszą szkolić jednostki do tego, by reagowały jako tłum, by się bały, były zazdrosne, znudzone, nadmiernie pragnęły uwagi i miłości i ogólnie rzecz biorąc były niedoskonałe. Zdrowy rozsądek wskazuje na to, że prosperująca gospodarka, która polega na masowej produkcji musi mieć taką klientelę.
Małe firmy, mała gospodarka wiejska, jak gospodarka Amiszów, wymagają jednostkowej kompetencji, troskliwości, współczucia oraz uniwersalnego uczestnictwa, ale nasza wymaga dobrze zarządzanej masy – wyrównanej, niemrawej, niespokojnej, pozbawionej rodziny, pozbawionej przyjaciół, pozbawionej Boga i posłusznej, ludzi, którzy uważają, że różnica między ”Coca Colą” a „Pepsi” to kwestia, o którą warto się spierać.
Potrzebujemy dla tej gospodarki ludzi, którzy uczą się, że status się kupuje, w taki sposób, że kiedy coś kupujesz, jesteś z tego natychmiast niezadowolony, ponieważ nie wytwarza to popytu, jakiego się spodziewałeś po zobaczeniu reklamy.
Potrzebujemy ludzi, którzy uczą się, że inni kierują naszym życiem, że większość ludzi, w tym nasi rodzice, jest niemądra i nieważne, że Bóg jest przestarzałą fantazją, którą nie warto sobie zawracać głowy i że największa satysfakcja płynie z oficjalnej aprobaty.
Fantastyczne bogactwo wielkich amerykańskich przedsiębiorstw jest bezpośrednim rezultatem nauczania w szkole, tego, że szkoły uczą dzieci bać się, nudzić się i być uzależnionymi od nowości, podejrzliwymi wobec samych siebie i innych oraz pozbawionymi głosu w istotnych kwestiach. Jak to mówią, po to są dzwonki [w szkole].
A teraz z innej beczki. Sekret amerykańskiego szkolnictwa polega na tym, że w szkołach nie uczy się w sposób, w jaki dzieci się uczą – zgodnie z tym, co Inger, jak sądzę, trafnie wam przedstawiła – ani nie powinny one w taki sposób nauczać.
Szkołę zaprojektowano tak, aby służyła określonemu rodzajowi gospodarki i rygorystycznie uwarstwionemu porządkowi społecznemu, nie zaś przynosiła korzyść dzieciom i rodzinom. To dlatego musi być obowiązkowa. Najważniejszą dyrektywą szkolnictwa jest opóźnienie dojrzałości i pełni człowieczeństwa.
GRAFIKA – DOJRZAŁOŚĆ
To szkoła daje dzieciom pierwsze wrażenie zorganizowanego społeczeństwa i jak w przypadku większości pierwszych wrażeń, jest to wrażenie trwałe. Łatwo namierzyć wyraźną dynamikę, która sprawia, że szkolnictwo jest trucizną dla zdrowego rozwoju człowieka i przedstawię wam kilka przykładów.
Praca, w którą większość klas szkolnych angażuje dziecko nie jest znacząca. Nie zaspokaja rzeczywistych potrzeb przytłaczających człowieka, nie odpowiada na prawdziwe pytania, które doświadczenie rodzi w młodym umyśle, nie przyczynia się do rozwiązania jakiegokolwiek problemu napotkanego w prawdziwym życiu. Skutek psychologiczny przerabiania pracy na coś powierzchownego i obcego jednostkowym pragnieniom, doświadczeniu, pytaniom i problemom sprawia, że ofiara staje się bierna. Rozwój i mistrzostwo przychodzą tylko do tych, którzy energicznie sami sobie nadają kierunek.
Wiemy o tym od tysięcy lat. Jeśli macie wątpliwości, zbadajcie różnice między elitarną edukacją w dowolnym wybranym stuleciu w kierunku szkolnictwa powszechnego.
Będę o tym mówił nieco bardziej szczegółowo jutro rano. Inicjowanie, tworzenie, odzwierciedlanie i inne tym podobne rzeczy, aktywne rzeczy, są dokładnie tym, czemu struktura szkolenia ma zapobiegać pod takim lub innym pretekstem. Kiedy patrzyłem jak to się dzieje przez 30 lat, złamanie dziecka zajmuje jakieś 3 lata. Trzy lata ograniczone do otoczenia nadmiernej potrzeby miłości i uwagi, przy czym nie ma nic rzeczywistego do zrobienia.
I muszę powiedzieć, Inga, jeżeli tu jesteś, nadałaś temu inny wymiar jeśli o mnie chodzi, przedstawiając formułę, że wyłącznie w jednej trzeciej przypadków wewnątrz szkoły jest jak w wojsku, w rzeczywistości nic się nie robi. W takim środowisku piosenki, uśmiechy, jaskrawe kolory i gry polegające na współpracy lepiej się sprawdzają niż pełne złości słowa i kary.
Czy kiedykolwiek uderzyło was, że jest czymś dziwnym, iż rząd pruski – obecnie nie mamy już oczywiście kraju o nazwie Prusy, ponieważ kraj o nazwie Prusy pochłonął pozostałe 171 niemieckich landów i Niemcy stały się Prusami czy też większe Niemcy stały się Prusami i mieliśmy dwie wielkie wojny tego stulecia ze strony Prus…
Czy kiedykolwiek uderzyło was, że jest czymś dziwnym, iż rząd pruski był tak życzliwy i pomocny wobec eksperymentów Fredericka Fröbela, pomysłodawcy przedszkola oraz w stosunku do Heinricha Pestalozzi, który był pomysłodawcą szkoły podstawowej pełnej zabaw i gier? Obaj ci goście byli finansowani przez rząd pruski. Wszyscy ich asystenci byli agentami pruskiego rządu. To trochę dziwne myśleć o tych facetach ze szpikulcami na hełmach i tymi wszystkimi śmiesznymi balonami, ale w tym szaleństwie była metoda. Najmocniejsze sznury tworzące szkolną sieć są całkowicie niewidzialne. Ciągłe ubieganie się o uwagę obcych tworzy chemię, której produkty są częstymi cechami współczesnych dzieci w wieku szkolnym.
Jęczenie, nieuczciwość, złośliwość, zdrada, okrucieństwo, niekończąca się rywalizacja o oficjalną uwagę. Jeżeli widzicie małe ramiona wystające z barków, dzieci podskakujące na siedzeniach, spektakularne kuliste akwarium, jakim jest klasa szkolna produkuje tchórzliwe dzieci, małych ludzi zanurzonych w chronicznej nudzie, maluczkich bez żadnego wyraźnego celu, dla którego żyją.
Procedura jest identyczna do tej, która powoduje, że u szczurów zamkniętych w klatce rozwijają się ekscentryczne maniery, kiedy muszą nacisnąć pręt, aby dostać się do pożywienia według nieregularnego rozkładu wzmocnień, zgodnie z którym żywność jest podawana, ale przypadkowo. Ale szczur o tym nie wie.
Wiele dziwacznych zachowań, które mają dzieci w wieku szkolnym jest funkcją rozkładu wzmocnień i niekończącego się uwięzienia w bezczynności, które powoli doprowadza dzieci do szaleństwa, chwyta dzieci w pułapkę i potrzebują one bacznego kierowania, tak jak schwytane w pułapkę szczury, co powie wam każdy psycholog od szczurów. Widzicie, jestem bardziej elokwentny, kiedy siedzę. Wy też będziecie, poczekajcie aż dożyjecie mojego wieku. W pierwszych dekadach XX wieku niewielka grupa słynnych nauczycieli akademickich symbolicznie na czele z Johnem Dewey i Edwardem Thorndike’em z Teachers College na Uniwersytecie Columbia, Elwoodem Coverley z Uniwersytetu Stanforda i garstką innych wraz z ich korporacyjnymi i finansowymi sprzymierzeńcami takimi jak J.P. Morgan, Vincent Astor, kontradmirał Whitney, Andrew Carnegie i John D. Rockefeller postanowili nagiąć rządowe szkolenie, aby służyło firmom i państwu politycznemu, tak jak to uczyniono niemal stulecie wstecz w Prusach. Projektowi temu przyświecała także ważniejsza misja. Polegała na tym, by zawładnąć wyobraźnią marzycieli i rozpalić w nich pasję.
Szkoła miała służyć jako instrument kierowania ewolucją, ustalania warunków koniecznych dla selektywnej hodowli. W pamiętnych słowach Thorndike’a – i pamiętajcie, że Thorndike jest twórcą tego, co nazywamy psychologią edukacyjną… W pamiętnych słowach Thorndike’a, należało to zrobić szybko zanim nowe przemysłowe masy i tu cytat „wezmą sprawy w swoje ręce”.
Ustandaryzowane testy miały być ostatecznie stosowane do oddzielenia tych zdolnych do edukacji i do pracy od tych, którzy są do tego niezdolni. Jednakże ze względu na panujące tu tradycje, populacja Ameryki niechętnie odnosiła się do eksperymentów.
Ale dzięki opiece różnych biznesmenów z całego świata, grupa akademickich inżynierów społecznych była w stanie odwiedzić Chiny kontynentalne w pierwszych trzech dekadach XX wieku. Ktoś naprawdę powinien nakręcić film o tym, co wam teraz opowiem. I mieszkali tam, tak jak John Dewey mieszkał w porewolucyjnych Chinach przez 2 lata. W Chinach mężczyźni ci mogli przetestować teorię pedagogiczną na potulnej i zdezorientowanej populacji, która dopiero co utraciła swoją starożytną formę rządów. Ważni kierownicy szkół zaangażowani byli w to przedsięwzięcie, chociaż ogół społeczeństwa nie ma na ten temat wiedzy do dnia dzisiejszego.
Dla przykładu chciałbym, żebyście posłuchali dra H. B. Wilsona, dyrektora szkoły w Topeka. Napisał w swojej książce, której absolutnie nikt nie przeczytał ani nie chciałby przeczytać i która nosi tytuł „Motywacja dla pracy w szkole”… Napisał ją w 1916 roku, ale ten jeden paragraf był wart agonii, jaką przeżywa się czytając całą jego książkę:
„Wprowadzenie amerykańskiej szkoły do Orientu przetrwało 40 wieków tradycji. Dało nam nowe Chiny i nową Japonię i prowadzi do zauważalnego postępu w Turcji i na Filipinach. Szkoły są w stanie określić linie postępu”.
Rewolucja w Chinach była inspirowana Zachodem i finansowana przez Zachód, tak jak wkrótce miało się stać w przypadku rewolucji rosyjskiej. Umieściła ona ten naród w korzystnym stanie dezintegracji do przeprowadzenia testów laboratoryjnych pedagogicznej technologii zmiany umysłu. Z tego fermentu wyrosła chińska praktyka śledzenia zbudowana na starożytnym zwyczaju referencji, zmodernizowanym i zbiurokratyzowanym. Nazywa się on w Chinach „dangan [dang’an]”.
Są to stałe, gromadzone przez całe życie akta personalne, ujawniające osobistą historię studenta od urodzenia przez lata szkolne i dalej przez resztę życia. Dangan [Dang’an] stanowi wszechstronne upadek prywatności i dziś nikt nie pracuje w Chinach bez dangan.
Edward Snowden: rządowe szpiegostwo zaszło za daleko
William Binney: Celem NSA jest całkowita kontrola populacji
Życie w Chinach, państwie totalnej inwigilacji obywatela [WSJ, 2017]
Do połowy lat 60-tych w szkołach miały miejsce wstępne prace nad amerykańskim dangan, rezerwuary informacji powiązane ze szkoleniem zaczęły przechowywać osobiste dane o poszczególnych dzieciach. Nowa klasa ekspertów jak Ralph Tyler z Fundacji Carnegiego zaczęła zachęcać do gromadzenia danych i ich ujednolicenia w postaci kodu komputerowego, aby usprawnić klawisze umożliwiające połączenie się z wszystkimi innymi bankami danych. Do 1971 roku psychologowie opłacani przez rząd i przez prywatne fundacje usprawiedliwiali potajemne gromadzenie danych dotyczących dzieci jako moralne prawo instytucji. Ponownie chcę was zabrać kilka lat wstecz. Pomiędzy 1896 a 1920 rokiem niewielka liczba potężnych przemysłowców wraz z ich prywatnymi fundacjami, sponsorowanymi administratorami uniwersytetów, ich własnymi ekspertami i własnymi politykami wydali więcej pieniędzy na masowe przymusowe szkolenie niż rząd.
Norman Dodd o Fundacjach zwolnionych z opodatkowania
Sterowanie społeczne – pośrednie i bezpośrednie – Józef Kossecki
Istotnie, między 1900 a 1920 rokiem Andrew Carnegie i John D. Rockefeller razem wydali więcej pieniędzy na szkolnictwo niż rząd. Zachowując politykę nieingerencji państwa, zbudowano system nowoczesnego szkolenia bez udziału społeczeństwa.
Nie winię was, jeśli jesteście trochę zaskoczeni tymi danymi, tak jak mój wydawca był bardzo zaskoczony, kiedy zaprezentowałem ich ważność w dokumentach Carnegie Foundation (pl. Fundacji Carnegiego) i Rockefeller Foundation (pl. Fundacji Rockefellera). Są również inne, ale to najważniejsi gracze. „Nie pozwolą na druk,” powiedziałem. Ale zostało to napisane i prawdopodobnie pozostaje w domenie publicznej. Stwierdzili, że nie chcą kłopotów. Jeżeli chcecie znać motywy stojące za tym projektem, musicie tylko przeczytać pierwsze publiczne oświadczenie misji General Education Board Rockefellera, które zostało wydrukowane w ich pierwszym raporcie dla sympatyków.
Wydano go w 1906 roku. Przeczytam wam pierwszy akapit i gwarantuję, że jest absolutnie niewiarygodny, a jeśli macie dzieci, będzie to tak przerażające, jak nic, co ostatnio słyszeliście.
„W naszych marzeniach ludzie ulegają doskonałemu posłuszeństwu naszym modelującym dłoniom. Obecne zwyczaje edukacyjne, nauczania intelektualnego i kształtowania charakteru zanikają w ich umysłach i nieskrępowani tradycją narzucamy naszą własną wolę wdzięcznym i chłonnym ludziom”.
Dacie wiarę, że ludzie faktycznie to napisali i wydrukowali?
„Nie będziemy próbowali zmieniać tych ludzi ani ich dzieci w filozofów ani w uczonych ani w naukowców. Nie musimy ich wychowywać na pisarzy, pedagogów, poetów czy naukowców. Nie będziemy szukać artystów, malarzy, muzyków, prawników, lekarzy, duchownych, polityków, mężów stanu, których mamy wystarczająco wielu. Zadanie jest łatwe. Zorganizujemy dzieci i będziemy je uczyć w doskonały sposób rzeczy, które ich ojcowie i matki czynią w sposób niedoskonały”.
Rzeczywisty cel współczesnego szkolnictwa ogłosił Edward Ross z Uniwersytetu Wisconsin w tym samym roku, w którym to napisano. Ross jest ogólnie uważany za jednego z trzech założycieli XX-wiecznej dziedziny zwanej socjologią. I w książce bez ogródek zatytułowanej ”Kontrola nad społeczeństwem” Ross napisał, zacytuję bezpośrednio: „przygotowywane są plany zastąpienia rodziny, kościoła i społeczności propagandą, edukacją” – miał tu na myśli szkolnictwo – „i mass mediami. Ludzie” – informował swoich czytelników – ”są jedynie małymi plastycznymi grudkami ciasta”.
Inna osoba wtajemniczona we współczesne szkolnictwo, Henry H. Goddard, dziekan wydziału psychologii na Uniwersytecie Princeton, w 1920 roku nazwał szkolenie przez rząd „doskonałą organizacją na kształt organizacji ula”. Koniec cytatu. Goddard napisał, że ustandaryzowane testowanie miało spowodować, że niższe klasy społeczne konfrontują swoją niższość biologiczną, coś jak noszenie oślich uszu. Z czasem zniechęci ich to do reprodukcji.
Przed 1971 rokiem Biuro Oświaty Stanów Zjednoczonych, wówczas mocno zaangażowane w zdobycie dostępu do życia prywatnego i osobistych myśli dzieci, wyraziło zgodę na opublikowanie przez Rand Corporation siedmiu tomów wyników badań, które nazwano badaniami change agent (pl. agent zmiany; osoba, która skłania ludzi do zmiany ich zachowania lub opinii).
Szkolenie agentów zmiany zostało rozpoczęte dzięki funduszom federalnym na mocy Education Professions Development Act. Wkrótce ukazał się przewodnik agenta zmiany po innowacjach w edukacji. Następnie szkołom wyższym przydzielone zostały dotacje, aby mogły szkolić agentów zmiany, podczas gdy Rand wydrukowała i rozprowadziła jeszcze 6 przewodników do wykorzystania podczas kursów szkolenia nauczycieli.
W 1989 roku starszy dyrektor regionalnego laboratorium edukacyjnego w centralnych stanach USA powiedział pięćdziesięciu gubernatorom Stanów Zjednoczonych, zgromadzonym w mieście Kansas na corocznym zebraniu, następujące słowa – to bezpośredni cytat, nie zmieniono ani jednego słowa: „Chodzi nam o całkowitą przebudowę zakresu nauczania. W szczególności przeniesienie na grunt amerykański pod koniec XIX wieku wartości pochodzących z niemieckich uniwersytetów badawczych obrazowało przebieg tego, co się działo”.
Amerykańskie uczelnie początkowo myślały o nauczaniu w szkole wyższej, że chodzi w nim o nauczanie i uczenie się, że chodzi o intelektualny rozwój studenta jako indywidualności, ale to nie w taki sposób funkcjonował niemiecki system.
W niemieckich uniwersytetach badawczych chodziło o bezpośrednią służbę korporacjom w państwie politycznym z wykorzystaniem studentów, którzy płacą za swoje prawo do ofiarowania własnych usług bezpłatnie wraz z profesjonalnymi nauczycielami akademickimi, którym się płaci. W zamian za to, że studenci demonstrowali, iż odpowiednio się wyszkolili i są lojalni, system niemiecki rezerwował miejsca pracy i licencje zawodowe dla odpowiednich absolwentów.
Wywiad z Yeonmi Park, uciekinierką z Korei Północnej. Tyrania, niewolnictwo i Uniwersytet Kolumbia
Uniwersytet w Chicago, Stanford, Johns Hopkins, Kolegium Nauczycielskie Uniwersytetu Columbia, MIT (Massachusetts Institute of Technology) i Cornell – wszystkie szkoły wyższe wspomagane finansowo przez wielkich przemysłowców wraz z ruchem uniwersyteckim wspieranym finansowo przez państwo, reprezentowanym przez szkoły takie jak Michigan, Wisconsin czy też Ohio State zadziałały jednomyślnie z dawnym prawem i arystokratycznymi amerykańskimi uczelniami, jak Yale czy Dartmouth, które funkcjonowały jako symbol teorii angielskiej klasy społecznej, aby zapewnić nowy i śmiały cel, do którego mieli aspirować bogacze. Nie tylko wydawanie pieniędzy, nie tylko organizowanie wielkich przyjęć, ale opanowanie tajemnic ewolucji i prowadzenie społeczeństwa w kierunku sterowanej centralnie utopii naukowej. Uniwersytet Indiany…
Nie wierzę… Nigdy wcześniej nie natknąłem się na tę informację, którą odkopałem. W zeszłym roku Cato Institute poprosił mnie o wystąpienie na konferencji w San Francisco, a była to konferencją bionomiczna. Było tak wiele… Odbywało się to w hotelu Mark Hopkins. Jedynym powodem, dla którego pojechałem było to, że nigdy nie byłoby mnie stać na zatrzymanie się w Mark Hopkins. Wziąłem ze sobą swojego kota i przeszmuglowałem go do pokoju. Mieliśmy 4 dni… Tak czy inaczej, na tej konferencji było tak wiele wzmianek o ewolucji, że zapytałem czym jest ta niedorzeczna bionomia i zacząłem poszukiwać i tropić, no i natknąłem się na to – a wy usłyszycie to teraz, ale wy i ja i ludzie z konferencji na temat bionomii jesteśmy na pewno jedynymi ludźmi na świecie, którzy to wiedzą.
Uniwersytet Indiany daje dobry obraz strategii rozwijającej się poza nieistotną debatą prowadzoną w publicznej prasie. Przed 1900 rokiem na Uniwersytecie Indiany istniała specjalna dyscyplina wyłącznie dla elitarnych studentów wybranych starannie przez rektora tej uczelni, który był pomysłodawcą tego przedmiotu i go nauczał. Nosił on nazwę bionomia i zajmował się tym dlaczego i w jaki sposób wytworzyć nową ewolucyjną klasę rządzącą.
Rektor tej szkoły wyższej to znana postać w historii amerykańskich uczelni. Nazywa się David Starr Jordan. I Jordan radził sobie tak dobrze na odludziu, że wkrótce zaproszono go, aby dołączył do głównego związku uniwersytetów. Zaproszenie to zostało rozszerzone przez potentata kolejowego Lelanda Stanforda i Jordan został pierwszym rektorem Uniwersytetu Stanford, na którym to stanowisku pozostał przez 30 lat. Ale możecie zapytać co to ma wspólnego z publicznym szkoleniem. Tylko tyle, że w ten sposób bionomia zyskała bezpośredni związek z przymusowym nauczaniem przez rząd.
Kiedy opuszczał Uniwersytet Indiany, Jordan zabrał ze sobą do Stanford swojego protegowanego, gwiazdę bionomii, 24-latka nazwiskiem Elwood Cubberley. I niezwłocznie Cubberley został dziekanem wydziału edukacji nauczycieli na Uniwersytecie Stanford, zaś w przeciągu dwóch dekad stanął na czele konsorcjum kontrolującego stanowiska administracyjne w szkołach od wschodniego wybrzeża do zachodniego.
Był najbardziej wpływowym scholastykiem w XX-wiecznej historii Ameryki. Był także oficjalnym historykiem amerykańskiego szkolenia. Wszystkie mity, które słyszeliście pochodzą z „History of American Education” Cubberley’a, która przez 50 lat była dominującym podręcznikiem w instytucjach kształcących nauczycieli.
Czy bionomia miała jakikolwiek wpływ na życie w stanie Indiana, gdzie tak wielu synów prominentnych rodzin studiowało jej założenia dotyczące kontrolowanego wychowywania i eliminacji osób nienadających się? Odpowiedź brzmi tak. Pierwsza ustawa, na mocy której przymusowa sterylizacja przez rząd stała się legalnym aktem prawnym została wprowadzona w stanie Indiana, a jej praktykowanie na tym terenie stało się systemem prawnym w słynnej sprawie precedensowej Buck v. Bell przed Sądem Najwyższym w 1927 roku, w której Oliver Wendell Holmes napisał opinię większości zezwalającą na sterylizację 17-letniej Carrie Buck, aby zapobiec urodzeniu przez nią zdegenerowanego potomstwa. Jest to cytat z orzeczenia Sądu Najwyższego.
Przerażające amerykańskie korzenie nazistowskiej eugeniki – Edwin Black
Film Nauka i Swastyka: Biologiczni Żołnierze Hitlera
20 lat później nigdy nie spotkałem nikogo, kto by o tym wiedział. Jeżeli ktoś tutaj wiedział, czy mógłby podnieść rękę? Będę wiedział, że ktoś na świecie wiedział. 20 lat po sprawie Buck v. Bell w procesie niemieckich lekarzy w Norymberdze po Drugiej Wojnie Światowej nazistowscy medycy zeznawali, że ich precedensowe czyny były w sposób zasadniczy amerykańskie i że używana przez nich nazwa przymusowej sterylizacji brzmiała „procedura z Indiany”. Powiedzieć, że duch bionomii skaził szkolnictwo to jakby powiedzieć, że ptaki latają.
Kiedy wie się, że istnieje, zasadę łatwo wyśledzić. Trochę ją wam przybliżę, tak że porzucicie rutynę i odkryjecie, że jesteście w stanie bardzo łatwo dodać komponenty do tego tropu jedynie czytając prasę i oglądając telewizję. W 1922 roku Walter Lippmann w książce p.t „Opinia publiczna” żądał „surowych ograniczeń debaty publicznej”. To słowa Lippmanna. „W świetle olbrzymiej liczby upośledzonych umysłowo Amerykanów,” pisał Lippmann, „dawna idea demokracji uczestniczącej jest szalona.”
Walter Lippmann – ojciec współczesnego dziennikarstwa [Opinia Publiczna]
Ten motyw wychowywania kontrolowanego naukowo współdziałał w skomplikowany sposób z niemiecką koncepcją społeczeństwa naukowego kierowanego przez ekspertów oraz z ideą brytyjskiej religii państwowej i społeczeństwa politycznego, że sam Bóg powołał klasy społeczne do stworzenia darwinowskiego szkolenia opartego na kastach, sterowanego na duże odległości przez niewidocznych ekspertów, którzy manipulują zatrudnionymi rękami zwanymi nauczycielami i administratorami szkół. Wszystko to miało służyć najwyższemu dobru najlepszego stada hodowlanego.
Organizowanie Chaosu – Edward Bernays (Propaganda, 1928)
W 1928 roku ulubiony bratanek Zygmunta Freuda, Edward L. Bernays, który jest twórcą dziedziny nazywanej przez nas dzisiaj public relations napisał w swojej książce „Crystallizing Public Relations”, że, cytat:
„niewidzialna siła rządzi obecnie każdym aspektem życia w Ameryce. Demokracja,” powiedział Bernays, „jest tylko przykrywką dla zręcznego manipulowania ludźmi i organizacjami dla własnych celów, dla wybiegów, które nowe nauki manipulacji mentalnej mogłyby oddać do dyspozycji osobom zajmującym się planowaniem strategii za pieniądze”.
Przed 1944 rokiem szybkie pozbycie się niepotrzebnych praw naturalnych odbijało się echem w każdym aspekcie amerykańskiego życia akademickiego. Każdy nauczyciel akademicki, który spodziewał się grantów od fundacji, korporacji czy rządu grał na nucie zarządzania naukowego.
W 1961 roku niemiecka koncepcja państwa politycznego jako ojczyzny wypłynęła w przemowie inauguracyjnej Johna F. Kennedy’ego, w której słuchacze zostali pouczeni, żeby nie pytali co twój kraj może zrobić dla ciebie, ale co ty możesz zrobić dla swojego kraju.
W 1995 roku czasopismo „Time” – wydaje mi się, że z lutego, że było to pierwsze wydanie z lutego – pouczało swoich czytelników w artykule z okładki, że cytat „demokracja leży w najgorszym interesie narodowych celów. Współczesny świat jest za bardzo skomplikowany, aby zezwolić przeciętnemu mężczyźnie czy kobiecie wtrącać się w zarządzanie nim”.
Teraz sekret wyszedł na jaw. Pierwotny amerykański ideał państwa demokratycznego został odrzucony przez swoich strażników. W tym samym roku pewna część metodologii wykorzystanej do tego odrzucenia została naświetlona w długim filmie dokumentalnym, który, założę się, wyświetlany jest w rejonie Nashville. Nosi tytuł „Manufacturing Consent” (pl. „Zgoda produkcyjna”). Opowiada o karierze legendarnego profesora MIT, Noama Chomsky’ego, czołowego naukowca w dziedzinie lingwistyki na świecie. Ale Chomsky nie interesował się lingwistyką przez co najmniej 20 lat.
W tym filmie Chomsky potwierdził nasilające się ogólne podejrzenie, że informacje, które słyszycie są ściśle kontrolowane. Wykazał, że wszystkie programy informacyjne na świecie nadawane przez masowe kanały zarządzane są przez 23 globalne korporacje, które szerzą propagandę w stosunku do każdego aspektu każdej kwestii, tym samym ograniczając wyobraźnię społeczeństwa za każdym razem, kiedy w grę wchodzą ważne interesy.
Szkoła była istotnym punktem docelowym na taśmie produkcyjnej, stwarzającym utopijny świat, który przypominał gigantyczny park rozrywki Epcot lub być może ruch matka Chautauqua, cieszący się sławą pod koniec XIX wieku. Utopia, która nadeszła przed swoim czasem. Było tylko jedno ważne ograniczenie eugeniczne dotyczące tej stworzonej przez szkołę utopii, która miała nadejść. Nie była ona przeznaczona dla wszystkich. W najlepszym razie dla 20 procent istniejącej populacji. Z Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa z 1996 roku pochodzi ten przygnębiający fragment wspierających danych. Zacytuję sprawozdanie z Uniwersytetu Hopkinsa:
„Gospodarka amerykańska rozwinęła się w ogromnym stopniu od połowy lat 60-tych, ale rzeczywiste pensje rozporządzalne pracowników nie są wyższe niż były 30 lat temu. Siła nabywcza pracującej pary w 1995 roku była, po uwzględnieniu inflacji, taka sama, jak samotnego pracującego mężczyzny 90 lat wcześniej. Ten ostry spadek amerykańskiego powszechnego dobrobytu zmusił oboje wspólnie mieszkających rodziców i ich dzieci do wejścia w zarządzany świat dziennej opieki nad dzieckiem i rozszerzonego szkolnictwa. I pomimo że wam i mnie bez końca prawi się kazania, co trwa już całe stulecie, że powiększanie zakresu szkolnictwa spowoduje, iż dobra materialne zostaną bardziej równomiernie rozłożone, stało się dokładnie coś odwrotnego. Dobra materialne były w 250 procentach bardziej scentralizowane w 1998 roku niż w 1898 roku. „Nie jest moim zamiarem podburzać,” oznajmił, „ale to tak, jakby szkoła kierowana przez rząd sprawiała, że dzieci stają się głupsze zamiast mądrzejsze i że rodziny są słabsze zamiast silniejsze, zrujnowała formalną religię swoim agresywnym wykluczeniem Boga, utrwaliła strukturę klasową dzieląc dzieci na klasy i napuszczając jedno dziecko na drugie oraz służyła jako akuszerka niepokojącej koncentracji i scentralizowania dóbr materialnych i władzy w rękach drobnej części naszej narodowej społeczności.”
Prawdziwa reforma szkolnictwa musiałaby obalić potężną postać warunkowania umysłowego, którego wpojenie trwało stulecie. W takim czy innym stopniu każdy z nas został poddany indoktrynacji na rozmaite sposoby, abyśmy wierzyli, że amerykański eksperyment, który obiecywał zwykłym ludziom zwierzchnictwo nad ich własnym życiem był przewrotny i dziecinny. Prawdziwa reforma szkolnictwa musiałaby obronić pogląd wyuczony w szkole i wzmocniony przez media, że zwykli ludzie są zbyt głupi, zbyt nieodpowiedzialni, zbyt dziecinni, żeby można było im zaufać, iż zadbają o samych siebie. Kiedy zachęca się dzieci do tego, by szalały w szkole i stały się tam głupie, tę toksyczną lekcję wbija się nam pozostałym do głowy dzień po dniu. Wszyscy tego doświadczamy. Nic dziwnego, że wszyscy w to wierzymy.
Kwestionowanie przesłanek naukowego szkolnictwa wydaje się niemożliwe – tak dokładnie zostały one zademonstrowane przez system przymusowych szkół, które korporacje i rząd federalny narzuciły nam stulecie temu. Koniec końców, dlaczego beznadziejnie niemądrym ludziom miałoby być wolno podejmować decyzje, nawet osobiste, intymne, jak na przykład w jaki sposób wychowywać własne dzieci? Dostępni są certyfikowani eksperci, którzy wiedzą bez porównania więcej niż… na absolutnie każdy temat.
Stąd reformacja protestancka, której najbardziej błyskotliwym produktem była Ameryka, została wyrzucona na śmietnik, ponieważ jeśli istnieją jakiekolwiek podwaliny reformacji protestanckiej, to była nimi deklaracja Lutra: „Każdy człowiek jest swoim własnym kapłanem”.
Jefferson i Madison musieli być wariatami, skoro chcieli, żebyśmy ufali zwykłym ludziom. Pozwólcie, że na koniec spróbuję udzielić odpowiedzi. Aby mieć lepsze szkoły, które będą służyć rodzinom, społecznościom i jednostkom zamiast je dławić, musielibyśmy zmieszać z błotem pewne założenia.
Musielibyśmy całkowicie porzucić koncepcję, że wszelka tego rodzaju socjologiczna rzeczywistość jak masowy człowiek faktycznie istnieje, chyba że tylko w umysłach tych, którzy czerpią korzyść z tego poglądu.
Musielibyśmy uwierzyć w to, co mówią nam nasze odciski palców i nasza intuicja – że nie ma dwóch takich samych ludzi, że nikogo nie można dokładnie opisać za pomocą cyfr i wykresów, że próby dokonania tego tworzą w przyszłości niekończący się łańcuch smutku.
Musielibyśmy zaakceptować, że fantazja taka jak naukowa pedagogika jest niemożliwa, ponieważ każdy człowiek ma osobiste i jedyne w swoim rodzaju przeznaczenie.
Musielibyśmy przenieść wiarę ze szkoły i od ekspertów korporacyjnych i zachowywać się tak, jakby zasady te były prawdziwe, tak jak czyni to ponad milion rodzin w tym kraju, które prowadzą nauczanie domowe.
Musielibyśmy obudzić się i przyznać, że wiedza jest bardzo daleka od mądrości, że każdy Amerykanin ma prawo żyć tak, jak według niego jest mądrze i że jeśli sposób, w jaki jednostki decydują się żyć i wychowywać swoje dzieci oznacza katastrofę dla globalnych korporacji – tak jak z pewnością sposób na życie Amiszów, gdyby był sposobem na życie zbyt wielu ludzi, oznaczałby katastrofę.
Wówczas ten niezawodny wybór nadal wymagałby uhonorowania, ponieważ chroni go prawo definiujące Amerykę, nasze dokumenty założycielskie. Najwyższy czas, abyśmy wszyscy przypomnieli sobie dlaczego ludzkość w ogóle potrzebowała Ameryki.
Znakomita dialektyczna równowaga ustanowiona przez naszych założycieli była jedynym sposobem utrzymania słabej i chwiejnej władzy – zarówno oficjalnej, jak i powszechnej.
Amerykańska R/Ewolucja – dr David Martin
Powszechna wola odparłaby tyranię rządu, rząd trzymałby w ryzach powszechną tyranię ponad prawami mniejszości. Ta ciągła konfrontacja, ta niemożliwa do wygrania wojna pomiędzy dwiema niedoskonałymi kolektywizującymi zasadami, represyjnym rządem i brutalną opinią publiczną, będą zawsze skutkować wolnością dla tych, którzy jej chcą. W sytuacji patowej wolność ucieka dopóki trwa spór.
Tylko wskutek narzuconego konsensusu, produktu zbytku w niewłaściwym rodzaju szkolnictwa, Ameryka może ponieść klęskę. W Ameryce chodzi o spór, o to, żebyśmy robili wszystko po swojemu. To nadal jedyne miejsce na Ziemi, gdzie można publicznie przeciwstawić się władzy i nie zostać za to pobitym ani zabitym ani też poważnie zastraszonym za ten akt wolnej woli. Sąd Najwyższy Stanów Zjednoczonych napisał w sprawie dotyczącej spalenia flagi narodowej, że jedynym prawdziwym sprawdzianem wolności jest prawo do różnicy zdań na temat spraw, które dotykają głębi istniejącego ładu. I Sąd miał rację – to rzeczywiście jest standard.
Uderzmy więc w głąb tej kwestii i odbierzmy nasze dzieci inżynierom zarządzania.
Bardzo dziękuję. Dziękuję bardzo. Dziękuję. Dziękuję wszystkim. Dziękuję. Niech was wszystkich Bóg błogosławi. Dziękuję. Cóż, usłyszeliście to, czego mój wydawca nie chce… Nie chce, żeby reszta kraju to usłyszała. Oni naprawdę… Trzymali moją książkę przez rok. To znaczy chcieli tej książki, ale nie chcieli cytatów z dokumentów założycielskich, ani cytatów różnych inżynierów społecznych, które całkiem łatwo namierzyć, kiedy się wie o ich istnieniu. Tak czy inaczej, dziękuję. Do zobaczenia jutro rano.
Ogłupianie świata szkolnictwem – John Taylor Gatto [napisy PL]
John Taylor Gatto, którego niestety już nie ma wśród nas, był jednym z najwybitniejszych badaczy naszych czasów w dziedzinie edukacji. Długo mówił o tym, jak we wszystkich potęgach przemysłowych począwszy od XIX i na początku XX wieku, edukacja została tak skonstruowana, przez ugruntowane interesy w status quo takich społeczeństw, by stać się narzędziem inżynierii społecznej i w rzeczy samej, kontrolą społeczną. Mianowicie, aby szkolić ludzi w celu dostosowania ich do rzeczy takimi, jakimi są (tj. do ustalonego, z góry określonego porządku społecznego), a także tworzyć obywateli, którzy byliby podatni na państwo polityczne i przekształcać populacje w siłę roboczą, która miała być formowana względem ustalonego stanu korporacyjnego i handlowego.
W związku z tym zasadą przewodnią tego było zawsze psychospołeczne formowanie ludzi, aby byli łatwo sterowalni, ogłupiali i powierzchowni, bez wyobraźni, konformistyczni i bezduszni, obojętni i odhumanizowani, psychologicznie zależni od tego, co społeczne, wysoce sugestywni, niezdolni do swobodnego myślenia i oryginalnych pomysłów.
Ta sterowana poprzez status quo transformacja edukacji miała także uniemożliwić uogólnienie edukacji liberalnej – rodzaju edukacji, która wyrosła z Renesansu i dała najbardziej błyskotliwe umysły w ciągu ostatnich 300 lat, w tym Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych. Edukacja liberalna jest w większości samokierowana przez jednostkę i ma na celu wspieranie umiejętności czytania i pisania, kultury i mądrości – częścią tego jest ogólna wiedza na temat większości spraw związanych z życiem, ludzkością i społeczeństwem. Naczelną zasadą tego rodzaju edukowania jest kultywowanie niezależnego, kulturalnego i twórczego myślenia oraz rozwijanie umysłu i jednostki do samostanowienia, niezależności i służenia społeczeństwu ludzkiemu.
Edukacja może stworzyć albo dorosłych, albo dające się opanować, wieczne dzieci – establiszment poszedł oczywiście w kierunku tej drugiej opcji.
Koncepcja edukacji jako narzędzia masowej inżynierii psychospołecznej jest obecnie sformalizowana jako polityka globalna w ramach dyrektyw i programów UNESCO „edukacji globalnej”. Mimo że te dyrektywy i programy zostały zdefiniowane przez instytuty i fundacje w Europie, Ameryce i dawnym bloku sowieckim, dwie najlepsze prace wprowadzające do ich ogólnych linii zostały opublikowane przez samą UNESCO: Raport Parkyna z 1973 r. („Towards a Conceptual Model of Life-Long Education – W stronę modelu koncepcyjnego edukacji ustawicznej”) oraz Raport Lengranda z 1975 r. („An Introduction to Life-Long Education – Wprowadzenie do edukacji ustawicznej”).
Edukacja globalna to format edukacyjny dla kierowanego przez korporacje, wysoce zorganizowanego społeczeństwa światowego, w którym ludzie i populacje są przekształcane w możliwe do zarządzania pule zasobów ludzkich z korzyścią dla globalnego zarządzania i globalnej działalności korporacyjnej. Jest to trwająca całe życie, wysoce uspołeczniona edukacja o niskim poziomie umiejętności czytania i pisania dla postmodernistycznych roboli.
Aaron Clarey – Jak sprawdzić czy ktoś jest materialistą i NPC-kiem.
NPC to skrót od ‘NonPlayable Character’ i oznacza “postać niegrywalną” lub “postać niebędącą graczem”. Jest to termin zapożyczony ze świata gier wideo, oznaczający postać kontrolowaną przez komputer, a nie przez gracza.
https://rumble.com/v2q62bw-aaron-clarey-jak-sprawdzi-czy-kto-jest-materialist-i-npc-kiem..html
Aaron Clarey: Najprostszym sposobem na ocenienie, że ktoś jest materialistą i NPC-kiem, zadaj pytanie:
“Czy uważasz, że kobieta powinna być w domu i wychowywać dzieci?”,
pytanie od mężczyzny do kobiety.
„Czy uważasz, że rodzice powinni wychowywać swoje dzieci? Jakbyś wychowywała dzieci? Czy zrzuciłabyś obowiązek na innych, itd.”
Nie możesz zadać pytania czy by wychowywała swoje dzieci, bo odpowiedz zawsze będzie twierdząca, bo wydaje im się, że godzina czy dwie dziennie wieczorem to wychowywanie dzieci.
Raczej powiedz coś rodzaju, że chciałbyś mieć dzieci i w jaki sposób ona by się nimi zajęła – czy oddała do żłobka, do szkoły, o to zapytaj. Gdy odpowie, że odda do żłobka, to masz swoją odpowiedź.
To jest błąd. Nie powiem, że jest psychicznie chora, bo to nie wypada… Ale jest w błędzie odmawiając wychowania swoich dzieci. To jest błąd. Nie twierdzę, że taka osoba jest potworem, że świadomie i celowo czyni zło, ale jest zła bezwiednie. Co jest z tobą nie tak? Masz dzieci i ich nie chcesz ich wychowywać.
Osho o demokracji
“Aby z góry stłumić wszelkie bunty, nie należy robić tego brutalnie. Archaiczne metody jak Hitler, są zdecydowanie przestarzałe. Wystarczy stworzyć zbiorowe uwarunkowanie tak potężne, że sama idea buntu nie przyjdzie już nawet do głowy. Najlepszym sposobem byłoby formatowanie ludzi od urodzenia poprzez ograniczenie ich wrodzonych zdolności biologicznych…
Następnie kontynuujemy uwarunkowanie poprzez drastyczne obniżenie poziomu i jakości edukacji, sprowadzając ją do formy bezwysiłkowego zajęcia. Osoba niewykształcona ma ograniczony horyzont myślenia, a im bardziej ograniczone jest jego myślenie – materialne, mierne, tym mniej może się buntować. Należy sprawić, aby dostęp do wiedzy stał się coraz trudniejszy i elitarny… Niech pogłębia się przepaść między ludźmi a nauką tak, aby informacje skierowane do ogółu społeczeństwa zostały znieczulone wszelkimi możliwymi treściami – szczególnie bez filozofii. Znów należy użyć przekonywania, a nie bezpośredniej przemocy: będziemy transmitować masowo za pośrednictwem telewizji rozrywkę, która zawsze pochlebia emocjom i instynktowi.
Zajmiemy umysły tym, co jest daremne i zabawne – nieustanną gadką i muzyką, aby nie zadawać sobie pytań, nie uruchamiać myślenia.
Seksualność będzie najważniejsza – jako znieczulenie społeczne, nie ma nic lepszego. Ogólnie rzecz biorąc, należy zabronić powagi egzystencji, wyśmiewać wszystko, co ma wysoką wartość, utrzymywać ciągłe apologię lekkości, tak aby euforia reklamy i konsumpcji stała się cenną składową standardu ludzkiego szczęścia i wzorem wolności.
Tego typu napór na zbiorowość sam w sobie spowoduje taką integrację, że jedynym lękiem (który trzeba będzie podtrzymywać) jest wykluczenie z systemu i tym samym utrata dostępu do warunków materialnych niezbędnych do szczęścia. Masowy człowiek, tak wyprodukowany, powinien być traktowany takim, jakim jest: produktem, cielęciem i musi być monitorowany tak, jak powinno być stado. Wszystko, co pozwala uśpić jego jasność, jego krytyczny umysł jest dobre społecznie, zaś to co mogłoby go obudzić, musi być zwalczone, wyśmiewane, duszone…
Wszelkie doktryny kwestionujące system muszą być najpierw określone jako wywrotowe i terrorystyczne, a ci, którzy ją popierają, traktowani jako wrogowie publiczni”
Najnowsze komentarze