„Mentalne obciążenie” kobiet jest manipulacją – Sara Eaton

„Mentalne obciążenie” kobiet jest manipulacją - Sara Eaton

„Mentalne obciążenie” kobiet to fikcja. To totalna bzdura. To wymysł i kompletna bzdura.

To są lęki, które kobieta sama sobie narzuca i to ona bierze na siebie więcej obowiązków. I wykorzystuje to do samopoświęcenia, jakby robiła w związku więcej, żeby wkręcać cię w to abyś poczuł się źle. Większość kobiet bierze na siebie coraz więcej obowiązków, nawet o to nie prosząc. Podejmują te obowiązki tak, jakby były spoiwem trzymającym związek razem.

Wkręca sobie, że jedyny powód, dla którego związek działa, to fakt, że ona robi wszystko. To też jest wymyślone, więc kiedy będzie gotowa wziąć z tobą rozwód albo będzie potrzebować pretekstu do odejścia, ma to podane na tacy z całą listą oczekiwań i wyimaginowanych standardów, o których nawet nie miałeś pojęcia, więc kiedy będzie chciała odejść, po prostu cię rzuci. A to wszystko to jedna wielka manipulacja.

Taktyka, żeby potem wykorzystać to przeciwko tobie, że niby nie robiłeś wystarczająco dużo w związku, mimo że to wszystko, to jej wymyślone lęki od samego początku.

Co najdziwniejsze, niektóre z tych kobiet są tak oderwane od rzeczywistości, że używają tej narracji o „mentalnym obciążeniu”, żeby udawać, że są uciskane w swoich związkach, bo biorą na siebie za dużo obowiązków. W związku z tym czuje się pokrzywdzona, bo mąż albo chłopak nie robi wystarczająco, bo jako kobieta pewnie myślisz o wszystkich obowiązkach, które po prostu musisz wykonywać jako dorosła osoba.

Czujesz żal i złość z tego powodu. Serio, ktoś potrafi to wyjaśnić? Jakoś to wina twojego męża, że bierzesz na siebie cały ten wyimaginowany ciężar, żeby mieć poczucie, że robisz więcej w związku, tylko po to, żeby potem móc mu to wypomnieć. To niby nie jest manipulacja?

Co naprawdę jest szalone, to to, że mężczyźni też zmagają się z obciążeniem psychicznym. To dokładnie to samo obciążenie, które mają mężczyźni, ale zgadnij co? Im się każe siedzieć cicho. Nie mają wsparcia i od urodzenia słyszą, żeby się nie odzywali.

Zobacz na: [Kobiece] Manipulacje: Poradnik dla początkujących – Rian Stone

 

https://rumble.com/v73bslu-mentalne-obciazenie.html

 

 

 

Kobiety NIE są inteligentne emocjonalnie

https://rumble.com/v73bsiy-kobiety-nie-sa-inteligentne-emocjonalnie.html

Kobiet wcale nie charakteryzuje inteligencja emocjonalna.
Kiedy kobieta twierdzi, że szuka u mężczyzny inteligencji emocjonalnej tak naprawdę chce, by facet zmienił swoje zachowanie tak, by ona nie była jedyną niezdolną do kontrolowania swoich emocji, gdyż sama nie potrafi nad nimi zapanować.
Dlatego mężczyźni w jej życiu winni zachowywać się w określony sposób tak, by to ona zachowywała się „poprawnie”. Ponieważ ona nie potrafi zapanować nad sobą i swoimi emocjami, nie ma świadomości emocjonalnej tego, co wokół niej się dzieje.

Większość kobiet, która podnosi hasło „inteligencji emocjonalnej” w ogóle nie ma pojęcia, co to znaczy, a znaczy tyle, co umiejętność kontrolowania swoich emocji i kierowanie się logiką w zmiennych okolicznościach i adaptacji do różnego otoczenia, czego kobiety nie potrafią, w tym ja sama.

Kiedy kobieta żąda od mężczyzny inteligencji emocjonalnej, to oznacza, że chce, by on „wiedział” co ona czuje 24 godz. na dobę, 7 dni w tygodniu i daje jej możliwość cedowania odpowiedzialności i zrzucania winy na niego, dlaczego on po prostu tego „nie wie”.

Kobietom wydaje się, że skoro są emocjonalne to tym samym wykazują się inteligencją emocjonalną, ale w rzeczywistości kobiety wykorzystują swoją emocjonalną [rozchwianą] naturę jako wymówkę dla swojego kiepskiego zachowania lub aby zrzucać winę na mężczyznę za to, że nie jest emocjonalnie inteligentny, ale tak naprawdę to mężczyźni są bardziej inteligentni emocjonalnie niż kobiety i kobiety nie chcą tego pojąć i zaakceptować, skoro łatwiej jest obwiniać facetów. Pa pa.

 

 

 

Jak system edukacji produkuje podział na „uciskanych” i „ciemiężców”

Indoktrynacja na uniwersytetach jest skutkiem wcześniejszego kształtowania światopoglądu w szkołach podstawowych i średnich. Program nauczania ma filtrować historię i społeczeństwo przez podział na „uciskanych” i „ciemiężców”, marginalizując kontekst historyczny i promując ideologie na bazie myślenia stereotypowego kosztem myślenia pojęciowego.

Wszyscy martwią się o indoktrynację na uniwersytetach, która ma miejsce, ale to wypaczona podstawa systemu szkół podstawowych i średnich sprawia, że indoktrynacja na uniwersytetach jest w ogóle możliwa.
Wszystko w szkołach jest przepuszczane przez marksistowski filtr podziału na uciskanych i ciemiężców. Dlatego szkoły wprowadzają ideologię płci a każdy, kto się temu sprzeciwia, jest przedstawiany jako nietolerancyjny. Wprowadzają krytyczną teorię rasy, a każdy, kto się temu sprzeciwia, jest określany mianem rasisty.
Szkoła wprowadza feminizm, a jeśli się temu sprzeciwiasz, jesteś mizoginem albo częścią patriarchatu. Wprowadzają też socjalizm, a każdy, kto się temu sprzeciwia, jest uznawany za uprzywilejowanego. Najczęściej jednak, właściwie przez większość czasu, nie dzieje się to w sposób jawny, lecz jest subtelnie wpisane w program nauczania.
Na przykład gdy uczą o niewolnictwie i robią to już w szkole podstawowej, uczą, że w Stanach Zjednoczonych istniało niewolnictwo, że ludzi porywano z domów, że dochodziło do przemocy, złego traktowania i wszyscy to wiemy. Wszyscy zgadzają się, że niewolnictwo było czymś bardzo złym i nie powinno istnieć. Ale nie uczą, że Stany Zjednoczone zakazały niewolnictwa w siedmiu stanach, podczas gdy reszta świata wprowadziła zakaz tylko w siedmiu krajach. W 1776 roku 90–95 procent świata aktywnie praktykowało niewolnictwo i było to powszechną normą na każdym kontynencie.
Pomimo tego Thomas Jefferson próbował doprowadzić do zniesienia niewolnictwa w pierwotnym projekcie Deklaracji Niepodległości. W 1833 roku Anglia zniosła niewolnictwo, Stany Zjednoczone zrobiły to w 1865 roku, a reszta świata poszła za tym przykładem. Afryka, Azja. W odpowiednim kontekście historycznym historia Ameryki to opowieść o wyzwoleniu.
Jednak marksistowska perspektywa wymaga podziału na uciskanych i ciemiężców. Więc jeśli gdybyś przedstawił takie argumenty w szkole, to oblałbyś, zostałbyś zawstydzony przed całą klasą i prawdopodobnie odesłany do dyrektora. Bo to ma na celu utrzymanie podziałów w Ameryce, by łatwiej było ją podbić. A wszystkim marksistom, którzy lubią mi wmawiać, że się mylę, naprawdę powinniście sprawdzić Szkołę Frankfurcką, która zmodyfikowała idee marksizmu.
Rozwinęła model podziału na uciskanych i ciemiężców, a następnie wykorzystanie kwestii rasy, płci oraz orientacji seksualnej, by wprowadzić marksizm kulturowy. Zaczął on przenikać do środowisk akademickich w latach 60-tych. Efekty tego widzimy dzisiaj. Nasze dzieci i nasz kraj zasługują na coś znacznie lepszego. Zajrzyj do mojej prywatnej społeczności edukacji domowej oraz do serii książek „Cubs to Bears” ClassicalLearner.com