Czas po afrykańsku – Zamani i Sasa: dwuwymiarowa koncepcja czasu Johna Mbiti. Jak przeszłość i teraźniejszość definiują rzeczywistość, a przyszłość praktycznie nie istnieje.
A gdybym powiedziała, że w wielu afrykańskich społecznościach pojęcie przyszłości w ogóle nie istnieje… a czas zamiast płynąć do przodu, w rzeczywistości cofa się?
To koncepcja Johna Mbitiego, jednego z najwybitniejszych filozofów Kenii i całej Afryki, który w 1969 roku przedstawił pogląd, który całkowicie zmienia nasze postrzeganie afrykańskiego czasu. John Mbiti twierdzi, że czas jest zjawiskiem dwuwymiarowym: obejmuje rozległą przeszłość, żywą teraźniejszość i praktycznie nieistniejącą przyszłość.
Posługując się słowami z języka suahili, opisuje dwa wymiary czasu; pierwszy z nich to Sasa, czyli teraźniejszość, niedawną przeszłość oraz najbliższą przyszłość, którą można doświadczyć.
Drugim wymiarem jest Zamani. Zamani to rozległa, niekończąca się przeszłość, w której wszystkie wydarzenia ostatecznie trwają wiecznie.
Natomiast przyszłość w afrykańskim rozumieniu praktycznie nie istnieje, ponieważ czas tworzą wydarzenia. Czas staje się rzeczywisty dopiero wtedy, gdy zostaje doświadczony.
Dlatego nie potrafimy wyobrazić sobie wydarzeń związanych z odległą przyszłością, bo nie zostały jeszcze przeżyte, więc przyszłość nie może być częścią czasu.
Dlatego właśnie, według Johna Mbiti, języki afrykańskie, a przynajmniej wschodnioafrykańskie Bantu, które badał, nie posiadają słowa określającego odległą przyszłość. W afrykańskim rozumieniu czasu, według Mbiti, to wydarzenia wyznaczają czas.
Pory roku, ceremonie, rozmowy – to właśnie te chwile tworzą czas, a ludzie wytwarzają tyle czasu, ile im potrzeba.
John Mbiti podaje przykład z badanych przez siebie społeczności: rok mierzy się według czterech pór roku. Dwie pory suche i dwie pory deszczowe. Rok kończy się dopiero, gdy wszystkie cztery pory roku nastąpią. Rok może trwać 365 dni, 390 dni – liczba dni nie ma tu znaczenia, liczy się tylko to, że wystąpiły cztery pory roku.
To przeciwstawia się zachodniemu podejściu do czasu, gdzie czas traktuje się jak towar, który można wydawać, oszczędzać, marnować czy tracić. I według Mbiti, właśnie dlatego, gdy obcokrajowcy przyjeżdżają do Afryki i widzą ludzi, siedząc pod drzewem, komentowali: dlaczego ci ludzie tak bardzo marnują czas? Czas? Ale w afrykańskim myśleniu siedzenie pod drzewem to nie strata czasu, to oczekiwanie na czas albo wręcz tworzenie czasu.
Moim zdaniem to zachodnie postrzeganie czasu jako towaru napędza tę zachodnią obsesję na punkcie postępu, rozwoju i jakiejś obiecanej przyszłości. I to odróżnia wszystko – od polityki, przez gospodarkę, po codzienne życie. Bo w afrykańskim myśleniu złoty wiek nie jest w przyszłości, lecz znajduje się w Zamani.
Według Mbiti przyszłość jest tylko cieniem, dopóki nie stanie się teraźniejszością, a wtedy przechodzi do Zamani. W ten sposób czas płynie do tyłu. To nie my zmierzamy naprzód w czasie.
Oczywiście Mbiti pisał to z perspektywy teologicznej, bo próbował wyjaśnić naturę religii afrykańskich. Moim głównym wnioskiem z przeczytanych fragmentów książki jest to, że w przeciwieństwie do zachodnich kultur i religii, które mają mity o końcu świata, afrykańska koncepcja czasu nie przewiduje końca. Pory roku, lata, narodziny, małżeństwo, śmierć – wszystko to tworzy cykl.
Najnowsze komentarze