Dlaczego nie warto przywiązywać wagi do braku przeprosin żony [Strategos_autokrator]
11 grudzień 2014
To punkt widzenia przeciwny wobec wpisu o tym, jak ważne jest, by skłonić żonę do przeprosin. Samo ujawnienie: wymuszanie przeprosin było jedną z moich największych blokad. Z tego powodu bardzo intensywnie pracowałem nad tym tematem. Ten tekst ma na celu rzucenie mi samemu wyzwania i doprecyzowanie moich poglądów.
„To chodzi mi po głowie cały dzień, i przepraszam, jeśli już ktoś poruszył to wcześniej w innym poście.
Zanim przeszedłem na „czerwoną pigułkę”, bardzo mnie wkurzało i raniło, że moja żona nigdy nie przepraszała. Całymi latami próbowałem różnych taktyk, by skłonić ją do powiedzenia „przepraszam”. Dla mnie był to prosty i konieczny akt przyznania się do winy i pierwszy krok w kierunku rozwiązania konfliktu oraz poprawy samego siebie. Brak przeprosin wydawał się świadczyć albo o braku samoświadomości, albo o zamiarze powtórzenia tych samych zachowań w przyszłości. W ostatnim roku, jeszcze przed moją przemianą, zacząłem dostrzegać, że ogólnie żony (nie tylko moja) rzadko kiedy przepraszają swoich mężów.
W czasie mojej „czerwoni pigułkowej” przemiany zacząłem stosować się do rad z różnych lektur i postów i po prostu przestałem sam przepraszać. Gdy żona i ja mieliśmy naszą pierwszą poważną konfrontację, zadbałem o to, żeby nie przeprosić i utrzymać ramę. Czułem też, że muszę zakończyć ten brak przeprosin z jej strony i zażądałem, by to ona przeprosiła za sposób, w jaki mówiła do mnie i mnie traktowała. Jak niedawno pisałem, to przerodziło się w poważną konfrontację, ale utrzymałem ramę do końca i ostatecznie się ugięła. Gdy już się przełamała, otworzyła się lawina przeprosin. Od tamtej pory dobrze utrzymuję ramę i ona wciąż codziennie przeprasza za różne rzeczy.
Moim wnioskiem jest, że odmowa przeprosin ze strony żony wynika z jej wewnętrznej „chomikowej racjonalizacji”, której beta-facet pozwala działać bez ograniczeń. Gdy jej buntowniczy duch zostaje złamany, może komfortowo wejść w rolę uległej żony, a jej „chomik” dostosowuje się do światopoglądu Kapitana, i przeprosiny zaczynają płynąć swobodnie. W ten sam sposób mąż — jako Kapitan — nie może przepraszać, ponieważ wskazuje to załodze, że Kapitan traci kontrolę. Alternatywne sformułowania jak „popełniono błędy” albo „wolałbym, żeby to zostało rozwiązane inaczej” są w porządku.
Co o tym sądzicie? Postaram się edytować główny post i dodać odniesienia do tematów, które mogłem pominąć.” – Wives that never apologize
Oczekiwanie przeprosin od żony to oznaka słabości [uległości]
Oto dlaczego:
— Oczekiwanie przeprosin sygnalizuje jej, że ma nad tobą władzę i może cię zranić. Nawet jeśli przeprosi, właśnie pokazałeś jej, że jej złe zachowanie wpływa na ciebie. Będzie robiła to częściej. Pokazujesz też, że jej zachowanie cię obraża. A bycie obrażonym to sygnał, że twój obraz siebie zależy od jej działań. To oznacza utratę kontroli nad własną ramą.
— Oczekiwanie przeprosin daje jej większą władzę nad tobą. Jeśli wstrzyma się z przeprosinami, zyskuje moc grania na twoich emocjach i myślach, a to zwiększa jej siłę przetargową. Po co oddawać jej narzędzie do przedłużania konfliktu?
— Oczekiwanie przeprosin jest manipulacyjne i pozbawione stanowczości. Sugeruje, że istnieje między wami ukryty kontrakt: jeśli ona nie odbuduje twojego obrazu samego siebie, będziesz się wobec niej zachowywał jak dupek, wszystko owinięte w oczekiwania winy i ukrytych długów emocjonalnych. Zakładasz, że jesteś sędzią jej działań. Nawet jeśli popełniła tylko błąd, ma teraz prosić cię o wybaczenie, jakby była złą osobą, która cię zraniła, a ty trzymasz to przeciwko niej. To uraza. A uraza to cecha beta. Poza tym mieszasz dwa problemy: rzeczywisty, konkretny problem, i problem twojego kruchego ego. Książka „Kiedy mówię „nie”, czuję się winny” dr Manuela J. Smitha poświęca kilka pierwszych rozdziałów analizie tego, jak bardzo takie nastawienie jest manipulacyjne. W tej kwestii odsyłam do niej po więcej szczegółów.
— Oczekiwanie przeprosin to strata energii, która tylko rozbudowuje konflikt. Konflikt sprawia, że „statek” (czyli związek) działa mniej wydajnie. Nowa warstwa konfliktu nie wnosi nic do rozwiązania istoty sprawy, tylko karmi twoje wrażliwe ego, które oczekuje jakiegoś „tajnego” zadośćuczynienia. Ona jest twoim oficerem, a wy razem pracujecie nad tym, by doprowadzić statek tam, gdzie chcecie. Liczy się tylko to, by poprawić zachowanie.
— Kapitan nie oczekuje przeprosin od swojej załogi. Liczy się dla niego jedynie, by statek działał jak należy. Gdy ktoś coś zawali, kapitan poprawia to, co się da poprawić, stosuje dyscyplinę, a czasem sam bierze odpowiedzialność, bo powierzył zadanie komuś, kto nie powinien go dostać. Ale kapitan nigdy nie oczekuje przeprosin ani go one nie obchodzą, bo to oddawałoby załodze władzę nad nim samym. Ego i autorytet kapitana nie mogą zależeć od tego, co ktoś powie lub nie powie.
Po co są przeprosiny?
Przeprosiny są dla osoby, która je składa, a nie dla tej, która je otrzymuje. Osoba, która zawaliła, przyznaje, że częścią jej odpowiedzialności jest wzięcie konsekwencji na siebie. Przeprasza, bierze winę na siebie, próbuje naprawić sytuację i proponuje, co zrobi, by to się nie powtórzyło. Dlaczego? Bo chce jak najszybciej wrócić do działania, a przyznanie się do błędu to pierwszy krok. I tyle. Każde dalsze oczekiwania to już ukryty kontrakt i manipulacja.
Przeprosiny nie są dla osoby, która je otrzymuje. Nawet jeśli przeprosiny nie zostaną przyjęte, osoba, która przeprasza, i tak zyskuje więcej szacunku do samej siebie i poprawia się dzięki samemu aktowi przeprosin. Osoba, która je przyjmuje, nic z nich nie zyskuje, no chyba że ma kruche ego, które potrzebuje przeprosin, by poczuć się lepszym od osoby, która przeprasza.
Jak przepraszać jak mężczyzna?
Po prostu mówisz, że popełniłeś błąd, mówisz, co zrobisz jako zadośćuczynienie i co zrobisz, by to się nie powtórzyło. Koniec, tylko tyle i aż tyle. Przechodzisz dalej, pracujesz nad konkretnymi sprawami, nawet jeśli druga strona nadal żywi urazę. Nie prosisz, żeby twoje przeprosiny zostały zaakceptowane. To byłby ukryty kontrakt, dług emocjonalny oparty na poczuciu winy. Uraza to ich wybór. Zaakceptuj to, zaplanuj, jak sobie z tym poradzisz, i przestań się tym przejmować.
Mężczyzna nie potrzebuje cudzej opinii, by wiedzieć, że popełnił błąd. Branie odpowiedzialności za własne błędy TO właśnie utrzymanie ramy i bycie mężczyzną. Kruche ego, które nie przyznaje się do błędów, to cecha słabego mężczyzny.
Ale też, nie przepraszaj tylko dlatego, że ona chce to usłyszeć. To jej problem z własnym słabym ego. Oddziel problem jej ego od rzeczywistego problemu i zajmij się tylko tym drugim. Prawdziwe przeprosiny powinny pochodzić wyłącznie z twojego własnego osądu, niezależnie od tego, co myślą inni.
Jak przyjmować przeprosiny jak mężczyzna?
Po tym, jak przestałem oczekiwać przeprosin od mojej żony, zaczęła przepraszać. To było najbardziej zaskakujące w tym całym procesie. Więc skoro już akceptujesz, że nic nie zyskujesz z jej przeprosin i nawet ich nie oczekujesz, to jak przyjąć je z klasą, kiedy jednak się pojawią?
Oto co ostatnio robię: Kiedy mówi, że przeprasza za to, co zrobiła, odpowiadam:
„Doceniam, że to poruszasz. A teraz, co zamierzasz zrobić w sprawie [konkretnego problemu]?” Najpierw okazuję wdzięczność za przeprosiny, ale jasno daję do zrozumienia, że to nie one są najważniejsze. Liczy się konkretne działanie. Problem nie polegał na tym, że powinna czuć się źle, że coś zawaliła, ani że powinna mnie przeprosić za to, że mnie zraniła. Problem polega na tym, że trzeba znaleźć rozwiązanie i ruszyć naprzód, by osiągnąć mój cel. Tym samym pokazuję, że przeprosiny nie mają znaczenia dla mojego ego. Nie żywię urazy. Ego mnie nie obchodzi. Ale też pokazuję, że przeprosiny nie kasują błędów, które musimy naprawić. Jeśli ona nie zmieni swojego działania, ja zmienię swoje, by rozwiązać problem. Czasem oznacza to odebranie jej obowiązków, które wcześniej jej powierzyłem. Nie dlatego, że jest zła, nie w ramach kary tylko dlatego, że rzeczy muszą zostać zrobione, a obecny sposób nie działa.
I co? Prowadzi to do jeszcze większej liczby przeprosin z jej strony, bez dramy i kłótni. Dlaczego? Bo nauczyła się, że nie muszę jej udowadniać, że się myliła. Obchodzi mnie tylko, by osiągnąć to, co chcę osiągnąć. Dopóki razem pracujemy nad najlepszym sposobem dojścia do celu, to wszystko gra. Teraz łatwiej jej przepraszać, bo nie musi już „naprawiać mojego zranionego ego”. Skupiając się na osiągnięciu moich celów, sprawiłem, że stały się naszymi celami.
Co robić, gdy ona nie przeprasza?
Nie przejmuj się tym. Ale działaj, by rozwiązać problem samodzielnie. Pamiętaj: przeprosiny są potrzebne tylko jeśli twoje ego zostało zranione.
ozwiązaniem zranionego ego jest: pracuj nad sobą, by mieć silną ramę, której ona nie może zranić, i przestań potrzebować przeprosin.
Jednak to nie znaczy, że masz ignorować problem. Zakładaj, że sytuacja się powtórzy, skoro nie zaproponowała rozwiązania. I wtedy zrób wszystko, co w twojej mocy, by temu zapobiec. To może oznaczać wycofanie odpowiedzialności, którą jej powierzyłeś — i może oznaczać więcej roboty dla ciebie. Nie chowaj urazy, tylko dlatego, że jesteś leniem.
Po prostu działaj, napraw sytuację i nie obwiniaj jej. Obwiniaj problem i rozwiązuj problem. Tym samym pokażesz jej, że nie ma nad tobą władzy, a ty jesteś skoncentrowany na celu.
Czasami twoje działania mogą ją zdenerwować, bo wolała stary układ, w którym miała kontrolę nad tymi głupotami. Nie daj się wciągnąć w kłótnię. Skup się na rozwiązaniu problemu. Ona walczy, a ty skup się na konkretnym problemie i jego naprawie.
Weź odpowiedzialność za nową dynamikę, by przebić się przez bzdety:
„Rozumiem, że ci się to nie podoba, ale muszę naprawić [konkretny problem], więc zrobię to tak i tak.”
Czasami dodaję:
„Skoro ci się to nie podoba, to co proponujesz, że chcesz zrobić w sprawie [konkretnego problemu]?”
I często wtedy bierze odpowiedzialność za swoje działania, albo prowadzimy konkretną, dorosłą rozmowę o rozwiązaniu problemu. Jeśli powie, co jej zdaniem ja powinienem zrobić, odpowiadam tylko:
„Wiem, że nie podoba ci się to, co robię, ale będę to robić dalej, bo to jest mój sposób na rozwiązanie [konkretnego problemu].”
„Jeśli nie podoba ci się moje rozwiązanie, musisz zaproponować coś, co ty możesz zrobić, żeby mi pomóc.”
Nie mówię jej, jak ma się zmienić. Nie proszę jej, żeby się zmieniła. Ale jestem otwarty na jej propozycje, jak może pomóc mi rozwiązać ten problem. Jeśli twoja żona dojdzie do tego punktu, to negocjuj. Ale nie po to, by „wygrać” albo „udowodnić, że ona się myli”. Negocjuj, by rozwiązać konkretny problem. Pamiętaj: tym problemem nie jest twoje zranione ego.
Inaczej mówiąc: nigdy nie zachowuj się tak, jakby to ona była problemem.
Skup się na konkretnym problemie, we własnym zakresie i to jest najbardziej przekonujący sposób, by włączyć ją w rozwiązanie. Jeśli nie dołącza, to pokazujesz, że nie jesteś od niej zależny. Jeśli jednak zaproponuje rozwiązanie, to okazjonalnie nagradzaj dobre zachowanie.
W dużym skrócie: Chowanie urazy do żony za to, że nie przeprasza, to utrata ramy i oddanie jej władzy nad tobą. Kapitan rozwiązuje problemy, żeby doprowadzić statek tam, gdzie trzeba. Skup się na rozwiązaniach, nawet jeśli oznacza to, że nie możesz na niej polegać przy ich wdrażaniu. Właśnie wtedy jest największa szansa, że sama będzie chciała stać się częścią rozwiązania.
Źródło: Why you shouldn’t care if you wife doesn’t apologize
Zobacz na: Niezależność Od Wyniku
Rama to nie Stoicyzm, to coś znacznie lepszego – Rian Stone
Kiedy mówię „nie”, czuję się winny – dr Manuel J. Smith
Zakładka | Kiedy mówię NIE, czuję się winny – rozdział 1: Walka, Ucieczka, Unieruchomienie, Asertywność Werbalna
Panie, ile kosztuje wasza uległość i jak ustaliłyście tę cenę? | Kevin Samuels
Poprawną reakcją na zerwanie jest krótka odpowiedź: „Okej”.
Najnowsze komentarze