Kontrola zachowania: wolność i moralność (1972)

Kontrola zachowania - wolność i moralność

„Kiedy tracimy naszą indywidualną niezależność w korporacyjności masowego ruchu, odnajdujemy nową wolność – wolność nienawidzenia, zastraszania, kłamania, torturowania, mordowania i zdradzania bez wstydu i wyrzutów sumienia” – Eric Hoffer

Kontrola zachowania: wolność i moralność.

Debata pomiędzy B. F. Skinnerem i Geoffreyem Warnockiem Wprowadzenie: prof. Godfrey Vesey

Prof. Godfrey Vesey: Dzisiejsza dyskusja dotyczyć będzie wolnej woli i determinizmu z drobną różnicą – ponieważ jedna z osób obecna dzisiaj z nami nie tylko zajmuje się problemem determinizmu z perspektywy akademickiej, jest to, że tak to ujmę, jego praca. Osoba ta jest znanym na całym świecie psychologiem dzięki opracowaniu techniki kontrolowania zachowania zwaną warunkowaniem instrumentalnym, stąd podchodzi nieco z dystansem do słowa “warunkowanie”.

Przedstawiam Państwu pana B. F. Skinnera, profesora psychologii na Uniwersytecie Harvarda. O presupozycjach i aspekcie moralnym kontrolowania zachowań dyskutował będzie z Geoffreyem Warnockiem, filozofem z Uniwersytetu Oksfordzkiego i dziekanem Hertford College w Oksfordzie. Dyskusję chciałbym zacząć od pytania do obu panów, które brzmi następująco: załóżmy, że czyjś sposób zachowania jesteśmy w stanie wytłumaczyć posługując się jak panowie by to określili okolicznościami środowiskowymi sprzyjającymi wzmocnieniu zachowania, czyli to co ja rozumiem jako system nagród i kar.

Przyjmijmy, że zachowanie naszej osoby możemy zrozumieć posługując się tym modelem, co zatem z wyjaśnieniem, które zaproponowałaby nam owa osoba jako wypadkowa jego idei, przemyśleń, celów itd.? Czy wyjaśnienie przyczynowo skutkowe wykazałoby, że prywatne wyjaśnienie owej osoby jest błędne?

Burrhus Frederic Skinner: Moglibyśmy posłużyć się konkretnym przypadkiem: wczoraj poszedłem do kina. Dlaczego? Mógłbym stwierdzić, że naszła mnie ochota na kino, taki miałem pomysł i poszedłem do kina. Mógłbym również powiedzieć, że z mojego zawodowego punktu widzenia, idąc do kina moje zachowanie zostało pozytywnie wzmocnione, tj. zaszły pewne okoliczności które zwiększyły prawdopodobieństwo mojego pójścia do kina gdy wizytuję Londyn. Takie właśnie wyjaśnienie bym zaoferował. Co więcej, owo wyjaśnienie stanowiłby wytłumaczenie dlaczego taki pomysł w głowie mi zaświtał i skąd powstało odczucie w postaci chęci udania się do kina.

Geoffrey Warnock: To by sugerowało, że prezentujesz stanowisko znacznie mniej krytyczne względem terminologii którą na co dzień posługujemy się odruchowo w celu tłumaczenia ludzkich zachowań, niż niektórzy czytelnicy mogliby od ciebie oczekiwać. Może ujmę to w następujący sposób. Osoby zaznajomione z historią nauki czy może raczej czasami przed naukowymi, będzie tu lepszym określeniem, znają niegdysiejsze praktyki traktowania żywych organizmów takich jak rośliny, postępują w określony sposób z jakichś powodów, w określonym celu, np. rosną w określony sposób w celu większej ekspozycji na światło słoneczne.

Jak piszesz w swojej książce i jak sądzę wiele osób zgodziłoby się z twierdzeniem, że takie postawienie sprawy nie ma kompletnie charakteru wyjaśniającego i jednocześnie traktuje rośliny jako stworzenia myślące i działające intencjonalnie, co nie jest prawdą, i nie wyjaśnia w gruncie rzeczy niczego. Twoja wypowiedź jawi mi się tak oto, że nie chcesz powiedzieć właśnie tego wprost, odnośnie potocznego wytłumaczenie dlaczego jakaś osoba chodzi do kina. To nie tak, że jest to kompletnie bezwartościowe i nie mające zastosowania wyjaśnienie takiego zachowania, ale postrzegasz je jako wybrakowane, nie sięgające istoty procesu jako całości.

B. F. Skinner: W tym przypadku mamy dwa rodzaje doborukierowanie się roślin w stronę słońca to cecha owych roślin, która u nich wyewoluowała jako cecha dające przewagę w postaci większej szansy przetrwania w określonych warunkach promujących rośliny skuteczniej ustawiające się w kierunku słońca. Cel stanowiący motywację skuteczniejszego mechanizmu kierowania się ku słońcu stał się czymś wtórnym wobec zachowania, stanowi adaptację jako funkcję wzrastania rośliny ku słońcu.

To samo dotyczy warunkowania instrumentalnego – to, co postrzegaliśmy jako akt intencjonalny skutkujący konkretnym zachowaniem staje się efektem selekcji konsekwencji owego zachowania wzmacniających owe zachowanie i czyniąc jej bardziej prawdopodobnym w przyszłości.

W tym sensie, że cel naszej wizyty w kinie stanowi konsekwencje naszych wcześniejszych doświadczeń z kinem, niż raczej motywacją która w tym danym przypadku kieruje mną do kina.

Geoffrey Warnock: Tak. Jak sądzę nie ma w tym jasnej tendencji do zajmowania stanowiska, że coś takiego jak intencje nie istnieje czy że nie zachodzą. Można zasadnie argumentować, że w przypadku takiego słonecznika, że nie posiada on żadnych intencji czy celów, ale jak sądzę w twojej wypowiedzi nie ma sugestii, że ludzie nie mają jakichkolwiek intencji by coś czynić, czy nie mają zamysłu coś uczynić ale i tak to czynią, że to nie jest żadne złudzenie.

B. F. Skinner: Różnica pomiędzy słonecznikiem a osobą polega na tym, że osoba ta ma bogaty bagaż doświadczeń i nauczyła się obserwować siebie, zwłaszcza swoje prywatne życie we własnym ciele, do którego nikt inny nie ma dostępu, a które najczęściej postrzegamy jako coś poza fizycznego czy coś w ten deseń, ale wszyscy od dzieciństwa nauczyliśmy się, wyrażać przed innymi swoje uczucia, jak mniemam będące niczym innym jak wyrazem stanu naszego ciała, nasze zamiary i intencje odnośnie czynności i mamy w tej kwestii silne dowody, bazujące na aktualnym stanie naszego ciała i poprzez informowanie o naszych zamiarach zdajemy się komunikować innym sprawę z naszych uprzednich intencji choć rzeczywiście informujemy o naszej gotowości do działania, które – znów – jest produktem konsekwencji naszych wcześniejszych działań, zatem nie podejmujemy działania jako wyniku uświadomionego celu lecz działamy i przed tym działaniem odczuwamy jego cel z tych samych powodów, które są wynikiem naszej historii przeszłych doświadczeń.

W przypadku słonecznika jest to niemożliwe, gdyż nie nauczył się obserwować siebie samego, czy informowania innych roślin o swoich działaniach i nie posiada zdolności analitycznych do autorefleksji, ale człowiek takie umiejętności posiada. Jak sądzę, poprzez eksperymentalną analizę roli środowiska odkrywamy nowe rodzaje samoobserwacji, nowe rodzaje wiedzy o sobie. Jak myślę to, co nas różni, ty, jak uważam, chcesz nadać intencjom i celom jakieś cechy mierzalne czego ja staram się unikać. Kiedy twierdzę, że zamysł udania się do kina pojawił się w moim umyśle to twierdzę, że uważam, że przyszło mi na myśl zachowanie w postaci wizyty w kinie.

Geoffrey Warnock: Owszem, taka myśl się pojawiła, ale dlaczego usilnie unikasz stwierdzenia, że pojawiła się “myśl” wizyty w kinie?

B. F. Skinner: Ponieważ niepokoi mnie kwantyfikowanie myśli. Mógłbym wcześniej cię poinformować o zamiarze pójścia do kina, że kupiłem już wcześniej nawet bilety, zatem miałem wcześniej świadomość prawdopodobieństwa, że do kina pójdę oraz świadomość wykonanych przygotowań do zachowania w postaci wizyty w kinie, ale chcę, by te czynności były traktowane jako stricte zachowania, czy też przynajmniej namacalne stany prawdopodobieństwa takiego zachowania, które mogę jako samoświadoma osoba zreferować innym, ale nie jako informacje z jakiegoś innego wymiaru, wymiaru obiektów czy stanów mentalnych.

Geoffrey Warnock: Tu zgoda, myślę że podobnie jak ty nie życzyłby sobie by istniało więcej światów.

B. F. Skinner: Zatem możemy się zgodzić co do tego, że jeśli tak jest w istocie, to winniśmy zbadać procesy wnioskowania które prowadzą nas do ustanawiania twierdzeń o istnieniu idei, intencji, czy celów. Jakie mamy dowody? Takie postawienie sprawy byłoby mi miłe ponieważ daje mi przewagę w dyskusji.

Geoffrey Warnock: Rozumiem, tak.

B. F. Skinner: Badanie zachowań i uprzednich ich warunków.

Geoffrey Warnock: Tak. Wciąż jednak nie mam jasności co do co każe ci tak uparcie unikać dyskusji o ludzkich myślach i intencjach, ponieważ próba zaprzeczenia ich istnieniu byłaby skazana na porażkę, ponieważ z czegoś przecież taka osoba relację zdaje, jak sądzę starasz się nas przekonać, że owe relacje zwyczajowo oferowane przez osoby są czymś w rodzaju zwodniczej atrapy rzeczywistej przyczyny stanowiącej wyjaśnienie, a które wymaga użycia innej terminologii do jej wyartykułowania.

B. F. Skinner: Owszem i zarazem byłoby nieuczciwym z mojej strony zarzucać ci żonglowanie narzędziami mentalizmu, ale tego typu praktyka miała miejsce w historii, gdzie w celu wyjaśniania zjawisk fizycznych odwoływano się do ich przyczyn w zjawiskach ze sfery poza fizycznej i w moim przekonaniu takie myślenie zbyt często jeszcze w nas tkwi, niż gotowi jesteśmy przyznać i ja być może nieco kompensuję ten zarzut w sposób być może przesadny starając się całkowicie takie myślenie wyeliminować.

Kiedy twierdzę, że idea pójścia do kina jawiła się mnie, to tym bardziej traktuję to stwierdzenie z podejrzliwością, ponieważ to co zaszło to nic innego jak pewne zachowanie czy prawdopodobieństwo takiego zachowania o sile którego miałem wiedzę zanim zadziałałem, ponieważ jestem świadomy swojego ciała. Cieszy mnie, że ty również nie chcesz niczego dokładać do ciała, żadnych dodatkowych bytów i to cieszy, i być może nasze stanowiska są bliższe niż mogło się zdawać.

Prof. Godfrey Vesey: Pozwólcie panowie, że zapytam od drugi aspekt, czyli aspekt moralny kontrolowania zachowania na drodze warunkowania. Pan zawodowo zajmuje się kontrolowaniem zachowań zarówno u ludzi jak i zwierząt. Ku czemu, że tak zapytam?

B. F. Skinner: Rozumiem. Ten proces wymaga trzeciego rodzaju selekcji. Jak wiemy, gatunek ludzki wykształcił szereg różnych kultur, czyli środowisk społecznych, oferujących jednostkom znaczącą przewagę wobec alternatywy samotniczego życia. Samotnicze życie skutkuje postacią dzikiego dziecka, ale w ramach kultur ludzkich nasze zachowania mogą prowadzić do fascynujących rzeczy, gdyż kultura przechowuje nasze przeszłe doświadczenia i zatem oferuje znacznie korzystniejsze środowisko.

Uważam, że kultury ewoluują i kierunek tej ewolucji niekoniecznie da się przewidzieć zawczasu, ale ogólnie rzecz ujmując możemy wyróżnić kultury czyniące jednostki skuteczniejszymi i takie, które je niszczą. Jak sądzę siłą kultury jest jej trwałość i to stanowi o jej wartości, co jednocześnie tłumaczy aspekt moralny leżący u podstaw kontrolowania zachowania. Dążyłbym do tworzenia bardziej sprzyjających warunków środowiskowych wzmacniających naukę w klasach szkolnych, by uczniowie uczyli się szybciej i skuteczniej. Powody tego są związane z szansą, że dana kultura będzie w stanie efektywniej rozwiązywać problemy.

Geoffrey Warnock: Tak, ale zarazem… Jak sądzę ja i ludzie podobnie myślący jest to droga do bardziej kontrowersyjnych obszarów, niż być może zdajesz sobie z tego sprawę. Przypomina mi się od razu, zacny filozof o nazwisku Hobbes, który ja sądzę podobnie do ciebie mógłby zostać zaliczony do nurtu materialistycznego – jeśli pozwolisz że tak cię określę…

B. F. Skinner: Nie protestuję, wręcz przeciwnie.

Geoffrey Warnock: … a już na pewno jako zwolennika determinizmu, który to uważał – choć zapewne nie miał takiej wiedzy w temacie jak ty – był on silnie przekonany, że ludzkie zachowanie można kontrolować poprzez zapewnienie odpowiednich warunków. Hobbes w swoim przepastnym dziele “Lewiatan”, miał doskonałą świadomość, że taka konstatacja nieuchronnie prowadzi do problemów natury politycznej. Jeśli jest tak, jak mówisz, że mamy narzędzia technologicznej kontroli zachowań, to znaczy jeśli jest możliwe, by skutecznie wymusić u ludzi takie czy inne pożądane zachowania, to generuje spory zakres pytań natury politycznej czy moralno-politycznej dotyczących np. tego jakie instytucje miałyby tę kontrolę egzekwować, czemu miałaby ona służyć, przez kogo owe cele miały by być wyznaczane, cały szereg niezwykle trudnych pytań, które jak sądzę zmusiłyby nas do dyskusji politycznych o fundamentalnym charakterze.

B. F. Skinner: Owszem, zgoda i nie tylko mam tego świadomość, ale to o tę kwestię często mnie się pyta. To jest problem i jak sądzę, nie wynika z błędnego założenia, ale z faktu, że przetrwanie jako takie to trudna wartość do oszacowania. W jaki sposób możemy przewidzieć przyszłe okoliczności wzmacniające, którym przyjdzie stawić czoła kulturze, państwu, partii politycznej czy systemowi gospodarczemu, w jaki sposób dobrać zestaw zachowań najbardziej skutecznie radzących sobie w tych okolicznościach. Tutaj tkwi problem i stąd mamy tyle różnych filozofii polityki, systemów gospodarczych itd. Ale na to ja już nic nie poradzę – płyniemy wszyscy na tym samym statku. Problem co należałoby zrobić dotyka każdego z nas, jeśli gdzieś moja skromna wiedza mogłaby się przydać, to raczej na polu praktyki, gdy już zdecydujemy co robić.

Geoffrey Warnock: Tak, tak. To by znaczyło, że podtrzymujesz w mocy rozróżnienie, które jak sądzę dla wielu jest banalne, pomiędzy technologią jako taką a decyzją o sposobie jej użycia.

B. F. Skinner: Oczywiście, pomiędzy technologią jako taką a decyzją o sposobie jej użycia. Z zastrzeżeniem, że nie sądzę by to drugie wymagało jakiejś specjalnej wiedzy, niedostępnej naukowcowi czy filozofowi.

Geoffrey Warnock: Och nie, ale być może nie jest to problem do rozwiązania na poziomie jednej dziedziny wiedzy.

B. F. Skinner: Owszem, ale powinniśmy być w stanie analizować zachowanie jednostek gdy te zmagają się z tymi trudnościami na polu sądów moralnych czy dotyczących wartości.

Geoffrey Warnock: Tak.

B. F. Skinner: Znów, ufam, że zgodziłbyś się ze mną, że sfera moralna to nie jest jakaś inna rzeczywistość, lecz zawiera się w świecie w którym żyjemy. Jest to sfera w bliskim związku z problemami w tej rzeczywistości, poruszając te zagadnienia nie przenosimy się w inny wymiar czy jakieś światy duchowe…

Geoffrey Warnock: Nie.

B. F. Skinner: …lecz zmagamy się z problemami praktycznymi w taki czy inny sposób, posługując się dostępnymi narzędziami.

Geoffrey Warnock: Tak. Jeszcze jedna kwestia, w której i nie chcę powiedzieć, że Hobbes – wracając do niego na chwilę – zajmuje bardziej stanowcze stanowisko niż ty, ale powiedziałbym, że jaśniejsze stanowisko. On jasno stwierdził, że nadrzędną wartością do której powinniśmy dążyć, jest przetrwanie każdego z nas jako jednostki, to właśnie było jego zdaniem celem nadrzędnym. Osobiście jasno rozumiem co Hobbes przez to rozumiał, oczywiście może być tak, że wynika to z mojej ograniczonej wiedzy, ale pojęcie “przetrwania kultury” znacznie trudniej mi zrozumieć. Jak zdefiniować ową kulturę, co warunkuje jej przetrwanie czy zagładę, ponieważ jak wiemy historia kultury to ciągła zmiana, stąd kiedy taka zmiana ma charakter śmiertelny dla kultury?

Prof. Godfrey Vesey: Zmiany kulturowe, owszem. Tu pojawia się pytanie, jakie zatem zmiany w kulturze są pożądane i jak na to pytanie odpowiedzieć, ponieważ nie da się na nie odpowiedzieć z poziomu przetrwania danej kultury.

B. F. Skinner: Można na nie odpowiedzieć w stopniu w którym możemy przewidzieć przyszłe warunki przetrwania w których przyjdzie się danej kulturze rozwijać, co jest niezwykle trudne. Przetrwanie to słaby wskaźnik do celów predykcyjnych, ale jednak jesteśmy w stanie podejmować decyzje dotyczące rzeczy które wiemy że koniecznie muszą ulec zmianie, by zapobiec katastrofie, w tym problem przeludnienia kończenie się zasobów naturalnych czy degradacja środowiska. Nie wiem jak dokładnie zagłada kultury by wyglądała, gdybyśmy nie podjęli żadnych działań, niemniej wiemy mniej więcej jakie kroki należy podjąć by się przed tym uchronić. Powinniśmy zmienić nasze działania, które utrzymują trendy zmierzające w określonym kierunku.

Komputer przewiduje koniec cywilizacji (1973) | Klub Rzymski
Transgenderowa mania jest oznaką upadku kulturowego – Camille Paglia

Geoffrey Warnock: Ale to według mnie nie daje pełnej odpowiedzi na pytanie, które Godfrey postawił. Pytał on jakie zmiany w kulturze są pożądane i jeśli dobrze cię zrozumiałem, to stwierdziłeś, że zmiany kulturowe są dosyć nieprzewidywalne, czy też trudne do prognozowania, ale nawet gdybyśmy byli w stanie je przewidzieć, wciąż pozostaje pytanie które zmiany chcemy wcielić w życie, czyż nie?

B. F. Skinner: To jest kwestia priorytetów, które zmiany wprowadzimy najpierw, biorąc pod uwagę dostępne możliwości.

Geoffrey Warnock: To nie jest wyłącznie kwestia priorytetów. Zakładając, że wszyscy zgodziliśmy się, że chcemy uniknąć jakieś wielkiej katastrofy czy kataklizmu i co do tego mamy konsensus, ale mając ten fakt na względzie, istnieje szereg różnych opcji w ramach różnych kultur,

B. F. Skinner: Owszem,

Geoffrey Warnock: Istnieje szereg różnych opcji w ramach różnych kultur, a każda z nich w ten czy inny sposób uwzględniałaby przetrwanie danej kultury.

B. F. Skinner: Według mnie jest to błąd wikłać się w pytania o wartości. Osobiście jestem w stanie dobrać rozsądny zestaw wartości, nie widzę tu pola do debaty. Na przykład, możemy się zgodzić, że dana kultura będzie silniejsza, gdy każdy jej członek zdolny do pracy taką pracę posiada, lubi swój zawód i wykonuj go sumiennie i dokładnie. Dla mnie jest oczywiste, że każda kultura na tym zyskuje. Równie istotny jest dostęp do edukacji, tak by młoda osoba mogła nauczyć się wymaganych umiejętności skutecznie i szybko. Oczywiście pozostaje pytanie czego powinny się uczyć, ale nawet na to pytanie można udzielić jakichś konkretnych odpowiedzi. Uważam również, że bez wojen żyłoby nam się wspólnie lepiej i być może to byłoby najważniejszą wartością. Nawet nie chcę wdawać się dyskusję czy być może w pewnym sensie byłoby lepiej gdybyśmy byli w ciągłym stanie wojny.

Geoffrey Warnock: Co do tego pełna zgoda. Pójdę krok dalej i powiem, że istnieje szerokie spektrum spraw co do których mamy pełną zgodę jaki stan jest pożądany i realizowane go w miarę możliwość czy nie.

B. F. Skinner: Tak, zgoda.

Geoffrey Warnock: Jak sądzę różnica pomiędzy nami sprowadza się do tego, że ty jesteś optymistą w kwestii wypracowania ogólnej zgody co do propozycji budowania takiej a nie innej pożądanej kultury, niż ja i uważam, że wcale nie mało, byłoby głosów przeciwnych. Ale może to wyłącznie kwestia estetyki?

B. F. Skinner: Owszem, być może to kwestia temperamentu, ale sądzę także, i nie mówię tego być się przechwalać, ale moja specjalizacja, której poświęciłem życie, dała mi silny powód by wierzyć, że zmiany w które wierzyliśmy, że są niemożliwe wcale, takie nie muszą być i nie chcę tutaj nadużyć mojej pozycji naukowej, ale swój optymizm bazuję na faktycznych eksperymentach, że rzeczy pozornie niemożliwe są w rzeczywistości wykonalne.

Geoffrey Warnock: Zgoda, ale wciąż pozostaje odpowiedź na pytanie czy powinniśmy je realizować czy nie?

B. F. Skinner: Owszem to jest zasadne pytanie i moje przekonanie jest takie, że owszem powinniśmy i tutaj rola mojej inżynierii behawioralnej by przekonać ciebie i innych że owszem powinniśmy.

Geoffrey Warnock: Wolałbym byś mnie przekonał słownie.

B. F. Skinner: Gdyby moje wysiłki zakończyły się sukcesem, to by pokazało, że nasza kultura w ten czy inny sposób wygenerowała warunki w których podejmowane są działania kierujące tę kulturę w określonym kierunku, a jeśli owa kultura zaniknie, to tym gorzej dla kultury, ale przynajmniej dokonała się ewolucyjna próba w określonym kierunku i miejmy nadzieję, że inna kultura wpadnie na lepsze rozwiązanie.

Geoffrey Warnock:  Tak. Pozwól że poruszę inną acz spokrewnioną kwestię. Wspomniałeś o próbie kierowania kultury na określone tory i formułując swoje stanowisko często stosujesz słowo “kontrola”…

B. F. Skinner: Owszem.

Geoffrey Warnock: …kontrolowanie środowiska i zatem kontrolowanie zachowań ludzi. Jestem przekonany, że znakomita większość czytelników po lekturze twojej książki mogła odnieść wrażenie, że postulujesz postać manipulatora, wielkiego kontrolera, który w relacji do ogółu społeczeństwa jawi się niczym naukowiec w białym fartuchy w laboratorium, kontrolujący gołębie i jak sądzę znakomita większość osób z niechęcią do takiej wizji podchodzi.

B. F. Skinner: Zdecydowanie, ja sam jestem jej przeciwnikiem. Uważam, że gdy osoba zacznie rozumieć zachowanie w sposób skuteczniejszy zacznie funkcjonować w roli określonego specjalisty, który będzie kimś w rodzaju doradcy i bezpośrednio nie będzie wcielał programu w życie. Ja widzę to tak, że dzięki temu nauczyciele będą skuteczniej uczyć, osoby szkolone w określonych warunkach będą efektywniejsze w określonych warunkach i jeśli mówić o ośrodku kontroli, to niech pozostanie on tam gdzie teraz, ale jak sądzę kultury wyewoluują w kierunku, że niemożliwa będzie taka koncentracja władzy skutkująca pojawieniem się i dojściem do władzy dyktatorów. Uważam, że przyszłość to nie jest czas jednostki – oświeconej czy innej – lecz kultury, która jest wyznacznikiem jakiego rodzaju osoby sięgają po władzę by korzystać z wiedzy naukowej.

Prof. Godfrey Vesey: Jak sądzę te polityczne kwestie to temat na całą osobną debatę, ale niestety nas czas dobiega końca. Panie Skinner, Panie Warnock, pięknie dziękuję.

 

Zobacz na: Uczniowie Pawłowa jako cyrkowi poskramiacze – Gwałcenie Umysłu | Joost Meerloo
Czy widzimy rzeczywistość taką, jaka ona jest – Donald Hoffman
Fakty, fikcja i dostosowanie – Donald Hoffman i inni
5 eksperymentów psychologicznych, które pomagają zrozumieć współczesny świat
Dlaczego szkoły nie edukują – John Taylor Gatto, 1990
John Taylor Gatto: Jak oświata publiczna upośledza nasze dzieci i dlaczego?
Nauczyciel Sześciu Lekcji – John Taylor Gatto
Ogłupianie świata szkolnictwem – John Taylor Gatto

 

Kontrola zachowania: wolność i moralność | B. F. Skinner (1972)

https://rumble.com/v3q3qx1-kontrola-zachowania-wolno-i-moralno-b.-f.-skinner-1972.html