Nie ma Tej JEDYNEJ – Rollo Tomassi

Nie ma Tej JEDYNEJ – Rollo

Ta JEDYNA to paraliż. Przestajesz dojrzewać, przestajesz się poruszać, przestajesz być sobą.

Nie ma tylko Tej JEDYNEJ. To jest mit bratniej duszy. Są dobre i złe, ale nie ma Tej JEDYNEJ osoby. Każdy, kto mówi ci coś innego, sprzedaje ci coś. Istnieje WIELE “wyjątkowych osób”, wystarczy zapytać rozwiedzioną/wdowę, która ponownie wyszła za mąż po tym, jak jej “bratnia dusza” zmarła lub odeszła.

To co denerwuje ludzi w micie bratniej duszy, to fantazja, którą wszyscy przynajmniej w jakiś sposób podzielamy – że istnieje JEDEN idealny partner dla każdego z nas, a gdy tylko planety się wyrównają, los obierze swój kurs, będziemy wiedzieć, że jesteśmy sobie “przeznaczeni”. I chociaż może to stanowić satysfakcjonującą fabułę komedii romantycznej, nie jest to realistyczny sposób planowania życia. W rzeczywistości jest to zwykle paraliżujące.

Jeszcze bardziej fascynujące jest dla mnie to, jak powszechna jest idea (głównie wśród facetów), że zwariowany pogląd na życie powinien zostać pokonany przez tę fantazję w obszarze relacji między płciami.

Faceci, którzy w innym przypadku uznawaliby wartość zrozumienia psychologii, biologii, socjologii, ewolucji, biznesu, inżynierii itp. oraz wzajemnych oddziaływań, które widzimy na co dzień w naszym życiu, są jednymi z pierwszych, którzy gwałtownie sprzeciwiają się idei, że być może nie ma “kogoś dla każdego” lub że istnieje o wiele więcej JEDYNYCH, które mogłyby spełnić lub przekroczyć kryteria, które podświadomie ustalamy dla nich, aby były JEDNYMI. Myślę, że wydaje się to nihilistyczne lub przerażające, że być może ich ego zainwestowane w tę wiarę jest fałszywe – to tak, jakby powiedzieć, że Bóg nie żyje głęboko religijnym ludziom. To po prostu zbyt straszne, by myśleć o tym, że być może nie ma JEDNEJ lub może być kilka JEDYNYCH, z którymi można spędzić życie. Ta zachodnia romantyczna mitologia opiera się na założeniu, że istnieje tylko JEDNA idealna partnerka dla każdej pojedynczej osoby i aż całe życie można i należy spędzić na ciągłym poszukiwaniu tej “bratniej duszy”. Mit ten jest tak silny i tak wszechobecny w naszym zbiorowym społeczeństwie, że stał się podobny do stwierdzenia religijnego i w rzeczywistości został włączony do wielu doktryn religijnych w miarę rozprzestrzeniania się feminizacji kultury zachodniej.

“Mity są tym bardziej nieśmiertelne, im mniej sensowne” – Waldemar Łysiak

Myślę, że doszło do błędnego scharakteryzowania Tej JEDYNEJ. Konieczne jest rozróżnienie między zdrowym związkiem opartym na wzajemnym szacunku a związkiem opartym na Tej JEDYNEJ. Znam więcej niż kilku facetów szukających mojej rady lub kwestionujących moje podejście do Tej JEDYNEJ, zasadniczo prosząc mnie o pozwolenie na zaakceptowanie Tej JEDYNEJ jako legalnej monogamii. W mojej ocenie Ta JEDYNA jest niezdrową zależnością psychologiczną, która jest bezpośrednim wynikiem ciągłej socjalizacji mitu bratniej duszy w popkulturze. Naprawdę przerażające jest to, że przekonanie o Tej JEDYNEJ stało się kojarzone ze zdrowym, normatywnym aspektem długo terminowego związku lub małżeństwa.

Dochodzę do wniosku, że przekonanie o Tej JEDYNEJ ma korzenie socjologiczne, nie tylko ze względu na to, że jest to osobiste przekonanie, ale także ze względu na stopień, w jakim ta ideologia jest rozpowszechniana i masowo sprzedawana w kulturze popularnej za pośrednictwem mediów, muzyki, literatury, filmów itp. Serwisy randkowe, takie jak eHarmony, bezwstydnie sprzedają i wykorzystują dokładnie tę niepewność, którą ta dynamika wzbudza w ludziach desperacko poszukujących TEJ/TEGO “dla którego są przeznaczeni”. Pomysł, że mężczyźni posiadają naturalną zdolność do ochrony, zaopatrzenia i monogamii, ma wartość zarówno ze społecznego, jak i biopsychologicznego punktu widzenia, ale psychoza związana z Tą JEDYNĄ [Tym JEDYNYM] nie jest jej produktem ubocznym. Raczej oddzieliłbym ją od tej zdrowej dynamiki opiekuna/żywiciela, ponieważ przekonanie o Tej JEDYNEJ zasadniczo sabotuje to, co w przeciwnym razie filtrowałyby nasze naturalne skłonności.

Ta JEDYNA to niepewność w amoku, gdy osoba jest singlem i potencjalnie paraliżująca, gdy jest połączona z obiektem tego Tej JEDYNEJ w długoterminowym związku. Ta sama neurotyczna desperacja, która popycha osobę do zadowolenia się swoją JEDYNKĄ, niezależnie od tego, czy jest zdrowa, czy niezdrowa, jest tą samą niepewnością, która paraliżuje przed porzuceniem szkodliwego związku – to jest ta JEDYNA osoba i jak mogliby bez niej żyć? Albo, oni są moimi JEDYNYMI, ale wszystko, czego potrzebuję, to naprawić siebie lub naprawić ich, aby znaleźć się w swoim wyidealizowanym związku. Ta idealizacja związku leży u podstaw przekonana o Tej JEDYNEJ osobie. Przy tak ograniczającym, binarnym podejściu do szukania Tej JEDYNEJ osoby, igły w stogu siana i inwestowaniu emocjonalnego wysiłku przez całe życie, jak możemy dojrzeć do zdrowego zrozumienia tego, co ten związek powinien naprawdę pociągać za sobą?  Sam wyidealizowany i niepoprawnie optymistyczny związek – „długo i szczęśliwie” – w który wiara w Tę JEDYNĄ osobę promuje jako ostateczny cel, jest udaremniany i sprzeczny z kosztami ciągłej pogoni za tymi JEDYNYMI, którymi się zadowolą. Po zainwestowaniu większej części życia w tę ideologię, o ile trudniej będzie uświadomić sobie, że osoba, z którą są, nie jest ich JEDYNĄ? Do jakiego stopnia dana osoba się posunie, aby chronić swoje ego przez całe życie?

W pewnym momencie w związku opartym o Tę JEDYNĄ osobę, jeden z uczestników ustanowi dominację w oparciu o bezsilność, którą wymusza to przekonanie odnośnie Tej JEDYNEJ. Nie ma większej sprawczości dla kobiety niż wiedzieć ponad wszelką wątpliwość, że jest jedynym źródłem męskiej potrzeby seksu i intymności.  Przekonanie o Tej JEDYNEJ tylko utrwala to w świadomości obu stron. Dla mężczyzny, który wierzy, że emocjonalnie i psychicznie niszczący związek, w który zainwestował swoje ego, jest jedyną osobą w jego życiu, z którą kiedykolwiek będzie kompatybilny, nie ma nic bardziej paraliżującego w jego dojrzewaniu. To samo oczywiście dotyczy kobiet i dlatego kręcimy głowami, gdy piękna „9” wraca do swojego obelżywego i obojętnego chłopaka, ponieważ wierzy, że jest on jej JEDYNYM i jedynym dostępnym źródłem bezpieczeństwa. Hipergamia może być jej głównym imperatywem do trzymania się go, ale to mit bratniej duszy, strach przed “JEDYNYM, który uciekł”, który stanowi emocjonalną inwestycję.

Definicja władzy to nie sukces finansowy, status czy wpływ na innych, ale stopień, w jakim mamy kontrolę nad własnym życiem. Podporządkowanie się mitologii bratniej duszy wymaga od nas uznania bezsilności w tej sferze naszego życia. Myślę, że lepiej byłoby wspierać zdrowe zrozumienie, że nie ma JEDYNEJ osoby w naszym życiu. Są dobrzy i źli, ale nie ma Tej JEDYNEJ osoby.

Źródło: There is no One

Zobacz na: Cechy współuzależnienia
Animowany filmik w sprytny sposób przekazuje prawdę o uzależnieniu, która jest druzgocąca
Dominacja i uległość w małżeństwie: model kapitana i pierwszego oficera
Gry o władzę: przewodnik terenowy – Rian Stone
Jak się zakochujemy – dr Paul Dobransky

 

Zakochana osoba - Helen Fisher, Why We Love

„Zakochana osoba zaczyna również powiększać, a nawet wyolbrzymiać drobne aspekty uwielbianej osoby. Jeśli naciskać, prawie wszyscy kochankowie mogą wymienić rzeczy, których nie lubią w swojej zbroi. Ale odrzucają te spostrzeżenia na bok lub przekonują samych siebie, że te wady są wyjątkowe i urocze” – Helen Fisher, Why We Love