O religii Rzymian – Niccolò Machiavelli
Tłumaczenie kilku rozdziałów z książki Niccolò Machiavelliego pt. Discourses on Livy. Polski tytuł to “Rozważania nad pierwszym dziesięcioksięgiem historii Rzymu Liwiusza”. Książka jest dostępna do kupienia po polsku, jednak zrobiłem swoją wersję tłumaczenia, bo nauczony doświadczeniem nigdy nie wiadomo [dopóki się tego porządnie nie porówna], czego brakuje w polskiej wersji językowej, a nie chciało mi się tego sprawdzać 🙂
Księga Pierwsza, Rozważanie 10. Ci, którzy ustanawiają tyranię, są nie mniej godni potępienia niż założyciele republiki lub królestwa.
Spośród wszystkich chwalonych ludzi, najbardziej chwaleni są ci, którzy odegrali główną rolę w założeniu religii. Następnie przychodzą ci, którzy założyli republiki lub królestwa. Po nich w kolejności celebrowanych są rangą dowódcy armii, którzy zwiększyli zasięg swoich własnych dominiów lub domen swojego kraju. Do nich mogą dołączyć ludzie pióra wielu różnych typów, którzy są czczeni zgodnie ze swoim statusem. Pewna odrobina pochwały jest również przypisywana każdemu człowiekowi, który wyróżnia się w jakiejś sztuce i jej praktykowaniu, a ich liczba jest legionem. Z drugiej strony, ci, którzy wykorzeniają religię, podważają królestwa i republiki, prowadzą wojnę z cnotą, literaturą i jakąkolwiek sztuką, która przynosi korzyści i zaszczyt rasie ludzkiej, to jest profanami, gwałtownikami, ignorantami, nic niewartymi, próżniakami, tchórzami, są uważani za niesławnych i odrażających. I nigdy nie będzie nikogo, głupiego czy mądrego, złego czy dobrego, kto, gdyby został wezwany do wyboru między tymi dwoma klasami ludzi, nie pochwaliłby tego, który woła o pochwałę, i nie zganiłby tego, który woła o naganę.
A jednak, pomimo tego, prawie wszyscy ludzie, oszukani fałszywym pozorem dobra i fałszywym pozorem sławy, pozwalają sobie, świadomie lub nieświadomie, wślizgnąć się w szeregi tych, którzy zasługują na naganę, a nie na pochwałę; i gdy mogliby założyć republikę lub królestwo dla swojej nieśmiertelnej czci, zwracają swe myśli ku tyranii i nie widzą, jaką sławę, jaką chwałę, bezpieczeństwo, spokój, połączone ze spokojem ducha, tracą, przyjmując tę drogę, i na jaką hańbę, pogardę, odrazę, niebezpieczeństwo i niepokój narażają się. Nie jest też możliwe, aby ktokolwiek, czy jest tylko zwykłym obywatelem żyjącym w jakiejś republice, czy też miał wystarczająco dużo szczęścia lub cnotliwości, aby zostać księciem, czytał historię i korzystał z zapisów dawnych czynów, nie preferując, jeśli jest zwykłym obywatelem, by zachowywał się w swojej ojczyźnie raczej jak Scypion niż jak Cezar, lub, jeśli jest księciem, jak Agesilaos, Timoleon i Dion, a nie jak Nabis, Falaris i Dionizjusz, gdyż nie mógł nie zauważyć, jak mocno ci ostatni są odrzucani z pogardą, a jak wysoko chwaleni są ci pierwsi. Zauważyłby również, że Timoleon i jemu podobni nie mieli mniejszego autorytetu w swoich krajach niż Dionizy czy Falarys w swoich, i zauważyłby, że cieszyli się znacznie większym bezpieczeństwem.
Nikt też nie powinien dać się zwieść sławie Cezara, gdy znajdzie pisarzy wychwalających go przed innymi, gdyż ci, którzy go wychwalają, zostali albo zepsuci jego fortuną, albo przerażeni długim trwaniem imperium, które, ponieważ było rządzone pod tą nazwą, nie pozwalało pisarzom mówić o nim swobodnie. Jeśli jednak ktoś pragnie wiedzieć, co pisarze powiedzieliby, gdyby byli wolni, wystarczy, że spojrzy na to, co mówią o Katylinie. Cezar jest bowiem bardziej naganny z tych dwóch, ponieważ ten, który popełnił zło, jest bardziej naganny niż ten, który tylko pragnął popełnić zło. Albo niech spojrzy na pochwałę Brutusa: Cezarowi nie mogli nic zarzucić ze względu na jego siłę, więc okrzyknęli go jego wrogiem.
Niech ten, kto został księciem w republice, rozważy, po tym, jak Rzym stał się Imperium, o ileż więcej pochwał należy się tym cesarzom, którzy postępowali, jak dobrzy książęta, zgodnie z prawami, niż tym, którzy postępowali inaczej. Okaże się, że Tytus, Nerwa, Trajan, Hadrian, Antoninus i Marek nie potrzebowali żołnierzy, aby utworzyć gwardię pretoriańską, ani mnóstwa legionów, aby ich chronić, ponieważ ich obrona leżała w ich nawykach, dobrej woli ludu i uczuciu senatu. Zobaczymy również w przypadku Kaliguli, Nerona, Witeliusza i innych złych cesarzy, jak niewiele im pomogło posiadanie armii ze Wschodu i z Zachodu, aby uratować ich przed wrogami, których sobie narobili swoimi złymi nawykami i złym życiem.
Jeśli dobrze się zastanowimy nad historią tych cesarzy, powinna ona posłużyć jako uderzająca lekcja dla każdego księcia i nauczyć go odróżniać drogi sławy od hańby, drogi bezpieczeństwa od strachu. Z dwudziestu sześciu cesarzy od Cezara do Maksymina, szesnastu zostało zamordowanych, a tylko dziesięciu zmarło śmiercią naturalną. A jeśli niektórzy z tych, którzy zostali zabici, byli dobrymi ludźmi, jak Galba i Pertinaks, ich śmierć nastąpiła z powodu zepsucia, które ich poprzednicy wprowadzili wśród żołnierzy. Podczas gdy wśród tych, którzy zginęli zwykłą śmiercią, był zły człowiek, taki jak Sewer, należy to przypisać jego wielkiemu szczęściu i jego „cnocie”, dwóm rzeczom, którymi niewielu ludzi cieszy się obiema. Z lektury ich historii widać również, na jakiej zasadzie powinno opierać się dobre królestwo; ponieważ wszyscy cesarze, którzy odziedziczyli władzę cesarską, byli złymi ludźmi, z wyjątkiem Tytusa; ci, którzy odziedziczyli ją poprzez adopcję, byli wszyscy dobrzy, jak pięciu licząc od Nerwy do Marka; a gdy przypadło to ich spadkobiercom, znów nastąpił okres dekadencji.
Niech książę rozważy okres od Nerwy do Marka i porówna go z okresem poprzednim i tym, który nastąpił później, a następnie niech zdecyduje, w którym wolałby się urodzić i w którym czasie wybrałby zostanie cesarzem. Kiedy będą rządzić dobrzy książęta, zobaczy księcia pewnie panującego wśród nie mniej bezpiecznych poddanych, świat pełen pokoju i sprawiedliwości. Zobaczy, że autorytet senatu jest szanowany, urzędnicy honorowani, bogaci obywatele cieszą się swoim bogactwem, szlachetnością i cnotą cieszącymi się najwyższym szacunkiem, a wszystko działa sprawnie i dobrze. Z drugiej strony zauważy brak jakiejkolwiek urazy, rozwiązłości, korupcji lub ambicji i że w tym złotym wieku każdy ma swobodę posiadania i obrony własnego zdania. Krótko mówiąc, ujrzy triumfujący świat, jego księcia chwalebnego i szanowanego przez wszystkich, lud go lubiący i bezpieczny pod jego rządami.
Jeśli więc uważnie przyjrzy się czasom innych cesarzy, zobaczy, że są oni rozdarci wojnami, rozdarci buntami, brutalni zarówno w czasie pokoju, jak i wojny, książęta często zabijani przez zabójców, wojny domowe i wojny zagraniczne stale trwające, Włochy w bólach i wciąż będące ofiarą nowych nieszczęść, ich miasta zburzone i splądrowane. Zobaczy spalony Rzym, jego stolicę zburzoną przez własnych obywateli, starożytne świątynie leżące w opustoszałych miejscach, obrzędy religijne skażone, cudzołóstwo szerzące się w całym mieście. Zobaczy morze pokryte wygnańcami, a skały splamione krwią. W Rzymie zobaczy niezliczone okrucieństwa; ranga, bogactwo, zaszczyty zdobyte przez ludzi, a przede wszystkim cnota, postrzegane jako zbrodnia. Zobaczy, że oszczercy są nagradzani, słudzy podżegani do zwrócenia się przeciwko swoim panom, uwolnieni ludzie zwracają się przeciwko swoim patronom, a ci, którym brakuje wrogów, są atakowani przez swoich przyjaciół. W ten sposób szczęśliwie dowie się, ile Rzym, Włochy i świat zawdzięczają Cezarowi.
Nie może być wątpliwości, że każda istota ludzka będzie bała się naśladować złe czasy i będzie przepełniona żarliwym pragnieniem naśladowania dobra. A jeśli dobry książę będzie szukał światowej sławy, z pewnością będzie pożądał posiadania miasta, które uległo zepsuciu, nie po to, by wraz z Cezarem dokończyć jego grabież, ale po to, by wraz z Romulusem je zreformować. Ani w samej prawdzie niebiosa nie mogą dać ludziom lepszej okazji do zdobycia sławy; ani ludzie nie mogą pragnąć niczego lepszego niż to. A jeśli w celu zreformowania miasta ktoś musiałby zrezygnować z pryncypatu, ktoś, kto go nie zreformował, by nie spaść z tej rangi, miałby jakieś usprawiedliwienie. Nie ma jednak żadnego usprawiedliwienia, jeśli ktoś może zarówno zachować pryncypat, jak i zreformować miasto.
Podsumowując, niechaj ci, którym niebiosa dają takie możliwości, rozważą, że mają do wyboru dwie drogi: albo postępować tak, aby za życia być bezpiecznym, a po śmierci zyskać sławę, albo postępować tak, aby za życia znajdować się w ciągłym niebezpieczeństwie, a po śmierci pozostawić po sobie niezniszczalny zapis swojej hańby.
Księga pierwsza, Rozważania 11–15: Religia
Księga pierwsza, Rozważanie 11. O religii Rzymian
Chociaż pierwszą osobą, która nadała Rzymowi konstytucję, był Romulus, któremu, jako córce, zawdzięczał swoje narodziny i edukację, to jednak, ponieważ niebo nie uznało instytucji Romulusa za odpowiednie dla tak wielkiego imperium, zainspirowało rzymski senat do wybrania Numy Pompiliusza na następcę Romulusa, aby rzeczy, które pozostawił, mogły zostać ustanowione przez Numę. Numa, znajdując lud dziki i pragnąc sprowadzić go do obywatelskiego posłuszeństwa za pomocą sztuk pokoju, zwrócił się ku religii jako instrumentowi niezbędnemu ponad wszystko inne do utrzymania cywilizowanego państwa i tak je ukonstytuował, że nigdy przez wiele stuleci nie było tak wielkiego strachu przed Bogiem, jak w tej republice.
To religia ułatwiała wszelkie przedsięwzięcia, które senat i wielcy mężowie Rzymu zamierzali podjąć. Ktokolwiek prześledzi ogromną liczbę wyczynów dokonanych przez lud Rzymu jako całość lub przez wielu Rzymian z osobna, zobaczy, że jego obywatele bardziej bali się złamania przysięgi niż złamania prawa, ponieważ wyżej cenili moc Boga niż moc człowieka. Widać to wyraźnie w przypadku Scypiona i Manliusza Torkwatusa. Po porażce, jaką Hannibal zadał Rzymianom pod Kannami, wielu obywateli zebrało się i, zrozpaczeni o ojczyznę, postanowiło opuścić Italię i przenieść się na Sycylię. Kiedy Scypion o tym usłyszał, odszukał ich i z mieczem w ręku zmusił do złożenia przysięgi, że nie opuszczą swojego kraju. Ponownie, Lucjusz Manliusz, ojciec Tytusa Manliusza, później zwanego Torkwatusem, został oskarżony przez Marka Pomponiusza, trybuna plebejskiego. Zanim sprawa trafiła do sądu, Tytus udał się do Marka, zagroził, że go zabije, jeśli nie przysięgnie wycofać oskarżenia przeciwko ojcu, i zmusił go do złożenia przysięgi w tej sprawie. Złożywszy przysięgę ze strachu, Marek wycofał oskarżenie. Tak więc obywatele, których ani miłość do ojczyzny, ani prawa ich kraju nie wystarczały, by utrzymać w Italii, byli tam trzymani przysięgą, którą zostali zmuszeni złożyć; i tak trybun odłożył nienawiść, którą żywił do ojca, i niesprawiedliwość, którą wyrządził mu syn, wraz ze swoim honorem, dla dobra przysięgi, którą złożył. Wszystko to było spowodowane niczym innym, jak tylko religią, którą Numa wprowadził do tego miasta.
Zobaczą również ci, którzy zwracają uwagę na historię Rzymu, jak bardzo religia pomogła w kontrolowaniu armii, w zachęcaniu plebsu, w wychowywaniu dobrych ludzi i w zawstydzaniu złych. Tak więc, gdyby chodziło o władcę, któremu Rzym jest bardziej winien, Romulusowi czy Numie, to Numa, myślę, że z łatwością zająłby pierwsze miejsce. Bo tam, gdzie jest religia, łatwo nauczyć ludzi posługiwania się bronią, ale gdzie jest broń, ale nie ma religii, trudno ją wprowadzić. Tak więc widać, że przy ustanawianiu senatu i wprowadzaniu innych instytucji obywatelskich i wojskowych Romulus nie uważał za konieczne odwoływać się do autorytetu boskiego; ale Numie było to tak konieczne, że udawał, że odbywa prywatne konferencje z nimfą, która doradzała mu, jaką radę powinien dać ludowi. Stało się tak, ponieważ chciał wprowadzić nowe instytucje, do których miasto nie było przyzwyczajone, i wątpił, czy jego własny autorytet wystarczy.
Nie było też nigdy prawodawcy, który wprowadzając nadzwyczajne prawa dla ludu, nie zwróciłby się do Boga, bo w przeciwnym razie nie zostałyby przyjęte, ponieważ wiele korzyści, o których roztropny człowiek wie, nie jest tak oczywistych dla rozumu, aby mógł przekonać o nich innych. Dlatego mądrzy ludzie, aby uniknąć tej trudności, uciekają się do Boga. Tak uczynił Likurg; tak uczynił Solon i tak uczyniło wielu innych, którzy mieli ten sam cel na uwadze. Zdumiewając się zatem dobrocią i roztropnością Numy, lud rzymski przyjął wszystkie jego decyzje. To prawda, że czasy były tak przesiąknięte duchem religijnym, a ludzie, z którymi musiał mieć do czynienia, tak głupi, że przyczynili się w dużym stopniu do ułatwienia jego planów i ułatwili mu narzucenie im jakiejkolwiek nowej formy. Niewątpliwie również każdemu, kto chciałby ustanowić republikę w obecnych czasach, łatwiej byłoby to zrobić wśród niewykształconych ludzi z gór niż wśród mieszkańców miast, w których cywilizacja jest zepsuta; tak jak rzeźbiarz łatwiej wyrzeźbi piękną statuę z surowego marmuru niż z marmuru już zepsutego przez nieudolnego rzemieślnika.
Wszystko rozważywszy, dochodzę do wniosku, że religia wprowadzona przez Numę była jedną z głównych przyczyn sukcesu Rzymu, ponieważ pociągała za sobą dobre instytucje; dobre instytucje prowadziły do szczęścia; a z szczęścia wynikały szczęśliwe rezultaty przedsięwzięć. I tak jak przestrzeganie kultu Bożego jest przyczyną wielkości w republikach, tak zaniedbanie go jest przyczyną ich ruiny. Ponieważ tam, gdzie brakuje bojaźni Bożej, dochodzi albo do tego, że królestwo zostaje zrujnowane, albo że utrzymuje je strach przed księciem, który rekompensuje brak religii. A ponieważ książęta żyją krótko, może się zdarzyć, że gdy królestwo traci swego księcia, traci również cnotę swego księcia. Dlatego królestwa, które zależą od cnoty jednego człowieka, nie trwają długo, ponieważ tracą swą cnotę, gdy jego życie się kończy, a rzadko zdarza się, aby zostało ożywione przez jego następcę; bo jak Dante mądrze zauważył:
„Rzadko do gałęzi wznosi się ludzka wartość, ponieważ wolą jej dawcy jest, by ludzie uznali ją za jego dar.”
Bezpieczeństwo republiki lub królestwa nie zależy zatem od tego, czy władca będzie nią roztropnie rządził za życia, ale od tego, czy będzie nią tak rządził, aby po jego śmierci mogła utrzymać się przy życiu. I chociaż łatwiej jest przekonać prostaków, aby przyjęli nową instytucję lub nowe stanowisko, nie wynika z tego, że nie można przekonać do tego ludzi cywilizowanych, tj. tych, którzy nie uważają się za prostaków. Ludziom Florencji nie wydawało się, że są albo ignorantami, albo prostakami, jednak zostali przekonani przez brata Girolamo Savonarolę, że rozmawiał z Bogiem. Nie zamierzam rozstrzygać, czy tak było, czy nie, ponieważ o tak wielkim człowieku należy mówić z szacunkiem; ale mówię, że ogromna liczba ludzi wierzyła, że tak jest, nie widząc, by robił cokolwiek niezwykłego, co by ich przekonało; jego życie, nauka i temat, o którym głosił, wystarczyły, by mu zaufać. Niech nikt nie traci nadziei, że jest w stanie dokonać tego, co zostało dokonane przez innych; bo jak powiedzieliśmy we wstępie, ludzie rodzą się, żyją i umierają w porządku, który pozostaje zawsze taki sam.
Księga pierwsza, Rozważanie 12. Jak ważne jest branie pod uwagę religii i jak Włochy zostały zrujnowane z powodu jej braku, dzięki Kościołowi Rzymskiemu
Ci książęta i te republiki, które pragną pozostać wolne od zepsucia, powinni przede wszystkim utrzymywać nieskażone ceremonie swojej religii i zawsze je czcić; bo nie ma pewniejszego wskaźnika upadku kraju niż zaniedbywanie kultu Bożego. Łatwo to zrozumieć, pod warunkiem, że wie się, na jakiej podstawie opiera się religia ojczyzny człowieka, ponieważ każda religia ma podstawę swojego życia zakorzenioną w jednej ze swoich głównych instytucji. Tak więc życie religijne wśród pogan opierało się na odpowiedziach udzielanych przez wyrocznie oraz na grupie wróżbitów i wróżbitek. Cała reszta ceremonii, ofiar i obrzędów zależała od nich, ponieważ łatwo było uwierzyć, że bóg, który może przewidzieć twoją przyszłość, czy to dobrą, czy złą, może również ją urzeczywistnić. Stąd powstały świątynie, w których bogowie byli czczeni poprzez ofiary, błagania i ceremonie wszelkiego rodzaju; a także wyrocznia Delos, świątynia Jowisza Ammona i inne dobrze znane wyrocznie, które napełniały świat zdumieniem i oddaniem. Ale gdy wyrocznie zaczęły mówić to, co podobało się potężnym, a to oszustwo zostało odkryte przez ludzi, stali się niedowierzający i skłonni do podważania każdej dobrej instytucji.
Władcy republiki lub królestwa powinni zatem podtrzymywać podstawowe zasady religii, którą praktykują, a jeśli to zrobią, będzie im łatwo utrzymać swoją wspólnotę religijną, a w konsekwencji dobrą i zjednoczoną. Powinni również wspierać i zachęcać do wszystkiego, co może być pomocne w tym celu, nawet jeśli są przekonani, że jest to całkowicie błędne. A powinni to czynić tym bardziej, im większa jest ich roztropność i im więcej wiedzą o naturalnych prawach. To dzięki mądrym ludziom, którzy zwrócili na to uwagę, powstała wiara w cuda i że cuda są wysoko cenione nawet przez religie, które są fałszywe; ponieważ temu, czemu zawdzięczają swoje pochodzenie, rozsądni ludzie wiele o nich mówili, a ich autorytet sprawił, że wszyscy w nie wierzyli.
W Rzymie było mnóstwo takich cudów, wśród nich jeden, który wydarzył się, gdy rzymscy żołnierze plądrowali miasto Weje. Niektórzy z nich weszli do świątyni Junony i zwracając się do jej wizerunku, powiedzieli: „Czy chcesz przyjechać do Rzymu?” Niektórym wydawało się, że skinęła głową. Innym, że odpowiedziała „Tak”. Powodem było to, że mężczyźni byli tak głęboko przesiąknięci religią; ponieważ, jak wskazuje Liwiusz, wchodząc do świątyni, nie robili zamieszania, ale zachowywali się pobożnie i okazywali największą cześć. Stąd wydawało im się, że usłyszeli odpowiedź, której chcieli, aby udzieliła bogini, i przyjęli ją za pewnik, gdy się do niej zbliżyli. Takie wierzenia i taka łatwowierność były starannie pielęgnowane i zachęcane przez Kamillusa i pozostałych władców miasta.
Gdyby władcy wspólnoty chrześcijańskiej podtrzymywali takiego ducha religijnego, jakiego ustanowił dla nas jej założyciel, chrześcijańskie państwa i republiki byłyby o wiele bardziej zjednoczone i o wiele szczęśliwsze, niż są. Jeśli ktoś chciałby wysnuć przypuszczenie co do przyczyn jego upadku, nie może zrobić nic lepszego, niż spojrzeć na te narody, które żyją w bezpośrednim sąsiedztwie Kościoła Rzymskiego, który jest głową naszej religii, i zobaczyć, że jest wśród nich mniej religii niż gdzie indziej.Rzeczywiście, gdyby ktoś zastanowił się nad naszą religią, jaką była, gdy została założona, a następnie zobaczył, jak bardzo różni się ona od obecnego zwyczaju, niewątpliwie doszedłby do wniosku, że zbliża się ona do ruiny lub plagi.
Wielu uważa, że dobrobyt włoskich miast jest zasługą Kościoła Rzymskiego. Nie zgadzam się z tym i przeciwko temu poglądowi przedstawię takie powody, jakie są konieczne, dwa z nich są tak mocne, że moim zdaniem nie sposób im zaprzeczyć. Pierwszym jest to, że z powodu złego przykładu Dworu Rzymskiego Włochy utraciły wszelką pobożność i wszelką religię. Towarzyszą temu niezliczone niedogodności i niezliczone zaburzenia; ponieważ tak jak tam, gdzie jest religia, można założyć, że wszystko idzie dobrze, tak tam, gdzie brakuje religii, można założyć, że jest odwrotnie. Pierwszy dług, który my, Włosi, jesteśmy winni Kościołowi i księżom, jest taki, że staliśmy się bezbożni i przewrotni.
Ale jesteśmy im winni jeszcze większy dług, który jest drugą przyczyną naszego upadku. To Kościół utrzymywał i utrzymuje podział Włoch. Prawdą jest, że żaden kraj nigdy nie był zjednoczony i szczęśliwy, jeśli cały nie znajdował się pod jurysdykcją jednej republiki lub jednego księcia, jak to się stało z Francją i Hiszpanią. A powód, dla którego Włochy nie są w takiej samej sytuacji, tj. dlaczego nie ma tam jednej republiki ani jednego księcia rządzącego, należy wyłącznie do Kościoła. Bo chociaż Kościół ma swoją siedzibę we Włoszech i władzę doczesną, ani jego władza, ani jego cnota nie były wystarczająco wielkie, aby mógł uzurpować sobie władzę we Włoszech i zostać ich przywódcą; ani też, z drugiej strony, nie był tak słaby, aby nie mógł, obawiając się utraty władzy nad rzeczami doczesnymi, zwrócić się do jednej z potęg o obronę przed państwem włoskim, które stało się zbyt potężne. Istnieją liczne dowody na to w czasach minionych. Na przykład, z pomocą Karola Wielkiego, wygnał Longobardów, którzy ustanowili rodzaj królestwa nad całymi Włochami. Tak samo, w naszych czasach, pozbawił Wenecję jej potęgi z pomocą Francji, a później wygnał Francuzów z pomocą Szwajcarów.
Kościół zatem nie był w stanie zająć całych Włoch, ani nie pozwolił nikomu innemu ich zająć. W konsekwencji, to jest przyczyną, dla której Włochy nigdy nie znalazły się pod jednym przywódcą, ale były pod wieloma książętami i signori, przez których sprowadzono taki rozłam i taką słabość, że stały się teraz łupem nie tylko barbarzyńskich potentatów, ale każdego, kto je atakuje. Za co nasi Włosi muszą dziękować Kościołowi i nikomu innemu. Gdyby ktoś chciał udowodnić prawdziwość tego na podstawie rzeczywistego doświadczenia, musiałby mieć taką władzę, aby mógł wysłać dwór rzymski, wraz z autorytetem, jaki ma we Włoszech, na terytoria Szwajcarów, którzy są jedynymi ludźmi, którzy dzisiaj, zarówno pod względem religii, jak i instytucji wojskowych, żyją tak, jak żyli starożytni. Wtedy odkryłby, że złe drogi tego dworu wkrótce wywołałyby w tym kraju więcej zamieszek niż jakiekolwiek inne wydarzenie w jakimkolwiek czasie.
Księga Pierwsza, Rozważanie 13. Jaki użytek Rzymianie zrobili z religii w reorganizacji miasta, w realizacji swoich przedsięwzięć i w tworzeniu rozruchów
Nie wydaje mi się obce dla mojego celu przytoczenie kilku przykładów tego, jak Rzymianie wykorzystywali religię do reformowania swoich miast i prowadzenia wojen. W Tytusie Liwiuszu jest wiele przykładów tego, ale zadowolę się poniższym. Lud rzymski, po utworzeniu trybunów z władzą konsularną, z których wszyscy, oprócz jednego, byli plebejuszami, w tym roku wystąpiły zarazy i głód, a także miały miejsce pewne cuda. Korzystając z tej okazji przy kolejnym mianowaniu trybunów, szlachta powiedziała, że bogowie są źli na Rzym za nadużycie majestatu jej władzy i że jedynym sposobem, aby ich uspokoić, jest przywrócenie wyboru trybunów na właściwe stanowisko. Rezultatem było to, że plebs, przerażony tym odwołaniem się do religii, mianował na trybunów tylko szlachtę.
Można również zauważyć, że podczas oblężenia miasta Weje dowódcy armii używali religii, aby utrzymać wojska w gotowości do ataku. W ciągu roku jezioro Alban podniosło się w niezwykły sposób, a rzymscy żołnierze, zmęczeni długim oblężeniem, pragnęli wrócić do Rzymu, gdy odkryto, że Apollo i niektóre inne wyrocznie powiedziały, że miasto Weje zostanie zdobyte w roku, w którym jezioro Alba wylało. Ta wiadomość sprawiła, że żołnierze znieśli trudy oblężenia, ponieważ byli teraz pewni, że zdobędą miasto. Dlatego zadowoleni kontynuowali atak, aż Kamillus został dyktatorem i zdobył miasto po dziesięciu latach oblężenia. Tak więc religia, gdy była właściwie używana, pomogła zarówno w zdobyciu miasta, jak i w przywróceniu trybunatu szlachcie; co w obu przypadkach byłoby trudne do przeprowadzenia bez tych środków.
Nie mogę pominąć dodania jeszcze jednego istotnego przykładu. W Rzymie wybuchło kilka zamieszek wywołanych przez Terentillusa, trybuna, który chciał zaproponować pewne prawo, z powodów, które zostaną podane później we właściwym miejscu. Jednym z pierwszych środków zaradczych, jakich użyła szlachta, była religia, z której skorzystała na dwa sposoby. Najpierw nakłonili kogoś do przejrzenia ksiąg sybillińskich, które, jak twierdzili, mówiły, że z powodu buntu miasto będzie w niebezpieczeństwie utraty wolności w tym samym roku. Chociaż trybuni ujawnili oszustwo, niemniej jednak wzbudziło ono taki strach w piersiach plebsu, że powstrzymali się od pójścia za ich przykładem.
Innym sposobem, w jaki wykorzystali religię, było, gdy niejaki Appiusz Herdoniusz z tłumem wygnańców i niewolników, liczącym cztery tysiące ludzi, zajął Stolicę nocą; co sprawiło, że ludzie bali się, że Ekwowie i Wolskowie, odwieczni wrogowie Rzymu, przyjdą i zdobędą Rzym. Pomimo tego, trybunowie uparcie forsowali prawo Terentyla [mające na celu skodyfikowanie rzymskiej tradycji prawnej i ograniczenie władzy patrycjuszowskich konsulów], twierdząc, że wspomniany atak był zmyślony i nieprawdziwy. Wtedy z senatu przybył pewien Publiusz Ruberius, poważny człowiek i obywatel o znacznym autorytecie, który w przemówieniu, które było na wpół przyjacielskie, na wpół groźne, wskazał na niebezpieczeństwa dla miasta i nieodpowiedniość ich żądania, w taki sposób, że zmusił plebs do złożenia przysięgi, że będą przestrzegać decyzji konsula; w rezultacie posłuszny plebs odzyskał Stolicę siłą. Jednak w trakcie ataku Publiusz Waleriusz, konsul, został zabity, a natychmiast na jego miejsce ponownie mianowano Tytusa Kwincjusza, więc ten ostatni, nie dając plebsowi czasu na odpoczynek ani na myślenie o prawie Terentyla, nakazał im wyruszyć przeciwko Wolskom, twierdząc, że przysięgą, którą złożyli, że nie opuszczą konsula, są zobowiązani pójść za nim. Trybuni sprzeciwili się temu, powołując się na fakt, że przysięga została złożona zmarłemu konsulowi, a nie jemu. Niemniej jednak Tytus Liwiusz pokazuje, jak plebs, z szacunku dla religii, wolał raczej słuchać konsula niż wierzyć trybunom; i w imieniu starożytnej religii używa tych słów: „Jak dotąd nie było takiego zaniedbania bogów, jakie obecnie panuje na świecie, ani też jednostka nie nakładała na przysięgi i prawa własnej interpretacji”. To sprawiło, że trybuni bali się, że stracą teraz całą swoją pozycję, więc zgodzili się pozostać posłuszni konsulowi i nie podnosić kwestii prawa Terentyla przez rok, a konsulowie zgodzili się nie zabierać plebsu na wojnę przez rok. Religia umożliwiła więc senatowi przezwyciężenie tych trudności, czego w przeciwnym razie nigdy by nie udało się zrobić.
Zobacz na: Jak powstaje norma społeczna
Społeczeństwo przemysłowe i jego przyszłość – Ted Kaczyński
Źródła Norm Moralnych – Andrzej Wronka
„Wokeizm” to współczesne czary – Gene Callahan
Cybele, Izyda i Mitra: Tajemnicza sekciarska religia w starożytnym Rzymie
Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay | Sekretne Religie Zachodu, cz. 2 z 3
Najnowsze komentarze