„Migranci są bardziej opłacalni niż narkotyki”: jak mafia zinfiltrowała włoski system azylowy.

Przestępcze rodziny nieźle się wzbogaciły na „przemyśle uchodźczym” – Barbie Latza Nadeau

1 luty 2018

Migranci są bardziej opłacalni niż narkotyki

Nigeryjski mediator kulturowy oferuje prezerwatywy i wsparcie psychologiczne prostytutkom pracującym w pobliżu Neapolu we Włoszech.

Joy, młoda Nigeryjka, stała na ulicy przed rozległym, przepełnionym ośrodkiem Cara di Mineo dla osób ubiegających się o azyl w środkowej Sycylii, czekając, aż ktoś ją odbierze. Było późne lato 2016 roku, a pogoda wciąż była upalna. Powiedziała, że ma 18 lat, ale wyglądała znacznie młodziej. Miała na sobie wyblakłą dżinsową kurtkę, białą koszulkę i obcisłe dżinsy, a wokół jej szyi owiniętych było sześć lub siedem sznurów kolorowych koralików. Z jej lewego nadgarstka zwisał złoty łańcuszek, prezent od matki.

Kiedy rozmawialiśmy, w zasięgu wzroku pojawił się ciemny samochód, a ona zrobiła kilka kroków ode mnie, aby upewnić się, że ktokolwiek ją prowadzi i widzi, że jest sama. Wzdłuż drogi kręciło się kilku innych migrantów. Nadjeżdżający samochód nie zwolnił, więc Joy wróciła do mnie i kontynuowała naszą rozmowę.

Najstarsza z sześciorga dzieci, Joy (nie jest to jej prawdziwe imię), powiedziała mi, że opuściła swoją rodzinę w małej wiosce w stanie Edo w Nigerii w wieku 15 lat i zaczęła pracować dla bogatej kobiety, która była właścicielką salonu piękności w Benin City. Od tego czasu zaczęła podejrzewać, że rodzice sprzedali ją, by zdobyć pieniądze na młodsze dzieci. „Prawdopodobnie nie mieli wyboru” – powiedziała, patrząc w dół drogi w kierunku gęstych gajów cytrusowych, które maskowały zbliżający się ruch uliczny.

Dla kobiety, którą Joy nazywała maman, czyli „matka”, pracowało sześć innych dziewcząt. Kiedy Joy skończyła 16 lat, przeszła ceremonię, która związała ją z maman klątwą: jeśli będzie nieposłuszna maman, jej rodzina umrze. Kilka tygodni później powiedziano jej, że przeprowadza się do Włoch, gdzie będzie pracować dla siostry swojej maman. Wierzyła, że będzie pracować w salonie fryzjerskim. Otrzymała 45 euro (40 funtów) i numer telefonu, pod który miała zadzwonić po dotarciu do Włoch – ale bez nazwiska, adresu i dokumentów.

Nowe życie Joy w niczym nie przypominało tego, czego się spodziewała. Zamiast pracować dla fryzjera, wpadła w pułapkę zastawioną przez handlarzy, którzy wabią kobiety do niewolnictwa i prostytucji. Według Międzynarodowej Organizacji ds. Migracji (IOM), ponad 80% kobiet przywiezionych do Europy z Nigerii jest nieświadomie „sponsorowanych” przez handlarzy seksualnych, którzy zapłacili za ich podróż. Reszta kobiet zapłaciła przemytnikom za przewiezienie ich do Europy, ale po dotarciu na miejsce prawdopodobnie nie uda im się uciec przed przemytnikami.

Po przerażającej podróży przez Trypolis, która trwała prawie trzy tygodnie, Joy dotarła do portu Augusta na wschodnim wybrzeżu Sycylii. Nie miała żadnych dokumentów ani paszportu. Miała jedynie włoski numer telefonu, który jej mama zaszyła w rękawie kurtki. Kiedy migranci wysiedli z łodzi, uzbrojony żandarm wojskowy w kamizelce kuloodpornej stał na straży, podczas gdy inny przeszukiwał ich i zabierał noże niektórym mężczyznom. Ci z dokumentami zostali zabrani do dużego namiotu wyłożonego wojskowymi łóżeczkami. Jedna z kobiet rozdawała buty i klapki, a inna podawała obite żółte jabłka z dużej metalowej wanny. Oficer czarnym flamastrem napisał numer na lewej ręce migrantów. Joy miała numer 323.

Nowo przybyli zostali podzieleni na grupy i umieszczeni w autobusach. Autobus Joy jechał do obozu dla migrantów Cara di Mineo, jednego z największych w Europie. W tym kontekście Cara to skrót od centro di accoglienza per richiedenti asilo, czyli centrum przyjmowania osób ubiegających się o azyl; Cara oznacza również po włosku „kochany”, ale Mineo nie jest miejscem, które sprawia, że ludzie, którzy zaryzykowali wszystko dla nowej szansy na życie, czują się kochani. Około 70 km od wybrzeża w środkowej Sycylii, jest to piekielne miejsce, w którym zdecydowana większość afrykańskich migrantów przybywających drogą morską rozpoczyna swoją długą podróż po azyl. Często jednak, zanim uda im się uzyskać legalny status, trafiają w ręce przestępczego półświatka.

Miejsce to zostało zbudowane jako luksusowe zakwaterowanie dla amerykańskiego personelu wojskowego, ale nie jest w stanie poradzić sobie z liczbą migrantów przybywających na Sycylię. (Bloki mieszkalne są często tak przepełnione, że ludzie muszą spać na podłodze lub w namiotach. Budynki są opanowane przez karaluchy i szczury, które żywią się gnijącymi stertami śmieci, podczas gdy parszywe, zapchlone psy wskakują i wyskakują z dziur w ogrodzeniu z drutu kolczastego. W oddali wyraźnie widać Etnę i jej stały strumień dymu.

Ośrodek stał się miejscem bezprawia, w którym ludzie są łatwym łupem dla gangów przestępczych. Państwo finansuje te ośrodki, dając im pewną sumę pieniędzy za każdą osobę ubiegającą się o azyl, ale wiele z nich idzie na skróty w zakresie żywności i innych udogodnień, a zyski trafiają do kieszeni. Niskiego szczebla członkowie różnych włoskich organizacji mafijnych i nigeryjskich gangów przybywają do ośrodka, aby rekrutować kurierów narkotykowych [szmuglerów] i drobnych przestępców wśród znudzonych, bezczynnych mężczyzn, którzy zrezygnowali z życia, o jakim marzyli, kiedy przekroczyli morze.

Cara di Mineo, podobnie jak ośrodek azylowy Sant’Anna w Isola di Capo Rizzuto w Kalabrii i inne ośrodki na kontynencie, również stał się terenem łowieckim dla handlarzy ludźmi. Podszywając się pod osoby ubiegające się o azyl, handlarze wywabiają kobiety z ośrodka pod pretekstem zakupów lub innych wycieczek i dostarczają je nigeryjskim kobietom, które kontrolują siatki zmuszające do prostytucji. Są one następnie zmuszane do pracy seksualnej pod groźbą przemocy, a większość z nich – podobnie jak Joy – jest terroryzowana przez klątwę, która wiąże je w niewolę. Kilka ośrodków stało się przedmiotem dochodzeń kryminalnych, ujawniających korupcję na szczeblu lokalnym i stanowym oraz infiltrację przez potężne syndykaty przestępcze. Zawsze szybka w wykorzystywaniu nowych możliwości, mafia osiąga ogromne zyski kosztem migrantów.

Gdy Joy została zabrana z autobusu w centrum przyjmowania wraz z innymi pasażerami, dostała łóżko w willi z 10 nigeryjskimi kobietami w jej wieku. Większość z nich przyjechała do Włoch, by pracować w salonach fryzjerskich i wszystkie miały numery kontaktowe. Katolicka organizacja charytatywna podarowała wszystkim uratowanym włoskie karty telefoniczne, za pomocą których mogły dzwonić do domu. Joy wciąż miała swoją kurtkę z wszytym numerem telefonu. Kobieta, która odebrała telefon, powiedziała jej, aby złożyła wniosek o azyl polityczny, używając fałszywego nazwiska i daty urodzenia, i nigdy nie podawała nikomu numeru telefonu, na który właśnie zadzwoniła.

Złożyła wniosek o azyl następnego ranka po przyjeździe, podając własną datę urodzenia i imię młodszej siostry. Kiedy migranci składają wniosek o azyl, mogą przychodzić i wychodzić z ośrodka o wyznaczonych godzinach, czekając na odpowiedź na swój wniosek, co może trwać miesiącami. Po trzech dniach do obozu przyszedł mężczyzna, którego Joy nie znała, i powiedział jej, że ma czekać na rondzie przy drodze od wejścia każdego ranka, a w końcu ktoś po nią przyjedzie. Joy zapytała, skąd będzie wiedziała, kto ją odbiera.

„Będziesz wiedziała” – powiedział jej mężczyzna. „Po prostu wsiadaj do samochodu, kiedy się zatrzyma”.

To właśnie na tym rondzie poznałam Joy. Kiedy zapytałam ją, co według niej się stanie, kiedy ją odbierze, powiedziała, że ​​jest pewna, że ​​zostanie zabrana do salonu kosmetycznego należącego do siostry jej mamy, gdzie dostanie pracę jako fryzjerka, tak jak w Benin City. Powiedziała, że ​​może zacząć od czyszczenia podłóg, ale będzie się rozwijać. Zapytałem ją, czy wie, że wiele dziewczyn takich jak ona skończyło jako pracownice seksualne. Powiedziała, że ​​słyszała o Nigeryjkach, które skończyły jako prostytutki po przyjeździe do Włoch i że „nigdy by tego nie zrobiła”, bez względu na to, jak bardzo by była zdesperowana.

Nigeryjki pracujące jako prostytutki w Turynie, Włochy.

Nigeryjki pracujące jako prostytutki w Turynie, Włochy.

W końcu musiała wrócić do środka kompleksu, albo ryzykować, że przegapi kolację. Po raz kolejny jej transport nie przyjechał. Życzyłam jej powodzenia i dałam jej swój numer telefonu, który zapisała w telefonie, zanim przeszła przez przesuwaną metalową bramę z powrotem do środka ośrodka. Później żałowałam, że nie próbowałam ostrzec jej w bardziej konkretny sposób. W tamtym czasie była tylko jedną z wielu młodych kobiet, które widziałam, jak zsuwają się w otchłań.

Wiele nigeryjskich kobiet i dziewcząt uratowanych z łodzi przemytników przez organizacje charytatywne lub statki straży przybrzeżnej pochodzi z małych wiosek wokół Benin City. Większość jest singielkami i podróżuje samotnie. Wiele z tych, które są przedmiotem handlu ludźmi w celu niewolnictwa seksualnego, jest zapewnianych przez swoich „sponsorów”, że zajmą się zdobyciem dla nich niezbędnych dokumentów po opuszczeniu ośrodków. Innym podaje się fałszywe dane osobowe, których mają używać we wnioskach. Większość kobiet będących ofiarami handlu ludźmi kończy z fałszywymi dokumentami dostarczonymi przez włoskie zorganizowane grupy przestępcze. Dokumenty stanowią kolejne ogniwo łańcucha, który utrzymuje kobiety w niewoli seksualnej, gdyż burdel mamy grożą, że je im zabiorą, jeśli spróbują uciec.

W 2012 r. wszczęto dochodzenie w sprawie przymusowej prostytucji w Cara di Mineo, po tym jak lekarze w ośrodku otrzymali serię próśb o aborcję. W ciągu trzech miesięcy lekarze w ośrodku przeprowadzili 32 aborcje u migrantek – wzrost o ponad 200% w porównaniu z rokiem poprzednim. Władze stwierdziły, że było to spowodowane wzrostem prostytucji, a także brakiem środków antykoncepcyjnych. Ze względu na wpływ kościoła na opiekę nad migrantkami, antykoncepcja nie była dystrybuowana, a niewielu migrantów ma środki, aby zdobyć je samodzielnie. Niektóre grupy pomocowe próbowały od tego czasu rozdawać prezerwatywy.

W grudniu 2016 r. w Cara di Mineo aresztowano czterech nigeryjskich azylantów, oskarżonych o podanie narkotyków i zgwałcenie mieszkanki ośrodka. Kobiecie powiedziano, podobnie jak Joy, aby czekała na ulicy, aż ktoś ją odbierze. Zdając sobie sprawę, że jest zmuszana do pracy jako prostytutka, odmówiła opuszczenia obozu. Mężczyźni zgwałcili ją jako ostrzeżenie – typowa kara w handlu ludźmi. Teoria głosi, że jeśli kobieta zdaje sobie sprawę, że karą za odmowę prostytucji jest gwałt zbiorowy, prawdopodobnie zgodzi się, że seks przy drodze jest lepszą alternatywą. Rzadko można spotkać kobietę będącą ofiarą handlu ludźmi, która nie stanęła przed takim wyborem.

Po tym incydencie Francesco Verzera, prokurator mający jurysdykcję nad Cara di Mineo, zaapelował do władz o zamknięcie obozu, stwierdzając, że przeludnienie i brak nadzoru tworzą niebezpieczne środowisko przestępcze. „Tego rodzaju przemoc stanie się normą, jeśli nadal będziecie prowadzić ośrodek dla azylantów oparty na społeczności, w którym przebywa prawie 4000 osób” – ostrzegł. „Przestępstwa stają się coraz bardziej brutalne, a rosnący brak szacunku dla życia jest wyraźnym znakiem pogarszającej się sytuacji”.

Kompleks, w którym mieści się Cara di Mineo, został zbudowany w 2005 roku przez Pizzarotti Company z Parmy, która nadal jest głównym wykonawcą logistyki obronnej USA we Włoszech. Został zbudowany dla oficerów stacjonujących w bazie lotniczej Sigonella oddalonej o około 40 km. Bulwary i obsadzone drzewami ulice kompleksu miały odzwierciedlać przedmieścia USA, z kompleksem rekreacyjnym, supermarketem, amerykańską stekownią oraz kawiarnią i cukiernią. Było tam boisko baseballowe i boisko do futbolu amerykańskiego, a także bezwyznaniowy dom modlitwy, który pełnił również funkcję kina. Zbudowano ponad 400 willi, aby pomieścić standardową pięcioosobową rodzinę.

W 2011 roku amerykańska marynarka wojenna zrezygnowała z rocznej dzierżawy w wysokości 8,5 mln dolarów (6 mln funtów) i zwróciła nieruchomość Pizzarotti. W tym samym roku, w szczytowym okresie arabskiej wiosny, rząd Silvio Berlusconiego postanowił wydzierżawić kompleks jako „gorący punkt” dla azylantów, w celu obsługi rosnącej liczby osób ubiegających się o azyl przybywających do Włoch. W tym czasie kompleks był całkowicie zamknięty, a migranci, głównie Tunezyjczycy i Marokańczycy, byli przetrzymywani do czasu repatriacji. Teraz ludzie w środku są nazywani „gośćmi” i mogą swobodnie przychodzić i wychodzić po złożeniu wniosku o azyl.

Duchy dawnego życia centrum pozostały. Sprzęt do zabawy rozrzucony po całym kompleksie jest zardzewiały i w złym stanie, obecnie używany głównie przez mężczyzn w wieku około 20 lat, którzy siedzą na huśtawkach i leżą na zjeżdżalniach, spędzając tak długie godziny. Bar jest teraz ośrodkiem medycznym, a restauracja stołówką, w której migranci odbierają racje ryżu i bananów. Sala rekreacyjna jest teraz prowizoryczną szkołą, a biura stały się akademikami.

Mieszkańcy suszą pranie obok znaków protestujących przeciwko włoskiemu rządowi, potępiających złe jedzenie i czas potrzebny na rozpatrzenie wniosków o azyl. Kompleks jest strzeżony przez żandarmerię wojskową, która sprawdza osoby ubiegające się o azyl wjeżdżające i wyjeżdżające oraz nie wpuszcza tych, którzy nie są zarejestrowani. Motywacja do powrotu każdej nocy wykracza poza jedzenie i schronienie. Wracają po obietnicę dokumentów, które umożliwią swobodne przemieszczanie się po bezpaszportowej strefie Schengen w Europie i prawo do pracy. Mimo to dziesiątki osób znikają każdego miesiąca, szybko zastępowane przez nowych przybyszów z portów Sycylii.

Kobiety będące ofiarami handlu ludźmi pracujące jako prostytutki w pobliżu Turynu.

Kobiety będące ofiarami handlu ludźmi pracujące jako prostytutki w pobliżu Turynu.

Warunki są żałosne. Większość willi mieści od 15 do 20 osób, śpiących na łóżkach piętrowych lub na materacach na podłodze. Wille się rozpadają, a migranci muszą robić, co mogą, aby zadbać o konserwację, mając do dyspozycji niewiele narzędzi. Smród ścieków unosi się po okolicy, przyciągając gryzonie i owady. Poza pomieszczeniami administracyjnymi i kuchennymi nie ma żadnej usługi sprzątania. Niektóre wille są spalone, a w innych brakuje okien lub drzwi. Po wyjeździe Amerykanów firma Pizzarotti usunęła wiele udogodnień – od pralek i klimatyzatorów po wentylatory sufitowe i wanny – pozostawiając odsłonięte przewody i dziury w ścianach.

Większość mieszkańców jest podzielona ze względu na pochodzenie etniczne lub religijne, co nie przyczyniło się do zmniejszenia napięć i walk. Według Amnesty International i innych grup pomocowych działających w ośrodku, co roku w Cara di Mineo średnio 10 migrantów umiera, czekając na rozpatrzenie ich wniosków o azyl, ginie w bójkach lub umiera z powodu nieleczonych schorzeń.

Dyrektor obozu, Sebastiano Maccarrone, przyznał w serii wywiadów dla mediów na początku 2016 r., że ochrona mieszkańców jest praktycznie niemożliwa. „To jak małe miasto” – powiedział. „Poważne przestępstwa są zgłaszane, ale mniejsze zazwyczaj są rozwiązywane przez mieszkańców”.

Śledztwo Verzery w sprawie działalności przestępczej w ośrodku ujawniło nieścisłości w dokumentacji dotyczącej osób tam mieszkających. Wielu migrantów z oficjalnej listy dawno już zniknęło, mimo że ośrodek, pod kierownictwem Maccarrone, nadal otrzymywał zwrot kosztów w wysokości 35 euro (31 funtów) dziennie. Zgodnie z prawem, każdy migrant oczekujący na azyl otrzymuje kartę elektroniczną do meldowania się w ośrodku i wymeldowywania się z niego podczas wyjść. Jeśli nie meldują się ponownie po trzech dniach, powinni zostać skreśleni z listy, a informacja ta powinna zostać wysłana do Rzymu, aby wysyłką środków pieniężnych została wstrzymana. Jednak prokurator Verzera mówi, iż odkrył, że migranci, którzy byli nieobecni od miesięcy, byli utrzymywani na liście osób ubiegających się o wsparcie finansowe. Ośrodek, na papierze, znacznie przekraczał swoje możliwości i otrzymywał dodatkowe fundusze, aby pomóc w przypadku przeciążenia, podczas gdy w rzeczywistości opiekował się znacznie mniejszą liczbą osób, niż wynikało z dokumentów.

W 2016 r. Maccarrone, który wcześniej zarządzał ośrodkiem przyjmowania migrantów na wyspie Lampedusa, został objęty dochodzeniem karnym za korupcję w Cara di Mineo. Oskarżono go o zmowę z mafią i wykorzystywanie funduszy przeznaczonych na opiekę nad migrantami i uchodźcami do celów osobistych. Zarzuty przeciwko niemu zostały złagodzone do oszustwa i korupcji. Utrzymuje, że jest niewinny i pracuje jako wolontariusz w jednym z mniejszych ośrodków dla migrantów w Katanii, oczekując na proces.

W zeszłym roku główny prokurator Katanii, Carmelo Zuccaro, próbował zdelegalizować statki charytatywne organizacji pozarządowych ratujące migrantów na morzu i przywożące ich do włoskich wybrzeży. W marcu 2017 r. w wywiadzie dla prawicowej gazety Il Giornale ujawnił, że państwo rozpoczęło dochodzenia w sprawie więzień i obozów dla uchodźców, w których ekstremiści rekrutowali migrantów oczekujących na rozpatrzenie ich wniosków o azyl. „Otrzymaliśmy bardzo konkretne doniesienia o działaniach rekrutacyjnych i radykalizacji” – powiedział gazecie. „Istnieją zradykalizowane osoby, które przyciągają obcokrajowców, aby podżegać ich do fundamentalizmu”.

Alarm o radykalizacji przyćmił fakt, że grupy przestępcze rekrutują migrantów z obozów do pracy przymusowej lub nisko płatnej. W czasie zbiorów mężczyźni opuszczają Cara di Mineo wczesnym rankiem i zbierają się wzdłuż trójkąta ziemi przy autostradzie stanowej. Lokalni farmerzy przyjeżdżają pick-upami, szukając i neri („czarnych”), wybierając największych i najsilniejszych do pracy dorywczej, zbierając pomidory i owoce cytrusowe. Farmerzy nazywają ich ragazzo lub „chłopcami”, żądając, aby się odwrócili lub pokazali im, jak wyprostowane są ich plecy. To poniżający pokaz, pogarszany przez fakt, że otrzymują zaledwie ułamek tego, co Włosi otrzymywaliby za tę samą pracę. Ich zarobki są częścią nielegalnej gospodarki, która stanowi około 20% całkowitego PKB Włoch.

Kiedy wnioski o azyl zostaną odrzucone, wnioskodawcy mają jedną szansę na odwołanie się. Jeśli nie zostaną rozpatrzeni, otrzymują kartkę papieru, na której jest napisane, że mają pięć dni na opuszczenie kraju, ale nie mają możliwości tego zrobić. Podarte strzępy tych papierów są powszechnym widokiem w rowach przy drodze w pobliżu centrum. Osoby z odrzuconym wnioskiem są łatwą przynętą dla gangów przestępczych działających w obozach, które otrzymują pieniądze za dostarczanie grupom mafijnym nielegalnej taniej siły roboczej, przemyt narkotyków i broni lub pracę w wielu branżach, do których te grupy przeniknęły.

W 2014 r. dochodzenie znane jako „Mafia Capitale” wykazało, że grupa przestępcza od lat rządziła samorządem miejskim Rzymu. Grupa, którą prokuratorzy określili jako stowarzyszenie w stylu mafii, wyprowadzała miliony euro przeznaczone na finansowanie usług publicznych. Grupa infiltrowała również ośrodki dla azylantów w całym kraju, kupując i sprzedając nazwiska i dane migrantów, którzy dawno zniknęli, aby otrzymywać finansowanie państwowe na takie osoby.

W trakcie dochodzenia jeden z domniemanych szefów grupy, Salvatore Buzzi, został przyłapany dzięki założonemu podsłuchowi, gdy chwalił się, ile pieniędzy zarobił kosztem osób ubiegających się o azyl. „Masz pojęcie, ile zarabiam na imigrantach?” usłyszano, jak mówił do wspólnika. „Są bardziej dochodowi niż narkotyki”. Buzzi i jego wspólnicy zostali skazani na dziesiątki lat więzienia po procesie, który zakończył się w 2017 r., chociaż ich wyroki zostały skrócone w wyniku apelacji. Trwa kolejna apelacja.

W 2017 r. policja antymafijna aresztowała 68 osób, w tym lokalnego proboszcza, w kalabryjskiej miejscowości Isola di Capo Rizzuto, gdzie od ponad dekady działa jeden z największych w kraju ośrodków przyjmowania dla migrantów i uchodźców. Śledczy twierdzą, że przestępcy ukradli dziesiątki milionów euro z funduszy publicznych przeznaczonych na utrzymanie osób ubiegających się o azyl podczas rozpatrywania ich wniosków. Gen. Giuseppe Governale, szef sił antymafijnych, powiedział, że ośrodek był lukratywnym źródłem funduszy dla kalabryjskiej mafii, ‘Ndranghety. Prokurator Nicola Gratteri powiedział, że detektywi sfilmowali przerażające warunki wewnątrz ośrodka. „Nigdy nie było wystarczająco dużo jedzenia, a udało nam się sfilmować jedzenie, które było oferowane” – powiedział. „To był rodzaj jedzenia, które zwykle dajemy świniom”. Lokalna mafia założyła firmy fasadowe, którym płacono za świadczenie usług, w tym karmienie migrantów. (Śledztwo jest w toku, a data rozprawy nie została ustalona. Ksiądz zaprzeczył zarzutom i twierdzi, że zawsze walczył z mafią.)

Schronisko dla kobiet będących ofiarami handlu ludźmi, które zostały objęte programem ochrony prowadzonym przez państwo włoskie.

Schronisko dla kobiet będących ofiarami handlu ludźmi, które zostały objęte programem ochrony prowadzonym przez państwo włoskie.

Administratorzy w niektórych ośrodkach są oskarżani o przyjmowanie łapówek za sprzedaż danych osobowych osób ubiegających się o azyl, które uciekły do mniejszych ośrodków (z których część nie istnieje). Osoby odpowiedzialne za mniejsze ośrodki wykorzystują te nazwiska do pobierania dziennych diet. Jest to jeden z powodów, dla których kobiety będące ofiarami handlu ludźmi mogą tak łatwo opuścić ośrodek: ich nazwiska pozostają na listach, a ośrodki nadal otrzymują fundusze. Kiedy odchodzą, są szybko zastępowane. Niektóre ośrodki przyjmują więcej migrantów, niż są w stanie obsłużyć, aby uzyskać dodatkowy dochód, więc uchodźcy żyją w niebezpiecznie przeludnionych warunkach. Handlowane kobiety, które znikają, by pracować jako niewolnice seksualne, mają niewielkie szanse na uratowanie, ponieważ ich nieobecność nie budzi obaw.

Nigeryjskie dziewczęta, które trafiają bezpośrednio do burdeli w Neapolu i innych miejscach, są zmuszane do świadczenia usług seksualnych w celu spłacenia długów. Zanim jeszcze rozpoczną pracę, będą winne około 60.000 euro (53.000 funtów). Część tej kwoty trafia do rekrutera w Nigerii, część do handlarzy i przemytników, którzy przyspieszyli podróż kobiet, a duża część trafia do członków nigeryjskiego gangu, którzy muszą płacić neapolitańskiej mafii, Camorrze lub innym syndykatom przestępczym, na których terytoriach kobiety będą zmuszane do pracy. Do tego dochodzą inne koszty dodatkowe, w tym pokój, wyżywienie, odzież i czynsz za miejsce na chodniku, z którego zabiegają o seks. Jeśli przyjmiemy, że połowa z szacowanych 11.000 nigeryjskich dziewcząt, które przybyły do Włoch w 2016 r., wygenerowała 60.000 euro każda poprzez niewolnictwo dla burdelowych gangów, zyski z samych tych dziewcząt przekroczyłyby 300 mln euro (264 mln funtów), nawet po odliczeniu kosztów podróży.

Spłata długów może zająć pięć lub więcej lat niewolnictwa seksualnego. Następnie kobiety mogą odejść, ale niektóre kończą jako burdel mamy, albo przekonane, że można na tym zarobić, albo z zemsty: by odpłacić innym tym, co same musiały znieść. Cykl ten trwa już ponad dekadę, ale w 2016 r. liczba Nigeryjek, które przybyły na łodziach przemytników, była o 60% wyższa niż w roku poprzednim.

Wiele przemycanych Nigeryjek trafia do Castel Volturno, na obrzeżach Neapolu, znanego jako najbardziej bezprawna część Włoch. Wskaźniki morderstw są najwyższe w kraju, a miejscowi nazywają to miejsce Bejrutem lub Bronxem. Sergio Nazzaro, lokalny dziennikarz, mówi, że to cmentarzysko Camorry. „Nie wyobrażasz sobie, ile ciał jest pochowanych na polach i przywiązanych do skał na dnie rzeki”.

Większość migrantów mieszka w innym byłym wojskowym osiedlu mieszkaniowym, obecnie podupadłym i kontrolowanym przez Camorrę, która pobiera czynsz od squatterów i kobiet będących ofiarami handlu ludźmi. Afrykańscy migranci zaczęli przybywać do tego obszaru w dużych liczbach w latach 80., aby pracować na polach pomidorów za niskie wynagrodzenie. Afrykanie nie byli mile widziani, aby integrować się z Włochami i zamiast tego stworzyli społeczeństwo peryferyjne, w którym żyli poza prawem, często zajmując nielegalnie zbudowane lub niedokończone budynki. Włoskie władze nie zwracały na nich wówczas większej uwagi, ale Camorra ich nie ignorowała.

W latach 90. kobiety zaczęły przybywać w większej liczbie. Rzadko były zatrudniane do pracy w gospodarstwie rolnym, więc wiele z nich nie miało innego wyboru, jak tylko prostytuować się. Wiele z tych pierwszych prostytutek ostatecznie stało się burdel mamami, kontrolowanymi przez nigeryjskie gangi przemytników narkotyków, które musiały płacić haracz Camorze, aby móc działać na ich terytorium. Kiedy gangi odkryły, że jest popyt, burdel mamy zwerbowały do ​​tego obszaru więcej kobiet z Nigerii. Zaczęli korzystać z usług handlarzy, aby ich oszukać i zmusić do przyjazdu, co ostatecznie rozszerzyło handel dalej na północ, do większych miast Włoch i do Europy.

W 2016 roku policja antymafijna przeprowadziła operację o nazwie „Skin Trade”, która ujawniła jedną z sieci utworzonych w celu wydostania kobiet z obozu Cara di Mineo i wyprowadzenia ich na ulice. Wśród aresztowanych były Nigeryjki, które współpracowały z tak zwanymi „łącznikami” w obozie. Kobiety aresztowane w Castel Volturno to m.in. Irene Ebhoadaghe, 44 lata, która nazywała siebie Mummy Shade. Śledczy twierdzą, że w 2016 roku czekała na trzy młode kobiety, które miały dotrzeć do Neapolu z Cara di Mineo. Jedną z tych młodych kobiet była Joy. Samochód, na który czekała, nigdy nie miał zawieźć jej do pracy u fryzjera. Miał ją zawieźć prosto do Mummy Shade.

Podczas śledztwa policjant tajniak został powiadomiony przez jedną z agencji pomocowych działających w Cara di Mineo i zabrał Joy na drodze prowadzącej przez gaje cytrusowe. Przekonał ją, by pomogła im złapać ludzi, którzy nią handlowali, a jej dowody stały się kluczem do sukcesu operacji. Ponieważ Joy została wymieniona w zapieczętowanym nakazie aresztowania jako ofiara handlu ludźmi, po współpracy z policją otrzymała azyl i przeprowadziła się do północnej Europy, aby dołączyć do krewnego.

Skontaktowałam się z Joy przez e-mail dzięki lokalnemu rzecznikowi ds. handlu ludźmi na Sycylii, który zainteresował się jej sprawą i działał jako łącznik z sądem. Pamiętała naszą rozmowę przed ośrodkiem Cara di Mineo.

„Byłam taka głupia” – napisała. „Jak mogłam być tak ufna? Jak mogłam być tak głupia?”

Odpisałam, żeby ją pocieszyć, mówiąc jej, żeby się nie martwiła, że ​​wiele kobiet wpada w tę samą pułapkę.

Napisała ponownie. „Wiedziałaś o tym. Dlaczego nie powiedziałaś mi, co się stanie?”

Próbowałam, pomyślałam, ale najwyraźniej nie wystarczająco mocno. Przyznałam, że nie wiedziałam dokładnie, co robić. Nie miałam pojęcia, jak jej pomóc. Bałam się też egoistycznie, że jeśli zainterweniuję, mogę zostać wciągnięta w jakiś akt odwetu, że ktoś może skrzywdzić mnie lub moje dzieci za zabranie jednego z cennych „aktywów” jakiejś burdel mamy z ulicy. Odpisała po raz trzeci i ostatni.

„Mogłaś mnie uratować”.

Źródło: ‘Migrants are more profitable than drugs’: how the mafia infiltrated Italy’s asylum system

 

Zobacz na: Była prostytutka twierdzi, że praca seksualna to teraz „gwałt”
Każda nieszczęśliwa żona jest ofiarą gwałtu – Archwinger
Histeryczna retoryka gwałtu od wiktorianizmu do feminizmu – Barbara Hewson

Fakty o handlu białymi niewolnikami – zapomniana historia [XVI-XIX w.]
Wywiad z Yeonmi Park, uciekinierką z Korei Północnej. Tyrania, niewolnictwo i Uniwersytet Kolumbia