Demaskowanie Sprawiedliwości Społecznej z Peterem Boghossianem i Jamesem Lindsayem

Demaskowanie Sprawiedliwości Społecznej z Peterem Boghossianem i Jamesem Lindsayem

Okazywanie jakichkolwiek preferencji oznacza hierarchię, której nienawidzą. Ich świętym celem jest “sprawiedliwość”, która oznacza równe wyniki. Ludzie powinni być częścią kolektywu Borg; wszelkie osobiste preferencje oznaczają, że jesteś jednostką, która jest właścicielem samego siebie.

Joe Rogan: Panie Boghossian, witamy z powrotem.

Peter Boghossian: Dzięki. Dobrze tu być.

Joe: Panie Lindsay.

James Lindsay: Dobrze tu być.

Joe: James lub Jim, w zależności od preferencji.

James: Zgadza się. Niech będzie Jim.

Joe: Panowie, przede wszystkim była jeszcze jedna osoba, z którą realizowaliście cały ten projekt.

Peter: Helen Pluckrose z Anglii.

Joe: Pozdrowienia dla Helen z Anglii.

Peter: Dzięki.

Joe: Wróciła za ocean.

Peter: Jest po drugiej stronie oceanu.

Joe: Och, je rybę z frytkami.

Peter: Parzy herbatę i zarządza magazynem Areo.

James: Zgadza się.

Joe: Doskonale. No dobrze, w jej stronę również kierujemy podziękowania. Wyjaśnijmy, co zrobiliście i co jest w tym takiego ważnego, bo kiedy po raz pierwszy to przeczytałem, skłaniałem się ku… Miałem dwie reakcje. Jedną był gromki śmiech. Śmiałem się naprawdę do rozpuku. A potem powiedziałem: „Dzięki Bogu, że ktoś to ujawnił”.

James: Tak.

Joe: Powiedzcie mi, co zrobiliście.

Peter: Śmiało, Jim.

James: Tak. Zatem ogólnie biorąc…

Joe: Wyjaśnijmy kim jesteście i co zrobiliście.

James: Okej. Mam wykształcenie matematyczne. W 2010 roku zrezygnowałem z pracy na uczelni, ponieważ poniekąd dostrzegłem zły omen. Teraz jestem renegackim badaczem w dziedzinie płci kulturowej i piszę bzdury na temat genitaliów. Głównie tym się zajmuję. To znaczy, prowadzę firmę w domu. Uciekłem ze środowiska akademickiego.

Peter: Ja wykładam filozofię na Uniwersytecie Stanowym w Portland. Poznałem Jima wiele lat temu. Współpracowaliśmy i napisaliśmy wiele artykułów na przestrzeni lat. W pewnym momencie doszliśmy do wniosku, że musimy coś z tym zrobić. Było to po prostu zbyt absurdalne i przekładało się na rzeczywistość. Nawiązaliśmy więc współpracę i oto jesteśmy.

Joe: Wyjaśnijmy co zrobiliście i co było absurdalne. Mówimy o tym, co było absurdalne, ponieważ istnieje wiele dziedzin badań [studiów, “nauki”], w których można uzyskać oficjalne stopnie naukowe, które są absolutnie niedorzeczne.

Peter: Racja.

Joe: Dosłownie wypełnione nonsensami nauczanymi przez nonsensownych ludzi, którzy żyją w tych nonsensownych bańkach.

Peter: Zgadza się.

Joe: Przyznają te stopnie naukowe, a ci ludzie wychodzą do prawdziwego świata…

Peter: Dokładnie.

Joe: I skażają tym różne kwestie.

Peter: Tak.

Joe: Ich śmieszność skaża zwłaszcza firmy z branży technologicznej. Na przykład widzicie jak skażają…

Peter: James De Moura.

Joe: Tak. Cóż, wyjaśnijmy, co zrobiliście.

James: Zaczęliśmy około rok, chyba półtora roku temu. Zeszłego lata.

Zaczęliśmy pisać kilka artykułów akademickich [“naukowych”] dla czasopism reprezentujących te dziedziny. Wszyscy rozumieją, czym jest artykuł akademicki. Wydostanie się poza ramy. To nie felieton, który pisze się dla Washington Post, jakiegoś magazynu, czy czegokolwiek innego. To coś, nad czym pracowali nauczyciele akademiccy [albo pracownicy naukowi] przez całą swoją karierę, by mogli napisać jeden lub dwa takie artykuły rocznie.

Peter: Tak.

James: Naprawdę trudno się je pisze. Opublikowanie ich powinno być trudne. Tak więc w ciągu dziesięciu miesięcy napisaliśmy ich dwadzieścia. Siedem z nich zostało zaakceptowanych. Cztery zostały opublikowane.

Peter: A potem złapali nas na gorącym uczynku.

James: Tak, wpadliśmy. Przynajmniej cztery więcej z tych artykułów zmierzało w dobrym kierunku. Być może pięć lub sześć kolejnych by przeszło.

Joe: Jaka jest różnica między przyjęciem artykułu a jego publikacją?

James: Proces dotyczący wszystkiego w środowisku akademickim jest naprawdę powolny i wiele osób o tym nie wie. Wysyłasz artykuł, redaktor go przegląda i albo daje akceptację, albo nie. Jeśli da akceptację, artykuł trafia do recenzentów. A ten proces zajmuje całe miesiące.

Jeden nasz artykuł był recenzowany przez osiem miesięcy. Recenzenci analizują go, próbują ustalić, czy argumenty są dobre, próbują ustalić, czy badanie jest dobre, oceniają go, dają obszerne komentarze i odsyłają do ciebie. Następnie musisz go poprawić zgodnie z tym, co mówią, aby uczynić go lepszym. To jest to, co powinno się wydarzyć. Sprawili, że nasz artykuł był bardziej szalony. I tak było za każdym razem.

Peter: Zebraliśmy informacje zwrotne i robiliśmy najbardziej ekstremalne rzeczy.

James: Najbardziej ekstremalne rzeczy. Potem je odsyłasz. Teraz masz prawdopodobnie trzy, cztery miesiące na sam proces recenzji, nie licząc pisania, które również powinno zająć miesiące. Następnie redaktor albo odeśle go do recenzentów, aby sprawdzić, czy jest wystarczająco dobry, albo po prostu sam go oceni, w zależności od tego, na jakim etapie się znajduje. Po czym podejmie decyzję, czy go zaakceptować, odrzucić lub poprosić o więcej poprawek. Gdy artykuł zostanie zaakceptowany, oznacza to, że czasopismo jest gotowe do jego publikacji. Jednak proces publikacji wymaga składu tekstu, sprawdzenia, wszystkich tych rzeczy, które składają się na profesjonalną publikację w czasopiśmie akademickim. A to może zająć miesiące.

Peter: A publikacja ma dużą wartość. To wszystko. Ideałem jest więc jeden artykuł rocznie w szeroko pojętej humanistyce. W ten sposób uwierzytelniasz swoją pracę, w ten sposób dostajesz kadencję, która jest pracą na całe życie, w ten sposób wpajasz ludziom te poglądy, które następnie, jak powiedziałeś, wychodzą na rynek pracy pięć, sześć lat później, i zarażają wszystkich totalną głupotą. Zatem recenzja jest najwyższym [złotym] standardem. Tym samym dostrzegliśmy ogromny problem.

Joe: Czy możemy podać ludziom niektóre tytuły tych artykułów? Bo w tej chwili zastanawiają się „o czym, do cholery, mówią ci ludzie”.

Queerowa polityka Michela Foucaulta

James: Mieliśmy artykuł, który zyskał największą popularność w prasie, na temat ruchania się psów w Portland, w stanie Oregon. Nosił tytuł… Jak to szło? Nosił tytuł „Queerowa performatywność i kultura gwałtu”?

Peter: Kultura gwałtu…

James: „Kultura gwałtu i queerowa performatywność w psich parkach w Portland, w stanie Oregon”.

Peter: Tak. Twierdzimy, że badaliśmy… Pod fałszywymi imionami. To wszystko było oparte na fałszywych imionach.

Joe: Performatywność?

James: O tak. Absolutnie.

Peter: Mamy swój własny żargon, swój własny, wiesz…

Joe: Ale czy „performatywność” to słowo występujące w języku angielskim?

James: W akademickim języku angielskim, nie w mowie potocznej. Ale właśnie o to w tym wszystkim chodzi. To ogromny problem, który sięga daleko wstecz. Cała ta sprawa z Judith Butler polegała na tym, że płeć kulturowa…

Joe: Kim jest Judith Butler?

James: Judith Butler jest prawdopodobnie najbardziej wpływową badaczką feministyczną, a właściwie ich badaczką płci kulturowej, z ostatnich 30-stu lat. Jest bardzo wpływowa. Twierdziła, że płeć kulturowa jest performatywna. To coś, co się odgrywa. Nie ma to nic wspólnego z biologią.

James: WYCOFANY ARTYKUŁ: „Ludzkie reakcje na kulturę gwałtu i queerową performatywność w miejskich parkach dla psów w Portland, w stanie Oregon”. Dlaczego został wycofany? Ponieważ zorientowali się, że ich dymacie?

James: Tak.

Joe: „Ludzkie reakcje na kulturę gwałtu i queerową performatywność”.

Peter: Twierdzimy, że dokładnie zbadaliśmy genitalia prawie…

James: Nieco mniej niż 10.000 psów.

Peter: Nieco poniżej 10.000 psów, a następnie przepytaliśmy ich właścicieli pod kątem ich orientacji seksualnej.

James: Sprawdziliśmy więc psie jaja, a następnie zapytaliśmy: „Przepraszam Pana, czy jest Pan gejem?”.

Joe: I zapytaliście ich, czy ich psy są homoseksualne.

Peter: Tak. Cóż, wymyśliliśmy te całkowicie szalone incydenty z psami, które ruchają się, biją suczki, ale nie biją psów. To jeden z artykułów, które stworzyliśmy. Wiesz, inny artykuł, który…

James: W tym mieli też coś takiego, że jeśli pies rucha innego psa, to zwłaszcza mężczyźni wkurzyliby się i je rozdzielili.

– Tak.

James: Powstrzymują to, bo to część queerowej performatywności.

– Tak.

James: Ale jeśli pies ruchałby suczkę, mówiliby: „Bierz ją”.

– Tak.

James: „Bierz ją, bierz ją, wskakuj na nią.”

Joe: Więc w zasadzie walczycie z heteronormatywnością.

Peter: Dokładnie. Zgadza się. Powiedzieliśmy im dokładnie to, co chcieli usłyszeć.

I daliśmy im fałszywe statystyki, aby podsycić to, w co już chcieli wierzyć.

James: Tak. Zaczęliśmy od pomysłu, że… Chcieliśmy dojść do określonego wniosku, a potem wymyśliliśmy wszystkie bzdury pomiędzy, aby do niego dojść. A wniosek brzmiał następująco: feminizm powinien szkolić mężczyzn tak, jak szkolimy psy, abyśmy mogli pozbyć się kultury gwałtu.

Histeryczna retoryka gwałtu od wiktorianizmu do feminizmu – Barbara Hewson

Peter: Trzymać ich na smyczach.

– Tak.

Peter: Dokładnie to napisaliśmy w tym artykule. Wszystko tam jest. Niestety, nie możemy zakładać mężczyznom smyczy. Nie jest to politycznie wykonalne, by założyć mężczyznom smycze.

Joe: Napisaliście to?

– Tak.

Peter: I opublikowali to.

James: Albo skracać ich smycze, gdy źle się zachowują.

– Tak.

James: I ten artykuł nie tylko został opublikowany. Czasopismo stwierdziło, że jest to wzór studium i przyznało mu nagrodę.

Joe: O mój Boże!

James: Powiedzieli, że to jeden z najlepszych artykułów. W tym roku przypada ich 25-lecie. Zatem to czasopismo robi to od 25-ciu lat. To 25. rocznica ich istnienia, więc wybierają najlepsze artykuły z całego roku i umieszczają je w jednym miejscu, w którymś numerze swojego czasopisma. A nasz miał być w 7. numerze.

Joe: Więc albo jest świetny, albo nie jest. Więc albo jest świetny, albo nie jest. Dlaczego go wycofują?

James: Dlatego, że wiedzą, że nasze twierdzenia były fikcyjne.

Joe: No i co z tego?! Mieliście rację. To jak zepsuty zegar.

– Tak.

Joe: Zegar jest zepsuty. Ale tak naprawdę jest godzina dwunasta.

Peter: W korekcie stwierdzili, że sfabrykowaliśmy statystyki. Ale napisaliśmy inne artykuły. Jeden nosił tytuł „Kulturystyka tłuszczowa”. Twierdzą, że w tradycyjnej kulturystyce powinna zostać wprowadzona kategoria zwana kulturystyką tłuszczową, w której ludzie przychodzą i pokazują swój tłuszcz przed publicznością. Nie stworzyliśmy do tego żadnych statystyk, a im się to spodobało. Jedna linijka w tym artykule brzmiała następująco: „Tłuste ciało to zbudowane ciało”. Recenzentom bardzo się to podobało.

James: „W pełni się z tym zgadzam.”

Joe: Jezu Chryste.

Peter: Tak. A potem napisaliśmy inne artykuły, na przykład dla Hypatii. Przyjęli nasz artykuł, ale go nie opublikowali. Jednak twierdzimy, że to niedopuszczalne…

James: To nieetyczne naśmiewać się z czegokolwiek, co ma związek ze sprawiedliwością społeczną.

Joe: No dobra.

James: Więc jeśli chcesz nabijać się z rzeczy, które nie mają nic wspólnego ze sprawiedliwością społeczną, to dobrze. Jeśli chcemy nabijać się z mężczyzn, to świetnie. Jeśli chcemy nabijać się z białych, to świetnie. Jeśli chcesz naśmiewać się z czegokolwiek, co ma związek ze sprawiedliwością społeczną, to jest to problem. Powiedzieliśmy więc, że South Park to ogromny problem, Simpsonowie to ogromny problem. Zaczęliśmy mówić o tym, że Stephen Colbert i Jon Stewart mają rację. Lecz wtedy przedstawiciele czasopisma powiedzieli: „Ale oni są heteroseksualnymi białymi mężczyznami, więc musicie zbudować niuans wokół tego, aby było jasne, że ich pozycja to biali mężczyźni. Nawet jeśli są po stronie sprawiedliwości społecznej, nie jest to wystarczająco dobre.”

Peter: Opublikowali to.

James: Opublikowali to.

Peter: Opublikowali to.

Joe: Jaki tytuł nosił ten artykuł?

James: Tytuł brzmiał „Kiedy dowcip dotyczy ciebie”.

– Tak.

Peter: Napisaliśmy go w taki sposób, żeby myśleli, że dowcip dotyczy nas, bo cytowaliśmy tam naszą własną pracę.

– Okej.

Peter: Ale tak naprawdę dowcip dotyczył ich, ze względu na to, że go opublikowali.

– Tak.

– Tak.

Joe: No raczej. To zabawne, jakim można być rasistą, o ile jest się rasistą wobec białych ludzi.

James: To właśnie widzieliśmy. Tak długo, jak idziesz w górę rzeki, w przeciwnym kierunku do uprzywilejowanych, to naprawdę możesz uniknąć kary za pewne paskudne rzeczy.

Joe: Tak. I można generalizować.

James: Bez dwóch zdań.

Joe: Obrzydliwe generalizacje.

James: Karygodne generalizacje.

Joe: Nie traktuj ludzi jak jednostki.

Peter: Oczywiście.

Joe: To bardzo dziwne. To bardzo dziwne, że to jest lewica. Byłem dzieckiem mieszkającym w San Francisco w latach siedemdziesiątych. Żyliśmy w czasach hipisowskich. Mieszkałem tam od 7. do 11. roku życia. I to w pewnym sensie ukształtowało wiele moich opinii na temat ludzi, takich jak to, kto się tym przejmuje, część mojego uznania dla każdej grupy, niezależnie od tego, czy jest to rasa, płeć czy orientacja seksualna. I po prostu nie rozumiem tego z żadnej perspektywy. Z pewnością nie rozumiem tego z rasistowskiej perspektywy. Z pewnością nie wiem, jak to się ma do rasizmu. Z pewnością nie rozumiem tego z perspektywy rasizmu, który jest akceptowany, ponieważ jest rasizmem wobec białych ludzi.

James: O tak.

Joe: To lewica. To ludzie, którzy szczycą się tym, że potępiają nienawiść. I to są ludzie, którzy kiedyś byli rzekomo tak wolni od uprzedzeń i otwarci na różnego rodzaju poglądy. A teraz próbują stłumić kreatywność i stłamsić wszystko, co nie pasuje do tego bardzo wąskiego paradygmatu, który próbują forsować. To bardzo dziwne.

Dynamika wewnątrzgrupowa/zewnątrzgrupowa w marketingu

James: Teraz przeciągnęli [zinfiltrowali] na swoją stronę ruch na rzecz praw obywatelskich. Dobre imię ruchu na rzecz praw obywatelskich jest rodzajem marki, od której zależą. Walczą z rasizmem, walczą z seksizmem, mizoginią, i tym podobnymi. Rzecz w tym, że tak naprawdę nie o to tu chodzi. W rzeczywistości wykorzystali to, aby rzucić terminem, postmodernistycznym pojęciem, że wszystko w społeczeństwie ma związek z dynamiką władzy. A dynamika władzy musi być rozumiana w kategoriach grup i tego, jak te grupy tradycyjnie dzierżyły władzę i ją sprawowały. Natychmiast utknęliśmy więc w przekonaniu, że chodzi o tę czy inną grupę i ich wzajemne relacje. I nie mam tu na myśli „ej, dogadajmy się, nawiążmy relacje”. Chodzi mi o to, że biali ludzie są ukazani jako ci będący zawsze ponad czarnymi. I dlatego zawsze istnieje naturalna dynamika władzy, ciemiężcy przeciwko ciemiężonym.

I to są rzeczy, które wyszły prosto z tej dziwnej postmodernistycznej filozofii, gdzie widziałeś tych niezadowolonych francuskich filozofów w latach sześćdziesiątych, kiedy to wszystko, o czym mówiłeś, miało miejsce. Dostrzegli te wszystkie rzeczy i powiedzieli: „A niech to, dynamika władzy jest problemem, ponieważ…”. Powinienem cofnąć się o krok. Postmodernistyczni filozofowie, tacy jak Foucault i inni, zahaczyli o władzę, ponieważ byli niezadowoleni z tego, co nazywali wielkimi narracjami: chrześcijaństwem, kapitalizmem, marksizmem.

Widzieli te wszystkie błyskotliwe wyjaśnienia tego, jak działa świat i mówili: „One nie działają. Zobacz, jak bardzo zawiódł komunizm, zobacz, ile bzdur pochodzi z tego czy tamtego, z religii. To nie działa. Musimy się tego wszystkiego pozbyć. Rozbierzemy to na części, rozbijemy to na dynamikę władzy. A potem spojrzymy na to w kategoriach tego, kto ma nad kim władzę, kto kogo uciska, gdzie leży dominacja”. I to po prostu się rozrosło.

W kulturze akademickiej pojawiło się w latach sześćdziesiątych. Tak stary jest ten temat. A potem w latach dziewięćdziesiątych nastąpił ogromny zwrot i stało się to naprawdę zepsute. To właśnie wtedy stało się to naprawdę intersekcjonalne.

Joe: To było w czasach poprawności politycznej.

James: To właśnie wtedy w pewnym sensie nadciągnęła poprawność polityczna. Tak, to wtedy pojawiały się te wszystkie rzeczy. To w późnych latach osiemdziesiątych cała ta polityczna poprawność zaczęła wychodzić z uczelni. A potem, kilka lat później, widać to w całej polityce. Zwykle zaczyna się to na uczelni, a kilka lat później przecieka do kultury.

Joe: Racja.

James: Do polityki, mediów, sektora technologicznego. Cokolwiek to jest.

Joe: To tłumienie kreatywności jest w tym wszystkim najbardziej niepokojące. Podobnie jak zgoda na to, że South Park i Simpsonowie są prawdziwym problemem. To takie dziwaczne. Bo chodzi o to, że jeśli nie trafią w sedno i nie będzie to zabawne, to nie zadziała. A wtedy będzie to kiepski serial i nikt go nie polubi. Lecz jeśli jest zabawny, musi być w nim coś, co ludzie uznają za ironiczne, satyryczne. Musi być w nim coś, co ludzie lubią. Musi wskazywać na jakąś prawdę.

James: Tak.

Joe: A zaprzeczanie temu i zamiast tego mówienie: „To biali mężczyźni powodują ten problem i nie powinieneś atakować tego czy tamtego” albo „Są tematy, które są zakazane, a sprawiedliwość społeczna nigdy nie powinna być atakowana” – zgoda na to jest naprawdę niedorzeczna. Mówimy przecież o życiu.

James: Tak.

Joe: To dosłownie niuanse życia, wszystkie różne, dziwne rzeczy w spektrum ludzkich zachowań i wszystkie rzeczy, które napotykasz w życiu. A dzielenie na części i ograniczanie tego, co jest, a co nie jest, co jest poza granicami, nie jest poza granicami w oparciu o rasę, w oparciu o pewne rzeczy, których dana osoba nie może w ogóle kontrolować… Po prostu rodzisz się biały. Zatem jeśli rodzisz się biały, rodzisz się ciemiężcą.

Peter: Zgoda.

James: Dokładnie.

Joe: Rodzisz się prześladowcą. A jeśli jesteś białym mężczyzną, jesteś pieprzonym gównem.

Peter: Właśnie.

Joe: I można tak powiedzieć.

Peter: Zwłaszcza biały heteroseksualny mężczyzna.

Joe: O, Boże! Widziałem mnóstwo tweetów od ludzi, tak wiele tweetów sygnalizujących cnotę, ale jednym z moich ulubionych jest ten napisany przez feministkę, która powiedziała: „Wszyscy biali heteroseksualni mężczyźni są śmieciami chyba że zostaną przedstawione przeciwne dowody”.

James: Tak, o to właśnie chodzi, prawda?

Joe: Wszyscy z nas?!

James: Wszyscy z nas.

– Wszyscy z nas!

– Wszyscy z nas.

Joe: Jest nas 150 milionów [w USA]. To znaczy, plus minus liczbę gejów.

– Tak, śmieci.

– Tak. Śmieci!

– Żaden problem.

– Udowodnijmy, że jest inaczej.

James: Udowodnij, że nie jesteś. Jak to zrobić? To jak proces czarownic.

Joe: Trzeba być sojusznikiem.

James: Istnieje też problem, który wiąże się z byciem sojusznikiem. Istnieje dynamika władzy. Kiedy już powiesz „Ej, jestem teraz sojusznikiem”, to masz teraz coś na kształt tarczy, dzięki której ludzie nie mogą już nazywać cię białym supremacjonistą. I działasz w imieniu innych ludzi, mówisz w ich imieniu. Zatem teraz przejąłeś władzę i odtwarzasz tę samą dynamikę władzy.

Peter: To artykuł zatytułowany „Mein Kampf”.

James: Tak, napisaliśmy artykuł, który zatytułowaliśmy „Mein Kampf” i dotyczył on bycia sojusznikiem. A oni na to: „Nie sproblematyzowaliście bycia sojusznikiem”.

Peter: Tak, mieliśmy dwa takie artykuły, które dotyczyły „Mein Kampf”. W jednym z nich mniej więcej zastąpiliśmy Żydów białymi mężczyznami.

Joe: I dosłownie wzięliście słowa z „Mein Kampf”?

Peter: Tak.

Joe: I umieściliście je w tym artykule, zastępując słowo „Żydzi” słowem „biali ludzie”, i oni go przyjęli?

Peter: Mieliśmy dwa artykuły wykorzystujące „Mein Kampf”, dwie wersje.

James: Więc ta nie została zaakceptowana.

Joe: Jak brzmią cytaty, których użyliście?

James: W tym przypadku wzięliśmy cały dokument [książkę] online i wyszukaliśmy słowo „Żyd”. Zaczęliśmy wybierać zdania i akapity.

Więc na końcu było to coś w stylu: „Jeśli nie zwalczymy białości, będzie to wieniec pogrzebowy dla ludzkości”. Cytat prosto z „Mein Kampf”. Jednak nie przyjęli tego artykułu, ponieważ okazało się, że został napisany z perspektywy białej lesbijki, która nienawidziła swojej własnej bieli. I powiedzieli, że stawia ją to w pozycji dobrej białej. A ponieważ przedstawiała siebie jako dobrą białą, bycie sojusznikiem nie jest takie, jak się wydaje. Robiła problem. Powinna przedstawiać idee czarnych uczonych, których dzieła czytała, o wiele częściej, a nie mówić o sobie tak dużo, mimo że był to artykuł przeznaczony do mówienia o sobie.

Peter: To właśnie zrobił Hitler, więc musieliśmy to zrobić.

James: Drugi artykuł z „Mein Kampf” w tle dotyczył feminizmu.

Wzięliśmy rozdział 12-ty, w którym mówi, dlaczego powinniśmy mieć partię nazistowską i czego oczekuje się od ludzi, którzy mają być jej częścią. I usunęliśmy słowa „nasz ruch” lub partia” – nie nazwał jej partią nazistowską w rozdziale, ale wszędzie tam, gdzie mówi „nasz ruch”, usunęliśmy te słowa i wstawiliśmy „feminizm intersekcjonalny”. A potem zmodyfikowaliśmy słowa i dodaliśmy teorię, żeby to poleciało.

Joe: Teorię?

James: Tak, teorię. Tak to nazywają.

Joe: Uwielbiam to słowo.

James: Tak, „teoria”.

Joe: Kocham feministyczną „teorię”. Uwielbiam, kiedy się nią posługują. Co ty mówisz? Mówisz rzeczy, które jak je wypowiesz, to jesteś dobry. Możesz powiedzieć coś niedorzecznego, a potem powiedzieć „teoria feministyczna”. Oni na to: „Och, to jest w teorii feministycznej”.

James: Tak, w tym rzecz. Jest tyle rzeczy, które wymyślają. Pozwólcie, że rzucę im gałązkę oliwną. Wiele rzeczy, które wymyślają, jest kreatywnym pomysłem. Może coś jest w niektórych z tych rzeczy, prawda? Ale to, co przedstawiają, to hipotezy. A potem traktują je jako wnioski.

Wysuwają pewien pogląd. Widziałem dziś jeden na Twitterze. To było coś w rodzaju, dotyczyło South Parku, jak to niepostrzeżenie wciska rasizm społeczeństwu i oswaja wszystkich z rasizmem. I dlatego wszystko jest tak rasistowskie. A ludzie strzelają do Żydów, ponieważ South Park uczynił to normalnym. Traktują to jako wniosek, ale to hipoteza, zgadza się? Moglibyśmy to sprawdzić. Można sobie wyobrazić, że faktycznie można spróbować przeanalizować, które zmienne muszą być kontrolowane. Pojawił się South Park, zaczął przedstawiać te tematy. Jak to działa? Statystycy mogą robić z tym niesamowite rzeczy. Lecz tego nie robią. Nie badają tego. Zamiast to badać, wyciągają wnioski i używają do tego teorii. Nie, to nawet większy problem. Dlaczego tego nie zbadają? Cóż, jeśli by to zbadali… Nie zmyślam tych bredni. Nie uwierzysz mi, ale to prawda. Gdyby to zbadali, a badanie wykazałoby, że ich hipoteza była błędna, powiedzieliby, że badanie było rasistowskie.

Peter: Dokładnie.

James: Jednak badanie akceptuje rasizm i dlatego nie dał im pożądanego rezultatu.

Joe: Jak zbadałbyś coś takiego?

James: Nie jestem statystykiem. Akurat jestem matematykiem, ale nie statystykiem. To dwie różne rzeczy. Nie jestem więc do końca pewien, jak to sprawdzić. Jednak być może mógłbyś zebrać dane ankietowe i zobaczyć, jak zmieniło się nastawienie ludzi. Może mógłbyś śledzić rodzaje artykułów, rodzaje wydarzeń, które się pojawiają. Można by to połączyć z tym, co pokazano w South Park.

Peter: Tak, to, kto ogląda South Park i prześledzić to biorąc pod uwagę nastawienie ludzi.

James: Tak. Nie wymaga to żadnego wysiłku. Myślą sobie „Och, South Park przedstawia te konkretne poglądy”, z których następnie wybierają najlepsze kąski, ponieważ istnieją inne poglądy, o których nie mówią, a które wskazują inny kierunek. Te poglądy są „problematyczne”. To wielkie słowo. Teoretycznie jest to problem. Dlaczego?

Ponieważ oni – i nie żartuję – dosłownie wierzą, że użycie języka tworzy dynamikę władzy, która definiuje społeczeństwo. Zatem South Park używa języka i obrazów, które tworzą dynamikę władzy, która sprawia, że ludzie czują się bardziej komfortowo będąc rasistami. Bum! Teoria. Załatwione.

Peter: Dokładnie.

James: Nie potrzeba żadnych badań, nie trzeba nawet przeprowadzić żadnej próby. Gdyby doszło do badania, samo badanie byłoby rasistowskie, chyba że potwierdziłoby hipotezę.

Peter: Właśnie. Zaczynają od agendy. A potem… Wspomniałeś o słowie „pralnia”. Twoi poprzedni goście, Brett i Heather, mówili o pralni poglądów. Myślę, że to ważne dla słuchaczy.

James: Tak, tak. Tak naprawdę chodzi o to, że przedstawiają te hipotezy, ale nie traktują ich jako hipotezy. A potem piszą artykuł. Artykuł, jak mówiliśmy, jest doskonałą normą wzorcową pracy akademickiej. Następnie wysyłają swój artykuł. W naszym przypadku recenzenci za każdym razem sprawiali, że nasze artykuły były bardziej szalone. Popychają je więc dalej w ideologię lub szaleństwo.

Joe: W jaki sposób recenzent robi coś takiego? Jaki mają w to wkład?

James: Powiedzieli na przykład, że powinniśmy sproblematyzować bycie sojusznikiem. Jeśli chcemy, by nasz artykuł został opublikowany, musimy sproblematyzować bycie sojusznikiem.

Joe: Uwielbiam słowo „sproblematyzować”.

Peter: Wszystko jest problematyzowane. Sproblematyzujmy wszystko. Sproblematyzujmy psie parki. Dosłownie wszystko można sproblematyzować i można spojrzeć na to przez feministyczny obiektyw. Mogą sproblematyzować wszystko. Cały pieprzony świat jest jednym, wielkim problemem.

James: Dlatego nazywamy to badaniami nad pretensjami [skargami, urazami]. Cały świat jest problemem.

Peter: Tak, ale potem zajęliśmy się transfobią.

James: Tak, artykuł o transfobii. Napisaliśmy więc artykuł mówiący, że heteroseksualni mężczyźni są generalnie transfobiczni, co oznacza w szczególności ten rodzaj niszowej, dziwnej definicji, którą można zobaczyć w Internecie, czasami u aktywistów. Chodzi o to, że nie są zainteresowani uprawianiem seksu z osobami trans, które mają penisy. Konkretnie z trans kobietami, które mają penisa. Stwierdziliśmy więc, że jest to rodzaj transfobii. I najwyraźniej powodem, dla którego mogą być transfobiczni jest to, że nie praktykują wkładania sobie rzeczy w tyłki. Zatem jeśli zaczną wkładać rzeczy w swoje tyłki… Nazywaliśmy ten artykuł „Dildosy”. Możesz sobie wyobrazić, co mówiliśmy o wkładaniu rzeczy w tyłki.

Joe: Artykuł nosił tytuł „Dildosy”?

James: Nie, to był pseudonim, który mu nadaliśmy. Artykuł nosił tytuł „Wchodząc tylnymi drzwiami”.

Joe: Naprawdę?

Peter: Tak, naprawdę.

James: Tak, tak. „Wchodząc tylnymi drzwiami”. Spieraliśmy się sporo o specjalistyczną terminologię.

Joe: Czy ten został opublikowany?

Peter: Tak. Można go często zobaczyć. Dowodziliśmy, że jeśli heteroseksualni mężczyźni po prostu się spenetrują i ich dziewczyny ich spenetrują, to poprzez terapię ekspozycyjną – zaczynasz od małych rzeczy, a następnie wypracowujesz sobie drogę do osiągnięcia celu – możesz zaradzić transfobii.

James: Tak, to sprawi, że będą mniej transfobiczni.

Peter: Tak więc dzięki penetrowaniu samego siebie lub penetracji przeprowadzonej przez twoją dziewczynę, możesz być mniej transfobiczny. Uznali, że to świetny pomysł.

James: Na podstawie 8-u wywiadów, naprawdę 13-stu wywiadów, ale z mężczyznami… W rzeczywistości było 13 udokumentowanych wywiadów, ale 5 z nich było przeprowadzonych z gejami, nawet nie heteroseksualnymi mężczyznami, więc tak naprawdę nie mają tu zastosowania. Mamy więc 8 wywiadów z heteroseksualnymi mężczyznami. Jeden z nich przeprowadziliśmy z konserwatystą. Więc moglibyśmy po prostu wstawić jakieś szalone rzeczy, które konserwatysta mógłby powiedzieć na ten temat.

A oni pytają: „Dlaczego nie uczestniczyło w tym więcej konserwatystów?”. Więc pomyślałem „cóż, wykorzystam tę sugestię. Napisałem to wszystko. Zaprosiliśmy do udziału sześciu konserwatystów i tylko jeden się zgodził. I to jest zawarte w artykule, w słowach jednego z nich: „Nie chcę być częścią jakiegoś głupiego, liberalnego badania na temat wkładania rzeczy w tyłek”.

Peter: A oni to opublikowali.

James: Opublikowali.

Peter: Bum! Przeszedł.

James: Przeszedł.

Joe: O mój Boże.

James: Napisaliśmy to.

Joe: Wycofany artykuł.

James: Tak. „Wchodząc tylnymi drzwiami”. Właśnie tam.

Joe: O mój Boże. Skontaktowali się z wami po wycofaniu artykułu? Powiedzieli: „Jesteście pieprzonymi dupkami. Marnujecie nasz czas. Poświęciliśmy długie godziny na przeglądnięcie waszych artykułów”?

James: Otrzymaliśmy kilka dość gorzkich odpowiedzi, ale w większości przypadków nie krytykowali nas. Przeważnie chowali głowę w piasek i unikali rozmowy z nami.

 

Zobacz na: Afera z Badaniami nad Pretensjami  [Grievance Studies]
Jak język woke radykalizuje skrajnie lewicowych aktywistów – James Linsday u Joe Rogana
Religia Postmodernistyczna i Wiara w Sprawiedliwość Społeczną

 

Demaskowanie Sprawiedliwości Społecznej z Peterem Boghossianem i Jamesem Lindsayem

https://rumble.com/v5nwl72-demaskowanie-sprawiedliwosci-spoecznej.html