Książka pt. Nie potrzeba geniuszy: Rewolucyjna nauka w epoce gilotyny [No Need for Geniuses: Revolutionary Science in the Age of the Guillotine] autorstwa Steve’a Jonesa, recenzja książki

Naukowcy byli jednymi z pierwszych ofiar rewolucji we Francji.

Nie potrzeba geniuszy

Oświecenie: rycina przedstawiająca wykład prowadzony przez Guillaume’a François Rouelle’a, nauczyciela Lavoisiera

 

Zhou Enlai, pierwszy premier Chińskiej Republiki Ludowej, mógł uważać, że jest zbyt wcześnie, aby oceniać Rewolucję Francuską, ale myślę, że reszta z nas może teraz wyrazić swoją opinię. Rewolucja i następujący po niej okres napoleoński nie tylko wywarły trwały wpływ na prawo (Kodeks Napoleona) i swobody obywatelskie (emancypacja wielu europejskich Żydów), ale także zapoczątkowały znaczną część nowoczesnej nauki i technologii.

Światowy system miar i wag, oparty na kilogramie, metrze i sekundzie, przetrwał do dziś; nowoczesna chemia rozpoczęła się od pierwszej listy prawdziwie elementarnych substancji Antoine’a Lavoisiera; nowoczesna kartografia rozpoczęła się w tym czasie; jednostka prądu elektrycznego nosi imię André-Marie Ampère.

Co więcej, Steve Jones pokazuje, jak bardzo naukowcy, radykałowie i intelektualiści byli ze sobą powiązani: Marat studiował medycynę w St Andrews w Szkocji; Laclos (Les Liaisons Dangereuses) wynalazł nowoczesny pocisk artyleryjski; pierwszą sprawą Robespierre’a jako prawnika była sprawa dotycząca nowatorskich piorunochronów.

Rewolucja Francuska była częściowo podsycana, przynajmniej intelektualnie, przez ogromny skok w nauce w tamtym czasie. Filozofowie rozumowali, że jeśli zdobyliśmy pewną wiedzę na temat czystych substancji elementarnych – tlenu, wodoru, azotu itd. – to musi to skutkować doskonałą wiedzą ludzką i doskonałymi istotami ludzkimi.

Jest oczywiście rzeczą notoryczną, że rewolucja pożerała swoje dzieci; naukowcy byli jednymi z pierwszych, którzy zostali skonsumowani. Pomimo tego, że byli szalonymi radykałami, jeśli chodziło o świat nauki, jakobini wkrótce zwrócili się do tradycyjnego konserwatywnego argumentu, sformułowanego w Anglii przez ludzi takich jak Samuel Johnson i Edmund Burke, że nauka jest sprzeczna z ludzką moralnością: „Jakie znaczenie dla prawodawców mają różnorodne hipotezy, za pomocą których niektórzy filozofowie wyjaśniają zjawiska natury (Robespierre).

Stąd tytuł książki Jonesa, słowa, które prawdopodobnie zostały wypowiedziane, gdy bezskutecznie apelowano o uratowanie najwybitniejszego naukowca ze wszystkich, Lavoisiera, przed gilotyną. Tyrani zawsze dochodzili do tego samego wniosku: Hitler nie potrzebował naukowych geniuszy – wielu z nich było Żydami. Stalin nie mógł tolerować żadnej nauki, która byłaby sprzeczna z objawioną prawdą materializmu dialektycznego. Steve Jones przedstawia odkrycia dokonane ponad 200 lat temu i przenosi je do dnia dzisiejszego.

Oprócz wyraźnie niekonwencjonalnej, prawie 40-stronicowej wycieczki po Tour de France, te aktualizacje zasługują na swoją obecność. Najbardziej wymownym tematem jest azot, wokół którego Jones snuje tour de force na połowie stron poświęconych Tour de France. Ten rzekomo obojętny pierwiastek, który stanowi 78 procent atmosfery, okazuje się być przykładem niejednoznaczności nauki. Lavoisier wiedział, że azot jest kluczem zarówno do żyzności gleby, jak i prochu strzelniczego, i postanowił ulepszyć obie te rzeczy. Co najmniej dwa miliardy ludzi na naszej planecie głodowałoby, gdyby nie sztuczka polegająca na wychwytywaniu azotu atmosferycznego w celu wytworzenia nawozu. Z drugiej strony, azot jest podstawą wszystkich niejądrowych materiałów wybuchowych, które od czasów rewolucji francuskiej zabiły około 200 milionów ludzi.

Steve Jones z całą swoją racjonalistyczną pogardą odnosi się do absurdów, które ludzie stosują, aby dręczyć siebie i coraz częściej siebie nawzajem. Jones już dawno temu udoskonalił styl, który wykracza daleko poza opis na okładce („mistrz opowiadania historii”): łączy narracje dziwacznych łańcuchów groteskowych nieprawdopodobieństw, które jednak okazują się prawdziwe. Historia prochu strzelniczego obejmuje odkrycie, że kolonialna Wielka Brytania pozyskiwała saletrę do prochu strzelniczego z Indii, a ostatecznym źródłem były ludzkie odchody. Przechodząc do kwestii sztucznego nawozu dla gleby, Jones zauważa: „Wielka Brytania, dumna zbieraczka ewakuacji Indian, niechętnie odwoływała się do tylnych potrzeb swoich obywateli, aby poprawić stan gospodarstw rolnych w kraju”.

Jones jest geniuszem, który potrafi snuć płynne morały i ponure komentarze na temat ludzkiej próżności, chciwości i brzydoty, jednocześnie informując nas o życiu na naszej planecie w najbardziej przejrzysty sposób.

Źródło: No Need for Geniuses: Revolutionary Science in the Age of the Guillotine by Steve Jones, book review

 

Zobacz na: Intersekcjonalność to amerykański maoizm
Negacja Rzeczywistości – James Linsday | Sekretne Religie Zachodu, cz. 1 z 3
Gnostyczny Pasożyt – James Lindsay | Sekretne Religie Zachodu, cz. 2 z 3