Fragmenty z publikacji pt. Zeszyty Oświęcimskie nr 2 [1958]

Zeszyty Oświęcimskie nr 2 [1958]

Dokumenty pruskie – Osmańczyk Edmund [1947 rok]
Film Nauka i Swastyka: Biologiczni Żołnierze Hitlera

ZBRODNICZE EKSPERYMENTY STERYLIZACYJNE CARLA CLAUBERGA

NA KOBIETACH WIĘZIONYCH W HITLEROWSKICH OBOZACH KONCENTRACYJNYCH

I

Wszystkie dane faktyczne o eksperymentach Clauberga opierają się przede wszystkim na autentycznych materiałach dokumentarnych, zebranych w procesach przeciwko komendantowi Rudolfowi Hoessowi i członkom załogi SS obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka, przeciwko dr Karlowi Brandtowi i innym czołowym lekarzom hitlerowskim, przeciwko Oswaldowi Pohlowi i wspólnikom oraz w dalszych procesach krajowych, norymberskich i w innych procesach zagranicznych.
Część tych dokumentów ogłoszono jako załączniki w niniejszej publikacji.
Materiały te, których autentyczność i prawdziwość ustalono w toku postępowania sądowego, dowodzą, że lekarze hitlerowscy — zwłaszcza zaś lekarze SS zatrudnieni w obozach koncentracyjnych — postępowali wbrew jeszcze w starożytności ukutej zasadzie, że człowiek powinien być miarą wszechrzeczy oraz, że ludzka działalność powinna się kierować względami na ludzki pożytek. Nie pomni, że zawód lekarza obejmuje swoją działalnością wartości najwyższe i najważniejsze dla nas tu na ziemi, bo życie i zdrowie człowieka, lekarze ci lekceważyli, mieli we wzgardzie i odrzucali obowiązującą od zamierzchłych czasów zasadę utrzymania życia ludzkiego i niesienia pomocy lekarskiej bez względu na to, czy jest to przyjaciel czy wróg. Lekarze hitlerowscy wbrew zasadzie etyki obowiązującej zawód lekarski w całym cywilizowanym świecie nie leczyli chorych, lecz bez wskazań lekarskich dokonywali na swoich ofiarach zabiegów, które ze względu na ich rodzaj, skutki i cel, któremu miały służyć, były zabiegami zbrodniczymi.
Nie zmienia tego nazywanie takich zabiegów eksperymentami i przy-pisywanie eksperymentatorom, że kierowali się oni ciekawością naukową, gdyż wielkiej sztuki lekarskiej nie można używać do żadnych celów, niemających na względzie dobra człowieka, który nigdy nie powinien być przedmiotem nawet najbardziej nauką zaprawionej ciekawości.
Lekarze hitlerowscy mieli pełną świadomość zbrodniczego charakteru dokonywanych przez nich zabiegów eksperymentalnych. Dlatego okrywali je głęboką tajemnicą, dobierali spośród siebie odpowiednie grono wtajemniczonych eksperymentatorów, a obciążone wiadomościami z doświadczeń na własnym ciele ofiary eksperymentów (Geheimnistrager) skazywali z góry na śmierć dla zatarcia śladów zbrodni. Cała korespondencja w tych sprawach prowadzona była w ściśle rejestrowanej i osobiście kwitowanej ilości egzemplarzy, roiła się od stempli „Streng geheim’’ i „Geheime Reichssache” oraz zawierała klauzule o konieczności poufnego i osobistego traktowania kwestii poruszonych w tej korespondecji. Gdy np. Clauberg nie nadesłał Brandtowi pokwitowania odbioru jego listu, ten ponaglił go o to, a Clauberg prosił usilnie o usprawiedliwienie opóźnienia i wyjaśniał, że spowodowane ono zostało niedostrzeżeniem recepisu, który tkwił wewnątrz koperty i przy jego małym doświadczeniu w tych sprawach został przeoczony.
Partnerami w tej korespondencji byli z jednej strony czołowi dygnitarze SS z Himmlerem na czele, z drugiej zaś wysoki funkcjonariusz Niemieckiego Czerwonego Krzyża a zarazem szef służby lekarskiej SS dr Grawitz oraz profesorowie wydziałów lekarskich uniwersytetów niemieckich, lekarze i doktorzy medycyny.

 

Carl Clauberg

Carl Clauberg

Treść tej korespondencji dowodzi, że lekarze hitlerowscy, którzy później w toku prowadzonych przeciwko nim procesów powoływali się na rozkazy przełożonych, nie tylko nie sprzeciwiali się zbrodniczym decyzjom Himmlera i nie wykazywali odwagi cywilnej w sprawach, w których rzucono na szalę godność i życie człowieka, ale wprost przeciwnie, aktywnie współdziałali z SS, podsuwali jej zbrodnicze pomysły i po zaakceptowaniu ich przez Himmlera pomysły te realizowali.
Znamienne pod tym względem są uniżone pisma Clauberga, w których proponuje on Himmlerowi przeprowadzenie eksperymentów sterylizacyjnych w Oświęcimiu pisząc m. i. co następuje: „Nie chcąc uprzedzać pańskiej decyzji, pozwalam sobie zaproponować, ażeby Pan zechciał pozwolić eksperymenty te przeprowadzić w oświęcimskim obozie koncentracyjnym”, oraz jego zwrot w liście do SS-Obersturmbannfuhrera Rudolfa Brandta: „Proszę o na j posłuszniejsze polecenie mnie u Reichsfuhrera”. Inny lekarz i oficer sztabowy, mianowicie dr Sigmund Rascher, dziękuje „uniżenie wielce szanownemu Reichsfuhrerowi za wspaniałomyślne umożliwienie mu realizacji jego projektu dokonywania eksperymentów na więźniach obozów koncentracyjnych”.
Dlatego też Norymberski Trybunał Wojskowy nr 1 uznał powoływanie się przez oskarżonych lekarzy hitlerowskich na rozkazy władz przełożonych za taktyczno-ochronny manewr obrony i stwierdził: „Zasada działania z wyższego rozkazu nie może mieć w tej sprawie zastosowania. Nie twierdzono bowiem nigdy, by zasada ta odnosiła się do przypadków,, w których ten, komu wydano rozkaz, miał prawo swobodnej decyzji co do przyjęcia lub odrzucenia rozkazu. Zebrany materiał dowodowy wskazuje ponad wszelką wątpliwość, że lekarzom hitlerowskim nie rozkazywano, by przeprowadzali oni eksperymenty na więźniach, lecz wprost przeciwnie, że oni sami z własnej inicjatywy szukali okazji do takich eksperymentów.”
O etyce tych lekarzy świadczy fakt, że pozostawali oni na usługach ciężkiego przemysłu i eksperymenty na więźniach przeprowadzali w wy-konaniu korzystnych dla siebie kontraktów, nip. dr Gebel z koncernem Schering-Werke.
Materiały we wspomnianych już procesach ujawniły, że założenia i cele eksperymentów, które przeprowadzali lekarze hitlerowscy na więźniach obozów koncentracyjnych, były zbrodniczym pogwałceniem zasad wskazanych przez Norymberski Trybunał Wojskowy w sprawie nr 1 przeciwko dr Karlowi Brandtowi i innym lekarzom hitlerowskim. Trybunał ten sformułował w uzasadnieniu swego wyroku z dnia 20 sierpnia 1947 następujące wymogi dla eksperymentu na żywym człowieku:
1. Bezwarunkowo wymagane jest dobrowolne wyrażenie zgody przez osobę, która ma być poddana eksperymentowi. Oznacza to, że osoba ta musi mieć zdolność prawną do udzielenia zezwolenia. Musi się zatem znajdować w sytuacji dającej możność powzięcia swobodnej decyzji, nie narzuconej w drodze przemocy, oszustwa, podstępu, nacisku, fałszywego przedstawienia sytuacji, lub jakiejkolwiek innej formy wpływania albo przymusu. Dla powzięcia świadomej i rozumnej decyzji musi taka osoba należycie znać i oceniać wszystkie elementy odnośnego zagadnienia. Z tego ostatniego warunku wynika konieczność, aby osobie, która ma być poddana eksperymentowi, przed odebraniem od niej oświadczenia wyrażającego zgodę, przedstawiono jasno istotę, cel i czas trwania eksperymentu, a także metodę i środki, jakie mają być przy tym zastosowane, wszystkie przykrości i niebezpieczeństwa, których należy się słusznie spodziewać, a wreszcie następstwa dla zdrowia fizycznego i psychicznego, jakie mogą wyniknąć z poddania się eksperymentowi.
Obowiązek ustalenia wartości (den Wert) wyrażonej zgody i odpowiedzialność za to ciąży na każdym, kto wydaje zarządzenie przeprowadzenia eksperymentu, kieruje nim lub go wykonuje. Są to osobiste obowiązki i osobista odpowiedzialność, które nie mogą być bezkarnie przeniesione na inne osoby.
2. Eksperyment musi być tego rodzaju, by po nim należało spodziewać się wyników pożytecznych dla dobra społeczności ludzkiej, nieosiągalnych za pomocą jakichkolwiek innych środków lub metod badania naukowego; wyników, które w założeniu i w swej istocie nie są jakimś dowolnym wymysłem lub niepotrzebne.
3. Eksperyment powinien być tak zaplanowany, oparty na doświadczeniach uzyskanych na zwierzętach, na znajomości istoty choroby i innych zagadnień, aby przypuszczalne wyniki usprawiedliwiały jego przeprowadzenie.
4. Eksperyment należy tak przeprowadzić, by uniknąć wszelkich zbytecznych, fizycznych i psychicznych cierpień oraz urazów.
5. Nie wolno podejmować żadnego eksperymentu, o ile a priori istnieje podstawa do przyjęcia, że następstwem jego będzie trwałe uszkodzenie ciała, z wyjątkiem może tych eksperymentów, które kierujący nimi przeprowadzają na samych sobie.
6. Stopień niebezpieczeństwa nie śmie nigdy przekraczać granic za-kreślonych ogólnoludzkim znaczeniem problemu, który ma być rozwiązany.
7. Należy przeprowadzić odpowiednie przygotowania i zastosować wy-starczające środki zapobiegawcze, by uchronić osobę poddaną eksperymentowi nawet przed najmniejszą możliwością okaleczenia, przed trwałym upośledzeniem zdrowia lub przed śmiercią.
8. Eksperyment może być przeprowadzony tylko przez osoby wykwalifikowane naukowo. Osoby kierujące eksperymentem lub wykonujące go, muszą we wszystkich jego stadiach dysponować najwyższą sprawnością i zachowywać największą ostrożność.
9. W toku eksperymentu należy pozostawić poddanej mu osobie całkowitą swobodę przerwania eksperymentu w razie dojścia do takiego stanu fizycznego lub psychicznego, w którym dalsze przeprowadzanie eksperymentu uznaje ona za niemożliwe.
10. Kierujący eksperymentem musi być gotów przerwać jego bieg w każdym momencie, gdy — zgodnie z wymaganą od niego dobrą wiarą, szczególną sprawnością i starannością oceny — ma on podstawę do przyjęcia, że dalsze prowadzenie eksperymentu mogłoby spowodować dla osoby doświadczalnej okaleczenie, trwałe upośledzenie zdrowia lub zejście śmiertelne.

W dalszej treści uzasadnienia wyroku stwierdził Trybunał Norymberski co następuje: „Zebrany materiał dowodowy świadczy, że eksperymentatorzy hitlerowscy poświęcali więcej uwagi łamaniu tych zasad niż ich przestrzeganiu. Ofiarą tych okrucieństw padali więźniowie obozów koncentracyjnych, którzy zostali uwięzieni i byli zmuszeni poddawać się tym torturom i barbarzyńskim wybrykom nawet bez jakichkolwiek pozorów jakiegoś procesu. W żadnym ustalonym przypadku ofiary -eksperymentu nie zgłosiły się dobrowolnie. Sami oskarżeni nie twierdzą nawet, by eksperymentowali na ochotnikach. Ofiary eksperymentów nie miały w żadnym przypadku możności uchylenia się od eksperymentu. Częstokroć dokonywali eksperymentów osobnicy niedoszkoleni, przeprowadzali je oni podług swego widzi mi się, bez dostatecznego przygotowania naukowego i w odrażających warunkach. Wszystkie eksperymenty były połączone ze zbędnymi cierpieniami i okaleczeniami, przy czym nie stosowano żadnych środków dla uchronienia ofiar od możliwości trwałych uszkodzeń ciała lub od śmierci. W toku każdego eksperymentu musiały ofiary znosić wielki ból i męczarnie, a większość z nich doznawała trwałych uszkodzeń ciała, okaleczeń lub ginęła bądź to w bezpośrednim następstwie eksperymentu, bądź też na skutek braku późniejszej opieki”.
„Jest całkiem jasne — stwierdza dalej Trybunał Norymberski — że na skutek tego wszystkie te eksperymenty były rażącym zlekceważeniem umów międzynarodowych, reguł i zwyczajów prowadzenia wojny oraz zasad wynikających z kodeksów karnych wszystkich cywilizowanych państw świata. Eksperymenty na ludziach dokonywane w takich warunkach stoją bowiem w jaskrawej sprzeczności z podstawowymi zasadami prawa międzynarodowego, które wynikają z przyjętych wśród narodów cywilizowanych zwyczajów, z praw człowieka i z nakazu sumienia publicznego”.
Odnosi się to również do wewnątrzkrajowego niemieckiego prawa karnego. Komentatorzy tego prawa, np. Eeinhard Frank1, Adolf Schónke2 i inni stoją zgodnie na stanowisku, że eksperyment na żywym człowieku bez jego zgody jest przestępstwem. Eksperymentatorzy hitlerowscy łamali bez skrupułów także i to ich wewnętrzne, niemieckie prawo. Ich obrońcy procesowi starali się później równie bezceremonialnie prawo to obejść. Twierdzili mianowicie, że w ogólnym interesie złagodzenia cierpień ludzkich państwo może zarządzić przeprowadzenie eksperymentów lekarskich na więźniach, skazanych na śmierć — także bez ich zgody i chociażby eksperymenty takie były połączone z ciężkimi cierpieniami, lub mogły pociągnąć za sobą śmierć. W odpowiedzi na ten argument obrony Trybunał Norymberski wypowiedział w wyroku w sprawie lekarskiej następujący pogląd prawny: „Cokolwiek byłoby prawem jakiegoś państwa w odniesieniu do jego własnych obywateli, to jest pewnym, że prawa takiego nie można interpretować rozszerzając© i stosować go do obcych obywateli, którzy w najcięższej niewoli musieli by wbrew ich woli znosić eksperymenty przeprowadzane w najokrutniejszych i absurdalnych warunkach”. Lekarze hitlerowscy przeprowadzali swe eksperymenty w zasadzie na obcych obywatelach, więzionych w najcięższym reżimie niewolniczym hitlerowskich obozów koncentracyjnych.
Należy jeszcze nadmienić, że I Kongres Międzynarodowy poświęcony zagadnieniom etyki lekarskiej odbyty w październiku 1955 w Paryżu stanął na następującym stanowisku: „Jeżeli eksperyment na człowieku zdrowym może a priori być uznany za niebezpieczny, lekarz może go dokonać tylko na sobie. Jeżeli stwierdzono natomiast, że eksperyment nie jest niebezpieczny, można go powtórzyć na osobach innych, jednak pod warunkiem, by wyraziły one swoją zgodę. Należy je jednak dokładnie uprzedzić i muszą one mieć pełną swobodę wyrażenia zarówno swej zgody, jak i odmowy. Wyklucza to zatem możliwość dokonania eksperymentu na osobach skazanych na karę śmierci, na jeńcach wojennych i osobach chorych psychicznie. Tylko eksperyment nieszkodliwy dla zdrowia poddającej się mu osoby jest dozwolony”. Na Kongresie tym wyrażono również pogląd, że eksperyment biologiczny na człowieku powinien być w ogóle zakazany i pod żadnym pozorem nie jest dopuszczalny. Eksperymenty biologiczne wolno dokonywać jedynie na zwierzętach.

II

Zasadniczym celem głównej grupy eksperymentów dokonywanych na więźniach hitlerowskich obozów koncentracyjnych było wyszukanie sposobu sterylizacji dla biologicznego wyniszczenia cały narodów. Oskarżony Rudolf Brandt zeznał w toku procesu lekarskiego: „Himmler był w najwyższym stopniu zainteresowany opracowaniem taniej i szybkiej metody sterylizacyjnej, którą można by było zastosować przeciwko wrogom Rzeszy Niemieckiej, jak Rosjanom, Polakom i Żydom. Spodziewano się, że w ten sposób da się wroga nie tylko pokonać, ale także zniszczyć 3. Siła robocza osób sterylizowanych mogła by być przez Niemcy wykorzystana, podczas gdy rozrodczość tych ludzi byłaby zniesiona. Ta masowa sterylizacja stanowiła część składową teorii rasowej Himmlera. Dlatego też eksperymentom sterylizacyjnym poświęcono szczególnie dużo czasu i trudu”. Około roku 1941 prześladowanie Żydów osiągnęło zarówno w Niemczech, jak i w krajach okupowanych stadium zagłady. Hoess stwierdza w swych wyjaśnieniach, że zarówno Clauberg, jak i wysocy funkcjonariusze RSHA Thomson i Eichmann nie taili, iż po zlikwidowaniu Żydów Himmler zamierzał użyć metody Clauberga do biologicznego wyniszczenia przede wszystkim narodu polskiego i czeskiego. Stał on na stanowisku, że oba te narody należy usunąć z zajmowanych przez nie terytoriów, które jego zdaniem należały organicznie do niemieckiej przestrzeni życiowej. Wyjaśnienia te znajdują pełne potwierdzenie w dokumentach o hitlerowskiej „negatywnej polityce ludnościowej”, celem której było „doprowadzenie do znośnego dla III Rzeszy rozmnażania się ludności na obszarach wschodnich”4. Według opracowanych w szczegółach założeń tej polityki, w przyszłości pojęcie Polak miało zniknąć, Czechy i Morawy stać się niemieckie, a pojęcie Żyd — całkowicie wygasnąć5.
O metodach realizacji tej „demografii negatywnej” (Clauberg) świadczy m. in. treść pisma SS-Obersturmbannfuhrera Rudolfa Brandta z głównej kwatery Hitlera z lipca 1942. Według treści tego dokumentu „Dnia 7. 7. 1942 Reichsfuhrer SS odbył konferencję z SS-Brigadefuhrerem prof. dr Gebhardtem, SS-Brigadefilhrerem Glucksem i SS-Brigadefuhrerem prof. Claubergiem z Królewskiej Huty. Reichsfuhrer SS przyrzekł Brigadefuhrerowi prof. Claubergowi, że dla jego eksperymentów na ludziach i zwierzętach stoi do dyspozycji obóz koncentracyjny w Oświęcimiu. Na podstawie kilku zasadniczych eksperymentów ma być wynaleziony taki sposób sterylizacji, aby sterylizowane osoby tego nie zauważyły. Reichsfuhrer życzy sobie, by zawiadomiono go o wynikach tych eksperymentów, dla praktycznego zastosowania ich do sterylizacji żydówek. Chodziło również o ustalenie, przy współudziale niemieckiego specjalisty rentgenologa prof. dr Hohlfeldera, w jaki sposób można uzyskać sterylizację mężczyzn przy pomocy promieni Roentgena. Reichsfuhrer podkreślił wobec wszystkich członków komisji, że są to sprawy
najbardziej poufne, które mogą być omawiane tylko w ścisłym gronie, przyczym wszyscy biorący udział w eksperymentach lub konferencjach muszą być zobowiązani do zachowania tajemnicy”.

III

Carl Clauberg był lekarzem, doktorem medycyny i profesorem ginekologii uniwersytetu w Królewcu. Podczas wojny prowadził klinikę chorób kobiecych w Królewskiej Hucie. Specjalnością Clauberga było leczenie bezpłodności u kobiet. Dowiedział się o nim Himmler, wezwał go do siebie i polecił mu przeprowadzenie kuracji bezpłodnej żony pewnego wyższego oficera SS. Himmler zajmował się takimi sprawami osobiście, gdyż zgodnie z jego ,,demografią pozytywną” członkowie SS mieli dawać wzór i przykład w zakładaniu rodzin o licznym potomstwie. Zdaniem Himmlera każda zdrowa rodzina SS powinna była mieć co najmniej pięcioro dzieci. Poza tym był on zwolennikiem płodzenia dzieci w stosunkach pozamałżeńskich.

Notatka prasowa w „Krakauer Zeitung” z dn. 21. XI. 1944 r. * o utworzeniu na Śląsku kliniki dla matek prowadzonej przez Clauberga

Notatka prasowa w „Krakauer Zeitung” z dn. 21. XI. 1944 r. o utworzeniu na Śląsku kliniki dla matek prowadzonej przez Clauberga

Dyletancki naturalizm biologiczny podsuwał Himmlerowi z jednej strony pomysły „hodowli nordyckich ludzi”, z drugiej zaś w stosunku do „obcoplemiennych” prowadził wprost do pedanterii mordowania jako całkiem automatycznego zabiegu7. Jednym z takich zabiegów była masowa sterylizacja. Himmler zaznaczył Claubergowi wyraźnie, że chodzi mu o sposób masowego, szybkiego, pewnego i niespostrzeżonego przeprowadzenia sterylizacji. W notatce urzędowej o konferencji u Himmlera w dniu 8. 7. 1942 jest mowa o tym, że chodzi o sterylizację więźniarek Żydówek w wielkim zakresie8, a w Uście z 10. 7. 1942 Rudolf Brandt pisze do Clauberga, że Himmler chciałby się od niego dowiedzieć, jaki czas wchodziłby w rachubę dla przeprowadzenia sterylizacji 1000 Żydówek. Same Żydówki nie powinny o niczym wiedzieć.
Clauberg zaproponował Himmlerowi użycie do tego celu środków chemicznych. Himmler zgodził się na to i zlecił Claubergowi — zgodnie z jego propozycją — przeprowadzenie eksperymentów w oświęcimskim obozie koncentracyjnym dla praktycznego wypróbowania nowej metody. Komendant obozu Hoess otrzymał odpowiedni rozkaz i po zgłoszeniu się Clauberga w Oświęcimiu oddał do jego dyspozycji blok 10 oraz wybrane przez Clauberga więźniarki. Clauberg wybierał do swych eksperymentów kobiety w wieku 20—30 lat, które już kiedyś rodziły i nie utraciły w obozie miesiączkowania. Do bloku 10 przenoszono je trybem przyjęcia do szpitala.
W toku oględzin terenu obozu oświęcimskiego znaleziono tam część autentycznych dokumentów obozowych, między innymi także zespół wy-kazów zatrudnienia więźniów9. W zespole tym znajdują się zestawienia zatrudnienia kobiet w miesiącach kwietniu, maju, czerwcu i październiku 1943. W rubryce 10-ej tych zestawień figurują z podziałem na pielęgniarki (Pfleger) i więźniarki (Haftlinge) następujące ilości kobiet dla celów doświadczalnych (Haftlinge fur Versuchszwecke):

Zeszyty Oświecimskie - rubryka 10

Blumental, Friedman-Hołuj i Steiniger przytaczają dokumenty i oparte na nich dane co do liczby „więźniarek do celów doświadczalnych”, a mianowicie:

Zeszyty Oświecimskie - więźniarki

Więźniarka oświęcimska, lekarz-ginekolog, Alina Brewda wymienia liczbę 498 więźniarek 14 narodowości, na których Clauberg dokonał swych zabiegów. Były to Żydówki skazane na śmierć w obozie, gdyż ich zwolnienie z obozu było wykluczone. Naoczni świadkowie, więźniarki dr Nora Mattaliaho-Hodys i dr Dorota Lorska twierdzą, że wiele kobiet odesłano z bloku 10 do Brzezinki, wiele zakończyło życie w komorach gazowych. Baum przytacza na dowód tego fakt, że co jakiś czas leżała przed pralnią odzież 20—30 więźniarek przeznaczona do dezynfekcji. Na podstawie numerów więźniarskich naszytych na tej odzieży można było ustalić, że należała ona do więźniarek z bloku 10. Było zaś wśród więźniów powszechnie wiadomym, że do dezynfekcji dostarczono odzież bezpośrednio po zagazowaniu ofiar. Informacje te wyjaśniają występujące w zachowanych danych liczbowych spadki stanu liczbowego np. z 2 na 3 czerwca 1943 r. o 89 więźniarek.
Po przeprowadzeniu szczegółowego wywiadu z kobietą, która miała być poddana zabiegowi, Clauberg umieszczał ją w fotelu ginekologicznym i pod kontrolą rentgenowską wstrzykiwał jej do jajowodów masę kontrastową, badając w ten sposób drożność jajowodów. Po stwierdzeniu, że są one całkowicie drożne, kobieta schodziła z krzesła i biegała chwilę po pokoju, a Clauberg przeprowadzał badanie następnej kobiety. Z kolei brał pierwszą kobietę na fotel ginekologiczny i znowu pod kontrolą Roentgena wstrzykiwał jej do jajowodów płyn spreparowany wspólnie z drem Geblem chemikiem zakładów Schering-Werke. Z akt Instytutu Higieny SS w Oświęcimiu wynika, że mógł to być rozczyn formaliny. Clauberg podkreślił, że środek ten po upływie 6 tygodni powodował we wszystkich przypadkach niedrożność jajowodów. Po tym okresie przeprowadzał on badania kontrolne, wstrzykując kobietom do jajowodów płyn kontrastowy. U wszystkich kontrolowanych kobiet stwierdził niedrożność. Traciły one miesiączkę.

Oświęcim. Blok 10

Oświęcim. Blok 10

 

Plan bloku 10 (parter), w którym Clauberg przeprowadzał eksperymenty

Plan bloku 10 (parter), w którym Clauberg przeprowadzał eksperymenty

Po zabiegu wszystkie więźniarki trzymane były w bloku 10, gdyż według zamierzeń Clauberga miały one po roku odbyć stosunek płciowy z więźniami celem praktycznego wypróbowania skuteczności claubergowskiej metody wywoływania bezpłodności.
W liście z dnia 7. 6. 1943 Clauberg raportował Himmlerowi: „Wymyślona przeze mnie metoda bez operacyjnego przeprowadzania sterylizacji kobiet jest już prawie całkowicie opracowana. Dokonuje się jej za pomocą jednego wstrzyknięcia przez ujście szyjki macicy, co może być wykonane przy zwykłym i znanym każdemu lekarzowi badaniu ginekologicznym. Jeśli powiedziałem, że metoda jest już prawie całkowicie gotowa, to oznacza to, że wymagają wypracowania jedynie tylko jej udoskonalenia oraz że metoda mogłaby być już obecnie zamiast operacji i w jej miejsce regularnie stosowana przy naszych zwykłych sterylizacjach eugenicznych. Jeśli chodzi o pytanie, skierowane do mnie przez pana Reichsfuhrera, w jakim czasie będzie możliwe wysterylizowanie w ten sposób 1000 kobiet, to dzisiaj mogę na nie udzielić, zgodnie z przewidywaniem, następującej odpowiedzi: gdy badania prowadzone przeze mnie będą dawały dalej takie wyniki jak dotychczas, a nie ma żadnych podstaw do przyjęcia by tak nie było, to w niedługim czasie będę mógł zameldować, iż jeden wprawiony lekarz w odpowiednio urządzonej placówce i przy pomocy 10 osób personelu pomocniczego będzie najprawdopodobniej mógł przeprowadzić w ciągu jednego dnia sterylizację kilkuset, a nawet paru tysięcy osób”.
Stosownie do polecenia Himmlera wszystkie zabiegi dokonywane przez Clauberga i używane do tego środki były trzymane w ścisłej tajemnicy. Clauberg używał do swych eksperymentów Żydówek, które z racji swego pochodzenia miały być po osiągnięciu i skontrolowaniu wyniku eksperymentów zgładzone. Przy likwidacji obozu oświęcimskiego przeniesiono te kobiety do Ravensbruck, gdzie Clauberg przeprowadzał dalej swoje eksperymenty. Dalsze ich losy są nieznane.
W meldunku złożonym Himmlerowi przez SS-Oberfuhrerą Victora Bracka dnia 23. VI. 1942 pisze on, że …„wśród około 10 milionów Żydów europejskich znajduje się co najmniej 2—3 milionów całkiem zdolnych do pracy mężczyzn i kobiet. Uważam — pisze Brack dalej — że wobec nadzwyczajnych trudności jakie sprawia zagadnienie sił roboczych, należałoby te 2—3 milionów na wszelki wypadek wyeliminować i zachować przy życiu. Naturalnie pod warunkiem, że równocześnie pozbawi się ich możliwości rozmnażania się”. Lekarz hitlerowski dr Adolf Pokorny pisał do Himmlera w październiku 1941: „Jeśli by się nam udało możliwe jak najrychlej uzyskać środek, który w stosunkowo krótkim czasie sprowadzałby niepostrzeżenie sterylizację, to zdobylibyśmy nową, bardzo skuteczną broń. Jakież szerokie perspektywy otwiera sama tylko myśl, że 3 miliony bolszewików znajdujących się obecnie w niewoli niemieckiej mogłoby być wy sterylizowanych, na skutek czego stali by do dyspozycji jako robotnicy, lecz nie mieli możności rozmnażania się”.

IV

 

Z całości zebranych materiałów wynika, że zarówno te, jak i inne eks-perymenty nie były sporadycznymi czynami indywidualnych lekarzy i badaczy hitlerowskich, pracujących na własną rękę, lecz były wynikiem skoordynowanej i planowej polityki na wysokim szczeblu rządowym, partyjnym i wojskowym. Na skutek tego powiązania wspólnym planem i współdziałaniem wielu eksperymentatorów przy realizacji poszczególnych odcinków tego planu, sprawy ich zazębiały się wzajemnie i dlatego, mimo że Carl Clauberg nie zasiadał na ławie oskarżonych w Norymberdze — jego przestępcza działalność była w szerokim zakresie przedmiotem postępowania dowodowego i motywów wyroku w procesie lekarskim. Wymienieni w ogłoszonych w niniejszej publikacji dokumentach wspólnicy Clauberga: Brandt, Gebhardt, Brack i czterej dalsi oskarżeni w tym procesie, skazani zostali na karę śmierci przez powieszenie i powieszeni w Landsbergu. Spośród dalszych oskarżonych 5 skazanych zostało na karę dożywotniego, a 4 na 10—20-letniego więzienia. Byli oni sądzeni na podstawie ustawy nr 10 Sojuszniczej Rady Kontroli dla Niemiec o karze za zbrodnie wojenne.
Działo się to w latach 1947 (wyrok) i 1948 (egzekucja). Clauberg znajdo-wał się w tym czasie w masie jeńców hitlerowskich, którzy dostali się do niewoli radzieckiej. Jako repatriant znalazł się on na terytorium Niemieckiej Republiki Federalnej w październiku 1955 r. Po powrocie repatriant Clauberg wystąpił w radio i w telewizji oraz ogłosił w prasie, że poszukuje dla siebie kilku zdolnych maszynistek do pracy. Ułatwiło to zidentyfikowanie go i doprowadziło do aresztowania w dniu 21. 11. 1955. W tym czasie ustawa nr 10 przestała już w NRF obowiązywać, a Konwencja w sprawie zapobiegania i karania zbrodni ludobójstwa z 9. 12. 1948 nie ma mocy wstecznej. Dlatego też po przeprowadzeniu dochodzeń prokuratora w Kilonii wniosła przeciwko Claubergowi w grudniu 1956 r. akt oskarżenia, o uszkodzenie ciała w toku urzędowania co najmniej w 170 przypadkach i o uszkodzenie ciała ze skutkiem śmiertelnym co najmniej w 5 przypadkach. Za pierwsze przestępstwo przewiduje § 340 niemieckiego kodeksu karnego z 1871 r. karę powyżej 3 miesięcy aresztu, a za drugie §; 226 karę więzienia powyżej 3 lat.
Z przytoczonych względów prawnych oskarżenie nie obejmuje więc głównego przestępstwa Clauberga, które polegało przecież na tym, że samo-rzutnie i dobrowolnie oddał on swoje umiejętności naukowe na usługi hitleryzmu dla opracowania i dania mu metody masowej sterylizacji. Zrobił to ze świadomością, że metoda ta miała umożliwić hitlerowcom wytępienie całych narodów przy jednoczesnym wykorzystaniu aż do ostatka ich siły roboczej.

Dr Karl Brandt w dniu egzekucji

Dr Karl Brandt w dniu egzekucji

 

Prof. dr Karl Gebhardt w dniu egzekucji

Prof. dr Karl Gebhardt w dniu egzekucji

Dobrowolność działania, samorzutność inicjatywy, świadomość zbrodniczości celu oraz gorliwość wykonawcza — określają etyczną nieprawość i niegodziwość Clauberga jako lekarza, doktora medycyny i profesora wydziału lekarskiego. Ten „lekarz” hitlerowski nie cofnął się przed zbrodnią ludobójstwa; nie zawahał się eksperymentować dla wyszukania sposobu masowej realizacji tej zbrodni. W oświęcimskiej atmosferze masowego terroru i mordu ofiary eksperymentów tego „lekarza” nie były pytane o zgodę, nie miały możności swobodnego oświadczenia swej woli, zwłaszcza zaś możności sprzeciwiania się eksperymentom. Dla zatarcia śladów zbrodni ów „lekarz” skazywał z góry swe ofiary na śmierć. A przecież z lekarskiego punktu widzenia, który właśnie w szczególnym stopniu jest ludzkim punktem widzenia, należy potępić nawet w zasadzie dozwolone zabiegi, jeśli ich przedmiotem jest bezbronny człowiek.

Prot. Dr. med. Carl Clauberg

Ogłoszenie Clauberga w prasie niemieckiej (NRF) o poszukiwaniu maszynistek celem zatrudnienia ich u siebie

W stosunku do medycyny hitlerowskiej dokonało tego ogólne zgromadzenie Światowej Organizacji Lekarskiej w uchwałach powziętych we wrześniu 1947 r. W uchwałach tych potępiono zbrodnie lekarzy hitlerowskich, a szczególnie ich eksperymenty na żywych ludziach. Zgromadzenie wezwało lekarzy do ślubowania, że nie podejmą z własnej inicjatywy, ani też w wykonaniu żadnego nakazu lub rozkazu — zarówno w czasie wojny, rozruchów, jak i w czasie pokoju — jakiegokolwiek działania przeciwko człowiekowi, bez względu na to, czy będzie on obywatelem nieprzyjacielskiego państwa, człowiekiem o wrogich przekonaniach, odmiennym po-chodzeniu, rasie lub religii. W uchwałach potwierdzono konieczność osądzenia i ukarania lekarzy, którzy dopuścili się zbrodni wojennych oraz wezwano lekarzy niemieckich do potępienia i wyeliminowania z zawodu Ich przestępczych kolegów.
Po ogłoszeniu norymberskiego wyroku w sprawie lekarskiej zachodnio- niemiecka Związkowa Izba Lekarska powzięła w roku 1947 uchwałę zawierającą między innymi ustęp następującej treści: „Na równi z opinią publiczną całego świata lekarze niemieccy przyjęli z przerażeniem do wiadomości zajścia, które stanowiły przedmiot procesu lekarskiego w Norymberdze. Ogół lekarzy niemieckich opłakuje ofiary tyranii, która chciała posługiwać się również zdobyczami nauki i także i w tej dziedzinie znalazła swoich siepaczy. Szczególnym smutkiem napawa ich fakt, że osobnicy, którzy dopuścili się tych zbrodni wzbudzających odrazę Awiuta, pochodzili z ich szeregów”. Staraniem tej samej Izby Lekarskiej wydana została w roku 1949 książka pod znamienym tytułem: „Nauka wyzuta z człowieczeństwa” u, która zawiera zgodną z tytułem ocenę przestępstw ujawnionych w procesie norymberskim.

Clauberg w więzieniu w Kilonii

Clauberg w więzieniu w Kilonii

Po aresztowaniu Clauberga w roku 1955 Związkowa Izba Lekarska zajęła w tej sprawie czysto formalne stanowisko. Odpowiedziała mianowicie na wezwanie naczelnego redaktora „Merkuriusza Reńskiego” o zdecydowane odżegnanie się lekarzy niemieckich od Clauberga, że świat lekarski musi odczekać na wynik procesu, aby mógł sobie wyrobić sąd o czynach Clauberga. Po opublikowaniu tego oświadczenia Międzynarodowy Komitet Oświęcimski zwrócił się do lekarzy niemieckich listem otwartym z datą: Hamburg dnia 29. X. 1955 r. Końcowy ustęp tego listu ma treść następującą: „Nic mamy zamiaru uprzedzać wyroku przeciwko Claubergowi. Jakikolwiek jednak obrót przyjmie proces przeciwko niemu, pragniemy zapytać wszystkich lekarzy Niemiec: Czy podziela Pan nasze zdanie, że Clauberg złamał przysięgę Hipokratesa? Czy zgadza się Pan z nami, że Clauberg z tego powodu utracił prawo nazywania się lekarzem i wykonywania zawodu lekarskiego?
Zadajemy te pytania dlatego, ponieważ czujemy się zobowiązani uczynić wszystko, aby już nigdy więcej nie doszło do nowego Oświęcimia”.
W odpowiedzi na ten list północno-niemiecka Izba Lekarska w opublikowanym komunikacie prasowym podała do wiadomości, że niemieckie Towarzystwo Ginekologiczne wykluczyło Clauberga z grona swych członków. Prezydent Związkowej Izby Lekarskiej powtórzył w swym piśmie do Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego tezy polemiki z „Merkuriuszem Reńskim”, pominął natomiast odpowiedź na oba pytania zawarte w liście otwartym Komitetu.
W tej sytuacji odbyły się z początkiem 1957 roku w Krakowie, Poznaniu i w Warszawie zebrania lekarzy, byłych więźniów hitlerowskiego obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka oraz pracowników nauki. W uchwalonych rezolucjach zebrani poparli w pełni stanowisko Między-narodowego Komitetu Oświęcimskiego, potępili Clauberga oraz wezwali cały świat naukowy i lekarski do zdecydowanego potępienia Clauberga jako lekarza i profesora uniwersytetu, który przez niecne postępki zhańbił imię nauki i godność powołania lekarskiego.
Ostatnio zachodnio-niemiecka Związkowa Izba Lekarska podała do wiadomości, że z jej inicjatywy wydany został przeciwko Carlowi Claubergowi tymczasowy zakaz wykonywania zawodu lekarskiego, ponieważ według wniesionego przeciwko niemu aktu oskarżenia jest on poważnie obciążony zarzutem ciężkiego naruszenia obowiązków lekarskich. W piśmie, którym Izba zawiadamia o tym lekarzy niemieckich, podkreśla ona „jeszcze raz ostre i zdecydowane odcięcie się od każdego spośród owych nielicznych lekarzy, którzy na żądanie władców III Rzeszy dali się użyć do popełnienia zbrodni przeciwko ludzkości i wykroczeń przeciwko obowiązkom powołania lekarskiego”.

Decyzja ta wskazuje, że zachodnio-niemiecka Związkowa Izba Lekarska zerwała obecnie z formalizmem i ustosunkowała się do Clauberga zgodnie z nakazami etyki i sumienia lekarskiego. Dlatego decyzja Izby przyjęta zostanie z uznaniem przez całą ludzkość, sponiewieraną postępkarni Clauberga, a przez świat lekarski — z ulgą, jaką przynosi każdy krok zmierzający do restytucji godności splamionego przez Clauberga. zawodu i powołania lekarskiego. [Już po oddaniu Zeszytu do druku nadeszła wiadomość, że Clauberg zmarł dnia 9 sierpnia 1957 r. w więzieniu kilońskim. W związku z tym ukazało się w prasie światowej szereg artykułów omawiających jego sprawę. Wśród innych autor artykułu w „Frankfurter Rundschau” z dnia 13 sierpnia 1957 r. napisał między innymi co następuje:
„Tak więc nie dojdzie do procesu przeciwko tej wielkości naukowej nazistowskiej Rzeszy. Jest to pożałowania godne, ponieważ rozprawa byłaby rzuciła więcej światła nie tylko na samą sprawę, ale mogłaby także oświetlić działalność współpracowników Clauberga. Jednak dla niektórych śmierć tego mordercy była bardzo dogodna; prokuratura miała poważne trudności w wyszukaniu biegłych, którzy byliby skłonni wydać zdecydowane opinie. Zapewne niejeden odetchnął z ulgą, czytając wiadomość o śmierci tego wiwisektora.
Ale już sam fakt, że prokuraturze sprawiało w ogóle takie trudności wyszukanie poważnego biegłego oraz że istnieje podejrzenie, iż niektórzy z radością witają nie- dojście procesu do skutku, pozwala niestety wyciągnąć także niepocieszające wnioski.
Clauberg był symbolem, jednym z symboli III Rzeszy. Trzeba mieć nadzieję, że cl lekarze, którzy wahali się nazwać metody Claberga po imieniu, nie mogą być uważani za żywe symbole czasów powojennych.”
Notatka ta zamieszczona w poważnym piśmie niemieckim odbiła się głośnym echem i była szeroko komentowana.]

BIBLIOGRAFIA

1. Akta procesu Rudolfa Hoessa przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Warszawie, zakończonego wyrokiem z dnia 2. IV. 1947 r.
2. Akta procesu 40 członków załogi SS obozu koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka przed Najwyższym Trybunałem Narodowym w Krakowie, zakończonego wyrokiem z dnia 22. XII. 1947 r.
3. Akta procesu w sprawie nr I przeciwko Brandtowi i innym lekarzom hitlerowskim przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, zakończonego wyrokiem z dnia 20. VIII. 1947 r.
4. Akta procesu w sprawie nr IV przeciwko Pohlowi i wspólnikom przed Amerykańskim Trybunałem Wojskowym w Norymberdze, zakończonego wyrokiem z dnia 3. XI. 1947 r.
5. B. Baum: Widerstand in Auschwitz, 1957.
6. N. Blumental: Dokumenty i materiały. I Obozy, 1946.
7. F. Friedman – T. Hołuj: Oświęcim, 1946.
8. E. Kogon: Der SS-Staat. Das System der deutschen Konzentrationslager, 1947.
9. A. Mitscherlich – F. Mielke: Wissenschaft ohne Menschlichkeit —- Medizinische und eugenische Irrwege unter Diktatur, Burokratie und Krieg, 1949.
10. J. Olbrycht: Sprawy zdrowotne w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu. Odbitka z „Przeglądu Lekarskiego” Rok IV, Seria II (1948) Nr 3.
11. L. Poliakov – J. Wulf: Das Dritte Reich und die Juden, 1956.
12. G. Reitlinger: Die Endlosung, 1956.
13. J. Sehn: Hitlerowski plan walki biologicznej z Narodem polskim, IV Biuletyn Gł. Kom. Bad. Zbr. Hitl. w Polsce, 1948.
14. J. Sehn: Hitlerowski plan wysiedlenia 50 milionów Słowian, V Biuletyn Gł. Kom. Bad. Zbr. Hitl. w Polsce, 1949.
15. J. Sehn: Obóz koncentracyjny Oświęcim-Brzezinka, 1956.
16. Wspomnienia Rudolfa Hoessa komendanta obozu oświęcimskiego, 1956.

Doc. dr WŁADYSŁAW FEJKIEL

ETYCZNO-PRAWNE GRANICE EKSPERYMENTOWANIA W MEDYCYNIE — A SPRAWA PROFESORA CLAUBERGA

 

Widmo Oświęcimia odżyło nieoczekiwanie raz jeszcze po upływie 11 lat od upadku Niemiec hitlerowskich, kiedy opinię światową zaalarmowała wiadomość prasowa donosząca, że przybyły do NRF z transportem repatriowanych z ZSRR jeńców wojennych prof. dr C. Cłauberg został rozpoznany a następnie aresztowany. Jak wiadomo, nie doczekał się on procesu, gdyż zmarł w sierpniu 1957 r. w więzieniu.
Sprawa Clauberga jest dziś nie tylko jeszcze jednym przyczynkiem do charakterystyki faszyzmu, lecz jest równocześnie i przestrogą przed ustrojem, który łamiąc wszelkie normy prawne i etyczne musi nieuchronnie wykorzystywać dorobek nauki i zdobycze geniuszu ludzkiego dla celów zbrodniczych. Równocześnie wysuwa się jeszcze raz na porządek dzienny problem eksperymentu lekarskiego, jego znaczenia oraz warunków w jakich może on być dokonany.
Wiadomo, że medycyna jako nauka przyrodnicza musi dla swego rozwoju uciekać się do eksperymentu, a to zarówno dla weryfikacji wysuniętych hipotez, jak również dla ewentualnego obalenia błędnych teoryj i konstruowania nowych.
Przez eksperyment rozumiemy badanie zjawiska nie w tej postaci i wa-runkach w jakich daje nam je przyroda (gdyż byłaby to obserwacja), lecz w warunkach dowolnie wybranych i zmienionych. Innymi słowy istota eksperymentu sprowadza się do modyfikacji i doboru warunków w badanym zjawisku. Badanie eksperymentalne stosujemy głównie tam, gdzie chodzi o wykrycie zależności przyczynowej w powstawaniu zjawiska poprzez stwierdzenie jego powtarzalności i prawidłowości, czego obserwacja przeważnie dać nam nie jest w stanie.
W pozornie jednolitym czy jednorodnym łańcuchu związków przyczynowo-skutkowych między zjawiskami występują przyczyny główne i przyczyny uboczne („przypadkowe”). Rozróżnienie to jest bardzo istotne; Wł. Biegański mówi o tym jako o okoliczności utrudniającej proces poznania. W szczególności podkreśla on, że występujące w całości obserwowanego zdarzenia pewne pojedyncze zjawiska, niepowiązane zależnością przyczynową ze zdarzeniem głównym a będące wynikiem lub częścią składową innych zdarzeń („ubocznych”) wikłają jasność przedmiotu badania. W związku z tym zadanie eksperymentu naukowego sprowadza się do odróżnienia w badanym zdarzeniu zjawisk przypadkowych od istotnych, a następnie głównych związków przyczynowych od następczych.

Eksperymentem zaczęto się posługiwać najwcześniej w badaniu przyrody martwej. Tę metodę badania wprowadzono najpierw w mechanice, fizyce i chemii początkowo raczej „intuicyjnie” a potem (właściwie od czasów Galileusza) z pełną świadomością. Do nauk biologicznych zastosowano metodę eksperymentu znacznie później: dopiero w wieku XVII i XVIII biolodzy i lekarze coraz skuteczniej umieją się posługiwać eksperymentem.
Eksperymenty lekarskie można podzielić na trzy zasadnicze grupy:
1. Eksperymenty dokonywane poza ustrojem żywym (in vitro)
2. Eksperymenty dokonywane w ustroju żywym (in vivo)
3. Eksperymenty dokonywane na zwłokach ludzkich.

Pierwsza grupa obejmuje fizyko-chemiczne badania zjawisk zachodzących w płynach tkankowych i ustrojowych, we krwi, w wydzielinach i wydalinach, biochemiczne badania wyciętych tkanek oraz badania sero- logiczno-bakteriologiczne. Tego rodzaju eksperymentowanie było i jest szeroko stosowane w medycynie. Dzięki tej metodzie eksperymentacyjnej praktyka lekarska uzyskała wiele sposobów rozpoznawania chorób, zapobiegania im i leczenia. Jednak metoda ta pozwala jedynie na badanie tych zjawisk biologicznych, które dają się zupełnie izolować od żywego ustroju nie tracąc przez to nic ze swej istoty. Tam jednak gdzie zachodzi potrzeba wiązania przedmiotu badania i wyników badania in vitro z żywym ustrojem, tam metoda ta często zawodzi.
Szczególną formą eksperymentowania poza żywym ustrojem jest eksperyment na zwłokach ludzkich. Eksperyment na zwłokach ludzkich jest przeważnie ograniczony. Dadzą się tu tylko przeprowadzić niektóre do-świadczenia, służące rozwojowi medycyny sądowej, poza tym można na zwłokach śledzić część eksperymentu klinicznego, dokonanego za życia chorego tzn. obserwować skutek działania leków na pewne narządy, ob-serwować następstwa zabiegu chirurgicznego itp.
Jak już przedtem wspomniano, eksperymentowanie poza żywym ustrojem jest niewystarczające dla rozwoju nauki i zmusza nas do eksperymentowania na ustrojach żywych (in vivo) na zwierzętach i na ludziach. Eksperymentem na zwierzętach posługujemy się od dawna i coraz bardziej masowo. W wielu wypadkach wyniki eksperymentu na zwierzętach są wystarczające i dają się łatwo przenieść przez analogię do fizjologii i patologii ludzkiej. Jednakże nie zachodzi to w każdym przypadku i dlatego eksperymentu na człowieku nie jesteśmy w stanie uniknąć. Wynika to stąd, że ustrój ludzki jest wyżej zorganizowany niż organizmy jakichkolwiek zwierząt, nawet zwierząt najbardziej zbliżonych do człowieka. Praktyka wykazuje, że homo sapiens w wielu przypadkach reaguje odmiennie niż zwierzę na identyczne bodźce. Stąd Claude Bernard podkreśla, że w zjawiskach życia należy ściśle odróżniać dwa odrębne pierwiastki:
1) wspólne dla wszystkich istot żywych właściwości tkanek
2) odrębny dla poszczególnych gatunków mechanizm organizacyjny, pociągający za sobą odmienność form anatomicznych i fizjologicznych.

Dlatego też we wszystkich przypadkach, kiedy eksperyment dotyczy ogólnych właściwości tkanek żywych — wyniki jego mogą być odniesione niemal z zupełną pewnością do wszystkich gatunków istot żyjących, łącznie z człowiekiem. Inaczej przedstawia się zagadnienie przy eksperymencie, dotyczącym mechanizmu organizacyjnego. Tu wyniki eksperymentu mogą być odnoszone z maksymalnym prawdopodobieństwem tylko do osobników tego samego gatunku, lub doń bardzo zbliżonego. Natomiast im mniejsze będzie pokrewieństwo genealogiczne między obydwoma gatunkami, tym mniej będzie podstaw do mechanicznego przenoszenia wyników uzyskanych z doświadczenia na jednym gatunku, na gatunek drugi. Z tych względów wyniki eksperymentalnego badania, przeprowadzonego na zwierzętach — będą w zastosowaniu do fizjologii i patologii człowieka tylko prawdopodobne, co oznacza, że będą one wymagały dodatkowego, ostatecznego sprawdzenia na człowieku.
Ponieważ zdrowie i życie człowieka należą do rzędu najwyższych wartości, chronionych przez prawo i etykę, dlatego wszystkie zabiegi na człowieku, wykraczające poza normalne lecznictwo (a więc eksperymenty) muszą podlegać szczegółowej regulacji prawnej i deontologicznej. Jest zrozumiałe, że odnosi się to do eksperymentu poza ustrojem żywym (in vitro).
Nieco subtelniejszą sprawą jest eksperyment, przeprowadzony na zwłokach ludzkich. Właściwie jest to eksperyment, dokonywany również poza ustrojem żywym. Jednakże z szeregu względów obyczajowo-cywilizacyjnych i religijnych, eksperymentalne zabiegi na zwłokach muszą być również podporządkowane pewnym normom. Według całego szeregu wyznań religijnych zwłoki ludzkie otoczone są pewnego rodzaju czcią, uznane są za nietykalne. Prawo do dysponowania nimi i do ochrony ich przed interwencją z zewnątrz przysługuje w zasadzie osobom najbliższym zmarłego, w czym niewątpliwie znajdują swoje odbicie zarówno echa dawnego kultu przodków, jak i względy będące rezultatem rozwoju cywilizacji. Interwencja zewnętrzna w sferę uprawnień najbliższej rodziny zmarłego może legitymować się jedynie koniecznością ochrony interesu publicznego (np. sądowa lub administracyjno-sanitarna sekcja zwłok), a także względami na szeroko pojęte dobro ludzkości (nauki). W tym ostatnim przypadku chodziłoby zarówno o sekcje anatomo-patologiczne, jak i o eksperymenty na zwłokach. Jest rzeczą zrozumiałą, że sekcjonowanie i eksperymentowanie na zwłokach mogą regulować w różny sposób przepisy administracyjne w różnych krajach. Zawsze jednak lekarz zobowiązany jest do zachowania odpowiedniej powagi i ochrony zwłok przed profanacją.
W eksperymencie in vivo na zwierzęciu muszą być przestrzegane ogólne zasady cywilizacyjno-humanitarne, nakazujące oszczędzać zwierzęciu nie-potrzebnych cierpień oraz unikać zabiegów nieprzemyślanych i bezcelowych. Niekiedy dążność do oszczędzania zwierząt przybiera charakter przesadny. Znane są ogólnie przypadki, kiedy członkowie towarzystw ochrony zwierząt, bądź zasadniczo sprzeciwiają się, bądź przeszkadzają w dokonywaniu doświadczeń na zwierzętach. Wprawdzie powinniśmy z całą sumiennością brać pod uwagę wszystkie momenty humanitarne w czasie przeprowadzania eksperymentu na zwierzęciu, jednakże z nieprzemyślanymi żądaniami stowarzyszeń ochrony zwierząt liczyć się nie należy. Słusznie zwraca uwagę Szumowski,3 że ograniczenie prawa dokonywania eksperymentów na zwierzętach mogłoby skierować eksperymentatorów wbrew wszelkiemu humanitaryzmowi do eksperymentowania na ludziach.
Jeżeli eksperymentowanie na zwłokach ludzkich czy też na zwierzętach nie wymaga specjalnej reglamentacji prawnej, to eksperyment dokonywany na żywym człowieku powinien być ściśle ograniczony konkretnymi przepisami. We wszystkich krajach cywilizowanych obowiązuje zwyczajowo przyjęty i usankcjonowany wielowiekową tradycją system podstawowych zasad etycznych i prawnych regulujących stosunek lekarza do chorego. Są to głównie przepisy odnoszące się do praktyki lekarskiej oraz ogólne zasady deontologiczne, brak jest natomiast ścisłych norm prawnych regulujących stosunek eksperymentatora do osoby, na której dokonuje się eksperymentu. Tak np. w wielu krajach, według istniejących przepisów prawnych, eksperymentator odpowiada jedynie za szkody wyrządzone człowiekowi tylko jako lekarz wykonujący swój zawód (błędy w sztuce lekarskiej, nieumyślne uszkodzenie ciała, nieumyślne spowodowanie śmierci itp.). Podobna luka istnieje i w polskim ustawodawstwie. Wiemy jednak, że eksperymentowanie na żywym człowieku nie da się utożsamiać z praktyką lekarską i dlatego powinno być ujęte w konkretne przepisy prawne, gwarantujące prawa człowieka oraz chroniące pracownika naukowego przed ewentualnymi konfliktami.

Eksperymenty lekarskie na człowieku można podzielić na dwie zasadnicze grupy:
1) eksperymenty przeprowadzane na osobach chorych,
2) eksperymenty przeprowadzane na zdrowych.

Bardzo istotne znaczenie posiada również podział eksperymentów na ryzykowne i nieryzykowne, który to podział wiąże się, względnie zazębia z poprzednim podziałem.
Omówię najpierw eksperymenty przeprowadzane na osobach chorych, z podziałem na zabiegi nieryzykowne i ryzykowne. Eksperymentów nie- ryzykownych dokonuje się dość powszechnie na chorych w zakładach leczniczych i ośrodkach naukowo-badawczych, bądź dla celów diagnostycznych, bądź też dla celów terapeutycznych. Należą tu wszystkie pioniersko stasowane próby diagnostyczne, pobieranie wydzielin narządowych, szpiku kostnego, -skopie i -grafie oraz dokonywanie wycinków tkanek. Cele terapeutyczne mają na uwadze takie pioniersko stosowane zabiegi, jak specjalne sposoby żywienia, podawanie nowych leków, inne od dotychczasowego dawkowanie leków tradycyjnych, stosowanie nowych surowic i szczepionek itp.
Do eksperymentów ryzykownych, przedsiębranych na chorych należą wszelkie zabiegi ciężkie, grożące uszkodzeniem ciała, względnie śmiercią, dokonywane pioniersko w celu ratowania chorej jednostki, a przy tym mające na celu opracowanie nowych metod zwalczania danego schorzenia. Można tu wymienić w charakterze przykładu takie zabiegi jak wycięcie żołądka (Rydygier, później Billroth), operacje chirurgiczne na sercu i naczyniach (Blalock, Bailey, Crafford), zabiegi na mózgu (Horsley, Cushing i in.), dzięki którym nie tylko uratowano pojedynczych chorych (wobec których zawiodły całkowicie wszystkie tradycyjne metody leczenia), lecz wypracowano nową metodykę zabiegów, umożliwiającą ich stosowanie w skali masowej.
W wielu przypadkach zachodzi konieczność eksperymentowania także na człowieku zdrowym, normalnie reagującym na bodźce (czego nie można oczekiwać od człowieka chorego). Te eksperymenty już w swoim założeniu mają na uwadze nie dobro danego osobnika, lecz dobro ludzkości (dobro nauki). Eksperymenty takie nie budzą na ogół większych zastrzeżeń, jeżeli według najlepszej wiedzy i doświadczenia eksperymentującego nie mają one charakteru zabiegu ryzykownego. Zupełnie inaczej przedstawia się sprawa przy zabiegach ryzykownych, a więc grożących poważnym niebezpieczeństwem dla zdrowia czy życia osoby poddanej eksperymentowi, która będąc zdrową, nie odnosi żadnej osobistej korzyści, nawet w razie całkowitego udania się eksperymentu.
Wprowadzone rozróżnienie między eksperymentami ryzykownymi i nie- ryzykownymi może w praktyce nastręczyć poważne trudności. Niekiedy bowiem zabieg, który według najlepszej wiedzy eksperymentującego uważany jest za błahy, może w specjalnych warunkach spowodować ciężkie następstwa. Przyczyną tego mogą być nie dające się przewidzieć powikłania (np. przy zabiegu operacyjnym), względnie znacznie odbiegająca od przeciętnej odczynowość organizmu, czy wreszcie błąd w technice eksperymentu. Dlatego też lekarz decydując się na eksperyment musi starannie rozważyć, czy w konkretnym przypadku wchodzi w grę moment ryzyka (trwałe uszkodzenie ciała, względnie nawet śmierć), czy nie oraz czy ewentualne ryzyko jest usprawiedliwione osobistym interesem chorego.
Szczególny przypadek stanowią doświadczenia, które eksperymentator przeprowadza na własnej osobie, zwłaszcza zabiegi ryzykowne. W praktyce lekarskiej niejednokrotnie przeprowadza się eksperymenty na sobie: próbowanie środków farmakologicznych, surowic i szczepionek, poznawanie działania specjalnych diet itp. Prócz tego historia medycyny rejestruje wiele bohaterskich przykładów samopoświęcenia się wybitnych badaczy dla dobra nauki i ludzkości. Badacze ci, podejmując eksperyment oczywiście ryzykowny, poświęcali samych siebie. Wystarczy wymienić nazwiska takich uczonych jak Moczutkowski, który wstrzyknął sobie krew pobraną od chorego na dur wysypkowy, zachorował na tę chorobę i wykazał tym samym, że czynnik chorobotwórczy znajduje się we krwi chorego; jak Hunter, który wprowadził sobie w napletek wydzielinę z cewki chorego na rzeżączkę, zachorował na nią a ponadto i na kiłę, ponieważ chory cierpiał i na tę chorobę; jak Koino6, który połknął 2000 jaj glisty ludzkiej, zachorował na pneumonię, a wykrztuszając larwy glisty ludzkiej wykazał, że przedostają się one z przewodu pokarmowego bezpośrednio do krążenia i do płuc; jak Pettenkofer, który połknął 1 ml świeżej bulionowej hodowli cholery i mimo podeszłego wieku (74 lat) nie nabawił się choroby, udawadniając w ten sposób, że sama obecność zarazka, nawet w tak ogromnej ilości nie wystarczy do zakażenia bez równoczesnego oddziaływania innych czynników; jak wreszcie krakowski Nitsch, który dla udowodnienia swojej hipotezy wstrzyknął sobie pod skórę znaczną dawkę świeżego jadu pracownianego wścieklizny — i wielu, wielu innych. Oczywiście, że tego rodzaju eksperymenty nawet najbardziej ryzykowne, przeprowadzane na własnej osobie dobrowolnie, mogą budzić jedynie podziw i najwyższe uznanie. Wydaje się jednak, że nawet w takich przypadkach wymagana jest daleko posunięta uwaga ze strony otoczenia eksperymentatora; chodzi o wykluczenie ewentualności, kiedy eksperymentator zdecydowałby się na zabieg np. jedynie tylko’ wskutek zakłócenia czynności psychicznych, względnie błędnej oceny grożącego niebezpieczeństwa.

Zasadniczym założeniem eksperymentu lekarskiego, przeprowadzanego na żywym organizmie ludzkim (osoby chorej czy zdrowej), a zarazem najogólniejszym, niezbędnym warunkiem jego etycznej dopuszczalności jest, by eksperyment miał na celu:
1) bądź dobro indywidualne jednostki (chorego)
2) bądź dobro ludzkości (postęp nauki)
3) bądź oba te momenty.

Eksperyment przeprowadzony na drugiej osobie może byś podporządkowany dobru indywidualnemu danej jednostki (a zarazem dobru ludzkości i nauki) wówczas, kiedy przedmiotem eksperymentu jest osoba chora. Taki eksperyment, przeprowadzony na drugiej osobie, zdrowej (i oczywiście za jej zgodą), względnie eksperyment przeprowadzony na własnej osobie zdrowego eksperymentatora — ma na celu wyłącznie dobro ludzkości i nauki.
Obok tego podstawowego warunku, którego treścią jest moralna afirmacja samego celu eksperymentu — muszą być spełnione jeszcze inne warunki szczegółowe. Jak już poprzednio wpomniałem, warunki te nigdy i nigdzie nie zostały ujęte w jakieś zwarte skoordynowane normy. Mimo tego każdy lekarz eksperymentujący powinien je sobie uświadamiać, dedukując je z podstawowych założeń etyki ogólnoludzkiej oraz z obowiązującego w krajach cywilizowanych porządku prawnego i norm zwyczajowych, jeżeli jedne i drugie są zgodne z założeniami etyki i deontologii.
W związku z tym na szczególną uwagę zasługuje uzasadnienie Amerykańskiego Trybunału Wojskowego w Norymberdze przy wyroku z dnia 20 sierpnia 1947 r. w sprawie Nr 1 przeciw dr Karolowi Brandtowi i innym lekarzom hitlerowskim, stanowiące pierwszą, o ile mi wiadomo, próbę szczegółowego określenia dopuszczalności, warunków i granic eksperymentu na żywym organizmie ludzkim. Ponieważ uzasadnienie to (przynajmniej w części stanowiącej przedmiot naszych rozważań), przy zasadniczej słuszności zawiera szereg nieścisłości i luk, dlatego przed podjęciem próby określenia warunków dopuszczalności eksperymentu lekarskiego, wdam się w polemikę z niektórymi sformułowaniami cytowanego orzeczenia.
Orzeczenie norymberskie słusznie podkreśla, że do podjęcia eksperymentu na żywym człowieku potrzebne jest w pierwszym rzędzie prawnie skuteczne wyrażenie zgody na zabieg przez osobę poddawaną eksperymentowi, a więc w konsekwencji osoba ta musi rozporządzać pełną zdolnością do działań prawnych. Jednakże sformułowanie takie nie uwzględnia szeregu przypadków wyjątkowych, nierzadko zdarzających się w praktyce, ponieważ zawęża ono pole eksperymetnu do grona osób pełnoletnich zdrowych psychicznie, a więc zdolnych do osobistego wyrażenia zgody. Po takich przypadków wyjątkowych, wymagających odmiennego uregulowania, będą się odnosiły eksperymenty lecznicze, a więc przedsiębrane na chorych (i w pierwszym rzędzie w ich interesie), jeżeli są nimi osoby nieletnie, względnie osoby dorosłe, lecz pozbawione zdolności do działań prawnych z powodu choroby psychicznej. Tu osobiste wyrażenie zgody będzie musiało być zastąpione odpowiednim oświadczeniem ich prawnych zastępców. Wreszcie jest do pomyślenia również i taki przypadek, kiedy uprawnionym do podjęcia eksperymentu będzie wyłącznie kolektyw lekarski, który zadecyduje przeprowadzenie pionierskiego, ryzykownego zabiegu na osobie chorej w nagłym przypadku, dla ratowania jej życia (chory nieprzytomny, chory nieletni, względnie cierpiący na zaburzenia psychiczne). Wówczas uzyskanie zgody od bezpośrednio zainteresowanego, czy też jego prawnych zastępców jest niemożliwe, zwłoka grozi poważnym niebezpieczeństwem, zabieg zaś eksperymentalny po wyczerpaniu wszystkich metod tradycyjnych stanowi jedyną szansę ratowania chorego. Jest oczywiste, że osoba wydająca zarządzenie przeprowadzenia eksperymentu bierze na siebie pełną odpowiedzialność za prawidłową ocenę wartości wyrażonej zgody. Ponieważ zaś jest rzeczą ogromnie subtelną i trudną ustalenie granic w jakich prawni zastępcy osób niezdolnych do wyrażenia zgody mogą zezwolić na dokonanie eksperymentu na poddanych ich pieczy osobach (podobnie jak stwierdzenie „wyższej konieczności”, uzasadniające działanie w nagłym przypadku bez zezwolenia) — dlatego we wszystkich tych przypadkach konieczna jest szczególna troska i maksymalna ostrożność ze strony zespołu lekarskiego i jego kierownictwa.
Natomiast wszelkie eksperymenty, przeprowadzane na osobach zdrowych fizycznie i psychiczne (a więc nie mające charakteru leczniczego „ryzykowne” czy „nieryzykowne”), mogą być dokonywane wyłącznie tylko za zgodą zainteresowanego (osoby pełnoletniej), uprzedzonego o wszystkich możliwych następstwach i niebezpieczeństwach zabiegu.
O tym, że orzeczenie Trybunału Norymberskiego niesłusznie wyklucza możliwość stosowania eksperymentu leczniczego, a więc eksperymentu na osobie chorej, może świadczyć również ustęp 2 cytowanego dokumentu: „Eksperyment musi być tego rodzaju, by po nim należało spodziewać się wyników pożytecznych dla dobra społeczności ludzkiej, nieosiągalnych za pomocą jakichkolwiek innych środków lub metod badania naukowego”. Jak widać — dokument nie mówi nic o możliwościach podejmowania eksperymentu pożytecznego bezpośrednio dla chorej jednostki (a przynoszącego korzyść społeczeństwu tylko pośrednio). Wprawdzie w ustępie 3 wiąże się eksperyment ze stanami chorobowymi („Eksperyment powinien być tak zaplanowany, oparty na doświadczeniach uzyskanych na zwierzętach, na znajomości choroby i innych zagadnień, aby przypuszczalne wyniki usprawiedliwiały jego przeprowadzenie”), lecz już kategoryczne brzmienie ustępu 5 jeszcze raz potwierdza wysuniętą przez nas tezę, że orzeczenie Trybunału Norymberskiego reguluje tylko jeden odcinek eksperymentowania na człowieku, mianowicie eksperymentowanie na osobach zdrowych, podporządkowane dobru ludzkości (nauki). Ustęp ten (5) brzmi: „Nie wolno podejmować żadnego eksperymentu, o ile a priori istnieje podstawa do przyjęcia, że następstwem jego będzie trwałe uszkodzenie ciała, z wyjątkiem może (?) tych eksperymentów, które kierujący nimi przeprowadzają na samych sobie”.
Wszak wiadomo, że lekarz ma pełne moralne prawo podjąć ryzykowny eksperymentalny zabieg leczniczy na chorym (oczywiście przy zachowaniu wszystkich wymienionych warunków i ostrożności), jeśli zawiodły wszystkie tradycyjnie stosowane środki i jeśli istnieje szansa, że np. kosztem trwałego uszkodzenia ciała da się uratować dobro wyższe, bo życie chorego. Oczywiście, że eksperymentalny zabieg leczniczy dokonywany na osobie chorej, nie może powodować większego ryzyka, niż sama choroba, leczona tradycyjnie. Ryzyko związane z eksperymentem leczniczym na osobie chorej musi więc być „opłacalne” i to nie tylko z punktu widzenia interesu abstrakcyjnej „ludzkości”, lecz przede wszystkim z punktu widzenia konkretnego interesu chorego.
Dość niefortunnym jest motywowanie eksperymentu lekarskiego „wynikami pożytecznymi dla dobra społeczności ludzkiej” (ust. 2). Chodzi o to, że wszystkie niemal eksperymenty, przeprowadzane przez hitlerowskich lekarzy w obozach i więzieniach (podobnie zresztą jak wszystkie zbrodnie dokonywane przez nich w krajach okupowanych) miały na celu swoiście interpretowane przez hitlerowską dyktaturę „dobro społeczności ludzkiej” …niemieckiej. Historia (i to łącznie z najnowszą) nieraz już wykazała, że dyktatorskie .kliki popełniały najpotworniejsze zbrodnie pod fałszywym szyldem „dobra społeczeństwa”. Dlatego też jedynie słuszną motywacją eksperymentu na żywym człowieku może być (poza innymi warunkami) dobro ludzkości (nauki), gdyż to ostatnie pojęcie jest całkowicie jednoznaczne.
Wydaje się również niesłusznym podawanie w wątpliwość prawa badacza do przeprowadzenia na samym sobie eksperymentu, grożącego trwałym uszkodzeniem ciała (ust. 5 — „…z wyjątkiem może tych eksperymentów, które kierujący nimi przeprowadzają na samych sobie”. Wybitni badacze (w tym również wspomniani na wstępie) podejmowali najbardziej ryzykowne eksperymenty (grożące nie tylko kalectwem, ale wręcz śmiercią) na samych sobie i to właśnie ze względu na ich wysoki stopień ryzyka, a przecież prócz szacunku i podziwu dla ich bohaterstwa nie możemy mieć cienia wątpliwości co do wysokiej kwalifikacji moralnej ich postępowania.
Kończąc krytyczne omówienie zasad eksperymentowania, sformułowanych w orzeczeniu Trybunału Norymberskiego, należałoby jeszcze podkreślić enigmatyczne, a nawet mogące prowadzić do samowoli i nadużyć ujęcie ust. 6 tego orzeczenia („stopień niebezpieczeństwa nie śmie nigdy przekraczać granic zakreślonych ogólnoludzkim znaczeniem problemu, który ma być rozwiązany”).
Jak z powyższego widać, na cytowanym orzeczeniu Trybunału Norymberskiego ujemnie zaciążyło pominięcie podziału eksperymentów lekarskich na zabiegi przeprowadzane na osobach chorych i na zdrowych, oraz podziału na eksperymenty ryzykowne i nieryzykowne, które to rozróżnienia zdaniem moim są metodologicznie niezbędne.
Zanim przejdę do próby usystematyzowania warunków i zasad eksperymentu na żywym człowieku — zatrzymam się krótko na przeglądzie za-biegów etycznie niedopuszczalnych, ze szczególnym uwzględnieniem eksperymentalnych praktyk dr C. Clauberga.
Historia medycyny rejestruje wiele przykładów eksperymentów na ludziach, które przyniosły niewątpliwie duże korzyści rozwojowi nauki, lecz spotkały się, względnie muszą się spotkać w warunkach społeczeństwa cywilizowanego ze zdecydowanym potępieniem moralnym. Wszystkie one łączyły się z pogwałceniem praw jednostki dla tzw. dobra ogólnego’. Tymczasem nawet najbardziej szlachetny cel nie może uświęcić środków. Tak np. jeszcze w szkole aleksandryjskiej (IV w. p. n. e.) krajano żywcem przestępców skazanych na karę śmierci. Robiono to w tym celu „…aby u żywego człowieka zobaczyć: barwę, kształt, wielkość, układ, twardość, miękkość i gładkość każdego narządu; z czym się styka, gdzie jest wypukły, a gdzie wklęsły, gdzie się przyczepia, a co przykrywa” 9. W czasach nowożytnych masowe eksperymenty na więźniach przeprowadzał Filip Kicord10 11, zakażając kilkaset osób kiłą; pewien lekarz turecki zakaził w czasie II wojny światowej kilkuset zdrowych jeńców wojennych durem wysypkowym; poza tym znane są wypadki dokonywania eksperymentów, głównie bakteriologicznych na ludności kolonialnej przez nieetycznych lekarzy. Trzeba przyznać, że w czasach nowożytnych praktyki te spotykały się zawsze ze zdecydowanym potępieniem świata lekarskiego i postępowych kół społecznych. Prawdopodobnie jednak moralna dyskryminacja tych czynów nie była dostatecznie energiczną, skoro w okresie II wojny światowej znalazły się tak liczne jednostki wśród lekarzy-uczonych Niemiec i Japonii, które dały się użyć jako narzędzie faszystowskiego kierownictwa, przeprowadzając na niespotykaną dotąd skalę zbrodnicze eksperymenty na ludności krajów okupowanych. Źródłem natchnienia dla tych eksperymentatorów była ideologia faszystowska, która poderwała wszystkie moralne i prawne normy współżycia ludzkiego na terenach okupowanych. Rasistowska doktryna ras „wyższych” i „niższych” skazywała całe narody na eksterminację, tym samym uświęcała wszelkie zbrodnie, a lekarzom niemieckim i japońskim dawała całkowicie wolną rękę w eksperymentowaniu, byle by ono leżało w interesie narodu panującego.
Wśród tysięcy eksperymentów, wykonywanych na więźniach wyróżniają się skalą bezwzględności, masowości i okrucieństwa takie doświadczenia jak przeprowadzane w Buchenwaldzie 12 próby różnych szczepionek przeciw durowi wysypkowemu, gdzie w ciągu niespełna 2 lat lekarze Mrugowsky, Genzgen, Ding oraz znani profesorowie Hirt i Haagen zakazili durem wysypkowym różnych złośliwych kultur około 600 więźniów, z których prawie wszyscy zmarli; jak doświadczenia Raschera 13 14 w Dachau nad działaniem niskich temperatur na organizm ludzki, które doprowadziły do zgonu wśród straszliwych męczarni dwustu kilkudziesięciu więźniów; jak eksperymenty nad działaniem niskiego ciśnienia atmosferycznego na organizm człowieka przeprowadzane również w Dachau przez Raschera i Romberga u, w wyniku których również zginęło wiele osób w potwornych męczarniach — oraz wiele innych (doświadczenia z piciem wody morskiej, doświadczenia nad toksycznością sulfamidów itp.).
Te wszystkie eksperymenty miały motywację dobra społeczeństwa niemieckiego. Były one zbrodnią, ponieważ deptały dobro jednostki, zmuszanej do poddania się im — terrorem. Jednakże z daleko surowszą sankcją etyczną i prawną muszą się spotkać eksperymenty dr Clauberga. Zmierzały one do wypracowania metody i techniki masowej sterylizacji kobiet w krajach podbitych, już więc w samym założeniu wykluczały dobro ludzkości (a tym bardziej dobro jednostki), a przeznaczeniem ich było przygotowanie ludobójstwa. Z tego powodu nie zasługują one na miano eksperymentów lekarskich sensu stricto, mimo że „technicznie” biorąc sprowadzały się do eksperymentowania. Eksperymenty Clauberga nie są pod tym względem odosobnione.

Prof Holzlohner od lewej i dr Rascher podczas dokonywania eksperymentów na więźniach

Prof. Holzlohner (od lewej) i dr Rascher podczas dokonywania eksperymentów na więźniach. U góry: badanie działania niskich temperatur na organizm ludzki. U dołu: eksperymenty nad działaniem niskiego ciśnienia atmosferycznego na organizm ludziki.

 

Celom przygotowania ludobójstwa służyły również eksperymenty profesora Schumanna 18 w Oświęcimiu, dotyczące sterylizacji mężczyzn promieniami Roentgena z perspektywą ich masowego stosowania. Podobnie miała się sprawa z eksperymentami przeprowadzanymi na więźniach w Buchenwaldzie. Chodziło tu o wypróbowanie trującego działania akonityny, umieszczanej w pociskach broni palnej, z celem zużytkowania ich na froncie. Do zdrowych więźniów strzelano z pistoletu pociskami wypełnionymi azotanem akonityny, obserwując przebieg zatrucia u rannego.
Doświadczenia Clauberga stanowiły część składową „nowej nauki” stworzonej przez faszyzm niemiecki tzw. „demografii negatywnej” lc. Ta wiele mówiąca nazwa wskazuje, że chodzi tu o wypracowanie metod przydatnych do biologicznego wytępienia całych narodów ujarzmionych przez hitleryzm.
Pomysł doświadczeń Clauberga zrodził się w głównej kwaterze Himmlera. O wyborze osoby eksperymentatora zadecydował przypadek. Prof. Clauiberg, wzięty lekarz chorób kobiecych, wyrobił sobie jeszcze przed wojną reklamę z powodu wyników osiągniętych przy leczeniu niepłodności kobiet. Przywołany na osobiste polecenie Himmlera do żony jednego z oficerów SS, cierpiącej na niepłodność (co w warunkach hitlerowskich równało się niemal nielojalności wobec państwa, szykującego się zaludnić świat „wyższą rasą”) zaoferował Himmlerowi opracowanie metody, służącej celowi przeciwnemu, mianowicie wywoływaniu trwałej niepłodności u kobiet. Metoda ta, po przejściu okresu prób, miała być stosowana na skalę masową.
Od tej chwili wypadki potoczyły się szybko: prof. Clauberg znalazł się wkrótce w Oświęcimiu, gdzie do jego dyspozycji komendantura obozu oddała osobny blok nr 10, zaś kwatera Himmlera pomyślała o wyposażeniu go we wszystkie najbardziej niezbędne urządzenia, żądając jedynie częstego informowania o wynikach uzyskanych z doświadczeń.
Blok 10 był odizolowany od reszty obozu, stanowił wspólne obejście ze znanym „blokiem śmierci” nr 11 i strzeżony był przez strażniczki SS. Mieszkanki tego bloku rekrutowały się z więźniarek pochodzących z około ,14 krajów. Clauberg kupił je po prostu od zarządu obozu, płacąc za każdą po 1 marce tygodniowo 15.
Doboru materiału doświadczalnego dokonywał sam Clauberg spośród kandydatek przedstawionych mu przez naczelnego lekarza garnizonu SS dr Wirthsa, również ginekologa.
„Haftlinge fur Versuchsziuecke” musiały odpowiadać następującym warunkom: wiek pełnej dojrzałości płciowej (17—40 lat, optymalnie 20—30 lat), dobra budowa ciała, możliwie dobry stan odżywienia i zdrowia w ogóle. Ponadto wymagane było prawidłowe miesiączkowanie (w obozie bowiem brak miesiączki u kobiet był zjawiskiem masowym z powodu ciężkich warunków psychicznych i fizycznych — „Kriegsamenorrhoe”). Uprzywilejowane w wyborze były matki, bo tym samym dawały dowody płodności.

Blok 10. Bała operacyjna (stan obecny)

Blok 10. Bała operacyjna (stan obecny)

 

Blok 10. Pomieszczenie rentgenowskie (stan obecny)

Blok 10. Pomieszczenie rentgenowskie (stan obecny)

Doświadczeń dokonywał osobiście Clauberg w asyście chemika dr Ge- bla, podoficera sanitarnego SS Binninga oraz kilku sanitariuszek więźniarek, które do tych czynności zmuszano. Cała procedura otoczona była ścisłą tajemnicą, a uczestnicy traktowani byli jako posiadacze tajemnicy państwowej (Geheimnistrdyer). Miejscem zabiegów było pomieszczenie rentgenowskie na parterze 10 bloku, ściśle izolowane.
Po sporządzeniu ogólnego wywiadu ginekologicznego ofiarę kładziono na krześle ginekologicznym, po czym Clauberg odsłoniwszy część pochwową macicy chwytał ją kulociągiem, a następnie wprowadzał do kanału szyjki cewnik maciczny. Przy jego pomocy wstrzykiwał pod ciśnieniem płyn kontrastowy. Przesuwanie się masy kontrastowej było kontrolowane promieniami Roentgena. Tym samym ustalano stopień drożności dróg rodnych. Jeśli się okazało, że jajowody są drożne, badaną kobietę zwalniano i kazano jej przez pewien czas biegać po pokoju.
W międzyczasie przeprowadzano analogiczne badania na następnej więźniarce, czekającej już w kolejce. Po jakimś czasie pierwszą ofiarę kładziono ponownie na stole ginekologicznym i w opisany poprzednio sposób wstrzykiwano jej do jamy macicy specjalny płyn zmieszany z kontrastem rentgenowskim” (dla umożliwienia kontroli wprowadzenia płynu promieniami Roentgena). Wstrzykiwana ciecz nieznanego składu chemicznego przedstawiała się jako białawy płyn. Jak wynika z badań aktów Instytutu Higieny SS w Rajsku (cyt. wg J. Olbrychta), chodziło to najprawdopodobniej o pewien roztwór formaliny. Według informacji więźnia dr Samuela pracującego w bloku 10, z którym wielokrotnie rozmawiałem, stosowano prawdopodobnie formalinę, ale oprócz tego także i inne nieznane ciekłe substancje drażniące. Po dokonaniu ostatniego wlewu kobietę zwalniano od zabiegów zazwyczaj na okres 6 tygodni. Bywały jednak przypadki, zwłaszcza w początkowym okresie „badań”, że jeszcze przed upływem 6 tygodni przeprowadzano na ofiarze badania kontrolne, które miały na celu wykazać, czy zamierzona niedrożność jajowodów została już osiągnięta, względnie w jakiej fazie zarastania znajdują się jajowody. Kontrola ta w zasadzie polegała na wprowadzeniu kontrastu i prześwietlaniu promieniami Roentgena. Praktyka wykazała, że skutek ten rzeczywiście osiągano zazwyczaj po upływie 6 tygodni. Warto tu przytoczyć charakterystyczną wypowiedź Clauberga do komendanta obozu R. Hoessa, w której Clauberg podkreślał, że opisana procedura „we wszystkich przypadkach powoduje zaklejanie się jajowodów, a tym samym ich niedrożność”. Jednakże wbrew temu twierdzeniu w wielu przypadkach nie uzyskiwano „dodatniego wyniku” w ciągu owych 6 tygodni. Wówczas Clauberg zarządzał ponowienie zabiegu, wstrzykując roztwory o większym stężeniu. Zdarzało się, że u jednej i tej samej kobiety powtarzano niejako poprawczy zabieg wielokrotnie w odstępach czasu od 3-4 tygodni.
Drugim rodzajem doświadczeń wykonywanych przez Clauberga w bloku 10 były próby przydatności nowych mas kontrastowych, przeznaczonych do celów rentgenologicznych. Inicjatywa jego wyszła z niemieckich koncernów chemicznych, które produkowały różnego rodzaju namiastki, kontrastów jodowych. Nad działaniem tych mas kontrastowych pracował wraz z Claubergiem jego pomocnik dr Gebel, który jako przedstawiciel koncernu Scheriny-Werke był tymi badaniami w równym stopniu zainteresowany. Stąd też pochodzi popularna nazwa tych kontrastów, określanych przez więźniów jako „płyny Gebla”.
Metodyka doświadczalna była taka sama jak przy wprowadzaniu normalnych kontrastów jodowych. „Doświadczenia” wykazywały systematycznie nieprzydatność nowych kontrastów; obrazy Rtg. uzyskiwane przy ich użyciu były niewyraźne, natomiast próby te przysparzały ofiarom wiele cierpień.
Jakie były następstwa doświadczeń Clauberga? Jak już przedtem wspomniano, prowadziły one w ostatecznym wyniku do trwałej niepłodności wskutek zarośnięcia jajowodów. Stan niedrożności jajowodów wytwarzał się w następstwie przebytego procesu zapalnego, wywołanego wstrzyknięciem drażniącego płynu. Wprowadzenie silnie drażniących środków chemicznych do jamy macicy, jajowodów oraz do otrzewnej miednicy małej, wywoływało w tych narządach stan zapalny (Endornyoperimetritis, salpingoophoritis et pelveoperitonitis). U bardziej wrażliwych kobiet, (względnie po wprowadzeniu roztworu o większym stężeniu) mógł powstać nawet proces zgorzelinowy odpowiednich części dróg rodnych i otrzewnej.
Byłoby błędem tłumaczyć powstanie stanu zapalnego narządów rodnych tylko działaniem drażniących środków chemicznych. Od dawna bowiem jest znana ogromna wrażliwość wewnętrznych części rodnych kobiety na zakażenie bakteryjne, które można łatwo wywołać przez nieodpowiednie i nieostrożne zabiegi. Tak np. lekarze uciekający się do zabiegu, polegającego na przedmuchiwaniu jajowodów (oczywiście dla celów przeciwnych niż to czynił Clauberg) zobowiązani są do zachowania szczególnej ostrożności. O niebezpieczeństwach związanych z tym zabiegiem piszą doskonale znani Claubergowi wybitni lekarze niemieccy, jak Sellheim, który pierwszy zastosował metodę przedmuchiwania jajowodów (persuflacji) w Niemczech, dalej Stoeckel, Martius i inni. W związku z tym lekarz przed zastosowaniem persuflacji winien zbadać ogólny stan zdrowia kobiety oraz przeprowadzić badania dla ustalenia, czy w narządach rodnych nie ma ognisk zakażenia, które mogłyby być rozszerzone zabiegiem na cały narząd rodny, a zwłaszcza na otrzewną. W tym celu powinien on między innymi kontrolować temperaturę ciała, wykonać odczyn opadania krwinek czerwonych oraz przeprowadzić badania stopnia czystości pochwy i szyjki macicznej przez wykonanie badań mikroskopowych wydzieliny.
Tymczasem z całości materiałów i zeznań świadków wynika, że Clauberg całkowicie ignorował opisane środki ostrożności. Co więcej — świadomie narażał kobiety na zakażenie, polecając im bieganie po pokoju po dokonaniu salpinoografii, co mogło sprzyjać rozszerzaniu się zakażenia w narządzie rodnym i otrzewnej, nie mówiąc już o zwiększaniu cierpień danej kobiety.
Że takie wypadki istniały — jest jasne dla każdego lekarza. Potwierdzają to zresztą zeznania więźniarek-lekarek bloku 10 Aliny Breda i Sławy Klein, stwierdzające, że obok normalnego następstwa wprowadzenia płynu drażniącego do narządu rodnego jakim był piekący ból w czasie samego zabiegu, a następnie konsekwencje chemiczni wywołanego zapalenia (stany gorączkowe, dreszcze, krwawienia, ogólne złe samopoczucie itp.), w wielu przypadkach pojawiały się objawy rozległego zakażenia, charakteryzujące się wysokimi septycznymi gorączkami, silnymi dreszczami i bolesnymi naciekami przydatków, utrzymującymi się przez wiele miesięcy.

To samo odnosi się mutatis mutandis do zabiegów z płynami kontrastowymi Gebla z tym, że były one nieporównanie bardziej bolesne (w czasie ich stosowania z bloku 10 rozlegały się przejmujące krzyki ofiar), a często występowały krwotoki z dróg rodnych jako też siany zapaści (dr Brewda).
Resumując należy stwierdzić, że doświadczenia Clauberga i Gebla prowadzone w bloku 10, wywoływały u ofiar szereg następstw samotycznych i psychicznych, a w szczególności:
1) powodowały niepłodność, 2) wywoływały ostry i przewlekły stan zapalny narządu rodnego, 3) sprawiały ogromne cierpienia natury psychicznej. Obok świadomości kalectwa (niepłodność, powikłania zapalne) działało tu całkowicie uzasadnione przeświadczenie o niechybnej zagładzie wykorzystanego „królika doświadczalnego” jako posiadacza strzeżonej tajemnicy państwowej.
Przejdę obecnie do podsumowania dotychczasowych rozważań oraz do sformułowania warunków i zasad, które powinny być przestrzegane przy eksperymentowaniu na człowieku.
1. Przez eksperyment lekarski, dokonywany na żywym człowieku rozumiemy pioniersko stosowaną interwencję lekarza w warunki biologiczne organizmu ludzkiego, służącą celom poznania zagadnień fizjologii, patologii i terapii. Z tego ujęcia wynika, że przedmiotem eksperymentu lekarskiego może być zarówno osoba zdrowa jak i chora.
2. Eksperyment lekarski na żywym człowieku musi mieć na celu bądź dobro indywidualne jednostki, bądź dobro ludzkości (nauki), bądź obydwa powyższe cele. Wszelkie zabiegi lekarskie na człowieku, nie podporządkowane ani dobru indywidualnemu ani dobru ludzkości (nauki) nie mieszczą się w pojęciu eksperymentu lekarskiego.
Wszelkie zabiegi, mające na oku inne cele już w założeniu są etycznie nie dozwolone. Położenie znaku równości między „dobrem ludzkości” a „dobrem nauki” posiada zasadnicze znaczenie. Między dobrem ludzkości a dobrem nauki nie może zachodzić nigdy konflikt. Wykorzystywanie nauki w celach szkodliwych dla ludzkości lub jej grup (ras, narodów itp.) zasługuje na surowe potępienie.
3. Eksperyment na człowieku (ryzykowny czy nieryzykowny) wymaga bezwarunkowo jego zgody). W przypadkach eksperymentów terapeutycznych, kiedy osoba poddawana eksperymentowi nie posiada zdolności działań prawnych, wyrażenie zgody należy uzyskać od jej prawnych zastępców. W nagłym przypadku, kiedy zwłoka grozi nie-bezpieczeństwem życia, decyzję o podjęciu eksperymentu może powziąć kolektyw lekarski, a nawet jednostka posiadająca odpowiednie przygotowanie fachowe.
4. Eksperyment na człowieku (ryzykowny) może być podjęty dopiero po ostatecznym wyczerpaniu wszelkich możliwości doświadczeń laboratoryjnych i doświadczeń na zwierzętach, w oparciu o gruntowną znajomość piśmiennictwa naukowego.
5. Eksperyment terapeutyczny nie może narażać chorego na niewspółmiernie wielkie niebezpieczeństwo lub cierpienie. Ryzyko musi być „opłacalne”.
6. Należy przyjąć za zasadę, że wszelkie eksperymenty o charakterze ryzykownym mogą być przeprowadzane jedynie w instytucie naukowym, przez wysoko kwalifikowanych lekarzy. Wyjątek mogą stanowić eksperymenty terapeutyczne w przypadkach nagłych.
7. Przy przeprowadzaniu wszelkich eksperymentów na człowieku (a nawet i na zwierzęciu) lekarz winien oszczędzać osobie poddanej zabiegowi wszelkich zbytecznych cierpień fizycznych i psychicznych. Oczywiste jest, że eksperyment na człowieku (podobnie jak każdy zabieg lekarski) powinien być przygotowany również od strony psychicznej i przeprowadzony w odpowiedniej atmosferze.

Z powyższych rozważań należy wysnuć wniosek, że tzw. eksperymenty Clauberga (podobnie jak praktyki innych lekarzy SS) nie noszą znamion eksperymentów lekarskich. Ponadto zabiegi Clauberga nie mogą być za-kwalifikowane jako zwykłe przestępstwa; podpadają one pod nieznaną dotąd kategorię pomocnictwa w zbrodni ludobójstwa.

BIBLIOGRAFIA

1. Bernard Cl.: „Introduction a l’etude de la medicine expćrimentale” (1865, str. 191 (cyt. wg Wł. Biegańskiego).
2. Biegański Wł.: Logika medycyny — Warszawa 1908, str. 146.
3. Fejkiel Wł.: Przegląd Lek. 1955 Nr 4.
4. Gromaszewskiej J. W. i Wajndraeh G. M.: Epidemiologia szczegółowa — Warszawa PZWL str. 434.
5. Grzywacz B.: Eksperymenty na człowieku a eksperymenty na zwierzętach (Praca wykonana w Zakładzie Medycyny Sądowej A. M. w Krakowie — nie publikowana), Kraków 1952.
6. Jeanselme Ed.: Traite de la syphilis T. I, 1931 str. 328.
7. Kartamyszew A. J.: Kożnyje i wieniericzeskije bolezni, Medgiz 1954, str. 339.
8. Kostrzewski J. K.: O kilku ostrych chorobach zakaźnych — PAU 1947, str. 175.
9. Neue Deutsche Klinik 1928, T. I, str. 606, 607.
10. Nitsch R.: Doświadczenia z jadem laboratoryjnym (virus fixe) wścieklizny — PAU 1904, str. 244.
11. Olbrycht J.: Przegląd Lek. 1948 Nr 4, str. 108, 109; Nr 5, str. 139.
12. Proces Komendanta Obozu Koncentracyjnego Oświęcim-Brzezinka R. Hoessa, T. 16, K 129—138; T. 17, K. 59—62; T. 21, K. 132—137.
13. Szumowski Wł.: Historia Medycyny, Kraków 1935, T. I, str. 87.
14. Szumowski Wł.: Polska Gazeta Lekarska 1933, Nr 48, str. 3, 4.

REPRODUKCJE DOKUMENTÓW DO SPRAWY CLAURERGA

Rassenpolitisches Amt.  Reichsleitung
Die Frage der Behandlung der Bevolkerung der ehemaligen polnischen Gebiete nach rassenpolitischen Gesichtspunkten

Im Auftrage des Rassenpolitischen Amtes der NSDAP bearbeitet von Dr. E. Wetzel, Amtsgerichtsrat Leiter der Hauptstelle Beratungsstelle des Rassenpolitischen Amtes
und
Dr. G. Hecht, wissenschaftl. Referent, Leiter der Abteilung fur Volksdeutsche und Minderheiten im Rassenpolitischen Amt.
Berlin, den 25. November 1939

 

Wprowadzenie

Problem Polski i traktowania ludności byłego polskiego obszaru państwowego jest problemem zarówno rasowo-politycznym jak i narodowościowo-politycznym.

……………………………..

I. Pojęcie i struktura Polski

Podział terenów wschodnich

……………………………..

Liczba urodzin wśród mas polskich wynosi, według niezgodnych zresztą z sobą polskich spisów ludności, jakieś 30 do 32 narodzin na 1000 mieszkańców rocznie, wśród masy żydowskiej trochę poniżej 30, wśród polskiej jak również żydowskiej inteligencji poniżej 26. Niemcy mieli we wschodnich obszarach rolniczych ponad 25, częściowo do 30 narodzin, w Polsce środkowej i Prusach Zachodnich — Poznańskiem: na wsi około 20, w miastach przeciętnie poniżej 15 narodzin rocznie na tysiąc mieszkańców. Gdyby przesiedlenie Polaków z obszaru Rzeszy nie zostało bezwzględnie przeprowadzone, należałoby się obawiać, że polska ludność rozmnażałaby się dalej mniej więcej w tych samych rozmiarach jak przed wojną i dotychczas.

II. Traktowanie ludności na obszarze Rzeszy

…………………………………
2. W sprawie wysiedlania i wydalenia Polaków (Volkspolen) i Żydów
k) Ilość przeznaczonych do wysiedlenia.
………………………………..
Gdyby nie nastąpiło przesiedlenie Polaków z terenu Rzeszy na teren pozostałej Polski i w ten sposób ludność pozostałej Polski miałaby mniej więcej tę samą ilość co przed wojną, to należałoby się obawiać, że polska ludność tych terenów będzie się rozmnażała dalej mniej więcej w tym samym stopniu co przed wojną. To niebezpieczeństwo mogłoby jednak zostać usunięte, gdyby do kraju napłynęły nowe masy ludności i w ten sposób zwiększyłaby się gęstość zaludnienia. Już choćby dlatego, by przeszkodzić szybkiemu przyrostowi ludności tych terenów, przesiedlenie Polaków z obszaru Rzeszy w tę okolicę jest naglącą koniecznością.

……………………………..

III. Traktowanie Polaków i Żydów w pozostałej Polsce

Niezależnie od nieujawnionego jeszcze przyszłego rozwiązania prawno- państwowej organizacji pozostałej Polski, należy wyjść z założenia, że po-została Polska także i w przyszłości będzie się znajdowała pod dominującym wpływem Niemiec. Ludność tego obszaru składa się z Polaków i Żydów, a oprócz tego licznych polsko-żydowskich warstw mieszanych. Pod względem rasowym ludność należy określić jako częściowo istotnie rodzajowo obcą, a w każdym razie nienadającą się do zasymilowania. W tych okolicznościach należy zasadniczo stwierdzić, że niemieckie państwo nie ma żadnego interesu w narodowym i kulturalnym podniesieniu i wychowaniu ani polskiej ani żydowskiej ludności pozostałego polskiego obszaru.

……………………………..
Z punktu widzenia polityki rasowej można zaproponować dwie możliwe drogi dalszej polityki na daleką metę na pozostałym polskim obszarze. Jedna i druga obejmuje wyłącznie plan, ażeby zarówno Polaków jak i Żydów utrzymać w jednakowy sposób na niskim poziomie życiowym i pozbawić ich wszelkich praw zarówno pod względem politycznym jak narodowym i kulturalnym. W tym wypadku Polacy i Żydzi byliby postawieni na równi.
Jeśli chodzi o drugą stronę, to dla Polaków możliwości własnego kulturalnego i narodowego rozwoju byłyby tak samo ograniczone jak przy pierwszym projekcie. Natomiast Żydzi otrzymaliby nieco więcej wolności, przede wszystkim w zakresie kulturalnym i gospodarczym, tak że niektóre decyzje w sprawie zarząd zeń administracyjnych i gospodarczych następowałyby przy współudziale żydowskiej ludności. Pod tym względem polityki wewnętrznej rozwiązanie to oznaczałoby jeszcze silniejsze gospodarcze skrępowanie Polaków prze1/. Żydów, ale także Żydom dałoby powód do zasadniczych zażaleń i ciągłych trudności.

……………………………..
Opieka lekarska z naszej strony ma się ograniczyć wyłącznie do zapobieżenia przeniesienia chorób zakaźnych na teren Rzeszy. Jak dalece zapewniona jest opieka lekarska nad polską ludnością ze strony polskich względnie licznie się tu znajdujących żydowskich lekarzy, to nas nie interesuje, podobnie jak i kwestia lekarskiego narybku.
Wszystkie środki, które służą ograniczeniom rozrodczości, powinny być tolerowane albo popierane. Spędzenie płodu musi być na pozostałym obszarze Polski niekaralne. Środki służące do spędzania płodu i środki zapobiegawcze mogą być w każdej formie publicznie oferowane, przy czym nie może to pociągać za sobą jakichkolwiek policyjnych konsekwencji. Homoseksualizm należy uznać za niekaralny. Przeciwko instytucjom i osobom, które trudnią się zawodowo spędzaniem płodu, nie powinny być wszczynane policyjne dochodzenia. Rasowo-hygienicznych zarządzeń w żadnym razie nie należy popierać.
Zdrowotny los Żydów może nam być obojętny. Także i do Żydów odnosi się zasada, że ich rozmnażanie się musi być ograniczone wszelkimi możliwymi środkami. Także i wśród nich spędzanie płodu jest niekaralne, także i oni mogą sprzedawać i używać środki ochronne, służące do spędzania płodu.

 

USSR-120
Berlin,2.10.1940.

Tajne
Notatka do akt.

Fuhrer wyjaśnił, że potrzebujemy w Rzeszy wielkiej własności ziemskiej, abyśmy mogli wyżywić nasze wielkie miasta; wielka własność ziemska — podobnie jak i inne gospodarstwa rolne — potrzebuje do uprawy ziemi i do żniw sił roboczych, i to tanich sił roboczych. Gdy skończą się żniwa, mogą siły robocze wrócić do Polski. Gdyby robotnicy przez cały rok pracowali w rolnictwie, wówczas sami zjedliby znaczną część tego, co zostało zebrane, a zatem jest całkowicie słuszne, ażeby z Polski przybywali do uprawy ziemi i do żniw sezonowi robotnicy. My mamy z jednej strony przeludnione obszary przemysłowe, z drugiej brak sił roboczych w rolnictwie itd. Do tego zostaną użyci polscy robotnicy. Jest więc całkowicie słuszne, ażeby w Guberni istniał duży nadmiar sił roboczych, ażeby stamtąd rzeczywiście przybywali corocznie do Rzeszy potrzebni robotnicy. Bezwarunkowo należy baczyć, aby nie było żadnych „polskich panów”; tam, gdzie istnieją polscy panowie, powinni — jakkolwiek może to brzmieć twardo — zostać wytępieni.
Generalna Gubernia jest polskim rezerwatem, wielkim polskim obozem. pracy. Polacy mają z tego korzyść, ponieważ utrzymujemy ich w zdrowiu, dbamy o to, ażeby nie wyginęli z głodu itd.; nigdy jednak nie wolno nam podnieść ich na wyższy poziom, gdyż wówczas staliby się anarchistami i komunistami.

……………………………..

M. Bormann

(…)

Inspektor Policji Bezpieczeństwa i S. D.

Poznań
Nr. 4192/41.D.Gzl;
Poznań, 12 grudnia 1941 Fritz Reuterstr. 2a
Nie przeznaczone dla innych urzędów

Do Centrali Przesiedleńczej
Z Hd. von SS-Obersturmbannfuhrer Krumey w Łodzi

Dotyczy: Ochrona rasy jako podstawa biologicznej polityki ludnościowej.
W załączniku przekazuję elaborat honorowego członka służby bezpieczeństwa (S. D.) w Łodzi, dotyczący ochrony rasy jako podstawy biologicznej polityki ludnościowej. Przy przeprowadzaniu akcji Wolstein będzie mógł być częściowo uwzględniony ten punkt widzenia.
(—) Damzog
Tekst projektu w stosunku do ludności polskiej ma brzmienie na-stępujące:
„Jak długo w granicach organizmów państwowych znajdowały się obce narodowości (mniejszości), celem ich polityki było zawsze niszczenie od-rębności życiowej tych obcych narodowo grup za pomocą odpowiednich ku temu środków. Sposoby, jakimi do tego celu zmierzano, zależały w znacznej mierze od panującego wówczas ducha czasu. Obce narodowo grupy były albo asymilowane, albo też do ostatniego człowieka niszczone. Ludy pierwotne stosowały najczęściej tę ostatnią metodę. Jest to wprawdzie metoda twarda i brutalna, jednakże w ostatecznej konsekwencji prowadzi do naturalnego wyniku, polegającego na tym, że biologicznie silniejszy wchodzi w posiadanie większej przestrzeni życiowej.

……………………………..
4. Planowe wysyłanie żonatych Polaków I zamężnych Polek na roboty do Rzeszy.

Uzasadnienie: W przeciwieństwie do wyżej podanego żądania, pozostawienia w miejscu rodzinnym osób nieżonatych, pa roboty do Rzeszy należy wysyłać w pierwszym rzędzie Polaków żonatych. Przez to bowiem rozrywa się rodziny, co spowoduje, przy dłuższym tam zatrudnieniu, wydatne zmniejszenie liczby urodzeń.

5. Szeroko przeprowadzona sterylizacja polskich warstw prymitywnych.

Uzasadnienie: Postulatu tego oraz jego rezultatów nie można w żadnym wypadku porównywać ze skutkami metod eugeniki. Warstwy wyższe, społecznie wartościowe, można znacznie osłabić już w przeciągu kilku pokoleń, przez zastosowanie środków podanych w punktach pod 1—4. Na skutek zarządzeń, godzących w rodzinę i jej sytuację gospodarczą, warstwy te zawierałyby małżeństwa dopiero bardzo późno, a i potem zmuszone by były świadomie ograniczyć liczbę potomstwa.
Natomiast ucisk gospodarczy, stosowany wobec prymitywnych warstw, nie przeszkodzi im w produkowaniu licznego potomstwa. Temu niepożądanemu przyrostowi naturalnemu można położyć kres jedynie przez środki wypleniające. Ponieważ zaś warstwa ta najczęściej nie przedstawia w procesie pracy zbyt wielkiej wartości, można by, również z gospodarczego punktu widzenia patrząc, przyjąć odpowiedzialność za tę metodę. Oczywiście należałoby, stosując ją, zrobić szeroki użytek z pojęcia „chory dziedzicznie wzgl. społecznie niepotrzebny”. Rozchodzi się tutaj nie o negatywną metodę eugeniczną, lecz po prostu o sposób wyplenienia narodu.

……………………………..
Działalność lekarza w zakresie eugeniki i opieki nad rasą nie wyczerpuje się tu w praktycznym stosowaniu metod eugeniki pozytywnej i opiniowaniu odnośnie ustawy o ochronie rasy. Lekarz urzędowy winien na podstawie swego wykształcenia być na swoim terenie odpowiedzialnym doradcą odnośnie wszystkich zagadnień rasowych i narodowościowo biologicznych. Jego aktywność, jego zdolności i wiedza w tej niezmiernie wajżnej życiowo dziedzinie nie będą ostatnim czynnikiem w kształtowaniu przyszłego, rasowego i narodowego oblicza okręgu Warty. Walka narodowościowa nie jest politycznym, lecz biologicznym zmaganiem, z którego zawsze wychodzi zwycięsko naród biologicznie silniejszy i życiowo dzielniejszy. Walka narodowościowa oznacza w swojej ostatecznej konsekwencji alternatywę: „ty, albo ja”, a tym razem chcemy być tymi, którzy walkę poprowadzili lepiej.

……………………………..

Odpis.

I/214 geh. Rs.

NG-2325

Tajna sprawa państwowa!

Berlin, 27.4.1942.

W SPRAWIE GENERALNEGO PLANU WSCHODNIEGO REICHSFUHRERA SS

W sprawie rozwiązania kwestii polskiej

a) Polacy
Ich liczbę będzie się musiało ocenić na 20 do 24 milionów. Są oni najbardziej wrogo usposobieni w stosunku do Niemców, liczebnie najsilniejsi, a wskutek tego najniebezpieczniejsi ze wszystkich obcoplemieńców, których wysiedlenie plan przewiduje. Są narodem, który najbardziej skłania się do konspiracji……………
Powinno być oczywiste, że polskiej kwestii nie można rozwiązać w ten sposób, że zlikwiduje się Polaków, podobnie jak Żydów. Tego rodzaju rozwiązanie kwestii polskiej obciążyłoby naród niemiecki na daleką przyszłość i odebrałoby nam wszędzie sympatię, zwłaszcza że inne sąsiednie narody musiałyby się liczyć z możliwością, iż w odpowiednim czasie potraktowane zostaną podobnie. Moim zdaniem musi zostać znaleziony taki sposób rozwiązania kwestii polskiej, ażeby wyżej wskazane polityczne nie-bezpieczeństwa zostały sprowadzone do możliwie najmniejszych rozmiarów……………

Sprawa przyszłego traktowania Rosjan

…… Celem niemieckiej polityki ludnościowej na rosyjskim terenie będzie musiało być sprowadzenie liczby urodzin do poziomu leżącego poniżej liczby niemieckiej. To samo zresztą powinno odnosić się także do szczególnie płodnej ludności kaukaskiego terenu, a później częściowo także do Ukrainy. Narazie leży w naszym interesie powiększenie liczby Ukraińców jako przeciwwagi w stosunku do Rosjan. Nie powinno to jednak doprowadzić do tego, ażeby Ukraińcy zajęli później miejsce Rosjan.
Aby doprowadzić na wschodnich terenach do znośnego dla nas rozmnażania się ludności, jest nagląco konieczne zaniechanie na wschodzie tych wszystkich środków, które zastosowaliśmy w Rzeszy celem podwyższenia liczby urodzin. Na terenach tych musimy świadomie prowadzić negatywną politykę ludnościową. Poprzez środki propagandowe, a w szczególności przez prasę, radio, kino, ulotki, krótkie broszury, odczyty uświadamiające itp. należy stale wpajać w ludność myśl, jak szkodliwą rzeczą jest posiadanie wielu dzieci. Powinno się wskazywać koszty, jakie dzieci powodują, na to, co można by zdobyć dla siebie za te wydatki. Można wskazywać na wielkie niebezpieczeństwa dla zdrowia, które mogą grozić kobiecie przy porodzie itp. Obok tej propagandy powinna być prowadzona na wielką skalę propaganda środków zapobiegawczych. Przemysł, produkujący tego rodzaju środki, musi zostać specjalnie stworzony. Nie może być karalne zachwalanie i rozpowszechnianie środków zapobiegawczych ani też spędzenie płodu. Należy też w pełni popierać powstawanie zakładów dla spędzania płodu. Można wykształcić np. akuszerki względnie felczerki w robieniu sztucznych poronień. Im bardziej fachowo będą prze-prowadzane poronienia, tym większego zaufania nabierze do nich ludność. Rozumie się samo przez się, że i lekarz musi być upoważniony do robienia tych zabiegów, przy czym nie może tu wchodzić w rachubę uchybienie zawodowej lekarskiej godności. Należy również propagować dobrowolną sterylizację. Nie powinno się zwalczać śmiertelności niemowląt. Nie może mieć miejsca również uświadamianie matek w zakresie pielęgnacji niemowląt i chorób dziecięcych. Trzeba się starać o to, aby wykształcenie rosyjskich lekarzy w tych dziedzinach wiedzy było możliwie jak najmniejsza. Nie Wolno popierać domów dziecka Itp. instytucji……………
W każdym razie całkowite biologiczne wyniszczenie Rosjan nie może tak długo leżeć w naszym interesie, jak długo nie jesteśmy sami w stanie zapełnić tego terenu naszymi ludźmi. W przeciwnym bowiem razie inne narody objęłyby ten obszar, co również nie leżałoby w naszym interesie. Naszym celem przy wprowadzeniu tych środków jest tylko to, ażeby Rosjan o tyle osłabić, ażeby nie mogli nas przytłaczać masą swoich ludzi……………
Nam Niemcom chodzi tylko o to, ażeby naród rosyjski osłabić do tego stopnia, aby nigdy już nie był on w stanie zagrażać niemieckiemu przewodnictwu na europejskim terenie. Do tego celu przybliżają nas wyżej wskazane drogi. Należy pamiętać również o tym, że stłoczenie mas ludzkich w miastach fabrycznych jest niewątpliwie najodpowiedniejszym środkiem do ograniczenia rozmnażania się ludności. Powyżej omówiona propaganda
1 uświadomienie da się bowiem w miastach o wiele łatwiej przeprowadzić
niż na wsi, zwłaszcza gdy chodzi o rozległe przestrzenie Wschodu……………

DR. WETZEL