Wywiad z Yuri Bezmenovem o dywersji

Wywiad z Yuri Bezmenovem o dywersji i wojnie psychologicznej

Juri Bezmenov, [Tomas David Schuman]: Mój ojciec był, jest tutaj po lewej, mój ojciec był generałem sztabu sowieckiej armii. Był inspektorem sił lądowych, wojsk sowieckich stacjonujących w krajach jak Mongolia, Kuba, kraje Europy Wschodniej. To jest zdjęcie zrobione przy wejściu do mojego Instytutu Języków Orientalnych, to jest część Uniwersytetu w Moskwie.

Jak każdy sowiecki student byłem przydzielony do „wolontariatu”, na zbiorach zbóż w Kazachstanie. Pod koniec moich studiów zostałem umieszczony w KGB, to zdjęcie jest zrobione w ten dzień, jak widzisz, byłem całkiem szczęśliwy, że zostałem zrekrutowany przez KGB. Zwróć szczególną uwagę na liczbę butelek na stole. Jedną z moich funkcji było trzymać zagranicznych gości w ciągłym upojeniu alkoholowym, od momentu, gdy lądowali na lotnisku w Moskwie. W 1967, KGB przydzieliła mnie do tego magazynu, „Look” magazyn, grupy 12 ludzi, przybyłych z USA, aby przedstawić obraz sowieckiej rewolucji w moim kraju. Od pierwszej do ostatniej strony był to zbiór kłamstw.

Społeczne procesy poznawcze – Józef Kossecki
Sterowanie społeczne – pośrednie i bezpośrednie – Józef Kossecki
Myślenie pojęciowe, a myślenie stereotypowe – Andrzej Wronka, Kazimierz Ajdukiewicz, Józef Kossecki
Wojna Informacyjna – Rafał Brzeski

 

Sowiecka dywersja w wolnym świecie

 

Rozmowa z Jurijem Bezmenovem, byłym specjalistą propagandy KGB. Gospodarzem jest G. Edward Griffin.

 

Wywiad z Yuri Bezmenovem o dywersji

 

G. Edward Griffin: Naszym rozmówcą jest pan Jurij Alexandrovich Bezmenov. Pan Bezmenov urodził się w 1939 roku na przedmieściach Moskwy. Był synem wysoko postawionego oficera armii sowieckiej. Kształcił się w elitarnych szkołach Związku Radzieckiego i stał się ekspertem hinduskiej kultury oraz hinduskich języków. Miał znakomitą karierę w Novosti, która była – i ciągle jest, jak powinienem powiedzieć – ramieniem agencji prasowej Związku Radzieckiego; okazuje się, że jest to również front KGB. Jednym z jego ciekawszych zadań było pranie mózgów zagranicznym dyplomatom, którzy odwiedzali Moskwę. I opowie nam trochę o tym jak oni to robili, i jak manipulowali informacjami, które ostatecznie pojawiały się w prasie wolnego świata. Uciekł na Zachód w 1970, po totalnym rozczarowaniu sowieckim systemem, i zrobił to z wielkim narażeniem własnego życia. Jest z pewnością jednym z najwybitniejszych na świecie ekspertów od sowieckiej propagandy, dezinformacji i aktywnych środków. Panie Bezmenov, chciałbym abyś na początku powiedział nam coś o niektórych swoich wspomnieniach z dzieciństwa.

JB: Dobrze, najbardziej żywym wspomnieniem z dzieciństwa jest II Wojna Światowa lub bardziej precyzyjnie jej koniec, kiedy nagle Stany Zjednoczone, z zaprzyjaźnionego narodu, który pomagał nam pokonać nazizm, zmieniły się w śmiertelnego wroga. Było to bardzo szokujące, gdyż wszystkie gazety próbowały zaprezentować obraz wojującego, agresywnego amerykańskiego imperializmu. Większość rzeczy, których nauczano, to że Stany Zjednoczone są agresywną potęgą, która chce po prostu dokonać inwazji na nasz piękny, wolny, socjalistyczny kraj; że amerykańska CIA zrzuca stonkę na nasze piękne pola ziemniaków, aby zniszczyć nasze uprawy; i każdy uczeń miał obraz stonki wyrysowany na ostatniej stronę swojego zeszytu; i zostaliśmy pouczeni, aby wspólnie przeszukiwać pola, w celu znalezienia tych małych żuków. Oczywiście niczego nie mogliśmy znaleźć. Ani nie mogliśmy znaleźć zbyt wielu ziemniaków, co znów zostało wyjaśnione zamachem dekadenckiej, imperialistycznej potęgi. Antyamerykańska paranoja i histeria w sowieckiej propagandzie była na tak wysokim stopniu, że wiele mniej sceptycznych osób naprawdę było gotowych uwierzyć, że Stany Zjednoczone chcą dokonać inwazji na naszą piękną ojczyznę, a niektórzy mieli sekretną nadzieję, że to naprawdę nastąpi.

EG: To jest interesujące!

JB: Tak

EG: Cóż, wróćmy do życia w Związku Radzieckim lub w komunistycznych krajach w ogólności. W tym kraju, przede wszystkim na poziomie uniwersyteckim czytamy i słyszymy, że system sowiecki jest odmienny od naszego, ale nie różny. Że istnieje rozbieżność rozwoju pomiędzy wszystkimi systemami na świecie, i tak naprawdę nie ma dużej różnicy,w jakim systemie żyjesz, gdyż i tak dotyka go korupcja, nieuczciwość, tyrania i wszystkiego tego rodzaju rzeczy. Z osobistego doświadczenia, jaka jest różnica między życiem w komunizmie, a życiem w USA?

JB: Dobrze, oczywiście życie różni się znacząco, ale podstawa jest taka, że ekonomia w Związku Radzieckim to państwowy kapitalizm. To jest państwowy kapitalizm, gdzie jednostka nie ma absolutnie żadnych praw, żadnej wartości; jej życie jest niczym, jest po prostu niczym insekt. Jest ona jednorazowa. W Stanach Zjednoczonych nawet najgorszy przestępca jest traktowany jak istota ludzka, ma sprawiedliwy proces, a niektórzy mają szansę zrehabilitować swoje zbrodnie; publikują wspomnienia w więzieniach i są sowicie opłacali przez swoich szalonych wydawców. Oczywiście różnice w życiu codziennym są bardzo odmienne, w zależności od tego, kto to mówi. W moim własnym życiu prywatnym, nigdy nie ucierpiałem z powodu komunizmu, większość moich wydatków była opłacana przez rząd i nigdy nie miałem żadnych kłopotów z władzą czy policją. Więc innymi słowy, powiedziałbym, że byłem zadowolony lub miałem dobre powody, aby być zadowolonym, ze wszystkich zalet tzw. socjalistycznego systemu. Moje główne motywacje do ucieczki nie miały nic wspólnego z dobrobytem. To było przede wszystkim moralne oburzenie, moralny protest; bunt przeciwko nieludzkim metodom sowieckiego systemu.

EG: Rozumiem, a w szczególności, co skłoniło cię do oporu?

JB: Sprzeciwiłem się, pierwszy ze wszystkich, uciskowi moich własnych dysydentów i intelektualistów, a to była najbardziej odrażająca rzecz, której byłem świadkiem, jako młody człowiek, młody student, który wychowywał się w bardzo kłopotliwym okresie naszej historii, od Stalina po Chruszczowa, od całkowitej tyranii i ucisku, po pewien rodzaj liberalizacji.

Po drugie, kiedy zacząłem pracować dla sowieckiej ambasady w Indiach, ku mojemu przerażeniu odkryłem, że jesteśmy miliony razy bardziej opresyjni niż jakakolwiek kolonialna lub imperialistyczna władza w historii ludzkości; że mój kraj nie przyniósł do Indii wolności, rozwoju ani przyjaźni między narodami, ale rasizm, wyzysk i niewolnictwo i oczywiście ekonomiczną niewydolność tego kraju. Ponieważ zakochałem się w Indiach, opracowałem coś, co według standardów KGB było bardzo niebezpieczną rzeczą. Nazywa się to „podzieloną lojalnością”: kiedy agent lubi kraj przeznaczenia bardziej niż swój własny. Ja dosłownie zakochałem się w tym pięknym kraju, kraju wielkich kontrastów, ale również wielkiej pokory, wielkiej tolerancji oraz filozoficznej i intelektualnej wolności. Moi przodkowie używali do mieszkania jaskiń i jedli surowe mięso, kiedy Indie były wysoko cywilizowanym narodem, sześć tysięcy lat temu. Tak oczywisty wybór nie był korzystny dla mojego własnego narodu. I postanowiłem zdradzić i całkowicie odciąć się od brutalnego reżimu.

EG: Panie Bezmenov, czytaliśmy dużo o obozach koncentracyjnych i obozach pracy niewolniczej w reżimie stalinowskim. Teraz, ogólne wrażenie w Ameryce jest takie, że te rzeczy są częścią historii. Czy to się dalej dzieje dziś lub jaki jest status?

JB: Tak, tak. Nie ma jakościowej zmiany w sowieckim systemie obozów koncentracyjnych. Jest zmiana w ilości więźniów. Znów, są to mało wiarygodne sowieckie statystyki. Nie wiemy, jak wielu więźniów politycznych jest w sowieckich obozach koncentracyjnych. Ale z pewnością wiemy, z wielu źródeł, że w każdym poszczególnym czasie, jest blisko 25-30 mln radzieckich obywateli, którzy są praktycznie trzymani jako niewolnicy w systemie obozów pracy przymusowej. Populacja wielkości Kanady służy jako więźniowie.

EG: Nieprawdopodobne.

JB: Więc powiedziałbym, że ci intelektualiści, którzy próbują przekonać amerykańską opinię publiczną, że system obozów koncentracyjnych jest kwestią przeszłości albo świadomie wprowadzają w błąd opinię publiczną, albo nie są zbyt inteligentnymi ludźmi; są wybiórczo ślepi; brak im uczciwości intelektualnej, gdy mówią takie rzeczy.

EG: Mówiliśmy o intelektualistach w tym kraju, ale również o intelektualistach w Związku Radzieckim. Jak to wygląda na dole, na szerokim, masowym poziomie? Zwykli ludzie, ludzie pracujący, pracujący dla Związku Radzieckiego, czy oni wspierają system, tolerują to? Jaka jest ich postawa?

JB: Cóż, przeciętny sowiecki obywatel, jeśli nie jest jak bezmyślne zwierzę, oczywiście, nie lubi systemu, ponieważ on rani, on zabija. Może nie rozumie powodów, może nie ma wystarczających informacji lub wyedukowania, aby zrozumieć to, ale szczerze wątpię, czy jest wielu ludzi, którzy świadomie wspierają sowiecki system. Nie ma takich ludzi w ZSRR;

Nawet ci, którzy mają wszelkie powody, aby kochać socjalizm, ludzie jak ja, którzy są członkami publicystycznej elity, oni również nienawidzą systemu mimo wszystko, z innych powodów. Nie z powodu braku materialnej obfitości, ale ponieważ nie mają wolności myśli, żyją w ciągłym strachu. Dwójmyślenie, rozdarta osobowość. I to jest największa trategia mojego narodu.

EG: Myślisz, że są szanse, że ludzie naprawdę przezwyciężą ten system lub zastąpią go?

JB: Jest wielce możliwe, że ten system wcześniej czy później ulegnie zniszczeniu od wewnątrz. To jest samo destrukcyjny mechanizm wbudowany w każdym socjalistycznym, komunistycznym lub faszystowskim systemie, ponieważ brak w nim informacji zwrotnej, ponieważ system nie opiera się na lojalności populacji. Ale jeśli sowiecka junta nie będzie dłużej wspierana przez Zachód tzw. imperialistów, czyli multinarodowe kompanie, instytuty rządy i nie oszukujmy się intelektualistów [tzw. akademia w USA jest znana ze wspierania sowieckiego systemu]. Tak długo, jak sowiecka junta otrzymuje kredyty, pieniądze, technologię, oferty zboża i polityczne uznanie od wszystkich tych zdrajców demokracji i wolności, nie ma nadziei – nie ma wiele nadziei – na zmiany w moim kraju. I ten system nie upadnie sam z siebie, ponieważ jest podtrzymywany przez tzw. „amerykańskich imperialistów”. To jest największy paradoks w historii ludzkości, kiedy kapitalistyczny świat wspiera i aktywnie pielęgnuje swojego własnego niszczyciela… destruktora.

Norman Dodd o Fundacjach zwolnionych z opodatkowania

EG: Myślę, że ty próbujesz powiedzieć nam coś.. temu krajowi.

JB: Oj tak. Próbuję powiedzieć wam, że to musi być zatrzymane, chyba, że chcecie skończyć w systemie GUŁAG i cieszyć się wszystkimi zaletami socjalistycznej równości, pracować za darmo, wyciągać pluskwy z ciała, spać na sklejanych deskach, tym razem na Alasce jak sądzę. To jest miejsce, gdzie Amerykanie muszą się obudzić, co jasne i zmusić rząd, by zaprzestał pomagać sowieckiemu faszyzmowi.

Wywiad z Yeonmi Park, uciekinierką z Korei Północnej. Tyrania, niewolnictwo i Uniwersytet Kolumbia
Państwo faszystowskie (Bilans rządów pięcioletnich) – dr Antoni Peretiatkowicz

EG: Powiedziałeś nam przed chwilą, dlaczego opuściłeś system. Chciałby m usłyszeć szczegóły, jak do tego doszło. To musiała być bardzo niebezpieczna rzecz.

JB: To nie było takie niebezpieczne, to było szalone. Przede wszystkim dlatego, że ucieczka w Indiach była praktycznie niemożliwa, przez bardzo silną presję ze strony rządu sowieckiego…

EG: Wybacz mi. Byłeś w Indiach na zlecenie, w tym czasie?

JB: W Indiach… tak. Pracowałem dla sowieckiej ambasady w New Delhi jako oficer prasowy i ucieczka dla radzieckiego dyplomaty była również niemożliwa, to było samobójstwo, jak mówiłem, ponieważ „Wielki Przyjaciel” Indira Gandhi przepchnął przez parlament prawo, które mówiło i tu cytuję : „Żaden uciekinier z żadnego kraju nie ma prawa do politycznego azylu w żadnej ambasadzie na terytorium Republiki Indii”. Jest to arcydzieło hipokryzji, żaden inny uciekinier, oprócz rosyjskiego, nie potrzebował azylu politycznego. Zdając sobie z tego doskonale sprawę, zaplanowałem najbardziej szaloną drogę ucieczki. Studiowałem kontrkulturę w Indiach. Było tam tysiące młodych amerykańskich chłopców i dziewczyn bez butów, z długimi włosami, palących hasz i marihuanę, czasem studiujących… filozofię Indii, czasem udających, że coś studiują, niesamowicie irytujących hinduską policję i będących pośmiewiskiem wśród Hindusów, gdyż to było oczywiste, że byli kiepskimi studentami. Studiowałem uważnie, gdzie się zbierają, którymi drogami podróżują jakim językiem mówią, co palą i pewnego dnia przyłączyłem się do grupy hipisów, aby uniknąć wykrycia przez indyjską policję. Byłem ubrany jak typowy hipis, w niebieskich jeansach, długą koszulę camise, ze wszystkimi rodzajami dekoracji jak różańce, długie włosy. Kupiłem perukę, gdyż w kilka tygodni musiałem przemienić się z konserwatywnego dyplomaty sowieckiego w bardzo progresywnego amerykańskiego hipisa. I to był jedyny sposób w jaki mogłem uniknąć wykrycia. To było bardzo interesujące doświadczenie, ale było konieczne, ponieważ z mojej własnej wiedzy, jako członek sowieckiej ambasady, wiedziałem, że było wiele przypadków, kiedy sowieccy uciekinierzy zostali zdradzeni przez indyjską policję i również niektóre zachodnie ambasady odegrały bardzo brudną rolę w zdradzaniu sowieckich uciekinierów. Według naszych informacji, byli pewni – nie nazwałbym ich „podwójnymi agentami” – ale po prostu niemoralnymi ludźmi, pracującymi dla ambasady USA i zaufanie im to było samobójstwo. Więc musiałem byś niesamowicie ostrożny, nie mogłem zaufać nikomu. I to był powód, dla którego wybrałem tak szaloną drogę ucieczki.

EG: Rozumiem, gdybyś został złapany w akcie ucieczki, co by się wtedy stało?

JB: Wtedy, najprawdopodobniej skończyłbym w obozie koncentracyjnym. Lub w zależności od sytuacji, od kaprysu jakiegoś biurokraty w KGB, może nawet zostałbym rozstrzelany, to jest normalna praktyka. Po cichu oczywiście, nie publicznie. Ale to byłby koniec mojej ucieczki, to oczywiste.

EG: Dobrze, kiedy ostatecznie dotarłeś do USA?

JB: W 1970, po około… 6 miesiącach odprawy w Atenach przez CIA i jak przypuszczam FBI również, pozwolili mi pojechać najpierw do Niemiec, potem do Kanady. To była moja decyzja, musiałem zmienić moją tożsamość, aby chronić moją rodzinę i moich przyjaciół z ZSRR. Byłem także trochę paranoikiem wiedząc, że zarówno sowieckie KGB jak i prawdopodobnie niektórzy podwójni agenci w amerykańskim systemie mogą mnie znaleźć. Więc chciałem osiedlić się tak daleko, jak to tylko możliwe. Wymogłem na CIA, aby dali mi jakiś rodzaj nowej tożsamości i po prostu pozwolili mi odejść na własną rękę. Zamieszkałem w Kanadzie. Byłem studentem, podejmowałem się wielu profesji, od pomocy na farmie i kierowcy ciężarówki, po nauczyciela języka i nadawcy w Canadian Broadcasting Corporation w Montrealu.

EG: Doświadczyłeś jakiegoś zagrożenia życia lub innych nieprzyjemności…?

JB: Tak. Po około 5 latach KGB wreszcie odkryło, że pracowałem dla kanadyjskiego radia. Popełniłem bardzo duży błąd. Zacząłem pracować w zagranicznej służbie dla CBC, która jest podobna do Głosu Ameryki, w języku rosyjskim i oczywiście służby monitorujące w ZSRR odkrywały każdy nowy głos – odkrywali każdego nowego spikera, kim on jest – i w pięć lat, z pewnością wystarczająco, powoli, ale pewnie odkryli, że ja nie jestem Tomas David Schuman, ale Jurij Aleksandrowicz Bezmenov i że pracuję dla kanadyjskiego radia, i podważam piękne stosunki między Kanadą a ZSRR. I sowiecki ambasador Aleksander Jakovlev zadał sobie osobisty wysiłek, aby zdyskredytować mnie, zaskarżył się do Pierre Truedeau, który jest znany z bycia umiarkowanym socjalistą i zarząd CBC zachował się bardzo dziwnie, tak tchórzliwie, jak nie przystoi przedstawicielom niezależnego kraju, jakim jest Kanada. Posłuchali każdej sugestii danej przez sowieckiego ambasadora i rozpoczęli haniebne śledztwo, analizując treści na moim audycjach o ZSRR. Rzeczywiście odkryli, że niektóre moje wypowiedzi były chyba zbyt… mogłyby urazić Politbiuro. Więc musiałem pożegnać się z pracą. I oczywiście subtelne zastraszanie. Mówili coś w rodzaju: „Proszę przechodzić ostrożnie przez ulicę, gdyż wiesz, korki są bardzo uciążliwe w Quebec”. Na szczęście, znałem psychologię i logikę działalności KGB, nigdy nie pozwoliłem się zastraszyć. To jest najgorsza rzecz. To jest to, czego oni oczekują od człowieka, dezertera, że będzie zastraszony. Kiedy wypatrzą cię, a ty będziesz się bał, rozwiną tę taktykę i w końcu albo będziesz musiał całkowicie zrezygnować i pracować dla nich, albo zneutralizują cię, ostatecznie zakończą wszystkie rodzaje politycznej aktywności, czego nie udało się zrobić w moim przypadku. Działo się tak, gdyż uparcie pracowałem dla Canadian Broadcasting i w odpowiedzi na ich pogróżki mówiłem, „Spójrzcie, to jest wolny kraj i ja jestem tak wolny, jak wy jesteście, i ja również mogę prowadzić szybko samochód, a kontrola broni nie obowiązuje jeszcze w Kanadzie, więc trzymam kilka dobrych strzelb w mojej piwnicy i zapraszam do odwiedzin mnie pewnego dnia, z waszymi kałasznikowami i bronią maszynową”. Więc oczywiście to nie zadziałało, zastraszenie się nie udało. Więc próbowali różnych podejść, tak jak to opisałem: na najwyższym poziomie, poziomie kanadyjskiej biurokracji.

EG: Na tym poziomie odnieśli sukces.

JB: Na tym poziomie odnieśli sukces. Na indywidualnym poziomie zawiedli, całkowicie.

EG: Pan Bezmenov przyniósł serię slajdów o sobie, które zabrał z ZSRR i jak myślę, to jest dobry czas, aby spojrzeć na te slajdy. Teraz widzowie będą mogli zobaczyć te obrazy, o których mówimy.

JB: Tak, to jest kolekcja slajdów, które są… niektóre to migawki z rodzinnego albumu, niektóre to dokumenty, które przeszmuglowałem z sowieckiej ambasady, a niektóre to reprodukcje z lokalnych mass mediów. Zazwyczaj pokazuję je, aby potwierdzić moją reputację jako dezertera. To jest zdjęcie z mojego rodzinnego miasta Mitishchi, około 20 mil na północ od Moskwy. Charakterystyczna jest statua towarzysza Lenina na centralnym placu. To jestem ja w wieku 7 lat, znów charakterystycznie, pod statuą towarzysza Stalina, wyciągającego swoją przyjazną dłoń do ludzi na świecie. W tym wieku oczywiście, byłem ciągle idealistycznie myślącym młodym komunistą i ciągle wierzyłem, że prędzej czy później, rzeczy pójdą lepiej, ale zdawałem sobie sprawę, że system śmierdzi, że coś jest podejrzane i że ideologia jest fałszywa, a propaganda o zaawansowanym sowieckim rolnictwie po prostu nie spełnia kryteriów rzeczywistości. Jeśli oni mówią o obfitości pożywienia, a półki w sklepach są puste, to musi być coś nie tak.

Mój ojciec był – tutaj jest po lewej – mój ojciec był oficerem sztabu sowieckiej armii, był inspektorem Sił Lądowych, wojsk radzieckich stacjonujących w takich krajach jak Mongolia, Kuba i kraje Europy Wschodniej. Żył tam na co dzień, najczęściej będąc na inspekcji wojsk sowieckich w Nikaragui, Angoli i wielu innych częściach świata.

Na szczęście, umarł i nie zobaczył mojej zdrady, gdyż był głębokim rosyjskim patriotą, nie lubił idei rozszerzania radzieckiej potęgi militarnej, zwłaszcza w miejscach, w których nie byliśmy mile widziani. Inaczej niż wielu innych wojskowych oficerów, podlegał bezpośrednio Ministerstwu Obrony, omijając KGB i Służby Dyplomatyczne. Innymi słowami, miał zaufaną profesję wojskową i w moim wrażeniu był to typ ludzi mniej ryzykujących niż biurokraci Partii na Kremlu. Kiedy amerykańskie mass media opisują sowiecką armię jako potencjalne zagrożenie dla Pentagonu, po prostu śmieję się. Wiem, że najbardziej niebezpieczną częścią sowieckich struktur władzy nie jest w ogóle armia, najbardziej prawdopodobne, że jeśli oni dojdą do władzy w moim kraju, będą bardzie rozsądni w negocjacjach odnośnie rozbrojenia nuklearnego i wycofania wojsk radzieckich z wielu części świata. Ale jeśli ktoś ze struktur partyjnych lub struktur KGB dałby rozkaz dla wojska, oni muszą go wypełnić, tak, ponieważ są profesjonalną armią.

Ale oni…. Widzisz, trójkąt władzy i nienawiści ZSRR to jest Partia na szczycie (elita partyjna, oligarchia partyjna), potem wojsko i KGB pod nimi. Oni nienawidzą się nawzajem. Najbardziej znienawidzoną częścią trójkąta są biurokraci Partii Komunistycznej. Oni są najbardziej skłonni ryzykować, tacy starczy megalomani. Oni mogą rozpocząć wojnę – nie byłbym zaskoczony – a nie wojsko. Wojsko wie czym jest wojna. A przynajmniej mój ojciec wiedział. To jest zdjęcie przy wejściu do Instytutu Języków Orientalnych. Był on częścią Państwowego Uniwersytetu w Moskwie. Otrzymałem dyplom w 1963 i ja…

EG: Przepraszam. Który na zdjęciu to ty?

JB: Po lewej jest mój kolega szkolny Vadim Smirnoff, który później został aparatczykiem w Komitecie Centralnym Partii Komunistycznej Związku Radzieckiego.

EG: Kto to jest aparatczyk?

JB: To jest funkcjonariusz. Coś jak służba cywilna w Imperium Brytyjskim, ktoś, kto nie jest nigdy zwolniony ze służby, przebywa tam wewnętrznie. Nie może dostać się za wysoko, ale jest niezawodnym biurokratą, którym pozostanie na zawsze. Studiowałem nie tylko języki, ale również historię, literaturę, a nawet muzykę. Na tym obrazku próbuję nauczyć się, jak grać na indyjskim i instrumencie muzycznym. A nawet próbowałem wyglądać jak Hindus, kiedy byłem na drugim roku studiów.

EG: Nieźle, naprawdę

JB: Tak. Rzeczywiście, byłem mocno zachęcany przez instruktorów w mojej szkole, ponieważ absolwenci mojej szkoły byli później zatrudniani jako dyplomaci, zagraniczni dziennikarze lub szpiedzy. Jak każdy rosyjski student, byłem, cytując, w „wolontariacie”, na zbiorach zbóż w Kazachstanie. To jest wielka rolnicza pomyłka sowieckiego rządu, ale nie miałem wielkiego wyboru oczywiście, ponieważ komunistyczne motto zapożyczone z Biblii, mówiło: „Ci, którzy nie pracują, nie jedzą”, i jak możesz zobaczyć mnie w trakcie posiłku, pracowałem i można zobaczyć jak bardzo szczęśliwy byłem wtedy.

Przeszedłem przez bardzo intensywny fizyczny i militarny trening, włączając wojskowe ćwiczenia na przedmieściach Moskwy. A tutaj na przykład, byliśmy na wycieczce do Archangielska. I na koniec mojego treningu w szkole zostałem zrekrutowany przez KGB. To zdjęcie zostało zrobione w tym dniu i możesz zobaczyć, znów, jak bardzo szczęśliwy byłem wstępując do KGB.

 

Część 2

 

JB: Jak każdy student w ZSRR, przeszedłem przez bardzo intensywny fizyczny i militarny trening, a także trening obrony cywilnej. Inaczej niż w Stanach Zjednoczonych, gdzie obrona cywilna praktycznie nie istnieje – zero – w ZSRR każdy student, bez względu na przedmiot, musi przejść bardzo intensywny czteroletni trening obrony wojskowej i cywilnej. Tutaj możesz mnie zobaczyć z grupą studentów podczas jednej z „gier wojennych” blisko Moskwy.

Główna idea, oczywiście to przygotować olbrzymie rezerwy armii ZSRR. Każdy student musi skończyć jak młodszy chorąży. W moim przypadku to była Administracja i Służba Wywiadu Wojskowego. Moje pierwsze zadanie było w Indiach, jako tłumacz w Sowieckiej (Ekonomicznej) Grupie Pomocy, budującej kompleks rafineryjny w Bihar i Gujarat. W tym czasie ciągle byłem naiwny, idealistycznie wierząc, że robiłem to, aby przyczynić się do zrozumienia i współpracy między narodami. Zabrało mi całkiem sporo lat, aby zrozumieć, że to co przynosiliśmy do Indii, to był nowy typ kolonializmu, tysiące razy bardziej opresyjny i wyzyskujący niż jakikolwiek kolonializm lub imperializm w historii ludzkości.

Ale w tym czasie, ciągle miałem nadzieję, że mogłoby być gorzej i sprawy potoczą się lepiej. I nawet próbowałem wdrożyć piękne marksistowskie motto: „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”. Próbowałem związać się z miłą hinduską dziewczyną. I wtedy byłem zafascynowany indyjską kulturą, życiem rodzinnym w tym kraju. Ale oczywiście Partia Komunistyczna miała inne plany co do moich genów, więc musiałem ożenić się z tą piękną rosyjską dziewczyną. W czasie mojej kariery żeniłem się trzykrotnie. Większość z tych małżeństw to były fikcyjne małżeństwa, zarządzone przez Departament Kadr. To jest normalna praktyka w ZSRR. Kiedy rosyjski obywatel jest przypisany do zagranicznego zadania, musi pozostawać w związku małżeńskim, aby można było trzymać jego rodzinę jako zakładników w ZSRR, lub jeśli to jest fikcyjne małżeństwo jak moje, jest tak dobierane, że mąż i żona są praktycznie donosicielami na siebie, aby zapobiec dezercji lub skażenia przez „upadłe idee imperialistyczne lub kapitalistyczne”.

W moim przypadku, nienawidziłem tej dziewczyny tak bardzo, że w momencie powrotu do Moskwy rozwiedliśmy się i później ożeniłem się drugi raz. Pod koniec mojego pierwszego zadania w Indiach, awansowałem na pozycję Oficera Stosunków Publicznych. Możesz zobaczyć mnie tutaj, tłumaczącego przemówienie rosyjskiego szefa…

EG: I ty jesteś po prawej?

JB: Ja jestem tutaj po prawej, tak. Okazją była komisja kompleksu rafineryjnego w Bihar w Barauni. Wracając do Moskwy, zostałem natychmiast zrekrutowany przez Agencję Prasową Novosti, która jest propagandowym i ideologicznym frontem KGB. 75% członków Novosti to komisyjni oficerowie KGB. Pozostałe 25% to jak ja, kooperujący agenci, którym powierza się specyficzne operacje. W tym szczególnym przypadku możesz zobaczyć mnie mówiącego do studentów Lumumba Friedship University w Moskwie. Jest to wielka szkoła pod bezpośrednią kontrolą KGB i Centralnego Komitetu, gdzie przyszli liderzy tzw. „Narodowego Ruchu Wolnościowego” są poddawani edukacji i starannie selekcjonowani, a niektórzy z nich muszą absolutnie… To na przykład jest grupa studentów z Lumumba. Oni w ogóle nie wyglądają jak studenci, wyglądają bardziej jak wojskowi i dokładnie to jest to, czym byli. Byli wysyłani z powrotem do swoich krajów, aby być liderami tzw. „Narodowego Ruchu Wolnościowego” lub, tłumacząc na normalny ludzki język, stać się liderami międzynarodowych grup terrorystycznych.

Innym potem aktywności, kiedy pracowałem dla Novosti, było tworzenie tzw. grup „postępowych intelektualistów”, pisarzy, dziennikarzy, publicystów, nauczycieli i profesorów uczelni. Możesz zobaczyć mnie tutaj na Kremlu, jestem drugi po lewej, z grupą pakistańskich i hinduskich intelektualistów. Większość z nich udawała, że nie rozumie, że rzeczywiście pracują w imieniu rządu radzieckiego i KGB. Udawali, że są tak naprawdę „goścmi” – VIPami, intelektualistami – że są traktowani wedle swych zasług i intelektualnych zdolności. Dla nas byli po prostu bandą politycznych prostytutek, użytecznych do różnych działań propagandowych. Zatem możesz doskonale zobaczyć, że starszy kolega po lewej nie wykazuje zbyt wiele szacunku na swojej twarzy, a mój uśmiech jest bardzo sceptyczny. Typowy sarkastyczny uśmiech agenta KGB, przewidujący kolejną ofiarę ideologicznego prania mózgu. To jest typowa konferencja Novosti w kwaterze głównej w Moskwie. Siedzący w środku to Boris Burkov, dalej dyrektor Agencji Prasowej Novosti, wysoko stojący partyjny biurokrata w Departamencie Propagandy. Ja stoję obok znanego hinduskiego poety Sumitranandan Panta. Był znany, ponieważ był autorem znanego poematu „Rhapsody to Lenin”. Dlatego też odwiedził ZSRR i wszystko miał opłacone przez rząd. Należy zwrócić szczególną uwagę na liczbę butelek na stole. Jest to jeden ze sposobów, aby zabić świadomość lub ciekawość zagranicznych dziennikarzy. Jednym z moich zadań było utrzymywanie zagranicznych gości w ciągłym upojeniu alkoholowym. Z chwilą lądowania na lotnisku w Moskwie, musiałem wziąć ich na lunch dla VIPów i wznieść toast za przyjaźń i porozumienie między narodami świata.

Kieliszek wódki, potem kolejny kieliszek i w krótkim czasie moi goście czuli się bardzo szczęśliwi, widząc wszystko w różowych kolorach. W ten sposób trzymałem ich przez kolejne 15 lub 20 dni. W pewnym czasie musiałem zabrać od nich alkohol, więc niektórzy z nich najbardziej tępi, czuli się trochę niepewnie, winni, próbujący przypomnieć sobie co mówili zeszłej nocy. W tym czasie wmawiałem i wszelkiego rodzaju nonsensy takie jak „Wspólne porozumienie”, albo oświadczenia sowieckiej propagandy. Wtedy byli najbardziej ulegli. I oczywiście oni tego nie rozumieli – nie zdawali sobie sprawy, że ja, który piłem razem z nimi, nie piłem niczego. Miałem sposoby, aby pozbyć się alkoholu różnymi technikami, włączając specjalne pigułki, które były mi podawane przez moich kolegów. Ale oni pili go poważnie, innymi słowy konsumowali znaczną ilość alkoholu i czuli się dość nieswojo następnego ranka.

W 1967, KGB dołączyli mnie do magazynu „Look”. Grupa 20 ludzi przybyłych do ZSRR z USA. Aby obchodzić 50 rocznicę Socjalistycznej Rewolucji Październikowej w moim kraju. Od pierwszej do ostatniej strony zawierał same kłamstwa: propaganda banałów, które zostały przedstawione amerykańskich czytelnikom jako opinie i dedukcje amerykańskich dziennikarzy. Nic nie mogło być dalsze od prawdy. To nie były opinie, oni nie mieli w ogóle żadnych opinii. Powtarzali tylko frazesy, które chciała sowiecka propaganda, aby amerykańska publika myślała, że oni myślą – gdyż nie miało to w ogóle żadnego sensu. To było pewne, ponieważ z punktu widzenia sowieckiej propagandy, mimo że istniała pewna subtelna krytyka sowieckiego systemu, podstawowy pogląd brzmi, że Rosja to miły, funkcjonalny, sprawny system, wspierany przez większość populacji. To jest największe kłamstwo i oczywiście amerykańscy intelektualiści i dziennikarze z magazynu „Look” opracowywali ten fałsz na różne sposoby. Intelektualne kłamstwa, które kłamali… oni znajdywali wszelkiego rodzaju uzasadnienia, aby mówić te kłamstwa amerykańskiej publice. A to jest…

EG: Wybacz mi. To była częściowo twoja praca, aby upewnić się, że oni otrzymali te idee….

JB: Tak. …

EG: …i zaakceptowali je jako swoje własne idee.

JB: Rzeczywiście, zanim przybyli do ZSRR i zapłacili astronomiczną kwotę pieniędzy za tę wizytę, byli przekazywani… Agencji Prasowej Novosti opracowującej tzw. „backgroundery” (back – powrót, grounder – uziemienie), 20-35 stron informacji i opinii, które były prezentowane dziennikarzom, jeszcze zanim kupili swoje bilety do Moskwy. Mieli analizować sytuację i sądząc po ich reakcji na ten backgrounder, lokalni reprezentanci Novosti i lokalny sowiecki dyplomata w Waszyngtonie oceniali, czy powinni dostać wizę do ZSRR, czy nie.

Film Wojna, której nie widać – John Pilger

EG: Byli selekcjonowani z wyprzedzeniem?

JB: O tak!Oni byli bardzo ostrożnie wstępnie selekcjonowani i nie było wielkich szans, aby uczciwy dziennikarz przyjechał do ZSRR, został tam na rok i przywiózł ten pakiet kłamstw z powrotem. To na przykład jest znane z magazynu „Look”. Prezentowali ten monument wzniesiony przez Partię Komunistyczną w Stalingradzie, jako symbol personifikacja rosyjskiej potęgi militarnej. I mówili w artykule, który został opublikowany na tej stronie, że Sowieci są bardzo dumni ze zwycięstwa w II Wojnie Światowej. To jest kolejny wielki mit, kłamstwo. Żaden rozsądny naród nie byłby dumny ze straty 20 mln swoich rodaków w wojnie, która została rozpoczęta przez Hitlera i towarzysza Stalina, i opłacona przez amerykańskie koncerny międzynarodowe. Większość sowieckich obywateli spogląda na tego typu monumenty z żalem i obrzydzeniem, ponieważ każda rodzina straciła ojców, braci, siostry lub dzieci w II Wojnie Światowej. Jednak amerykańscy dziennikarze, którzy starają się uspokoić – litości – swoich gospodarzy, przedstawili ten obraz w gazecie jako symbol i personifikację sowieckiego narodu – nazwali go „rosyjskim – duchem narodowym. I to było największe, największe nieporozumienie i bardzo tragiczne nieporozumienie. Oczywiście magazyn „Look” nie był rozprowadzany w ZSRR. Główna publiczność była w Stanach Zjednoczonych, ale przypuszczam, że wielu Amerykanów – miliony amerykanów, którzy czytali magazyn „Look” w tym czasie, miało absolutnie błędne pojęcie o uczuciach mojego narodu – o tym z czego Sowieci są dumni, a czego nienawidzą. To jest grupa – widzisz tą samą damę z mieczem, w Stalingradzie. Ja stoję w środku z tym samym diabelskim uśmiechem, a pan Philip Harrington jest skrajnie z lewej strony, trzyma kamerę. To jest dżentelmen, który był tak… stuknięty i tak niezainteresowany tym, co musiałem mu powiedzieć. To jest to samo zdjęcie, zbliżenie tego samego zdjęcia. Wielu gości z różnych krajów – w tym szczególnym przypadku z Azji i Afryki – było zabieranych przeze mnie, jako pracownika Agencji Prasowej Novosti, w podróż przez Syberię, na przykład. Pokazywaliśmy im typowe przedszkole, widzisz? Nic specjalnego jak na amerykańskie standardy: zwykłe rozbawione dzieci jedzące swoje śniadanie lub lunch. Czego oni nie mogli zrozumieć lub nie próbowali zrozumieć, to że jest to ustawione specjalne przedszkole. To nie jest przedszkole dla przeciętnej osoby lub przeciętnej rodziny w ZSRR. A mu utrzymujemy tę iluzję w ich umysłach. Możesz mnie zobaczyć pod czerwonym miejscem z wbitą igłą tam, z tym samym rzeczowym wyrazem. Wykonuję swoją pracę, to było moje zadanie i za to mi płacili. Ale głęboko wewnątrz, ciągle miałem nadzieję, że przynajmniej niektórzy z tych pożytecznych idiotów zrozumieją, że to co widzą nie ma nic wspólnego z poziomem zamożności w moim kraju. To jest lepsze zdjęcie, które odzwierciedla prawdziwego „ducha” sowieckiego dzieciństwa. Ten obraz został wydrukowany w kanadyjskiej publikacji rządowej przez przypadek. W środku możesz zobaczyć dzieci bawiące się na małym dziedzińcu. A opis brzmi: „To jest typowe przedszkole na Syberii”. Czy ci idioci nie rozumieli, że to nie było w ogóle żadne przedszkole? To było więzienie dla dzieci i więźniów politycznych! Ale nie było ani jednej wzmianki o tym, że oni naprawdę odwiedzili teren obozów koncentracyjnych. I to była praca dla ludzi jak ja, doprowadzić, aby nie zauważyli, że w rzeczywistości rozmawiają z więźniami. Większość z tych dzieci było ubranych specjalnie na okazję wizyty zagranicznych gości. Oczywiście nie było żadnych ciał na ziemi. Nie było strażników z bronią maszynową. Wygląda raczej nudno, ale oczywiście nie tworzy wrażenia, że jest to faktycznie więzienie.

EG: Dobrze, ale czy żaden dziennikarz nie był ciekawy, aby zapytać o więzienia i tego rodzaju rzeczy.

JB: Tak.

EG: Byli na Syberii, to jest to, co się z tym kojarzy.

JB: Tak, tak. Niektórzy z nich zadawali pytania i oczywiście dawaliśmy im na głupie pytania, udzielaliśmy im głupich odpowiedzi. „Nie, nie ma żadnych więzień na Syberii. Nie, większość ludzi, którzy widzicie to wolni obywatele ZSRR. Oni są bardzo szczęśliwi, że tu są i że przyczyniają się do chwały socjalistycznego systemu”. Niektórzy z nich udawali, że wierzą w to, co się im wmawiało, a większość z nich – może omówimy to później. Jakie były motywacje tych ludzi?Dlaczego uparcie przynosili kłamstwa do swoich krajów, za pośrednictwem mass mediów? Mam różne odpowiedzi na to, nie ma pojedynczego wytłumaczenia. Jest cały zbiór wyjaśnień. To jest strach: czysty biologiczny strach. Oni rozumieją, że są na terytorium wrogiego państwa, państwa policyjnego i po prostu muszą ocalić swoją skórę i swoje nieszczęsne miejsca pracy, swój dobrobyt po powrocie do domu, więc woleli mówić kłamstwa, niż zadawać niewygodne pytania i przekazywać prawdziwe informacje. Po drugie, większość tych palantów bała się stracić pracę, ponieważ oczywiście, jeśli powiesz prawdę o moim kraju, to nie utrzymasz się długo jako korespondent New York Times czy Los Angeles Times. Zwolnią cię.

„Jakim korespondentem jesteś? Nie da się znaleźć wspólnego języka z Rosjanami, jeśli wykopią cię w ciągu 24 godzin”. Więc po prostu starali się być ulegli wobec swoich własnych szefów redakcji, starali się nie urazić uczuć radzieckich administratorów i ludzi jak ja. Głęboko wewnątrz miałem nadzieję, że obrażą lub urażą moje uczucia. Oczywiście woleli tego nie robić. Kolejny powód – nie chciałbym w to wierzyć, ale oczywiście istnieje inny powód – to jasne: ci ludzie zarabiają olbrzymie pieniądze. Kiedy wracają do USA, ogłaszają się ekspertami od mojego kraju. Piszą książki, które sprzedają w milionach egzemplarzy. Zatytułowane jak „Rosjanie: Prawda o Rosji”. Większość z nich to kłamstwa o Rosji. Oni nazywają się „sowietologami”. Z powrotem powtarzają mity o moim kraju, propagandowe frazesy. Uparcie odmawiają uznania prawdy, nawet w konfrontacji z osobą taką jak Sołżenicyn, która uciekła lub została wyrzucona z ZSRR. Starają się ze wszystkich swoich sił zdyskredytować go lub zniechęcić. Ja nie mam większych szans na zaistnienie w krajowej sieci z prawdziwą historią o moim kraju, ale pożyteczni idioci jak Hedrick Smith lub Robert Kaiser… To są wielcy bohaterowie, oni wrócili z ZSRR, oni mówią: „Oh, rozmawialiśmy z dysydentami w Rosji!” Wielki Boże! Sowieccy dysydenci ścigają amerykańskich korespondentów na ulicach. A ci tchórzliwie unikają kontaktów z nimi. Z jakiegoś dziwnego powodu, jeśli chcesz wiedzieć więcej o Hiszpanii, czytasz hiszpańskich pisarzy, jeśli chcesz wiedzieć więcej o Francji, czytasz francuskich pisarzy, nawet o Antarktydzie, zakładam czytałbyś pingwiny. Tylko o Związku Radzieckim z jakiegoś dziwnego powodu, czytasz Hendricksa, Schmendricksa [w słowniku miejskim „schmendrick” oznacza głupią i nieudolną osobę – przyp. tł.]. i wszelkiego rodzaju Kissingerów. Ponieważ oni twierdzili, że lepiej wiedzą o moim kraju. Oni nie wiedzieli NIC lub prawie nic. Albo udawali, że wiedzą więcej niż w rzeczywistości. Powiedziałbym, że są to nieuczciwi ludzie, którym brak spójności i zdrowego rozsądku i uczciwości intelektualnej. Przywlekali z powrotem wszystkie te historie jak ta o „przedszkolu na Syberii”, pomijając najważniejszy fakt: to więzienie dla dzieci lub więźniów politycznych. Inny świetny przykład monumentalnego idiotyzmu w amerykańskiej polityce: Edward Kennedy był w Moskwie i myślał, że był popularnym charyzmatycznym amerykańskim politykiem, który jest niefrasobliwy, może się uśmiechać, tańczyć na weselu w Rosyjskim Pałacu Ślubów. To czego on nie zrozumiał – albo może udawał, że nie rozumie – było, że w rzeczywistości został zabrany na przejażdżkę. To było ustawione wesele, specjalnie aby zaimponować zagranicznym mediom i pożytecznym idiotom jak Ed Kennedy. Większość z gości posiadała tam certyfikatu ochrony i poinstruowano ich co mają mówić cudzoziemcom. To byłó dokładnie to, co robiłem. Możesz zobaczyć mnie w tym samym cholernym Pałacu Ślubów w Moskwie, gdzie tańczył Ed Kennedy, jak widzisz, uśmiechnięty. On myśli, że jest bardzo sprytny. Z punktu widzenia rosyjskich obywateli, jest wąsko-myślącym, egocentrycznym idiotą, który stara sobie nabić popularności poprzez uczestnictwo w propagandowej farsie jak ta. Tutaj może zobaczyć mnie. Z prawej, znów: podstawiona panna młoda. Z lewej: trzech dziennikarzy z różnych krajów w Azji, Afryce i Ameryce Łacińskiej. Oczywiście cieszą się z sytuacji. Wrócą do domu i napiszą raport: „wzięliśmy udział w typowym rosyjskim weselu”. Nie wzięli udziału w typowym rosyjskim weselu. Byli częścią farsy, spektaklu cyrkowego. Inna rzecz, która musiałem robić… czasem ryzykując swoje życie, to wyjaśniać obcokrajowcom: magazyn Time, na przykład, jest bardzo krytyczny wobec rasistowskiego reżimu Południowej Afryki. Cały artykuł został poświęcony haniebnemu wewnętrznemu systemowi paszportowemu, gdzie czarni nie mają takich praw do opuszczania kraju jak biali. Z jakiegoś dziwnego powodu, przez ostatnie czternaście lat od mojej dezercji, nikt nie chciał zwrócić uwagi na mój paszport. To jest mój paszport. On również pokazuje moją narodowość i ma pieczątkę policji, która przypisuje mnie do pewnego miejsca zamieszkania. Nie mogłem opuścić tego obszaru. W ten sam sposób, jak czarni obywatele nie mogli opuścić RPA. Jednak rząd Południowej Afryki nazywany „rasistowskim reżimem”. Żaden amerykański artysta nie jest na tyle odważny, wystarczająco odważny, aby przyjść do mediów i powiedzieć: „Spójrzcie, to się dzieje w ZSRR”. Wysłałem kopię mojego paszportu do wielu amerykańskich liberałów, obrońców praw człowieka i wszystkich tych pożytecznych idiotów. Nigdy nie raczyli mi odpowiedzieć. To pokazuje jaki rodzaj rzetelności, jaki rodzaj uczciwości prezentują ci ludzie. Są bandą hipokrytów, ponieważ nie chcą uznać ewidentnego przykładu rasizmu w moim kraju. To jest pierwszy etap przyjaźni z profesorem. Możesz zobaczyć mnie po lewej, z tym samym uśmiechem Jamesa Bonda. Po prawej jest mój przełożony KGB, towarzysz Leonid Mitrokhin. A w środku: profesor nauk politycznych z Uniwersytetu w Delhi. Następnym etapem było zaproszenie go na spotkanie Towarzystwa Przyjaźni Indo-Sowieckiej. Tutaj siedzi ze swoją żoną, zanim pojedzie na darmową podróż do ZSRR. Wszystko jest opłacone przez rząd sowiecki. Był on skłonny uwierzyć, że został zaproszony do ZSRR, ponieważ jest utalentowanym, trzeźwo myślącym intelektualistą. Jest zaproszony, ponieważ jest pożytecznym idiotą, ponieważ opisze i zgodzi się z większością banałów sowieckiej propagandy, a kiedy wróci do swojego kraju, całymi latami będzie nauczał, jak piękny jest radziecki socjalizm, a kolejne generacje jego studentów będą wspierać sowiecką linię propagandową.

KGB było nawet zaciekawione tym dżentelmenem (to może wyglądać niewinnie): Maharishi Mahesh Yogi, wielki lider duchowy, a może wielki oszust i szarlatan, w zależności z której strony na niego patrzeć. The Beatles uczyli się w jego aszramie w Haridwar w Indiach, jak medytować. Mia Farrow i różni pożyteczni idioci z Hollywood odwiedzali jego szkołę i wracali z powrotem do Stanów Zjednoczonych z pomieszanymi umysłami, przez marihuanę, haszysz i szalone idee medytacji. Medytacja innymi słowy, to izolowanie się od bieżących spraw społecznych i politycznych we własnym kraju, zamknięcie się we własnej bańce – oczywiście KGB było bardzo zafascynowane tą piękną szkołą, takim centrum prania mózgów dla głupich Amerykanów. Zostałem wysłany przez KGB, aby sprawdzić, jaki rodzaj amerykańskich VIPów uczęszcza do tej szkoły.

EG: To jesteś ty, tu po lewej?

JB: Tak, ja jestem po lewej. Starałem się dostać do tej szkoły. Niestety, Maharishi Mahesh Yogi żądał zbyt wiele: chciał 500 dolarów amerykańskich za wpis. Ale moją funkcją nie było tak naprawdę zapisać się do tej szkoły. Moją funkcją było odkryć, jaki rodzaj ludzi z USA uczęszcza do tej szkoły. I odkryliśmy, że są to pewni członkowie wpływowych rodzin, twórcy opinii publicznej w USA, którzy wracają z szalonymi historiami o indyjskiej filozofii. Sami Hindusi mieli ich za idiotów, nie mówiąc już o KGB, która patrzyła na nich jak na bardzo naiwnych, zbłąkanych ludzi. Oczywiście, taki VIP, powiedzmy żona kongresmena lub ważna osobowość z Hollywood, po przejściu treningu w tej szkole, jest o wiele bardziej instrumentalna w rękach manipulatora opinią publiczną i KGB, niż normalny człowiek, który rozumie, kto stoi za tego typu fałszywą formacją religijną.

EG: Dlaczego mieliby być oni bardziej podatni na manipulację?

JB: Właśnie o tym wspomniałem. Ponieważ widzisz, osoba, która jest bardzo zaangażowana w introspektywną medytację, gdybyś dokładnie przyglądał się, czego Maharishi Mahesh Yogi uczy Amerykanów to jest, że większość problemów, większość palących kłopotów dzisiejszego świata, może być rozwiązane po prostu przez medytację. Nie działaj, nie angażuj się. Po prostu usiądź, skup się na sobie i medytuj. I te rzeczy, ze względu na jakąś dziwaczną logikę, w wyniku kosmicznych wibracji, same się ułożą. To jest dokładnie to, co KGB i propaganda marksizmu-leninizmu chce od Amerykanów. Aby odwrócili swoją opinię, uwagę i mentalną energię od prawdziwych problemów USA, wgłębili się w bezproblemową, oderwaną od rzeczywistości, nieistniejąca harmonię. Oczywiście jest bardziej korzystne dla sowieckich agresorów, aby mieć bandę oszukanych Amerykanów, niż Amerykanów, którzy są samoświadomi, zdrowi, sprawni psychicznie i wyczuleni na rzeczywistość. Mahareshi Mahesh Yogi oczywiście nie jest opłacany przez KGB, ale czy sobie z tego zdaje sprawę czy nie, przyczynia się znacznie do demoralizacji amerykańskiego społeczeństwa. I nie jest on jedyny. Mamy setki takich guru, w celu zarabiania na naiwności i głupocie Amerykanów. Moda na medytacje, moda aby się nie angażować. Więc oczywiście możesz zobaczyć, jeśli płacili za moją podróż do Haridwar, oczywiście oni byli tym bardzo zafascynowani. Byli przekonani, że ten rodzaj prania mózgu jest bardzo wydajny i instrumentalny w demoralizacji Stanów Zjednoczonych.

 

Część III

To zdjęcie pokazuje budynek radzieckiej ambasady i mojego przełożonego. Z lewej jest towarzysz Medi, hinduski komunista. A z prawej towarzysz Mitrokhin (mój przełożony w tajnym Departamencie Badań i Kontrpropagandy). Nie ma to nic wspólnego z badaniami, ani kontrpropagandą. Większość działań departamentu stanowiło zbieranie wielkich woluminów informacji na temat jednostek, które były używane do kreowania opinii publicznej: publicystów, redaktorów, dziennikarzy, aktorów, nauczycieli, profesorów nauk politycznych, członków parlamentu i reprezentantów kręgów biznesowych. Większość z tych ludzi było podzielonych na mniej więcej dwie grupy: ci, którzy porządkowali radziecką politykę zagraniczną, oni mieli za zadanie budowanie pozycji władzy przy pomocy mediów i manipulacji opinią publiczną; ci, którzy odrzucali sowieckie wpływy w swoim kraju, byli w charakterze zawodowych zabójców lub wykonawców fizycznej roboty, rewolucji. W ten sam sposób w małej wiosce Hue w południowym Wietnamie, kilka tysięcy Wietnamczyków zostało rozstrzelanych jednej nocy, kiedy miasto zostało przez Vietcong na zaledwie dwa dni. I amerykańska CIA nigdy nie wyjaśniła, w jaki sposób komuniści wiedzieli o każdej osobie, gdzie mieszka i jak ją pojmać; a oni byli w stanie aresztować wszystkich w ciągu jednej nocy, cztery godziny przed świtem, wywieźć za miasto i zastrzelić. Odpowiedź jest bardzo prosta: długo przed komunistyczną okupacją miasta, stworzono szeroką sieć informatorów, miejscowych wietnamskich obywateli, którzy wiedzieli absolutnie wszystko o ludziach, którzy byli instrumentami opinii publicznej, łącznie z fryzjerami i taksówkarzami. Każdy, kto sympatyzował z USA został rozstrzelany. Te same rzeczy działy się pod przewodnictwem radzieckiej ambasady w Hanoi, i te same rzeczy działy się w New Delhi. Ku mojemu przerażeniu odkryłem, że w dokumentach byli ludzie, którzy byli skazani na egzekucję. Były to nazwiska prosowieckich dziennikarzy, z którymi osobiście się przyjaźniłem. To byli ideowi lewicowcy, z którymi osobiście się przyjaźniłem, którzy złożyli kilka wizyt w ZSRR. A jednak KGB zdecydowała, że rewolucja lub drastyczne zmiany w politycznej strukturze Indii będą musiały nadejść. Dlaczego tak jest? Ponieważ oni wiedzą za dużo. Po prostu, jak widzisz, pożyteczni idioci, lewicowcy, którzy idealistycznie wierzą w piękno sowieckiego socjalizmu lub komunizmu, lub jakiegokolwiek systemu, kiedy obudzą się z iluzji, stają się najgorszymi wrogami. Dlatego instruktorzy KGB zwracali mi specjalną uwagę: nigdy nie przejmuj się lewicą! Wyższy cel. To była moja instrukcja: spróbować dostać się do wielkiego kręgu, ustawić konserwatywne media, intelektualistów, tzw. koła akademickie, cynicznych, egocentrycznych ludzi, którzy mogą spojrzeć ci w oczy z anielską ekspresją i wypowiedzieć kłamstwo. To byli najczęściej rekrutowani ludzie, którym brakowało zasad moralnych, którzy byli zbyt chciwi, lub cierpieli z powodu własnej ważności. Oni czuli, że wiele znaczą. To są ci ludzie, którzy KGB bardzo chciała rekrutować.

EG: Ale eliminować innych, przeprowadzać egzekucje? Nie służyli oni jakimś celom? Nie byli podstawą?

JB: Nie! Byli potrzebni tylko na etapie destabilizacji narodu. Na przykład, twoi lewicowcy w Stanach Zjednoczonych: co wszyscy profesorowie i obrońcy praw człowieka. Są oni instrumentami w procesach przewrotu i destabilizacji narodu. Kiedy ich praca zostanie wykonana, nie będą już więcej potrzebni. Wiedzą zbyt wiele. Niektórzy z nich, którzy zbudzą się z iluzji, kiedy zobaczą nadchodzącą władzę marksizmu-leninizmu – oczywiście będą się bronić – pomyślą, że to oni będą sprawować władzę. To się nigdy nie wydarzy, oczywiście. Zostaną postawieni pod ścianą i rozstrzelani. Ale mogą się oni przekształcić w najbardziej zajadłych wrogów marksizmu-leninizmu. Pamiętasz, większość z tych formacji marksistowsko-leninistycznych albo została umieszczona w więzieniu, albo się podzieliła i teraz działa przeciwko sandinistom. To wydarzyło się w Grenadzie, kiedy Maurice Bishop był – on był już marksistą – został rozstrzelany przez innego marksistę, który był bardziej marksistą niż ten marksista. To samo działo się w Afganistanie, kiedy najpierw był Nur Mohammad Taraki, został zabity przez Hafizullah Amina, a potem Amin został zabity przez Babraka Karmala z pomoca KGB. To samo wydarzyło się Bangladeszu, kiedy Sheikh Majibur Rahman, bardzo prosowiecki lewicowiec, został skrytobójczo zabity przez swojego marksistowskiego towarzysza wojskowego. Wszędzie ten sam wzór. W momencie, gdy spełnią swoje zadanie, wszyscy ci pożyteczni idioci zostają zlikwidowani lub wygnani (lub idealistyczni marksiści) lub zamknięci w więzieniu, jak na Kubie. Wiele formacji marksistowskich jest na Kubie w więzieniu. Większość Hindusów, którzy współpracowali z Sowietami, zwłaszcza z Departamentem Informacji ambasady ZSRR, znalazło się na listach do egzekucji. I kiedy odkryłem ten fakt, załamałem się, załamałem się mentalnie i fizycznie. Myślałem, że wybuchnę tego dnia, podczas odprawy z biura ambasadora. Zostałbym tam i powiedział coś jak: ”W istocie jesteśmy bandą morderców. To jest to, czym jesteśmy. Nie ma żadnej „przyjaźni i porozumienia między narodami”, ble, ble ble. Jesteśmy mordercami! Zachowujemy się jak banda zbirów w państwie, które jest dla nas przyjazne, w kraju ze starożytną tradycją”. Ale nie zdradziłem. Próbowałem ich informować, ale ku mojemu przerażeniu, nikt nie chciał mnie nawet wysłuchać, a tym bardziej uwierzyć w to, co miałem do powiedzenia. A próbowałem wszystkich rodzajów sztuczek. Mogłem przesłać informację przez listy, zgubione dokumenty, lub coś jak to i ciągle nie dostawałem wiadomości. Wiadomość nie została opublikowana nawet w konserwatywnych mass mediach w Indiach. Natychmiastowym impulsem ucieczki był kryzys w Bangladeszu, który został opisany przez amerykańskich korespondentów jako „Islamska oddolna rewolucja”, co jest absolutną bujdą. To nie miało nic wspólnego z islamem i to nie była oddolna rewolucja. Właściwie nie ma oddolnych rewolucji. Każda rewolucja jest pośrednim produktem wysoko zorganizowanych grup skrupulatnych profesjonalnych organizatorów, ale nie ma w tym nic oddolnego. Większość z członków Awami League – Awami League znaczy „Partia Ludowa” – było wyszkolonych w Moskwie w wyższej szkole partyjnej. Większość liderów Mukti Fauj – Mukti Fauj w bengalskim znaczy „Armia Ludowa”, tak samo jak SWAPO i wszelkiego rodzaju armie „wyzwoleńcze” na całym świecie, to ta sama banda pożytecznych idiotów. Byli szkoleni na Uniwersytecie w Lumumba i w różnych centrach KGB w Simferopolu, na Krymie i Taszkencie. Więc kiedy zobaczyłem to w Indiach – na indyjskim terytorium – zostały wykorzystane jako baza do zniszczenia wschodniego Pakistanu. Widywałem tysiące tzw. „studentów”, podróżujących przez Indie do wschodniego Pakistanu, przez terytorium Indii, a indyjski rząd udawał, że nie wie, co się dzieje. Oni doskonale wiedzieli, policja wiedziała, służby wywiadowcze wiedziały, KGB oczywiście wiedziała i CIA również. To było najbardziej frustrujące, ponieważ kiedy zdezerterowałem i wyjaśniłem agentom CIA, że powinni uważać na to, co dzieje się w tym momencie we wschodnim Pakistanie, oni powiedzieli, że naczytałem się za dużo historii o Jamesie Bondzie. W każdym razie, tak wschodni Pakistan został skazany. Jeden z moich radzieckich kolegów w radzieckim konsulacie w Kalkucie, kiedy był kompletnie pijany, odważył się wejść do piwnicy, aby sobie ulżyć i odnalazł wielkie pudła, na których było napisane „Materiały wydrukowane dla Uniwersystetu Dhaka”. A ponieważ był pijany i ciekawy, otworzył jedno z tych pudeł i wcale nie odkrył zadrukowanego papieru, odkrył tam broń kałasznikowa i amunicję. Ale to jest długa historia. Kiedy obserwowałem przygotowania do inwazji na Pakistan, oczywiście chciałem natychmiast uciec. Jedyna rzecz, że nie mogłem się zdecydować kiedy, gdzie i jak. Jeden z powodów oczywiście… widzisz, zakochałem się w Indiach. Mówiłem w tym języku, przyjaźniłem się z ludźmi, a rozumiałem, że muszę działać szybko, chyba, że chcę, aby ten piękny kraj został stale i nieodwracalnie uszkodzony przez naszą obecność. Jednym z powodów żeby nie uciekać, było życie (jak widać) żyłem w względnej zamożności. Kto do diabła o normalnym umyśle, uciekałby… po co? Żeby być obrażanym w waszych mediach, żeby być nazywanym makkartystą [makkartyzm – ogól działań politycznych podjętych w latach 50 w USA, aby przeciwstawić się infiltracji instytucji rządowych przez Komunistyczną Partię Stanów Zjednoczonych oraz agentów NKWD – przyp. tł. ], faszystą, paranoikiem, albo żeby prowadzić taksówkę w Nowym Jorku? Po co? Czemu do diabła powinienem uciekać? Żeby być obrażanym przez Amerykanów, być znieważanym w zamian za osiągnięcie swojego celu dostarczenia prawdziwych informacji o zbliżającym się niebezpieczeństwie dywersji? Jak możesz zauważyć, żyłem w całkiem komfortowych warunkach, blisko basenu, gdzie nie wpuszczano Hindusów. Byłem wysoko opłacanym ekspertem od propagandy. Byłem szanowany przez mój naród. Moja kariera była bezchmurna. Trzeci powód: jak uciec z rodziną? Ucieczka z dzieckiem i żoną byłaby wirtualnym samobójstwem, ponieważ zgodnie z prawem, tym obłudnym prawem, które cytowałem wcześniej, hinduska policja musiałaby oddać mnie z powrotem w ręce KGB i to byłby koniec mojej ucieczki i prawdopodobnie mojego życia. Znów, nie mogłem przemycić swojej żony, ponieważ ona nie do końca wiedziała, czym się zajmowałem. Nie była idealistycznie zaangażowana i w ogóle nie miała większego pojęcia, jak wyglądała moja praca dla KGB. Byłaby w szoku gdybym wsadził ją w samochód i pojechał do ambasady amerykańskiej lub gdziekolwiek indziej. To było wielkie niebezpieczeństwo. Więc znów musiałem uciec w taki sposób, aby moja ucieczka wyglądała jak zwykłe zniknięcie. A było wiele przypadków jak ten, kiedy rosyjski agent po prostu znikał albo został zabity w akcji. Na przykład przez swoją ciekawość i bliskie kontakty z radykałami, niektórzy z nich zostali zabici przez marksistów, nawiasem mówiąc. Działo się to w wielu afrykańskich krajach, kiedy agent KGB zostawał zabity przez samych Afrykanów, nie dlatego, że oni nienawidzili marksizmu-leninizmu, ale ponieważ byli po prostu bandą nieprzewidywalnych typów. Jeśli dasz im karabiny maszynowe, zastrzelą cię. I niektórzy agenci oczywiście nie byli wystarczająco czujni, aby się ochronić. I wpadali w kłopotliwe sytuacje, kiedy trafiali w krzyżowy ogień, między frakcje tak zwanych ruchów „wyzwoleńczych”. W każdym razie postanowiłem, jak już powiedziałem, studiować kontrkulturę. Zaprzyjaźniłem się z gośćmi jak ten po lewej, jak widzisz jest on amerykańskim bosonogim hipisem. Zajęło mi trochę czasu, aby przestudiować dokładnie, co oni robili i jak się między nich wmieszać. Ale ostatecznie zrobiłem to. Większość z indyjskich gazet upubliczniło moje zdjęcie i obiecywało tysiące rupii za informacje o moim pobycie, ale szukali złej osoby, ponieważ próbowali zatrzymać młodego sowieckiego dyplomatę w białej koszuli i krawacie, a ja w czasie ucieczki wyglądałem w ten sposób. Nikt nie był zdolny pomyśleć, że sowiecki dyplomata był na tyle szalony, aby przyłączyć się do bandy hipisów.

EG: To ty?

JB: Tak. Przemierzałem Indie i paliłem hasz. Więc zrobiłem to, dosłownie, prawie tak jak w hollywoodzkiej historii szpiegowskiej. Przed nosem KGB na lotnisku w Bombaju wsiadłem w samolot i odleciałem do Grecji, gdzie zostałem przejęty przez CIA. To zasadniczo większość… to są wszystkie moje slajdy. Ok. możemy wyłączyć projektor…

EG: Cóż, mówiłeś wcześniej kilka razy o przewrocie ideologicznym. To jest fraza, której obawiam się, że wielu Amerykanów nie do końca rozumie. Kiedy Sowieci używają wyrażenia „przewrót ideologiczny” co mają na myśli?

JB: Przewrót ideologiczny to proces, który jest legalny, jawny i otwarty: Możesz zobaczyć na własne oczy. Wszystko co musisz zrobić, wszystkie amerykańskie mass media muszą zrobić, to wyciągnąć zatyczki z uszów, otworzyć swoje oczy i zobaczyć to. To nie tajemnica. Nie ma nic wspólnego ze szpiegostwem. Wiem, że zbieranie informacji wywiadowczo-szpiegowskich wygląda bardziej romantycznie. Sprzedaje się więcej dezodorantów dzięki reklamie, prawdopodobnie.

Dlatego wasi producenci Hollywood mają takiego bzika na punkcie thrillerów w rodzaju Jamesa Bonda. Ale w rzeczywistości, główny nacisk KGB nie dotyczy w ogóle tej dziedziny. Według mojej opinii i opinii wiele dezerterów mojego rodzaju, tylko około 15 czasu, pieniędzy i ludzkich wysiłków jest przeznaczonych na tego typu szpiegostwo. Pozostałe 85% to powolny proces, który nazywamy przewrotem ideologicznym lub aktywnymi środkami – w języku KGB – albo wojną psychologiczną. To co w istocie oznacza, to zmiana percepcji rzeczywistości, każdego Amerykanina, w takim stopniu, że pomimo dużej ilości informacji, nikt nie jest w stanie dojść do sensownych wniosków dotyczących obrony samych siebie, swych rodzin, społeczności i kraju. To jest proces wielkiego prania mózgów, który przebiega bardzo powoli i dzieli się na cztery etapu.

Pierwszy etap to demoralizacja

 

Pierwszy to demoralizacja, zabiera od 15 do 20 lat, aby zdemoralizować naród. Dlaczego tak wiele lat? Ponieważ jest to minimum czasu, który trzeba poświęcić, aby wyedukować jedno pokolenie studentów w kraju wroga, wystawić na ideologię wroga. Innymi słowy, ideologia marksizmu-leninizmu jest wpajana w miękkie umysły przynajmniej trzech generacji amerykańskich studentów, nie jest kwestionowana, ani zrównoważona przez tradycyjne amerykańskie wartości (amerykański patriotyzm).

Rezultat? Rezultat możesz zobaczyć. Większość ludzi, którzy kończyli szkołę w latach 60 (przedwcześnie lub półwykształceni intelektualiści) zajmuje teraz pozycję władzy w rządzie, służbie cywilnej, biznesie, mass mediach i systemie edukacji. Spotykasz się z nimi. Nie możesz od nich uciec. Są skażeni, są zaprogramowani, aby myśleć i reagować na pewne bodźce, według pewnego wzoru. Nie możesz zmienić ich umysłów, nawet jeśli przedstawisz im prawdziwe informacje, nawet jeśli udowodnisz im, że białe jest białe, a czarne jest czarne, ciągle nie możesz zmienić podstaw ich percepcji i logiki zachowań. Innymi słowy ci ludzie… proces demoralizacji jest kompletny i nieodwracalny. Aby zmienić społeczeństwo takich ludzi, potrzeba kolejnych 20 czy 15 lat edukacji nowego pokolenia patriotycznych i zdroworozsądkowych ludzi, którzy działaliby na rzecz i w interesie społeczeństwa Stanów Zjednoczonych.

EG: I jeszcze ci ludzie, którzy zostali zaprogramowani, i jak mówisz są na miejscu i są korzystni do otwierania się na sowieckie koncepcje… to są ci sami ludzie, którzy będą przeznaczeni na zagładę w tym kraju?

JB: Większość z nich, tak. Głównie z powodu szoku psychologicznego, gdyż kiedy zobaczą w przyszłości, co piękne społeczeństwo „równości” i „sprawiedliwości społecznej” oznacza w praktyce, będą bardzo nieszczęśliwymi, sfrustrowanymi ludźmi i reżim marksizmu-leninizmu nie będzie tego tolerować. Oczywiście przyłączą się do ligi dysydentów. W przeciwieństwie do obecnych Stanów Zjednoczonych, nie będzie miejsca dla dysydentów w przyszłej marksistowsko-leninistycznej Ameryce. Tutaj możesz mieć osoby popularne jak Daniel Ellsberg i obrzydliwie bogate jak Jane Fonda, będące „dysydentami” za to, że krytykują Pentagon. W przyszłości tacy ludzie zostaną po prostu zgnieceni jak karaluchy. Nikt nie zapłaci im niczego za ich piękne, szlachetne idee równości. Tego nie rozumieją i będzie to największym szokiem dla nich, oczywiście. Proces demoralizacji w Stanach Zjednoczonych jest w zasadzie już zakończony. Przez ostatnie 25 lat… właściwie jest to nadmiernie spełnione, ponieważ demoralizacji osiąga obecnie takie obszary, o których wcześniej nawet towarzysz Andropov i wszyscy jego eksperci nie mogli marzyć, o tak ogromnym sukcesie. Większość została wykonana przez Amerykanów dla Amerykanów, dzięki brakowi standardów moralnych. Jak wspomniałem wcześniej, głoszenie prawdziwych informacji nie ma już znaczenia. Osoba, która została zdemoralizowana, jest niezdolna do oceny prawdziwych informacji. Fakty nic do niej nie mówią. Nawet, gdybym obsypał ją informacjami, autentycznymi dowodami, dokumentami, zdjęciami, nawet, gdybym siłą zaprowadził ją do Związku Radzieckiego i pokazał obóz koncentracyjny, będzie odmawiała uwierzyć, dopóki nie zostanie skopana na dno. Kiedy wojskowy but połamie jej kości… wtedy zrozumie. Ale nie wcześniej. To jest tragedia sytuacji demoralizacji. Więc w zasadzie Ameryka utknęła w demoralizacji i chyba… nawet gdybyście zaczęli teraz, tutaj, w tej chwili, rozpoczęli edukację nowego pokolenia Amerykanów, będzie potrzeba jeszcze 15, 20 lat, aby odwrócić losy ideologicznej percepcji rzeczywistości i wrócić do normalności i patriotyzmu.

Następnym etapem jest destabilizacja.

 

Jest to czas burzenia ustroju społecznego, który nie dba o swoje idee i wzorce konsumpcji, czy jest fast foody i przytyjesz, zwiotczejesz, to nie ma więcej znaczenia. W tym czasie, a trwa on od 2 do 5 lat, aby zdestabilizować naród – liczą się już tylko najważniejsze rzeczy: gospodarka, stosunki zagraniczne i systemy obronne. I możesz zobaczyć całkiem jasno, że w pewnych obszarach, w takich wrażliwych obszarach jak brona i ekonomia, wpływ idei marksizmu-leninizmu na Stany Zjednoczone jest absolutnie fantastyczny. Nigdy nie mogłem uwierzyć, 14 lat temu, kiedy wylądowałem w tej części świata, że proces pójdzie tak szybko.

Następny etap to oczywiście kryzys

 

Może zając tylko 6 tygodni, aby zaprowadzić kraj na skraj kryzysu. Możesz to obecnie zauważyć w Ameryce Środkowej. A po kryzysie z gwałtownymi zmianami władzy, struktury i gospodarki, następuje tzw. okres normalizacji. To jest definitywny koniec. Normalizacja to cyniczne wyrażenia zapożyczone z sowieckiej propagandy. Kiedy sowieckie czołgi wjechały do Czechosłowacji w 1968, towarzysz Breżniew powiedział: „Teraz sytuacja w braterskiej Czechosłowacji jest znormalizowana”. To jest to, co się wydarzy w Stanach Zjednoczonych, jeśli pozwolicie tym palantom zaprowadzić w kraju kryzys, zdestabilizować swoją gospodarkę, wyeliminować zasadę konkurencji wolnorynkowej i stworzyć rządy Wielkiego Brata w Waszyngtonie, w rodzaju życzliwych dyktatorów jak Walter Mondale, którzy obiecają wieeele rzeczy, nieważne, czy obietnice te da się spełnić czy nie. Pojedzie do Moskwy, aby otrzymać nową generację sowieckich skrytobójców, nigdy nie wspominając… będzie tworzyć fałszywe złudzenia, że sytuacja jest pod kontrolą. Sytuacja nie jest pod kontrolą. Sytuacja jest obrzydliwie poza kontrolą. Większość amerykańskich polityków, mediów i nauczycieli następnej generacji to ludzie, którzy myślą, że żyją w pokojowych czasach. Nieprawda, Stany Zjednoczone są w stanie wojny: niezadeklarowanej, totalnej wojny przeciwko podstawowym zasadom i fundamentom tego systemu. I Inicjatorem tej wojny nie jest towarzysz Antropow, oczywiście. Jakkolwiek śmiesznie to zabrzmi, jest to światowy system komunistyczny (światowy komunistyczny spisek). Niezależnie od tego, czy przestraszę niektórych ludzi, czy nie, nie daję klaksonu. Jeśli nie boisz się teraz, nic nie może cię przestraszyć. To co się dzieje teraz, to jest dosłownie kilka lat życia, chyba, że Stany Zjednoczone się przebudzą. Z każdą sekundą, katastrofa jest coraz bliższa. W przeciwieństwie do mnie, nie macie dokąd uciec. Chyba, że chcecie mieszkać z pingwinami na Antarktydzie. To jest ostatni kraj wolności i możliwości.

EG: W porządku, więc co robić? Jakie są twoje rady dla Ameryki?

JB: Cóż, natychmiastowa rzeczą, która przychodzi mi do głowy, to musicie podjąć bardzo mocny narodowy wysiłek, aby wyedukować ludzi w duchu prawdziwego patriotyzmu. Numer dwa, wytłumaczyć im prawdziwe zagrożenie socjalizmu, komunizmu, państwa opiekuńczego, rządów Wielkiego Brata. Jeśli ludziom nie uda się uchwycić zbliżającego niebezpieczeństwa tych trendów, nic nie może pomóc Stanom Zjednoczonym. Możecie się pożegnać ze swoją wolnością, włączając w to swobody dla homoseksualistów, więźniów, wszystkie te swobody znikną, wyparują w pięć sekund… Druga rzecz: w tym momencie przynajmniej część populacji Stanów Zjednoczonych jest przekonana, że niebezpieczeństwo jest realne. Muszą zmusić swój rząd i nie mówię o wysyłaniu listów, podpisywaniu petycji i wszystkich tych pięknych, szlachetnych działaniach. Mówię o zmuszeniu rządu USA do zaprzestania wspierania komunizmu. Ponieważ nie ma żadnego bardziej naglącego problemu, niż zatrzymanie radzieckiej wojskowo-przemysłowej maszyny przed zniszczenie tego, A jest to bardzo proste do zrobienia: żadnych kredytów, żadnych technologii, żadnych pieniędzy, żadnego dyplomatycznego uznania. Ludzie w ZSRR, 270 mln ludzi, będą wam dozgonnie wdzięczni, jak przestanie pomagać tej bandzie morderców, którzy siedzą na Kremlu i których prezydent Reagan z szacunkiem nazywa „rządem”. Oni niczym nie zarządzają,, a już najmniej taką złożonością jak radziecka ekonomia. Więc w istocie, dwa bardzo proste… może dwie uproszczone odpowiedzi i rozwiązania, niemniej jednak są to jedyne rozwiązania: uczyć się i rozumieć, co się dzieje wokół. Nie żyjecie w czasach pokoju. Jesteście w stanie wojny i macie bardzo mało czasu, aby się ocalić. Nie macie wiele czasu, zwłaszcza jeśli mówimy o młodym pokoleniu. Nie ma zbyt wiele czasu, aby tańczyć… do pięknej muzyki i dyskotek. Wkrótce nadejdzie tylko noc.

Jeśli mówimy o kapitalistach i bogatych biznesmenach, myślę, że oni sprzedają sznury, na których bardzo szybko zawisną. Jeśli nie przestaną, jeśli nie ograniczą nieokiełznanego pragnienia zysku i będą kontynuować handel z potworem sowieckiego komunizmu, zawisną bardzo szybko. I będą modlić się, aby być zabitym, ale nieszczęśliwie zostaną wysłani na Alaskę, prawdopodobnie, aby nadzorować przemysł niewolników. To uproszczone. Wiem, że to brzmi nieprzyjemnie, wiem, że Amerykanie nie lubią słuchać rzeczy, które są nieprzyjemne, ale nie uciekłem po to, aby opowiadać historie o takich idiotyzmach jak mikrofilmy, w rodzaju szpiegostwa Jamesa Bonda. To śmieci. Nie potrzebujecie już żadnego szpiegostwa. Przyszedłem, aby mówić o przetrwaniu. To jest kwestia przetrwania tego systemu. Możesz zapytać mnie, czym to jest dla mnie. Przetrwaniem oczywiście. Ponieważ lubię… jak powiedziałem, jestem teraz na waszym statku. Jeśli utoniemy razem, utoniemy razem z pięknem. Nie ma innego miejsca na tej planecie, gdzie można uciec.

Tłumaczenie : Wojciech Mazurkiewicz

 

Wywiad z Yuri Bezmenovem o dywersji – napisy PL